eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingSoftware warrantiesRe: Software warranties
  • Data: 2011-07-15 08:44:28
    Temat: Re: Software warranties
    Od: "Stachu 'Dozzie' K." <d...@g...eat.some.screws.spammer.invalid> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 2011-07-14, Sebastian Biały <h...@p...onet.pl> wrote:
    > On 2011-07-15 00:11, Stachu 'Dozzie' K. wrote:
    >>> I będzie analizował coredumpy lub bedzie miał ekspertow analizujących
    >>> coredumpy?
    >> Na tych samych warunkach jak ma ekspertów-szewców analizujących but albo
    >> ekspertów-mechaników samochodowych.
    >
    > Ekspert-szewc i ekspert-mechanik mają o eniony łatwiejsze zadanie.
    >
    >> Akurat nie trzeba być programistą żeby widzieć że klient nie podał
    >> podstawowych informacji niezbędnych do diagnozowania problemu (na
    >> przykład nie podał kiedy błąd występuje czy jak go odtworzyć), albo że
    >> podał tyle ile było w jego możliwościach.
    >
    > Akurat trzeba. Bo ktoś stojący z boku może nie pojąć że np. istotną
    > informacją było czy w momencie wystapienia awarii baza robiła czy nie
    > backup. Czy w momencie awarii własnie aktualizował się firewall. Itd.

    Istotną informacją może być dla mechanika czy samochód miał bak
    zatankowany do pełna czy tylko do połowy; konsument może nie wiedzieć że
    to było istotne i tej informacji nie podać. I akurat do arbitrażu
    z mechanikiem na ogół nie potrzeba innego mechanika (modulo
    nieprawidłowo wykonana usługa).

    > Miliony stopni swobody i żadnych informacji bądź błedne bo klient to
    > przeciętny tumanista.

    No popatrz. To zupełnie jak u mechanika samochodowego.

    >> Na razie poważnym firmom się to udaje. Jeśli klient podał za mało
    >> danych, wsparcie techniczne dopytuje się o pozostałe.
    >
    > Super. Masz setkę ludzi w helpdesku odpytujących "a czy na pewno włączył
    > Pan drukarkę" za pare tysiecy / osoba. Żaden problem. Stać na to każdego.

    Jeśli producent ma paręset tysięcy klientów, to raczej go stać. Jeśli
    nie ma, to niepotrzebna mu setka ludzi na helpdesku.

    >> I wtedy oddajesz klientowi pieniądze, skoro mu twój soft nie działa.
    >> Niby z jakiej okazji klient ma płacić za twój soft, skoro nie jest
    >> w stanie go używać?
    >
    > No to przecież oddaje i już. Kto tu mowi ze nie wolno. Przecież to
    > oczywiste że jesli soft nie działa to oddaje go. Super. Problem z
    > gwarancją jest inny - że można na podstawie wyimagowanego problemu oddać
    > program ktory jest sprawny. Bo nie ma technologi pozwalającej mieć
    > pewność że klient kłamie.

    Nie zrozumiałeś idei zwrotu. Klient, żeby skorzystać z tego prawa, musi
    wykazać że produkt mu nie działa (chyba że producent/dystrybutor ma
    łagodniejszą politykę przyjmowania zwrotów). Jeśli problem jest
    wyimaginowany, to zwrotu nie masz obowiązku przyjąć.

    >> A my tu mówimy o możliwości odzyskania
    >> pieniędzy przez Kowalskiego, który ma serdecznie w dupie czy to ATI się
    >> opiera przed naprawieniem sterowników karty graficznej
    >
    > Jesli się opiera to wyleci szybko z rynku *ALBO* problem nie istnieje.

    Albo też problem istnieje, a mimo to firma nie znika z rynku. Ach, ta
    twoja wiara w niewidzialną rękę rynku. W poście
    <ivn0rf$usa$1@node2.news.atman.pl> był konkretny przykład kart NVIDII
    i gry Shogun. Jakoś ani Creative Assembly, ani NVIDIA z rynku jeszcze
    nie zniknęły.

    >>> Oczywiście, przecież nie kupileś tego na półce w warzywniaku. Kupileś
    >>> ten system na umowę, a na pewno na niej zawarty jest support/serwis.
    >>> Dzień jak co dzień.
    >> No chyba że jednak ten system jest kupiony właśnie w "warzywniaku",
    >> czyli w sklepie komputerowym. Czyli chcę moje pieniądze z powrotem.
    >
    > Jeśli nie działa a ma działać w/g warunków technicznych to zwracasz i już.

    Chyba że producent nie przyjmuje, bo w warunkach technicznych nie było
    ani słowa o ilości dokumentów, którą system jest w stanie obsłużyć.
    W życiu byś się nie domyślił że taka pierdoła może uniemożliwiać
    korzystanie z systemu i że trzeba o nią zapytać przy kupowaniu (mimo że
    na dobrą sprawę jest oczywista), chyba że wcześniej by cię ugryzła
    w dupę.

    A aktualnie to rzeczony producent nie ma obowiązku przyjąć takiego zwrotu.

    >> po polu minowym. Choć być może wypracowałeś przez te piętnaście lat
    >> metody wyłapywania błędów, przez co twój program jednak ma dość wysoką,
    >> wypróbowaną jakość; wtedy raczej zgłoszeń reklamacyjnych się nie musisz
    >> obawiać, bo nie będą występować.
    >
    > Bedą. Zawsze jest jakiś błąd. Błedy w większych programach wyłapują
    > zarowno testy wewnątrzne jak równiez klienci. Tak to działa.

    Owszem. Ale będą występować rzadko. Chyba że to duży system, ale wtedy
    masz duży zespół i sporo zasobów, więc to rzadko i tak jesteś w stanie
    obsłużyć.

    >> Trochę kiepski argument żeby się wymigać od podniesienia jakości
    >> kiepskiego softu. Jeśli jest kiepski na tyle że producent się obawia
    >> reklamacji, tzn. producent nie ma pewności że jego program będzie
    >> działać, to znaczy że należy ten program przepisać tak, żeby pewność
    >> dawał.
    >
    > Zdajesz sobie sprawę z tego co niesie za sobą "przepisanie"? Kilkaset
    > osobo-lat, miliony zlotych, wylot z rynku, utrate klientów i tym podobne
    > duperele?

    Jak mówiłem, bywa że za błędy się płaci. Chyba że wolisz brnąć
    w testowanie trzymając się aktualnych narzędzi i metodologii (byle
    uzyskać zadowalającą jakość, która minimalizuje ryzyko wystąpienia
    zgłoszenia reklamacyjnego). Oczywiście producent ma prawo zachować się
    w dowolny z powyższych sposób (albo inny którego teraz nie widzę), który
    uzna za efektywny kosztowo.

    >>>> Nie dostaną. Twoim zdaniem można zwrócić pralkę sprzedawcy, bo się nie
    >>>> spodobał kolor drzwiczek albo diody na wyświetlaczu?
    >>> Tak. Niektórzy sprzedawcy uważają to za istotny punkt przyciągający
    >>> klientów. Niektórzy nie. Wolny rynek.
    >> Ale sprzedawca nie ma obowiązku przyjąć takiego zwrotu. To jest istotne.
    >
    > Ale sprzedawca może mieć obowiązek wynikający z umowy. Idziesz do
    > takiego u ktorego możesz mieć to w umowie.

    Ale sprzedawca nie ma obowiązku zobowiązywać się do takiego czegoś.
    Istotne jest że *sprzedawca nie jest do niczego zmuszony*, chyba że sam
    dobrowolnie się zobowiąże.

    >> Ty jako dostawca softu nie masz (nie miałbyś) obowiązku przyjąć zwrotu
    >> programu li tylko na podstawie niepodobającego się koloru menu.
    >
    > Ale ten kolor menu to bug. Bo jest zawsze szare, ale jak się kliknie w
    > czwartą opcję od gory to się robi białe. Bug i już. Istotny? Kto to oceni?

    Arbitraż? Zupełnie na tych samych warunkach jak w innych gałęziach,
    bo tam to *działa*?

    >>> W zdaniu powyzej chodziło jednak o coś innego: *dowolna* wada
    >>> oprogramowania może stac się podstawą gwarancji. Dowolna pierdoła.
    >
    >> Tylko musi to być wadą. A jeśli ta wada jest _pierdołą_, to na ogół da
    >> się ją naprawić w parę chwil.
    >
    > Jasne, szczegolnie jak klient twierdzi że "jak tu się kliknie to się
    > psuje" a u ciebie na 5 komputerach nie chce.

    Jak nie chce, to znaczy że nie udało się odtworzyć problemu. Albo klient
    uzupełni zgłoszenie, albo odrzucasz jako niekompletne i bezzasadne.
    Popatrz, zupełnie jak w ticketach bugtrackera!

    --
    Secunia non olet.
    Stanislaw Klekot

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: