eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingPrzeciwko własności intelektualnej › Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
  • Data: 2011-10-18 13:51:18
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Oct 18, 12:47 pm, Mariusz Kruk <M...@e...eu.org> wrote:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >
    > >Jeszcze raz: to, że "można" na czymś zarabiać, nie znaczy, że
    > >zarabianie nie jest zabronione, tylko że jest praktyczna możliwość. Na
    > >stręczycielstwie albo sprzedaży narkotyków można zarabiać, więc ludzie
    > >to robią pomimo zakazu.
    >
    > Czyli są jakieś prawne regulacje, które zapewniają mi zarobek na
    > twórczości? Kurczę, jakoś dotąd ich nie widziałem.

    W odniesieniu do tego, co mówiłem, owszem, spora ilość twórców w
    praktyce może się utrzymywac i się w praktyce utrzymuje w ten czy inny
    sposób z eksploatacji praw autorskich. Czy ty akurat możesz, tego
    przecież nie wiem. Jeśli nie, to trudno, jakoś świat się będzie musiał
    obejść bez twoich ewentualnych wielkopomnych dzieł.

    > >Jeśli na twórczości nie będzie można zarabiać,
    > >to ludzie nie będą poświęcać czasu i pieniędzy na tworzenie dzieł
    > >wymagających znacznej ilości czasu i pieniędzy, więc dzieła te nie
    > >będą powstawać, ze szkodą dla ogółu.
    >
    > 1. Poprzednik implikacji jest fałszywy, więc w ogóle nie trzeba
    > rozpatrywać całości, ale:
    > 2. Nie jest powiedziane, że nikt nie będzie poświęcać czasu i pieniędzy

    W praktyce nie chodzi przecież o różnicę między nikt, absolutnie nikt,
    a powiedzmy jedna osoba, tylko o różnicę między ci twórcy, co teraz
    poświęcają, a nikt lub relatywnie prawie nikt. Podobnie jak "poświęcać
    czas i pieniądze" nie znaczy poświęcić chociaż sekundę czasu i chociaż
    20 groszy, tylko poświęcać taką ilość czasu i pieniędzy, żeby tworzyć
    takie dzieła, jak dzisiaj powstają.

    > oraz:
    > 3. Nie jest pewne, że będzie to ze szkodą dla ogółu.

    Skoro ogół takich dzieł chce, a nie będzie ich miał, to ze szkodą.

    > >> Problem w znalezieniu modelu biznesowego, w którym to będzie realne.
    > >> Ale czy system prawny powinien taki model komukolwiek gwarantować?
    > >Skoro istnienie takiego modelu jest w interesie społecznym, to czemu
    > >miałby nie gwarantować?
    >
    > No właśnie wciąż nie jest powiedziane (chociaż lobby jedno z drugim
    > bardzo głośno krzyczy), że prawo musi gwarantować akurat _taki_ model.

    Pewnie, że nie musi. Ale taki model wiemy, że działa, żadnej sensownej
    alternatywy (o której by też było wiadomo, że działa) nie
    przedstawiono.

    > >> Myślałem, że na wolnym rynku obowiązek znalezienia/wynalezienia źródła
    > >> dochodów należy do przedsiębiorców a nie do prawodawców.
    > >Przecież istnienie prawa autorskiego nie powoduje, że twórca
    > >automatycznie dostaje jakieś pieniądze.
    >
    > Zaraz, zaraz... to nie Ty przypadkiem pisałeś, że możliwość zarabiania
    > na twórczości jest chroniona prawem? Skonsultuj to może sam ze sobą.

    Pisałem i wszystko się zgadza. "Możliwość zarabiania chroniona prawem"
    to nie to samo co "prawo powoduje, że automatycznie dostaje
    pieniądze". Jeśli nie widzisz różnicy, to chyba nie mamy o czym
    rozmawiać.

    > >Musi sobie właśnie znaleźć
    > >źródło dochodów, czyli konkretnie ludzi, którzy będą chcieli zapłacić
    > >za jego dzieła, czy też pośrednika, który zapłaci mu żeby sprzedawać
    > >te dzieła.
    >
    > No to zupełnie jak i bez ochrony prawnoautorskiej.

    Właśnie zupełnie nie tak. Bez ochrony prawnoautorskiej nabywcy mogą
    zapłacić za egzemplarze konkurencyjnemu wydawcy, który nie ma żadnej
    umowy z autorem i nie musi mu nic płacić. Mogą sobie też po prostu za
    darmo skopiować, również nie płacąc nic twórcy.

    > >wydaniu "wolny rynek" polega na tym, że państwo pomaga stworzyć
    > >warunki, w którym opłaca się produkować to, co ludzie chcą kupować (na
    > >co jest popyt), np. przez zwalczanie bandytów okradających cięzarówki
    > >z towarem,
    >
    > Brawo. Z tym, że:
    > 1) Własność prywatna jest koncepcją nie tylko uzasadnioną ekonomicznie,
    > ale też moralnie.

    Ach, więc wolny rynek polega na tym, że państwo zabrania tylko tego,
    co niemoralne?

    > Z prawami autorskimi już tu jest dużo bardziej ślisko

    Z własnością prywatną też jest ślisko. W ogóle ze wszystkim, co
    uzasadnione moralnie jest ślisko, nawet z wycinaniem niewolnikom
    obsydianowym nożem serc w ofierze. Kto by pomyślał.

    > 2) Dość łatwo można pokazać, że brak pewnych podstawowych regulacji (np.
    > prawa własności właśnie) wpływa negatywnie na ogólny dobrobyt
    > społeczeństwa. Im bardziej konkretne/szczegółowe rozwiązania
    > rozpatrujemy, tym trudniej je oceniać pod tym kątem.

    Tak samo "łatwo" można wykazać że brak prawa autorskiego wpływa
    negatywnie na dobrobyt społeczeństwa w kapitaliźmie.

    > >a nie mówi, że to jest problem producentów, żeby sobie
    > >znaleźli model biznesowy na którym mogą zarabiać pomimo bandytów.
    >
    > No kurczę, jeszcze trochę a wymyślisz, że trzeba rejonizować sklepy
    > spożywcze, bo przecież to nie może być tak, że to jest problem
    > przedsiębiorcy, żeby znaleźć sobie model biznesowy, na którym może
    > zarabiać pomimo konkurencji.

    Bez sensu. Jak jest konkurencja to nie ma tego problemu, o którym
    piszę, bo konkurencja to inny producent, który zaspokaja ten sam
    popyt. Jeśli coś jest w ogóle opłacalne, to przynajmniej jednemu z
    konkurentów w warunkach konkurencji opłacać się raczej będzie - a
    jeśli to faktycznie niemożliwe, to kontrolowany przez państwo monopol
    jest uzasadniony (tak jest np. w przypadku budowy dróg czy innej
    infrastruktury).

    > >> > Jest konieczna, żeby tworzyli coś powyżej poziomu absurdalnej ilości
    > >> > materiału na YouTube.
    > >> Wiedziałem, że ten argument tu padnie, ale sorki - nie da się
    > >> formalnie wykazać wyższości produkcji z Hollywood nad tymi z YouTube.
    > >Ależ nie ma takiej potrzeby, wystarczy, że odpowiednio duża ilość
    > >ludzi w demokracji
    >
    > Zabawne. Tak nisko oceniasz tych ludzi, że chcesz ich mierzyć na
    > metry/kilogramy?

    Jakie kilogramy? Przecież ja sam do "tych ludzi" należę: wolę móc
    zapłacić i oglądać Boardwalk Empire niż móc tylko oglądać za darmo
    youtube; wiele innych osób myśli tak samo, nawet jeśli w ich przypadku
    nie jest to Boardwalk Empire tylko Grey's Anatomy albo nowa komedia
    romantyczna z Jennifer Aniston. Razem jest nas tyle, że interes nas
    wszystkich to już interes społeczny i według mnie prawo powinno go
    chronić, niezależnie od formalnej możliwości udowodnienia, że te
    dzieła są bardziej wartościowe od filmiku z youtube na którym pijak
    wpada do rowu.

    > >uzna, że nie jest skłonna rezygnować z seriali,
    > >filmów kinowych, powieści, albumów muzycznych i zadowolić się youtube,
    > >blogami i grajkiem w przejściu podziemnym.
    >
    > Znaczy, naiwnie twierdzisz, że wynik działania machiny
    > przedstawicielskiej ma coś wspólnego z przekonaniami wyborców w bardzo
    > szczegółowych sprawach? (i na dodatek jeszcze sądzisz, że te przekonania
    > mają jakikolwiek sens? - patrz np. często wyrażana opinia, że powinno
    > się równocześnie obniżać podatki i zwiększać transfery)

    Nie. Twierdzę, że ludzi podzielających moje zdanie w kwestii youtube
    kontra filmy i seriale za miliony (i tak dalej dla muzyki, słowa
    pisanego i czego tam jeszcze) jest na tyle dużo, że żadnej liczącej
    się partii nie opłaca się nas wkurzać. Dzięki takiemu mechanizmowi
    jednak czasem w demokracjach przedstawicielskich prawu i państwu
    zdarza się działać w publicznym interesie. I uważam, że jak się tak
    akurat zdarza, to jest akurat bardzo dobrze, że tak być, że sobie
    pozwolę zacytowac któregoś z przedpiśców, "powinno".

    > >Da się bardzo prosto. Ludzie płacą pieniądze za filmy, muzykę,
    > >subskrybcję HBO i tak dalej, co jest bezpośrednim dowodem na to, że są
    > >to rzeczy dla nich użyteczne.
    >
    > Restauratorzy płacą haracz, co jest bezpośrednim dowodem na to, że
    > "opieka" grup przestępczych jest dla nich cenna. I jako taka powinna
    > zostać usankcjonowana prawnie.

    No jasne, bo ci wszyscy ludzie co subskrybują HBO, kupują muzykę, Blu-
    raye, książki, gry i tak dalej i tak dalej wcale nie chcą oglądać
    filmów i seriali, słuchać muzyki, czytać grać i tak dalej - po prostu
    się boją, że jak nie kupią, to przyjdzie im do domu dwóch osiłków,
    jeden z MPAA a drugi z RIAA, i im nogi połamią.

    > >A jak ktoś nie chce oglądać shitów z Hollywood i woli youtube, to
    > >przecież nikt mu nie broni oglądać youtube. Co mu w ogóle przeszkadza,
    > >że shitów z Hollywood nie wolno kopiować?
    >
    > Wyobraź sobie, że np. przeszkadza mi, że w cenach urządzeń/nośników,
    > które płacę jest zawarty haracz dla ZAiKS-u/Kopipolu/innych cudaków.
    > I nawet jeśli nie chcę oglądać/słuchać/czytać czegokolwiek wyplutego
    > przez "mainstream", muszę za to płacić.

    Przecież to są akurat grosze. Ale też pytanie czy haracz od nosników
    powinien czy nie powinien być jest jakby oddzielne od tego, czy
    powinno, czy nie powinno być prawo autorskie.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: