Użytkownik "Adam Przybyla" <a...@r...pl> napisał w wiadomości
news:iuf43i$ou0$1@polsl.pl...

>> ... i w tym momencie po prostu trzeba zbadać wskaźniki redystrybucji
>> dochodu, ich dynamikę
>> w dłuższym okresie czasu. To nie sztuka budować oazy i zamykać je dla
>> bogaczy.
>> Sztuką jest budować oazy, które stopniowo są udostępniane coraz większym
>> rzeszom
>> społeczeństwa i to społeczeństwo uczy się, jak ich nie niszczyć, tylko
>> cenić
>> i wspierać.
> ... generalnie rozwoj wiedzy/informatyki najlepiej nadaje sie do
> redystrybucji
> - to nic nie kosztuje;-) Inne dobra juz takie podzielne nie sa;-) Z
> powazaniem

Tu się zgodzę, oczywiście biorąc w duży nawias określenie "nic nie
kosztuje".
Z drugiej zaś strony mam takie wrażenie, że taka informatyczno-wirtualna
gospodarka
musi konkurować na rynku globalnym, ma małe możliwości ochrony siebie i jest
szczególnie narażona na kryzysy (wydaje mi się, że na wirtualnych gałęziach
gospodarki stosunkowo łatwo tnie się koszty - jak nie masz na chleb, to
rezygnujesz
z internetu - w wielkim uproszczeniu). Dodatkowo mam też wrażenie,
że takie wirtualne, oparte o informatykę gospodarki mają duży ciąg do pracy
na rzecz instytucji finansowych (bo te z natury działają w środowisku
informatycznym) i uzależniania się od nich, co dodatkowo pogłębia wrażliwość
na kryzysy.
Zastanawiam się, czy dałoby siętu jakieś przykłady i kontrprzykłady
skonstruować,
może np. Islandia i Finlandia by podpadły ?