eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaPerełka pewnego forum... › Re: Perełka pewnego forum...
  • Data: 2015-12-14 18:44:11
    Temat: Re: Perełka pewnego forum...
    Od: Maciek <m...@p...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik ACMM-033 napisał:

    >
    > A co do jej cyfrowości istnieją poważne wątpliwości.
    > Szczytówą jest jej zegar taktujący - 125.
    > Tak, sto dwadzieścia pięć AŻ...
    > KILOHERCÓW. Mój Złomodore ma 8 razy szybciej.
    > I jest to łącznica niezwykle powolna. Ale ktoś mi mówił, że jeśli jest
    > zadbana, ma sprawne części, to pracuje bardzo pewnie.
    > Pamiętam, pod koniec swojej pracy na międzymiastowej automatycznej, że
    > była właśnie wprowadzona jakaś modyfikacja E10A, dzięki której dało się
    > odczuć przyspieszenie zestawiania połączenia o kilkanaście procent,
    > czyżby z tym nowym przelicznikiem?
    >

    Od podniesienia słuchawki do otrzymania sygnału było wykonane coś około
    5000 kroków programu w różnych miejscach centrali.
    Jej cyfrowość może nie była aż tak zaawansowana, jak współczesnych ale
    to był prawdziwy skok technologiczny. TTL raczej nie są analogowe a
    grzało się tam ich całkiem sporo. Cyfrowe było pole komutacyjne ale
    analogowe pole koncentracji na stojaku abonenckim i stąd pewnie takie
    jej zakwalifikowanie - jako analogowej. 512 abonentów mogło na raz zająć
    60 kanałów rozmównych i to osiągano za pomocą płyt z przekaźnikami
    kontaktronowymi. Sterowanie tego stojaka realizowano za pomocą jak
    najbardziej cyfrowego procesora ELS o 40 bitowym słowie. Wszystko
    wymyślone przed epoką mikroprocesorów. Poznając jej konstrukcję, czułem
    naprawdę duży szacunek dla autorów. To musiało być jak wymyślanie koła.
    Była pierwszą na świecie elektroniczną centralą.
    Zestawienie drogi połączeniowej przez to pole koncentracji musiało się
    zmieścić w 20 milisekundach i 5000 kroków programu. Jeżeli przekaźnik
    był ślamazarny lub miał zbyt duży elektryczny opór styków, to spadał i
    była cisza w słuchawce. Trzeba było klepnąć w widełki. I tak program
    szybciej się wykonywał, niż działały przekaźniki. Nawet do tego celu w
    procesorze była specjalna płyta pamięci pracy (MTR - memuar de
    travaille), przechowująca na chwilę odpowiednie rozkazy dla
    przekaźników, żeby procesor mógł poświęcić swój cenny czas innym
    zadaniom. Nie czekał bezczynnie, czy pojawi się sygnał zestawienia drogi
    połączeniowej.
    Brak możliwosci pobrania sygnału pojawiałsie tylko 15 minut po północy w
    Sylwestra. Poza tym ta koncentracja z 512 na 60 w zupełności wystarczyła.

    Że trochę słuchałeś marszrutowania, to inna sprawa. Marszruta to szybkie
    dźwięki bip, bip, bip po zakończeniu wybierania numeru, w trakcie
    łączenia z innym abonentem - wyjaśnienie dla pozostałych czytelników.
    Współczesne centrale po zakończeniu wybierania od razu dają sygnał
    wołania. To jest postęp w szybkości. Nawet jeżeli połączenie jest
    zestawiane z drugim końcem kraju.

    Dobrze piszesz, że jak była dobrze utrzymana, to działała. Miała
    mechanizm automatycznego przedzwaniania poszczególnych stojaków
    abonenckich, dzięki czemu możliwe było wykrycie wadliwej drogi
    połączeniowej, brak sygnału dzwonienia itp. Wystarczyło odczytywać co
    wypluwała na ekran. No i trzeba było reagować.
    Potem wszedł nowy system bilingowy. Pozwalał odczytać drogę dla
    konkretnego połączenia. Jeżeli abonent skarżył sie na przesłuchy lub
    jakieś problemy ze słyszalnością (szum, brak słyszalności, zakłucenia),
    to wystarczyło zadzwonić do niego, zapytać o dokładną datę, godzinę, do
    kogo dzwonił (czy kto do niego) i po tych danych znajdowałem którędy był
    połączony. Mogłem sprawdzić u niego lub u rozmówcy konkretne płyty a
    nawet przekaźniki. Wystarczyło chcieć a dało się utrzymać właściwy
    poziom obsługi. Dawny URTiP co jakiś czas przyjeżdżał, stawiał swoje
    urządzenia badaniowe, dzwoniące przez wybrane numery. Mieliśmy lepsze
    wyniki na starej E10A niż inni na nowocześniejszej EWSD.
    Zmorą były przesłuchy, wynikające najczęściej z klejących się styków
    przekaźników. Trzeba było uważać co się zamawiało w Dolamie. K109 miały
    gorsze rurki kontaktronów, K110 lepsze - o ile dobrze pamiętam
    oznacznia. Cena niestety też była różna. Co gorsza mieli też problem z
    lutowaniem. Niektóre serie montowali chyba uczniowie na praktykach, bo
    luty w przekaźnikach były nasmarkane i puszczały od samego patrzenia na
    nie. O dziwo nie stosowali zgrzewania ... Wyobraź sobie, że braliśmy
    przekaźniki z pudła, następnie magnesik i testowanie miernikiem czy
    łączy. Bardzo zabawne.
    Jeżeli abonent nie mógł pobrać sygnału, to na nowych płytach abonenckich
    mogły być winne krajowe, tandetne tranzystory BF457. Miały zbyt niskie
    wzmocnienie. Co gorsza nawet próba złożenia zamówienia na testowane, o
    konkretnych parametrach nie spowodowała dostarczenia nam tych
    właściwych. Nie osiągały katalogowego hfe. W akcie desperacji brałem
    delegację, jechałem do sklepu i z worka tranzystorów wybierałem garść
    właściwych ... Potem Cemi padło na pysk i pojawiły się tranzystory
    BF457 Philips made in Hong Kong. Poezja. Cała szyna 100 sztuk miała
    prawie identyczne, doskonałe parametry. Bez mierzenia wlutowywałem w
    miejsce uszkodzonego. Wtedy zrozumiałem dlaczego mój TV Sanyo z Pewexu
    miał tak mało elementów regulacyjnych. Po prostu konstruktor projektował
    urządzenie z konkretnych elementów a potem produkcja z takich samych je
    składała. I działało, działa nadal jako zabytek, którego żal mi wyrzucić.

    Jak się chciało, to były mechanizmy do jej prawidłowego utrzymania.
    Jednak wymagała ludzi do pracy i może to było przyczyną zezłomowania ich
    przed końcem faktycznego czasu życia. Obecne centrale radzą sobie ze
    scentralizowanym nadzorem i są naprawdę bezobsługowe. Będzie gorzej, gdy
    dojdzie (tfu, tfu, puk, puk) do jakiejś katastrofy w stylu powodzi z
    1997 roku. Nie będzie komu ratować sprzętu no ale to już nie mój
    problem. Co gorsza spotykam sie z naiwną wiarą, że komórki będą działały
    :-) Tak jakby całe połączenie przez Polskę szło drogą radiową a
    akumulatory w BTS mogły pracować wiele dni. Mało kto zdaje sobie sprawę,
    że radiolinia, to tylko połączenie do najbliższego miejsca ze
    światłowodami. W razie powodzi komórki padną tak samo szybko jak
    stacjonarne. Pozostanie tylko CB lub inne radiotelefony. Oczywiście z
    własnym źródłem zasilania.

    Dobra, dość tego kombatanctwa.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: