eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.pecetMAC co za i przeciw?Re: MAC co za i przeciw?
  • Data: 2009-07-14 03:19:17
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: MK <u...@h...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Dnia 13.07.2009 rs <n...@n...spam.com> napisał/a:

    >>Odniosłem się nie tyle do moich upodobań tylko do błędów w Twoim
    >>rozumowaniu i nieuzasadnionych wniosków, które wyciągasz.
    >
    > nie. kombinujesz tutaj bez sensu i nie na temat. przywolales zypelnie
    > nieistotny w calej mysli opis i do niej sie odniosles pomijac glowny
    > temat. nie ma w tym wypadku wielkiej roznicy miedzy tym co zrobiles, a
    > wytknieciu bledu ortograficznego.

    Błędy ortograficzne nie rzutują na merytoryczną wartość wypowiedzi. Brak
    logicznego myślenia i wyciąganie fałszywych wniosków niestety tak. Ale
    jak tylko coś stawia Cię w niekorzystnym świetle to jak widzę od razu
    wystawiasz tabliczkę "nie na temat". OK, niech Ci będzie...
    Nie ma sensu z taką postawą dyskutować.

    > btw.to co napisalem nie wzielo sie znikad, a stad:
    ><twoje>
    > "Nie pisałem o AV, bo mnie to akurat nie interesuje, tylko o audio. "

    No właśnie... I z tego, że nie interesuje mnie AV wyciągnąłeś wniosek,
    że nie interesują mnie filmy. To dobrze obrazuje poziom, który
    prezentujesz w tej dyskusji.

    >>Ale sam zacząłeś temat kina domowego, a więc pośrednio także jakości w
    >>stereo i nieszczęsnych audiofili.
    >
    > nie. porownalem tylko "calosciowosc" czesci wspolczesnego sprzetu
    > komputerowego z centralna jednostka w kinie domowym. nie przywolywalem
    > KD per se.
    >
    >> A później stwierdzasz, że o tym "nie
    >>rozmawiamy"...
    >
    > bo nie.

    Skoro nie widzisz związku to już nie mój problem.

    >>Przede wszystkim o tym, że jest popyt na takie urządzenia. Tym samym
    >>przypuszczam, że dla wielu osób są one jednak lepsze jakościowo niż
    >>porównywalne amplitunery.
    >
    > pieknie. skoro jest popyt na makbooki i inne mac pro, to dla tych
    > ludzi (parafrazujac to co napisales wyzej) dla wielu osób są one
    > jednak lepsze jakościowo niż porównywalne rozwiazania PCtowe

    No i niech będą. Ale gdyby Ci brali udział w dyskusji i chcieliby
    przekonywać innych to wypada mieć argumenty inne niż "cena nie ma
    znaczenia".

    >>Ano jak ktoś wstawia ogromne kolumny do małego pomieszczenia to może się
    >>zawieść.
    >
    > wiec jak sie do tej sytuacji maja twoje recenzje i polecenia
    > madrzejszych kolegow?

    Tak, że każdy mądry kolega doradzi, aby nie wstawiać ogromnych kolumn do
    małego pokoju.

    >>Tyle, że większość użytkowników wysokiej klasy hi-fi to jednak
    >>ludzie świadomi pewnych zasad.
    >
    > akurat sporo czytam artykulow o sprzecie AV (w jest stereo) i jakos
    > nie przypominam sobie, zebym czesto czytal ze dayn sprzet bedzie
    > lepiej brzmiac w pomieszczeniu o takiej czyi nnego chrakterystyce.

    A o odpowiednich wymiarach pomieszczenia też nie czytałeś? Jeśli nie to
    radziłbym wyrzucić takie "artykuły" w cholerę.

    >>> nie. napisalem to co napisalem, az do ostatniej odpoweidzi
    >>> przywolujesz koszt sprzetu, ktory jak dla mnie jest argumentem
    >>> bezsensownym, bo jak pisalem to nie twoja kasa. pod drugie cena jest
    >>> podana we wszsyskim znanym formacie i jednostkach, wiec ta wiadomosc
    >>> jest dostepna dla twojego znajomego. i to nie jest zaden argument za
    >>> czy przeciw. jst to wylacznie do oceny samego zainteresowanago. tyle.
    >>> koniec.
    >>
    >>Tyle, że na całym świecie testy i recenzje rozmaitych urządzeń
    >>przeprowadza się właśnie w grupach cenowych. I zależność jakość/cena
    >>stanowi tam istotny parametr przy ocenie produktu. Ja rozumiem, że
    >>Jaśnie Panu się to nie podoba, ale takie są powszechnie przyjęte
    >>procedury.
    >
    > akurat takie zestawienia pojawiaja sie najczesciej raz na rok/pol roku
    > w magazynach popularnych, kiedy nie ma o czym inym pisac. i sadze, ze
    > jest niewiele bardziej mylacych zestawien niz wlasnie takie.

    Co Ty powiesz. A testy porównawcze samochodów? Widziałeś porównanie
    Dacii Logan z Mercedesem S?

    >>>>Do jej wyznaczenia konieczne byłoby dokładne rozpracowanie ludzkiego
    >>>>mózgu lub przynajmniej jakiegoś jego "podsystemu".
    >>>
    >>> a wiec jej zastoswoanie nie jet praktycznie mozliwe. przynajmniej
    >>> obecnie.
    >>Co masz na myśli pisząc "zastosowanie"?
    >
    > ze sie nie da zastosowac. nei da sie wyznaczyc. nie da sie zebrac
    > zadnych danych, ktore by pomogly w rozwiazaniu problemu, o ktorym
    > mowa. innymi slowy nie istnieje.

    Owszem, da się zastosować. Zastosowaniem są choćby recenzje sprzętu
    właśnie.

    >>>>Jednak precyzyjne
    >>>>wyznaczenie czegoś nie jest warunkiem koniecznym do stwierdzenia, że
    >>>>takie coś w ogóle istnieje.
    >>>
    >>> ale nadal nie wiadomoc co to jest.
    >>
    >>Mistrzu... To podaj mi jednoznaczną, precyzyjną, molekularną definicję
    >>ludzkiej myśli. Tak na poziomie atomów w mózgu.
    >
    > tu wlasnie powinienes sie zatrzymac i pomyslec, bo wlasnie z tego
    > samego powodu, dla ktorego ja ci nie podam, tego o co pytasz, tak ty
    > nie podasz o co ja pytam. dokaldnie z tego samego. wiec sam sobie
    > odpowiedziales. sadze, ze akurat ta czesc watku juz powinna byc
    > zamknieta.

    Zamknięta, bo się skompromitowałeś? Akurat ludzkie myśli są przedmiotem
    psychologii, filozofii i pewnie nauk biologicznych także. Więc pomimo
    braku ścisłej definicji to pojęcie ma szerokie zastosowanie.

    >>Owszem dysponujemy tu pewnym modelem, oszacowaniem, ale to wystarczy,
    >>żeby wyciągnąć jakieś wnioski.
    >
    > i jakie sa te wnioski? co one daja potencjalnemu kupujacemu? co np.
    > dajem bezsprzecznie czsc wspolna, ze dzwiek np. 1KHz jest potwornie
    > irytujacy?

    Np. rozeznanie na rynku hi-fi.

    >>>>A czym jest? Jest pewną wspólną cechą zdrowych ludzi wynikającą z ich
    >>>>budowy ciała.
    >>>>Weźmy prosty przykład z szerszego pola: ludzie się od siebie różnią
    >>>>wyglądem, ale każdy zdrowy człowiek ma głowę, ręce i nogi. To jest
    >>>>właśnie przykład części wspólnej.
    >>>
    >>> zupelnie nie trafiony przyklad. taka wspolna czesc to 99.99 (jak nie
    >>> lepiej ludzkosci).
    >>
    >>Ty nie zrozumiałeś. Przykład jest dobry, bo właśnie to chciałem pokazać.
    >>Fakt, że istnieją części wspólne dla wszystkich zdrowych ludzi.
    >
    > tia. to ze kazdy sie urodzil i ze kazdy umrze tez jest taka czescia
    > wspolna, zupelnie nic nie znaczaca w tej rozmowie. zuuuupelnie nic.
    > nic nei wnosi.

    Bo akurat to nie miało nic "wnosić" tylko uzmysłowić Ci istnienie
    takiego faktu.

    >>> zrob sobie prosty przyklad. idz z kims na obiad do knajpy i wlacz
    >>> jakis magnetofonik, zeby rejestrowal o czym rozmawiacie. za pare dni
    >>> popros te druga osoba, zeby usiadla i spisala swoje wrazenia z tego
    >>> wieczoru. ty zrob to samo. masz ok. 80% szansy, ze postana dwie roznie
    >>> relacje. nawet ze rozmawailiscie o rozych rzeczach, bo dla tamtej soby
    >>> bylo wazne X, a dla ciebie Y, ktorej tamta w ogole nie paamietala.
    >>> w tym co piszesz, zapominasz zupelnie u guscie. jedni lubia basy,
    >>> drugie srednie, jedni sluchaja takiej muzyki i nni innej.
    >>
    >>No i??? Chłopie, masz poważne problemy z logicznym myśleniem.
    >>Ja nigdzie nie napisałem, że wszystkie wrażenia ludzi będą wspólne.
    >
    > i ty mowisz, ze ja mam problemy z logicznym mysleniem? to ty masz
    > powazny problem z uzywaniem myslenia jednobotopwego. albo wszystko
    > albo nic. nie ma dla ciebie posrednich okreslen?

    Właśnie cały czas próbuję Ci przekazać, że odbiór muzyki jest właśnie
    "pośredni":

    część obiektywna + subiektywne "odchylenie" dla danego osobnika.

    To właśnie jest "stan pośredni". A Ty uparcie się do niego przyczepiasz
    usiłując podważyć go brakiem ścisłej definicji.

    > gdzie odpowiedz do fragmentu o gustach, ktory akurat jest istotny w
    > tej rozmowie dla subiektywnego odbioru dzwieku?

    Fragment o gustach jest istotny??? Dobrze się czujesz?
    Weź słownik do ręki i sprawdź co znaczy "high fidelity" to może
    pogadamy. Zrozum jedno, że zadaniem recenzenta w branżowym piśmie audio
    nie jest prezentacja swoich upodobań czy "gustu" tylko ocena
    (oszacowanie) jakości i wierności przekazu.

    Właśnie próba sprowadzenia tematu do subiektywnych wrażeń to
    niedorzeczność. A porównanie, które przytoczyłeś świadczy o ignorancji
    lub kompletnym niezrozumieniu tematu.

    >>>>Ale WSZYSCY wiedzą, że na czerwonym świetle samochód się musi zatrzymać.
    >>>
    >>> mylisz wraznie z prawem.
    >>
    >>Nie. Każdy zdrowy człowiek przed sygnalizatorem zatrzyma się właśnie na
    >>podstawie doznanego wrażenia.
    >
    > jak pisalem wyzej. przed sygnalizatorem zatrzyma sie nawet pies i
    > daltonista. i zatrzymaja sie nie na zasadzie odbioru koloru, a na
    > zasadzie tego, ktore swiatlo w pionie, albo poziomie sie zapali.

    Hahaha, ROTFL, naprawdę mnie ubawiłeś.
    To po co są w takim razie kolory na sygnalizatorach???
    A gdyby to było tylko jedna lampa o zmiennej barwie to człowiek już by
    się nie zatrzymał. Niezłe.

    > nawet
    > dobrze widzacy, czasami uzywaja tej metody jesli na sygnalizacje
    > swietlna musza patrzec pod swiatlo. zadnych kolrow moze w tej sytuacji
    > nie byc. poza tym przywolany jest przez ciebie przyklad jest
    > sprowadzeniem do zbyt uproszczonej sytuacji, ktora ma sie nijak do
    > tematu rozmowy.

    Jeszcze raz: uproszczony przykład świadczy o istnieniu zjawiska. Nie
    możesz też jednoznacznie wykluczyć, że zjawisko jest szersze (bardziej
    złożone).

    >>>>I żaden policjant ani sąd nie weźmie pod uwagę jeśli ZDROWY człowiek,
    >>>>będzie coś mówił o tym, że przejechał przez skrzyżowanie, bo światło
    >>>>było akurat dla niego "subiektywnie zielone"... albo podwójna ciągła
    >>>>była "subiektywnie przerywana".
    >>>
    >>> mylisz np. spektum kolorow i jego odbieranie z trzema priostymi
    >>> symbolami, ktore na dobra sprawe wcale nie musza byc kolorami.
    >>> daltonisci rowniez stosuja sie to prawa drogowego mimo, ze w bardzo
    >>> extremalnych wypadkach nie ma dla nich roznicy miedy zielonym a
    >>> czerwonym. psa tez mozna nauczyc rozrozniania.
    >>
    >>Przecież pisałem o zdrowych. Specjalnie dużymi literami... A Ty tu
    >>wyjeżdżasz z daltonizmem... Daltonizm to WADA WZROKU. Weź się chwilę
    >>zastanów zanim coś napiszesz.
    >
    > nie to ty sie wez zastanow i nie przyczepiaj sie do wyrazu, ale staras
    > sie raczej pomyslec, dlaczego go wprowadzilem.
    > skoro nie rozumiesz tak skomplikowanej sytuacji jak subiektywny odbior
    > tak zlozonych wrazen, jak odbior koloru, to staram ci sie ja pokazac
    > na uproszczonej sytuacji, ze nawet w takiej sytuacji nie jest prawda
    > to co piszesz.

    Pisałem Ci już wiele razy jak rozumiem ten subiektywny odbiór. Nigdzie
    nie twierdziłem, że dla złożonych wrażeń nie ma subiektywnego czynnika.
    Tu widać, że to właśnie ty próbujesz rozumować "jednobitowo".

    >>>>Masz tutaj kolejny przykład "części wspólnej" dla wszystkich zdrowych
    >>>>ludzi. Być może nie chcesz tego dostrzec, bo wygodniej jest pisać, że
    >>>>"wszystko jest względne". Tyle, że to nieprawda.
    >>>
    >>> owszem to jest prawda. podaj mi dowolna, sytuacje a sadze, ze da sie
    >>> znalezc jej iterpretacje, ktora mowi, ze z jednego punku widzenia to
    >>> co sie stalo jest dobre, a z innego, ze zle.
    >>
    >>O czym Ty piszesz? Pisałem o części wspólnej w odbiorze bodźców przez
    >>mózg zdrowych ludzi. Przeczytaj jeszcze raz fragment, na który
    >>odpowiadałeś.
    >
    > staram ci sie, na rozne sposoby, pokazac jak niezwykle subiektywne,
    > szare jest zycie i sytuacje, ktore sie na nie skaldaja, w
    > przeciwienstwo to tego co starasz sie tutaj opowiadac, o obiektywnosci
    > i czarno-bialego jego widzenia i argumentacji.

    To już ręce opadają... Znów coś sobie dopowiadasz. Powiedz mi
    konkretnie, gdzie moje wypowiedzi przedstawiają "czarno-białe widzenie i
    argumentację".

    >>>>Dlatego wrażenia są w pewnym stopniu wspólne dla wszystkich ludzi,
    >>>>jedynie z pewnym subiektywnym "odchyleniem", które jednak nie jest zbyt
    >>>>duże, chociażby z tej przyczyny, że uniemożliwiałoby funkcjonowanie
    >>>>społeczeństwa.
    >>>
    >>> nic wlasnie. funkcie spoleczne o ktorych mowisz, dzialaja z uzyciem
    >>> bardzo ograniczonego zbioru symboli, znakow, pojec, ktore zostaly tak
    >>> zaprojektowane, zeby dac minimalna mozliwosc subiektywnych
    >>> interpretacji. samo fukcjonowanie jednostek skladajacych sie na
    >>> spolecznenstwo jest nieskonczenie bardziej skomplikowane.
    >>
    >>Te "funkcje społeczne" działają w oparciu o konkretne bodźce docierające
    >>do mózgu.
    >
    > konkretne a nie cale spektrum koloru czy dzwieku. zastanow sie jeszcze
    > raz co napisales, bo w tym kierunku pownienes podazyc.

    Konkretne. Tyle, że nie mogą być zupełnie dowolne.

    >> Całkowita dowolność w przetwarzaniu bodźców przez mózg
    >>uniemożliwiałaby ich istnienie.
    >
    > calkowita dowlonosc = jednobitowe myslenie. sorry nie bede dalej
    > komentowal.

    Skoro nie uznajesz całkowitej dowolności to nie rozumiem czemu tak
    czepiasz się mojej "części wspólnej". Kiedy brak całkowitej dowolności
    oznacza właśnie jej istnienie.

    >>> uzywanie arguemntow ad extremum nie jest specjalnei konstruktywne.
    >>> bylo wiele wypadkow, ze krytyk winny, dal sie nabrac kiedy mu do
    >>> butelki z winem za np. 300$ nalali wina za 30$. wino za 300$ bylo
    >>> natychmiast "lepsze", nagle ukazywalo mase cech bukietu, ktorych wino
    >>> za 30$ wczesniej nie mialo. obydwa wina byly bardzo zacne i z tego
    >>> samego gatunku.
    >>
    >>Działała siła sugestii i obawy przed ewentualnym ośmieszeniem się.
    >
    > owszem.tylko tym ludziom sie palci za ich zdanie. tak samo jak sie
    > placi tym, ktorzy recenzuja sprzet audio. skoro robia takie myki, to
    > jak im mozna wierzyc?

    A to jeszcze inna sprawa. W audio możesz to poniekąd sprawdzić. Jeśli
    pójdzie fama, że pismo wychwala dziadowskie urządzenia to taka gazeta
    wkrótce może być skończona.

    >>To dodatkowy czynnik w odbiorze, a nie kwestia czystych wrażeń
    >>zmysłowych. Dlatego w rzetelnych degustacjach nie powinno być żadnych
    >>naklejek.
    >
    > powiesz to samo o ocenie sprzetu audio. ze wjezdza na sale przykryty
    > szmata i nikt nie wie co to jest? kolumny rowniez?

    Bywały i takie testy. Ale faktycznie to rzadkość. Chociaż są też
    krytyczne oceny drogich urządzeń, więc sytuacja jest nieco inna.

    > albo sluchaja przez
    > sciane? moze i tak powinno byc, tylko jest to praktycznie
    > niewykonalne i niepraktykowane. to raz.
    > dwa: o czym pisalem wyzej. sluchasz takie sprzetu (albo kupujesz na
    > zasadzie czytania recenzji) , kupujesz i okazuje sie, ze w twoim
    > pokoju brzmi potwornie. podobnie jak wino. pijac solo moze byc ok. ale
    > kiedy podade do posilku okazuje sie wielka pomylka i wino i danie
    > traci sporo ze swoich walorow.

    Odnośnie akustyki to są pewne ogólne zasady, dzięki którym można się
    pozbyć pewnych nieprzyjemnych zjawisk w większości pomieszczeń. To raz.
    Dwa, że jak ktoś bardzo się obawia akustyki to może wypożyczyć sprzęt.
    Trzy to możliwość kombinowania z ustrojami.
    A w "wielkim świecie" po prostu wynajmujesz firmę, która robi adaptację
    akustyczną pomieszczenia i jak dobierzesz rozmiar kolumn (które
    odsłuchasz i wybierzesz w salonie) do metrażu to nie ma prawa być
    "potwornie".

    >>Jeśli nie będzie szerszej. Ale pisałem Ci, że ta część wspólna z
    >>pewnością nie jest maksymalna, bo można podać też inne przykłady.
    >
    > jak na razie nie podales zadnego przekonuwujacego.

    Podałem już kilka. Nie będę powtarzał, sorry.

    >>> niech bedzie, ze "czescia wspolna" bedzie to standard hi-fi, ktory
    >>> okresla pewne parametry dzwieku. czesc ludzi nie bedzie slyszec np.
    >>> calego pasma. czesc ludzi nie bedzie nawet chciala slyszec np.
    >>> glebokich basow. inni znowu beda slyszeli wiecej niz okreslaja
    >>> parametry tego standardu.
    >>
    >>Znów próbujesz coś definiować, a nie o to chodzi.
    >
    > tyle, ze to ja cie prosilem o zdefiniowanie, bo jak widac poslugujesz
    > sie czym, czego nie jestes w stanie okreslic.

    No to ci napisałem wcześniej, że np. psychologowie posługują się
    pojęciem myśli, którego też nie da się precyzyjnie określić
    (przynajmniej na dzień dzisiejszy).

    > skoro ty nie potrafisz
    > to staram ci sie pomoc, zrozumiec, ze to co starasz sie tutaj dowiesc
    > nie dziala.

    Owszem działa. Nawet sam to przyznałeś, pisząc, że ta subiektywność nie
    jest wcale "czarno-biała".

    >> Nigdzie nie pisałem,
    >>że jakiś "standard" jest częścią wspólną. Niesłyszenie skraju pasma to
    >>dolegliwość czysto medyczna, a nie subiektywne wrażenie.
    >
    > blad. to jest wlasnie odczuwanie subiektywne. masa ludzi nie slyszy
    > powyzej np. 20kHz, masa tez nie slyszy nawet powyzej 16kHz. i poza
    > szczegolnymi wypadkami, nie jest to wcale dolegliwosc medyczna.to
    > nawet nie jest dolegliwosc.

    Pisałem o zaniku słyszalności z wiekiem raczej w przedziale ok. 12-16kHz.
    I to jak najbardziej jest dolegliwość medyczna. W żaden sposób nie
    wynika z "gustu" czy "upodobania".

    >> Na starość
    >>ludzie słyszą mniej i ma to związek z budową ciała, nie z upodobaniem.
    >
    > nie widzisz, ze wlasnie strzelasz sobie gola. to c piszesz wyraznie
    > swiadczy o subiektywnosci odbioru i oceny wrazen dzwiekowych?

    A może Ty nie wiesz co znaczy "subiektywny" i stąd Twoje problemy z
    rozumieniem? "Dane wejściowe" są inne, ale to jest wada konkretnego
    układu rejestrującego, a nie "subiektywizm" osoby.

    >>>>Nie ma sensu się wykłócać jak szerokie jest to pole i jak dalej dzieli
    >>>>się na mniejsze (bo dalej istnieją *grupy* ludzi, które mają swoje
    >>>>cechy charakterystyczne dla całego podzbioru). Chciałem tylko pokazać,
    >>>>że odbiór dźwięku i tym samym ocena hi-fi nie jest w całości zależna od
    >>>>parametrów charakterystycznych tylko dla jednej konkretnej jednostki i
    >>>>dlatego wszelkie recenzje, porównania i opinie mają sens.
    >>>
    >>> jeszcze raz. jak najbardziej maja sens i nie twierdzilem, ze nie maja.
    >>> maja jednak sen i powinny miec, w poczatkowym etapie dobierania
    >>> sprzetu. po przeczytaniu 999 recenzji wybieram 4 modele. ide, slucham.
    >>> najbardziej podoba mi sie model nr.2 super, ale moze sie rowniez
    >>> zdazyc i tak, ze nie bedzie mi sie podobal zaden. wtedy cala twoja
    >>> teoria o srednich, wspolnych, podzbiorach bierze w leb. bo ja np. nie
    >>> powiem, ze ach lubie ten sprzet bo go polecal pan heniek, krytyk z
    >>> pisma the audiophile.
    >>
    >>Nic co napisałem w tym przypadku nie bierze w łeb. Obawiam się, że znów,
    >>po raz kolejny dopowiadasz sobie coś czego wcale nie pisałem. A to
    >>utrudnia jakąkolwiek rozmowę. Przestań czytać między wierszami.
    >
    > ok. zrobmy probe. jak sadzisz, o co biega w powyzszych cytatach i w
    > ktorym miejscu sadzisz, ze sie rozjechalem i ciebie nie zrozumialem?

    Nie będę zgadywał, przykro mi. Obawiam się, że jak zwykle przyjmujesz
    nieuzasadnione założenia. Nie musisz być w jednej podgrupie z panem
    Heniem z Audiophile.

    >>> a owszem. na razie jeszcze maja. jednak ten rynek sie stopniowo
    >>> kurczy. dzieciaki w coraz wiekszej ilosci szkol, sa naklaniane do
    >>> przynoszenia swoich laptopow do szkoly i traktowania ich jako zeszyty.
    >>> w niektorych znanych mi szkolach to juz jest norma. na studiach prawie
    >>> wszedzie.
    >>> i powiedz teraz rodzicom taakiego dziaciaka, zeby mu kupili i PC i
    >>> laptopa.
    >>
    >>Ale już laptopa i konsolę z dużym telewizorem to mogliby kupić, tak?
    >
    > wiesz cos na ten temat, czy zmyslasz. jestem pewien, ze nie podeprzesz
    > tego niczym konkretnym. zastanow sie, gdzie on w akademiku duzy
    > telewizor wstawi?

    Weź głęboki oddech i przeczytaj jeszcze raz fragment do którego odnosiła
    się moja odpowiedź. Dotyczył rodziców i dzieciaków, nie studentów w
    akademikach.

    >>>>>>>>> charakterystyka rozwoju technologii nie jest liniowa, ale wykladnicza.
    >>>>>>>>
    >>>>>>>>Ale tak jest raczej w kontekście całej cywilizacji.
    >>>>>>>
    >>>>>>> dlaczego? np. moralnosc ludzka nie zmieniala sie prawie nic od
    >>>>>>> tysiacleci. o ile w ogole cos.
    >>>>>>
    >>>>>>Pisałem o rozwoju cywilizacji, nie o moralności.
    >>>>>
    >>>>> akurat tworzenie moralnych jest tym co jest charakterystyczne dla
    >>>>> cywilizacji. akurat bez tego zadana cywilizacja nie istnieje.
    >>>>
    >>>>Ale jak sam zauważyłeś nie zmienia się prawie nic. A ja pisałem o
    >>>>*rozwoju*.
    >>>
    >>> istnienie, takiego czy innego kodexu moralnego jest obowiazkowe aby
    >>> istniala dana cywilizacja. nie jest on jednak wymagany do jej rozwoju.
    >>> np. normy moralne w dogmie judeo-chrzescianskiej maja sie dobrze juz
    >>> od ponad paru tysiecy lat lat. jakos nic specjalnie wplywalo na rozwoj
    >>> naszych dokonan jako cywilizacji zachodniej. mialo cos wspolnego z
    >>> rewolucja przemyslowa? z rewolucja informatyczna? z rozwojem medycyny?
    >>> z podbojem kosmosu? nie. jesli juz to czasami wrecz przeciwny.
    >>
    >>Człowieku ja pisałem o charakterystyce *rozwoju* cywilizacji.
    >
    > a tobie sie wydaje, ze do czego odnosi sie to co napisalem?
    > potrafisz mi przekazac w jaki sposob zrozumiales powyzszy akapit?
    >
    >> Nawet
    >>jeśli przyjmujesz, że istnienie jakichś norm moralnych jest warunkiem
    >>koniecznym to jak sam zauważyłeś nie wpływa na rodzaj krzywej.
    >
    > sorry, ale to akurat jest tylko belkotem. nie potrafisz wyznaczyc
    > kryzwej rozwoju cywilizacji. nie ma takiej mozliwosci. rozwoj
    > cywilizacji jest pojeciem zbyt ogolnym, dlatego podalem konkretne
    > przyklady.

    Oj, przybliżone krzywe rozwoju cywilizacji to już nie raz widziałem.
    Być może próbujesz właśnie zbyt uogólniać włączając normy moralne itp.
    I stąd Twoje problemy.

    >>Nie wiem co chcesz udowodnić.
    >
    > to ze bledem jest twierdzic, ze powtanie i obecnosc kodu moralnego
    > danej cywilizacji wplywa na jej rozwoj np. technologiczny.

    Ale ja wcale tego nie twierdziłem.

    > a twoj blad jest zawarty np. w tym zdaniu:
    > "Ale jak sam zauważyłeś nie zmienia się prawie nic. A ja pisałem o
    > *rozwoju*."

    Ale gdzie tu jest błąd? Sam napisałeś, że normy moralne się właściwie
    nie zmieniają.

    >>Jednak co do samych zmian w takim kodeksie możesz nie mieć racji - normy
    >>moralne w pewien sposób się istotnie zmieniły i nie są tylko efektem
    >>jakiejś religii. Sprzeciw wobec kary śmierci,
    >
    > zle przyklady:
    > tutaj "nie zabijaj"?

    Bzdura. To przykazanie w zasadzie oznacza "nie morduj". W Starym
    Testamencie kara śmierci przez kamieniowanie jest na porządku dziennym.
    Poczytaj sobie. A Kościół Katolicki nie sprzeciwiał się jej przez całe
    wieki, a nawet sam ją stosował wobec heretyków.

    Co ciekawe ten sprzeciw pojawił się wraz z laicyzacją Europy.

    >> tortur w więzieniach, kar cielesnych, prawa człowieka,
    >
    > tutaj: chrzescianski koncept milosci i poszanowania blizniego.

    Kolejna bzdura. Deklaracja praw człowieka czy organizacje ich broniące
    powstały setki lat po narodzinach judaizmu czy chrześcijaństwa i nie są
    bezpośrednio z nimi związane. Kościół mając niegdyś ogromnie silną
    pozycję w Europie nie walczył o prawa człowieka, nie głosił poszanowania
    i równości np. muzułmanów.

    >>To nie jest "dogma judeo-chrześcijańska".
    >
    > jak widzisz wyzej, akurat jest.

    Jak widzisz wyżej zupełnie nie masz racji.

    >>> ja tam jak bym chcial kupic, znalazbym znacznie wiecej nizbym chcial,
    >>> i z prawdopodobienstwem rzedu pewnoesci bylbym z tego zadowlolony, no
    >>> chyba zeby mial jakas wade ukryta. zadna z osob, ktorej przez lata
    >>> polecalem komputery (przez ostatnie 3 lata tylko laptopy) nie
    >>> narzekala.
    >>> jesli ty chcesz laptoppa ktory bedzie mial wszystko, no to sorry, ale
    >>> life is brutal i takiego pewnie nie znajdziesz. ale musisz miec
    >>> swiadomosc, ze to jest cos jakbys chcial samochodu, ktory jest szybki,
    >>> wielki, dla calej rodziny i malo palil. to sadze, jest przyczyna
    >>> twojego problemu.
    >>
    >>Domyślałem się, że padnie to demagogiczne porównanie do samochodów...
    >
    > nazywaj je sobei jak chcesz. tyle, ze akurat jest trafne.

    Nie jest chociażby ze względu na trudność samodzielnego montażu, poziom
    skomplikowania itp. Nie jest dlatego, że mogę złożyć sobie komputer
    wedle własnych upodobań, taki który jest "szybki", "wielki", "dla całej
    rodziny" i "mało pali". Gdyby laptopy były sprzedawane na części to też
    problemu by nie było.

    >>W przypadku takiego laptopa często wystarczyłoby proste zmontowanie
    >>kilku elementów z różnych konstrukcji. Coś co z powodzeniem ludzie
    >>wykonują w komputerach stacjonarnych.
    >
    > jak moze zauwazyles laptop to nie PC.

    Kwestia definicji.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Komputer_osobisty

    Chociaż faktycznie to pojęcie bywa różnie używane.

    >>Owszem, jeżeli wnoszą one istotne zmiany jakościowe albo przynajmniej
    >>rokują takie nadzieje. Dlatego promuję Linuksa.
    >
    > OSX to tez tak jakby linux z interfacem graficznym. no moze unix.
    > wiec?

    Nie. OSX nie jest Open Source. Tu jest zasadnicza różnica.
    Czy Ty sugerujesz, że Linux nie ma interfejsu graficznego?
    Ma, nawet różne do wyboru.

    > powidz mi od kiedy te linuxy rokuja nadzieje? jakos sie niewiele
    > zmienia w tej kwestii.

    Oj zmienia się, przede wszystkim od strony administracji państwowej i
    urzędów. To w pewien sposób rokuje nadzieje, bo wzrost liczby
    użytkowników pewnie spowoduje większą liczbę aplikacji (także
    komercyjnych), co z kolei znów spowoduje wzrost liczby użytkowników itd.
    Chociaż istotny wzrost popularności to raczej kwestia lat niż miesięcy.

    >>> to zalezy jakie to beda standardy i do czego beda zmuszac
    >>> uzytkownikow.
    >>Standardy nie zmuszają użytkowników tylko producentów. Użytkownik
    >>właśnie dzięki takim standardom ma wybór.
    >
    > przez jakis czas owszem. co potem? bylo juz o tym w rownoleglnym
    > watku.

    A co ma być? To lepiej w ogóle nie mieć wyboru?

    >>>>Ale tu mówiłem o sytuacji, kiedy części nie są dostępne dla detalicznego
    >>>>odbiorcy.
    >>>
    >>> no wlasnie o tym tez pisze. w tym wypadku. MZ, jest to zupelnie
    >>> zbedne.
    >>Nie jest zbędne dla ludzi, których interesują części niepobłogosławione
    >>przez producenta.
    >
    > jest zbedne, bo maja produkt danej firmy i czesci rozprowadzane przez
    > kanal dystrybucyjny tej firmy, dla swoich klinetow. to jest np. czesci
    > promocji danego produktu.

    Ale ja przecież pisałem o sytuacji, kiedy klienci chcieliby mieć części
    innej firmy.

    >>>> Jest mnóstwo małych zakładów czy wręcz
    >>>>użytkowników domowych, którzy potrzebują dużej wydajności. Znacznie
    >>>>większej niż ta, którą oferują laptopy (projektowane przede wszystkim
    >>>>pod kątem mobilności, a nie wydajności).
    >>>
    >>> ale przeczytaj jeszcze raz jak opisalem, jak widze przyszlosc. podalem
    >>> kilka mozliwych rozwian, i uzycie laptopow nie jest jedynym.
    >>> poza tym. tak naprawde jakiego poweru obliczeniowego potrzeba nawet do
    >>> pracy w zaawansowanej grafice 2D? owszem duzo, ale juz nie tyle, zeby
    >>> przecietny przyzwoity wspolczesny laptop nie pociagnal. od biedy na
    >>> wlasnym ekranie. przy jeszcze bardziej zaawansowanyh projektach
    >>> owszem, np. lepszy ekran by sie przydal, ktorergo podlaczenie nie jest
    >>> zadnym problemem.
    >>
    >>Czy przyzwoity współczesny laptop będzie wydajny w przetwarzaniu rawów,
    >>zaawansowanej obróbce zdjęć o dużych rozdzielczościach, wizualizacjach
    >>3D, najnowszych grach, kompresji filmów z kamery cyfrowej full hd...
    >
    > bedzie wydajny i jest wydajny. oczywiscie, ze zawsze bedziesz w stanie
    > zbudowac albo kupic stacje robocza przewyzszajaca parametrami kazdego
    > laptopa, ale nie tak dlugo dojdziemy do granicy, gdzie wystarcajaco
    > duzy power bedzie dostepny i dla laptopow. niemniej to wszystko co
    > wyzej da sie robic (na temat gierek sie nie wypowiadam).

    A szkoda. Bo to jednak ważny i duży segment rynku, często napędzający
    wymianę sprzętu.

    >>A takich zastosowań wymagających wydajności jest więcej. I wraz ze
    >>wzrostem wydajności obliczeniowej sprzętu rośnie również zapotrzebowanie
    >>na tą wydajność przez niektóre oprogramowanie.
    >
    > nic wlasnie. mowisz tak. jakbys np. nie zauwazyl, ze wyscic z iloscia
    > pixeli w matryc powszechnie uzywanych cyfrowych aparatow zatrzymal sie
    > juz jakis czas temu. koniecznosc obrobki ogromnych obrazkow, ktorej
    > nie pociagnalby dobry laptop, poza jakimis szczegolnymi projektami
    > przemija.
    > obrobka HD video, wcale nie wymaga takiego poweru,

    Nie obrabiam, ale z tego co ludzie pisali (chyba nawet na tej grupie) to
    na współczesnym sprzęcie kompresja do dużej rozdzielczości to długie
    godziny.

    >>>>Zrób na ulicy zdjęcie mojej znajomej. W wakacyjnym, skromnym ubranku
    >>>>spacerującej gdzieś przy drodze. Napisz pod nim artykuł o ulicznej
    >>>>prostytucji i umieść w jakimś wysokonakładowym dzienniku. Oj, jednak
    >>>>miałbyś problem.
    >>>
    >>> ale kto mowi o publikacji drukiem? napisalem wyraznie. umieszcze to na
    >>> portalu i zdjecie i artykul bedzie mialo pewnie znacznie wieksza
    >>> ogladalnosc niz wprasie i niech mi ktos, cos zrobi.
    >>
    >>No to umieść na portalu. Przypadków zdjęcia materiałów na samym YouTube
    >>było, że ho ho...
    >
    > a owszem byly, ale takie stwierdzenie nie ma zadnego znaczenia jesli
    > nie podasz w jakich przypadkach bylo to dokonane, zeby mozna bylo
    > porownac.
    > ok. daj mi zdjecie swojej znajomej. umieszcze, na YT napisze notke w
    > temacie jaki zaproponowales i ci udowodnie, ze w tym wypadku tak nie
    > bedzie, chocbys stanal na glowie.

    Pomyślimy.

    >>> w innych krajach wyglada to np. tak. ide do pracy, na mojej ulicy
    >>> czesto kreca filmy. wchodze w nia, stoi panna z wielka plansza na
    >>> ktorej jest napisane, ze kreca film i ze jesli mnie sfotografuja, to
    >>> czytajac to co czytam, jednoczesnie zrzekam sie praw do swojego
    >>> wizerunku, w tym i tym dniu, na tej i na tej ulicy na korzysc tego kto
    >>> robi ten film. mniej wiecej tak. i co? i ja nie mam z tym
    >>> najmniejszego problemu. nawet bez tej planszy tez nie mam.
    >>
    >>Jak jest plansza to jak najbardziej OK. Bez takiej informacji to jest
    >>degradacja człowieka.
    >
    > ze niby cos mu sie stalo. ze za dwa lata zobaczyl swoja twarz w filmie
    > za np. nicole kidman? no straaaaszna degradacja. jak on moze zyc
    > potem.

    Skoro nie przeszkadza Ci bycie narzędziem w cudzych rękach to chyba tu
    się nie dogadamy.

    >>>>>>A po trzecie ludzie po pewnym amoku
    >>>>>>zaczynają już dostrzegać pewne zagrożenia i stąd np. protesty przeciwko
    >>>>>>Google Street czy jak to się tam nazywa.
    >>>>>
    >>>>> gdzie protestuja tam protestuja.
    >>>>> http://www.streetwithaview.com/scenes.html
    >>>>W Polsce ponoć mają być zdjęcia z "usuniętą" twarzą, co też nie jest
    >>>>idealną ochroną, ale lepsze to niż nic.
    >>> jak dla mnie te protesty to nic innego jak histeria.
    >>A jak dla mnie wreszcie przejaw myślenia.
    >
    > tia. bo chlopi zablokuja droge, zeby im google kawalka brudnego plota
    > nie sfotografowal. daj ty spokoj, bo to po prostu smieszne.
    > skoro wystepujes za tym, to powiedz mi czego sie obawiaja ci, ktorzy
    > protestuja? na czym polega ta degradacja, o ktorej wspomniales
    > wczesniej. czyzbys wyznawal prymitywne wierzenia, ze zrobienie zdjecia
    > zabiera dusze, albo islamskie prawo w tej kwestii?

    Jak wyżej.

    >>>>BTW - w takim razie miłego bycia trzymanym za mordę.
    >>> a dziekuje. pod tym wzgledem nie mam co specjalnie narzekac.
    >>No tak... Zwierzęta w klatkach właściwe też nie narzekają. Mają
    >>jedzenie, picie, może nawet jakąś rozrywkę, a że to jednak niewola to co
    >>tam...
    >
    > radzilbym ci sie zastanowic co piszesz, bo nagle bardzo znizyles
    > poziom, ktorego nie chce nawet tykac dlugim patykiem.

    Oj, widzę, że zabolało... Ale taka jest prawda. I czasem trzeba
    powiedzieć ostro, żeby ludzie zastanowili się nad czymś poważniejszym
    niż tylko "wygoda" i codzienne problemy. Kiedyś może być już za późno,
    póki co - jeszcze - nie jest.

    >>>>> jestesmy za cwani juz na jawne narzucenie, a ci narzucajacy za cwani
    >>>>> zeby o tym nie wiedziec. bedzie to na zasadzie: "osla i marchewki" jak
    >>>>> wiele rzeczy w przeszlosci.
    >>>>To będzie po cichu, pod przykrywką rzekomego "bezpieczeństwa" i
    >>>>"wygody". I wcale nie musimy się na to nabrać.
    >>> spoko. nabierzemy sie. prawie za kazdym razem sie nabieralismy.
    >>> trenujemy takie nabieranie juz od czasow nerona.
    >>
    >>Jakieś niewolnicze przekonania...
    >
    > poczytaj troche historii. od historii rzymu, poprzez dwie wojny
    > swiatowe, po wydarzenia po 11 wrzesnia 2001.
    >
    >>Powtarzam - nie musi tak być -
    >
    > ok. co proponujesz?
    >
    >>Irlandczycy nie dali się nabrać na Traktat Lizboński mimo ogromnych
    >>wręcz nacisków i przeinaczeń.
    >
    > i co? czym sie roznia od kazdego innego kraju teraz? moze obecny
    > kryzys ich ominal? oni zyja w prozni ekonomicznej?

    Zdenerwowali establishment. A to już dużo. Czasem trzeba popatrzeć
    dalej, wyjść poza jakiś pseudokryzys.

    >>>>>>>>Tak, taki scenariusz niestety również jest możliwy, to właśnie miałem na
    >>>>>>>>myśli mówią o morderstwie komputerów osobistych.
    >>>>>>> laptop jest rowniez komputerem osobistym.
    >>>>>>W tej koszmarnej wizji zdaje się też nie było laptopów tylko terminale...
    >>>>> ale bylo kilka wizji.
    >>>>To było do tej najczarniejszej.
    >>>
    >>> dla mnie wszystkie sa dosc jasne i optymistyczne.
    >>
    >>No cóż... słyszałem już nawet o ludziach, którzy specjalnie chcą iść do
    >>więzienia, więc nawet takie przypadki mnie nie zdziwią.
    >
    > chyba pokretnosc i niezasadnosc twojej argumetacji mnie juz nie
    > powinna dziwic. a jednak.
    > sadze, ze zbyt malo wiesz o tak extremalnych sytuacjach, zeby sobie
    > nawet zarty z tego robic.

    To nie są ekstremalne sytuacje. To jest właśnie przykład do czego
    prowadzi wypaczone rozumienie "wygody".

    >>> a kto mowi, ze tylko? a na czym np. polega ergonomia stanowiska pracy?
    >>> miedzy innymi na wygodzie. na czym polega bezpiecznestwo miejsc pracy?
    >>> miedzy innymi na wygodzie pracujacego. projektowanie miejsc
    >>> publicznych, domow, mieszkan?
    >>
    >>To się jeszcze trzeba zastanowić co się oddaje na rzecz takiej bardzo
    >>dyskusyjnej zresztą "wygody".
    >
    > no to zastanow sie. slucham. ciekawi mnie rozniez co jest dyskusyjne
    > np. w ergonomii miejsca pracy.

    Dyskusyjna jest ergonomia codziennej pracy na laptopie. Dyskusyjna,
    gdyż wielu ludzi sobie takiej pracy nie wyobraża.

    >>>>> ma nawet spory potencjal do rozwijania czlowieka chlonnego wiedzy.
    >>>>Jaki znowu potencjał?
    >>>
    >>> do rozwijania wiedzy. google. wikipedia, subskrybcje magazynow
    >>> on-linie, wymiana infoaccji na zasadzie share i P2P.
    >>Ale tu obecny komputer stacjonarny świetnie spełnia swoje zadanie.
    >
    > a laptop nie?

    A czy ja pisałem, że nie?

    >>>>>>>>Pozostaje jednak mieć nadzieję, że ludzkość nie okaże się totalnymi
    >>>>>>>>idiotami i nie podpisze z uśmiechem na ustach wyroku śmierci na własnej
    >>>>>>>>wolności.
    >>>>>>>
    >>>>>>> wiekszosc ludzkosci jest od dawna (o ile nie od zawsze) niewolnikami,
    >>>>>>> a obecnie nawet na wlasna prosbe. nasza wolnosc jest jedynie zluda.
    >>>>>>> kazda poranna walka z budzikiem powinna o tym przypominac.
    >>>>>>I to podobno ja popadam w skrajności...
    >>>>>
    >>>>> alez to nie jest skrajnosc. to jest nasze zycie codzienne wiekszosci z
    >>>>> nas.
    >>>>
    >>>>Rozumujesz na zasadzie - nie jest dobrze, więc co za różnica, że będzie
    >>>>jeszcze gorzej.
    >>>
    >>> w ktorym momencie to wyczytales? nie. to ty znowu poslugujesz sie
    >>> jednobitowym wnioskowaniem.,
    >>
    >>No tak, bo Ty przecież lubisz być trzymany za mordę... Wybacz, że nie
    >>wziąłem tego pod uwagę.
    >
    > szkoda, ze nie zrozumiales ironii. trudno.

    Przykro mi, ale dla mnie w tak poważnych sprawach nie ma miejsca na
    ironię.

    >>>>Zresztą to codzienne życie i rutyna nie jest typowym
    >>>>niewolnictwem - w każdej chwili mogę rzucić wszystko i pojechać w
    >>>>Bieszczady.
    >>>
    >>> ty byc moze tak. koles, ktory ma na utrzymaniu rodzine, do splacenia
    >>> raty za dom i samochot raczej nie pojedzie.
    >>
    >>Raczej? Mało to było ucieczek, kiedy kogoś odnajdywali po latach za
    >>granicą?
    >
    > a duzo w skali kraju? kolejny nietrafiony przyklad.

    Ilość nie ma znaczenia. Chodzi o fakt, że jest taka możliwość.

    >>>>>>>>>>>>To właśnie jest koszmar "firmowości". A gdyby był standard i dostępne
    >>>>>>>>>>>>części to można by złożyć (albo zlecić złożenie) takiego jaki pasuje i
    >>>>>>>>>>>>najlepiej odpowiada wymaganiom.
    >>>>>>>>>>>
    >>>>>>>>>>> ale wiekszosci jednak pasuje to co kupuje.
    >>>>>>>>>>
    >>>>>>>>>>Czasem po paru tygodniach dopiero zaczynają się narzekania... A to jakaś
    >>>>>>>>>>gra nie pójdzie, a to matryca jednak nie taka dobra itp.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> czasami to rowniesz sie zdarza, ze sprzet przychodzi uszkodzony bo
    >>>>>>>>> nieszczesliwie spadl z ciezarowki w czasie transportu.
    >>>>>>>>
    >>>>>>>>No i?
    >>>>>>>
    >>>>>>> ze to sa wypadki marginalne.
    >>>>>>
    >>>>>>Ale jak sprzęt przyjdzie uszkodzony to mi wymienią na sprawny albo będę
    >>>>>>się kłócił i zrobię czarny PR na całą sieć... Jakoś nie widzę analogii.
    >>>>> ja tez nie.
    >>>>Więc po co to pisałeś?
    >>>
    >>> zeby ci powiedziec, ze to wypadki marginalne.
    >>
    >>Ale jest między nimi na tyle istotna różnica, że stawianie ich obok
    >>siebie nie ma sensu.
    >
    > udowodnij, ze nie ma.

    A dlaczego miałbym Ci udowadniać własną opinię? Równie dobrze mogę
    napisać "udowodnij, że ma".

    >>>>>>> zlecaja tworzenie. np. plyt glownych. na pewno dell. sami juz chyba
    >>>>>>> nic nie robia.
    >>>>>>No to chociaż to. Bo czym właściwie miałby się różnić sprzęt o tych
    >>>>>>samych komponentach złożony przez "dobrą" i "złą" firmę?
    >>>>>
    >>>>> hmmm. niechlujnoscia zlozenia. niedokreceniem srubek. nie wcisnieciem
    >>>>> wtyczek. nie posmarowaniem pasta procka, a na koncu pirackim system
    >>>>> operacyjnym
    >>>>A które to popularne składające firmy instalowały piracki system?
    >>>
    >>> co znaczy popularne? gdzie sie dopatrzyles, ze pisalem o popularnych
    >>> firmach. zapytales o dobra i zla firme. to ci odpowiedzialem.
    >>
    >>Pytałem o Twoje kryterium markowości. Skoro duże, popularne firmy
    >>uznałeś za "bezmarkowe",
    >
    > a ja pytam, co rozumiesz przez "popularne".
    > "duze"i "popularne" firmy to sa tylko twoje urojenia i to z nimi tutaj
    > rozmawiasz.

    Nie. Duże i popularne to znane w całym kraju, mające swoje sklepy czy
    serwisy w różnych dużych miastach, często wybierane przez klientów.
    Gdzie tu widzisz urojenia?

    >> a jako wadę tych bezmarkowych wymieniłeś
    >>m. in. piracki system to oczekiwałem przykładów.
    >
    > oczekiwales, ze przywolam "popularne" firmy. wiec pytam co to zanczy.
    >
    >>>>A co do tych małych firm to też zaobserwowałem takie zjawisko.
    >>>>Ale IMO spowodowała to trochę, przynajmniej w Polsce, ogromna ekspansja
    >>>>hipermarketów. Teraz typowy Kowalski tam kupuje sprzęt, więc sporo
    >>>>małych sklepików padło.
    >>>
    >>> i teraz powiedz mi. to dobrze czy zle? i dla akogo?
    >>
    >>Dla mojego państwa i moich rodaków:
    >>Pozornie dobrze, bo ludzie kupią parę złotych taniej; faktycznie źle,
    >>bo kapitał jest wyprowadzany za granicę i to przez firmy, które oferują
    >>pracę głównie na stanowisku ekspedientki czy ochroniarza.
    >>Dla prezesów tych firm i ich kolegów - dobrze, bo będą mogli sobie kupić
    >>kolejnego Maybacha albo willę na Lazurowym Wybrzeżu.
    >
    > i jak ty mozesz zyc w takim "rozkroku"? mozesz cos zrobic? robisz cos?

    Oczywiście. Głosuję swoimi pieniędzmi.

    > a o tym, ze skoro firma sprzedaje dobrze, to sie tez rozwija i w ten
    > sposob tworzy nowe miejsca pracy, ktore moga zajac twoi rodacy?

    "Tworzenie miejsc pracy"... Ech, socjalistyczne mrzonki.

    > to juz
    > kadra menadzerska musi dojezdzac z niemiec czy francji, bo nie ma
    > polskich specjalistow? zastanow sie.

    "Kadra menadżerska" to może być równie dobrze wąska grupa kolegów. A
    ogromna większość tych utworzonych "miejsc pracy" to kasjerki i
    ochroniarze.

    >>>>>>A "bezmarkowe" to IMO kiepskie określenie. Bo w tym przypadku "marka"
    >>>>>>określałaby jedynie naklejkę na obudowie i inne mało znaczące drobiazgi.
    >>>>>
    >>>>> zalezy jaka to jest marka. poza tym okreslenie "markowy produkt"
    >>>>> przyjelo si erozumiec jako produkt dobry.
    >>>>
    >>>>Tu jednak nie jest tak prosto, bo poszczególne podzespoły mogą być
    >>>>markowe i bardzo dobre, dlatego określenie "bezmarkowe" mające dość
    >>>>negatywne zabarwienie jest w tym kontekście trochę mylące.
    >>>
    >>> na razie staramy sie zdefiniowac pojecie "markowy".
    >>> wszystki emarkowe rzeczy, byly kiedys nie-markowe, dopuki marka nie
    >>> zaczela byc znana i uznana.
    >>
    >>Ale pojęcie "markowy" jest związane z dobrą jakością. Jakość komputera
    >>jest zależna przede wszystkim od jakości jego podzespołów, a nie firmy,
    >>która je zmontuje i przyklei naklejkę, bo to żadna wielka sztuka.
    >
    > bo dobra firma to grabiami zagarnia do swoich produktow to co jej
    > popadnie. an tym wlasnie polega markowosc firmy, ze selekcjonuje
    > instalowane elementy pod wzgledem jakosci. "markowosc" w moim
    > rozumieniu nie konczy sie na naklejeniu nalepki. chyba to wyraznie
    > dobitnie napisalem.
    >
    >>Dlatego uważam, że w kontekście komputerów tak rozumiane kryterium
    >>markowiści jest mylące.
    >
    > to zle uwazasz. a wystarczajacy argument masz wyzej.

    Ach tak, selekcjonowanie elementów... Pan Henio ze sklepiku za rogiem
    też może wyselekcjonować najlepsze podzespoły, złożyć i sprzedać.

    >>> pisalem juz o tym wyzej.
    >>> na mase rzeczy. np. na niepodlaczenie panelu przedniego z wyjsciami
    >>> USB i audio. na niepodpiecie wiatrakow. na zamocowanie zasilacza na
    >>> dwie sruby. praktycznie na wszysko, co by zrobil pierszy lepszy koles,
    >>> ktory nie przywiazuje uwagi do szczegolow podczas swojej pracy. o tych
    >>> mi co mi znajomi opowiedzieli. akurat te, to niby nic i dali sobie
    >>> rade sami. ale kobitka, na wpol niewidoma, ktora musiala sobie
    >>> podlaczyc headset do niepodlaczonego przedniego panela, byla niezle
    >>> wkurzona. <rs>
    >>
    >>Ale takie firmy składające w ten sposób zarabiają... Dlaczego miałyby
    >>robić sobie złą opinię partacząc taką w sumie dość prostą rzecz.
    >
    > dlatego, ze od jej marki zalezy m.in. przyszly poziom sprzedazy. jesli
    > sie rozniesie, ze dana firma produkuje buble, to firma moze miec
    > powazne problemy.

    No i ja właśnie o tym pisałem. Nie zrozumiałeś.

    >> Ja
    >>osobiście nigdy się ,wśród znajomych, którzy taki sprzęt kupowali, z
    >>podobnymi przypadkami nie spotkałem.
    >
    > wiec? jaki z tego wysuniesz wniosek? <rs>

    Że tzw. "markowość" komputera nie musi być ważnym czynnikiem przy
    zakupie.

    --
    MK

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: