-
161. Data: 2009-12-25 17:31:02
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: kuba <k...@y...com>
On 25 Gru, 18:09, "Eneuel Leszek Ciszewski"
<p...@c...fontem.lucida.console> wrote:
>
> > Na razie mój jednoosobowy Kościół nie przyjmuje datków od osób spoza tego
Kościoła,
> > dlatego, jeśli komuś powyższa informacja przyda się, nie powinien mnie pytać,
co
> > chcę w zamian. :) D
> I dodam -- ja swoje oskarżenia popieram faktami. :)
>
>eneuel@@gmail.com
Gdyby kazdy wrzucony na pysk z pracy zakladal kosciol, to byla by
pustka w nich, z powodu braku wiernych.
Jezeli uwierzyles pracodawcy w to co mowi, i ze Cie kiedys z powrotem
zatrudni, to nadajesz sie na specjalistyczne leczenie jako ciezki
przypadek. Gdybym mial obszczekiwac i szkalowac kazdego pracodawce
ktory za pietnascie trzecia dal mi czeka i powiedzial nie ma dla mnie
u niego miejsca, to bym sie z sadami nie rozstawal. Jedno pytanie,
pracowales za pieniadze podatnikow, wiec wyjasnij co takiego waznego w
tej swojej pracy robiles.
-
162. Data: 2009-12-25 17:32:40
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "marek augustynski" <h...@p...onet.pl>
> >> > Wigilia! Mówimy ludzkim głosem:)
>
> >> Proponujesz mi, abym napisał:
>
> > Niczego Ci nie proponuję. Ucieszyłęm się, że zacząłeś rozmawiać.
>
> Rozmawiam od dawna. :) Przy okazji opisuję swoje życie --
> Rozmówców traktuję jak potrzebne mi tło. :)
tło
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
163. Data: 2009-12-25 19:13:57
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"kuba" a...@a...goo
glegroups.com
: Gdyby kazdy wrzucony na pysk z pracy zakladal kosciol, to byla by
: pustka w nich, z powodu braku wiernych.
W moim Kościele proroctwa są zabronione. :)
: Jezeli uwierzyles pracodawcy w to co mowi, i ze Cie kiedys z powrotem
: zatrudni, to nadajesz sie na specjalistyczne leczenie jako ciezki
: przypadek.
Cóż -- bywa. Dziś już wiem o tym, że słowo Kopani nic nie znaczy. :)
Wiem znacznie więcej, ale wówczas nie wiedziałem tego, co wiem dzisiaj. :)
Nabywam doświadczenia. :)
: Gdybym mial obszczekiwac i szkalowac kazdego pracodawce
: ktory za pietnascie trzecia dal mi czeka i powiedzial nie ma dla mnie
Nie wiem, co znaczy wyrażenie ,,za pietnascie trzecia'' i o jakiego ,,czeka'' chodzi.
:)
Aby było jasne -- z Kopanią o powrocie do pracy po wyborach rektorskich
rozmaiałem wielokrotnie, dośc dokładnie omawiając rózne warianty i możliwości.
To nie była romowa prowadzona bez przygotowania i to nie bylo sowo rzucone ,,w
biegu''. :)
: u niego miejsca, to bym sie z sadami nie rozstawal. Jedno pytanie,
: pracowales za pieniadze podatnikow, wiec wyjasnij co takiego waznego
: w tej swojej pracy robiles.
Byłem informatykiem na uczelni. Na przykład pracowałem w ośrodkach komputerowych
lub doradzałem, czego (i gdzie) nie kupić, aby nie wywalić szmalu do śmietnika,
jak to uczynił Kopania w przededniu przyjęcia mnie do pracy na swoim wydziale.
Zacząłem pracować społecznie, bez pieniędzy, tam, gdzie studiowałem, później
pracowałem na etacie i na tak zwanych godzinach zleconych oraz umowach o dzieło,
a także jako jednoosobowa firma...
Dzięki mnie uczelnia miała sprzęt sprawdzony, sprowadzany z dobrych
(sprawdzonych i legalnych) źródeł, a ponadto miała fachową opiekę,
gdyż miałem dobre źródła informacji u zaprzyjaźnionych ludzi. :)
Praca moja była korzystna z punktu widzenia uczelni, co wielokrotnie
przypominali także ci, którzy mnie nie lubili (; zbyt mocno ;)
gdyż wykonywałem ją znacznie taniej niż konkurenci oraz sprzedawałem
sprzęt po niższych cenach niż dyktowane przez rynek -- uczelnia była
dla mnie klientem wiarygodnym, dlatego mogłem zrezygnować ze swoistego
ubezpieczania się na wypadek niedotrzymania umowy ze strony odbiorcy.
Kupowanie u mnie nie było obligatoryjne -- za każdym razem jedynie
proponowałem, dodając, iż uczelnia może dokonać zakupu we wskazanym
przeze mnie miejscu bez mego pośrednictwa lub w innym miejscu. :)
Bez względu na to, gdzie uczelnia by dokonała zakupu, mój stosunek
do zakupionej rzeczy był taki sam, to znaczy nie było obawy o to,
że zakupionym poza mną sprzętem bym nie zajmował się lub bym
zajmował się jakoś nienależycie. :) Niestety ;) u mnie zawsze
było i najszybciej, i najtaniej; bywało :) i tak, że aż dwa
razy taniej niż u konkurencji -- to nie jest żartem i dotyczy
drukarek laserowych HP w czasie, gdy były one bardzo drogie. :)
Oprogramowanie oczywiście sprzedawałem także po okazyjnie niskich
cenach -- narzuty sprzedawców sięgały czasami 70%, więc było z czego
zdejmować. :) Problem sprzedaży z pominięciem cła czy podatku
granicznego (uczelnia miała do tego prawo w szczególnych wypadkach)
był oczywiście należycie (prawnie) rozwiązywany bez straty uczelni.
Nigdy nie byłem ani gwarantem, ani serwisantem sprzedawanego przez
siebie sprzętu -- gwarantami lub serwisantami były firmy zewnętrzne,
z którymi wiązały mnie umowy pisemne. Nigdy nie doszło do odmowy
wywiązania się z umów ze strony tychże firm a moja osoba nie była
potrzebna do takiego wywiązywania się.
Innymi słowy -- gdybym zmarł tuż po sprzedaży lub bym jakoś inaczej
opuścił uczelnię, sprzęt nadal by był serwisowany zgodnie z wystawionymi
na piśmie gwarancjami. Z serwisantami (a nawet z wieloma
konkurentami -- niemal ze wszystkimi) żyłem w zgodzie,
dzięki czemu nie dochodziło do problemów. Konkurencyjny
Infoserwis nawet bezpłatnie naprawił skaner zepsuty przez
Jana Franciszka Nosowicza (rusycystę) wbrew wszelkiemu rozsądkowi. :)
Na skaner ów udzieliłem pięcioletniej gwarancji (wbrew temu, co dawał HP;
HP dawał roczną) i osobiście ów skaner reperowałem (wymieniałem bezpiecznik)
po celowym psuciu dokonywanym ;) przez Nosowicza... Pierwszej naprawy (wraz
z trudną diagnozą) dokonał właśnie zaprzyjaźniony serwis konkurencji -- ot
tak sobie, dla jaj tak zwanych, czyli w tym celu, aby było śmiesznie. :)
I mnie stać było na takie gratisy, :) i moich konkurentów; ten wybryk
pamiętam, gdyż jednak Nosowiczowi udało się skuteczniej :) popsuć ów
skaner i naprawy trzeba było dokonać normalnym tokiem, co było
nieopłacalne... Nosowicz (który psuł ów skaner celowo wbrew
rozsądkowi, niejako mierząc moją cierpliwość) miał do mnie
pretensję... NA szczęcie dla mnie to popsucie miało miejsce już po mojej gwarncji...
Obok tego, że uczelnia była dla mnie klientem sprawdzonym i stałym,
płacącym czasami zaliczkami (zwykle sprowadzenie sprzętu trwało jeden
dzień lub dwa dni) nie traciłem czasu na negocjacje czy przyjazdy
związane z negocjacjami -- byłem wszak zawsze w pracy, co oczywiście
skutkowało zaniżaniem ceny końcowej. Do tego zaniżania miałem prawo,
gdyż nigdzie nie publikowałem swych cen.
Nigdy nie sprzedawałem pochopnie, bez konsultowania się z moimi oponentami. :)
No i... Zawsze miałem świadomość tego, czego naprawdę potrzebuje odbiorca pracujący
stale obok mnie...
-=-
Po moim formalnym odejściu z pracy nadal byłem traktowany przez
Jerzego Kopanie, profesora uniwersytetu (i jego podwładnych) jako
pracownik uczelni (zgodnie z zawartą przed odejściem z pracy umową
ustną) i wielokrotnie Kopania przypominał mi o tym, że czas najwyższy
na oficjalny powrót do pracy. Ponieważ nie brakowało mi pieniędzy
a Kopania (i jego ludzie) mieli mnie tak, jakbym był pracownikiem
uczelni, odkładałem ów powrót do pracy...
Kopania nigdy nie kupił u mnie,jeśli nie liczyć zbajerowanej
(jak na tamte czasy) myszki i dyskietek. Innymi słowy -- nigdy
nie dal mi zarobić na tym,co kupowałem jemu. :) Fakt ów powinien
był mnie czegoś nauczyć (pracowałem u Kopani ponad 7 lat) ale jakoś
nie zwracałem nań uwagi...
Tuż przed zwolnieniem Kopania uznał ;) potrzebę wykorzystania przeze mnie
urlopu wypoczynkowego (płatnego) z datą wsteczną (czyli wykorzystałem zaległy
urlop fikcyjnie -- urlop po prostu został skasowany, stracony) choć korzystałem
z urlopów bezpłatnych, co widać choćby na kwocie rządowej rekompensaty, jaką
otrzymałem w roku 2004 -- za urlop bezpłatny rekompensata nie była wypłacana
i nawet jeden dzień takiego urlopu w miesiącu kasował rekpompesatę z całego
miesiąca...
Dlaczego brałem urlop bezpłatny, choć miałem płatny? Bo wówczas byłem bogaty
i nie zależało mi na pieniądzach, ale liczyłem się z tym, że kiedyś pieniądze
będą mi potrzebne i wówczas zamienię ów urlop bezpłatny na ekwiwalent pieniężny,
możliwość uczynienia czego mi obiecywał Kopania...
-=-
Wiem, że nie byłem roztropny:
-- Kopania zatrudnił mnie, będąc w bardzo niedogodnej sytuacji
,,politycznej'' (naraziłem się tym zatrudnieniem wielu osobom)
-- w przededniu mego przyjęcia, w tajemnicy przede mną, zakupił
szmelc komputerowy warty tyle, co 1200 moich pensji (sto lat)
choć miał pod ręką masę dobrych doradców
-- pozwolił na skasowanie mojego urlopu wbrew obietnicy zamiany
go na ekwiwalent pieniężny (Kopania był wówczas rektorem,
więc nie chodziło o to, że był zbyt słaby na to, aby bronić
swojej obietnicy)
-- Kopania nigdy (poza myszą i dyskietkami) nie dał mi zarobić
ani grosza na tym, co kupował dla siebie, choć u mnie miałby
niedrożnej, szybciej i lepiej w wypadku roszczenia gwarancyjnego...
(na przykład HP nie chciał ze mną rozmawiać jako niepośrednikiem,
gdy chodziło o drukarkę zakupioną w firmie o nazwie ,,Baza'',
co skomplikowało sprawę skutecznie)
Uszczypliwie do Rogowskiego -- ten kilkakrotnie dawał mi do zrozumienia,
że na jego wydziale (Ekonomii) jest było mnie miejsce, o ile zechciałbym
zrezygnować z pracy u Kopani. Ponieważ taka rezygnacja byłaby czymś
w rodzaju zdrady :) -- odmawiałem. Ale to nie dlatego w 2003 roku
Rogowski, już jako rektor nie chciał mego zatrudnienia na państwowej
uczelni -- wolał mnie widzieć na uczelni prywatnej. Problem -- ja
chciałem pracować tam, gdzie bym się dobrze czuł, co było dla mnie
najistotniejsze. :) Ale i na tej prywatnej nie doszło do zatrudnienia mnie... :)
Pieniądze w roku 2003 i późniejszych latach miałem ciągnąć spoza uczelni.
(wiedziałem, i miałem, skąd!!!)
Uczelnia była mi jednak potrzebna z uwagi na znane mi środowisko. Gotów
byłem nawet na pracę za freeko -- na jakiś czas oczywiście. :) Postanowiłem
wówczas, że nie odejdę z uczelni po ustabilizowaniu się mojej sytuacji,
lecz pozostanę tam z wdzięczności za okazaną mi pomoc. :)
Obok tego, że bym pracował, zabrałbym z uczelni ze dwie dziewczyny
do pracy w firmie matki -- pracowałyby za PRAWDZIWE PIENIĄDZE w biurze
rachunkowym. Ponadto miałbym zatrudnienie dla ,,kilku'' innych osób.
Dlaczego tych osób trzeba szukać na uczelni a nie na ,,ulicy''?
Bo te osoby nie chodzą ulicami -- wyjeżdżają do Anglii lub pracują
w bankach czy innych miejscach. Jeśli wyjadą do Anglii -- są stracone
bo tam kiblują i nie nadają się do normalnego (odważnego) życia.
A jeśli pracują w bankach -- znaczy to, że mają zęby, którymi
gryzą baaaaaaaaaaardzo mocno... (przegięcie w przeciwnym kierunku?)
Firma matki była dla mnie bardzo ważna -- księgowość to podstawa każdej działalności.
A własna księgowość (czyli pewna, sprawdzona) jest zawsze mile widziana. :)
(choćby dlatego, że swoim pracowniczkom ODRADZAŁBYM jakiekolwiek ,,kombinacje'',
których efekty później się żałuje latami)
-=-
Aby było jasne -- ja zawsze płaciłem dobrze lub bardzo dobrze
swoim kooperantom czy współpracownikom i nigdy nie łamałem
dawanych obietnic bez wypłacania stosownego odszkodowania,
czyli bez renegocjacji korzystnej dla moich współpracowników... :)
-=-
Dlaczego Kopania to dupek? Bo on tracił społeczne pieniądze,
podczas gdy ja je ,,wyczarowywałem spod ziemi'', :) aby się
nimi podzielić z innymi ludźmi...
-=-
Wot wsio -- jak mawiała rusycystka, która mnie pocałowała
(z niesłusznej wdzięczności) w windzie, czym zaskoczyła inne osoby...
Gdy przymierałem głodem, chyba swatała mnie ;) ze swoją córką -- młodą
projektantką...
(córka miała jednak inne plany; gdyby jednak plany córki były zbieżne z planami jej
matki -- pewnie bym powrócił do pracy na tej uczelni)
Czułem się na tej uczelni jak w domu -- bardzo dobrze.
Miało to swój początek z czasów studiowania.
Na Fizyce o tyle było dobrze, że można było wchodzić do cudzych pokoi. :)
Któregoś razu na takiej wizycie nakrył mnie (i nie tylko mnie) Ludwik
Dobrzyński -- najważniejszy (nieformalny) władca owej Katedry...
Wszedł, popatrzył na naszą twórczość i zauważył bez słów -- ja was
(panowie) tu nie zapraszałem, weszliście tu na swoją odpowiedzialność,
dlatego nie miejcie do nie żalu, gdy Amstrad (z którego korzystacie)
okaże się wam niemiły w ,,dotyku''... ;)
Wszedł, popatrzył na nasze robótki, zapytał o coś, przyznał komuś z nas
rację (coś tam rysowaliśmy -- może rzut kamienia w ,,powietrzu ziemskim'')
i poszedł... :) Dla Ludwika student miał zawsze rację, o ile chodziło
tylko o sprawy administracyjne... Student (studentka) był tam dla niego
świętą krowa... :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
-
164. Data: 2009-12-25 19:16:06
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"marek augustynski" 4...@n...onet.pl
>> Rozmawiam od dawna. :) Przy okazji opisuję swoje życie --
>> Rozmówców traktuję jak potrzebne mi tło. :)
> tło
Tło -- szmata wisząca za modelką...
Ale literalnie ;) podobne do tlenu i tlenia się...
Tliło się czyli tło. ;)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
-
165. Data: 2009-12-25 19:30:09
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "romek76" <r...@o...eu>
> On 25 Gru, 03:42, "Eneuel Leszek Ciszewski"
> Przestan obsrywac wszysto i wszystkich na grupie foto, Ty sieroto bez
> ojca i matki. Nawet oni, wlasni rodzce, Cie olali.
>
> Wyjdz do ludzi i zaakceptuj ich slabosci i niedostaki, beczacy
> baranie. Z dolegliwosciami zglos sie do lekarza, i nie opisuj ich na
> pl.rec.foto. Jestes osobnikiem o mentalnosci alfonsa, jak powiedzial o
> kims nasz slawny polityk.
> StaM
I tak, z zapytania Janko Muzykanta o dobra ksiazke o widzeniuestetyce,
kompozycji, wrazliwosci wyszlismy na tzw. wycieczki osobiste, nawe4t w Swieta
Bozego Narodzenia.
A co z ksiazkami - czy ktos jest tematem watku zainteresowany i ma cos do
powiedzenia????
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
166. Data: 2009-12-25 20:28:48
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"romek76" 4...@n...onet.pl
> I tak, z zapytania Janko Muzykanta o dobra ksiazke
> o widzeniuestetyce, kompozycji, wrazliwosci wyszlismy
> na tzw. wycieczki osobiste, nawe4t w Swieta Bozego Narodzenia.
Człowieku -- to rodzinne święta, a mnie odmówili możliwości założenia rodziny!!!
Zbudowałem sobie świat, w którym chciałem żyć ze swoją ślubną i naszymi dziećmi,
a ten świat mi zburzono, aby lizać pochwę Stalenczykowej i płacić na Kościół JPII.
Obama dostał nagrodę Nobla -- pokojową, choć aktualnie toczy (pod górkę?) dwie
wojny!!!!
Pijakowi obojętne, gdzie, co i z kim pije.
Człowiek wartościowy, gdy traci to, co kocha (tych, których kocha)
walczy, aby bronić tego (lub kogo) co (lub kto) jest wartościowe
(lub wartościowy) i nie ma w tym nic niestosownego!
Policjant zdejmuje ;) (dosłownie) gwałciciela z Twojej młodocianej córki, a Ty na to:
-- No, nie... Policja nawet w Boże Narodzenie nie daje spokoju?
Właśnie to jest dobry czas, bo to rodzinne święta!!!
> A co z ksiazkami - czy ktos jest tematem watku zainteresowany
> i ma cos do powiedzenia????
Nie da się tego opisać książką. To jak z kupnem książki na prezent -- jeśli żona
ma książkę, nie znaczy, że nie można jej kupić kolejnej... Tej wrażliwości uczysz
się całe życie. :) Albo nie uczysz, ale ćpasz, palisz trawkę lub papierosy, pijesz
wódkę bądź piwo lub zbierasz na słabości i niedostatki ludzi -- czyli na przykład
na seks Łazeskiego ze studentkami na mokrej trawie sanktuarium w Sudzienicznej
niedaleko Augustowa w ostatnie dni czerwca br...
Ja piszę w oparciu o fakty, piszę prawdę. :)
Trudna do zaakceptowania? Może i tak, ale zrozumiałą. :)
-=-
Jak nie obchodzi Cię marnowanie mojego (czy czyjegoś innego)
życia -- przysięgam Ci, że nie będziesz dobrym fotografem. :)
Nie oderwiesz umiejętności robienia zdjęć od umiejętności życia w ogóle. :)
Powiedziałbym nawet, że ta umiejętność robienia zdjęć wynika właśnie
z ogólnej umiejętności życia. :)
-=-
Albo inaczej, czerpiąc ze słów papieża:
-- Każdy kryzys powodowany jest kryzysem moralnym. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
-
167. Data: 2009-12-25 22:42:32
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Eneuel Leszek Ciszewski" hh37a6$j3c$...@i...gazeta.pl
> Nie da się tego opisać książką. To jak z kupnem książki na prezent -- jeśli żona
> ma książkę, nie znaczy, że nie można jej kupić kolejnej... Tej wrażliwości uczysz
> się całe życie. :) Albo nie uczysz, ale ćpasz, palisz trawkę lub papierosy, pijesz
> wódkę bądź piwo lub zbierasz na słabości i niedostatki ludzi -- czyli na przykład
> na seks Łazeskiego ze studentkami na mokrej trawie sanktuarium w Sudzienicznej
> niedaleko Augustowa w ostatnie dni czerwca br...
> Ja piszę w oparciu o fakty, piszę prawdę. :)
> Trudna do zaakceptowania? Może i tak, ale zrozumiałą. :)
Trochę głupio wyszło, bo najpierw napisałem o tym, że nie kłamię,
a później dodałem przykład z Łazewskim, który jakoś głupio wskazuje
na to, iż zdybałem go na tak zwanym gorącym uczynku..
Oczywiście nie widziałem Łazewskigo w czasie, gdy kopulował ze
studentkami. Widziałem go tam i wtedy ze studentkami nocą.
-=-
Słońce zachodziło w wielu miejscach. ;)
Objeździłem plażę miejską/radiową (molo), rynek miasta, coś jeszcze,
po czym pognałem do Przewięzi a stamtąd do Studzienicznej, tak więc
było sporo po zachodzie, który oglądałem na molo...
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
-
168. Data: 2009-12-26 14:51:23
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: KOMTUR <k...@a...przed.maupa.pl>
W dniu 2009-12-21 19:44, Anna Niedowiarek pisze:
> cytat z przemyśleń autora Eneuela Leszka Ciszewskiego:
>
> Słowo Eneuel jest moim neologizmem, ale wzoruję je na imieniu Emmanuel,
> które oznacza
A ja zawsze to kojarzylem z "eneduerabe" :)
I przestancie go wyciagac z KF.
Na "bankach" swiruje z lokatami oszczedzajac 1 gr i widze ze teraz tu
zaczal swirowac.
Pozdrowka
--
KOMTUR
-
169. Data: 2009-12-26 15:47:29
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"KOMTUR" hh57te$m79$...@n...onet.pl
> Na "bankach" swiruje z lokatami oszczedzajac 1 gr i widze ze teraz tu zaczal
swirowac.
Nie pojmujesz zasady -- nie o 1 grosz, ale pół grosza chodzi. :)
I odbelkowanie. :) Sport dobry jak każdy inny, ale zyskowny.
Ktoś nawet poszedł dalej i przewalutował z zyskiem. :) Jest
to okradanie banku w świetle prawa, a że bank szybko łapie
się w tej działalności i nic nie robi, aby się zabezpieczyć,
jest to rabowanie banków. :)
Ile może zarobić małżeństwo na tych półgroszówkach w Eurobanku?
45 kont (A, B, A+B -- każdy może mieć 15 sztuk) po 0.5 grosza
dziennie znikąd daje rocznie 365.25*45/2=8218,125 groszy, czyli
jakieś 80 złotych bez podatku -- dosłownie znikąd. Bank traci,
klient zyskuje. :)
Oczywiście można mieć więcej lokat czy rachunków i na każdym
rabować dziennie pół grosza... Prawie pół... I to prawie robi
różnicę zasadniczą. :)
-=-
Dobrze, że mi przypomniałeś -- bank dybie z innej strony i też rabuje,
o ile klient w porę nie ustawi się tak, by go nie rabować. :) No i ja
mam kilka dni na to ustawienie się...
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....
-
170. Data: 2009-12-26 16:28:25
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Eneuel Leszek Ciszewski" hh5b79$p0v$...@i...gazeta.pl
> Ile może zarobić małżeństwo na tych półgroszówkach w Eurobanku?
> 45 kont (A, B, A+B -- każdy może mieć 15 sztuk) po 0.5 grosza
> dziennie znikąd daje rocznie 365.25*45/2=8218,125 groszy, czyli
> jakieś 80 złotych bez podatku -- dosłownie znikąd. Bank traci,
> klient zyskuje. :)
Oczywiście trzeba inwestować, ale odzysk jest stuprocentowy, o ile to
państwo (a raczej fundusz gwarancyjny) nie padnie. :) Ile trzeba na te
45 kont? Aktualnie (a stale to zmienia się -- trzeba zachować czujność,
stąd solidarność grupowa mile widziana) Na każde chyba około 37 złotych
-- nie pamiętam dokładnie, a nie chce mi się zaglądać. :) 37*45=1665
Jeśli chcesz zrabować 800 złotych, inwestujesz nieco mniej niż 17 tysięcy
złotych. Oczywiście obok tego rabunku jest zwykły zysk płynący z normalnego
oprocentowania lokaty... No i pieniądze są stale do odebrania... Nie są
zablokowane...
W Polbanku jest lepiej na mocnych, ale mocnych można mieć tylko trzy...
Trzy do dziewięć dla małżeństwa... Obok tego można mieć lokaty...
Po szczegóły zapraszam na grupę bankierów. :)
To jedna z najlepszych grup -- panuje tam zwykle spokój. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....