-
111. Data: 2009-12-22 10:44:02
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
de Fresz pisze:
> Łomatko, posunięcia tak abstrakcyjne, że nawet nie wpadłem na to, żeby
> aż tak zamiąchać. Dobra, faktycznie, coś się dzieje. Choć znaczenie tego
> faktu w tym świetle uznałbym za mniej niż marginalne, bo zobaczyć tego
> na normalnych zdjęciach jestem przekonany, że się nie da.
Toż pisałem, że rozważania akademickie, aczkolwiek bezstratności nie ma.
Natomiast istnieją praktyczne przykłady, gdzie dynamika bywa drastycznie
rozciągana, o ile pamiętam było to np. tu:
http://www.ckmedia.pl/~jankomuzykant/08/43/1.htm
Oryginał tonął we mgle, nie wiem czy miał rozpiętość jednego ev.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/lubię ciszę i spokój; marzę o małym domku pomiędzy cmentarzem, a kostnicą/
-
112. Data: 2009-12-22 10:45:43
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
de Fresz pisze:
> No ale taka prawda - oglądający prędzej wybacza
> niedoświetlenie/prześwietlenie niż brak ostrości. Wyjątkiem bywają
> czasem zdjęcia specyficznie poruszone, które się jakoś bronią, a tak
> poza tym, to ostrość jest jednym z najistotniejszych czynników. I nie
> chodzi tu bynajmniej o mydełko z pełnej dziury czy słoika z kiepskim
> MTFem, a o ewidentnie przestrzelony plan ostrości czy rozmydlenie
> przydługiego czasu wyraźnie widoczne w danym prezentowanym formacie
> (wcale niekoniecznie 1:1).
No, zaraz potem pada o statywie, że bez niego nie ma szans itd. To już
jest onanizm sprzętowy. I jeszcze te ''twój osobisty doradca'' plus ceny
z kosmosu... To pachnie magazynem ''Logo'', a nie podręcznikiem.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/...tylko jest taka jedna, trochę wstydliwa sprawa - jestem z Krakowa.../
-
113. Data: 2009-12-22 11:02:36
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "maek augustynski" <h...@p...onet.pl>
> > Tych, którzy czytają? :) I te (Stalenczykowe) babcie?
>
> Tyle, że to zainteresowanie niekoniecznie musi być takim zainteresowaniem na
> jakim mogło by Ci zależeć.
> Mnie na ten przykład interesuje zjawisko eskalacji - takie jak np. przy
> flejmach. Patrzysz - zaczyna się kłótnia. Wracasz za tydzień latają ch**e i
> k***y.
> To jest czasem dośc zabawne.
> Tu jest oczywiscie nieco inaczej - zaczęlo sie od aluzji, jeszcze chwila i
> będzie można z tego poskładać do kupy kompletna historię. Włącznie z danymi
> teleadresowymi.
:) dobre!
Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu. No i wszyscy
dyskutujący wychodzą w gruncie rzeczy na bałwanów:) bez urazy. Nieźle zakręcił
ten euenuel:)
marek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
114. Data: 2009-12-22 11:06:52
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: de Fresz <d...@n...o2.pl>
On 2009-12-22 11:45:43 +0100, Janko Muzykant <j...@w...pl> said:
>> No ale taka prawda - oglądający prędzej wybacza
>> niedoświetlenie/prześwietlenie niż brak ostrości. Wyjątkiem bywają
>> czasem zdjęcia specyficznie poruszone, które się jakoś bronią, a tak
>> poza tym, to ostrość jest jednym z najistotniejszych czynników. I nie
>> chodzi tu bynajmniej o mydełko z pełnej dziury czy słoika z kiepskim
>> MTFem, a o ewidentnie przestrzelony plan ostrości czy rozmydlenie
>> przydługiego czasu wyraźnie widoczne w danym prezentowanym formacie
>> (wcale niekoniecznie 1:1).
>
> No, zaraz potem pada o statywie, że bez niego nie ma szans itd. To już
> jest onanizm sprzętowy.
Owszem, choć może mniej sprzętowy, a może być bardziej onanizm
pikselowy (coś, co ładnie określa ang. pixel peeping). Oczywiście w
połączeniu z odpowiednio drogą i przymkniętą stałką, wężykiem, MLU i
takimi tam perwersjami. Ale znów - obiektywnie patrząc, to faktycznie w
ten sposób można sobie zagwarantować maksymalną ostrość nieruchomych
motywów. Acz każdy człek myślący sam sobie powinien odpowiedzieć na
pytanie, czy aż taka ostrość jest mu potrzebna.
No i warto pamiętać, że nawet najostrzejszy kadr o nieciekawie wybranej
tematyce i słabej kompozycji dalej pozostanie gniotem. A świetny temat
i kompozycja dużo straci, gdy będzie nieostra. Własną drogę każdy
powinien wybrać sam.
> I jeszcze te ''twój osobisty doradca'' plus ceny z kosmosu... To
> pachnie magazynem ''Logo'', a nie podręcznikiem.
Wiarę w dobre książki o fotografii straciłem z 10 lat temu (podobnie
jak np. o Szopie). Początkujący, chcący od czegoś zacząć i tak nie
znajdzie nic lepszego, więc chyba nie ma co wieszać psów. Z pewnością
są i gorsze pozycje.
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
115. Data: 2009-12-22 11:10:49
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: _rK_ <podazaj_za_adresem_w_@_stopce.pl>
In <hgou3p$ib1$1@news.onet.pl> Janko Muzykant wrote:
> Mógłbyś słuchać książki czytanej przez... np. prezentera eremefu? Bo
> ja mimo użycia 90% zasobów mózgu, nie :)
Gdybys nie mial innych mozliwosci zapoznania sie z lektura, to po pewnym
okresie treningu nawet nie zauwazalbys tego glosu. Mialbys wrazenie, ze
czytasz sam. Zupelnie jak z dzisiejszym dubbingiem. Zagryzasz zeby, a
potem juz jakos leci.
Mozg ludzki naprawde jest niesamowita maszynka jesli chodzi o mozliwosci.
Niestety w dwie strony.
Oczywiscie prawda w tym wszystkim lezy po srodku - jak zawsze. Sluchac
nudy na super jakosci i niezlej muzyki na glosniczkach komorki - to boli
podobnie.
--
[rK] http://robertkresa.com
-
116. Data: 2009-12-22 11:15:13
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: John Smith <u...@e...net>
Janko Muzykant napisał(a):
> de Fresz pisze:
>> No ale taka prawda - oglądający prędzej wybacza
>> niedoświetlenie/prześwietlenie niż brak ostrości. Wyjątkiem bywają
>> czasem zdjęcia specyficznie poruszone, które się jakoś bronią, a tak
>> poza tym, to ostrość jest jednym z najistotniejszych czynników. I nie
>> chodzi tu bynajmniej o mydełko z pełnej dziury czy słoika z kiepskim
>> MTFem, a o ewidentnie przestrzelony plan ostrości czy rozmydlenie
>> przydługiego czasu wyraźnie widoczne w danym prezentowanym formacie
>> (wcale niekoniecznie 1:1).
>
> No, zaraz potem pada o statywie, że bez niego nie ma szans itd. To już
> jest onanizm sprzętowy. I jeszcze te ''twój osobisty doradca'' plus ceny
> z kosmosu... To pachnie magazynem ''Logo'', a nie podręcznikiem.
Chyba niestety tak właśnie się pisze w kraju szczęśliwych idiotów. A jak
tam się sprzedało, to i u nas pójdzie. Trzeba szukać europejczyków.
--
Mirek
-
117. Data: 2009-12-22 11:20:47
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: de Fresz <d...@n...o2.pl>
On 2009-12-22 12:02:36 +0100, "maek augustynski"
<h...@p...onet.pl> said:
> Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
> miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
> traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu.
A to już trzeba być wyjątkowym koneserem tzw. sztuki współczesnej. Ja
np. będąc najwidoczniej prostakiem w tym względzie, po pierwszej
wymianie zdań wrzuciłem gościa do KF, mimo że z zasady nie używam tego
ustrojstwa prawie wcale. Po prostu nie zniosłem tego grafomańskiego
bełkotu i odporności na logikę. Dla jednych artystyczny performens, dla
drugich pseudointelektualne wyżyny nonsensu. Ale to fajnie że mamy
wolność oceniania, jeszcze można toczyć długie dyskusje na temat różnic
poglądów. Tylko czy aby na pewno to odpowiednie miejsce do rozmów na
akurat TEN temat?
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
118. Data: 2009-12-22 11:57:56
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "adam" <j...@o...maile.com>
Użytkownik "_rK_" napisał
> Gdybys nie mial innych mozliwosci zapoznania sie z lektura, to po pewnym
> okresie treningu nawet nie zauwazalbys tego glosu. Mialbys wrazenie, ze
> czytasz sam. Zupelnie jak z dzisiejszym dubbingiem. Zagryzasz zeby, a
> potem juz jakos leci.
> Mozg ludzki naprawde jest niesamowita maszynka jesli chodzi o mozliwosci.
> Niestety w dwie strony.
Nie da rady.
Seven Finchera czytane przez Olejniczaka nadaje się tylko do oglądania.
adam
-
119. Data: 2009-12-22 11:57:58
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "adam" <j...@o...maile.com>
Użytkownik "maek augustynski" napisał
>> > Tych, którzy czytają? :) I te (Stalenczykowe) babcie?
>>
>> Tyle, że to zainteresowanie niekoniecznie musi być takim zainteresowaniem
>> na
>> jakim mogło by Ci zależeć.
>> Mnie na ten przykład interesuje zjawisko eskalacji - takie jak np. przy
>> flejmach. Patrzysz - zaczyna się kłótnia. Wracasz za tydzień latają ch**e
>> i
>> k***y.
>> To jest czasem dośc zabawne.
>> Tu jest oczywiscie nieco inaczej - zaczęlo sie od aluzji, jeszcze chwila
>> i
>> będzie można z tego poskładać do kupy kompletna historię. Włącznie z
>> danymi
>> teleadresowymi.
>
> :) dobre!
> Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
> miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
> traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu. No i
> wszyscy
> dyskutujący wychodzą w gruncie rzeczy na bałwanów:) bez urazy. Nieźle
> zakręcił
> ten euenuel:)
Wdepnij na jego stronę to dopiero osłupiejesz ; )
adam
-
120. Data: 2009-12-22 11:57:59
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Od: "adam" <j...@o...maile.com>
Użytkownik "de Fresz" napisał
>> Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to
>> było)
>> miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
>> traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu.
>
> A to już trzeba być wyjątkowym koneserem tzw. sztuki współczesnej. Ja np.
> będąc najwidoczniej prostakiem w tym względzie, po pierwszej wymianie zdań
> wrzuciłem gościa do KF, mimo że z zasady nie używam tego ustrojstwa prawie
> wcale. Po prostu nie zniosłem tego grafomańskiego bełkotu i odporności na
> logikę. Dla jednych artystyczny performens, dla drugich
> pseudointelektualne wyżyny nonsensu. Ale to fajnie że mamy wolność
> oceniania, jeszcze można toczyć długie dyskusje na temat różnic poglądów.
> Tylko czy aby na pewno to odpowiednie miejsce do rozmów na akurat TEN
> temat?
Zgodnie z niepisaną praktyką usenetu każde miejsce jest dobre do dyskusji na
każdy temat.
Jak w maglu ; )))
adam