eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaKelbyego moze lepiej nie...Re: Kelbyego moze lepiej nie...
  • Data: 2009-12-20 22:44:09
    Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    "janek" hgm0rn$msn$...@a...news.neostrada.pl

    > Tenże Kopania jest kadrowcem w wszystkich szkołach?
    > A może przypadkiem jest jakaś nie katolicka, której kadry nie ustala Kopania, a
    przeoczyłeś?

    Jest byłym dziekanem, byłym posłem, byłym rektorem i obecnym rektorem. :)
    Kadrowcom nic do tego, kogo zatrudnia kadra naukowa -- kadrowcy to podludzie
    na tutejszych uczelniach. :) Ja byłem technicznym z przywilejami naukowego
    -- taki półczłowiek. ;) I (jako półczłowiek) nie podobałem się Koszewnikom
    czy Łazewskim itp., co mi okazywali dość często. :) A nie podobałem, bo bez
    wyższego wykształcenia miałem być co najwyżej podczłowiekiem nie aż :)
    półczłowiekiem. :)

    Obok mnie półludźmi byli techniczni z wyższym wykształceniem -- i byli czasami
    kąsani.

    Niektórzy półludzie buntowali się przeciwko złemu traktowaniu -- gdy byli bronieni
    przez rasowych naukowców, nikt im nie czynił krzywdy. Początkowo moim naukowym
    opiekunem był Dobrzyński, później Kopania. Gdzieś po drodze, przejściowo był
    Marciszewski. Na Ekonomii nie potrzebowałem opiekunów -- taki trochę dziwny wydział.
    :)

    Wszystkie tutejsze wyższe uczelnie (poza Politechniką; Akademią Medyczną,
    dziś Uniwersytetem Medycznym; Akademią Muzyczną, czyli Uniwersytetem Muzycznym
    oraz Lalkami, czyli Akademią Teatralną) rekrutują się z białostockiego uniwersytetu
    (Uniwersytetu Warszawskiego, filii w Białymstoku, obecnie Uniwersytetu w Białymstoku)
    i nikt tutejszy o zdrowych zmysłach nie narazi się Kopani, aby mnie bronić. :) W
    Lalkach
    pracuje (pracowała?) żona Kopani. Ponadto pomiędzy tutejszymi uczelniami jest prosta
    umowa, że uczelnie te współpracują ze sobą -- gdy byłem kochany na uniwersytecie, na
    każdej innej też mnie kochano. Wystarczył jeden telefon od zaufanego człowieka
    (weterana -- na przykład Wojciech Żukowski był takim weteranem) z ,,mojej''
    macierzystej
    uczelni, aby mnie dobrze traktowano tam, gdzie mnie posyłano -- czy to na
    Politechnice,
    czy na Akademii Medycznej; od razu zyskiwałem stosowne zaufanie; na terenie mojej
    uczelni
    cieszyłem zaufaniem wszędzie poza Chemią -- nie wiem, dlaczego akurat poza Chemią. :)
    Szansa na to, że nie jestem znany komuś (chodzi o ludzi i półludzi) z tutejszych
    uczelni jest znikoma. :)

    Kilka osób (podludzi) na Fizyce i w TCE (Nauczycielskie Kolegium Języka Angielskiego
    czy jakoś podobanie) starało się czynić ze mnie prawdziwego/właściwego podczłowieka.
    Próby te były szybko gaszone przez pracujących na uczelni ludzi. :) Za czasów rektora
    Gajewskiego nie wolno mi było pracować fizycznie -- na przykład próba obarczenia mnie
    ryzą papieru była nietaktem godnym głośnego potępienia. :) Po śmierci profesora
    Gajewskiego
    (nie wiem, czy go kiedykolwiek widziałem -- chyba tak, ale z dużej odległości i nie
    widziałem
    jego twarzy; on znał mnie co najmniej doskonale) sympatia do mnie malała coraz
    mocniej.

    Konieczność budowania rodzinnej firmy (której opiekunem duchowym był ówczesny
    honorowy
    prałat Jana Pawła II) doprowadziła do odizolowania mnie od uczelni i w roku 1998
    (idąc
    za sugestią Kopani) zwolniłem się stamtąd. Zgodnie z umową z Kopanią (zawieraną
    świadomie,
    spokojnie, wypracowywaną na długotrwałych rozmowach z Kopanią, poprzedzoną
    wywiadami/rozpoznaniem_sytuacyjnym ;) i umowami Kopani z innymi ludźmi uczelni)
    miałem powrócić do pracy po rektorskich wyborach. Do czasu powrotu pracowałem u
    Kopani
    bez formalnego zatrudnienia na uczelni -- za freeko, społecznie. :)

    Zanim zostałem zatrudniony w Katedrze Fizyki, pracowałem tam parę lat społecznie. :)

    Umowy zawierane w Katedrze Fizyki były dotrzymywane przez tamtejszych xludzi (ludzi,
    podludzi i półludzi) tak więc uważałem, że na innych wydziałach także umowy ustne
    mają sens. Myliłem się. :)


    W 2001 roku Rabiczko przystąpił do etapu likwidowania mojej osoby z uniwersytetu. :)
    Miałem zostać podczłowiekiem w rodzinnej firmie. :) Jedyną osobą, która mogła
    (i powinna była) ująć się za mną był Kopania, ale wolał mnie sprzedać. :)


    Do czasu śmierci Jana Pawła II duchowieństwo rzymskokatolickie w Polsce było
    jednomyślne w mojej sprawie. Śmierć Rabiczki i późniejsza śmierć JPII -- rozbiły
    tę jedność. :)

    Wiosną 2007 roku Wydział Prawa zamierzał zatrudnić mnie w charakterze podczłowieka,
    zaś wiosną tego roku zamiar taki (nie na Prawie) miał jeden z ludzi -- niestety wiem
    o tym zbyt mało, dlatego wolę nie pisać szczegółów.



    Oczywiście zatrudnienie w charakterze podczłowieka odpada. Musiałbym być
    zatrudniony jako prawdziwy półczłowiek lub człowiek. :) To ostanie wołałoby
    o pomstę do nieba... Znaczy -- do piekła, bo raczej o wspomożenie piekła
    wołają białostoccy duchowni rzymskokatolickiego Kościoła. :)

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: