eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaHakowanie infrastruktury za pomocą wyrafinowanych narzędzi › Re: Hakowanie infrastruktury za pomocą wyrafinowanych narzędzi
  • Data: 2023-08-28 15:42:10
    Temat: Re: Hakowanie infrastruktury za pomocą wyrafinowanych narzędzi
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Pan Dawid Rutkowski napisał:

    >> Działało to na sznurek. W ten sposób w ówczesnych tramwajach opuszczano
    >> pantograf. Motorniczy, jeśli *nie* chciał przestawić zwrotnicy, to jadąc
    >> przez ten odcinek, ciągnął za linę, która dyndała z sufitu w starych
    >> tramwajach. Te kilka metrów przejeżdżał rozpędem. Jeśli nie pociągnął, to
    >> elektromagnes zwrotnicy, włączony w szereg z całym tramwajem do zasilania
    >> trakcji, robił co ma robić. Ja sobie wyobrażam to jako przerzutnik
    >> bistabilny. Czyli przepuszczenie prądu powinno powodować *zmianę* stanu
    >> zwrotnicy. Motorniczy musiał obserwować obecny stan zwrotnicy i wiedzieć,
    >> czy chce zmiany. Jak zrobić przerzutnik bistabilny, to chyba wiadomo.
    >
    > Coś zmyślasz.
    > Po pierwsze - skąd ten system był?
    > Z DC przed IWW (ew. krótko po IWW) czy skądinąd?

    Podejrzewam, że nie jakieś autorskie rozwiąznie z Warszawy, tylko system
    szerzej znany na świecie.

    > To było jeszcze dla tramwajów typu A, które może i sznurek miały
    > (odbieraki były wtedy pałąkowe), ale nie zwisał on z sufitu w kabinie
    > motorniczego - bo i kabiny nie było, motorowy pracował na pomoście -
    > tylko w przedziale pasażerskim schowany.

    Po pierwsze, w Warszawie po wojnie były pantografy. Po drugie, skąd
    pomysł, że "w kabinie motorniczego". Zwiasł z sufitu, tuż obok gościa
    co siedział na wysokim zydlu i kręcił korbą. Wcale się nie chował.

    > Zresztą nie ma potrzeby żadnego ciągnięcia za sznurek - tym się właśnie
    > różni przejazd "bez jazdy", że mimo, że pantograf dotyka trakcji, to
    > jest rozwarcie.

    Jednak w tych starych tramwajach ciągnął. Wtedy w tramwaju gasło światło.

    > W to, że to mógł być przerzutnik - bistabilny, ale typu T (w odróżnieniu
    > od D czy RS), nie wierzę - nie ma możliwości obserwowania zwrotnicy z
    > jadącego tramwaju i odpowiednio szybkiej reakcji.

    Normalny mechaniczny przełącznik, który po przestawieniu zwrotnicy
    zmienia obwód. To nie jest rocket science. Motorniczy zawsze obserwowali
    stan zwrotnic z wnętrza tramwaju. Z brechsztangą wychodzili tylko wtedy,
    gdy trzeba było zmienić. Kolejny tramwaj trafiał na "stan nieznany",
    bo przeciez motorniczy po przejeździe nie wracał, by znowu przestawić
    zwrotnicę. To nie jest trudne, bo przed każdym skrzyżowaniem i tak jest
    przystanek.

    > Wyraźnie było napisane - przejazd z jazdą jest (dla ustalenia uwagi) w lewo.

    Możliwe, że był też przełącznik czasowy i powrót po jakimś czasie do
    jazdy w bardziej uczęszczanym kierunku. Z technicznego punktu widzenia
    podobna złożoność.

    Jarek

    --
    I z dziecinną radością pociągnął za sznurek,
    By stary Dąbrowskiego posłyszeć mazurek.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: