eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programming › Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 172

  • 41. Data: 2011-09-01 12:50:28
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >> >zbudowała most, ale jak firma pozwie inżyniera, to nawej jak sąd
    >> >zasądzi pełne odszkodowanie, to inzynier nie będzie wypłacalny.
    >> Słyszałeś kiedyś np. o ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej?
    >Jakbyś przeczytał dalej, to bys wiedział.

    Jakbym przeczytał dalej, to bym wiedział, że chyba nie orientujesz się
    jak działają ubezpieczenia.
    Owszem, w życiu nikt nie ubezpieczy np. mnie od odpowiedzialności
    cywilnej z tytułu prowadzenia praktyki lekarskiej. Zgadnij dlaczego.

    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org | http://www.nieruchomosci.pl/mieszkanie,14137471
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 42. Data: 2011-09-01 12:57:48
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Sep 1, 12:42 pm, Paweł Kierski <n...@p...net> wrote:
    > W dniu 2011-09-01 10:44, Andrzej Jarzabek pisze:
    >
    > > On Sep 1, 7:47 am, Paweł Kierski<n...@p...net>  wrote:
    >
    > >>>> Celowo pominąłem, podobnie jak deputat na dyskietki i toner. Chciałem
    > >>>> konsekwentnie trzymać się analogii do jednej branży.
    >
    > >>> Na DYSKIETKI?
    >
    > >> A po co komu kilka ton węgla, gdy mieszka w bloku z CO?
    >
    > > Węgiel chyba można sprzedać?
    >
    > Dyskietki - ZUSowi 8-) Poważniej - o ile pamiętam, to dostają (mogą
    > dostać) ekwiwalent deputatu w gotówce.
    >
    > Teraz doszedłem do wniosku, że to powinien być raczej deputat na
    > licencje programu produkowanego przez firmę.

    No i co, chciałbyś zamiast części pieniędzy dostać kawałek licencji
    programu albo kilkadziesiąt licencji programu produkowanego przez
    firmę, zamiast których możesz ewentualnie dostać ekwiwalent w gotówce?
    Spróbuj to wynegocjować, obstawiam że pracodawca uzna cię za
    potencjalnie niebezpiecznego wariata. :)


  • 43. Data: 2011-09-01 12:58:49
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: "Przemek O." <p...@o...eu>

    W dniu 2011-08-31 22:27, Andrzej Jarzabek pisze:

    > No ale to samo można powiedzieć o wielu innych dziedzinach
    > oprogramowania, w których programiści jednak zarabiają znacznie lepiej.

    Tak nie do końca, bo znam oprogramowanie które powstawało w domu, pisane
    przez jedną osobę, a jest obecnie standardem a nie jakimś folklorem
    programowym. Inaczej mówiąc, jedna osoba znająca temat może napisać
    dobry program i sprzedać go z zyskiem. Z grą jest inaczej, bo oprócz
    programisty trzeba mieć grafika, muzyka itd itp. Oczywiście można to
    zrobić samemu, ale poziom będzie raczej kiepski, bo mało jest ludzi
    uzdolnionych wszechstronnie. :)

    > Zależy jaki, gdzie i co umie. Naturalnie na stanowiskach kierowniczych

    Programista = klepacz kodu, a nie projektant oprogramowania, analityk,
    kierownik projektu, kierownik programistów czy cokolwiek innego.
    Programista w tym przypadku to "wyrobnik". Jest jedynie oczko wyżej od
    testerów, supportowców (tych siedzących w call center).

    > zwykle zarobki są wyższe, ale spośród niekierowniczych stanowisk chyba
    > programiści tak najgorzej nie zarabiają (jeśli mowa o stanowiskach w
    > firmie produkującej oprogramowanie) - w porównaniu powiedzmy do
    > testerów, technical writerów, analityków biznesowych, supportowców,
    > konsultantów i kogo tam jeszcze (nie wiem jak jest naprawdę, zgaduję po
    > tym, co widzę)?

    Nie jest źle, ale już konsultanci i analitycy zarabiają duużo więcej.

    pozdrawiam,
    Przemek O.


  • 44. Data: 2011-09-01 13:05:59
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: Paweł Kierski <n...@p...net>

    W dniu 2011-09-01 14:57, Andrzej Jarzabek pisze:
    > On Sep 1, 12:42 pm, Paweł Kierski<n...@p...net> wrote:
    >> W dniu 2011-09-01 10:44, Andrzej Jarzabek pisze:
    >>
    >>> On Sep 1, 7:47 am, Paweł Kierski<n...@p...net> wrote:
    >>
    >>>>>> Celowo pominąłem, podobnie jak deputat na dyskietki i toner. Chciałem
    >>>>>> konsekwentnie trzymać się analogii do jednej branży.
    >>
    >>>>> Na DYSKIETKI?
    >>
    >>>> A po co komu kilka ton węgla, gdy mieszka w bloku z CO?
    >>
    >>> Węgiel chyba można sprzedać?
    >>
    >> Dyskietki - ZUSowi 8-) Poważniej - o ile pamiętam, to dostają (mogą
    >> dostać) ekwiwalent deputatu w gotówce.
    >>
    >> Teraz doszedłem do wniosku, że to powinien być raczej deputat na
    >> licencje programu produkowanego przez firmę.
    >
    > No i co, chciałbyś zamiast części pieniędzy dostać kawałek licencji
    > programu albo kilkadziesiąt licencji programu produkowanego przez
    > firmę, zamiast których możesz ewentualnie dostać ekwiwalent w gotówce?
    > Spróbuj to wynegocjować, obstawiam że pracodawca uzna cię za
    > potencjalnie niebezpiecznego wariata. :)

    Tylko dlaczego nikt nie uważa za wariatów górników? Dlaczego nikt nie
    uważa za wariatów (a przynajmniej głośno tego nie mówi) wszystkich
    w "hierarchii dowodzenia" kopalniami do ministra skarbu i premiera
    włącznie? A właściwie dalej - aż do wyborców, którzy wybrali parlament,
    który wyłonił rząd?

    Wszyscy (no - prawie) milcząco zgadzają się, że deputat węglowy jest
    sensowny, a deputat na licencje to wariactwo?

    I to właśnie, pokazwanie tego absurdu byłoby celem demonstracji,
    o której pisałem na początku 8-)

    --
    Paweł Kierski
    n...@p...net


  • 45. Data: 2011-09-01 13:12:59
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: Paweł Kierski <n...@p...net>

    W dniu 2011-09-01 14:40, Andrzej Jarzabek pisze:
    [...]
    >>>> firma produkująca oprogramowanie != firma produkujaca gry komputerowe...
    >>
    >>> Wydawało mi się, że gry komputerowe są rodzajem oprogramowania, ale to
    >>> szczegół. Tak czy inaczej, zrozumiałe "i tak i tak" w zdaniu na górze
    >>> jako "czy robi gry komputerowe, czy nie".
    >>
    >> Gry wg mnie to coś bliższego filmu - oprogramowanie robi tam za prawa
    >> fizyki i techniczną stronę rekwizytorni. Celem nie jest program (np.
    >> engine 3D), ale gra jako całość: również scenariusz, grafika, muzyka,
    >> elementy aktorskie, last but not least - marketing i sprzedaż.
    >
    > To niczym się pod interesującym naz względem nie różni od większości
    > pozostałego oprogramowania, gdzie celem kodu (GUI, server) jest
    > prezentacja i umożliwienie interakcji z jakims kontentem (np. logiką
    > biznesową), która tworzy ktoś inny, niż programista.

    Tylko w przypadku gry content jest integralną i znaczną częścią
    produktu. Trochę jak z portalem internetowym - platforma programistyczna
    to tylko mała część całego produktu. Portal to również, a nawet głównie,
    treść tam wrzucana. Firma programistyczna to taka, która tworzy np.
    engine do gry lub platformę CMS. W firmie produkującej gry lub
    prowadzącej portal ci sami programiści to tylko jeden, i to pewnie nie
    największy dział. Owszem niezbędny, ale mający tylko ułamkowy wpływ na
    jakość i wartość końcowego rozwiązania.

    > Marketing i sprzedaż to jest nawet nie tylko przy innych programach,
    > ale też w zasadzie przy wszystkich produktach, które są produkowane na
    > sprzedaż.

    Ten element sobie odpuścimy 8-) Choć jest istotna różnica (również
    w cenie) między marketingiem gry (skierowanym do graczy),
    a marketingiem engine'u do gry (skierowanym do innych programistów
    i ich bezpośrednich szefów).

    --
    Paweł Kierski
    n...@p...net


  • 46. Data: 2011-09-01 13:21:42
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Sep 1, 2:05 pm, Paweł Kierski <n...@p...net> wrote:
    > W dniu 2011-09-01 14:57, Andrzej Jarzabek pisze:
    >
    >
    >
    >
    >
    >
    >
    >
    >
    > > On Sep 1, 12:42 pm, Paweł Kierski<n...@p...net>  wrote:
    > >> W dniu 2011-09-01 10:44, Andrzej Jarzabek pisze:
    >
    > >>> On Sep 1, 7:47 am, Paweł Kierski<n...@p...net>    wrote:
    >
    > >>>>>> Celowo pominąłem, podobnie jak deputat na dyskietki i toner. Chciałem
    > >>>>>> konsekwentnie trzymać się analogii do jednej branży.
    >
    > >>>>> Na DYSKIETKI?
    >
    > >>>> A po co komu kilka ton węgla, gdy mieszka w bloku z CO?
    >
    > >>> Węgiel chyba można sprzedać?
    >
    > >> Dyskietki - ZUSowi 8-) Poważniej - o ile pamiętam, to dostają (mogą
    > >> dostać) ekwiwalent deputatu w gotówce.
    >
    > >> Teraz doszedłem do wniosku, że to powinien być raczej deputat na
    > >> licencje programu produkowanego przez firmę.
    >
    > > No i co, chciałbyś zamiast części pieniędzy dostać kawałek licencji
    > > programu albo kilkadziesiąt licencji programu produkowanego przez
    > > firmę, zamiast których możesz ewentualnie dostać ekwiwalent w gotówce?
    > > Spróbuj to wynegocjować, obstawiam że pracodawca uzna cię za
    > > potencjalnie niebezpiecznego wariata. :)
    >
    > Tylko dlaczego nikt nie uważa za wariatów górników? Dlaczego nikt nie
    > uważa za wariatów (a przynajmniej głośno tego nie mówi) wszystkich
    > w "hierarchii dowodzenia" kopalniami do ministra skarbu i premiera
    > włącznie? A właściwie dalej - aż do wyborców, którzy wybrali parlament,
    > który wyłonił rząd?
    >
    > Wszyscy (no - prawie) milcząco zgadzają się, że deputat węglowy jest
    > sensowny, a deputat na licencje to wariactwo?

    Bo węgiel to jest commodity, jego cenę ustala rynek, a nie kopalnia.
    Przychody kopalni zależą od rynkowej ceny węgla, więc ma sens, że
    pracownicy negocjują formę wynagrodzenia, która w chudych czasach nie
    zrujnuje kopalni, a w tłustych przyniesie im dodatkowe korzyści.

    Programiści niekiedy nagradzani są akcjami firmy albo dostają bonus
    zależny od wyników finansowych. Że jest to indywidualne i zazwyczaj
    uznaniowe? To już kwestia braku związku zawodowego, który by coś
    takiego wynegocjował w układzie zbiorowym.


  • 47. Data: 2011-09-01 13:22:05
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: bartek szurgot <b...@n...spam>

    On 09/01/2011 02:05 PM, Andrzej Jarzabek wrote:
    >> weźmy prosty przykład. załóżmy, że zajmujemy się zbieraniem jabłek.
    >> jeśli idziemy na równych prawach i każdemu zapłaci się za N zebranych
    >> kilogramów to najlepsi zbieracze dostają najwięcej a jak ktoś woli
    >> połowę czasu pracy przesiedzieć pod drzewem z piwem w ręku to i wyniki
    >> będą słabe a więc i płaca mizerna. zasady są jasne.
    >> teraz dodajmy do tego systemu Izbę Zbieraczy Jabłek.
    >
    > No ale też przecież właśnie Izba Zbieraczy Jabłek byłaby oczywistą
    > bzdurą. Jak chcesz się bawic w takie analogie, to wyobraź sobie, że
    > jest coś takiego, jak jabłka atomowe, które źle zebrane po kilku
    > dniach wybuchają i niszczą kilka najbliższych miejscowości. Jeśli
    > zartrudnisz stu zbieraczy, którzy zbiorą ci N kilogramów jabłek, a
    > jeden z nich zbierze źle i spowoduje, że twoje Atomowe Sady SA będą
    > musiały zapłącić odszkodowanie 10 miliardów dolarów, to w jaki sposób
    > wynagrodzisz czy ukarzesz tego kolesia, żeby było to adekwatne do
    > efektów jego pracy?

    nie ma atomowych jabłek. są zwykłe a mimo wszystko IZJ istnieją.
    wracając ponownie na mniej abstrakcyjną "budowlankę", wygląda to właśnie
    tak jak ze "zwykłymi jabłkami" - jedni robią inni przybijają stempel i
    to w większości bez zaglądania nawet. ale pieniądze są realne.

    >> takie układy prowadzą do różnych patologicznych sytuacji. nadal uważam,
    >> że wolny rynek jest lepszym rozwiązaniem, bo daje możliwość wyboru. w
    >> branży znaczysz coś, jeśli coś umiesz - przecież o to w tym chodzi, żeby
    >> fachowo tworzyć działające systemy.
    >
    > Przecież z punktu widzenia osoby poniszącej straty wyboru albo nie ma
    > (bo np. jest tylko jeden most, którym się mogę przeprawić przez rzekę,
    > nie mam możliwości wybudować sobie drugiego tylko dlatego, że ten
    > pierwszy był zaprojektowany przez kogos niekompetentnego), albo wybór
    > jest iluzoryczny, bo osoba wybierająca nie jest w stanie z góry ocenić
    > kompetencji danego profesjonalisty. Na przykład właśnie dlatego, że
    > wynajmuje tego profesjonalistę, bo sama się nie zna na temacie (dajmy
    > na to prawnika).

    wybór masz - jak Ci się nie podoba dana firma/osoba, idziesz do innej.
    jeśli zaś ktoś wydaje dużo pieniędzy bez namysłu, pretensje może mieć do
    wyłącznie siebie.

    >> to o czym piszesz to ubezpieczenia. w wielu dziedzinach życia mamy to
    >> już w standardzie (na przykład OC na pojazdy), kiedy łatwo jest
    >> wyrządzić szkodę, której nie jest się w stanie pokryć lub ściągalność
    >> była marna. być może kiedyś ubezpieczenia będą standardem w IT, ale to
    >> zupełnie osobny temat.
    >
    > Ubezpieczenia to osobny temat. PO pierwsze mogą w ogóle nie być
    > praktyczne: wyobrażasz sobie, że ktoś chciałby ubezpieczyć inżyniera
    > projektującego mosty od wszystkich finansowych konsekwencji
    > popełnienia przez niego błędu?

    porozmawiaj z ludźmi z branży budowlanej. mają ubezpieczenia. część z
    nich, mając wyroki na kwoty rzędu 300kPLN, wykonuje kolejne zlecenia.

    > Po drugie są sytuacje, kiedy lepiej (i taniej) zapobiegać niż
    > naprawiać szkody. Tak jest z medycyną, tak jest ze wszelkimi
    > sytuacjami gdzie jest zagrożenie zdrowia i życia, tak by było, gdyby
    > miasto miało nakazywać właścicielom wyburzać już postawione budynki
    > itd.

    zapobieganie, kontrola jakości i organizacje sanepido-podobne to
    zupełnie osobny temat.

    > Po trzecie czasem jest tak, że dokładna indywidualna odpowiedzialność
    > nie daje się łatwo określić, więc nie da się wyprocesować poniesionych
    > strat. Dla przykładu, żeby wyabstrahować od konkretnego problemu izb
    > zawodowych, możliwe jest oszacowanie, że np. dane miasto traci 5
    > miliardów dolarów rocznie z powodu wysokiej przestępczości. Można
    > powiedzieć, że odpowiedzialność za tę przestępczość ponoszą łącznie
    > sami przestępcy, skorumpowani czy niekompetnentni policjanci, różni
    > urzędnicy odpowiadający za ten stan rzeczy i tak dalej. Każdy z nich
    > jakoś tam się przyczynia do tych 5 milardów, ale nie da się przecież
    > wziąć danego np. niekompetentnego policjanta i powiedzieć, ile
    > konkretnie on sam strat powoduje.
    >
    > Podobnie będzie np. z architekturą: jeśli miasto źle wygląda, to
    > ponosi z tego powodu konkretne wysokie straty. Ale nie da się przecież
    > wziąć jednego konkretnego budynku i powiedzieć, że przez to, że z
    > powodu, że ten akurat budynek wygląda źle, to straty wynoszą milion i
    > to jest jego udział w ogóle strat ponoszonych przez to, że wszystkie
    > budynki źle wyglądają.

    dlatego właśnie w interesie firm jest zatrudnianie ekspertów w swoich
    dziedzinach a nie ludzi "namaszczonych". jak projekt będzie zrobiony
    dobrze, nie trzeba będzie się bawić w szukanie winnych.

    > Czwarty argument jest taki: naprawdę uważasz, że w sytuacji
    > obowiązkowego OC nie pojawiłoby się coś takiego, że ubezpieczyciel i
    > tak będzie wymagał odpowiedniego wykształcenia, przynależności do
    > odpowiedniego stowarzyszenia i odpowiedniej certyfikacji? W
    > szczególności w sytuacji takiej, w jakiej się tworzy izby, czyli tam,
    > gdzie niekompetentne działanie pracownika może spowodować znaczne
    > straty, a ubezpieczalnia musiałaby w takiej sytuacji całość tych strat
    > pokryć w ramach OC? Czyli miałbyś i tak to, co masz, plus sporą stawkę
    > ubezpieczeniową, której koszta cześćiowo byłyby ponoszone przez
    > ubezpieczanych profesjonalistów, a częściowo przerzucane na klientów.
    > I w końcu też przy obowiązkowym OC masz taką samą zaporę cenową jak
    > przy izbach zawodowych, bo nikt, jakkolwiek by nie był zdesperowany,
    > nie wykona pracy za kwotę, która o ileśtam nie przewyższa składki
    > ubezpieczeniowej.

    nie wiem jak by ubezpieczenia OC w IT miały wyglądać. w chwili obecnej,
    osobiście nie widzę nawet potrzeby takowych. poruszyłeś kwestię
    odpowiedzialności finansowej, więc przedłożyłem normalne rozwiązanie
    jakie się powszechnie stosuje w różnych dziedzinach życia. wszelakie
    "izby" nie są do tego potrzebne (ani sensowne).

    >> oczywiście - jak rynek jest przesycony, to nie ma mocnych. choć osoba
    >> dobra ma większą szansę dostania pracy, to mając 100 kandydatów na
    >> miejsce, szanse nadal są bliskie zeru.
    >> ponownie kłania się wolny rynek - jeśli robisz coś, co nie jest nikomu
    >> potrzebne (lub zapotrzebowanie jest ograniczone), nikt za to nie
    >> zapłaci. w takiej sytuacji wszelkie "izby" mogą już co najwyżej wbić
    >> gwoździa do trumny... a przeciętny pracownik i tak będzie musiał się
    >> przekwalifikować na coś, na co jest popyt.
    >
    > Po pierwsze nie mówimy o sytuacji, gdzie "nikomu nie jest potrzebne" i
    > "nikt nie zapłaci", tylko o sytuacji, gdzie podaż przekracza popyt. Po
    > drugie mówimy o profesjach, w których zdobycie odpowiednich
    > kwalifikacji trwa wiele lat. Jeśli np. w roku 2000 masz sytuację,
    > gdzie nie ma nadmiernej podaży przedstawicieli danej profesji, w
    > związku z czym mając odpowiednie kwalifikacje można łatwo znaleźć
    > intratne zajęcie, to może być tak, że w tym roku 2000 bardzo dużo osób
    > zacznie się do tej profesji przyuczać. Tę samą sytuacje będziesz miał
    > w roku 2001 i kolejnych, aż do powiedzmy roku 2005, gdzie ci, którzy
    > zaczęli się uczyć w 2000 zdobędą pierwszy stopień kwalifikacji i
    > zaczną wchodzic na rynek pracy. W kolejnych latach sytuacja będzie się
    > coraz bardziej pogarszać - i to zarówno dla tych, którzy zaczynali się
    > szkolić od droku 2000 wzwyż, jak i dla tych, którzy tę profesję
    > praktykowali już wcześniej. W związku z tym masz masę ludzi, którzy
    > poświęcili pięć i więcej lat swego życia na nauke czegoś, co jest im
    > kompletnie nieprzydatne, a teraz muszą się "przekwalifikować" na
    > kasowego w supermarkecie, bo nie stać ich, żeby poświęcić kolejnych
    > kilka lat na naukę czegoś innego.

    mogłoby być jak piszesz, gdyby wszyscy nagle zaczęli przekwalifikowanie
    na ten sam zawód. w praktyce rozkłada się to po różnych branżach.
    znaczna część osób, które znam zmieniły profesję, przynajmniej raz,
    często diametralnie, właśnie ze względu na dysproporcje popytu i podaży
    na dane prace. nie ma problemu.
    praktyka pokazuje, że świat się zmienia a żyjący w nim przystosowują do
    nowej sytuacji. pamiętam jak kiedyś było głośno "bo wkrótce paliwo
    przekroczy 3PLN/l" i będzie kryzys, krach i katastrofa. w zeszłym
    tygodniu tankowałem za 5.10PLN i paniki nie było. przez te ~10 lat,
    kiedy paliwo stopniowo drożało, zmieniło się tyle innych czynników, że
    sytuacja jest nadal "w normie".

    --
    pozdrawiam serdecznie / best regards,
    bartek szurgot
    /* http://www.baszerr.org */


  • 48. Data: 2011-09-01 13:23:04
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Sep 1, 1:58 pm, "Przemek O." <p...@o...eu> wrote:
    >
    > > zwykle zarobki są wyższe, ale spośród niekierowniczych stanowisk chyba
    > > programiści tak najgorzej nie zarabiają (jeśli mowa o stanowiskach w
    > > firmie produkującej oprogramowanie) - w porównaniu powiedzmy do
    > > testerów, technical writerów, analityków biznesowych, supportowców,
    > > konsultantów i kogo tam jeszcze (nie wiem jak jest naprawdę, zgaduję po
    > > tym, co widzę)?
    >
    > Nie jest źle, ale już konsultanci i analitycy zarabiają duużo więcej.

    Nie wiem skąd takie informacje, w firmach, w których pracowałem jeśli
    tak było, to się bardzo dobrze z tym ukrywali.


  • 49. Data: 2011-09-01 13:41:14
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: bartek szurgot <b...@n...spam>

    On 09/01/2011 03:23 PM, Andrzej Jarzabek wrote:
    > On Sep 1, 1:58 pm, "Przemek O." <p...@o...eu> wrote:
    >>
    >>> zwykle zarobki są wyższe, ale spośród niekierowniczych stanowisk chyba
    >>> programiści tak najgorzej nie zarabiają (jeśli mowa o stanowiskach w
    >>> firmie produkującej oprogramowanie) - w porównaniu powiedzmy do
    >>> testerów, technical writerów, analityków biznesowych, supportowców,
    >>> konsultantów i kogo tam jeszcze (nie wiem jak jest naprawdę, zgaduję po
    >>> tym, co widzę)?
    >>
    >> Nie jest źle, ale już konsultanci i analitycy zarabiają duużo więcej.
    >
    > Nie wiem skąd takie informacje, w firmach, w których pracowałem jeśli
    > tak było, to się bardzo dobrze z tym ukrywali.

    potwierdzam słowa Przemka - w wszystkich dotychczasowych firmach, z
    jakimi miałem do czynienia, konsultanci i szkoleniowcy, jeśli się
    pojawiali na listach płac, zarabiali znacznie więcej niż pracownicy.

    --
    pozdrawiam serdecznie / best regards,
    bartek szurgot
    /* http://www.baszerr.org */


  • 50. Data: 2011-09-01 13:45:30
    Temat: Re: Dlaczego w branży rozrywkowej najsłabiej płacą?
    Od: Paweł Kierski <n...@p...net>

    W dniu 2011-09-01 15:22, bartek szurgot pisze:
    > On 09/01/2011 02:05 PM, Andrzej Jarzabek wrote:
    >>> weźmy prosty przykład. załóżmy, że zajmujemy się zbieraniem jabłek.
    >>> jeśli idziemy na równych prawach i każdemu zapłaci się za N zebranych
    >>> kilogramów to najlepsi zbieracze dostają najwięcej a jak ktoś woli
    >>> połowę czasu pracy przesiedzieć pod drzewem z piwem w ręku to i wyniki
    >>> będą słabe a więc i płaca mizerna. zasady są jasne.
    >>> teraz dodajmy do tego systemu Izbę Zbieraczy Jabłek.
    >>
    >> No ale też przecież właśnie Izba Zbieraczy Jabłek byłaby oczywistą
    >> bzdurą. Jak chcesz się bawic w takie analogie, to wyobraź sobie, że
    >> jest coś takiego, jak jabłka atomowe, które źle zebrane po kilku
    >> dniach wybuchają i niszczą kilka najbliższych miejscowości. Jeśli
    >> zartrudnisz stu zbieraczy, którzy zbiorą ci N kilogramów jabłek, a
    >> jeden z nich zbierze źle i spowoduje, że twoje Atomowe Sady SA będą
    >> musiały zapłącić odszkodowanie 10 miliardów dolarów, to w jaki sposób
    >> wynagrodzisz czy ukarzesz tego kolesia, żeby było to adekwatne do
    >> efektów jego pracy?
    >
    > nie ma atomowych jabłek. są zwykłe a mimo wszystko IZJ istnieją.
    > wracając ponownie na mniej abstrakcyjną "budowlankę", wygląda to właśnie
    > tak jak ze "zwykłymi jabłkami" - jedni robią inni przybijają stempel i
    > to w większości bez zaglądania nawet. ale pieniądze są realne.

    Jak to na regulowanym "rynku" - jeśli regulacja zaczyna mieć istotny
    wpływ, to zawsze pojawią się patologie. W budowlance też pierwotnie
    chodziło o to, żeby do piasku i wody dodawać odpowiednią ilość cementu.
    Stosowne pieczątki, certyfikaty i pilnujące tego orgranizacje miały
    dawać takie gwarancje. A jest, jak jest. W przypadku atomowych jabłek
    daję głowę, że też pojawiliby się "zbieracze z uprawnieniami", którzy
    delegowali by robotę na "niewykwalifikowanych" bez żadnej faktycznej
    kontroli. A kasa szła by nierównomiernie. No i te afery... 8-)

    Jest gdzieś taki puntk, gdzie regulacje przestają służyć pierwotnemu
    celowi, a zaczynają służyć klikom. Interwencja zwykle lubi powiększać
    swój zakres, niż zmniejszać. Co nie znaczy, że jest zupełnie pozbawiona
    sensu - trzeba tylko pamiętać o tej jej przypadłości. I reagować, ale
    nie kolejną regulacją, a zmniejszaniem już istniejącej.

    [...]
    > dlatego właśnie w interesie firm jest zatrudnianie ekspertów w swoich
    > dziedzinach a nie ludzi "namaszczonych". jak projekt będzie zrobiony
    > dobrze, nie trzeba będzie się bawić w szukanie winnych.

    Problem jest zasadniczy - są miejsca, gdzie o faktcie, czy ktoś jest
    ekspertem zazwyczaj może zaświadczyć tylko inny ekspert.

    --
    Paweł Kierski
    n...@p...net

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 18


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: