-
61. Data: 2011-10-14 18:20:10
Temat: Re: Dennis Ritchie nie ?yje
Od: "R. P." <r...@w...pl>
W dniu 2011-10-14 19:16, ill-man pisze:
>> policje
>
> jestem cholernie niezadowolony ze klepie tyle
> staroci co nie jest dal amnie zadna frajdą ani
> osiagnieciem, a wrecz odwrotnie,
[..]
FIR... brałeś coś dzisiaj? ;)
-
62. Data: 2011-10-14 18:47:54
Temat: Re: Dennis Ritchie nie żyje
Od: n...@m...invalid
W dniu 14.10.2011 r. 18:53, Wojciech Muła pisze:
> On Fri, 14 Oct 2011 17:33:20 +0200 n...@m...invalid wrote:
>
>> W dniu 14.10.2011 r. 09:28, Bronek Kozicki pisze:
>>> On 14/10/2011 05:46, Maciej Pilichowski wrote:
>>>> On Thu, 13 Oct 2011 21:22:10 +0000 (UTC), Adam Przybyla
>>>> <a...@r...pl> wrote:
>>>>
>>>>> ... nie dziwwmy sie wiec temu co powiedzial z tej okazji stallman.
>>>>
>>>> Nie dziwimy sie. Cham pozostaje chamem.
>>>
>>> amen
>> FYI: rms otwarcie przyznaje się w swej biografii do objawów zespołu
>> Aspergera.
>
> No i? Myśmy tu sobie niedawno wszyscy robili testy na występowanie
> zesp. Aspergera i niektórym z nas (w tym niżej podpisanemu) wyszło,
> że kontakt ze specjalistą nie zaszkodzi. IMO rzecz zupełnie ortogonalna
> do elementarnej kultury.
Niezdolność do pojęcia (i stosowania) elementarnych zasad kultury, to
niekiedy objaw tej przypadłości. Zresztą wydaje się, że w rzeczywistym
obejściu rms nie jest taki bezpardonowy. Zważ, że nie oceniam tamtej
wypowiedzi (ani tych argumentów) w żaden sposób.
Na wyniki tamtego testu nie będę się licytował. :-)
-
63. Data: 2011-10-14 19:18:26
Temat: Re: Dennis Ritchie nie ?yje
Od: " " <f...@g...pl>
R. P. <r...@w...pl> napisał(a):
> W dniu 2011-10-14 19:16, ill-man pisze:
> >> policje
> >
> > jestem cholernie niezadowolony ze klepie tyle
> > staroci co nie jest dal amnie zadna frajdą ani
> > osiagnieciem, a wrecz odwrotnie,
> [..]
>
> FIR... brałeś coś dzisiaj? ;)
Przypomina sie taki żart:
Chriss i Kurt nie mogą zdradzić swoich planów ale możemy powiedzieć
że Chriss pracuje ostatnio nad płótnem z konopii. ;-)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
64. Data: 2011-10-14 21:32:58
Temat: Re: Dennis Ritchie nie żyje
Od: Bronek Kozicki <b...@s...net>
On 14/10/2011 16:09, n...@m...invalid wrote:
> W dniu 14.10.2011 r. 16:21, Andrzej Jarzabek pisze:
>> Wtedy mało kto by kupował drukowane egzemplarze, ludzie by drukowali w
>> domu albo czytali na e-readerach.
> No to już pech: po Gutenbergu też wielu skrybów straciło zajęcie i
> zostały im inne, świątobliwsze zajęcia. Ale książki przestały kosztować
> tyle, co trzy wsie i tzw. masy wkroczyły na drogę ku oświeceniu.
tak, książki kosztują mniej, ale ponieważ nie są za darmo, autorzy mają
szansę zarobić pisaniem na życie. Zabierz autorom taką możliwość,
dekretując darmową dostępność wszelkiej własności intelektualnej. Kto
wtedy będzie pisał książki? Wiem, znajdą się zapaleńcy; żaden nie będzie
na miarę Hemingwaya.
> Dobrostan wielu ludzi waży więcej niż dobrostan elit, cokolwiek by o tym
> nie napisano.
Jeżeli pozbyć się elit, to wtedy wszyscy stracą.
B.
-
65. Data: 2011-10-14 23:23:58
Temat: Re: Dennis Ritchie nie ?yje
Od: bartekltg <b...@o...pl>
W dniu 2011-10-14 16:15, Michal Kleczek pisze:
> On 2011-10-14 14:06, Andrzej Jarzabek wrote:
>> On Oct 14, 8:12 am, Michal Kleczek<k...@p...onet.pl> wrote:
>>>
>>> Rownie dobrze moznaby napisac, ze bez Arystotelesa powstalaby
>>> "Metafizyka", bez Sienkiewicza "Trylogia" i bez Heisenberga "zasada
>>> nieoznaczonosci".
>>
>> Zasada nieoznaczoności akurat zapewne by jednak "powstała" - przecież
>> Heisenberg nie stworzył właściwości materii którą ta zasada opisuje.
>
> Wydaje mi sie, ze jednak mylisz przedmiot z jego opisem.
> Ale to juz raczej na jakas grupe o filozofii...
Ale gdzie myli? Zasada nieoznaczoności by powstała.
Być może była by to zasada nioznaczności Robertsona
(zaraz, jest tak czasem nazywana!), Zasada Niewspółpomiaru
Janka Kowalsiego, a może Twierdzenie o Związku
Komutatora Operatorów z Jednoczesnym Pomiarem Wielkości
Fizycznych (tak, to jest twierdzenie, zasadę
nieoznaczoności się wyprowadza).
Pomieszałeś działa literackie (czy filozoficzne)
z twierdzeniem matematycznym (wiele twierdzeń
ma parę nazwisk wcale nie dlatego, że odkrycie było
wspólne). Heinsenberg pierwszy wpadł na najprostszy
przypadek tej relacji, ale gdyby nie on, to zanim
by kwantówka (która powstała by i bez H. choć być może
poł roku poźniej) okrzepła, zasada nieoznacznoności by
tam od dawna była.
Bardziej życiowy przykąłd niż twierdzenia to wynalazki.
Było pare takich, gdzie kilka osób zmontowało niezależnie
podobne urządzenie w podobnym czasie. I później wyścigi,
patenty.
pzdr
bartekltg
-
66. Data: 2011-10-15 01:16:09
Temat: Re: Dennis Ritchie nie ?yje
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On 15/10/2011 00:23, bartekltg wrote:
[zasada nieoznaczoności]
> Pomieszałeś działa literackie (czy filozoficzne)
> z twierdzeniem matematycznym (wiele twierdzeń
No, zasada nieoznaczoności to nie jest twierdzenie matematyczne, tylko
prawo fizyki. Raczej bzdurą byłoby twierdzić, że te prawa są odkrywane
tylko dzięki osobistemu i niepowtarzalnemu geniuszowi swoich odkrywców.
Co do twierdzeń matematycznych można mieć wątpliwości, bo jest ich
nieskończenie wiele, więc większości z nich nigdy nie udowodnimy.
-
67. Data: 2011-10-15 01:49:23
Temat: Re: Dennis Ritchie nie ?yje
Od: bartekltg <b...@o...pl>
W dniu 2011-10-15 03:16, Andrzej Jarzabek pisze:
> On 15/10/2011 00:23, bartekltg wrote:
> [zasada nieoznaczoności]
>> Pomieszałeś działa literackie (czy filozoficzne)
>> z twierdzeniem matematycznym (wiele twierdzeń
>
> No, zasada nieoznaczoności to nie jest twierdzenie matematyczne, tylko
> prawo fizyki.
No właśnie nie. Zasadami fizycznymi, założeniami modelu
o nazwie mechanika kwantowa są rzeczy typu 'stan układu
jednej cząstki opisywany jest promieniem (wektorem z dokładnością
do normalizacji) z przestrzeni Hilberta' czy 'wielkości fizyczne
ktore można mierzyć opisywanme są operatorem hermitowskim, stany
odpowiadają jego wektorom włąsnym a mierozna wielkość- wartosći
własnej,...'.
Nazywamy zasadę N. prawem fizycznym, ale nie wnosi ona żadnej
nowej jakości do teorii. Jest matematycznym wnioskiem (twierdzeniem)
z postulatów mechaniki kwantowej. Byż może historycznie było inaczej,
ale to nic nie zmienia. Gdyby nie heinsenberg też by się pojwaiła
w prawie że identycznej formie, bo i mechanika kwantowa bez
Heinsenberga wyglądała by niemal identycznie.
> Raczej bzdurą byłoby twierdzić, że te prawa są odkrywane
> tylko dzięki osobistemu i niepowtarzalnemu geniuszowi swoich
> odkrywców.
Ale to gdzie sie nie zgadzamy?
Przecież mówie to samo, i w odniesieniu do fizyki, i do sporej
cześći matematyki matematyki, a także techniki. Pewne rzeczy
w pewnej chwili dojrzewają i pojawiają sie.
Heinsenberg i schreodinger rozwiązali ten sam problem tą
samą 'mechaqniką kwantową', tylko róznym zapisem (a, zę to to samo,
pożniej trzeba byo udowodnić).
Lemat Zorna udowodnił kilkanaście lat wcześniej Kuratowski.
Do wynalazienia telegrafu tez była kolejka.
Zanim Einstein zmajstrował OTW jej równania 'swobodne' (bez materii)
wyprowadził Hilbert.
Mniejszego kalibru, jakoś na początku wieku chyja jacyć japońcycy
ponownie odkryli paradoks Bella (2xrakieta, nitka i relatywistyka)
> Co do twierdzeń matematycznych można mieć wątpliwości, bo jest ich
> nieskończenie wiele, więc większości z nich nigdy nie udowodnimy.
Takich przydatnych jest skończenie wiele. Dziwnie często
na wykładach szłyszałem 'twierdzenie tego i tego', udowodnili to
niezaleznie w odstępie patu lat. W matematyce tez są mody
na określone zagadnienia.
pozdrawiam
bartekltg
-
68. Data: 2011-10-15 05:08:26
Temat: Re: Dennis Ritchie nie żyje
Od: n...@m...invalid
W dniu 14.10.2011 r. 23:32, Bronek Kozicki pisze:
> On 14/10/2011 16:09, n...@m...invalid wrote:
>> W dniu 14.10.2011 r. 16:21, Andrzej Jarzabek pisze:
>>> Wtedy mało kto by kupował drukowane egzemplarze, ludzie by drukowali w
>>> domu albo czytali na e-readerach.
>> No to już pech: po Gutenbergu też wielu skrybów straciło zajęcie i
>> zostały im inne, świątobliwsze zajęcia. Ale książki przestały kosztować
>> tyle, co trzy wsie i tzw. masy wkroczyły na drogę ku oświeceniu.
>
> tak, książki kosztują mniej, ale ponieważ nie są za darmo, autorzy mają
> szansę zarobić pisaniem na życie. Zabierz autorom taką możliwość,
> dekretując darmową dostępność wszelkiej własności intelektualnej. Kto
Prawdę mówiąc, nie trzeba tego dekretować: jest wtórnym dekret
_znoszący_ nieskrępowaną dostępność własności intelektualnej.
Dekretujący jakoś nie mogą tego pojąć i nieustannie natykają się na
sprzeczność życzeń z rzeczywistością.
> wtedy będzie pisał książki? Wiem, znajdą się zapaleńcy; żaden nie będzie
> na miarę Hemingwaya.
Trudno polemizować -- za mało danych.
Pewne oznaki niemniej są. Darmowa encyklopedia, która objętościowo
przenosi kilka(-naście?) tradycyjnych razem wziętych. Nie jest
bezbłędna, ani nie trzyma proporcji. Ale jest coraz bardziej kompletna,
a efekt jest, jak dotąd, zasadniczo wyłącznie kumulujący.
Właściwie to tylko skala czasu lub logistyki. Ostatecznie, każda książka
może trafić do biblioteki. Moja jest tak uprzejma, że ściąga nowości.
Nimb sławy, to zresztą dla artysty wartość dodana której money cannot buy.
>> Dobrostan wielu ludzi waży więcej niż dobrostan elit, cokolwiek by o tym
>> nie napisano.
> Jeżeli pozbyć się elit, to wtedy wszyscy stracą.
To akurat wątpliwości nie ulega, ale postulat Wolnej Kultury tego nie
implikuje, to nie totalitarny komunizm ;-)
Oczywiście, wyrównanie dostępu do wiedzy spowoduje, że już nie
wykształcenie będzie determinantem elity -- będzie musiała poszukać
sobie innej niszy.
-
69. Data: 2011-10-15 08:20:11
Temat: Re: Dennis Ritchie nie ?yje
Od: " " <f...@g...pl>
ill-man <f...@g...pl> napisał(a):
> > policje
>
> jestem cholernie niezadowolony ze klepie tyle
> staroci co nie jest dal amnie zadna frajdą ani
> osiagnieciem, a wrecz odwrotnie,
> musze koniecznie sprobowac wymyslic cos bardziej
> zakreconego i nowego, wymyslilem cos nowego
> ostatnio? co najwyzej ustalilem sobie pewne
> kwestie co do szkieletu programu;
> cholerne przedrostki modulowe ciagle niedopracowane,
> podobnie moje pomyslenie MT utknelo na pewnej
> przeszkodzie, a to sa stare rzeczy, z nowych i
> wiekszych nic mi nie poswitało,
>
staroci w sensie starych pomyslow i spostrzezen,
fajnie by bylo zaczac myslec o czyms nowym, oderwanym
(dobudowac cos nowego do c) chodzi mi o cos co do rzedu
tak zupelnie innego jak np unie,
a powtarzam tylko stare pomysly - mam ich nawet moze
z piec do opracowania ale nic naprawde nowego
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
70. Data: 2011-10-15 12:39:47
Temat: Re: Dennis Ritchie nie żyje
Od: A.L. <l...@a...com>
On Sat, 15 Oct 2011 07:08:26 +0200, n...@m...invalid wrote:
>W dniu 14.10.2011 r. 23:32, Bronek Kozicki pisze:
>> On 14/10/2011 16:09, n...@m...invalid wrote:
>>> W dniu 14.10.2011 r. 16:21, Andrzej Jarzabek pisze:
>>>> Wtedy mało kto by kupował drukowane egzemplarze, ludzie by drukowali w
>>>> domu albo czytali na e-readerach.
>>> No to już pech: po Gutenbergu też wielu skrybów straciło zajęcie i
>>> zostały im inne, świątobliwsze zajęcia. Ale książki przestały kosztować
>>> tyle, co trzy wsie i tzw. masy wkroczyły na drogę ku oświeceniu.
>>
>> tak, książki kosztują mniej, ale ponieważ nie są za darmo, autorzy mają
>> szansę zarobić pisaniem na życie. Zabierz autorom taką możliwość,
>> dekretując darmową dostępność wszelkiej własności intelektualnej. Kto
>Prawdę mówiąc, nie trzeba tego dekretować: jest wtórnym dekret
>_znoszący_ nieskrępowaną dostępność własności intelektualnej.
>Dekretujący jakoś nie mogą tego pojąć i nieustannie natykają się na
>sprzeczność życzeń z rzeczywistością.
>
>> wtedy będzie pisał książki? Wiem, znajdą się zapaleńcy; żaden nie będzie
>> na miarę Hemingwaya.
>Trudno polemizować -- za mało danych.
>Pewne oznaki niemniej są. Darmowa encyklopedia, która objętościowo
>przenosi kilka(-naście?) tradycyjnych razem wziętych. Nie jest
>bezbłędna, ani nie trzyma proporcji. Ale jest coraz bardziej kompletna,
>a efekt jest, jak dotąd, zasadniczo wyłącznie kumulujący.
>Właściwie to tylko skala czasu lub logistyki. Ostatecznie, każda książka
>może trafić do biblioteki. Moja jest tak uprzejma, że ściąga nowości.
>Nimb sławy, to zresztą dla artysty wartość dodana której money cannot buy.
>
Jest powiezienie: "dostales, ile zaplaciles". "Darmowa encyklopedia"
to jedno wielkie gowno. Wikipedie mam na mysli.
Ale cciekawe jak to bedzie na przyklad w przypadku nowych lekow?
Opracowanie nowego leku kosztuje okolo 500 milionow dolcow. Sa
chronione IP. A jak nie beda chronione, to kto wylozy 500 milionow
zeby uszczesliwic swiat?
Hollywood tez bedzie robilo filmy po 50 milionow od sztuki zeby je
rozdawac na rogu ulicy
No o Intel bedzie robil nowe mikroprocesory po miliard diolarow od
sztuki zeby zobie kazdy sciagnal.
Popukac sie w glowki, zwolennicy "wolnosci" Lepiej zajmijcie sie
wspolnymi zonami
A.L.