eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingDalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatykiRe: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
  • Data: 2011-06-13 12:34:52
    Temat: Re: Dalsze podwyzszanie poziomu edukacji w dziedzinie informatyki
    Od: Paweł Kierski <n...@p...net> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2011-06-13 13:47, Andrzej Jarzabek pisze:
    [...]

    [...]
    > W końcu pozycja usługodawców ma znaczenie incydentalne: celem edukacji
    > i służby zdrowia nie jest dostarczenie pracy nauczycielom i lekarzom,
    > tylko kształcenie i leczenie mieszkańców danego kraju.

    Pytanie - czemu to służy w dalszej kolejności. Czy temu, żeby wszyscy
    mieli wykształcenie (a właściwie - sporą szansę, ale szansę tylko)
    określone przez wytyczne ministerstwa? Czy może takie wykształcenie,
    dzięki któremu przyczynią się do rozwoju kraju - w przybliżeniu: będą
    w stanie wytworzyć najwartościowsze dobra i przy okazji dużo zarobić?

    W skrócie - przechył na stronę tylko rynkową prowadzi do "produkcji"
    najlepiej dopasowanej do rynku siły roboczej, przechył w stronę
    "socjalistyczną" - wyedukowanie wszystkich w dziedzinach zupełnie
    nieprzydatnych w przyszłości.

    Pewnie prawda i chęci społeczeństwa są gdzieś po środku. Wg mnie w tej
    chwili przechylenie jest na stronę "socjalistyczną".

    > Jeśli tego celu
    > nie spełniają (w szczególności: usługi nie są dostępne dla znacznej
    > części ludności), to pozycja nauczycieli i lekarzy nie ma znaczenia.

    Jeśli pozycja lekarzy i nauczycieli będzie kiepska, to po prostu wyjadą
    tam, gdzie się im więcej płaci. A młodzi (którzy mieliby do tych
    zawodów predyspozycje) nie wybiorą ścieżki kariery wiodącej do
    niskopłatnych i nieatrakcyjnych zawodów.

    >> Że coś jest na rzeczy (ludzie chcą inwestować w dzieci inaczej, niż rząd to sobie
    wyobraża)
    >> widać choćby z takich efektów:http://wyborcza.pl/1,75478,9764299,Po_szkole
    _lece_na_korki.html
    >
    > Jedni chcą, inni nie chcą. Co z dziećmi tych, co nie chcą inwestować w
    > ogóle?

    Zgadzam się, że szansę trzeba dać wszystkim. Tylko czy uczenie o rozwoju
    pantofelka jest taką szansą? Czy może kursy prawa jazdy w liceum byłyby
    lepszym startem? Może uczenie wyszukiwania i krytycznej selekcji
    informacji?

    A może pójść dalej - czy nie poświęcić 11% wydatków na 90% "średnich"
    uczniów, żeby poświęcić 2 razy tyle środków 10% najzdolniejszym?
    Najzdolniejszym - nie tym z najbogatszymi/najrozsądniejszymi rodzicami.

    > Poza tym czytaj ze zrozumieniem: "Większość z tych zajęć zdaniem
    > autorów raportu naśladuje oficjalną edukację. To znaczy - powiela
    > szkolne zajęcia lekcyjne." Nie chcą inwestować inaczej, tylko reagują
    > na fakt, że szkoła nie uczy porządnie tego, czego ma uczyć. Doczytaj
    > też, że zjawisko ma najmniejszy wymiar w państwach skandynawskich,
    > czyli tam, gdzie podatki są najwyższe i na publiczne szkolnictwo łoży
    > się najwięcej.

    To świadczy tylko o tym, że żeby efektywnie nauczyć tego, czego wymaga
    obecna "podstawa programowa" trzeba więcej pieniędzy. Nawet da się
    oszacować, ile więcej jest potrzebne. Moje pytanie jest inne: czy te
    same pieniądze można by wydać efektywniej, ucząc dzieci nieco inaczej
    i nieco innych rzeczy? Czy "głosowanie portfelem/bonem edukacyjnym" nie
    wskazałoby lepiej, czego warto uczyć? Choćby - pomysł z czapki -
    zmniejszyć minimum, dać większą elastyczność w kształtowaniu programu
    rodzicom, w ramach (nadal finansowanych z podatków) liczby godzin
    lekcyjnych? Może rodzice sami popychaliby dzieci na dodatkową
    matematykę, zamiast dodatkowej geografii?

    >> Ale przypadku edukacji problem jest podwójny, bo feedback z rynku
    >> (jakich umiejętności warto uczyć dzieci) musiałby pochodzić ze szklanej
    >> kuli. Czyli pełna rynkowość też nie daje gwarancji dobrej alokacji
    >> zasobów, ale wydaje się to nieco lepszym rozwiązaniem.
    >
    > Wydaje się idiotycznym rozwiązaniem, dlatego nigdzie w cywilizowanym
    > świecie się takiego rozwiązania nie stosuje.

    Nigdzie się tego nie stosuje "na czysto", bo to głupota taka sama, jak
    ustalanie programów przez zespoły, które nic nie wiedzą o tym, co się
    na rynku pracy dzieje. Wszędzie jest gdzieś "pomiędzy".

    --
    Paweł Kierski
    n...@p...net

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: