eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingBlad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkowRe: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
  • Data: 2012-03-22 11:40:28
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: zażółcony <r...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2012-03-21 17:07, Andrzej Jarzabek pisze:
    > On Mar 21, 2:26 pm, Paweł Kierski<n...@p...net> wrote:
    >> W dniu 2012-03-21 13:59, Andrzej Jarzabek pisze:
    >>
    >>> A to, e jak sam piszesz, problem krewnych jest ju nieaktualny,
    >>> wiadczy jednak, e nawet w przypadku polskich prawnik w tego typu
    >>> problemy daje si rozwi zywa .
    >>
    >> Co przypomina "Socjalizm dzielnie walczy z problemami nieznanymi
    >> w innych systemach" 8-)
    >
    > No i faktycznie, sądy koraniczne w Somalii w ogóle nie mają takich
    > problemów.
    >
    >>> osoba mog a takie us ugi oferowa . I nie m wi , e niekompetentni
    >>> prawnicy z licencj si nie zdarzaj , tylko e by mo e jednak bez
    >>> adnych licencji skala problemu by aby wi ksza.
    >>
    >> Ale mo e nadal akceptowalna, bo cena tych us ug by aby ni sza. Innymi
    >> s owy - cz owiek mia by mo liwo wybrania potencjalnie gorszej jako ci
    >> us ugi za ni sz cen .
    >
    > No ale skąd ma wiedzieć, co kupuje, skoro z definicji chce kupić
    > usługi kogoś, kto się zna na czymś, na czym on sam się nie zna?
    >
    > Poza tym znowu masz ten problem, że korzystanie ze złych porad
    > prawnych dotyka nie tylko tego, co korzysta, ale też innych. Jeśli np.
    > firma popodpisuje umowy, które są nieważne, i z tego powodu nie będzie
    > mogła się wywiązać ze swoich zobowiązań, to stracą przede wszystkim
    > nie menedżerowie decydujący się na korzystanie z takich a nie innych
    > "specjalistów" od prawa, ale też kontrahenci i wierzyciele.
    >
    > Oczywiście teoretycznie każdy mógłby wszystko kontrolować, ale nie
    > bierzesz pod iwagę tego, że kontrolowanie wszystkiego jest strasznie
    > kosztowne. Gdyby każdy biznes musiał negocjować możliwość
    > skontrolowania każdego aspektu działalności każdego swojego
    > kontrahenta, i każdy konsument musiał sam kontorlować wszystkich
    > producentów i dostawców usług, z których korzysta, to po prostu koszta
    > transakcyjne czegokolwiek byłyby tak gigantyczne, że cała gospodarka
    > by się zawaliła.

    Bo nie chodzi przecież o to, żeby kontrolować, tylko o to, żeby
    różne aspekty ludzkiej działalności były bezpieczne. Aby to zapewnić
    wybiera się punkty, w których ustawia się odpowiedzialność.
    Punkty te wybiera się tak, żeby odpowiedzialność szła w parze
    z kompetencjami i uprawnieniami. Taki jest model idealny.
    W budownictwie (na marginesie: na placach budowy ciągle
    mamy najwyższe wskaźniki wypadkowości, łącznie z wypadkami
    śmiertelnymi) kierownik budowy i architekci stanowią takie
    punkty, szczególnie, że wielu szarych obywateli chce budować
    domy samodzielnie. Szary obywatel nie ma kwalifikacji, nawet,
    jeśli ma chęci brania na siebie pełnej odpowiedzialności.
    Podobnie jest z prawem jazdy: chęć brania odpowiedzialności
    przez szarego obywatela to za mało, musi uzyskać 'certyfikat'
    podstawowych umiejętności prowadzenia pojazdów (a i tak
    jest to za mało).

    Natomiast z oprogramowaniem jest nieco inaczej, dlatego, że
    najczęściej pełni ono rolę usługową, pomocniczą, jest 'przykryte'
    kompetencjami usług, które z niego korzystają. Np. jeśli
    oprogramowanie CAD ma błąd i źle wylicza jakieś parametry
    budynku, to odpowiedzialności za ten stan rzeczy nie bierze
    programista, tylko w dalszym ciągu bierze ją architekt,
    który takie oprogramowanie wybrał do swojego użytku.

    Ale dobijając do brzegu: dopóki architekci budynków
    sami nie domagają się, by część odpowiedzialności zrzucić
    na "architektów oprogramowania" to imo nie ma o czym mówić,
    po prostu nie ma problemu. Oznacza to, że czują się
    bezpiecznie, pomimo złożoności oprogramowania narzędziowego
    mają poczucie kontroli nad sytuacją i odpowiedzialność
    jest ustawiona właściwie.

    I w taki imo sposób należałoby podejść do całości
    zagadnienia - nie od pomysłu 'certyfikacji informatyków'
    w reakcji na bardzo ogólny problem "śmiertelny BUG",
    ale przez przegląd różnych branż uzależnionych
    od oprogramowania - i zbadania, czy właściwie są tam
    'sparowane' kompetencje z odpowiedzialnością.

    Jeśli piloci czy lekarze, czy kierowcy podnoszą problem,
    że ich sprzęt działa wadliwie, jeśli instytucje kontroli
    jakości czy badania wypadków podnoszą problem ryzyka lub
    za dużej ilości wypadków - to wtedy coś jest na rzeczy.
    Ale podkreśliłbym tutaj to, że poruszamy się w wąskich
    specjalizacjach.

    Moim zdaniem informatyzacja wszystkiego i postęp złożoności
    jak najbardziej wymusza wprowadzanie nowych mechanizmów
    kontroli i odpowiedzialności, ale te same zjawiska
    powodują również, że certyfikowanie LUDZI jest
    niewystarczające/nieadekwatne. Certyfikacji podlegają
    całe systemy informatyczne, instytucje, procesy produkcyjne
    i przyklepują ich np. tak jak u nas - osoby ze specjalnymi uprawnieniami.
    Bardzo istotne jest też to, że są to osoby Z ZEWNĄTRZ,
    czyli minimalizuje się przy okazji zjawisko KONFLIKTU
    INTERESÓW.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: