eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyMit zajebistych hamulców w Polonezie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 547

  • 511. Data: 2013-04-11 00:46:17
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Tue, 09 Apr 2013 23:14:57 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
    > W dniu 2013-04-09 23:07, masti pisze:
    >>> W dniu 2013-04-09 22:51, J.F. pisze:
    >>>> Tak czy inaczej - chyba nie mozna bylo sobie pojsc do salonu i kupic
    >>>> jak sie mialo pieniadze. Talony, zapisy, kolejki...
    > ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    >>> Mowa o Polonezie, więc lata od 1978. Tak można było i to całkiem
    >>> swobodnie. Zresztą nie tylko Poloneza, ale i marki zachodnie. Np. w
    >>> Pewex-ie. Za waluty. Wymienialne.
    >>
    >> i kazdego było stać. ROTFL
    >
    > Masti - czytasz na co odpowiadałem?
    > *jak sie mialo pieniadze*

    W sensie "prawdziwe pieniadze a nie zlotowki" ?
    Czy w sensie "bardzo duzo pieniedzy" ?

    Ale skody, czy skody w pewexie byly ? :-)

    J.


  • 512. Data: 2013-04-11 03:10:22
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: k...@g...com

    W dniu czwartek, 11 kwietnia 2013 00:41:37 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:
    > Dnia Tue, 9 Apr 2013 14:42:44 -0700 (PDT), k...@g...com
    >
    > > Komuś te dwa miliony samochodów sprzedali. Z prostego wyliczenia wynika że jak by
    wszystko sprzedali w Polsce to co czwarta rodzina miała fiata 125p lub Poloneza.
    Całkiem dobry wynik.
    >
    >
    >
    > Co czwarta 125p lub poldka, co druga malucha, co czwarta syrenke ...
    >
    > ech, byloby pieknie.
    >
    >
    >
    > Niestety: http://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Fiat_125p
    >
    >
    >
    > W pierwszych latach to ponad polowa produkcji wyjechala.
    >
    >
    >
    >
    >
    > J.

    Czyli taki gówniany nie był. Sporo wyjechało do innych demoludów. Za 125p pewno ze
    trzy trabanty przyjechały albo półtora Wartburga. Jak by wyjechała połowa wszystkich
    produkowanych to co ósma rodzina by miała poldka albo kredensa. Jak by nie liczyć to
    Polska za komuny była przyzwoicie zmotoryzowana.


  • 513. Data: 2013-04-11 03:51:08
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: k...@g...com

    W dniu czwartek, 11 kwietnia 2013 00:46:17 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:
    > Dnia Tue, 09 Apr 2013 23:14:57 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
    >
    > > W dniu 2013-04-09 23:07, masti pisze:
    >
    > >>> W dniu 2013-04-09 22:51, J.F. pisze:
    >
    > >>>> Tak czy inaczej - chyba nie mozna bylo sobie pojsc do salonu i kupic
    >
    > >>>> jak sie mialo pieniadze. Talony, zapisy, kolejki...
    >
    > > ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    >
    > >>> Mowa o Polonezie, więc lata od 1978. Tak można było i to całkiem
    >
    > >>> swobodnie. Zresztą nie tylko Poloneza, ale i marki zachodnie. Np. w
    >
    > >>> Pewex-ie. Za waluty. Wymienialne.
    >
    > >>
    >
    > >> i kazdego było stać. ROTFL
    >
    > >
    >
    > > Masti - czytasz na co odpowiadałem?
    >
    > > *jak sie mialo pieniadze*
    >
    >
    >
    > W sensie "prawdziwe pieniadze a nie zlotowki" ?
    >
    > Czy w sensie "bardzo duzo pieniedzy" ?
    >
    >
    >
    > Ale skody, czy skody w pewexie byly ? :-)
    >
    >
    >
    > J.

    Pieniędzy wtedy ludzie mieli, że się tak wyrażę, od chuja i jeszcze trochę. Poszukaj
    w statystykach. Od wojny od 4 do 5 milionów Polaków było zawsze za granicą. Nie było
    górala co w Ameryce nie był, ślunzoka co w RFN nie pracował. Jak za Gierka na dowód
    można było wyjeżdżać do demoludów to kilkanaście pociągów pełnych ludzi i towarów na
    sprzedaż do demoludów codziennie jeździło. Rzemieślnikom i takim co szklarnie mieli
    we łbach się od nadmiaru kasy przewracało. Tacy na państwowych posadach też nie
    krzywdowali. Taka wyliczanka była. Kawałek pamiętam. W PSSie ile kto wyniesie w MHD
    ile kto chce. Jak mi jakiś kretyn mówi że tylko ocet był w sklepach to mam ochotę mu
    parasol w dupie otworzyć. Coś na wkurwienie młodszych. Teraz jak ktoś buduje dom lub
    kupuje mieszkanie to bierze kredyt na 25 lat. I w międzyczasie wpieprza zalewajkę.
    Wtedy jak ktoś budował dom to kredyt brał żeby US się nie przypierdolił. Rzemieślnik
    jak miał kaprys to na dom pracował góra dwa lata. Żeby kupić mieszkanie wystarczyło
    pojechać na pół roku do Ameryki. Kasy nie maiły nałogi i patologia. Ale te grupy nie
    mają kasy bez względu na system polityczny i gospodarczy. Prąd, gaz, węgiel w
    przeliczeniu na wartość nabywczą wtedy kosztował z 20% tego co dzisiaj, woda w
    blokach praktycznie darmo. Jak się telewizory kolorowe pojawiły to był to luksus.
    Moment i ten luksus mieli prawie wszyscy. Z pralkami automatycznymi podobnie. Wszyscy
    mieli trzynaste a niektórzy i czternaste pensje. jak by tego było mało to istniało
    coś takiego jak deputat węglowy. To było nic innego jak rozdzielenie części zysku ze
    sprzedaży węgla pomiędzy obywateli zatrudnionych przez państwo. Władza uznała że tym
    co u prywaciarza pracują się nie należy bo dużo zarabiają. Szwaczka w Łodzi zarabiała
    dyrektorską pensję miesięcznie. Teraz 1500 dostaje na rękę pod warunkiem że ją ktoś
    zatrudni. Jak to zebrać do kupy to wychodzi że na samochód było stać każdego kto
    potrafił pracować albo kombinować. Czyli praktycznie wszystkich. Dlatego cena
    czteroletniego na wolnym rynku była porównywalna z państwową ceną nowego.


  • 514. Data: 2013-04-11 04:00:37
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: k...@g...com

    W dniu czwartek, 11 kwietnia 2013 00:46:17 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:
    > Dnia Tue, 09 Apr 2013 23:14:57 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
    >
    > > W dniu 2013-04-09 23:07, masti pisze:
    >
    > >>> W dniu 2013-04-09 22:51, J.F. pisze:
    >
    > >>>> Tak czy inaczej - chyba nie mozna bylo sobie pojsc do salonu i kupic
    >
    > >>>> jak sie mialo pieniadze. Talony, zapisy, kolejki...
    >
    > > ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    >
    > >>> Mowa o Polonezie, więc lata od 1978. Tak można było i to całkiem
    >
    > >>> swobodnie. Zresztą nie tylko Poloneza, ale i marki zachodnie. Np. w
    >
    > >>> Pewex-ie. Za waluty. Wymienialne.
    >
    > >>
    >
    > >> i kazdego było stać. ROTFL
    >
    > >
    >
    > > Masti - czytasz na co odpowiadałem?
    >
    > > *jak sie mialo pieniadze*
    >
    >
    >
    > W sensie "prawdziwe pieniadze a nie zlotowki" ?
    >
    > Czy w sensie "bardzo duzo pieniedzy" ?
    >
    >
    >
    > Ale skody, czy skody w pewexie byly ? :-)
    >
    >
    >
    > J.

    Były za dolary i za złotówki. Z tym że za dolary były praktycznie od ręki. A za
    złotówki według tamtejszych zasad. Czyli zapisy albo talony. Jak by Cie interesowało
    to 125p na początku produkcji sprzedawany był od ręki na raty. Kilka lat taki
    proceder z ratami trwał. Za Gomółki samochody były sprzedawane tak jak teraz. Masz
    kasę to idziesz do sklepu z samochodami i kupujesz.


  • 515. Data: 2013-04-11 09:01:37
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Wed, 10 Apr 2013 18:51:08 -0700 (PDT), k...@g...com
    > Pieniędzy wtedy ludzie mieli, że się tak wyrażę, od chuja i jeszcze trochę.
    >Poszukaj w statystykach.

    Od ktorej wojny, jaruzelskiej ?
    Bo za Gomolki to wiesz - jak mieso podrozalo, to strajk sie zrobil.
    Za Gierka w sumie tez ..

    >Od wojny od 4 do 5 milionów Polaków było zawsze za granicą.
    >Nie było górala co w Ameryce nie był, ślunzoka co w RFN nie pracował.

    Nie jest to jakas przesada ? Byl, ale nie wrocil ?
    Byl, ale w demoludach, i zarabial tylko nieco wiecej.

    >Jak za Gierka na dowód można było wyjeżdżać do demoludów to kilkanaście
    >pociągów pełnych ludzi i towarów na sprzedaż do demoludów codziennie jeździło.
    >Rzemieślnikom i takim co szklarnie mieli we łbach się od nadmiaru kasy przewracało.

    Owszem. Ale wiekszosc jednak siedziala na panstwowej posadzie.

    >Tacy na państwowych posadach też nie krzywdowali. Taka wyliczanka była.
    >Kawałek pamiętam. W PSSie ile kto wyniesie w MHD ile kto chce.

    A znasz kogos kto wyniosl samochod z FSO, i nie byl dyrektorem ani
    sekretarzem ? :-)

    >Jak mi jakiś kretyn mówi że tylko ocet był w sklepach to mam ochotę
    >mu parasol w dupie otworzyć. Coś na wkurwienie młodszych.

    Ale troche prawdy w tym bylo.

    >Teraz jak ktoś buduje dom lub kupuje mieszkanie to bierze kredyt na 25 lat.
    >I w międzyczasie wpieprza zalewajkę.

    Zalewajka smaczna zupa :-)

    >Wtedy jak ktoś budował dom to kredyt brał żeby US się nie przypierdolił.

    No nie, nie tylko. Cala masa innych swoje przydzialowe 110m domku
    wybudowala na kredyt. A inni bez kredytu ... ale 25 lat budowali :-)

    >Rzemieślnik jak miał kaprys to na dom pracował góra dwa lata.

    Ale potem 10 siedzial :-)

    >Żeby kupić mieszkanie wystarczyło pojechać na pół roku do Ameryki.

    Co tez nie takie latwe, bo paszport, bo zaproszenie, bo 700$ na bilet,
    bo immigration lapie, bo w szkole ucza rosyjskiego.

    >Prąd, gaz, węgiel w przeliczeniu na wartość nabywczą wtedy kosztował
    >z 20% tego co dzisiaj, woda w blokach praktycznie darmo.
    >Jak się telewizory kolorowe pojawiły to był to luksus.
    >Moment i ten luksus mieli prawie wszyscy.

    Nie taki znow moment.

    >Z pralkami automatycznymi podobnie. Wszyscy mieli trzynaste a
    >niektórzy i czternaste pensje.

    Ale to niecale 20% wiecej. Nawet na porzadna kolacje w Bristolu nie
    starczy :-)

    > jak by tego było mało to istniało coś takiego jak deputat węglowy.

    Wymysl przedwojenny ? Aby ludziom mniej placic ? :-)

    >To było nic innego jak rozdzielenie części zysku ze sprzedaży węgla
    >pomiędzy obywateli zatrudnionych przez państwo. Władza uznała że tym
    >co u prywaciarza pracują się nie należy bo dużo zarabiają. Szwaczka w
    >Łodzi zarabiała dyrektorską pensję miesięcznie.

    U prywaciarza ? No i to byla socjalistyczna dyrektorska pensja.

    >Jak to zebrać do kupy to wychodzi że na samochód było stać każdego
    >kto potrafił pracować albo kombinować.

    Jasne, wystarczylo stanac pod pewexem "bony kupie". I jeszcze umiec
    sie podzielic z wladza ;-)

    >Czyli praktycznie wszystkich.

    Czyli praktycznie niewielu.

    >Dlatego cena czteroletniego na wolnym rynku była porównywalna z
    >państwową ceną nowego.

    bo nowy byl w cenie dostosowanej do pensji "przecietnego obywatela",
    a wiec dla wszystkich zabraklo.

    J.


  • 516. Data: 2013-04-11 09:13:17
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: Artur Maśląg <n...@w...pl>

    W dniu 2013-04-11 00:46, J.F. pisze:
    > Dnia Tue, 09 Apr 2013 23:14:57 +0200, Artur Maśląg napisał(a):
    >> W dniu 2013-04-09 23:07, masti pisze:
    >>>> W dniu 2013-04-09 22:51, J.F. pisze:
    >>>>> Tak czy inaczej - chyba nie mozna bylo sobie pojsc do salonu i kupic
    >>>>> jak sie mialo pieniadze. Talony, zapisy, kolejki...
    >> ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    >>>> Mowa o Polonezie, więc lata od 1978. Tak można było i to całkiem
    >>>> swobodnie. Zresztą nie tylko Poloneza, ale i marki zachodnie. Np. w
    >>>> Pewex-ie. Za waluty. Wymienialne.
    >>>
    >>> i kazdego było stać. ROTFL
    >>
    >> Masti - czytasz na co odpowiadałem?
    >> *jak sie mialo pieniadze*
    >
    > W sensie "prawdziwe pieniadze a nie zlotowki" ?
    > Czy w sensie "bardzo duzo pieniedzy" ?

    W sensie "jak sie mialo pieniadze".

    > Ale skody, czy skody w pewexie byly ? :-)

    Musiałbyś poszukać ofert - może jakieś stare "Motory"?


  • 517. Data: 2013-04-11 09:13:54
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Wed, 10 Apr 2013 18:10:22 -0700 (PDT), k...@g...com
    > W dniu czwartek, 11 kwietnia 2013 00:41:37 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:
    >> Niestety: http://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Fiat_125p
    >> W pierwszych latach to ponad polowa produkcji wyjechala.
    >>
    > Czyli taki gówniany nie był.

    Nie byl. Normane auto, Fiat to w calej Europie sprzedawal.
    Co prawda Fiat produkowal tez 126 :-)

    >Sporo wyjechało do innych demoludów. Za 125p pewno ze trzy trabanty
    >przyjechały albo półtora Wartburga.

    Albo telewizor, albo ruda stali, albo celownik do czolgu ...

    >Jak by wyjechała połowa wszystkich produkowanych to co ósma rodzina

    popatrze na dane - przed 1983 wyjezdzala ponad polowa (czesc do
    pewexu)

    >by miała poldka albo kredensa.

    Odejmij milicyjne radiowozy, karetki, auta sluzbowe ...

    >Jak by nie liczyć to Polska za komuny była przyzwoicie zmotoryzowana.

    Rzeklbym srednio. Ile samochodow osobowych mielismy w 1989 ? Chodzi mi
    po glowie ze ~8 mln, a dzis chyba 24. Dzisiejsza liczba przesadzona,
    ale dunskiego poziomu za komuny nie osiagnelismy (w tej bogatej Danii
    nie wszystkich stac na samochod).

    A jeszcze zobacz jaka w tym zasluga tych nalogow i patologii z
    Solidarnosci - bo cos mi sie widzi ze bez strajkow i wojny, to nadal
    2/3 by wyjezdzalo.

    Gdzies mialem zdjecia parkingow wroclawskich z 1997 - polowa
    samochodow to jednak maluchy.

    J.


  • 518. Data: 2013-04-11 14:21:54
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: k...@g...com

    W dniu czwartek, 11 kwietnia 2013 09:01:37 UTC+2 użytkownik J.F. napisał:
    > Dnia Wed, 10 Apr 2013 18:51:08 -0700 (PDT), k...@g...com
    >
    > > Pieniędzy wtedy ludzie mieli, że się tak wyrażę, od chuja i jeszcze trochę.
    >
    > >Poszukaj w statystykach.
    >
    >
    >
    > Od ktorej wojny, jaruzelskiej ?
    >
    > Bo za Gomolki to wiesz - jak mieso podrozalo, to strajk sie zrobil.
    >
    > Za Gierka w sumie tez ..
    >
    >
    >
    > >Od wojny od 4 do 5 milionów Polaków było zawsze za granicą.
    >
    > >Nie było górala co w Ameryce nie był, ślunzoka co w RFN nie pracował.
    >
    >
    >
    > Nie jest to jakas przesada ? Byl, ale nie wrocil ?
    >
    > Byl, ale w demoludach, i zarabial tylko nieco wiecej.
    >
    >
    >
    > >Jak za Gierka na dowód można było wyjeżdżać do demoludów to kilkanaście
    >
    > >pociągów pełnych ludzi i towarów na sprzedaż do demoludów codziennie jeździło.
    >
    > >Rzemieślnikom i takim co szklarnie mieli we łbach się od nadmiaru kasy
    przewracało.
    >
    >
    >
    > Owszem. Ale wiekszosc jednak siedziala na panstwowej posadzie.
    >
    >
    >
    > >Tacy na państwowych posadach też nie krzywdowali. Taka wyliczanka była.
    >
    > >Kawałek pamiętam. W PSSie ile kto wyniesie w MHD ile kto chce.
    >
    >
    >
    > A znasz kogos kto wyniosl samochod z FSO, i nie byl dyrektorem ani
    >
    > sekretarzem ? :-)
    >
    >
    >
    > >Jak mi jakiś kretyn mówi że tylko ocet był w sklepach to mam ochotę
    >
    > >mu parasol w dupie otworzyć. Coś na wkurwienie młodszych.
    >
    >
    >
    > Ale troche prawdy w tym bylo.
    >
    >
    >
    > >Teraz jak ktoś buduje dom lub kupuje mieszkanie to bierze kredyt na 25 lat.
    >
    > >I w międzyczasie wpieprza zalewajkę.
    >
    >
    >
    > Zalewajka smaczna zupa :-)
    >
    >
    >
    > >Wtedy jak ktoś budował dom to kredyt brał żeby US się nie przypierdolił.
    >
    >
    >
    > No nie, nie tylko. Cala masa innych swoje przydzialowe 110m domku
    >
    > wybudowala na kredyt. A inni bez kredytu ... ale 25 lat budowali :-)
    >
    >
    >
    > >Rzemieślnik jak miał kaprys to na dom pracował góra dwa lata.
    >
    >
    >
    > Ale potem 10 siedzial :-)
    >
    >
    >
    > >Żeby kupić mieszkanie wystarczyło pojechać na pół roku do Ameryki.
    >
    >
    >
    > Co tez nie takie latwe, bo paszport, bo zaproszenie, bo 700$ na bilet,
    >
    > bo immigration lapie, bo w szkole ucza rosyjskiego.
    >
    >
    >
    > >Prąd, gaz, węgiel w przeliczeniu na wartość nabywczą wtedy kosztował
    >
    > >z 20% tego co dzisiaj, woda w blokach praktycznie darmo.
    >
    > >Jak się telewizory kolorowe pojawiły to był to luksus.
    >
    > >Moment i ten luksus mieli prawie wszyscy.
    >
    >
    >
    > Nie taki znow moment.
    >
    >
    >
    > >Z pralkami automatycznymi podobnie. Wszyscy mieli trzynaste a
    >
    > >niektórzy i czternaste pensje.
    >
    >
    >
    > Ale to niecale 20% wiecej. Nawet na porzadna kolacje w Bristolu nie
    >
    > starczy :-)
    >
    >
    >
    > > jak by tego było mało to istniało coś takiego jak deputat węglowy.
    >
    >
    >
    > Wymysl przedwojenny ? Aby ludziom mniej placic ? :-)
    >
    >
    >
    > >To było nic innego jak rozdzielenie części zysku ze sprzedaży węgla
    >
    > >pomiędzy obywateli zatrudnionych przez państwo. Władza uznała że tym
    >
    > >co u prywaciarza pracują się nie należy bo dużo zarabiają. Szwaczka w
    >
    > >Łodzi zarabiała dyrektorską pensję miesięcznie.
    >
    >
    >
    > U prywaciarza ? No i to byla socjalistyczna dyrektorska pensja.
    >
    >
    >
    > >Jak to zebrać do kupy to wychodzi że na samochód było stać każdego
    >
    > >kto potrafił pracować albo kombinować.
    >
    >
    >
    > Jasne, wystarczylo stanac pod pewexem "bony kupie". I jeszcze umiec
    >
    > sie podzielic z wladza ;-)
    >
    >
    >
    > >Czyli praktycznie wszystkich.
    >
    >
    >
    > Czyli praktycznie niewielu.
    >
    >
    >
    > >Dlatego cena czteroletniego na wolnym rynku była porównywalna z
    >
    > >państwową ceną nowego.
    >
    >
    >
    > bo nowy byl w cenie dostosowanej do pensji "przecietnego obywatela",
    >
    > a wiec dla wszystkich zabraklo.
    >
    >
    >
    > J.

    Powiedzmy że pamiętam tak od 1967 roku. Piszesz o podwyżkach. Były podwyżki i były
    strajki. Za encyklopedią " 12 grudnia wieczorem za pośrednictwem radia poinformowano
    społeczeństwo o podwyżkach cen żywności głównych artykułów, średnio o 23% (mąka o
    17%, ryby o 16%, dżemy i powidła o 36%)". Czy to było dużo zakradając że przez kilka
    czy nawet kilkanaście lat nie było żadnych podwyżek? Inflacja w socjalizmie też była.
    Była w krajach sąsiednich i kapitalistycznych. Z perspektywy czasu wiem ze taka
    podwyżka była niezbędna. Podwyżka była pretekstem do zamieszek. Pamiętam jak dziś jej
    ogłoszenie. Byliśmy wtedy u wujka na imieninach. Wujostwo mieszkało w typowym wtedy
    bliźniaku na Złotnie. Budownictwo zakładowe. Na imieninach ze 25 osób, takie wtedy
    były imieniny że wódkę w wiadrze się dorabiało. Pamiętam reakcje. Nikt specjalnie się
    nie przejął. A sporo starszy ode mnie wujka syn stwierdził że ich dom zyskał przez
    podwyżkę 100% na wartości. Mieli dom i mieli samochód. Moskiwicza 407. Samochód
    kupili od mojego ojca bo kupił nową Warszawę 223. Co jeszcze pamiętam. Miałem rower
    zawsze dostosowany do tego jak rosłem. Inni na podwórku tez mieli. I tyle z
    dzieciństwa. Piszesz że samochodu nikt nie wyniósł. Jak miałem tak ze 24 lata to
    warsztat samochodowy założyłem. Lokal który znalazłem nie miał statusu lokalu
    użytkowego. Bez szans byłbym na zmianę statusu. Za 100 tysięcy łapówki jaką dałem
    naczelnikowi US, wisi mi i powiewa bo się przedawniło a facet na pewno już nie żyje,
    jego koleżanka a wydziału lokalowego zmieniła status. sto tysięcy to byłą około ceny
    wolnorynkowej 126p. Urzędnicy wszelakiej maści łykali w ten sposób sporo kasy.
    Zdarzenie z tamtych czasów. Policjantowi urodziło się trzecie dziecko. Poprosił o
    podwyżkę. Zaproponowano mu przejście do drogówki a on w kryminalnej robił. Odmówił bo
    lubił swoją pracę. I stwierdził że jemu dziecko się urodziło i nie chce budować domu.
    Czy nie wynosili z fabryk. Co miesiąc przyjeżdżał do mnie komiwojażer. Przywoził ze
    sto sworzni do 125p, kilka sprzęgieł, pompy wody i co sobie zażyczyłem i dało się
    przewieźć nysą co miała na drzwiach namalowane FSO i adres. Tylko część tego co miał
    na samochodzie brałem. Z wizami do USA było łatwiej niż teraz. I co z tego że bilet
    drogi jak przez niecały miesiąc się go odrabiało. Znałem takich co jeździli i po
    ichniemu gadać prawie nie potrafili. Lądowali w dużych skupiskach Polaków. Angielski
    nie był niezbędny. Paszporty że niby nie dawali. Gówno prawda. Władza wiedziała że
    jedzie zarobić i z kasą przyjedzie do Polski. Nie dawali takim przed wojskiem i w
    zależności gdzie służył jakaś karencja przez różny dla różnych specjalności.
    Kryminaliści nie dostawali. Jak ktoś miał rodzinę i jechał sam i był po wojsku to
    dostawał. Jak był problem to zwitek banknotów rozwiązywał problem. Rzemieślnicy
    dostawali od ręki. Przed Pewexem nie można było tak sobie stanąć i handlować
    dolarami. Wpierdol by ci ci zawsze tam stali spuścili. A że informowali władze jak
    władza poprosiła o informacje to fakt. Piszesz że zbudował dom i poszedł siedzieć.
    Może nie tak od razu. Miałem laskę co pracowała w US. Handel wyglądał wtedy mniej
    więcej tak. Rzemieślnik szył spodnie i je rozwoził po sklepach żeby sprzedać.
    Urzędowa marża wynosiła 21%. Sklep dostawał 30%. To jak wychodził na swoje. A
    zwyczajnie. W styczniu dostarczył partię spodni i wystawił rachunek. Przez pół roku
    na ten rachunek dowoził spodnie. Podatek tylko był od tego rachunku, reszta bez. To
    jak ktoś za bardzo rżnął US to mu się dobierali do dupy. Widzisz w tym coś złego?
    Kretyni są wszędzie i zawsze. Kupowali samochody i budowali domy przy wykazywanych
    dochodach na poziomie sprzątaczki. Rolnicy. Przypomnij sobie jeden z odcinków
    czterdziestolatka. Prosi szwagra żeby mu pożyczył kilka tysięcy. Szwagier mówi że
    będzie problem. Ale w złotówkach. Szwagier mówi że trzeba było tak od razu i wyjmuje
    z kieszeni. Kryzysy w polskim socjalizmie brały się z nadmiaru kasy jaką mieli
    ludzie. Żle zarządzany przemysł nie był w stanie dostarczyć takiej ilości towarów
    żeby zaspokoić rynek . Do tego dochodziły praktycznie stałe ceny na wszystkie
    artykuły bo coś takiego jak inflacja ideologicznie nie istniała. Były i absurdy.
    Produkcja samochodów była celowo hamowana. Ktoś wymyślił że nie ma infrastruktury
    drogowej żeby tyle samochodów ile ludzie mogą kupić się zmieściło. Przemysł
    samochodowy był w PRL rentowny. Spokojnie mogli produkować ich dwa razy więcej. Co za
    problem dla państwa zbudować kolejną fabrykę. Wkład dewizowy po opanowaniu produkcji
    był minimalny. Rentowność duża a popyt nieograniczony. Logiczne by było jak nowy
    samochód na wolnym rynku kosztuje minimum dwa razy więcej niż w sklepie, podniesienie
    ceny sklepowej do wolnorynkowej i zaspokojenie popytu. Tylko takie coś się nie
    mieściło w logice socjalistycznej władzy.


  • 519. Data: 2013-04-11 17:24:36
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik napisał w wiadomości grup

    Wez sie w koncu zmobilizuj i tnij cytaty, odpowiadaj we wlasciwym
    miejscu i ustaw zawijanie wierszy.

    W dniu czwartek, 11 kwietnia 2013 09:01:37 UTC+2 użytkownik J.F.
    napisał:
    > Dnia Wed, 10 Apr 2013 18:51:08 -0700 (PDT), k...@g...com
    >
    > > Pieniędzy wtedy ludzie mieli, że się tak wyrażę, od chuja i
    > > jeszcze trochę.
    >
    > >Poszukaj w statystykach.
    >
    >
    >
    > Od ktorej wojny, jaruzelskiej ?
    >
    > Bo za Gomolki to wiesz - jak mieso podrozalo, to strajk sie zrobil.
    >
    > Za Gierka w sumie tez ..
    >
    >
    >
    > >Od wojny od 4 do 5 milionów Polaków było zawsze za granicą.
    >
    > >Nie było górala co w Ameryce nie był, ślunzoka co w RFN nie
    > >pracował.
    >
    >
    >
    > Nie jest to jakas przesada ? Byl, ale nie wrocil ?
    >
    > Byl, ale w demoludach, i zarabial tylko nieco wiecej.
    >
    >
    >
    > >Jak za Gierka na dowód można było wyjeżdżać do demoludów to
    > >kilkanaście
    >
    > >pociągów pełnych ludzi i towarów na sprzedaż do demoludów
    > >codziennie jeździło.
    >
    > >Rzemieślnikom i takim co szklarnie mieli we łbach się od nadmiaru
    > >kasy przewracało.
    >
    >
    >
    > Owszem. Ale wiekszosc jednak siedziala na panstwowej posadzie.
    >
    >
    >
    > >Tacy na państwowych posadach też nie krzywdowali. Taka wyliczanka
    > >była.
    >
    > >Kawałek pamiętam. W PSSie ile kto wyniesie w MHD ile kto chce.
    >
    >
    >
    > A znasz kogos kto wyniosl samochod z FSO, i nie byl dyrektorem ani
    >
    > sekretarzem ? :-)
    >
    >
    >
    > >Jak mi jakiś kretyn mówi że tylko ocet był w sklepach to mam ochotę
    >
    > >mu parasol w dupie otworzyć. Coś na wkurwienie młodszych.
    >
    >
    >
    > Ale troche prawdy w tym bylo.
    >
    >
    >
    > >Teraz jak ktoś buduje dom lub kupuje mieszkanie to bierze kredyt na
    > >25 lat.
    >
    > >I w międzyczasie wpieprza zalewajkę.
    >
    >
    >
    > Zalewajka smaczna zupa :-)
    >
    >
    >
    > >Wtedy jak ktoś budował dom to kredyt brał żeby US się nie
    > >przypierdolił.
    >
    >
    >
    > No nie, nie tylko. Cala masa innych swoje przydzialowe 110m domku
    >
    > wybudowala na kredyt. A inni bez kredytu ... ale 25 lat budowali :-)
    >
    >
    >
    > >Rzemieślnik jak miał kaprys to na dom pracował góra dwa lata.
    >
    >
    >
    > Ale potem 10 siedzial :-)
    >
    >
    >
    > >Żeby kupić mieszkanie wystarczyło pojechać na pół roku do Ameryki.
    >
    >
    >
    > Co tez nie takie latwe, bo paszport, bo zaproszenie, bo 700$ na
    > bilet,
    >
    > bo immigration lapie, bo w szkole ucza rosyjskiego.
    >
    >
    >
    > >Prąd, gaz, węgiel w przeliczeniu na wartość nabywczą wtedy
    > >kosztował
    >
    > >z 20% tego co dzisiaj, woda w blokach praktycznie darmo.
    >
    > >Jak się telewizory kolorowe pojawiły to był to luksus.
    >
    > >Moment i ten luksus mieli prawie wszyscy.
    >
    >
    >
    > Nie taki znow moment.
    >
    >
    >
    > >Z pralkami automatycznymi podobnie. Wszyscy mieli trzynaste a
    >
    > >niektórzy i czternaste pensje.
    >
    >
    >
    > Ale to niecale 20% wiecej. Nawet na porzadna kolacje w Bristolu nie
    >
    > starczy :-)
    >
    >
    >
    > > jak by tego było mało to istniało coś takiego jak deputat węglowy.
    >
    >
    >
    > Wymysl przedwojenny ? Aby ludziom mniej placic ? :-)
    >
    >
    >
    > >To było nic innego jak rozdzielenie części zysku ze sprzedaży węgla
    >
    > >pomiędzy obywateli zatrudnionych przez państwo. Władza uznała że
    > >tym
    >
    > >co u prywaciarza pracują się nie należy bo dużo zarabiają. Szwaczka
    > >w
    >
    > >Łodzi zarabiała dyrektorską pensję miesięcznie.
    >
    >
    >
    > U prywaciarza ? No i to byla socjalistyczna dyrektorska pensja.
    >
    >
    >
    > >Jak to zebrać do kupy to wychodzi że na samochód było stać każdego
    >
    > >kto potrafił pracować albo kombinować.
    >
    >
    >
    > Jasne, wystarczylo stanac pod pewexem "bony kupie". I jeszcze umiec
    >
    > sie podzielic z wladza ;-)
    >
    >
    >
    > >Czyli praktycznie wszystkich.
    >
    >
    >
    > Czyli praktycznie niewielu.
    >
    >
    >
    > >Dlatego cena czteroletniego na wolnym rynku była porównywalna z
    >
    > >państwową ceną nowego.
    >
    >
    >
    > bo nowy byl w cenie dostosowanej do pensji "przecietnego obywatela",
    >
    > a wiec dla wszystkich zabraklo.
    >
    >
    >
    > J.

    >Powiedzmy że pamiętam tak od 1967 roku. Piszesz o podwyżkach. Były
    >podwyżki i były strajki. Za encyklopedią " 12 grudnia wieczorem za
    >pośrednictwem radia poinformowano społeczeństwo o podwyżkach cen
    >żywności głównych artykułów, średnio o 23% (mąka o 17%, ryby o 16%,
    >dżemy i powidła o 36%)". Czy to było dużo zakradając że przez kilka
    >czy nawet kilkanaście lat nie było żadnych podwyżek? Inflacja w
    >socjalizmie też była. Była w krajach sąsiednich i kapitalistycznych.
    >Z perspektywy czasu wiem ze taka podwyżka była niezbędna. Podwyżka
    >była pretekstem do zamieszek.

    Tu nie chodzi o to czy to bylo duzo, czy malo - tu chodzi o to ze
    ludzie nie srali pieniedzmi, i na wiesc o podwyzkach nie machneli
    reka, bo co ich to obchodzi, przeciez pieniedzy maja wbrod.

    >Pamiętam jak dziś jej ogłoszenie. Byliśmy wtedy u wujka na
    >imieninach. Wujostwo mieszkało w typowym wtedy bliźniaku na Złotnie.
    >Budownictwo zakładowe. Na imieninach ze 25 osób, takie wtedy były
    >imieniny że wódkę w wiadrze się dorabiało. Pamiętam reakcje. Nikt
    >specjalnie się nie przejął. A sporo starszy ode mnie wujka syn
    >stwierdził że ich dom zyskał przez podwyżkę 100% na wartości. Mieli
    >dom i mieli samochód. Moskiwicza 407. Samochód kupili od mojego ojca
    >bo kupił nową Warszawę 223.

    No widzisz - oni byli dobrze sytuowani i mieli to w d*, ale ktos
    jednak na te ulice wyszedl, i jemu nie bylo wszystko jedno, ani sie
    nie ucieszyl.

    I watpie zeby wzrost ceny domu kogos ucieszyl, bo co - sprzedasz i
    kupisz inny, po starej cenie ?

    >Co jeszcze pamiętam. Miałem rower zawsze dostosowany do tego jak
    >rosłem. Inni na podwórku tez mieli. I tyle z dzieciństwa. Piszesz że
    >samochodu nikt nie wyniósł. Jak miałem tak ze 24 lata to warsztat
    >samochodowy założyłem. Lokal który znalazłem nie miał statusu lokalu
    >użytkowego. Bez szans byłbym na zmianę statusu. Za 100 tysięcy
    >łapówki jaką dałem naczelnikowi US, wisi mi i powiewa bo się
    >przedawniło a facet na pewno już nie żyje, jego koleżanka a wydziału
    >lokalowego zmieniła status. sto tysięcy to byłą około ceny
    >wolnorynkowej 126p. Urzędnicy wszelakiej maści łykali w ten sposób
    >sporo kasy.

    A te 100 tys to skad miales ? :-)

    >Czy nie wynosili z fabryk. Co miesiąc przyjeżdżał do mnie
    >komiwojażer. Przywoził ze sto sworzni do 125p, kilka sprzęgieł, pompy
    >wody i co sobie zażyczyłem i dało się przewieźć nysą co miała na
    >drzwiach namalowane FSO i adres.

    Ale malucha w calosci sie nie dalo :-)

    >Tylko część tego co miał na samochodzie brałem. Z wizami do USA było
    >łatwiej niż teraz. I co z tego że bilet drogi jak przez niecały
    >miesiąc się go odrabiało.

    Ale najpierw trzeba pozyczyc.

    >Piszesz że zbudował dom i poszedł siedzieć. Może nie tak od razu.
    >Miałem laskę co pracowała w US. Handel wyglądał wtedy mniej więcej
    >tak. Rzemieślnik szył spodnie i je rozwoził po sklepach żeby
    >sprzedać. Urzędowa marża wynosiła 21%. Sklep dostawał 30%. To jak
    >wychodził na swoje. A zwyczajnie. W styczniu dostarczył partię spodni
    >i wystawił rachunek. Przez pół roku na ten rachunek dowoził spodnie.
    >Podatek tylko był od tego rachunku, reszta bez.

    Wiem. Ale tu wlasnie jest ryzyko odsiadki.
    P.S. Byl jeszcze podatek obrotowy. Progresywny. Jak ktos za duzo
    przychodu (nie zysku - przychodu ze sprzedazy) mial, to gorna stawka
    wynosila 80%.
    I uszyj tu spodnie za 20% ich ceny sprzedazy hurtowej.

    >To jak ktoś za bardzo rżnął US to mu się dobierali do dupy.

    Albo jak sie zapomnial podzielic :-)

    >Kryzysy w polskim socjalizmie brały się z nadmiaru kasy jaką mieli
    >ludzie.

    Ale to dopiero za Gierka. No i ten "nadmiar kasy" tu rozny mogl byc -
    jednego bylo stac na poloneza, innego na malucha, trzeciego na
    kolorowy telewizor, czwartego na pralke, a piatego na dwie lyzeczki
    cukru w herbacie ..

    >Produkcja samochodów była celowo hamowana. Ktoś wymyślił że nie ma
    >infrastruktury drogowej żeby tyle samochodów ile ludzie mogą kupić
    >się zmieściło. Przemysł >samochodowy był w PRL rentowny. Spokojnie
    >mogli produkować ich dwa razy więcej. Co za problem dla państwa
    >zbudować kolejną fabrykę.

    Troche powatpiewam - tzn owszem, tak jak piszesz - mozna bylo zbudowac
    kolejna fabryke, ale tego nie zrobiono.
    Ale te co byly pracowaly na pelnych obrotach.
    Dlaczego to nie wiem - mysle ze drogi byly ostatnie. Moze ktos
    popatrzyl na bilans ropy i stali, moze rozsadnie stwierdzil ze
    istniejace nie moga znalezc rak do pracy.
    Bo oczywiscie nikt nie wpadl na pomysl aby zamiast czolgow robic
    samochody.

    >Wkład dewizowy po opanowaniu produkcji był minimalny. Rentowność duża
    >a popyt nieograniczony.

    No nie wiem - Wlosi za darmo licencji nie dali.
    Gierek w ogolnosci doprowadzil kraj do tego ze roczne raty
    przekraczaly caly dewizowy eksport.

    >Logiczne by było jak nowy samochód na wolnym rynku kosztuje minimum
    >dwa razy więcej niż w sklepie, podniesienie ceny sklepowej do
    >wolnorynkowej i zaspokojenie popytu. >Tylko takie coś się nie
    >mieściło w logice socjalistycznej władzy.

    Miescilo. Ale ograniczyli do pewexow :-)
    Poza tym co to za socjalizm, gdy przodownika pracy z panstwowego
    zakladu nie stac na samochod, a wlasciciela budki z piwem tak :-)

    Tylko czy przy tej cenie bylby zbyt na te samochody ? Troche by sie
    sprzedalo, a dalej ?

    J.



  • 520. Data: 2013-04-11 21:18:45
    Temat: Re: Mit zajebistych hamulców w Polonezie
    Od: k...@g...com

    W dniu czwartek, 11 kwietnia 2013 17:24:36 UTC+2 użytkownik J.F napisał:
    > Użytkownik napisał w wiadomości grup

    >
    >
    > Wiem. Ale tu wlasnie jest ryzyko odsiadki.
    >
    > P.S. Byl jeszcze podatek obrotowy. Progresywny. Jak ktos za duzo
    >
    > przychodu (nie zysku - przychodu ze sprzedazy) mial, to gorna stawka
    >
    > wynosila 80%.
    >
    > I uszyj tu spodnie za 20...

    Jak\ myślisz że bym nie zrobił zawijania wierszy w innym miejscu to źle myślisz.
    Używam googlowego czytnika. Sprawdzałem w opcjach, pytałem jak zrobić. Nikt mi nie
    odpowiedział. U mnie wszystko wygląda ok. Masz nieprawdziwe informacje co do
    podatków. Podatek dochodowy płacony przez prowadzących działalność gospodarczą
    obliczany był tak samo jak teraz dochodowy. Pewna kwota wolna od podatku. Powyżej do
    pewnej kwoty, wcale nie takiej małej jak pamiętam chyba 21% - kwota wolna od podatku.
    Drugi próg chyba 32 albo 33% od nadwyżki pierwszego progu. Najwyższa stawka chyba 44%
    ( mogę się mylić w stawkach ale nie wiecej niż 2%) płacona od nadwyżki drugiego
    progu. Dużo małych firm jechało na karcie podatkowej. Stała co miesiąc wpłacana kwota
    do US i żadnych ograniczeń w zarabianiu kasy. Takie 80 albo i więcej niż 80% to był
    podatek od nie ujawnianych dochodów. Nie dotyczyło to ludzi na karcie podatkowej.
    Podatek obrotowy był. Miał oszałamiającą stawkę 1% wartości zakupu. Naliczany był raz
    przy zakupie surowców podstawowych. Przykład. Ktoś robił wstążkę. kupował nici.
    sprzedawca hurtowy doliczał mu 1% do rachunku. Krawiec męski jak kupował nici to mu
    nic nie doliczali bo kupował w sklepie i wcześniej ktoś te 1% doliczył. Ten od
    wstążek też nie doliczał 1% jak sprzedawał wstążkę. Jak zaczynałem przygodę z
    pracowaniem u siebie to ZUS był na poziomie kilkunastu procent liczonych od takiej
    samej bazy jak teraz. Sto tysięcy na tą łapówkę, bo były i inne miałem z handlu. Na
    Węgry i do Jugosławii jeździłem. Przy czterodniowym wyjeździe na Węgry zarabiało się
    na czysto z czterysta pięćset dolarów na Jugosławii do tysiąca. Z tego z pięćdziesiąt
    dolarów szło na łapówki dla celników. Jeżdziłem tak raz na miesiąc. Ale byli tacy co
    bez przerwy jeździli. Doszło do tego że ZUS zaczął sprawdzać bo jeździli na
    zwolnieniach lekarskich. Zwolnienia oczywiście za kasę dostawali.

strony : 1 ... 40 ... 51 . [ 52 ] . 53 ... 55


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: