Dzisiaj kumpla złapała policja.
Zawrotne przekroczenie prędkosci. 59/50
Pomiar iskrą.

Policjant do niego ze 200zł mandatu i 2pkt. Wymuszenie?

Trafił na niezłego kmiotka bo:
Kumpel: iskra Pan jeszcze mierzy - przeciez nie wiadomo, co to pokazuje.
Policjant: wiem. Ale mam legalizację.

K: A skad 200?
P: No dobrze. 50zl...

Laska?

K: 57/50 to przeciez żadne niebezpieczenstwo. Nie może Pan wystawić
pouczenia.
P: Nie. Ja karam wszystkich. Wiem ze nie było niebezpiecznie ale niezgodnie
z przepisami. I tu hit: nie wie Pan ze kierowcy napędzają budzet...?

Ręce opadają...

Ale wniosek z tego taki: coraz trudniej złapac im kogoś kto realnie
przekracza predkosc, wiec łapią się coraz wiekszych płotek?

Czy po prostu trafił ma wiejskiego mądrale?
Zdarzyło wam się ostatnio łapanie za takie "przkroczenia"?