-
41. Data: 2022-05-27 17:11:33
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>> Za Gierka jeszcze nie było "potem", ceny były stałe. Podnoszono je
>> tylko dla wybranych towarów -- kluczowym dla polityki finansowej
>> państwa była oczywiście wódka. Po kolejnej podwyżce pół litra czystej
>
> Srednia krajowa w/g ZUS
> 1960 1560
> 1970 2235
> 1975 3913
> 1980 6040
To dobrze charakteryzuje gierkowską dekadę. Ceny stałe, produkcja
przemysłowa po początkowym wielkim skoku spadała, a płace rosły.
> A zamieszki 1976 wywolane byly przez podwyzki cen - i to bynajmniej
> nie tylko na wodke.
Na cukier. Którego cena z 10,50 zł wzrosła bodaj do 16 zł. Te płace
to były średnie. Cały czas utrzymywało się ukryte bezrobocie -- rzesza
ludzi zatrudniona we fabrykach za psie pieniądze i niczego tam nie
produkujących. Oni ledwie wiązali koniec z końcem, dla nich nawet tak
małe podwyżki były zabójcze.
> Ot, socjalizm w praktyce - nie chcial rzad podnosic cen w ogole,
> to po paru latach musial podniesc drastycznie.
Albo i nie podnieść. W 1970/71 roku Gierek wycofał gomułkowskie
podwyżki, za które niektórzy zapłacili życiem. W 1976 podwyżki też
cofnięto, zastępując je kartkami.
>>>> O tym, że Rosja nie tylko nie importuje, ale jest największym
>>>> na świecie eksporterem pszenicy, dowiedziałem się dopiero teraz.
>>>> Dziwne, że tak cicho o tym było. A to wygląda mi na największy
>>>> sukces kraju, z czym pewnie tow. Wiesław by się zgodził.
>>> A to jakos tak juz od paru lat.
>> Zakładam, że więcej niż od paru lat.
>
> Nie pamietam kiedy uslyszalem o tym po raz pierwszy ... a przeciez
> to nie byla wiadomosc na pierwszą strone.
Dla mnie to by była wiadomość dekady, w sam raz na pierwszą stronę.
W dodatku najlepsza -- nomen omen -- pożywka dla propagandy sukcesu
na wiele dekad. Ale oni tam woleli chwalić się rakietami.
>> Na defiladzie w Moskwie powinny jechać ciężarówki wyładowane ziarnem,
>> a nie czołgi i rakiety. To by był o wiele lepszy dowód sukcesu kraju
>> -- tak dla świata, jak i dla tubylców.
>
> A gdzie tam - obywatel chce widziec czolgi, rakiety i wodkę, a nie
> ziarno :-)
Tam nigdy nie było obywateli, tylko poddani. A oni owszem, też by
chętnie coś zjedli.
Jarek
--
A ja na to -- Kreml w niebo śle rakiety
Bez wysiłku wielkich rzek zawraca bieg
Żal mi ciebie lecz niestety
Również trudny kunszt baletu
Najlepiej posiadł on na planecie tej
-
42. Data: 2022-05-27 17:16:29
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Fri, 27 May 2022 16:36:49 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan J.F napisał:
>>> Tow. Gomułka herbatę lubił i pijał.
>> Gruzinską? :-)
> Nie wyglądał na człowieka wybrednego, pewnie pił co było. Gruzińskiej,
> wbrew pozorom, wiele się nie widywało. Najczęściej "Madras".
>
>>> Ale bez cytryny. Niestety.
>>
>> Cytryny wymagaly chyba statkow-chlodni.
>> Nie wiem czy juz byly, ale mysmy chyba nie mieli.
>> Mozna jeszcze samolotami sprowadzac.
>
> Można samochodami lub koleją, bo cytryny dało się uprawiać w ramach
> RWPG. Ale to jednak przekraczało możliwości socyalizmu -- transport
> czegoś przez granicę (czy choćby ryb znad morza wgłąb kraju), to
> zadanie ponad siły tego ustroju.
No nie. Mozna poczytac np jak tranportowano jajka do Iranu.
Ale to juz lata 70/80 byly.
I samochody-chlodnie.
> W czasie największej bryndzy za Jaruzela, czytałem w "Przeglądzie
> Technicznym" artykuł jakiegoś profesura, który wyliczył, że cytryny
> opłaca się uprawiać w Polsce. Huty wytopią stal i szkło na szklarnie,
> górnicy wyfedrują węgiel na opał -- i już mamy nasze antyimportowe
> cytryny. On to wszystko tak na poważnie.
No ale co w tym dziwnego?
Szklarnie byly znane.
Pod Bełchatowem czy Turowem mnostwo ciepla odpadowego, moze byc stale
20C w szklarni.
W Siechnicach pod Wrocławiem takie szklarnie były.
Są zresztą do dzisiaj, tylko tamte szklarnie zburzono, postawiono
nowe.
Nie wiem czy biorą cieplo z pobliskiej cieplowni, bo łuna w niebo bije
taka, ze lamp jest tam multum. Po 500 czy 1000W.
Wiec po co im ciepło - prąd tani potrzebują.
Swoją drogą - ze sie to oplaca ... ale moze i oplaca, jak pomidory sa
po 10zl/kg. Pomarancze za tanie :-)
>> No ale wiesz - robotnikowi telefon mało potrzebny.
>> Milicjantowi bardziej, zeby go pilnie wezwac na sluzbe.
>> Dyrektorowi, lekarzowi ... bo inzynierowi to tez nie wiadomo po co,
>> chyba ze ma odpowiedzialne stanowisko :-)
>
> U nas w domu ten telefon często wieczorami dzwonił. Na pewno z dużym
> pożytkiem dla kraju. Ale nieodmiennie uważam, że powinien móc dzwonić
> także w domu murarza, który umawia się z krawcem na wódkę.
Co jest z duzym pozytkiem dla kraju, patrzac na podatki.
Ale co - musi zadzwonic, nie moze przyjsc? :-)
Tak czy inaczej - najpierw te telefony musialy potaniec do zarobkow
robotnika.
To tylko w USA pracownika Forda bylo stac na samochod :-)
J.
-
43. Data: 2022-05-27 17:24:00
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>>> Chodziło mi nie o biedotę, tylko o eleminację zbędzych rzeczy.
>>> U Gomułki było to mocno posunięte, czyli np. krzesło drewniane
>>> bez miękkiego poddupka.
>> Dobrze pasuje do całego ustroju. Enrico Berlinguer, przewodniczący
>> Włoskiej Partii Komunistycznej miał nadany przez towarzyszy przydomek
>> "Żelazna Dupa". Nie z powodu zamiłowania do tego typu krzeseł, lecz
>> dla uhonorowania jego zdolności negocjacyjnych. Potrafił siedzieć
>> przy stole i gadać przez dwanaście godzin, dopuszczając najwyżej
>> kilkuminutowe przerwy. Aż nie wynegocjował tego, co sobie założył.
>
> Zaraz zaraz - twarde krzesla byly znane od wiekow, a nawet od
> tysiacleci.
Miękkie też. Ale twarde wychodzą taniej -- tak należy rozumieć
gomułkowskie podejście do świata.
> Negocjacje jak wyzej - wymagaja zgody drugiej strony.
Po to właśnie narzuca się drugiej stronie swoje warunki, czego mistrzem
był tow. Enrico.
> Jest jeszcze wiekowy przyklad konklawe - siedza o chlebie i wodzie
> az wynegocjuja. Moze by to u nas wprowadzic, np do wyboru RPO :-)
Stanisław Wyspiański zaprojektował kiedyś komplet krzeseł do rozmów
nudnych, które znamienne były tym, że poręcze i siedzisko wyściełane
śliską skórą lekko pochylały się ku przodowi. Jak ktoś tracił uwagę
i przysypiał, lądował pod stołem.
--
Jarek
-
44. Data: 2022-05-27 17:29:34
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Fri, 27 May 2022 13:08:01 +0200, Adam wrote:
> Dnia Fri, 27 May 2022 11:49:27 +0200, J.F napisał(a):
>> On Wed, 25 May 2022 14:39:06 +0200, Adam wrote:
>>> Dnia Wed, 25 May 2022 14:01:10 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
>>>> Pan J.F napisał:
>>>>>> Z kawą również inżynier miał problem, bo skutkiem decyzji polityczniej
>>>>>> (czyt.: tow. Wiesław nie lubi kawy), import był niewielki, a ceny wysokie.
>>>>>
>>>>> Kawy bylo malo, bo to produkt dewizowy, a dewiz nie bylo.
>>>>> Za Wiesława szczególnie.
>>>>
>>>> Herbata też dewizowa, ale była. Nie tylko gruzińska. Kawa w stosunku
>>>
>>> W latach 70-tych pamiętam, że było tylko kilka, mn.in. Madras, Ulung,
>>> Yunan.
>>
>> Madras brzmi mi indyjsko, a Yunan chinsko :-)
>> Ulung podobno tez chinska.
>
> Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
> Osobiście najbardziej wtedy lubiłem Yunnan. Rodzice raczej Madras.
>
>>
>> W Chinach wlasnie rosła demokracja ludowa, wiec nie dziwi.
>>
>> W Indiach jakos podobnie, ale w niewielkim stopniu, wiec herbate
>> pewnie za dolary sprzedawali :-)
>
> HGW.
> Pamiętam, że bardzo podobał mi się mosiężny młynek wyglądający jak cylinder
> o średnicy kilku cm i dość dużej długości. Był u wujka, kupiuony w GS,
> produkcji jugosłowiańskiej. Bardzo ładny, błyszczący. Nie pamiętam, czy do
> pieprzu, czy do kawy.
> Z talich "lepszych" rzeczy, to czasem do sklepów "rzucali" towary właśnie z
> Jugosławii i Węgier. Sporadycznie DDR.
Jugoslawia niby KDL, ale handlowala za dolary, o ile sie orientuje.
Wegry i DDR to za ruble :-)
>>>> do herbaty miała nieproporcjonalnie wysoką cenę, dolara kawowego nie
>>>
>>> Kawy były może ze trzy rodzaje, przynajmniej tyle pamiętam.
>>
>> A google donosi, ze w Yunnan uprawia sie tez kawe :-)
>>
>>>> dało się porównać z dolarem herbacianym. Tow. Gomułka herbatę lubił
>>>> i pijał. Ale bez cytryny. Niestety.
>>>
>>> Ale ponoć swoje plusy miał, które przydały by się teraz: minimalizm w
>>> wyposażeniu biur, żadnych ekstrawagancji, urzędniki nawet te wysokie mogą
>>> jeżdzić autobusami a nie samochodami.
>>
>> Czyli po polsku - biedny kraj :-)
>
> Chodziło mi nie o biedotę, tylko o eleminację zbędzych rzeczy. U Gomułki
> było to mocno posunięte, czyli np. krzesło drewniane bez miękkiego
> poddupka.
A tu widzisz - w miare rozwoju obywateli stac na samochod,
wiec czemu urzednik ma jezdzic autobusem?
Choc zycie dopisalo ciag dalszy - nie stac go na parking, ani na
droge, wiec urzednicy ograniczaja ruch samochodowy ... ale nie sobie,
sobie kupują samochody sluzbowe :-)
>>>>>> Ale dziwne to mieszanie było, bo chociaż sąsiadów miało się różnych,
>>>>>> to jeden telefon miał, drugi nie -- i to było przewidywalne. Jeden
>>>>>> jeździł samochodem, drugi chodził pieszo.
>>>>>
>>>>> A to za mojego dziecinstwa nie.
>>>>> Samochody bywaly, telefon w bloku nowym byl tylko jeden.
>>>>
>>>> Samochody na parkingu pod blokiem stały trzy, z czego dwa na cegłach.
>>>> Telefonów było więcej. Można więc powiedzieć, że opinie o gomułkowskiej
>>>> stagnacji są przesadzone, sytuacja była dynamiczna.
>>>>
>>>>> I to tak nie bardzo wiem - milicjant, ubek, w kazdym badz razie nie
>>>>> sekretarz.
>>>>
>>>> W klasie miałem syna milicjanta. Bez telefonu i bez samochodu.
>>>
>>> To ja chyba jestem ewenementem: w starym domu był telefon, w nowym (w innym
>>> miejscu) telefon był, jak budynek był jeszcze w stanie surowym. A rodzice
>>> ani partyjni, ani profesory, ani tym bardziaj milicjanty.
>>
>> Ale wiesz - rok, miasto, dzielnica.
>
> Dębica, rok około 1970
>
>> Jest jeszcze jedna mozliwosc - jesli w starym domu telefon był,
>> to PPTT jakos w trybie przyspieszonym realizowała "przeniesienie
>> telefonu".
>
> W starym domu został dla nowych lokatorów. W nowym domu nowy numer, wtedy
> jeszcze 4-cyfrowy.
Bo to jakos tak dzialalo.
PPTT telefony "przenosil", ale linia przeciez zostawala.
Czyli na nowym miejscu dostawales z puli nowych, a na starym ...
grzech byloby wylaczyc.
>> Ale ... albo ktos na etapie projeku pomyslal o kablach tlf w calym
>> bloku, albo gdzies byla rubryka "do mieszkania bedzie przeniesiony
>> telefon".
>
> Dom, nie blok. Bloki były w całkiem innych rejonach miasta.
> W dodatku dom budowany "na pustkowiu", kilkaset metrów od drogi asfaltowej
> z budynkami jednorodzinnymi. Do naszego nowego domu szła wtedy jeszcze
> gruntowa droga. Były stawiane słupy elektryczne i telefoniczne tylko do nas
> i do sąsiada, który też miał się budować jakieś dwa lata później.
Wow.
To juz nie wiem - w Debicy nastąpiła modelowa telefonizacja,
albo sąsiad mial znajomosci, albo rodzice mieli lepsze mozliwosci, niz
ci sie teraz wydaje :-)
Ewentualnie jak pisalem - PPTT powaznie brala raz przydzielony telefon
i konieczosc jego przenosin w przyszlosci.
https://ziemiadebicka.pl/debicka-telefonizacja-w-cza
sach-prl-u-pamietacie-takie-czasy-ze-nie-mozna-bylo-
miec-telefonu/?cn-reloaded=1
P.S. no i co z tym potem?
Budynek przejela TPSA, czy tylko pietro, czy jakos sobie wynajmowali?
J.
>> Lub po prostu gospodarka planowa - jest nowe osiedle, jest zaplanowana
>> nowa centrala i nowe telefony, i jakos dziwnym trafem centrala sie
>> obsuneła mniej niz osiedle :-)
>>
-
45. Data: 2022-05-27 19:41:23
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
> No nie. Mozna poczytac np jak tranportowano jajka do Iranu.
> Ale to juz lata 70/80 byly. I samochody-chlodnie.
Pewnie Iran płacił dularami. A za dulara, to wszysto się robiło, nawet
bez sensu.
>> W czasie największej bryndzy za Jaruzela, czytałem w "Przeglądzie
>> Technicznym" artykuł jakiegoś profesura, który wyliczył, że cytryny
>> opłaca się uprawiać w Polsce. Huty wytopią stal i szkło na szklarnie,
>> górnicy wyfedrują węgiel na opał -- i już mamy nasze antyimportowe
>> cytryny. On to wszystko tak na poważnie.
>
> No ale co w tym dziwnego? Szklarnie byly znane.
Bez sensu. Od cholery roboty, podczas gdy we właściwym środowisku
cytrusy rosną jak oszalałe prawie bez żadnej pielęgnacji. Oranżerie
były też we dworach szlacheckich, ale to zabawa raczej, nie produkcja.
> Pod Bełchatowem czy Turowem mnostwo ciepla odpadowego, moze byc stale
> 20C w szklarni.
Czyli źle. Cytryny owocują w różnych okresach roku, ale najlepsze są
zimowe, zbierane gdy temperatura jest poniżej 10 stopni. Pory roku
są w uprawie potrzebne, nie tylko teperatura powietrza ważna, światło
i ciepło słoneczne też. Sprzedawane u nas kubańskie pomarańcze dlatego
były takie marne i żylaste, bo tam wciąż pogoda jednaka. Ciągnięto je
przez Atlantyk, choociaż w Europie cytrusów w bród. Tyle że tam były
za ruble transferowe, a nie za drachmy, liry, franki czy dinary.
--
Jarek
-
46. Data: 2022-05-27 19:52:37
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>> Z talich "lepszych" rzeczy, to czasem do sklepów "rzucali" towary
>> właśnie z Jugosławii i Węgier. Sporadycznie DDR.
>
> Jugoslawia niby KDL, ale handlowala za dolary, o ile sie orientuje.
> Wegry i DDR to za ruble :-)
Jugosławiańskie to ja tylko pralki kojarzę. Mieliśmy taką. No i samochody.
Dinar faktycznie nie miał nic wspólnego z rublem, normalnie wymienialna
waluta.
--
Jarek
-
47. Data: 2022-05-28 00:43:11
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Adam <a...@p...onet.pl>
Dnia Fri, 27 May 2022 17:29:34 +0200, J.F napisał(a):
> On Fri, 27 May 2022 13:08:01 +0200, Adam wrote:
>> (...)
>>> Ale ... albo ktos na etapie projeku pomyslal o kablach tlf w calym
>>> bloku, albo gdzies byla rubryka "do mieszkania bedzie przeniesiony
>>> telefon".
>>
>> Dom, nie blok. Bloki były w całkiem innych rejonach miasta.
>> W dodatku dom budowany "na pustkowiu", kilkaset metrów od drogi asfaltowej
>> z budynkami jednorodzinnymi. Do naszego nowego domu szła wtedy jeszcze
>> gruntowa droga. Były stawiane słupy elektryczne i telefoniczne tylko do nas
>> i do sąsiada, który też miał się budować jakieś dwa lata później.
>
> Wow.
> To juz nie wiem - w Debicy nastąpiła modelowa telefonizacja,
> albo sąsiad mial znajomosci, albo rodzice mieli lepsze mozliwosci, niz
> ci sie teraz wydaje :-)
>
Się to nazywało "znajomości".
Tato był nauczycielem, potem założył ogrodnictwo.
A że miasto małe (wtedy niecałe 25 tys. ludzi), to każdy każdego znał,
znajomy znajomemu pomagał.
--
Pozdrawiam.
Adam
-
48. Data: 2022-05-28 12:46:15
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Adam napisał:
>> To juz nie wiem - w Debicy nastąpiła modelowa telefonizacja,
>> albo sąsiad mial znajomosci, albo rodzice mieli lepsze mozliwosci,
>> niz ci sie teraz wydaje :-)
>
> Się to nazywało "znajomości".
> Tato był nauczycielem, potem założył ogrodnictwo.
> A że miasto małe (wtedy niecałe 25 tys. ludzi), to każdy każdego
> znał, znajomy znajomemu pomagał.
Jeszcze jedna rzecz związana z systemem słusznie minionym. W swej
skrajnej nieracjonalności założeń, starał się wsperać racjonalność
wynikającą w praktyce. Takie orodnictwo jet działaniem pożytecznym,
korzystnym dla ogółu. Do ogrodnika jest po co dzwonić, więc nie
było do nikogo pretensji, że to on właśnie ma telefon, a nie inni.
Nawet jeśli dostał po znajomości i bez kolejki.
--
Jarek
-
49. Data: 2022-06-02 15:16:09
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Sat, 28 May 2022 12:46:15 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan Adam napisał:
>>> To juz nie wiem - w Debicy nastąpiła modelowa telefonizacja,
>>> albo sąsiad mial znajomosci, albo rodzice mieli lepsze mozliwosci,
>>> niz ci sie teraz wydaje :-)
>>
>> Się to nazywało "znajomości".
>> Tato był nauczycielem, potem założył ogrodnictwo.
>> A że miasto małe (wtedy niecałe 25 tys. ludzi), to każdy każdego
>> znał, znajomy znajomemu pomagał.
>
> Jeszcze jedna rzecz związana z systemem słusznie minionym. W swej
> skrajnej nieracjonalności założeń, starał się wsperać racjonalność
> wynikającą w praktyce. Takie orodnictwo jet działaniem pożytecznym,
> korzystnym dla ogółu. Do ogrodnika jest po co dzwonić, więc nie
> było do nikogo pretensji, że to on właśnie ma telefon, a nie inni.
> Nawet jeśli dostał po znajomości i bez kolejki.
No wlasnie - bo skoro to takie małe miasto i wszyscy sie znają,
to czemu wszyscy nie mieli telefonów?
Widac same znajomosci to za mało :-)
Ale ale ... kto ma dzwonic do ogrodnika i czy ma telefon? :-)
J.
-
50. Data: 2022-06-02 15:36:15
Temat: Re: Centrale telefoniczne
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Fri, 27 May 2022 19:52:37 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan J.F napisał:
>>> Z talich "lepszych" rzeczy, to czasem do sklepów "rzucali" towary
>>> właśnie z Jugosławii i Węgier. Sporadycznie DDR.
>>
>> Jugoslawia niby KDL, ale handlowala za dolary, o ile sie orientuje.
>> Wegry i DDR to za ruble :-)
>
> Jugosławiańskie to ja tylko pralki kojarzę. Mieliśmy taką. No i samochody.
> Dinar faktycznie nie miał nic wspólnego z rublem, normalnie wymienialna
> waluta.
Tak sobie - znajoma co tam w tamtych czasach byla, mowila ze normalnie
sie placi - markami. Zachodnioniemieckimi.
Po co jakies dinary :-)
J.