eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.telefonia › Centrale telefoniczne
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 71

  • 31. Data: 2022-05-27 11:27:13
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Wed, 25 May 2022 14:01:10 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
    > Pan J.F napisał:
    >>> Z kawą również inżynier miał problem, bo skutkiem decyzji polityczniej
    >>> (czyt.: tow. Wiesław nie lubi kawy), import był niewielki, a ceny wysokie.
    >>
    >> Kawy bylo malo, bo to produkt dewizowy, a dewiz nie bylo.
    >> Za Wiesława szczególnie.
    >
    > Herbata też dewizowa, ale była. Nie tylko gruzińska.

    Widac z Indiami mielismy dobre stosunki.

    > Kawa w stosunku
    > do herbaty miała nieproporcjonalnie wysoką cenę, dolara kawowego nie
    > dało się porównać z dolarem herbacianym.

    No to teraz sie wyrównało.
    Kawa, herbata - VAT 23%. No chyba, ze chwilowo opuscili.
    Sok z owocow - 7%. Chwilowo chyba nawet 0.
    Plus podatek cukrowy.
    W kawie i herbacie nie ma :-)

    Piwo bezalkoholowe ... jaki to ma VAT?

    >Tow. Gomułka herbatę lubił i pijał.

    Gruzinską? :-)

    Dla towarzysza sprowadziliby wagon, chyba ze lubial tez w gosciach
    wypic :-)

    >Ale bez cytryny. Niestety.

    Cytryny wymagaly chyba statkow-chlodni.
    Nie wiem czy juz byly, ale mysmy chyba nie mieli.

    Mozna jeszcze samolotami sprowadzac.

    >>> Po wojnie starano się to wymieszać.
    >> No i zauwaz, ze wymieszalo sie na calym swiecie.
    > Wiem o tym dobrze. Tylko na zachodzie robiono to z rozmysłem, u nas
    > mieszano herbatę widelcem.

    Tak czy inaczej - wymieszalo sie. Takie czasy.

    Swoja drogą ciekawe czemu - w Europie mozna tlumaczyc bankructwem
    starego systemu politycznego, ale w USA przeciez nie.
    Aktywizacja przemyslowa spoleczenstwa, mechanizacja rolnictwa i innych
    gałezi, nacisk na wyksztalcenie?

    >>> Ale dziwne to mieszanie było, bo chociaż sąsiadów miało się różnych,
    >>> to jeden telefon miał, drugi nie -- i to było przewidywalne. Jeden
    >>> jeździł samochodem, drugi chodził pieszo.
    >>
    >> A to za mojego dziecinstwa nie.
    >> Samochody bywaly, telefon w bloku nowym byl tylko jeden.
    >
    > Samochody na parkingu pod blokiem stały trzy, z czego dwa na cegłach.

    U mnie wiecej. Ba - blok mial nawet garaze podziemne.
    W ilosci cos 1/10 mieszkan, ale mial.

    A Syrenka to nie bylo cos niezwyklego.

    > Telefonów było więcej. Można więc powiedzieć, że opinie o gomułkowskiej
    > stagnacji są przesadzone, sytuacja była dynamiczna.

    No to widzisz - u mnie nowy blok z czasow chyba Gomułki, i calkiem
    odmiennie.

    >> I to tak nie bardzo wiem - milicjant, ubek, w kazdym badz razie nie
    >> sekretarz.
    > W klasie miałem syna milicjanta. Bez telefonu i bez samochodu.

    No ale wiesz - robotnikowi telefon mało potrzebny.
    Milicjantowi bardziej, zeby go pilnie wezwac na sluzbe.
    Dyrektorowi, lekarzowi ... bo inzynierowi to tez nie wiadomo po co,
    chyba ze ma odpowiedzialne stanowisko :-)

    >>>> Robisz centrale na 100 nr, ale przydzielasz 50.
    >>> Inspekcja robotniczo-chłopska, potem prokurator. Dla kogo obywatelu
    >>> trzymaliście te 50 numerów? Ile w łapę bierzecie za przydział?
    >>
    >> A gdzie tam. Trzymalismy na niezbedne przypadki.
    >> Np pan prokurator bedzie potrzebowal telefonu.
    >
    > Pan prokurator z miasta wojewódzkiego, nie potrzebuje tutaj telefonu.

    Ale u siebie potrzebowal.
    Wiec zrozumie.
    Co najwyzej trzeba bedzie cos wymyslec na pare ostatnich
    przydzielonych numerow, prywaciarzom.
    "on juz 20 lat na telefon czekal" ?

    >>>> Ewentualnie planujesz centrale na przyszlosciowe 500 nr,
    >>>> ale wyposazenia poczatkowo na 100.
    >>> A tu się szwagier towarzysza sekretarza sprowadził, pierwsza setka
    >>> wyczerpana, trzeba specjalnie całą drugą setkę zakładać. Hmm... jak
    >>> by to uzasadnić w podaniu do Zjednoczenia o przydział centrali.
    >>
    >> Nie centrali, ale modulu do rozbudowy centrali.
    >
    > Nie modułu, a centrali właśnie. Jeszcze nie ta technologia.

    No to pisalem - planujesz centrale na 500.
    Ale zaczynasz od 100.

    >> A po roku prosisz, zeby zadwonil do Zjednoczenia i przypomnial,
    >> bo juz naprawde numery sie konczą :-)
    >
    > Wtedy i tak bywało, że może i centrala by się znalazła, ale budynku
    > na nią potrzeba. A tu jak na złość przejściowe trudności na odcinku
    > zaopatrzenia w cement i stal zbrojeniową.

    No i dlatego budynek taki, zeby centrala na 500 nr weszla.
    Albo i na 1000 :-)

    > Budynki central musiały
    > mieć stropy podobne do tych w schronach przeciwlotniczych. Bo mógł
    > sie przepalić obwód zasilania, a wtedy wszystke wybieraki w jednym
    > momencie robią "łup" na dół -- a tego normalny strop nie ma prawa
    > wytrzymać.

    Tak pisali, ale ile w tym prawdy.
    A wystarczylo ustawic wybierak "poziomo" :-)


    Swoja droga - byly Strowgery w wersji "100 nr"?
    Czy to jakos skalowalne było?

    A potem zaczela sie era Pentaconty ... wlasnie - co było u nas
    wczesniej, chyba nie tylko Strowger?
    Przed wojną były wybieraki Ericssona, w PRL juz chyba nie.

    P.S.
    https://www.youtube.com/watch?v=21_YT6snTks

    PPS
    https://tygodnik.tvp.pl/33292933/w-prl-nie-bylo-latw
    o-wykrecic-numer-telefon-w-domu-byl-przedmiotem-poza
    dania
    Za Jaruzela telefonizacja trwa.
    Nawet bym zaryzykowal, ze "biegnie".

    A wiejska centrala ... na wybierakach?
    Za to bez wsadu dewizowego :-)


    J.


  • 32. Data: 2022-05-27 11:49:27
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Wed, 25 May 2022 14:39:06 +0200, Adam wrote:
    > Dnia Wed, 25 May 2022 14:01:10 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    >> Pan J.F napisał:
    >>>> Z kawą również inżynier miał problem, bo skutkiem decyzji polityczniej
    >>>> (czyt.: tow. Wiesław nie lubi kawy), import był niewielki, a ceny wysokie.
    >>>
    >>> Kawy bylo malo, bo to produkt dewizowy, a dewiz nie bylo.
    >>> Za Wiesława szczególnie.
    >>
    >> Herbata też dewizowa, ale była. Nie tylko gruzińska. Kawa w stosunku
    >
    > W latach 70-tych pamiętam, że było tylko kilka, mn.in. Madras, Ulung,
    > Yunan.

    Madras brzmi mi indyjsko, a Yunan chinsko :-)
    Ulung podobno tez chinska.

    W Chinach wlasnie rosła demokracja ludowa, wiec nie dziwi.

    W Indiach jakos podobnie, ale w niewielkim stopniu, wiec herbate
    pewnie za dolary sprzedawali :-)


    >> do herbaty miała nieproporcjonalnie wysoką cenę, dolara kawowego nie
    >
    > Kawy były może ze trzy rodzaje, przynajmniej tyle pamiętam.

    A google donosi, ze w Yunnan uprawia sie tez kawe :-)

    >> dało się porównać z dolarem herbacianym. Tow. Gomułka herbatę lubił
    >> i pijał. Ale bez cytryny. Niestety.
    >
    > Ale ponoć swoje plusy miał, które przydały by się teraz: minimalizm w
    > wyposażeniu biur, żadnych ekstrawagancji, urzędniki nawet te wysokie mogą
    > jeżdzić autobusami a nie samochodami.

    Czyli po polsku - biedny kraj :-)

    >>>> Ale dziwne to mieszanie było, bo chociaż sąsiadów miało się różnych,
    >>>> to jeden telefon miał, drugi nie -- i to było przewidywalne. Jeden
    >>>> jeździł samochodem, drugi chodził pieszo.
    >>>
    >>> A to za mojego dziecinstwa nie.
    >>> Samochody bywaly, telefon w bloku nowym byl tylko jeden.
    >>
    >> Samochody na parkingu pod blokiem stały trzy, z czego dwa na cegłach.
    >> Telefonów było więcej. Można więc powiedzieć, że opinie o gomułkowskiej
    >> stagnacji są przesadzone, sytuacja była dynamiczna.
    >>
    >>> I to tak nie bardzo wiem - milicjant, ubek, w kazdym badz razie nie
    >>> sekretarz.
    >>
    >> W klasie miałem syna milicjanta. Bez telefonu i bez samochodu.
    >
    > To ja chyba jestem ewenementem: w starym domu był telefon, w nowym (w innym
    > miejscu) telefon był, jak budynek był jeszcze w stanie surowym. A rodzice
    > ani partyjni, ani profesory, ani tym bardziaj milicjanty.

    Ale wiesz - rok, miasto, dzielnica.

    Jest jeszcze jedna mozliwosc - jesli w starym domu telefon był,
    to PPTT jakos w trybie przyspieszonym realizowała "przeniesienie
    telefonu".

    Ale ... albo ktos na etapie projeku pomyslal o kablach tlf w calym
    bloku, albo gdzies byla rubryka "do mieszkania bedzie przeniesiony
    telefon".

    Lub po prostu gospodarka planowa - jest nowe osiedle, jest zaplanowana
    nowa centrala i nowe telefony, i jakos dziwnym trafem centrala sie
    obsuneła mniej niz osiedle :-)


    J.


  • 33. Data: 2022-05-27 11:55:34
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Wed, 25 May 2022 15:36:38 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
    > Pan Adam napisał:
    >>>> Kawy bylo malo, bo to produkt dewizowy, a dewiz nie bylo.
    >>>> Za Wiesława szczególnie.
    >>> Herbata też dewizowa, ale była. Nie tylko gruzińska. Kawa w stosunku
    >> W latach 70-tych pamiętam, że było tylko kilka, mn.in. Madras, Ulung,
    >> Yunan.
    >
    > Jeszcze rzeczona gruzińska do kompletu. Te "proletaryackie" w cenie
    > do 10 zł. Yunan ze dwa albo i trzy razy droższa. Za Jaruzela była
    > już tylko "Popularna", czyli pudełko z niespodzianką, nigdy nie było
    > wiadomo, co w środku. Mogły być na przykład drzazgi ze skrzynki
    > zmieszane z tym, co się udało zmieść z podłogi magazynu. Kolega
    > zauważył, że w latach 80 wszystko było "polularne". Nie tylko herbata,
    > ale masło, proszek do prania, czek^H^H^H^Hwyrób czekoladopodobny.
    > Wcale nie oznaczało to popularności tych dóbr na półkach sklepowych,
    > trzeba było mieć szczęście, żeby trafić.
    >
    >>> do herbaty miała nieproporcjonalnie wysoką cenę, dolara kawowego nie
    >> Kawy były może ze trzy rodzaje, przynajmniej tyle pamiętam.
    >
    > Ja w zasadzie pamiętam jeden, jeśli o ziarnistą chodzi. Niewielka
    > paczka, chyba 200 g, bodaj 60 złotych. Potem drożała.

    "potem" to wszystko drozało, wiec cena bez roku niewiele mówi.
    A w koncowce to i miesiac ważny :-)

    >>> dało się porównać z dolarem herbacianym. Tow. Gomułka herbatę lubił
    >>> i pijał. Ale bez cytryny. Niestety.
    >>
    >> Ale ponoć swoje plusy miał, które przydały by się teraz: minimalizm
    >> w wyposażeniu biur, żadnych ekstrawagancji, urzędniki nawet te wysokie
    >> mogą jeżdzić autobusami a nie samochodami.
    >
    > On akurat do kumitetu cyntralnego naszy partii jeździł przez Wisłę
    > tramwajem. Miał trzy przystanki, więc po co tu kierowcę z wołgą
    > fatygować. Zalety miał, ale na samym początku gomułkowania, potem
    > było cały czas tylko gorzej. Ja go cenię za odpowiedź na zadane mu
    > w Moskwie pytanie: kiedy wy wreszczie w tej Polsce zabierzecie chłopom
    > ziemię i zrobicie kołchozy. -- Ano zaraz po tym, jak Związek Radziecki
    > przestanie importować zboże z Kanady.
    >
    > O tym, że Rosja nie tylko nie importuje, ale jest największym na świecie
    > eksporterem pszenicy, dowiedziałem się dopiero teraz. Dziwne, że tak
    > cicho o tym było. A to wygląda mi na największy sukces kraju, z czym
    > pewnie tow. Wiesław by się zgodził.

    A to jakos tak juz od paru lat.
    Co sie dziwic - wielki kraj, mnóstwo ziemi, jak dostanie zachodnie
    traktory, to bedzie zboża pod dostatkiem.
    I jeszcze mnóstwo gazu do produkcji nawozów :-)

    Tylko ciekawe, kto to teraz produkuje ... jakies panstwowe PGR,
    prywatni chlopi, sprywatyzowali te kołchozy, czy sprzedali
    zagranicznym inwestorom/rolnikom?

    >> To ja chyba jestem ewenementem: w starym domu był telefon, w nowym
    >> (w innym miejscu) telefon był, jak budynek był jeszcze w stanie
    >> surowym. A rodzice ani partyjni, ani profesory, ani tym bardziaj
    >> milicjanty.
    >
    > Pierwszy telefon, jaki z baaardzo wczesnego dzieciństwa kojarzę, miał
    > wuj kolejarz. Czarny był. To znaczy telefon, nie wuj. Ale chyba jeszcze
    > przedwojenny, więc nie wiem, czy się liczy. W Warszawie, na praskiej
    > stronie, Targówek.

    Kolej miala swoje telefony. Zreszta nadal ma.
    Ale przed wojną w Warszawie troche telefonow było, to pewnie i troche
    zostalo.

    J.


  • 34. Data: 2022-05-27 12:03:56
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Wed, 25 May 2022 23:40:36 +0200, Adam wrote:
    > Dnia Wed, 25 May 2022 15:36:38 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    >> Pan Adam napisał:

    >> Pierwszy telefon, jaki z baaardzo wczesnego dzieciństwa kojarzę, miał
    >> wuj kolejarz. Czarny był. To znaczy telefon, nie wuj. Ale chyba jeszcze
    >> przedwojenny, więc nie wiem, czy się liczy. W Warszawie, na praskiej
    >> stronie, Targówek.
    >
    > Jest jeszcze w moich zbiorach ebonitowy, kanciasty, z węglowym mikrofonem,
    > ze starego domu.
    > Gdzieś tak w pierwszej połowie podstawówki podłączyłem go do linii, ale nie
    > działał. Nie pamiętam teraz szczegółów, ale pamiętam, że z powodu braku
    > miernika nie naprawiłem go. Dopiero później, około 6 lub 7 klasy zanabyłem
    > Lavo.
    > Miałem ten telefon podrzucić Sławkowi Solakowi do naprawy, ale mu się
    > zmarło :(

    Ebonitowy kiedys trafil w moje lapy, juz nie pamietam - czy sprawny
    czy cos naprawic musialem, w kazdym badz razie uzywalem.
    Telefon w zasadzie nie róznił sie od późniejszych - tzn szczegóły
    konstrukcji inne, ale zasada taka sama.

    A nawet nasze "wkladki telefoniczne" ... CB68, W66 - czy to rok
    rozpoczecia produkcji/projektu?

    W66 ciagle w produkcji?
    Chyba nie, teraz widze W69 i W83 ...

    https://www.skleptonsil.pl/?f=&a=sklep&k=0&q=w66

    W69 to w cenie kolekcjonerskiej ?


    J.


  • 35. Data: 2022-05-27 13:08:01
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: Adam <a...@p...onet.pl>

    Dnia Fri, 27 May 2022 11:49:27 +0200, J.F napisał(a):

    > On Wed, 25 May 2022 14:39:06 +0200, Adam wrote:
    >> Dnia Wed, 25 May 2022 14:01:10 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    >>> Pan J.F napisał:
    >>>>> Z kawą również inżynier miał problem, bo skutkiem decyzji polityczniej
    >>>>> (czyt.: tow. Wiesław nie lubi kawy), import był niewielki, a ceny wysokie.
    >>>>
    >>>> Kawy bylo malo, bo to produkt dewizowy, a dewiz nie bylo.
    >>>> Za Wiesława szczególnie.
    >>>
    >>> Herbata też dewizowa, ale była. Nie tylko gruzińska. Kawa w stosunku
    >>
    >> W latach 70-tych pamiętam, że było tylko kilka, mn.in. Madras, Ulung,
    >> Yunan.
    >
    > Madras brzmi mi indyjsko, a Yunan chinsko :-)
    > Ulung podobno tez chinska.

    Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
    Osobiście najbardziej wtedy lubiłem Yunnan. Rodzice raczej Madras.

    >
    > W Chinach wlasnie rosła demokracja ludowa, wiec nie dziwi.
    >
    > W Indiach jakos podobnie, ale w niewielkim stopniu, wiec herbate
    > pewnie za dolary sprzedawali :-)

    HGW.
    Pamiętam, że bardzo podobał mi się mosiężny młynek wyglądający jak cylinder
    o średnicy kilku cm i dość dużej długości. Był u wujka, kupiuony w GS,
    produkcji jugosłowiańskiej. Bardzo ładny, błyszczący. Nie pamiętam, czy do
    pieprzu, czy do kawy.
    Z talich "lepszych" rzeczy, to czasem do sklepów "rzucali" towary właśnie z
    Jugosławii i Węgier. Sporadycznie DDR.

    >
    >>> do herbaty miała nieproporcjonalnie wysoką cenę, dolara kawowego nie
    >>
    >> Kawy były może ze trzy rodzaje, przynajmniej tyle pamiętam.
    >
    > A google donosi, ze w Yunnan uprawia sie tez kawe :-)
    >
    >>> dało się porównać z dolarem herbacianym. Tow. Gomułka herbatę lubił
    >>> i pijał. Ale bez cytryny. Niestety.
    >>
    >> Ale ponoć swoje plusy miał, które przydały by się teraz: minimalizm w
    >> wyposażeniu biur, żadnych ekstrawagancji, urzędniki nawet te wysokie mogą
    >> jeżdzić autobusami a nie samochodami.
    >
    > Czyli po polsku - biedny kraj :-)

    Chodziło mi nie o biedotę, tylko o eleminację zbędzych rzeczy. U Gomułki
    było to mocno posunięte, czyli np. krzesło drewniane bez miękkiego
    poddupka.

    >
    >>>>> Ale dziwne to mieszanie było, bo chociaż sąsiadów miało się różnych,
    >>>>> to jeden telefon miał, drugi nie -- i to było przewidywalne. Jeden
    >>>>> jeździł samochodem, drugi chodził pieszo.
    >>>>
    >>>> A to za mojego dziecinstwa nie.
    >>>> Samochody bywaly, telefon w bloku nowym byl tylko jeden.
    >>>
    >>> Samochody na parkingu pod blokiem stały trzy, z czego dwa na cegłach.
    >>> Telefonów było więcej. Można więc powiedzieć, że opinie o gomułkowskiej
    >>> stagnacji są przesadzone, sytuacja była dynamiczna.
    >>>
    >>>> I to tak nie bardzo wiem - milicjant, ubek, w kazdym badz razie nie
    >>>> sekretarz.
    >>>
    >>> W klasie miałem syna milicjanta. Bez telefonu i bez samochodu.
    >>
    >> To ja chyba jestem ewenementem: w starym domu był telefon, w nowym (w innym
    >> miejscu) telefon był, jak budynek był jeszcze w stanie surowym. A rodzice
    >> ani partyjni, ani profesory, ani tym bardziaj milicjanty.
    >
    > Ale wiesz - rok, miasto, dzielnica.

    Dębica, rok około 1970

    >
    > Jest jeszcze jedna mozliwosc - jesli w starym domu telefon był,
    > to PPTT jakos w trybie przyspieszonym realizowała "przeniesienie
    > telefonu".

    W starym domu został dla nowych lokatorów. W nowym domu nowy numer, wtedy
    jeszcze 4-cyfrowy.

    >
    > Ale ... albo ktos na etapie projeku pomyslal o kablach tlf w calym
    > bloku, albo gdzies byla rubryka "do mieszkania bedzie przeniesiony
    > telefon".

    Dom, nie blok. Bloki były w całkiem innych rejonach miasta.
    W dodatku dom budowany "na pustkowiu", kilkaset metrów od drogi asfaltowej
    z budynkami jednorodzinnymi. Do naszego nowego domu szła wtedy jeszcze
    gruntowa droga. Były stawiane słupy elektryczne i telefoniczne tylko do nas
    i do sąsiada, który też miał się budować jakieś dwa lata później.

    >
    > Lub po prostu gospodarka planowa - jest nowe osiedle, jest zaplanowana
    > nowa centrala i nowe telefony, i jakos dziwnym trafem centrala sie
    > obsuneła mniej niz osiedle :-)
    >


    --
    Pozdrawiam.

    Adam


  • 36. Data: 2022-05-27 13:16:07
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F napisał:

    >> Ja w zasadzie pamiętam jeden, jeśli o ziarnistą chodzi. Niewielka
    >> paczka, chyba 200 g, bodaj 60 złotych. Potem drożała.
    >
    > "potem" to wszystko drozało, wiec cena bez roku niewiele mówi.
    > A w koncowce to i miesiac ważny :-)

    Za Gierka jeszcze nie było "potem", ceny były stałe. Podnoszono je
    tylko dla wybranych towarów -- kluczowym dla polityki finansowej
    państwa była oczywiście wódka. Po kolejnej podwyżce pół litra czystej
    miało cenę 119 zł. Tak powstał kawał -- jaki jest numer telefonu
    do KC? -- 300 119 (stąd pamiętam cenę, a nie że piłem). Ludzie wtedy
    zarabiali jakieś 3000 zł. Kawa była traktowana podobnie, bo zawsze
    można było przypomiec słowa tow. Gomułki, ze robotnik kawy żłopać
    nie musi.

    >> O tym, że Rosja nie tylko nie importuje, ale jest największym
    >> na świecie eksporterem pszenicy, dowiedziałem się dopiero teraz.
    >> Dziwne, że tak cicho o tym było. A to wygląda mi na największy
    >> sukces kraju, z czym pewnie tow. Wiesław by się zgodził.
    >
    > A to jakos tak juz od paru lat.

    Zakładam, że więcej niż od paru lat. Na defiladzie w Moskwie powinny
    jechać ciężarówki wyładowane ziarnem, a nie czołgi i rakiety. To by
    był o wiele lepszy dowód sukcesu kraju -- tak dla świata, jak i dla
    tubylców.

    > Co sie dziwic - wielki kraj, mnóstwo ziemi, jak dostanie zachodnie
    > traktory, to bedzie zboża pod dostatkiem.

    Mnie dziwiło dziadostwo za Sojuza, a nie to, że sama Ukraina z Rosją
    jest w stanie wyżywić pół świata. Wielki Głód był świadomym ludobójstwem,
    ale oni nawet jak chcieli produkować, to im nie wychodziło. Kołchozy na
    czarnoziemach podejmowały zjazdowe zobowiązania, że osiągną 16 q/ha,
    choć wcześniej chłop miał z 50 bez nawozów, a można wyciągnąć nawet sto
    (nie jestem na bieżąco z rolnictwem, jak ktoś wie lepiej, niech mnie
    poprawi).

    > Tylko ciekawe, kto to teraz produkuje ... jakies panstwowe PGR,
    > prywatni chlopi, sprywatyzowali te kołchozy, czy sprzedali
    > zagranicznym inwestorom/rolnikom?

    Oligarchowie, a któżby inny?

    --
    Jarek


  • 37. Data: 2022-05-27 13:59:41
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Fri, 27 May 2022 13:16:07 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
    > Pan J.F napisał:
    >>> Ja w zasadzie pamiętam jeden, jeśli o ziarnistą chodzi. Niewielka
    >>> paczka, chyba 200 g, bodaj 60 złotych. Potem drożała.
    >>
    >> "potem" to wszystko drozało, wiec cena bez roku niewiele mówi.
    >> A w koncowce to i miesiac ważny :-)
    >
    > Za Gierka jeszcze nie było "potem", ceny były stałe. Podnoszono je
    > tylko dla wybranych towarów -- kluczowym dla polityki finansowej
    > państwa była oczywiście wódka. Po kolejnej podwyżce pół litra czystej

    Srednia krajowa w/g ZUS
    1960 1560
    1970 2235
    1975 3913
    1980 6040

    To oczywiscie nie mowi o inflacji cen, bo niby moglaby rosnac sila
    nabywcza ludnosci ... ale towarow zaczelo brakowac.
    A zamieszki 1976 wywolane byly przez podwyzki cen - i to bynajmniej
    nie tylko na wodke.

    Ot, socjalizm w praktyce - nie chcial rzad podnosic cen w ogole,
    to po paru latach musial podniesc drastycznie.

    > miało cenę 119 zł. Tak powstał kawał -- jaki jest numer telefonu
    > do KC? -- 300 119 (stąd pamiętam cenę, a nie że piłem). Ludzie wtedy
    > zarabiali jakieś 3000 zł. Kawa była traktowana podobnie, bo zawsze
    > można było przypomiec słowa tow. Gomułki, ze robotnik kawy żłopać
    > nie musi.
    >
    >>> O tym, że Rosja nie tylko nie importuje, ale jest największym
    >>> na świecie eksporterem pszenicy, dowiedziałem się dopiero teraz.
    >>> Dziwne, że tak cicho o tym było. A to wygląda mi na największy
    >>> sukces kraju, z czym pewnie tow. Wiesław by się zgodził.
    >>
    >> A to jakos tak juz od paru lat.
    >
    > Zakładam, że więcej niż od paru lat.

    Nie pamietam kiedy uslyszalem o tym po raz pierwszy ... a przeciez
    to nie byla wiadomosc na pierwszą strone.

    W 2010 putin zakazal eksportu zboza ... z uwagi na susze.
    Czyli musialo to byc wczesniej.


    A google jeszcze podpowiada, ze jakies sankcje byly nalozone na Rosje
    w 2014 i od tego czasu rolnictwo sie drugi raz rozwinelo.

    > Na defiladzie w Moskwie powinny
    > jechać ciężarówki wyładowane ziarnem, a nie czołgi i rakiety. To by
    > był o wiele lepszy dowód sukcesu kraju -- tak dla świata, jak i dla
    > tubylców.

    A gdzie tam - obywatel chce widziec czolgi, rakiety i wodkę, a nie
    ziarno :-)

    >> Co sie dziwic - wielki kraj, mnóstwo ziemi, jak dostanie zachodnie
    >> traktory, to bedzie zboża pod dostatkiem.
    >
    > Mnie dziwiło dziadostwo za Sojuza, a nie to, że sama Ukraina z Rosją
    > jest w stanie wyżywić pół świata. Wielki Głód był świadomym ludobójstwem,
    > ale oni nawet jak chcieli produkować, to im nie wychodziło. Kołchozy na
    > czarnoziemach podejmowały zjazdowe zobowiązania, że osiągną 16 q/ha,
    > choć wcześniej chłop miał z 50 bez nawozów, a można wyciągnąć nawet sto
    > (nie jestem na bieżąco z rolnictwem, jak ktoś wie lepiej, niech mnie
    > poprawi).

    50q to zdaje sie dobry wynik dzisiaj. Z nawozami.

    >> Tylko ciekawe, kto to teraz produkuje ... jakies panstwowe PGR,
    >> prywatni chlopi, sprywatyzowali te kołchozy, czy sprzedali
    >> zagranicznym inwestorom/rolnikom?
    > Oligarchowie, a któżby inny?

    Myslisz, ze zainteresowani?
    Moze i tak, przejeli kolchozy tanio, teraz maja zysk.

    J.


  • 38. Data: 2022-05-27 16:36:49
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F napisał:

    >> Tow. Gomułka herbatę lubił i pijał.
    >
    > Gruzinską? :-)

    Nie wyglądał na człowieka wybrednego, pewnie pił co było. Gruzińskiej,
    wbrew pozorom, wiele się nie widywało. Najczęściej "Madras".

    >> Ale bez cytryny. Niestety.
    >
    > Cytryny wymagaly chyba statkow-chlodni.
    > Nie wiem czy juz byly, ale mysmy chyba nie mieli.
    > Mozna jeszcze samolotami sprowadzac.

    Można samochodami lub koleją, bo cytryny dało się uprawiać w ramach
    RWPG. Ale to jednak przekraczało możliwości socyalizmu -- transport
    czegoś przez granicę (czy choćby ryb znad morza wgłąb kraju), to
    zadanie ponad siły tego ustroju.

    W czasie największej bryndzy za Jaruzela, czytałem w "Przeglądzie
    Technicznym" artykuł jakiegoś profesura, który wyliczył, że cytryny
    opłaca się uprawiać w Polsce. Huty wytopią stal i szkło na szklarnie,
    górnicy wyfedrują węgiel na opał -- i już mamy nasze antyimportowe
    cytryny. On to wszystko tak na poważnie.

    > No ale wiesz - robotnikowi telefon mało potrzebny.
    > Milicjantowi bardziej, zeby go pilnie wezwac na sluzbe.
    > Dyrektorowi, lekarzowi ... bo inzynierowi to tez nie wiadomo po co,
    > chyba ze ma odpowiedzialne stanowisko :-)

    U nas w domu ten telefon często wieczorami dzwonił. Na pewno z dużym
    pożytkiem dla kraju. Ale nieodmiennie uważam, że powinien móc dzwonić
    także w domu murarza, który umawia się z krawcem na wódkę.

    Jarek

    --
    Siedzę sobie na komisariacie,
    Przy swieżo zaparzonej herbacie,
    Ja bardzo lubię tę naszą madras,
    Którą socjalna nalewa nam z wiadra
    Na kartce wypełnionej służbowym drukiem
    Kolega z drugiej sekcji podsyla mi cukier.


  • 39. Data: 2022-05-27 16:53:59
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Adam napisał:

    > Chodziło mi nie o biedotę, tylko o eleminację zbędzych rzeczy.
    > U Gomułki było to mocno posunięte, czyli np. krzesło drewniane
    > bez miękkiego poddupka.

    Dobrze pasuje do całego ustroju. Enrico Berlinguer, przewodniczący
    Włoskiej Partii Komunistycznej miał nadany przez towarzyszy przydomek
    "Żelazna Dupa". Nie z powodu zamiłowania do tego typu krzeseł, lecz
    dla uhonorowania jego zdolności negocjacyjnych. Potrafił siedzieć
    przy stole i gadać przez dwanaście godzin, dopuszczając najwyżej
    kilkuminutowe przerwy. Aż nie wynegocjował tego, co sobie założył.

    A tak poza tym, twardodupne krzesła to mi się kojarzą nie z Gomułką,
    a z Michaelem Thonetem. Prekursorem wielkoprzemysłowego meblarstwa
    i techniki gięcia drewna bukowego. "Krzesło numer 14" ma nawet
    artykuł w Wikipedii (na obrazkach wersje dla mięczaków, w wyplatanym
    poddupkiem, które też istniały).

    --
    Jarek


  • 40. Data: 2022-05-27 17:07:54
    Temat: Re: Centrale telefoniczne
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Fri, 27 May 2022 16:53:59 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
    > Pan Adam napisał:
    >> Chodziło mi nie o biedotę, tylko o eleminację zbędzych rzeczy.
    >> U Gomułki było to mocno posunięte, czyli np. krzesło drewniane
    >> bez miękkiego poddupka.
    >
    > Dobrze pasuje do całego ustroju. Enrico Berlinguer, przewodniczący
    > Włoskiej Partii Komunistycznej miał nadany przez towarzyszy przydomek
    > "Żelazna Dupa". Nie z powodu zamiłowania do tego typu krzeseł, lecz
    > dla uhonorowania jego zdolności negocjacyjnych. Potrafił siedzieć
    > przy stole i gadać przez dwanaście godzin, dopuszczając najwyżej
    > kilkuminutowe przerwy. Aż nie wynegocjował tego, co sobie założył.

    Zaraz zaraz - twarde krzesla byly znane od wiekow, a nawet od
    tysiacleci.

    Negocjacje jak wyzej - wymagaja zgody drugiej strony.

    Jest jeszcze wiekowy przyklad konklawe - siedza o chlebie i wodzie
    az wynegocjuja.
    Moze by to u nas wprowadzic, np do wyboru RPO :-)

    > A tak poza tym, twardodupne krzesła to mi się kojarzą nie z Gomułką,
    > a z Michaelem Thonetem. Prekursorem wielkoprzemysłowego meblarstwa
    > i techniki gięcia drewna bukowego. "Krzesło numer 14" ma nawet
    > artykuł w Wikipedii (na obrazkach wersje dla mięczaków, w wyplatanym
    > poddupkiem, które też istniały).

    J.

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: