-
41. Data: 2011-02-21 17:25:25
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "szufla" <p...@p...pr>
Doswiadczenia sa takie, ze naprawia sie chlodnice i nie jest to nic zlego.
Podobnie jak opony, szyby, prostuje sie felgi alu itd. czego kolega nie
potarfi zrozumiec tylko usilnie przekonuje, ze wiaze sie to z koniecznoscia
wozenia drugiej w bagazniku, bo rozumiem to sa te jego argumenty :)
sz.
-
42. Data: 2011-02-21 17:33:33
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl>
Użytkownik ""Michał \"HoMMeR\" Paszek"" <hommer@[SPAM_SIO]3star.net.pl>
napisał w wiadomości news:iju2m0$55h$1@news.onet.pl...
> Wydawało mi się, że dyskutujemy na poziomie,
I słusznie ci się wydawało. Zawsze się dyskutuje na jakimś poziomie, z
jednymi na takim, z drugimi na innym...
Rzecz w tym, aby dobrać we właściwy sposób poziom do interlokutora.
> wymieniamy zdania podparte doświadczeniem, przykładami. jak widzę zabrakło
> Ci już argumentów i zaczynasz prowadzić wycieczki osobiste.
Dlaczego miałbym wciąż tolerować niechluja, któremu nie chce się napisac
posta w zgodzie z elementarnymi zasadami polszczyzny? Pisanie w ten sposób
świadczy o lekceważeniu adresatów. Adresatów - podkreślam, nie tylko mnie,
bo pisząc na grupę piszesz do grupy. Może ciebie takie nieuctwo nie razi,
ale to twoja rzecz.
> To mi się nie podoba.
To mnie nie obchodzi.
> Kolega podał dobry przykład
Twoje zdanie. Wg mnie kompletnie nieadekwatny i bezmyślny. W dodatku nie
wiadomo, czy prawdziwy. Co z tego, ze oddał do spawania kolektor? Nawet nie
napisał co dalej, choc to i tak bez znaczenia.
>, a Ty nie potrafiłeś rzetelnie i konstruktywnie go odeprzeć. Przeczytaj
>kilka swoich ostatnich postów i zobacz,
Ułóż chronologicznie i sam przeczytaj. Może zajarzysz.
> jak zacząłeś drugą stronę dyskusji obrażać.
Kto to jest "druga strona dyskusji"? Przecież tu stroną dyskusji jest każdy,
kto zechce się do niej włączyć, nawet ty.
> Nie masz już argumentów.
Na szczęście to tylko twoja opinia.
--
Jotte
-
43. Data: 2011-02-21 17:48:29
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "szufla" <p...@p...pr>
> Po co? Niech naprawiają, skoro istnieją tacy, którzy chcą takiej usługi.
> Przecież to zabronione nie jest.
> Są głupcy to czemu na nich bez naruszania prawa nie zarobić?
Wiekszymi glupcami sa ci, ktorzy wymieniaja na nowe, zamiast za niewielkie
pieniadze miec ten sam efekt i dokonac skromnej naprawy.
Dodatkowo takiego nieswiadomego latwo naciagnac na koszty, musisz byc
naprawde dobrym klientem :)
>> dodaj, ze sa prostakami i nic nie rozumieja :)
> Dlaczego miałbym to robić? Przecież ich nie znam, wyraziłem jedynie swoje
> zdanie o tobie i w pełni je podtrzymuję.
Mnie tez nie znasz a oni maja takie same zdanie jak ja, wiec stawiasz znak
=.
Jednym slowem sie kompromitujesz.
sz.
-
44. Data: 2011-02-21 17:52:28
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "Michał \"HoMMeR\" Paszek" <hommer@[SPAM_SIO]3star.net.pl>
W dniu 2011-02-21 17:33, Jotte pisze:
>> Wydawało mi się, że dyskutujemy na poziomie,
> I słusznie ci się wydawało. Zawsze się dyskutuje na jakimś poziomie, z
> jednymi na takim, z drugimi na innym...
> Rzecz w tym, aby dobrać we właściwy sposób poziom do interlokutora.
Na poziomie merytorycznym, a nie kulturalnym. Dla mnie Twoje ostatnie
wypowiedzi są ewidentnie obraźliwe.
>
> Dlaczego miałbym wciąż tolerować niechluja, któremu nie chce się napisac
> posta w zgodzie z elementarnymi zasadami polszczyzny? Pisanie w ten
> sposób świadczy o lekceważeniu adresatów. Adresatów - podkreślam, nie
> tylko mnie, bo pisząc na grupę piszesz do grupy. Może ciebie takie
> nieuctwo nie razi, ale to twoja rzecz.
>
Dlaczego nie miałbyś wytłumaczyć kulturalnie gdzie popełnia błędy?
Jedyne co zrobiłeś, to nazwałeś go "niedoukiem" i "prostakiem".
>> To mi się nie podoba.
> To mnie nie obchodzi.
Innych, czytających zapewne tak.
>> Kolega podał dobry przykład
> Twoje zdanie. Wg mnie kompletnie nieadekwatny i bezmyślny. W dodatku nie
> wiadomo, czy prawdziwy. Co z tego, ze oddał do spawania kolektor? Nawet
> nie napisał co dalej, choc to i tak bez znaczenia.
Jak nie adekwatny. Naprawił, tak samo, jak można naprawić chłodnicę.
Skoro ktoś zna technologię naprawy, a koszt jest niższy niż wymiana na
nową część to jest to bardzo dobry przykład.
>> , a Ty nie potrafiłeś rzetelnie i konstruktywnie go odeprzeć.
>> Przeczytaj kilka swoich ostatnich postów i zobacz,
> Ułóż chronologicznie i sam przeczytaj. Może zajarzysz.
Podtrzymuję. Ty zacząłeś wypowiadać się niekulturalnie i dlatego
zwróciłem Ci uwagę.
>> jak zacząłeś drugą stronę dyskusji obrażać.
> Kto to jest "druga strona dyskusji"? Przecież tu stroną dyskusji jest
> każdy, kto zechce się do niej włączyć, nawet ty.
Jak to ładnie nazwałeś, Twój "interlokutor". Swoimi wypowiedziami
uraziłeś mnie, czyli według Ciebie drugą stronę dyskusji. Mamy odmienne
zdanie na jakiś temat i staramy się oboje przedstawić argumenty będącymi
podparciem naszych twierdzeń. Ty w pewnym momencie zacząłeś po prostu, w
moim odczuciu, obrażać drugą osobę.
>> Nie masz już argumentów.
> Na szczęście to tylko twoja opinia.
Podtrzymuję. Na mojego posta odnośnie technologii naprawy nie odpisałeś,
a liczyłem, że podasz równie konstruktywne argumenty.
--
Michał "HoMMeR" Paszek
hydrokomfort by Citroen Xantia
-
45. Data: 2011-02-21 18:25:34
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl>
Użytkownik "szufla" <p...@p...pr> napisał w wiadomości
news:iju4qb$9ck$1@inews.gazeta.pl...
>> Po co? Niech naprawiają, skoro istnieją tacy, którzy chcą takiej usługi.
>> Przecież to zabronione nie jest.
>> Są głupcy to czemu na nich bez naruszania prawa nie zarobić?
> Wiekszymi glupcami sa ci, ktorzy wymieniaja na nowe, zamiast za niewielkie
> pieniadze miec ten sam efekt i dokonac skromnej naprawy.
I tu własnie wychodzi na jaw twoja bezmyslnośc (ale nie martw sie za bardzo
i nie tnij - nie tylko twoja). Po pierwsze niekoniecznie ten sam i
niekoniecznie za niewielkie pieniądze (cokolwiek to znaczy).
Jako człowiek prosty nie bierzesz pod uwagę elementu bezposrednio liczbowo
nieprzeliczalnego - komfortu, a ja to cały czas podnoszę i to naprawde w
prostych słowach.
Powiedzmy tak - drutowanie chłodnicy 300 zł. Wymiana na nową - 500 zł.
Strata 200 zł? Może dla ciebie. A kto inny kupił sobie za te 200 zł komfort
nie myślenia w trasie czy mu nie je**nie obok drutowania. I jest z
transakcji zadowolony, i co mu zrobisz?
Ty możesz kupować sobie całe życie majtki w lumpexie odkażone perhydrolem po
1 zł za sztukę, a kto inny woli po 20 zł w normalnym sklepie. I co, wydajesz
się sobie zaradny?
> Mnie tez nie znasz
Osobiście na szczeście - nie. Ale dałeś się poznać nieco poprzez swą
pisaninę. Mając pewne doświadczenie i znajomość ludzi pozwala to wyciągnąć
wnioski.
> a oni maja takie same zdanie jak ja,
Jeśli to prawda, to źle o nich świadczy. Ale pewnie to tylko twoja
megalomania, znaFco.
Poza tym mówimy po polsku: "takie samO zdanie", przecież do tego nawet
matury mieć nie trzeba.
> Jednym slowem sie kompromitujesz.
A które to słowo, wg ciebie?
--
Jotte
-
46. Data: 2011-02-21 18:27:31
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl>
Od: ""Michał \"HoMMeR\" Paszek"" <hommer@[SPAM_SIO]3star.net.pl>
Bieżnikowanie opon samochodów osobowych jest nieopłacalne względem
kosztu zakupu najtańszej, nowej opony. Bieżnikowanie to też swego
rodzaju proces technologiczny i w pewnym sensie zaplanowany przez
producenta. Nie wiem czy wiesz, ale praktycznie każda opona do samochodu
ciężarowego jest przystosowana do ponownego, wielokrotnego nacięcia
bieżnika.
Nie wiem czy wiesz, ale narzynanie (pogłębianie) bieżnika stosowano także w
oponach samochodów osobowych.
Nie bardzo rozumiem, co ma oznaczać enigmatyczne określenie proces "w pewym
sensie zaplanowany", ale dobra, niech tam. Dlaczego jednak mielibyśmy
porównywać koszt bieżnikowania do ceny akurat najtańszej nowej opony?
Przecież można bieżnikować i lepsze.
Mam inną teorię. Kierowcy osobówek po prostu już nie kupują nalewajek, wolą
zapłacić trochę więcej za nówkę i mieć spokój, a nie zastanawiać się, czy im
bieżnik na zakręcie nie odmaszeruje. Inaczej właściciele i szoferaki
ciężarówek. Opony dość drogie, z uwagi na przebiegi zużywają się szybko, tna
koszty działalności gdzie i jak się da.
Oczywiście nie porównuję procesu bieżnikowania do nacinania opon,
No - mam nadzieję.
ale
poddaję pod dyskusję samą ingerencję w elementy konstrukcyjne samochodu.
A zdradzisz w takim razie, o co ci chodzi?
Akurat trafiłeś na osobę, która pracowała w autoryzowanym serwisie
silników Perkins i co, nieco wiem o technologiach naprawy.
Napawanie,
spawanie, lutowanie to normalne, częste czynności w pracach naprawczych
i to nie cywilnych samochodów, a ciężkich maszyn budowlanych i
rolniczych za grube złotówki.
Tylko, że my tu rozmawiamy o samochodach, w ogromnej większości osobowych,
codziennego użytku. Może odezwie się jeszcze ktoś, kto pracował przy
naprawach silników barek rzecznych, turbin agregatów prądotwórczych wielkiej
mocy lub chćby kosiarek do trawy.
Skoro sam producent dopuszcza naprawę aluminiowej obudowy rozrządu (bo
wprowadził na rynek element wadliwy), wymianę końcówki wtryskiwaczy czy
też regenerację rozrusznika to znaczy, że proces technologiczny jest na
tyle opanowany, że można uznać produkt regenerowany równowartościowym
pod względem użytkowym do oryginału.
Gdzie tu logika? Skoro oryginał był wadliwy, a regenerowany jest mu
równowartościowy, to przecież znaczy, że także jest wadliwy!
Albo z innej strony. Najpierw producent wprowadził wadliwy element bo się
pomylił w czyms tam. Potem ten sam producent dopuszcza naprawę (sic!)
uznając element naprawiony za niewadliwy i ty jesteś przekonany, że teraz on
się nie myli? Na jakiej podstawie?
> BTW - są druciarnie "naprawiające" pękniete bloki silników, głowice itp.
> Kupiłbyś auto o którym wiesz, że tak jest "zregenerowane"?
Tak, jeśli bym o tym wiedział
Przecież sam napisałem: "o którym wiesz", czy czytasz uwaznie?
i równocześnie wiedziałbym w jakiej
technologii taki blok został naprawiony.
Krótko - wolisz towar naprawiany (czyli wcześniej zepsuty), czy nie
naprawiany?
Z drugiej strony pomyśl sobie
ile jest właścicieli samochodów którzy nie wiedzą, że mieli spawaną
miskę olejową, regenerowane wały korbowe czy też wymieniane tuleje z
tłokami.
No myślę, i myślę, i myślę..., ilU? pewnie dużo.
I co mam z tymi przmyśleniami zrobić?
Upić się z żałości, współczuć, zacząć głosić idee fix kultury technicznej?
> Nikomu nie bronię druciarstwa - to jego rzecz. Ale je oceniam - i to
> jest moje prawo.
Ja też oceniam i stwierdzam, że nie każda naprawa jest warta swoich
pieniędzy, ale są naprawy, które śmiało można porównywać do wymiany
części na nowe. Naprawę chłodnicy właśnie do takich zaliczam.
A ja nie.
Pisałem kilkakrotnie, ale chyba i tak nie zostałem przez niektórych
zrozumiany. Uszkodzone elementy newralgiczne, których awaria unieruchamia
samochód - do wymiany na nowe, bo nie mam przyjemności z jazdy (szczególnie
w dalekiej trasie) wsłuchując się w odgłosy wydawane przez maszynę, ani
zastanawiać się, czy już znowu pada, czy może jeszcze szczęśliwie nie i czy
jak padnie, to da się naprawić i czy starczy na to kasy w danej chwili.
--
Jotte
-
47. Data: 2011-02-21 18:54:03
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: J.F. <j...@p...onet.pl>
On Mon, 21 Feb 2011 18:27:31 +0100, Jotte wrote:
>Od: ""Michał \"HoMMeR\" Paszek"" <hommer@[SPAM_SIO]3star.net.pl>
>Bieżnikowanie opon samochodów osobowych jest nieopłacalne względem
>kosztu zakupu najtańszej, nowej opony. Bieżnikowanie to też swego
>rodzaju proces technologiczny i w pewnym sensie zaplanowany przez
>producenta.
>Nie bardzo rozumiem, co ma oznaczać enigmatyczne określenie proces "w pewym
>sensie zaplanowany"
Zywotnosc materialow, grubosc gumy ?
>, ale dobra, niech tam. Dlaczego jednak mielibyśmy
>porównywać koszt bieżnikowania do ceny akurat najtańszej nowej opony?
>Przecież można bieżnikować i lepsze.
A po bieznikowaniu uzyskamy opone porownywalna z ta "lepsza" ?
>Mam inną teorię. Kierowcy osobówek po prostu już nie kupują nalewajek, wolą
>zapłacić trochę więcej za nówkę i mieć spokój, a nie zastanawiać się, czy im
>bieżnik na zakręcie nie odmaszeruje.
U nas w kraju, gdzie ciagle sa w sprzedazy "uzywane po dziadku w
dobrym stanie" ?
Jesli brak podazy, to widac bieznikowanie jest za drogie.
Jesli brak popytu - widac bieznikowane jest za drogie w stosunku do
uzywki :-)
A moze kilku skuszonych na nowosc ma kiepskie doswiadczenia ?
Bo to jednak zle wywazone, bija, i bieznik odpada (ciekawe ze w tirach
nie odpada, przynajmniej nie na tyle masowo zeby nie jezdzili).
Ja tez zrezygnowalem z uzywek. Jakos krotko wytrzymywaly u mnie i za
drogo wychodzilo :-)
J.
-
48. Data: 2011-02-21 18:55:23
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl>
Użytkownik ""Michał \"HoMMeR\" Paszek"" <hommer@[SPAM_SIO]3star.net.pl>
napisał w wiadomości news:iju58c$e5h$1@news.onet.pl...
>>> Wydawało mi się, że dyskutujemy na poziomie,
>> I słusznie ci się wydawało. Zawsze się dyskutuje na jakimś poziomie, z
>> jednymi na takim, z drugimi na innym...
>> Rzecz w tym, aby dobrać we właściwy sposób poziom do interlokutora.
> Na poziomie merytorycznym, a nie kulturalnym.
Jedno drugiemu wcale nie musi przeszkadzać.
Poza tym merytoryka jest raczej jednoznaczna i obiektywna, czego o tzw.
kulturze powiedzieć nie można.
Jak to połączysz to zrozumiesz, że obiektywnie merytoryczna informacja może
być subiektywnie (emocjonalnie) odebrana jako naruszająca pewne czysto
umowne kanony "kultury". Ja staram się w dyskusji poruszać w sferze
merytorycznego obiektywizmu; emocjonalność mnie na tym polu nie interesuje.
> Dla mnie Twoje ostatnie wypowiedzi są ewidentnie obraźliwe.
Gdzie poczułeś się przeze mnie obrażony??
>> Dlaczego miałbym wciąż tolerować niechluja, któremu nie chce się napisac
>> posta w zgodzie z elementarnymi zasadami polszczyzny? Pisanie w ten
>> sposób świadczy o lekceważeniu adresatów. Adresatów - podkreślam, nie
>> tylko mnie, bo pisząc na grupę piszesz do grupy. Może ciebie takie
>> nieuctwo nie razi, ale to twoja rzecz.
> Dlaczego nie miałbyś wytłumaczyć kulturalnie gdzie popełnia błędy?
Bo OT.
Bo jak się pisze publicznie to trzeba wprzódy umieć.
Bo mi się nie chce, jak jemu się nie chce dokształcić.
Chcesz, to sam to zrób.
> Jedyne co zrobiłeś, to nazwałeś go "niedoukiem" i "prostakiem".
Napisałem prawdę.
>>> To mi się nie podoba.
>> To mnie nie obchodzi.
> Innych, czytających zapewne tak.
Czujesz się niepewnie i szukasz oparcia w zbiorowości?
>>> Kolega podał dobry przykład
>> Twoje zdanie. Wg mnie kompletnie nieadekwatny i bezmyślny. W dodatku nie
>> wiadomo, czy prawdziwy. Co z tego, ze oddał do spawania kolektor? Nawet
>> nie napisał co dalej, choc to i tak bez znaczenia.
> Jak nie adekwatny. Naprawił, tak samo, jak można naprawić chłodnicę.
On nie napisał, że naprawił. On napisał tylko, że oddał do spawania.
Ehhh, znów to czytanie ze zrozumieniem, precyzyjne wysławianie...
> Skoro ktoś zna technologię naprawy, a koszt jest niższy niż wymiana na
> nową część to jest to bardzo dobry przykład.
Tam nic nie było o technologii i jej znajomości.
A ty pomijasz istotne elementy - czasochłonność, funkcjonalność i (przede
wszystkim) trwałość. To poważne błędy.
>>> , a Ty nie potrafiłeś rzetelnie i konstruktywnie go odeprzeć.
>>> Przeczytaj kilka swoich ostatnich postów i zobacz,
>> Ułóż chronologicznie i sam przeczytaj. Może zajarzysz.
> Podtrzymuję. Ty zacząłeś wypowiadać się niekulturalnie i dlatego zwróciłem
> Ci uwagę.
Uwagę to ty możesz zwracać swoim dzieciom, nie mnie.
A co do zajarzenia - od początku przyjąłem forme przypuszczającą.
Słusznie, jak widać.
>>> jak zacząłeś drugą stronę dyskusji obrażać.
>> Kto to jest "druga strona dyskusji"? Przecież tu stroną dyskusji jest
>> każdy, kto zechce się do niej włączyć, nawet ty.
> Jak to ładnie nazwałeś, Twój "interlokutor". Swoimi wypowiedziami uraziłeś
> mnie, czyli według Ciebie drugą stronę dyskusji.
Gdzie, do licha uraziłem wg ciebie twoje szlachetne samouwielbienie, raz
jeszcze zapytam???
> Mamy odmienne zdanie na jakiś temat i staramy się oboje przedstawić
> argumenty będącymi podparciem naszych twierdzeń.
Po polsku powinno być "obydwaj", nie "oboje".
> Ty w pewnym momencie zacząłeś po prostu, w moim odczuciu, obrażać drugą
> osobę.
Nie mam żadnych pretensji o twoje odczucia i nie uważam, abym cię
gdziekolwiek obrażał.
> Podtrzymuję. Na mojego posta odnośnie technologii naprawy nie odpisałeś, a
> liczyłem, że podasz równie konstruktywne argumenty.
Jesteś nieusatysfakcjonowany?
Może coś przeoczyłem. Gdzie?
Bo wydaje mi się, że na wszystkie istotne kwestie odpowiadałem, choć to
oczywiście, dobrowolne.
--
Jotte
-
50. Data: 2011-02-21 18:56:24
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: J.F. <j...@p...onet.pl>
On Mon, 21 Feb 2011 18:25:34 +0100, Jotte wrote:
>Powiedzmy tak - drutowanie chłodnicy 300 zł. Wymiana na nową - 500 zł.
>Strata 200 zł? Może dla ciebie. A kto inny kupił sobie za te 200 zł komfort
>nie myślenia w trasie czy mu nie je**nie obok drutowania. I jest z
>transakcji zadowolony, i co mu zrobisz?
Albo zarobil 250, bo mu ta drutowana nie padla blisko domu, ale po pol
roku.
Ale to juz kazdy musi wykoncopac sam co mu sie bardziej oplaca.
J.
-
49. Data: 2011-02-21 18:56:24
Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
Od: "szufla" <p...@p...pr>
Nagadales sie ? :)
To wracajac do twojej odpowiedzi w watku:
>Nie.
>Cieknącej chłodnicy się nie naprawia, tylko wymienia na nową(!).
Otoz naprawia sie, przyjmij to w koncu do swej zakutej paly i nikogo nie
obchodzi twoj komfort.
EOT
sz.