eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodypuknięcie - próba naciągactwa?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 77

  • 1. Data: 2011-05-25 18:09:16
    Temat: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>

    Grupo wszechwiedząca

    padło w końcu na mnie (a właściwie na moją żonę, ale zniżki moje :]).
    DC, korek, podjeżdżanie i bum, a właściwie puk, w tył poprzedzającego auta.

    Po zjechaniu na bok oględziny - na aucie żony nic. Facet z samochodu z
    przodu upiera się, na wgniecenie na zderzaku i rysę, na oko około 15 cm
    i twierdzi że "to teraz". Niestety pertraktacje nic nie dały, "auto
    firmowe, on musi itd". OK, rozumiem. Jedyną alternatywą było wezwanie
    policji, ale wiadomo jak jest - dojdzie mandat za "niezachowanie
    odległości" itd i godzina albo lepiej czekania. Zresztą wina żony, nie
    neguję, natomiast kwestionuję uszkodzenia (o tym dalej). Napisała mu
    oświadczenie, kazałem dokładnie opisać sytuację i "uszkodzenia".

    Natomiast gdy przyjechała i obejrzałem nasze auto na parkingu i zdjęcia
    tamtego samochodu to uszkodzenia za diabła nie pasują mi do zrobionych
    teraz przez żonę. Żeby zrobić takie wgniecenie to musiałaby polecieć
    ramka od rejestracji (nią uderzyła, dopiero ruszając więc na minimalnej
    prędkości) a na ramce nawet kurz się nie starł, zero jakichkolwiek
    uszkodzeń. Na zdjęciu porysowany wielokrotnie zderzak, i jakieś mini
    wgniecenie które podobno właśnie teraz się stało. Jednak na fotce
    wszystko wygląda na stare. Do tego już w domu przyznała się, że musiała
    wytrzeć kurz żeby zrobić zdjęcie, czyli wg mnie na 99% było już tam
    wcześniej (nie było śladów świeżego przytarcia). I co teraz?
    Oświadczenie podpisane, policji nie było. Zniżki mi trochę szkoda (ale
    jakoś przeboleję) natomiast cwaniactwa jakoś przeboleć nie mogę. Czy
    można coś z tym jeszcze zrobić, ot chociażby jakoś zwrócić uwagę
    rzeczoznawcy naszego ubezpieczyciela, żeby dokładnie obejrzał te
    uszkodzenia, zanim gość z naszego OC wymieni sobie zderzak. Jak wygląda
    procedura w takim przypadku? W życiu nie miałem stłuczki z własnej winy,
    więc nie wiem, czy się TU jakoś kontaktuje ze sprawcą, czy wszystko
    idzie w tle i dopiero przychodzi informacja że właśnie 10% zniżki poszło
    w.. sobie i koniec pieśni.
    Mój ubezpieczyciel to Liberty Direct.
    --
    MZ


  • 2. Data: 2011-05-25 18:27:01
    Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: marjan <k...@g...com>

    W dniu 2011-05-25 18:09, MZ pisze:
    > Grupo wszechwiedząca

    ;)

    > padło w końcu na mnie (a właściwie na moją żonę, ale zniżki moje :]).
    > DC, korek, podjeżdżanie i bum, a właściwie puk, w tył poprzedzającego auta.

    [...]

    > Natomiast gdy przyjechała i obejrzałem nasze auto na parkingu i zdjęcia
    > tamtego samochodu to uszkodzenia za diabła nie pasują mi do zrobionych
    > teraz przez żonę. Żeby zrobić takie wgniecenie to musiałaby polecieć

    [...]

    > idzie w tle i dopiero przychodzi informacja że właśnie 10% zniżki poszło
    > w.. sobie i koniec pieśni.

    W większości (wszystkich) znanych mi firmach ubezpieczeniowych zwyżka na
    OC nie ma żadnego związku z wysokością odszkodowania. Zakładając, że
    jakakolwiek szkoda na samochodzie poszkodowanego została wyrządzona, to
    czy to jest mała ryska, czy skasowane pół samochodu, ubezpieczyciel
    zrobi jedną zwyżkę i tyle.

    > Mój ubezpieczyciel to Liberty Direct.

    Dla AutoCasco w Liberty Direct każda jedna szkoda to + 2 klasy (czyli +
    20%) w przyszłym roku ubezpieczenia. Nie wiem czy tak samo jest dla OC.

    Oczywiście próba wciągnięcia starej, większej szkody pod niewielką,
    wyrządzoną przez Twoją żonę jest chamstwem, ale zakładając że i tak
    wchodzi w grę wypłata odszkodowania to nie ma znaczenia (dla Ciebie) czy
    z ubezpieczenia wypłacą 500 zł, czy 5000 zł.


    --
    Pozdrawiam serdecznie,
    Mariusz [marjan] Morycz
    (e-mail bez cyferek)


  • 3. Data: 2011-05-25 18:50:05
    Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: "=Marcos=" <marcos.MALPA@.wyprawa.NIE.DLA.SPAMU.info>

    > Oświadczenie podpisane, policji nie było. Zniżki mi trochę szkoda (ale
    > jakoś przeboleję) natomiast cwaniactwa jakoś przeboleć nie mogę.

    A to takie 100% cwaniactwo? Bo jak ktoś jest w firmie, gdzie jest trochę aut
    i nie ma swojego "stałego", to naprawdę nie wie, ani w ogóle nie interesuje
    się jakie auto ma uszkodzenia. Więc jak jest puknięcie i zauważa coś w
    okolicy mniej więcej puknięcia, to woli dmuchać na zimne, niż potem mieć
    potrącone z wypłaty...

    --
    Marcos
    marek [AT] microstock . pl

    http://galeria.wyprawa.info <- zdjęcia z podróży


  • 4. Data: 2011-05-25 19:46:44
    Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: Bydlę <p...@g...com>

    On 2011-05-25 18:09:16 +0200, MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl> said:

    > Grupo wszechwiedząca
    >
    > padło w końcu na mnie (a właściwie na moją żonę, ale zniżki moje :]).
    > DC, korek, podjeżdżanie i bum, a właściwie puk, w tył poprzedzającego auta.

    Czyli sprawa prosta - mamy winnego i po sprawie?


    > Po zjechaniu na bok oględziny - na aucie żony nic. Facet z samochodu z
    > przodu upiera się, na wgniecenie na zderzaku i rysę, na oko około 15 cm
    > i twierdzi że "to teraz".


    Trzeba było jechać prawidłowo.


    > Niestety pertraktacje nic nie dały,

    I tu wkracza coś, co wynosi z domu każdy dorosły - odpowiedzialność z
    swoje czyny.


    > Zresztą wina żony, nie
    > neguję,

    I to niby ma zasługiwać na jakieś specjalne traktowanie? Przecież to
    _była_ jej wina...
    ;>



    > Napisała mu
    > oświadczenie, kazałem dokładnie opisać sytuację i "uszkodzenia".

    I kul.

    >
    > Natomiast gdy przyjechała i obejrzałem nasze auto na parkingu i zdjęcia
    > tamtego samochodu to uszkodzenia za diabła nie pasują mi (ciach dywagacje)

    Oszczędź sobie - my nie widzimy ani tamtego samochodu, ani zdjęć.


    > I co teraz?

    Nie teraz, a wtedy - czekanie na policję.


    > natomiast cwaniactwa jakoś przeboleć nie mogę.


    To jednak czekanie na policję.
    (albo niewjeżdżanie innym w ich pojazdy)



    > Czy
    > można coś z tym jeszcze zrobić

    Tak.
    Pokazać samochód Goździkowej.
    Albo rzeczoznawcy (trzeba go nająć).




    --
    Bydlę


  • 5. Data: 2011-05-25 20:11:43
    Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>

    W dniu 2011-05-25 19:46, Bydlę pisze:
    >> Po zjechaniu na bok oględziny - na aucie żony nic. Facet z samochodu z
    >> przodu upiera się, na wgniecenie na zderzaku i rysę, na oko około 15 cm
    >> i twierdzi że "to teraz".
    >
    >
    > Trzeba było jechać prawidłowo.
    Aha, trzeba.

    >
    >
    >> Niestety pertraktacje nic nie dały,
    >
    > I tu wkracza coś, co wynosi z domu każdy dorosły - odpowiedzialność z
    > swoje czyny.
    I tu wkracza (ponownie) umiejętność czytania ze zrozumieniem. Gdzieś
    wyczytałeś że próbowała uciekać, że nie przyznawała się? Żona chciała mu
    zapłacić, zwłaszcza że "uszkodzenie" które wskazał było śmieszne. Potem
    sam stwierdził że "ze 300 zł będzie" chociaż dla mnie to śmieszne, ale
    nawet te 300 była skłonna mu dać do łapy byle TU w to nie mieszać. Jak
    się zresztą okazało bez sensu, bo zwyżka za następny rok wyjdzie 100 zł.
    Mi nie chodzi zresztą o tą zwyżkę tylko o cwaniaka, który zestresowanej
    babce wmówił że uszkodziła mu zderzak który wcześniej już był
    wielokrotnie poprzycierany.

    >> Zresztą wina żony, nie
    >> neguję,
    >
    > I to niby ma zasługiwać na jakieś specjalne traktowanie? Przecież to
    > _była_ jej wina...
    > ;>

    Ty tak masz od urodzenia czy pracowałeś nad tym?

    >> Natomiast gdy przyjechała i obejrzałem nasze auto na parkingu i zdjęcia
    >> tamtego samochodu to uszkodzenia za diabła nie pasują mi (ciach
    >> dywagacje)
    >
    > Oszczędź sobie - my nie widzimy ani tamtego samochodu, ani zdjęć.
    >
    Dlatego o tym pisze. Fotki mam, ale chyba nie ma sensu ich wrzucać, nie
    o to chodzi w moim pytaniu do którego NIC póki co nie wniosłeś oprócz
    głupawych komentarzy.
    >
    >> I co teraz?
    >
    > Nie teraz, a wtedy - czekanie na policję.
    >
    Policja dałaby mandat, uderzenie z tyłu zwykle jest dla nich
    jednoznaczne. Cała sytuacja miała miejsce przed skrzyżowaniem. Facet
    ruszył, chciał przejechać i nagle się rozmyślił gwałtownie hamując. Moja
    żona nie zdążyła, zdarza się. Policja jednak nie wnika, zwłaszcza jak
    jej się d.. zawraca wzywając do błahostek.
    >
    >> Czy
    >> można coś z tym jeszcze zrobić
    >
    > Tak.
    > Pokazać samochód Goździkowej.
    Aha.
    > Albo rzeczoznawcy (trzeba go nająć).
    W celu?

    --
    MZ


  • 6. Data: 2011-05-25 20:53:52
    Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: "mdrok" <m...@N...gazeta.pl>

    MZ <mcold0[wyt]@poczta.onet.pl> napisał(a):

    > Grupo wszechwiedząca
    >
    > padło w końcu na mnie (a właściwie na moją żonę, ale zniżki moje :]).
    > DC, korek, podjeżdżanie i bum, a właściwie puk, w tył poprzedzającego auta.
    >


    Samochód z przodu to biały kombi focus a winowajca to sejczento? :)
    Jeśli tak to jechałem dzisiaj za Twoją żoną i lepiej żeby patrzyła przed
    siebie a nie w lusterko wsteczne jak skręca na skrzyżowaniu :)).
    Huku trochę było.

    Pozdrawiam,
    MD

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 7. Data: 2011-05-25 20:58:58
    Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: to <t...@a...xyz>

    begin MZ

    > Mi nie chodzi zresztą o tą zwyżkę tylko o cwaniaka, który zestresowanej
    > babce wmówił że uszkodziła mu zderzak który wcześniej już był
    > wielokrotnie poprzycierany.

    Po pierwsze nie każdy codziennie ogląda swój zderzak. Niektórzy w ogóle
    go nie oglądają, pomijając taką sytuację, jak właśnie stłuczka. Po drugie
    nawet jeśli były tam inne rysy, to co z tego? Od "puknięcia" jakiś ślad
    na pewno pozostał, a lakieruje się i tak cały zderzak. Po trzecie skoro
    gość mówił o 300 zł (i jednocześnie nie chciał gotówki), to cwaniakiem
    raczej nie był, bo za 300 zł nie da się porządnie polakierować w
    Warszawie zderzaka, nie mówiąc o usunięciu jakiegoś wgniecenia.

    Nie kombinuj.

    --
    "An intelligent man is sometimes forced to be drunk
    to spend time with his fools." -- Ernest Hemingway


  • 8. Data: 2011-05-25 21:11:22
    Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: "pm" <x...@w...pl>

    ?>>> Po zjechaniu na bok oględziny - na aucie żony nic. Facet z samochodu z
    >>> przodu upiera się, na wgniecenie na zderzaku i rysę, na oko około 15 cm
    >>> i twierdzi że "to teraz".

    1. teoretycznie jeżeli miał choć jedną ryskę z przed zdarzenia to TU nie
    powinno wypłacić mu odszkodowania
    (bo element juz wcześniej uszkodzony i nadawał się do naprawy)

    2. mimo, że oświadczenie zostało napisane to i tak jeszcze raz trzeba
    będzie potwierdzić fakty, czyli TU przyśle ci liścik z opisem zdarzenia i
    będziesz musiał (albo żona) potwierdzić. - tu możesz sobie zaprotestować,
    albo napisać że było stare uszkodzenie.

    3. daj facetowi ten prezent i niech sobie skasuje kaskę z TU, 100zł za
    zwyżke z OC, biorąc pod uwagę że twoja żona spierniczyła facetowi dzień to
    nie jest aż tak dużo.
    Nie bądź pies ogrodnika.


  • 9. Data: 2011-05-25 21:12:25
    Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>

    W dniu 2011-05-25 20:53, mdrok pisze:

    > Samochód z przodu to biały kombi focus a winowajca to sejczento? :)
    Nie. Akcja po 16 koło Dworca Wilenskiego. Corolla w Vecrę.
    > Jeśli tak to jechałem dzisiaj za Twoją żoną i lepiej żeby patrzyła przed
    > siebie a nie w lusterko wsteczne jak skręca na skrzyżowaniu :)).

    Pewnie ktoś się naczytał o tych motocyklach co są wszędzie:]


    --
    MZ


  • 10. Data: 2011-05-25 21:23:04
    Temat: Re: puknięcie - próba naciągactwa?
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>

    W dniu 2011-05-25 21:11, pm pisze:
    > 2. mimo, że oświadczenie zostało napisane to i tak jeszcze raz trzeba
    > będzie potwierdzić fakty, czyli TU przyśle ci liścik z opisem zdarzenia
    > i będziesz musiał (albo żona) potwierdzić. - tu możesz sobie
    > zaprotestować, albo napisać że było stare uszkodzenie.
    Przez telefon jej powiedziałem, że ma dokładnie opisać wskazane
    uszkodzenie wraz z faktem że były już inne i zrobić zdjęcia. Facet ponoć
    się zaczął bardzo krzywić jak zobaczył że pisze o tych innych i
    fotografuje. Dlatego podejrzewam, że szukał jelenia i możliwe że nawet
    teraz nie zgłosi tylko będzie jeździć dalej i czekać na takiego co
    grzecznie napisze że rozwalił mu zderzak.
    >
    > 3. daj facetowi ten prezent i niech sobie skasuje kaskę z TU, 100zł za
    > zwyżke z OC, biorąc pod uwagę że twoja żona spierniczyła facetowi dzień
    > to nie jest aż tak dużo.
    > Nie bądź pies ogrodnika.
    To nie jest kwestia psa ogrodnika, bo facet z tego nie dostanie kasy z
    TU (prawdopodobnie przedstawicie handlowy, auto flotowe jednej z dużych
    firm, w leasingu). Patrząc na fotki to faktycznie może być, że gość
    poobijał się (albo dał poobijać) na parkingu a teraz szuka kogoś komu
    wciśnie to w OC, żeby nie zgłaszać z firmowego AC. Żeby to była
    faktycznie "szkoda" to nawet bym nie ruszał tematu, ale wszystko
    wskazuje na to, że po dzisiejszym nie było śladu (zderzaki są jednak
    elastyczne, a prędkość była minimalna), a gość postanowił skorzystać z
    okazji. Więc co do tego kto komu spierniczył dzień to dyskutowałbym, ale
    po co.

    --
    MZ

strony : [ 1 ] . 2 ... 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: