-
11. Data: 2011-06-11 22:51:59
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: "P_ablo" <o...@o...pl>
Użytkownik "jarek d." <d...@w...tlen.pl> napisał w wiadomości
news:it0e3k$uuc$1@news.onet.pl...
>
> Dżizas. Mam w puntolocie do wymiany szczęki hamulcowe i linkę ręcznego.
> Napisz, że jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę. Pliiiiissss ;P
>
Za wczasu kup juz nowy silnik... ;)
--
Picasso
-
12. Data: 2011-06-11 23:15:36
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: venioo <p...@o...eu>
W dniu 2011-06-11 21:57, Michał Gut pisze:
>> Dżizas. Mam w puntolocie do wymiany szczęki hamulcowe i linkę ręcznego.
>> Napisz, że jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę. Pliiiiissss ;P
>
> szczeki i linka to pryszcz powinien byc dla ciebie:)
>
byle ten pryszcz nie okazal sie wrzodem na d... ;)
--
venioo
GG:198909
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=2086
-
13. Data: 2011-06-11 23:33:44
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: gobo <g...@p...onet.pl>
Gratulacje, ale powiem Ci szczerze, że śmiałem się czytając Twoje
przejścia z autem.
Trochę przypominało mi to bajkę "Sąsiedzi":)
Pozdrawiam
Piotr
-
14. Data: 2011-06-12 00:57:18
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: Andy Niwiński <a...@i...pl>
"Michał Gut" <m...@w...pl>
news:it0brf$g62$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
> walcze juz ze swoim starszym kropasem ze 2 tygodnie albo i lepiej...
>
CIACH
> no to se zale powylewalem...
>
Fajnie się czyta. Ale mecaniory tak mają. Jeździłem do zeszłego roku
Daihatsu Gran Move, rocznik 2000. Czy li 10 lat od nowego. Po 7 latach
zaszła koniecznośc wymiany rury, od kolektora do końcowego tłumika. Bo ten
końcowy to chyba przeżyje auto. Jako, że tą cholerną rurę trzeba sprowadzać
z Japoni, to znalazłem w Łodzi (byłęm z wizytą) warsztat dorabiający rury na
miejscu i na poczekaniu. Zapłaciłem 750 zł. i szczęśliwy pojechałem do domu.
Na następnym ASU (abgasuntersuchung) - badanie spalin okazało sie, że
zajebali katalizator i wstawili pustą puszkę. Ot, mechaniory.
A Daihatsu to taka dziwna firma. Klocki z przodu wymieniałem pierwszy raz po
przebiegu 190 tkm. Tylne hamulce oryginał do końca. Oryginalne amorki - co
prawda głównie jeżdżony w Niemczech, ale często pohitlerowska autostrada -
Olszyna-Wrocław. Sprzedawałem go z przebiegiem 230 tkm. Oryginalne świece,
oryginalne przewody wn, oryginalny płyn hamulcowy (SIC!). Silnik delikatnie
spocony w okolicach uszczelki pod pokrywą zaworów. Przy 200 tkm zaczęła
piszczeć pompa wody. I to było poza akumulatorem jedyne co w tym aucie
wymieniłem. Oczywiście paski i takie tam regularnie wymieniane. Ale olej np.
co 20tkm. Nawet żarówki nie chciały się w nim przepalać.
-
15. Data: 2011-06-12 02:25:06
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: Michał Gut <m...@w...pl>
>
> Zdecydowanie o bębny :)
> No weź przestań. Przypominam, że dzisiaj poprawiasz humor przy sobocie ;P
bebny na allu lataja niedrogo. a jak wymienisz od razu to bedziesz mial
spokoj. i tak musisz beben sciagnac i tak:)
a jak zalozysz nowy to nie bedziesz mial jazd z nierownomiernymi i lipnymi
hamulcami z powodu rantu jaki sie tworzy od szczek.
-
16. Data: 2011-06-12 02:26:04
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: Michał Gut <m...@w...pl>
>> szczeki i linka to pryszcz powinien byc dla ciebie:)
>>
>
> byle ten pryszcz nie okazal sie wrzodem na d... ;)
wspominalem juz ze wymiana tarcz/klockow i amortyzatora to pryszcz dla mnie?
;)
przynajmniej na poczatku byla pryszczenm:)
-
17. Data: 2011-06-12 02:30:43
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: Michał Gut <m...@w...pl>
jakim cudem klocki wytrzymaly ci 200kkm? przeciez to niewykonalne albo byly
3cm grubosci:)
chyba ze latal caly czas na trasach gdzie hamulca nie dotykales.
mnie klocki jak starcza na 50kkm to uznaje ze dobry wynik, choc w nowszym
przelataly juz ponad 55kkm od zakupu auta i jeszcze sa...az dziwne.
zwlaszcza ze dosc czesto uzywam hamulcow.
co do katalizatora to coz... opylaja na platyne cwele. nie wpadlbym na to ze
moze komus sie chcec opieprzyc kata z samochodu...
-
18. Data: 2011-06-12 02:32:05
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: Michał Gut <m...@w...pl>
> Gratulacje, ale powiem Ci szczerze, że śmiałem się czytając Twoje
> przejścia z autem.
> Trochę przypominało mi to bajkę "Sąsiedzi":)
przy kolejnych urywanych srubach (bo to skrocona wersja byla:)) i klopotach
zastanawialem sie czy nie wisi nade mna jakies fatum. czego sie nie
dotknalem to mialem problemy. sasiedzi pasuja idealnie ale brakowalo mi
pomagiera coby sie w glowe drapal:)
-
19. Data: 2011-06-12 10:54:28
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: Andy Niwiński <a...@i...pl>
"Michał Gut" <m...@w...pl> schrieb im
Newsbeitrag news:it11bj$e27$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
> jakim cudem klocki wytrzymaly ci 200kkm? przeciez to niewykonalne albo
> byly 3cm grubosci:)
Nie mam pojęcia, ale to żadna urban legend, bo auto było od nowości w moich
rękach i nikt w nim nic nie tykał. Nawet przeglądy robiłem w znajomym
warsztacie, więc byłem zawsze podczas przeglądu przy aucie. A jeździł
całkiem normalnie, i w trasach i po mieście. Z tego więcej po mieście. I
ujeżdżała go moja żona, syn, córka i ja. I żadne nie było uczone nieużywania
hamulców. Co prawda wszystkie wyszkoliłem w używaniu hamowania silnikiem,
ale to raczej umożliwia w miarę płynną jazdę, a nie "wyłącza" hamulce.
> chyba ze latal caly czas na trasach gdzie hamulca nie dotykales.
> mnie klocki jak starcza na 50kkm to uznaje ze dobry wynik, choc w nowszym
> przelataly juz ponad 55kkm od zakupu auta i jeszcze sa...az dziwne.
> zwlaszcza ze dosc czesto uzywam hamulcow.
>
To auto to był taki prawdziwy japończyk. Nie był montowany w Europie, czy
innym trzecim świecie. Może dla siebie Japońce robią lepiej?
Andy
-
20. Data: 2011-06-12 10:59:33
Temat: Re: mechanicy papraki - historia jednej naprawy w 4 aktach
Od: "Pastryk" <P...@c...com>
Użytkownik "Michał Gut" <m...@w...pl> napisał w
wiadomości news:it11e5$e2b$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
> przy kolejnych urywanych srubach (bo to skrocona wersja byla:)) i
> klopotach zastanawialem sie czy nie wisi nade mna jakies fatum.
Bardziej wygląda to na fiatum.