-
21. Data: 2019-11-18 10:58:39
Temat: Re: elektronika
Od: q...@t...no1 (Queequeg)
Piotr Wyderski <p...@n...mil> wrote:
> Z punktu widzenia korporacji lepiej gościa prewencyjnie zwolnić, zawsze
> będzie "zamieszany w kradzież zegarka".
To prawda. Zastanawiam się, czy kiedyś to szaleństwo się odwróci.
Z drugiej strony, zawsze można *próbować* iść do sądu, i niech druga
strona wtedy udowadnia, że były podstawy.
Nie żebym specjalnie wierzył, że sądy i sprawiedliwość mają ze sobą wiele
wspólnego.
> To jest jak ze słynną jednodolarową aukcją z Teorii Gier: jedyny sposób,
> by wygrać, to nie przystąpić do gry.
IMO nie do końca. W jednodolarowej aukcji nie da się wygrać, bo żadnemu
graczowi, jeśli już przystąpił do gry, nie opłaca się jej przerwać. W
relacjach damsko-męskich... ja nie jestem aż takim pesymistą, ale to
prawda, że unikam przebywania z kobietami z firmy sam na sam (np. w
windzie, czy w kuchni, gdy drzwi są zamknięte). Nie znam ich na tyle żeby
wiedzieć, co może strzelić im do głowy.
> Co nie jest takie bardzo trudne, na świecie jest jakieś 3.8 miliarda
> kobiet (i rośnie). W tym jakieś 4 tysiące "tych jednych na milion".
To prawda. Też trzymam się z dala od koleżanek z pracy. Nie przez ryzyko
jakichś dziwnych oskarżeń tylko dlatego, że to się po prostu ze sobą nie
miesza, nie współgra i nie współistnieje.
Z drugiej strony do niedawna pracowało tu pewne małżeństwo, ale oni byli
wiele lat po ślubie i jedna z osób ściągnęła do pracy drugą, więc to co
innego.
--
https://www.youtube.com/watch?v=9lSzL1DqQn0
-
22. Data: 2019-11-18 11:51:44
Temat: Re: elektronika
Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil>
Queequeg wrote:
> To prawda. Zastanawiam się, czy kiedyś to szaleństwo się odwróci.
To nie jest szaleństwo. A może inaczej: ono z czegoś się wzięło.
> Z drugiej strony, zawsze można *próbować* iść do sądu, i niech druga
> strona wtedy udowadnia, że były podstawy.
Ale tu nie ma dwóch stron, tylko trzy: powódka, pozwany i pracodawca.
Sprawa jest śmierdząca, więc pracodawcy byłoby najlepiej pozbyć się
dwóch pierwszych stron, niech sobie szumią prywatnie, bez wnikania w
przyczynę. Ale powódki zwolnić nie może, bo dopiero będzie smród, jeśli
się okaże, że ona miała rację, więc... :-]
> Nie żebym specjalnie wierzył, że sądy i sprawiedliwość mają ze sobą wiele
> wspólnego.
Nie musi być żadnej sprawiedliwości, wystarczą stereotypy. Chciałbyś, by
Twoje dziecko miało pana przedszkolankę? "Na jednej ulicy naprzeciwko
siebie stoi klasztor męski i klasztor żeński. Nie ma w tym nic złego -
ale może być". :-)
> To prawda. Też trzymam się z dala od koleżanek z pracy. Nie przez ryzyko
> jakichś dziwnych oskarżeń tylko dlatego, że to się po prostu ze sobą nie
> miesza, nie współgra i nie współistnieje.
Oskarżenia to ekstremum, ale przenoszenie sporów prywatnych na teren
firmy może być dewastujące dla atmosfery pracy. Tak się po prostu nie robi.
Pozdrawiam, Piotr
-
23. Data: 2019-11-18 13:19:15
Temat: Re: elektronika
Od: q...@t...no1 (Queequeg)
Piotr Wyderski <p...@n...mil> wrote:
>> To prawda. Zastanawiam się, czy kiedyś to szaleństwo się odwróci.
>
> To nie jest szaleństwo. A może inaczej: ono z czegoś się wzięło.
Żadna skrajność nie jest dobra.
>> Z drugiej strony, zawsze można *próbować* iść do sądu, i niech druga
>> strona wtedy udowadnia, że były podstawy.
>
> Ale tu nie ma dwóch stron, tylko trzy: powódka, pozwany i pracodawca.
> Sprawa jest śmierdząca, więc pracodawcy byłoby najlepiej pozbyć się
> dwóch pierwszych stron, niech sobie szumią prywatnie, bez wnikania w
> przyczynę. Ale powódki zwolnić nie może, bo dopiero będzie smród, jeśli
> się okaże, że ona miała rację, więc... :-]
Tak, to prawda, natomiast jeśli można wyrwać (jakby nie patrzeć, należne)
odszkodowanie od fałszywie oskarżającej (która byłaby tu pozwaną) i
pracodawcy...
>> Nie żebym specjalnie wierzył, że sądy i sprawiedliwość mają ze sobą wiele
>> wspólnego.
>
> Nie musi być żadnej sprawiedliwości, wystarczą stereotypy. Chciałbyś, by
> Twoje dziecko miało pana przedszkolankę?
Z jednej strony tak, bo uważam, że fakt, że małymi dziećmi opiekują się
głównie kobiety (przedszkolanki, nauczycielki) nie jest dla tych dzieci za
dobry. Powinna być równowaga. Na pewno sam mam, patrząc statystycznie,
dużo lepsze wspomnienia z nauczycielami z technikum (głównie faceci) niż z
nauczycielkami w podstawówce. Inna sprawa, że technikum to już inny etap.
Z drugiej strony nie, bo z jakiegoś powodu faceci nie pchają się do takich
zawodów, więc jeśli jakiś jednak go wybiera, to może zapalać to czerwoną
lampkę. Bo co innego nauczyciel konkretnego przedmiotu w technikum, a co
innego opiekun / wychowawca w przedszkolu. Może jestem ofiarą stereotypu.
Z trzeciej strony... cóż, kobieca pedofilia również istnieje. Sam się jako
dziecko na szczęście nie spotkałem (z męską zresztą też nie), ale zjawisko
istnieje i są kobiety, które krzywdzą dzieci, a przez stereotyp opiekunki
domowego ogniska dużo trudniej nawet samej ofierze jest sobie uświadomić,
że została skrzywdzona, a co dopiero cokolwiek udowodnić.
https://kobieta.wp.pl/pedofilia-wsrod-kobiet-jest-cz
estsza-niz-nam-sie-wydaje-6283893048063617a
>> To prawda. Też trzymam się z dala od koleżanek z pracy. Nie przez ryzyko
>> jakichś dziwnych oskarżeń tylko dlatego, że to się po prostu ze sobą nie
>> miesza, nie współgra i nie współistnieje.
>
> Oskarżenia to ekstremum, ale przenoszenie sporów prywatnych na teren
> firmy może być dewastujące dla atmosfery pracy. Tak się po prostu nie robi.
Tak, to główny powód. Dopóki jest dobrze, to jest dobrze, ale jak
przestaje być dobrze... to zaczynają się problemy, bo trzeba współpracować
z osobą, której najchętniej by się więcej na oczy nie widziało (albo z
którą np. są ciche dni, jak się nie umie rozmawiać -- a wiele osób nie
umie).
Z drugiej strony, trzy firmy temu miałem romans z dziewczyną z pracy.
Relacja się rozpadła, ale nie było głębszych uczuć ani żadnej urazy,
sympatia została, praca też na tym nie ucierpiała. Więc się da, chociaż
myślę że to była kwestia luźnego podejścia obu stron. Jakby miało być z
tego coś poważnego, to pewnie nie byłoby potem tak dobrze / łatwo.
--
https://www.youtube.com/watch?v=9lSzL1DqQn0
-
24. Data: 2019-11-18 13:31:41
Temat: Re: elektronika
Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>
W dniu poniedziałek, 18 listopada 2019 11:51:46 UTC+1 użytkownik Piotr Wyderski
napisał:
> Oskarżenia to ekstremum, ale przenoszenie sporów prywatnych na teren
> firmy może być dewastujące dla atmosfery pracy. Tak się po prostu nie robi.
To już wina - bo po co baby zatrudniał? - i problem pracodawcy.
Chyba że komuś bardzo akurat na tej robocie zależy - ale wtedy niech trzyma nerwy na
wodzy ;>
A pracodawca potrafi sobie narobić - kolega mi opowiadał, że przez taką jedną
laseczkę rozpadł się zespół projektantów w firmie - a firma produkty własne wdrażała
i miała naprawdę niezła sprzedaż.
Wszystko przez to, że szef chciał za to nagrodzić inżynierów i taką ozdóbkę do firmy
zatrudnił - jak widać dobrymi chęciami naprawdę piekło jest wybrukowane ;)
-
25. Data: 2019-11-18 13:50:58
Temat: Re: elektronika
Od: q...@t...no1 (Queequeg)
Dawid Rutkowski <d...@w...pl> wrote:
> A pracodawca potrafi sobie narobić - kolega mi opowiadał, że przez taką
> jedną laseczkę rozpadł się zespół projektantów w firmie - a firma
> produkty własne wdrażała i miała naprawdę niezła sprzedaż.
Trzy firmy temu też się zepsuł, bo zatrudnili córkę prezesa. Drugą, bo
jedna już była, ale ona była normalna. Ta druga córeczka podobno tępa jak
but i nie do ruszenia (podobno, bo ja z nią nie rozmawiałem -- widziałem
ją tylko na korytarzu i słysząc, co się dzieje, ograniczałem kontakt do
"cześć"). Był konflikt na konflikcie, cały dział marketingu (bo zatrudnili
ją tam) przez to wyleciał... a dalej to już równia pochyła -- sprzedaż
spadła, na pensje nie było, inni pracownicy poodchodzili (bo nie dostawali
pensji).
Tak się psuje firmę. Natomiast tutaj to nie była kwestia płci, a nepotyzmu
i charakteru. Myślę, że gdyby to był synek prezesa, a nie córeczka, to
byłoby tak samo.
> Wszystko przez to, że szef chciał za to nagrodzić inżynierów i taką
> ozdóbkę do firmy zatrudnił - jak widać dobrymi chęciami naprawdę piekło
> jest wybrukowane ;)
Mamy taką jedną. A szkoda gadać... mam alergię. Chyba wszyscy mają i nikt
nie rozumie pewnych decyzji, ale ja jakoś tak... bardziej. Unikam jak
tylko mogę. Niestety czasem nie mogę.
Na pożegnanie od koleżanki (normalnej), która odchodziła (głównie przez
"ozdóbkę", bo nie była już w stanie z nią dłużej pracować) dostałem
pluszową amebę. "Jako symbol naszej udręki".
--
https://www.youtube.com/watch?v=9lSzL1DqQn0
-
26. Data: 2019-11-18 14:49:42
Temat: Re: elektronika
Od: Paweł Pawłowicz <pawel.pawlowicz13@gmailDOTcom>
W dniu 18.11.2019 o 11:51, Piotr Wyderski pisze:
[...]
>> Z drugiej strony, zawsze można *próbować* iść do sądu, i niech druga
>> strona wtedy udowadnia, że były podstawy.
>
> Ale tu nie ma dwóch stron, tylko trzy: powódka, pozwany i pracodawca.
> Sprawa jest śmierdząca, więc pracodawcy byłoby najlepiej pozbyć się
> dwóch pierwszych stron, niech sobie szumią prywatnie, bez wnikania w
> przyczynę. Ale powódki zwolnić nie może, bo dopiero będzie smród, jeśli
> się okaże, że ona miała rację, więc... :-]
Parę lat temu, w związku "awansem" na kierownicze stanowisko, zostałem
skierowany na kurs "umiejętności miękkich" dla managerów. Co się robi w
sytuacji przez Ciebie opisanej? Wywołuje się konflikt wśród pracowników,
a następnie stosując wszelkie środki, w tym plotki i pomówienia,
zarządza się tym konfliktem dla dobra firmy. Ustawia się wszystkich
pracowników przeciw takiej osobie. Aż sama się zwolni. Albo powiesi. Dla
firmy wszystko jedno.
Poważnie, takich rzeczy uczą na tych kursach.
P.P.
-
27. Data: 2019-11-18 16:03:58
Temat: Re: elektronika
Od: jaNus <p...@b...pl>
W dniu 18.11.2019 o 14:49, Paweł Pawłowicz pisze:
> kurs "umiejętności miękkich"
>
Gdzieś tam, w jakiejś książce, a tematycznie była o którejś z
amerykańskich "służb", i tam mówili o pewnym wydziale per DDT:
/Department Dirty Tricks/
czyli "brudnych sztuczek"...
--
Matematyka to księżniczka: jest taka... piękna!
Fizyka to prawdziwa potęga.
Logika to narzędzie cudowne, takie precyzyjne.
Ale wszystkie te wspaniałe nauki muszą słuchać *polityków*
Tedy patrz tym draniom na ręce!
-
28. Data: 2019-11-18 16:12:54
Temat: Re: elektronika
Od: sundayman <s...@p...onet.pl>
> Nie rwij dupy z własnej grupy. Z cholernie wielu powodów. Pamiętaj,
> ostrzegałem.
Ma rację. U mnie się to skończyło małżeństwem.
-
29. Data: 2019-11-18 16:49:51
Temat: Re: elektronika
Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>
W dniu poniedziałek, 18 listopada 2019 16:12:56 UTC+1 użytkownik sundayman napisał:
> > Nie rwij dupy z własnej grupy. Z cholernie wielu powodów. Pamiętaj,
> > ostrzegałem.
>
> Ma rację. U mnie się to skończyło małżeństwem.
No, jeśli małżeństwo nie skończyło się (albo nie rokuje w bliskim terminie) rozwodem,
to jeszcze nie tak źle - elektroczki czy programistki to nawet nie jedna na milion,
przynajmniej rząd wielkości wyżej.
Ale jeśli się dobrze nie przebiera to można mieć kłopot - kolega opowiadał o
praktykach w wolskich zakładach elektronicznych, towaru młodego i chętnego do wyboru
- ale co z tym dalej, jeśli jak się spojrzało na takie, co to nieco dłużej pracowały,
to ołów miały już w każdej zmarszczce... Na szczęście prawdopodobieństwo kłopotów
było bardzo zmniejszone właśnie przez warunki pracy z ołowiem i innymi
"przyjemnościami".
-
30. Data: 2019-11-18 16:53:59
Temat: Re: elektronika
Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>
W dniu poniedziałek, 18 listopada 2019 13:51:01 UTC+1 użytkownik Queequeg napisał:
> Tak się psuje firmę. Natomiast tutaj to nie była kwestia płci, a nepotyzmu
> i charakteru. Myślę, że gdyby to był synek prezesa, a nie córeczka, to
> byłoby tak samo.
Jak firma była prezesa, to na biednego nie trafiło.
Jak innych udziałowców - sami se takiego prezesa zatrudnili.
Inna sprawa, że kretyn, bo kto zarzyna kurę znoszącą złote jaja - używając dobrze
działającej firmy jako zabawki dla córeczki?
Bo pewnie była tak tępa i rozpieszczona, że nie wystarczyło zatrudnić na 1/4 etatu
dla ubezpieczenia, tylko chciała się "wykazać".
> > Wszystko przez to, że szef chciał za to nagrodzić inżynierów i taką
> > ozdóbkę do firmy zatrudnił - jak widać dobrymi chęciami naprawdę piekło
> > jest wybrukowane ;)
>
> Mamy taką jedną. A szkoda gadać... mam alergię. Chyba wszyscy mają i nikt
> nie rozumie pewnych decyzji, ale ja jakoś tak... bardziej. Unikam jak
> tylko mogę. Niestety czasem nie mogę.
Hmmm, ale to jest ozdóbka czy też "zabaweczka" prezesa - czy może ma udawać
"inżynierkę"?