eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaZwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 232

  • 71. Data: 2024-03-05 10:21:51
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2024-03-04 o 19:13, ddddddddddd pisze:

    > świetnie, mam nadzieję że uda się Tobie wreszcie dotrzeć do celu i nie
    > być zmuszonym pracować

    Raczej już nie mam takiej nadziei :) .
    W lipcu planuję zacząć pobierać emeryturę (na 100% będzie wyraźnie
    niższa niż emerytury naszych pracowników).
    Firma niestety nadal wymaga naszej pracy. Może byłoby inaczej gdyby nie
    kryzys 2008 i ostatnio totalna zapaść w półprzewodnikach.

    > (na pohybel większości, która wtedy stwierdzi, że
    > to nieuczciwe, że ty będziesz prezesem, a oni muszą pracować - bo nikt
    > nie będzie pamiętał twoich poświęceń po drodze)

    Ostatnimi czasy dosyć późno przychodzę do pracy (koło 10), ale wychodzę
    zazwyczaj po 22.

    > Chyba nigdy nie przestanę podziwiać takich ludzi jak Ty i Oni - oby było
    > takich ludzi jak najwięcej!

    Ale patrząc na to z boku to zaciąganie kredytów zamiast zwalniania
    pracowników raczej świadczy o tym, że nie nadaję się na przedsiębiorcę :)
    P.G.


  • 72. Data: 2024-03-05 11:28:25
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Ghost <g...@h...net>

    W dniu 28.02.2024 o 04:27, pytajacy pisze:

    > Taka jest dola współczesnego inżyniera elektronika, programisty itp.

    Nie wiem jak elektronika, ale jeszcze zadna firma nie zwalniala
    programostow z tych w ktorych w danym momencie pracowalem. Tak,
    slyszalem, ze zdarzaja sie zwolnienia, ale to nadal rzadka rzadkosc. To,
    ze GazWyb robi hype pod wplywem jednego njusa, to jeszcze nie jest
    standartd.


  • 73. Data: 2024-03-05 12:42:33
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2024-03-05 o 09:05, MKi pisze:
    > W dniu 2024-03-04 o 21:46, Piotr Gałka pisze:
    >> Wysłałem zrobione po mojemu (szkoda było marnować tyle włożonego w to
    >> wysiłku). Uznali.
    >
    > Czemu by mieli nie uznać?

    Oj tam, oj tam. Tak po prostu napisałem aby jak najkrócej zakończyć ten
    wątek. Gdybym miał podejrzenie, że nie uznają to wysłałby z całką, ale
    musiałbym się najpierw trochę o tym sam pouczyć, aby być pewnym, że
    piszę jak trzeba (jakieś tam dx, czy dt, czy d? - zupełnie nie
    wiedziałem po co to się dopisuje).

    > Pamiętam, że kiedyś na jakimś etapie olimpiady matematycznej
    > było zadanie o dwóch zegarach z dzwonkami - jeden bił co 2 sekundy,
    > drugi co 3. Pokazywały różne godziny, ale bicie zaczynały
    > równocześnie (i równoczesne uderzenia brzmiały jak jedno).
    > Pytane było - jaką godzinę wskazywały, jeśli było słychać ileś tam
    > (powiedzmy 11) uderzeń.
    >
    > Rozwiązałem to tak, że narysowałem dwie poziome kreski, na jednej
    > poprzeczki co 2 kratki, na drugiej co 3. Potem ponumerowałem
    > poprzeczki, odkreśliłem jednenastą i odliczyłem ile było
    > poprzeczek na każdej kresce. Uznali bez żadnych dyskusji.
    >

    A da się to jakoś bardziej analitycznie rozwiązać?
    Sekwencja się powtarza co 4 uderzenia. W trzeciej sekwencji brakuje
    ostatniego uderzenia tego co bije co 2s.
    Czyli on pokazuje 3*3-1 = 8 a drugi ma 3*2=6.
    Ale aby do tego dojść i tak trzeba sobie to namalować więc to raczej to
    Twoje rozwiązanie uznałbym za najbardziej naturalne. Myślę, że wszyscy
    tak zrobili.

    W podstawówce byłem na olimpiadach z matmy w 5 i 7 klasie. Szkoła chyba
    nie przypilnowała terminu zgłoszenia się w innych latach.
    Jak byłem w 7 to brat był w 5.
    Wydaje mi się, że były 4 etapy:
    - międzyszkolny,
    - okręgowy,
    - miejski,
    - wojewódzki.

    Na pierwszy etap jechało nas chyba 14 z panią od matematyki.
    Ale już na drugi, trzeci i czwarty zakwalifikowaliśmy się tylko ja z
    bratem więc wysłali z nami panią woźną.
    Na wojewódzkim chyba wypadłem dobrze, ale byli lepsi.
    P.G.


  • 74. Data: 2024-03-05 12:46:03
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Robert Wańkowski <r...@w...pl>

    W dniu 05.03.2024 o 10:21, Piotr Gałka pisze:
    >> Chyba nigdy nie przestanę podziwiać takich ludzi jak Ty i Oni - oby
    >> było takich ludzi jak najwięcej!
    >
    > Ale patrząc na to z boku to zaciąganie kredytów zamiast zwalniania
    > pracowników raczej świadczy o tym, że nie nadaję się na przedsiębiorcę ?

    A docenili chociaż? (pracownicy)


    Robert


  • 75. Data: 2024-03-05 13:29:28
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2024-03-05 o 12:46, Robert Wańkowski pisze:
    > W dniu 05.03.2024 o 10:21, Piotr Gałka pisze:
    >>> Chyba nigdy nie przestanę podziwiać takich ludzi jak Ty i Oni - oby
    >>> było takich ludzi jak najwięcej!
    >>
    >> Ale patrząc na to z boku to zaciąganie kredytów zamiast zwalniania
    >> pracowników raczej świadczy o tym, że nie nadaję się na przedsiębiorcę ?
    >
    > A docenili chociaż? (pracownicy)

    Będąc w Gdańsku (nasze biuro konstrukcyjne) nie mam kontaktu z
    pracownikami w Pile (ostatnio byłem "w firmie" kilka lat przed pandemią).
    W najgorszym kryzysie (2010-2013) pracownicy na pewno widzieli, że mają
    roboty (montaż) na 2..3h dziennie i potem nie mają co robić, więc mogli
    podejrzewać, że jest nie za wesoło, ale wydaje mi się, że kolega w Pile
    nie straszył ich informacjami o zaciąganiu kolejnych kredytów.

    Piła to nieduże miasto. Przypuszczam, że średnie zarobki też nie
    największe. Jestem pewien, że pracownicy doceniają to, że zawsze w
    styczniu pensje ustawiamy według publikowanej przez GUS średniej
    krajowej z zeszłego roku. Ta średnia jest liczona tylko dla większych
    przedsiębiorstw i różni dyrektorzy i prezesi ją zawyżają. Jest wyraźnie
    wyższa od mediany (cały czas liczonej tylko dla tych większych
    przedsiębiorstw). Te średnie obejmują tylko połowę pracujących. Podobno
    jakby policzyć dla wszystkich to wyniki byłyby dużo niższe.
    P.G.


  • 76. Data: 2024-03-05 14:32:24
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Mon, 4 Mar 2024 21:46:09 +0100, Piotr Gałka wrote:
    > W dniu 2024-03-04 o 18:15, ptoki pisze:
    >> No pacz pan, a u mnie na wsi olimpijczykow nie bylo.
    >> A w pobliskim miescie 8 szkol ponad podstawowych i tylko dwie uznawane
    >> za wyjatkowo dobre.
    >> Jak zaczales na wsi, w szkole takiej se to nie miales szansy na te dobra
    >> bo punktow na egzaminie wstepnym braklo.
    >
    > Wprawdzie nie mi odpowiadasz, ale dotyczy tego co ja pisałem.
    > Mam wrażenie, że zakładasz, że chodziłem to jakiejś szczególnie dobrej
    > szkoły, a to nieprawda.
    > IV Liceum w Gdańsku Nowym Porcie uchodziło za najgorsze w Trójmieście
    > (dzielnica też typu 'podejrzana'). Dlaczego akurat tam chodziłem? - bo
    > rodzice uważali, że jak ktoś chce to się wszędzie nauczy, a to było
    > najbliżej.

    To zalezy tez od nauczyciela i wyposazenia. Wyposazenie akurat chyba
    podobne, bo finansowanie takie same, ale z nauczycielami juz różnie
    może być.
    No i poziom nauczania zalezy tez od poziomu uczniów,
    aczkolwiek ... podobno nie ma związku inteligencji z pochodzeniem :-)

    > Na turniej wojewódzki (to nie była olimpiada)

    A nie chciałes potem na OF ?

    We Wroclawiu było takie "dobre" liceum nr 14, gdzie był nacisk na
    olimpiady.

    > Na ustnych odpowiedziach losowało się kartkę z 3 pytaniami (2 były z
    > fizyki, a jedno z wiedzy ogólnej). W tych z fizyki jedno to było coś
    > prostego do policzenia, a drugie z ogólnego rozumienia zjawisk fizycznych.

    Fajne były zadania i książki o nich z OF.
    Rozwijały rozumienie fizyki na licealnym poziomie.

    > A z olimpiadą z fizyki mam inne wspomnienie. Wyobrażam sobie jak musiało
    > rozśmieszyć kogoś sprawdzającego moje rozwiązanie zadania, które trzeba
    > było zrobić w domu i wysłać.
    > Zadnie było takie: Pierścień leżący na stole się obraca i przesuwa.
    > Wyznaczyć siły tarcia działające na pierścień.
    > Część fizyczna zajęła mi pół strony a potem na chyba 3 stronach
    > wyliczałem całkę sinusa czy cosinusa rozdzielając pierścień na małe
    > kawałeczki łuku o rozmiarze zmierzającym do 0 i potem sumując wektorowo
    > nieskończoną liczbę takich cząstkowych sił.
    > Wszystko dlatego, że nie miałem pojęcia o istnieniu całek (nie mieliśmy
    > jeszcze na matmie).
    >
    > Jak pokazałem to rozwiązanie mamie to mi powiedziała: Tu się stawia

    Dzielnica zła, ale mama wykształcona :-)

    > takiego robaka i tu od razu piszesz to co tobie wyszło po 3 stronach.
    > Wysłałem zrobione po mojemu (szkoda było marnować tyle włożonego w to
    > wysiłku). Uznali.

    Ogolnie biorąc - całki nie były wtedy w programie szkolnym,
    i zadania z OF wszystkie można było rozwiązać bez całkowania.
    Ale wymagało to czasem ambitnych modeli/założeń, które były doceniane
    przy ocenie.
    Punktów ujemnych za użycie całki chyba nie było :-)

    >> Nie umniejszam twoim wynikom. Wskazuje ze ja nie mialem takiej pomocy w
    >> szkole bo mieszkalem tam gdzie mieszkalem...
    >
    > Według mnie jakość szkoły nie miała wtedy wiele do tego. Przecież
    > podręczniki były wtedy wszędzie te same, a nie kojarzę aby jakiś
    > nauczyciel wychodził poza podręczniki.

    Program był taki sam, podreczniki prawie te same, ale chocby licea
    profilowane miały wiekszą ilość godzin.
    Plus jakosc nauczyciela, poziom klasy, który musiał brac pod uwage,
    itp.
    Dobrze widać było chocby na egzaminach wstępnych i pierwszym roku
    studiów - były osoby lepsze i gorsze :-)

    > Robiłem sobie na obóz wędrowny alarm na zieloną noc. Jako wyzwalacz miał
    > być cieniutki (0.05mm) drucik włączony w obwód bazy tranzystora. Teraz
    > nie wiem jaki był dokładnie układ, ale wiem, że wyszło mi, że maksymalna
    > wartość dopuszczalnej długości drucika wypada dla jakiejś wartości
    > rezystora. Dla większych wartości i dla mniejszych jest gorzej. Ale nie
    > umiałem wyznaczyć tej wartości dokładnie. Jedynie licząc kolejne
    > przybliżenia. Te długości wychodziły w km więc było to zupełnie bez
    > praktycznego znaczenia, ale mnie dręczyło, że nie umiem tego policzyć.
    > Idę do szkoły - a tu pochodne.

    W liceum na piewszej lekcji fizyki padło "najlepiej by było, jakbym
    wam wytlumaczyla co to jest pochodna i całka, wszystko byloby
    prostsze. Ale matematycy bardzo nalegają, zeby tego nie robic,
    bo my to źle tłumaczymy, a oni chcą porządnie - ciagi, granice,
    funkcje ... i dowiecie się za rok" :-)

    J.


  • 77. Data: 2024-03-05 16:08:40
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Tue, 5 Mar 2024 12:42:33 +0100, Piotr Gałka wrote:
    > W dniu 2024-03-05 o 09:05, MKi pisze:
    >> W dniu 2024-03-04 o 21:46, Piotr Gałka pisze:
    >>> Wysłałem zrobione po mojemu (szkoda było marnować tyle włożonego w to
    >>> wysiłku). Uznali.
    >>
    >> Czemu by mieli nie uznać?
    >
    > Oj tam, oj tam. Tak po prostu napisałem aby jak najkrócej zakończyć ten
    > wątek. Gdybym miał podejrzenie, że nie uznają to wysłałby z całką, ale
    > musiałbym się najpierw trochę o tym sam pouczyć, aby być pewnym, że
    > piszę jak trzeba (jakieś tam dx, czy dt, czy d? - zupełnie nie
    > wiedziałem po co to się dopisuje).

    Nie da się tego jakąś symetrią rozwiązać?
    że np dwa przeciwlegle kawałki dają zawsze taką samą sumę?
    A moze 4 ...

    J.


  • 78. Data: 2024-03-05 16:09:01
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2024-03-05 o 14:32, J.F pisze:
    >> Jak pokazałem to rozwiązanie mamie to mi powiedziała: Tu się stawia
    >
    > Dzielnica zła, ale mama wykształcona :-)

    Błąd logiczny - łącząc mnie z dzielnicą nie wziąłeś pod uwagę wszystkich
    możliwości nie przeczących podanym informacjom :)
    To, że liceum w Nowym Porcie było najbliżej nie znaczy, że mieszkaliśmy
    w Nowym Porcie.
    Mama uczyła maszynoznawstwa, materiałoznawstwa i rysunku technicznego w
    Zespole Szkół Budowy Okrętów.

    > Program był taki sam, podreczniki prawie te same, ale chocby licea
    > profilowane miały wiekszą ilość godzin.

    Jeśli masz na myśli klasy profilowane to ja chodziłem do Mat-Fiz.
    Myślałem, że we wszystkich liceach był po prostu taki zam zestaw klas do
    wyboru. Ale tak faktycznie to nic nie wiedziałem o innych liceach i mi
    to wisiało. Szkoła to było prawie zło konieczne zabierające mi czas,
    który wolałem poświęcać na elektronikę. Nawet jak w lecie codziennie
    szliśmy na plażę (mieszkaliśmy 400m od plaży) to ja szedłem z książką.

    > Plus jakosc nauczyciela, poziom klasy, który musiał brac pod uwage,
    > itp.
    > Dobrze widać było chocby na egzaminach wstępnych i pierwszym roku
    > studiów - były osoby lepsze i gorsze :-)

    Z 4 egzaminów (Mat zadania i testy i Fiz zadania i testy) wychodziłem
    zawsze sporo przed końcem czasu. Nie zdawałem sobie sprawy, że skutkiem
    było, że pilnujący mnie zapamiętali.
    Po I roku na egzaminie był ten sam pilnujący co na wstępnych, a nie
    mieliśmy z nim żadnych zajęć - nie sądziłem, że mnie zna.
    Gdy się zacząłem rozglądać po kolegach (nie wiedziałem jakie są mniej
    więcej czasy działania przetworników AD - nie sądziłem, że czegoś, co
    dla mnie jest parametrem katalogowym trzeba się uczyć) to zwrócił mi
    uwagę: "Panie Gałka! Pan czegoś nie wie?!"

    A różnice na I roku to mi się wydawało, że głównie były między liceum a
    technikum. Ci po technikum byli, szczególnie z matematyki, ciency.

    > W liceum na piewszej lekcji fizyki padło "najlepiej by było, jakbym
    > wam wytlumaczyla co to jest pochodna i całka, wszystko byloby
    > prostsze. Ale matematycy bardzo nalegają, zeby tego nie robic,
    > bo my to źle tłumaczymy, a oni chcą porządnie - ciagi, granice,
    > funkcje ... i dowiecie się za rok" :-)

    Przez pierwszy miesiąc czy dwa naszym nauczycielem fizyki był jakiś
    młody prosto po studiach. Strasznie mu przeszkadzało, że 1/3 klasy
    (głównie dziewczyny) ma problemy z przekształcaniem równań.
    Też się dziwiłem, że poszła taka do mat-fiz a nie umie przenieść
    zmiennej na drugą stronę.
    Ale potem "wzięli go na Politechnikę" co dla nas znaczyło że był tak
    dobry że...

    Żona po studiach też pół roku uczyła matematyki w szkole a potem "wzięli
    ją na Politechnikę" :).
    P.G.




  • 79. Data: 2024-03-05 16:24:20
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2024-03-05 o 16:08, J.F pisze:

    > Nie da się tego jakąś symetrią rozwiązać?
    > że np dwa przeciwlegle kawałki dają zawsze taką samą sumę?
    > A moze 4 ...
    >

    Nie wiem i nie chce mi się za bardzo myśleć. Nie mam niestety kopii
    tamtego rozwiązania, co byłoby jakimś punktem wyjścia. Już od dłuższego
    czasu siedzę jak na szpilkach, że kolejny dzień minie a ja nie wezmę się
    za bardzo nie lubianą, żmudną i długotrwałą robotę, która na mnie czeka.

    Może (ale tylko może) gdyby siła tarcia była proporcjonalna do prędkości
    dało by się niezależnie potraktować ruch obrotowy i posuwisty.
    Z moją wyobraźnią jest coraz gorzej. Kiedyś bym od razu wiedział pod
    jakimi warunkami można to traktować niezależnie a teraz nie umiem sobie
    wyobrazić co musi zachodzić, aby jedno nie wpływało na drugie i czy na
    pewno w sytuacji jak w zadaniu nie można tego rozdzielić.
    Ale gdyby można było to wtedy bym chyba to wiedział - więc raczej nie można.
    P.G.


  • 80. Data: 2024-03-05 16:29:48
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Tue, 5 Mar 2024 16:09:01 +0100, Piotr Gałka wrote:
    > W dniu 2024-03-05 o 14:32, J.F pisze:
    >> Program był taki sam, podreczniki prawie te same, ale chocby licea
    >> profilowane miały wiekszą ilość godzin.
    >
    > Jeśli masz na myśli klasy profilowane to ja chodziłem do Mat-Fiz.
    > Myślałem, że we wszystkich liceach był po prostu taki zam zestaw klas do
    > wyboru. Ale tak faktycznie to nic nie wiedziałem o innych liceach i mi
    > to wisiało.

    Pare lat później i we Wrocławiu, były juz całe licea profilowane.
    Tzn np były klasy mat-fiz, chyba matematyczna, być moze ogólna,
    ale juz biol-chem czy humanistyczna, to w innym liceum.

    Teraz patrze ... mają rozrzut :-)
    https://lo14.wroc.pl/rekrutacja-do-liceum-ogolnokszt
    alcacego-nr-xiv-na-rok-szkolny-20242025,123,pl

    ci mniejszy
    https://lo3.wroc.pl/rekrutacja-2024-2025/

    >> Plus jakosc nauczyciela, poziom klasy, który musiał brac pod uwage,
    >> itp.
    >> Dobrze widać było chocby na egzaminach wstępnych i pierwszym roku
    >> studiów - były osoby lepsze i gorsze :-)
    >
    > A różnice na I roku to mi się wydawało, że głównie były między liceum a
    > technikum. Ci po technikum byli, szczególnie z matematyki, ciency.

    Ale w liczbach zespolonych i macierzach lepsi ... przez miesiąc, dwa
    :-)

    A matura ta sama, program chyba ten ten sam, nauki rok więcej ...

    We wrocku jak wyzej, były jeszcze IMO róznice między liceami,
    ale to pewnie też dlatego, ze jak ktos z matmy średni, to się do
    takiego mat-fiz nie pchał.

    W dodatku pasjonaci jak my, to sie czesto sami uczyli nadprogramowo.


    J.

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 20 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: