eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.sci.inzynieria › co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 104

  • 51. Data: 2017-03-21 19:43:41
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Sebastian Biały <h...@p...onet.pl>

    On 3/21/2017 1:22 AM, Jarosław Sokołowski wrote:
    >>>> Problemem jest nadmiar przedmiotów tumanistycznych w kontekście
    >>>> wielkich planów unowocześnienia technicznie kraju własną siła roboczą.
    >>> Co to są "przedmioty tumanistyczne"?
    >> Religie, patriotyzmy, sztuki etc.
    >> Zgodnie z zasada że tumanista to "humanista minus matematyka".
    > A dlaczego nie przyjąć zasady, że tumanista to "humanista minus cokolwiek,
    > co maturzysta umieć powinien, a kidyś wstyd było się przyznać, że się nie
    > ma o tym pojęcia"? Mnie ona dużo bardziej odpowiada.

    To też prawda ale humanista minus matematyka jest najczęściej
    wystepująca odmianą tumanisty. Do tego stopnia że widuje w TV, gazetach
    i innych srodkach jak się bezwstydnie przechwalają swoją ignorancją.
    Matematyka wyrosła na taki symbol ucisku biednych pseudo-humanistów.

    > Jedynym efektem takich reformatorskich zapędów i snów o potędze jest
    > rosnąca rzesza młodych tumanistów. Takich, co to już w połowie szkoły
    > podstawowej wiedzą, że będą budować drony i hyperloopy.

    Miałem kontak z nauczycielami, powiedzmy dość szeroki. Jeden z nich
    przytomnie zauważyl że to efekt przedkładania "pewności siebie" nad
    "wiedzę" w ogólnie pojętej edukacji a wielu się z tą tezą zgodziło.
    Prawdopodobnie w dziedzinach takich jak Korpo-Ekonomia czy Marketing i
    Parzenie Kawy ma to sens, ale w przedmiotach ścisłych ani trochę.
    Programów jednak nie układają umysły ścisłe tylko tumanisci. Ani się
    obejrzymy jak bedzie więcej godzin z kreacjonizmu jak Darwina.

    > wskazując fałszywe ścieżki. Nie oszukujmy się -- projektantów machin
    > latających wcale tak wielu na świecie nie potrzeba.

    Potrzeba troche projektantów samochodów elektrycznych i całkiem dużo
    Panów Kazimierzów z petem w zebach co bedą je naprawiać. Mniej
    potrzebujemy Panów Kazimierzów malujących krajobrazy z motywem pędzących
    samochodów elektrycznych. To dotyczy całej gospodarki opartej o wiedzę
    ścisłą a taką wymyslił sobie Minister od Power Pointa.

    > Ale i tak statystycznie łatwiej będzie załapać się dziecku na karierę
    > konduktrora w hyperloopie, elektryka w elektrowni, czy jakiś inny podobny
    > pożyteczny zawód. Po prostu takich ludzi potrzeba więcej. Ja wolę, gdy
    > to społeczeństwo będzie czytało książki, gdy sposób rozmnażania paproci
    > nie będzie dla niego tajemnicą, będzie wiedzieć dlaczego pada deszcz,
    > kto to był Tycjan, przez jakie kraje jedzie się do Macedonii.

    To wszystko wiedza z różnych dziedziń. Sek w tym że własnie sie ją
    wycina na rzecz Mickiewicza. Jak już to wolałbym choć trochę Eco albo
    choć tyciu Pratchetta. Co zrobić, gówniany patriotyzm to i gówniane
    horyzonty myślowe kończące się na najbliższym płocie.

    > Zdecydowanie wolę to, niż by mieli to być sami niespełnieni konstruktorzy
    > dronów, których nikt nie chce zatrudnić. A do innej roboty (TEŻ!) się nie
    > nadają, bo w szkole interesowała ich tylko technologia i materiałoznawstwo.

    Społeczeństwo składające się z ludzi wykształconych wyłacznie ogólnie
    nic nie osiągnie w nowoczesnych technologiach. Nie beda miali czasu na
    te szczegóły które *ROBIĄ* różnicę. Dlatego bardzo cenne byly technika:
    pozwalaly odpowiednio wczesniej ukierunkować ludzi którzy mieli
    *talent*. W dodatku zazwyczaj bez zabierało to godzin z Mickiewicza.
    Efektem czego na studia docierali ludzie obcykani w liczbach zespolonych
    rózniczkach i całkach na poziomie używalnym i czasem czytający namiętnie
    literaturę. Kilka lat temu spotkałem grupe studentów nie mających w
    programie logarytmów. Zbladłem. I oni pójda robić następny rendering
    samochodu elektrycznego i wygrają nastepny konkurs na sliczne zagięcia
    maski i odplaski na lakierze. Alleluja i do przodu.


  • 52. Data: 2017-03-21 21:39:08
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Sebastian Biały napisał:

    >> A dlaczego nie przyjąć zasady, że tumanista to "humanista minus
    >> cokolwiek, co maturzysta umieć powinien, a kidyś wstyd było się
    >> przyznać, że się nie ma o tym pojęcia"? Mnie ona dużo bardziej
    >> odpowiada.
    >
    > To też prawda ale humanista minus matematyka jest najczęściej
    > wystepująca odmianą tumanisty.

    A co jeśli powiem, że okoliczny biotop zasiedlają zgoła inne gatunki?

    >> Jedynym efektem takich reformatorskich zapędów i snów o potędze jest
    >> rosnąca rzesza młodych tumanistów. Takich, co to już w połowie szkoły
    >> podstawowej wiedzą, że będą budować drony i hyperloopy.
    >
    > Miałem kontak z nauczycielami, powiedzmy dość szeroki. Jeden z nich
    > przytomnie zauważyl że to efekt przedkładania "pewności siebie" nad
    > "wiedzę" w ogólnie pojętej edukacji a wielu się z tą tezą zgodziło.
    > Prawdopodobnie w dziedzinach takich jak Korpo-Ekonomia czy Marketing
    > i Parzenie Kawy ma to sens, ale w przedmiotach ścisłych ani trochę.

    Co z tego, skoro te niezdrowe ambicje dorosłych przeważnie dotyczą
    przedmiotów ścisłych i budowy dronów (czy co aktualnie modnie), a nie
    parzenia kawy?

    > Programów jednak nie układają umysły ścisłe tylko tumanisci.

    Nestety często zbyt ścisłe. Tacy, co nie widzą realnych ograniczeń.
    Co z tego, że sobie wymyślą czego uczyć, skoro nie ma nauczycieli,
    którzy potrafią wiedzę przekazać. Lepszy program mniej ambitny, za
    to dobrze nauczany, niż nowatorski, którego nie da się realizować
    z powodu "czynnika ludzkiego".

    > Ani się obejrzymy jak bedzie więcej godzin z kreacjonizmu jak Darwina.

    Coś sobie przypominam, że u mnie na biologii w liceum tak było lata
    temu. Darwin? To proste, wiele do gadania nie ma. A wszystkie poprzednie
    koncepcje, liczne i skomplikowane -- to wymaga czasu na omówienie. Z tym
    że na poziomie liceum to tego było w sumie może ze dwie godziny.

    >> wskazując fałszywe ścieżki. Nie oszukujmy się -- projektantów machin
    >> latających wcale tak wielu na świecie nie potrzeba.
    >
    > Potrzeba troche projektantów samochodów elektrycznych i całkiem dużo
    > Panów Kazimierzów z petem w zebach co bedą je naprawiać.

    Nie brakuje nam ani jednych, ani drugich.

    > Mniej potrzebujemy Panów Kazimierzów malujących krajobrazy z motywem
    > pędzących samochodów elektrycznych. To dotyczy całej gospodarki opartej
    > o wiedzę ścisłą a taką wymyslił sobie Minister od Power Pointa.

    Tak wymyślił?! Bo myslałem, że co inne. A ja bym chciał żyć
    w społeczeństwie, w którym jest wielu uśmiechniętych Kazimierzów
    (Adolfów może jednak nie) malujących pejzaże. Tylko umieszczanie
    na nich samochodów elektrycznych uważam za słaby pomysł. Sam bym
    zresztą chętnie to robił.

    >> Ale i tak statystycznie łatwiej będzie załapać się dziecku na karierę
    >> konduktrora w hyperloopie, elektryka w elektrowni, czy jakiś inny podobny
    >> pożyteczny zawód. Po prostu takich ludzi potrzeba więcej. Ja wolę, gdy
    >> to społeczeństwo będzie czytało książki, gdy sposób rozmnażania paproci
    >> nie będzie dla niego tajemnicą, będzie wiedzieć dlaczego pada deszcz,
    >> kto to był Tycjan, przez jakie kraje jedzie się do Macedonii.
    >
    > To wszystko wiedza z różnych dziedziń. Sek w tym że własnie sie ją
    > wycina na rzecz Mickiewicza. Jak już to wolałbym choć trochę Eco albo
    > choć tyciu Pratchetta. Co zrobić, gówniany patriotyzm to i gówniane
    > horyzonty myślowe kończące się na najbliższym płocie.

    Znam ten kierunek. On jest okropny -- dla mnie wstrętny i obmierzły.
    "Poczytajmy se trochę Pratchetta, on fajnie pisze, skoro już musi być
    ten polski. Ale nie jakieś Morsztyny i Sępy Szarzyńskie, to takie
    nudne". Pratchetta możecie sobie dla przyjemności (nawet powinniście),
    a życie nie składa się z samych przyjemności. To po prostu trzeba
    poznać. Jak nie w szkole, to kiedy? I aż tak nieprzyjemne być nie musi,
    jak wam się wydaje.

    >> Zdecydowanie wolę to, niż by mieli to być sami niespełnieni konstruktorzy
    >> dronów, których nikt nie chce zatrudnić. A do innej roboty (TEŻ!) się nie
    >> nadają, bo w szkole interesowała ich tylko technologia i materiałoznawstwo.
    >
    > Społeczeństwo składające się z ludzi wykształconych wyłacznie ogólnie
    > nic nie osiągnie w nowoczesnych technologiach.

    Społeczeństwo nie kształcące dzieci ogólnie, nic nie osiągnie, upadnie.
    Przypominam, że my tu cały czas o kształceniu dziatwy od maleńkości. Za
    ten temat w pierwszej kolejności zabrali się deformatorzy. I na to mają
    ochotę deforamtorzy inni, czasem jeszcze gorsi, którzy na szczęście nie
    mają możliwości psuć.

    > Kilka lat temu spotkałem grupe studentów nie mających w programie
    > logarytmów. Zbladłem. I oni pójda robić następny rendering samochodu
    > elektrycznego i wygrają nastepny konkurs na sliczne zagięcia maski
    > i odplaski na lakierze. Alleluja i do przodu.

    Bez przesady, absolwentom ASP miary logarytmiczne są potrzebne, ale na
    poziomie intuicyjnym, obcykani we wzroach być nie muszą. Chyba że to
    studenci innego kierunku -- wtedy to mnie przerażenie bierze, że ktoś
    ma takie pomysły, by oni brali się za renderingi.

    A tak przy okazji -- mój licealny nauczyciel analizy matematycznej
    (więc poniekąd i logarytmów) skończył (również) malarstwo sztalugowe
    na warszawskiej ASP.

    --
    Jarek


  • 53. Data: 2017-03-21 22:42:02
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Sebastian Biały <h...@p...onet.pl>

    On 3/21/2017 9:39 PM, Jarosław Sokołowski wrote:
    >> To też prawda ale humanista minus matematyka jest najczęściej
    >> wystepująca odmianą tumanisty.
    > A co jeśli powiem, że okoliczny biotop zasiedlają zgoła inne gatunki?

    To mamy inne środowiska.

    >> Programów jednak nie układają umysły ścisłe tylko tumanisci.
    > Nestety często zbyt ścisłe. Tacy, co nie widzą realnych ograniczeń.
    > Co z tego, że sobie wymyślą czego uczyć, skoro nie ma nauczycieli,
    > którzy potrafią wiedzę przekazać.

    Ponieważ nastapiła wymiana pokoleniowa nauczycieli i obecni to sa
    właśnie już po reformach tumanistów. Ponadto ludzie zdolni technicznie
    od dawna zarabiaja 5x wiecej w firmach prywatnych. Na uczelniach i w
    szkołach zostaly miernoty bądź entuzjaści (ale tych drugich mniej).
    Mówie to nie tylko z perspektywy ucznia ale i nauczyciela. Tak są
    nieliczne wyjątki ale to nie ma żadnego znaczenia.

    > Lepszy program mniej ambitny

    Obecnie nie ma programów nawet mało ambitnych. Sa mierne. O ile nie
    jestem metodykiem tumanizmu to jednak mam pewne prawo wypowiadać sie o
    naukach ścisłych. Jest bardzo źle. Od jakiś 20 lat szkoła usilnie stara
    się program podstawowki '80 wcisnąc w ciasne ramy trójszkoly + matura i
    kawałek studiów. Dają radę!

    >> Ani się obejrzymy jak bedzie więcej godzin z kreacjonizmu jak Darwina.
    > Coś sobie przypominam, że u mnie na biologii w liceum tak było lata
    > temu. Darwin? To proste, wiele do gadania nie ma. A wszystkie poprzednie
    > koncepcje, liczne i skomplikowane -- to wymaga czasu na omówienie. Z tym
    > że na poziomie liceum to tego było w sumie może ze dwie godziny.

    Było tego znacznie więcej, pewnie nie zauwazyles ża cały program
    biologii/przyrody w klasach podstawówek gimnazjów i liceów jest
    podporzadkowany Darinizmowi i genetyce. To znaczy *był* bo chyba idzie
    nowe. Na horyzoncie mamy już nowych Łysenków.

    >> Potrzeba troche projektantów samochodów elektrycznych i całkiem dużo
    >> Panów Kazimierzów z petem w zebach co bedą je naprawiać.
    > Nie brakuje nam ani jednych, ani drugich.

    Brakuje. Przykładowo brakuje ludzi w IT, ale nie duperelnych od
    wciskania CapsLocka tylko mających pojęcie o matematyce, programowaniu,
    analizie, datamining.

    Przykładowo brakuje ludzi w inzynierii. Ale nie duperelnych od
    dokręcania śrubek tylko potrafiących policzyć jak skonstuować układ
    chłodzenia rdzenia, jak produkować półprzewodniki, jak wygląda produkcja
    grafenu itp.

    Efektem czego w pierwszym wypadku sprowadzamy "przelotowych" pracowników
    ze wschodu a w drugim kupujemy całe technologie razem z obsługą.

    I co ważne brakuje najzwyklejszych mechaników. Nie dalej jak kilka tyg
    temu rozmawialem z włascicielem wiekszego warsztatu. *NIE* potrafi od
    miesięcy znaleźc kogokolwiek do pracy. A jak się trafi to debil którego
    zwalnia po kilku dniach. I wymagań nie ma żadnych poza umiejętnościa
    odróznienia momentu siły od siły bo klucz dynamometryczy jest problemem.
    Zaś mikrometry wszystkie zniszczone po jednym dniu pracy. Widzisz,
    brakuje nawet Kaziów z beretem z antenką. Nawet hydraulika nie
    znajdziesz ktory ma blade pojęcie o mechanice płynów. Za to jak szybko
    rurki spawają!

    >> Mniej potrzebujemy Panów Kazimierzów malujących krajobrazy z motywem
    >> pędzących samochodów elektrycznych. To dotyczy całej gospodarki opartej
    >> o wiedzę ścisłą a taką wymyslił sobie Minister od Power Pointa.
    > Tak wymyślił?! Bo myslałem, że co inne.

    Nie, wymyślił właśnie to. Drony, samochody elektryczne, innowacyjność.
    Albo żyje w jakimś własnym świecie albo z premedytacją pieprzy bo
    przeciez nie ma komu tej rewolucji robić a jego własna koleżanka z rządu
    ma wizję literackiej Polski.

    > A ja bym chciał żyć
    > w społeczeństwie, w którym jest wielu uśmiechniętych Kazimierzów
    > (Adolfów może jednak nie) malujących pejzaże. Tylko umieszczanie
    > na nich samochodów elektrycznych uważam za słaby pomysł. Sam bym
    > zresztą chętnie to robił.

    Pozostała częśc społeczeństwa musi na nich pracować ewentualnie trzeba
    znaleźć ropę, gaz, grafen i diamenty gdzies pod Radomiem. Samo malowanie
    obrazow nie generuje sensownej ekonomii i nie utrzyma państwa.

    >> To wszystko wiedza z różnych dziedziń. Sek w tym że własnie sie ją
    >> wycina na rzecz Mickiewicza. Jak już to wolałbym choć trochę Eco albo
    >> choć tyciu Pratchetta. Co zrobić, gówniany patriotyzm to i gówniane
    >> horyzonty myślowe kończące się na najbliższym płocie.

    > Znam ten kierunek. On jest okropny -- dla mnie wstrętny i obmierzły.
    > "Poczytajmy se trochę Pratchetta, on fajnie pisze, skoro już musi być
    > ten polski. Ale nie jakieś Morsztyny i Sępy Szarzyńskie, to takie
    > nudne". Pratchetta możecie sobie dla przyjemności (nawet powinniście),
    > a życie nie składa się z samych przyjemności. To po prostu trzeba
    > poznać. Jak nie w szkole, to kiedy? I aż tak nieprzyjemne być nie musi,
    > jak wam się wydaje.

    Znowu pieprzysz. Nigdzie nie napisałem że reszta jest nudna. Napisałem
    natomiast że obecna szkoła nie tylko idzie w kierunku głebokiego
    tumanizmu. Dodatkowo w kierunku izolacjonizmu, ponieważ mamy obecnie u
    władzy gówanianych patriotów ktorym wizja edukacji kończy sie na płocie
    sąsiada. Miciekwicz powinien być tak samo omawiany jak cała masa
    *innej*, również wartościowej literatury, niekoniecznie PL i
    niekoniecznie traumatycznej, filozoficznej czy nagrobnej. Współczesnej
    też, Eco jest wartościowy tak samo jak Sienkiewicz. Inaczej produkujemy
    wybrakowanych literatów odbitych od stępla akuratnie naczelnej
    ideologii. W dodatku bez matematyki bo nie było miejsca na pierdoły jak
    trzeba treny omawiać.

    >> Społeczeństwo składające się z ludzi wykształconych wyłacznie ogólnie
    >> nic nie osiągnie w nowoczesnych technologiach.
    > Społeczeństwo nie kształcące dzieci ogólnie, nic nie osiągnie, upadnie.

    To się wzajemnie nie wyklucza. Czyli można kształcić i ogólnie i
    szczególnie *jednocześnie*. Obecnie mamy tylko ogólnie, jakieś
    zróżnicowanie dopiero na studiach kiedy już jest zapóźno.

    >> Kilka lat temu spotkałem grupe studentów nie mających w programie
    >> logarytmów. Zbladłem. I oni pójda robić następny rendering samochodu
    >> elektrycznego i wygrają nastepny konkurs na sliczne zagięcia maski
    >> i odplaski na lakierze. Alleluja i do przodu.
    > Bez przesady, absolwentom ASP miary logarytmiczne są potrzebne, ale na
    > poziomie intuicyjnym, obcykani we wzroach być nie muszą. Chyba że to
    > studenci innego kierunku -- wtedy to mnie przerażenie bierze, że ktoś
    > ma takie pomysły, by oni brali się za renderingi.

    Kierunek sciśle techniczny. Obcięte programy nauczania zmieszane z
    wuefistkami po studiach podyplomowych z matematyki "bo byly godziny do
    wzięcia". Efekt: pierwszy semestr studiów to skompresowany program
    szkoły średniej '80.

    > A tak przy okazji -- mój licealny nauczyciel analizy matematycznej
    > (więc poniekąd i logarytmów) skończył (również) malarstwo sztalugowe
    > na warszawskiej ASP.

    Cieszę się. Co z tego niby wynika? Znałem studenta matematyki, niezłego,
    ktory zdobywał wyróżnienia w rzeźbie. I jeszcze jednego co świetnie
    spiewał głosem operowym i przy okazji robił dr z krystalografii.

    Rozmawiam o ogólnym problemie. Przypadkowe wyjątki sa bezużyteczne. Z
    resztą to żadne specjalne wyjątki - wielodziedzinowych
    studentów/doktorów/hab spotkasz na pęczki, tylko trzeba się rozglądać
    gdzie indziej niż wśród prawnikow.


  • 54. Data: 2017-03-21 23:32:36
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Sebastian Biały próbuje napisać program nauczania:

    > Miciekwicz powinien być tak samo omawiany jak cała masa *innej*,
    > również wartościowej literatury, niekoniecznie PL i niekoniecznie
    > traumatycznej, filozoficznej czy nagrobnej.

    I tak oto miotamy się od "precz z Mickiewiczmi, bo nam dziady jedne
    chcą zabrać mędrca szkiełko i oko z programu" po "dawajcie całą masę
    literatury, bo ta co jest, to nam jej wciąż mało". Jakież to polskie
    jest wszystko, to rozedrganie, potrzeba czynu i poczucie niemocy
    zarazem. Jakież to nasze, to bujanie w przestworzach, odrywanie się
    od wszelkich niedoskonałości tego padołu, wzlatywanie ponad poziomy,
    nurzanie się w dziedzinach ułudy, by tam od zajadłości wszelkiej uciec.
    A ministrowie nasi zdają się być kość z kości ludu tego. Niczym lud ów
    od nich nie gorszy ani nie lepszy w reformatorskich konceptach.

    Jarek

    PS
    Z okazji Międzynarodowego Dnia Poezji, dzisiaj przypadającego, składam
    wszystkim dyskutantom jak najlepsze życzenia spełnienia swych marzeń.

    --
    -- A może byśmy coś zasiali?
    -- A na ten przykład co?
    -- A choćby i pole.
    -- Eee...


  • 55. Data: 2017-03-22 02:03:28
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    O, teraz jestem spokojny. Jak wy wykształcicie haerowców i powiecie im żeby szli do
    agencji szukać pracy, to oni dopiero zrozumieją jak ich humaniści skrzywdzili. Albo
    żeby szli budować sukces Embraera, tylko broń Boże inżynierów do niczego nie
    dopuszczali. Bo jaki sukces ci humaniści w Petrobrasie zbudowali, to wiadomo. W takim
    świecie my jakoś sobie poradzimy, jestem spokojny, bo wiem kto przeżył a kto nie
    przeżył wciąż trwającego kryzysu w O&G. Wiem czemu tak się stało i w odpowiednim
    czasie wiedziałem jak uniknąć kłopotów. Dlatego że mnie humaniści ze zbyt dużą władzą
    nie zdołali skrzywić. Wbrew waszym insynuacjom...


  • 56. Data: 2017-03-22 02:36:09
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    W dniu wtorek, 21 marca 2017 22:36:18 UTC+9 użytkownik Jarosław Sokołowski napisał:
    > Pan Konrad Anikiel napisał:
    >
    > >> Każdy ma (najwyżej) jedną parę oczu. Obserwacje bywają różne. Ale nie
    > >> o tym chciałem. Zauważę więc, że wciąż inżynierowie od nas jadą do tych
    > >> innych i jednak robotę tam znajdują. Ciekawie będzie gdy zaczną (?)
    > >> jeździć w drugą stronę. Ciekawie, bo to w kontekscie nauki oznacza
    > >> klęskę, ale z drugiej strony jest też sukcesem.
    > >
    > > Ja przyjechałem w drugą. Parę lat temu miałem taki moment kiedy mi się
    > > robota nagle skończyła i trzeba było zapisać się prędko do jakiejś innej.
    > > Postanowiłem spróbować wrócić do Polski. Wytrzymałem pół roku i się
    > > zwolniłem.
    >
    > Zajadły humanista zaatakował?

    Nie mogłem uwierzyć że w kraju który wydał Karola Adamieckiego (zajadłego
    niehumanistę) nikt nie potrafi ogarnąć organizacji firmy, zarządzania projektami i
    takich tam nudnych i powszechnie wykpiwanych historyjek. Że kiedy wszystkie gadające
    głowy zgodnie powtarzają od lat "Polka ma niską wydajność pracy"- nikt nie wie co to
    znaczy i jak temu zaradzić. Że w firmach każdy by chciał być 'managerem' nie
    rozumiejąc istoty tej funkcji. Że nikt nie potrafi organizować zespołów ludzkich, a
    co najwyżej tworzy się kolekcje indywidualistów. Że na haerowców najmuje się
    Koszałków Opałków, papierologów zajadłych, którzy nawet nie bardzo wiedzą kogo
    dyrektorzy/kierownicy sobie zatrudniają. Że w efekcie cały ten polski biznes jest
    bardziej reakcją na to co się dzieje poza Polską, niż akcją tworzenia czegoś. Nie,
    nie zatakował mnie zajadły humanista. A przynajmniej nie tam gdzie bym tego
    oczekiwał. W Polsce humaniści mają wpływ nie na to na co powinni mieć.


  • 57. Data: 2017-03-22 03:51:59
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    W dniu wtorek, 21 marca 2017 22:55:46 UTC+9 użytkownik Jarosław Sokołowski napisał:
    > Pan Konrad Anikiel napisał:
    >
    > >> A potem dzieciaki na fizyce ucza sie modelu Bohra, a na chemii
    > >> wkuwaja konfiguracje orbitali na pamiec :-)
    > >
    > > No więc ja uważam że ten model Bohra albo te orbitale miałyby dla
    > > ucznia dużo więcej sensu, gdyby miały jakieś powiązanie z czymś
    > > bardziej namacalnym.
    >
    > Uczniowie powinni przebrać się za elektrony i odstawić dramę.

    Zabolało, prawda? Że gdzieś tam dzieciaki lubią szkołę a w Polsce nie.


  • 58. Data: 2017-03-22 07:29:53
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    W dniu środa, 22 marca 2017 06:42:07 UTC+9 użytkownik Sebastian Biały napisał:
    > I co ważne brakuje najzwyklejszych mechaników. Nie dalej jak kilka tyg
    > temu rozmawialem z włascicielem wiekszego warsztatu. *NIE* potrafi od
    > miesięcy znaleźc kogokolwiek do pracy. A jak się trafi to debil którego
    > zwalnia po kilku dniach. I wymagań nie ma żadnych poza umiejętnościa
    > odróznienia momentu siły od siły bo klucz dynamometryczy jest problemem.
    > Zaś mikrometry wszystkie zniszczone po jednym dniu pracy. Widzisz,
    > brakuje nawet Kaziów z beretem z antenką.

    Wydaje mi się że to nie jest problem programów nauczania. Zawsze będą w każdym
    społeczeństwie głąby który w życiu niczego się nie nauczą, nawet obsługi klucza. Ja
    bym się nimi nie przejmował. Z punktu widzenia rozwoju kraju, czas przeznaczony na
    przejmowanie się głąbami to czas zmarnowany. Trzeba tylko ustalić jaki jest
    dopuszczalny procent nienauczalnych zawodników i regularnie kontrolować ten limit. Co
    z nimi będzie, to zależy tylko od tego ile PKB wytworzą pozostali.

    Natomiast trzeba się przejąć co się stało z tymi co potrafią. Ja pamiętam jak gdzieś
    tak 20 lat temu pierwszy raz pojechałem do Kanady. Uderzyła mnie ilość reklam agencji
    zatrudnienia. W miejskich autobusach, na słupach z ogłoszeniami, w telewizji, w
    radiu. Nawet na opakowaniu jajek. Po prostu wszędzie. Pomyślałem sobie: tylko się
    przyznaj że coś umiesz, a zgarną cię z ulicy. Następna myśl: nam to nie grozi, nigdy.
    U nas zawsze będą ludzie chętni do pracy, nie trzeba ich szukać, sami przyjdą. No i
    wtedy Polska zlikwidowała zawodówki. Zaczął się lament że one wcale nie były takie
    złe, bo brakuje ludzi do odradzającego się przemysłu. No więc zawodówki przywrócono.
    Tylko po to, żeby teraz znowu ogłosić że idą do kosza. No i znowu nie będzie
    spawaczy, mechaników, drwali, kafelkarzy, hydraulików itd. A firmy nie chcą
    przeznaczać kasy i czasu na przyuczanie przypadkowych zawodników. Rośnie ich
    frustracja (wywalili mnie bo coś źle zrobiłem, a skąd ja miałem to wiedzieć), rośnie
    frustracja przedsiębiorców (sami analfabeci tu przychodzą), rosną koszty, spada
    konkurencyjność. Strzelamy sobie w stopę głupimi decyzjami głupich ministrów. I
    jednocześnie słuchamy durni chwalących ten proceder (taki mocno uczony minister,
    strasznie mądry).

    Jestem w Korei, gdzie szkolnictwo zawodowe jest bodajże najlepsze ze wszystkich
    krajów które znam. Fakt, trochę feudalne, ale to wciąż jest trochę feudalny kraj,
    więc nie ma problemu. A wcześniej przyglądałem się Danii, oni mają system przyjęty
    przez wiele krajów UE jako model. Polska jak to Polska: będzie mickiewiczować, bo
    Polak inaczej nie zrozumie świata, czy coś tam.


  • 59. Data: 2017-03-22 09:12:21
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: WM <c...@p...onet.pl>

    W dniu 2017-03-21 o 14:52, Jarosław Sokołowski pisze:
    -)
    >
    > Haerowiec to pojęcie szerokie. Nie jednemu psu Burek. Ten w agencji
    > to też haerowiec. I ten, co jest w zespole mającym przygotować plan
    > wejścia z czymś większym na rynek -- to też haerowiec. Gdy Brazylia,
    > niezbyt mocno uprzemysłowiony kraj, umyśliła sobie budować u siebie
    > machiny latające, to też miała haerowców do tego. Humanistów zajadłych.
    > Bo każdy humanista jest zajadły (a czasem też główny).
    >

    Humaniści nie potrafią zrozumieć, że nie wystarczy mieć racji, by
    uzyskać sprawiedliwy wynik.
    Jeżeli ten sprawiedliwy wynik jest nie w smak silniejszym, to dysponując
    odpowiednimi środkami odwrócą kota ogonem.
    Wrogie przejęcie, okaże się wtedy zbawiennym działaniem wolnego rynku.


    WM


  • 60. Data: 2017-03-22 10:43:35
    Temat: Re: co zamiast "polskiego samochodu elektrycznego"
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    W dniu środa, 22 marca 2017 17:12:42 UTC+9 użytkownik WM napisał:
    > W dniu 2017-03-21 o 14:52, Jarosław Sokołowski pisze:
    > -)
    > >
    > > Haerowiec to pojęcie szerokie. Nie jednemu psu Burek. Ten w agencji
    > > to też haerowiec. I ten, co jest w zespole mającym przygotować plan
    > > wejścia z czymś większym na rynek -- to też haerowiec. Gdy Brazylia,
    > > niezbyt mocno uprzemysłowiony kraj, umyśliła sobie budować u siebie
    > > machiny latające, to też miała haerowców do tego. Humanistów zajadłych.
    > > Bo każdy humanista jest zajadły (a czasem też główny).
    > >
    >
    > Humaniści nie potrafią zrozumieć, że nie wystarczy mieć racji, by
    > uzyskać sprawiedliwy wynik.
    > Jeżeli ten sprawiedliwy wynik jest nie w smak silniejszym, to dysponując
    > odpowiednimi środkami odwrócą kota ogonem.
    > Wrogie przejęcie, okaże się wtedy zbawiennym działaniem wolnego rynku.

    Sęk nie w tym co potrafią lub czego nie potrafią humaniści czy technicy. Sęk w tym
    czy organizacja (rękami kierownictwa) potrafi stworzyć zespół w którym jedne wartości
    z drugimi się nawzajem wspierają. Szef zespołu pracującego nad sztuczną inteligencją
    w pewnej firmie zarabia milion dolarów miesięcznie. To jest miara skuteczności i
    wydajności zespołu który stworzył. Tam połowa to są humaniści, którzy są na przykład
    odpowiedzialni za stworzenie kryteriów pracy tej maszyny tak, żeby jej użytkownik
    miał kontrolę na płciowym aspektem jej pracy. Jak ma myśleć po męsku, jak po
    kobiecemu, jak poprawnie, jak bezstronnie itd. Ale oni się tam dogadują, a nie
    wymądrzają i obrażają jedni na drugich za jakieś niesprawiedliwości, odwracanie kota
    ogonem, czy coś tam. Ktoś powie że jak jest kasa to łatwo się dogadać. Wręcz
    przeciwnie! Muzycy w takim DAABie grali dopóki byli biedni. Jak zarobili pierwsze
    poważne pieniądze, to był koniec zespołu.

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 ... 11


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: