eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.telewizjaRe: VoD pod linuksemRe: VoD pod linuksem
  • Data: 2010-02-16 20:16:54
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2010-02-16 20:18, Jan Stożek pisze:
    > Po głębokim namyśle Przemysław Adam Śmiejek napisał w wtorek, 16
    > lutego 2010 17:47:
    >> I tak i nie.
    >> Po pierwsze primo: Masa ludzi ma zerowe lub blade pojęcie o PA, więc
    >> gdyby nie zabezpieczenia, to by nawet nie wiedzieli, że cośtam jest
    >> nielegalne.
    > Masa ludzi ma zerowe pojęcie o prawie wszystkim - i jakoś żyją.

    Oczywiście. Bo inaczej się nie da. Niemożliwe jest znanie się na wszystkim.

    > Więcej - ani biznesy ani społeczeństwa od tego nie upadły.

    O widzisz, zaczynasz zauważać na czym polega DRM :D To po prostu biznes
    dopasowany do większości społeczeństwa.

    >> Po trzecie i najważniejsze, więc może nawet i sekundo: Jak widać,
    >> jest to skuteczne, bo nie obszedłeś tego jednak,
    > O tyle skuteczne, że ze względu na brak klientów z DRM na moim
    > systemie operacyjnym - bo podobno nie ma on sensu - nie oglądam
    > legalnego VoD (za które bym nawet zapłacił, a co tam), tylko muszę
    > ściągać pliki z P2P, za które nie płacę. Albo zrezygnować z
    > oglądania. Po prostu pełen sukces.

    Owszem, bo nie da się dogodzić każdemu. Dla ciebie ty jesteś
    najważniejszy, więc cię to drażni. Dla biznesu jesteś po prostu poza
    grupą docelową.

    >> No właśnie. Dlatego się ich nie ściga, tylko się im utrudnia
    >> kantowanie.
    > Fajnie. Tylko dlaczego mi - i pewnie nie tylko mi - się uniemożliwia
    > oglądanie? Nie jestem "drobnym kanciarzem" - a jeśli jestem (ze
    > względu na P2P) - to głównie dlatego, że nie mam możliwości legalnego
    > oglądania filmów. Bo za płytę mogę zapłacić wyłącznie w przypadku
    > arcydzieł, do których będę wielokrotnie wracał. W przypadku "sieczki
    > jednorazowego użytku" nie ma to większego sensu.

    To użyj wypożyczalni klasycznej. W ogólności to ja cię rozumiem, bo sam
    jestem ousiderem w wielu dziedzinach. Ale z teorii i praktyki
    ekonomicznej wynika, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.

    >> Nie, bo jest zabezpieczony przed kopiowaniem, a do tego na płycie.
    >> Ale są tacy, co się dzielą. A plik na dysku co innego, tam jedno
    >> klik-klik i już jest w sieci. Zero łamania, ripowania etc.
    > Są też tacy, którzy w autobusach wyciągają portfele z kieszeni. Ale
    > nie zamyka się z tego powodu ludzi w domach i nie likwiduje
    > transportu zbiorowego, tylko po części toleruje ten proceder, a po
    > części łapie sprawców.

    I jednocześnie nosi portfele schowane, zamknięte, przywiązane, a nie
    wywieszone na wierzchu z nadzieją, że jakby co to złodziej powinien
    zostać złapany.

    > Tymczasem restrykcyjny DRM w gruncie rzeczy
    > wprowadza odpowiedzialność zbiorową.

    Owszem. Jak wiele innych zabezpieczeń. Np. zamek z domofonem w klatce,
    np. hasła na wiele rzeczy, np. zamki, np. zabezpieczenia etc.
    Niestety nie da się inaczej.

    >>> A
    >>> przecież typowe DVD nie ma żadnych zabezpieczeń...
    >> No jak nie ma? Ma. Myślisz co łamał wzmiankowany krakier z Norwegii,
    >> bez którego krakierowania pod linuksami nie da się nawet oglądać
    >> filmów DVD (poza tanimi produkcjami bez zabezpieczeń)
    > To Ty uznajesz zabezpieczenie złamane za zabezpieczenie????


    Owszem. Świat nie jest zerojedynkowy. Są ludzie, którzy moje auto
    otwierają w 10 sekund. Pomimo to uznaję zamknięcie za użyteczne i
    codziennie zamykam kluczykiem, podobnie jak większość moich sąsiadów.
    >>> Formaty plików MS Office też był niejawne, a ktoś je
    >>> złamał.
    >> Tak, MS, całkiem niedawno.
    > Jeżeli kilkanaście lat, to dla Ciebie "całkiem niedawno", to
    > rzeczywiście. Bo StarOffice obsługiwał formaty MS jeszcze w
    > poprzednim tysiącleciu.

    Częściowo. Do dzisiaj, pomimo otwarcia przez ms obsługa momentami kuleje.


    >>>> Albo złe prawo :D
    >>> Legalnym albo nielegalnym jest się WYŁĄCZNIE w świetle
    >>> prawa. Tak z
    >>> definicji. Bez względu na ocenę moralną czynu i bez względu na
    >>> ewentualnie naruszany interes innych osób. Ergo, jeżeli DRM
    >>> uniemożliwia mi wykonanie moich praw, to z definicji jest zły.
    >>
    >> A jak definiujesz ,,zły''? Bo mi to brzmi ,,moralnie''. Więc może
    >> złe jest prawo, że zezwala na rzeczy niemoralne, którym sprzeciwia
    >> się DRM?
    >
    > I gdzieś w tym miejscu kończy się niezgodność poglądów, a zaczyna
    > jakieś totalne nieporozumienie. W tym wypadku "zły" oznacza tyle,
    > co "nie dobry" albo raczej "niewłaściwy".


    Kwestia definiowania właściwości. DRM pozwala chronić własność
    intelektualną. I to jest pozytywne i właściwe. A że, jak każde
    zabezpieczenie, ma negatywne trafienia, to już niestety wina tego, że
    świat nie jest idealny.

    > Moralność jest cechą
    > indywidualną - i w dodatku bardzo związaną z jednostkowym interesem
    > (w sensie korzyści, a nie k****a). Natomiast prawo jest obowiązującym
    > wszystkich członków społeczności, skodyfikowanym zapisem moralności w
    > pewien sposób uśrednionej. Moralność moja jest zapewne inna od Twojej
    > i na pewno inna od moralności np. ZAIKS-u. Możemy się spierać, która
    > jest lepsza, ale na pewno one się różnią. Natomiast PRAWO nas
    > obowiązuje to samo.

    Ale prawo nie zabrania stosowania zabezpieczeń.


    >>> Zresztą to technologia ma się dostosowywać do prawa, a nie
    >>> odwrotnie.
    >> Albowiem? Prawo nie jest niezmiennym objawieniem od Boga.
    > A Dekalog? :)

    Owszem, ale on niestety słabo dość obowiązuje w prawie. Choć ostatnio
    słyszałem, że istnieje (poza watykanem) jakieś państwo wyznaniowe
    katolickie w Europie, więc tam pewnie tak.

    > Zresztą, według przynajmniej niektórych specjalistów, Dekalog -
    > zwłaszcza w kontekście Kazania na Górze - kategorycznie zabrania
    > piractwa w jakiejkolwiek formie, więc powinno być Ci z nim po drodze.

    Nie mówiłem że nie jest mi z nim po drodze. Choć i inna sprawa, że
    niektóre interpretacje Biblii takie sobie są, ale nie jestem teologiem i
    nie podejmuję się dyskusji.

    >> Ale DRM to kino w domu. Po to powstał, żebyś sobie mógł odpalić na
    >> kompie film, za jaki zapłaciłeś i żebyś mógł go obejrzeć i nic
    >> więcej.
    > Ale właśnie przez DRM NIE mogę odpalić i obejrzeć w domu filmu, za
    > który chciałbym zapłacić. I tu jest właśnie pies pochowany.

    Możesz. Tylko nie masz odpowiedniego sprzętu. Trochę ciężko przyrównać
    do kina, ale powiedzmy obrazowo, że próbujesz siąść w fotelu, a masz
    tyłek za szeroki i brak nóg, żeby wejść po schodach.


    > Nota
    > bene, pamiętam, że kolega który wrócił z USA przekonywał mnie, że
    > Lord Vader jest ojcem Anakina mniej więcej w czasie, gdy w Polsce
    > wyświetlano jeszcze poprzednią część trylogii.

    Z trylogii to ja pamiętam głównie Kmicica, Wołodyjowskiego i Basieńkę,
    więc nie porozmawiamy o Anakinach.

    > Natomiast w tej chwili premiery są prawie równocześnie na całym
    > świecie (jak słusznie zauważyłeś - praktycznie z dokładnością do
    > logistyki), bo DZIĘKI Internetowi i DZIĘKI piractwu producentom nie
    > opłaca się ich odwlekać.

    A wtedy się opłacało? Niby jaki zysk dawała premiera po latach?

    Poza tym mentalność: ,,hahahaha, musisz prowadzić biznes tak, jak my
    chcemy, bo jak nie, to ci ukradniemy to co masz'' słabo mnie przekonuje.

    --
    Przemysław Adam Śmiejek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: