eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.telewizjaRe: VoD pod linuksemRe: VoD pod linuksem
  • Data: 2010-02-16 23:49:45
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: Jan Stożek <c...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Po głębokim namyśle Przemysław Adam Śmiejek napisał w wtorek, 16
    lutego 2010 23:32:

    > A ja Ci próbuję pokazać, że nie ma idealnych rozwiązań, a to jest
    > uzasadnione biznesowo.

    Masz mnie za idiotę, czy nie masz innych argumentów? Bo ja się tu
    wysilam na oryginalność, a Ty w kółko powtarzasz jedno zdanie.

    > Gdyby nie to rozwiązanie, nie tylko ty nie
    > miałbyś filmu do zakupu, ale także ci, którym DRM działa.

    Demagogia. W sieci są materiały płatne nie chronione DRM.

    > No cóż, nie uważam, żeby własność intelektualna była publiczna.

    Nie ma czegoś takiego, jak "własność intelektualna". O ile pamiętam,
    ten termin nie występuje w ustawie o prawie autorskim i prawach
    pokrewnych. To nowomowa. Termin ukuty na potrzeby mediów i
    motłochu...

    > Uważam, że właściciel tejże własności powinien móc nią dowolnie
    > zarządzać, podobnie jak własnością fizyczną.

    ...żeby uzasadnić obronę roszczeń niektórych grup interesu przez
    analogię do prawa własności.

    Ale nawet, jeśli przyjmiemy, że własność intelektualna istnieje, to
    zakres jej ochrony definiuje prawo - a nie twórcy i implementatorzy
    takiego czy innego DRM. Jedna zmiana ustawy - i ZAIKS czy inne RIAA
    będzie pobierać tantiemy za gwizdanie na ulicy cudzych utworów.
    Zmiana w drugą stronę - i twórcy będą mogli zarabiać tylko na
    koncertach.

    > A jakby tak nagle ktoś odmówił prawa Wikipedii czy ruchom FLOSS
    > dzielenia się?

    A wiesz, że na mocy polskiego prawa nie ma możliwości zrzeczenia się
    praw autorskich majątkowych? Na razie nikt tego nie wykorzystuje, ale
    ciekawie będzie, jak ktoś opierając się na tym spróbuje np. do
    wymusić zamknięcie polskiej wikipedii.

    > Nadawcy nie będą nadawali w dziurę bez zabezpieczeń.

    Jak zobaczą w tym biznes, to będą. Jak zobaczą biznes, to nawet będą
    dopłacać, żeby tylko ktoś oglądał ich programy.

    > Ale nie o to chodzi w DRM, żeby ktoś nie puścił w obieg. Pomimo tego
    > obiegu, ludzie nadal chodzą do kina albo płacą za telewizję, bo tak
    > jest prościej, wygodniej i przyjemniej.

    Więc zdjęcie DRM-ów (albo poluźnienie ich rygorów - np. żeby można
    było oglądać kupiony film dowolną liczbę razy) też nie zmieni tego,
    że ludzie będą płacić za telewizję albo chodzić do kina - albo
    oglądać VoD - bo tak jest prościej, wygodniej i przyjemniej. Zresztą
    przykład ipoda pokazał, że ludzie CHCĄ płacić za legalne materiały.

    > Ale w przypadku DRM, o ile wiem, nie mamy do czynienia z ukrywaniem
    > tylko z szyfrowaniem czy jakoś tak.

    Znowu sam sobie przeczysz. Skoro DRM ma sens działania tylko w
    środowisku z zamkniętym źródłem, to znaczy, że istotą problemu jest
    ukrywanie informacji, a nie szyfrowanie. A to, że przy okazji system
    szyfruje przekaz, to inna sprawa.

    >> <grrrrr> Mam zacytować Trurla?
    >
    > Kogo?

    Pardon, Maszynę, Która Robi Wszystko Na Literę N. Klasyka. Nie
    czytałeś?

    "Klapaucjuszu, albo jesteś głupcem, albo głupca udajesz".

    >> Właściwe ramy dla stosowania DRM definiuje PRAWO. Nie
    >> MORALNOŚC, nie
    >> INTERESY WYDAWCÓW, nie INTERESY WIDZÓW, ale PRAWO. Jeżeli DRM nie
    >> umożliwia wykonania praw zdefiniowanych przez ustawę "Prawo
    >> Autorskie", to jest to ZŁY DRM - bez względu na wszelkie inne
    >> uzasadnienia moralne, finansowe, biznesowe itp.
    >
    > Ale prawo nie nakłada obowiązku umożliwiania.

    Wręcz przeciwnie. Czy wiesz na przykład, że postanowienia licencji
    zabraniające tworzenia na własny użytek kopii zapasowych nośnika z
    legalnie posiadanym oprogramowaniem są z mocy prawa nieważne? I
    producent MUSI Ci umożliwić zrobienie takiej kopii - albo dostarczyć
    wtórnik nośnika.

    Zresztą, żeby daleko nie szukać: prawo nałożyło na pewną firmę na M.
    obowiązek umożliwienia wyboru przeglądarki internetowej podczas
    instalacji znanego systemu operacyjnego na W.

    >> Jeżeli komuś się to
    >> nie podoba, to właściwą drogą jest zmiana PRAWA, a nie narzucanie
    >> prawem kaduka rozwiązań technicznych ograniczających prawa innych.
    >
    > I chroniących prawa jeszcze innych.

    Nie myl praw z roszczeniami - bo to nie to samo. Rzekome "prawa
    producentów" są tylko próbą znalezienia kompromisu pomiędzy
    roszczeniami producentów, a roszczeniami konsumentów. To chwiejna
    równowaga i może dość łatwo zostać przeciągnięta w jedną albo drugą
    stronę. Niestety - spodziewam się, że raczej w jedną, bo kilkanaście
    czy kilkadziesiąt firm liczących na miliardowe przychody ma większą
    siłę przebicia niż kilkadziesiąt milionów ludzi, którzy za to
    zapłacą.

    >>> Ale prawo nie zabrania stosowania zabezpieczeń.
    >> Zabezpieczeń przed KRADZIEŻĄ - tak. Ale skoro prawo
    >> wprowadza
    >> instytucję dozwolonego użytku jako LEGALNY sposób korzystania z
    >> dzieła
    >
    > Owszem, dlatego mogą ci naskoczyć za taki użytek. Ale mi tu nie
    > wynika, że to nakazuje im ułatwiać ci takie działanie.

    Wcześniej, czy później, ktoś to przetestuje przed sądem. Pewnie w
    Stanach, bo w Polsce naród jest przytępiały i potulny po 50 latach
    sowietyzmu i 20 latach eurosocjalizmu. I wtedy zobaczymy.

    > I tak i nie. Z jednej strony emocjonalnie nie, bo wiadomo, że każdy
    > by chciał mieć pełną wolność, ale z drugiej rozumem tak, bo
    > rozumiem, że to nie mój materiał i nie ja decyduję o sposobie jego
    > wykorzystania.

    To, że twórca czy producent ma jakiekolwiek prawo, to tylko umowa
    społeczna skodyfikowana w postaci ustaw. Nic więcej.

    >> Znowu się robi NTG. Ale to, co piszesz po prostu świadczy o
    >> tym, że
    >> za grosz nie rozumiesz istoty sprawy, o której tak zawzięcie
    >> dyskutujesz.
    >
    > jakiej znów istoty sprawy? Ty zboczyłeś na Dekalog, to se dodałem 3
    > grosze o nimże.

    Nie o dekalog tu idzie, ale o rozumienie prawa - a przynajmniej jego
    ducha.

    > No widzisz. Czyli piraci zmusili wydawców do ponoszenia większych
    > kosztów, które przecie naturalnie, że zostaną przerzucone na
    > klienta. No to faktycznie bonus nieziemski.

    Późna pora, czy logika szwankuje?
    Jeżeli producenci i nadawcy nie wprowadzają "mechanizmów
    antypirackich", w trosce o swoją kieszeń (skoro i tak przerzucają
    koszty na konsumentów, to im wszystko jedno), ani tym bardziej nie w
    trosce o kieszeń konsumentów (bo to już w ogóle nie jest ich
    interes), to po co? Chyba rzeczywiście tylko po to, żeby utrudnić
    życie legalnym klientom.

    > No i dziwisz się, że się bronią przed podkopywaniem ich zysków, a
    > jak ulegają, to nie ma się co cieszyć.

    Ja się nie dziwię. Ale też to nie oznacza, że mam automatycznie
    akceptować dowolne roszczenia, jakie ktoś może wysunąć pod moim
    adresem. Nawet powołując się na swoje rzekome albo rzeczywiste prawa.


    --
    Pozdrawiam,

    (js).

    PS. Odpowiadając bezpośrednio proszę usunąć minus wraz ze
    wszystkimi kolejnymi literami.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: