Pan Pawel "O'Pajak" napisał:

>> To też trzeba docenić.
>
> Oups, doceniam. Na szczescie wsrod "technicznych" tez ludzie sa czujni:-)

Że niby ten techniczny to ja? Możliwe. Sam staram się nie stosować takich
rozróżnień. Ponadto nie podzielam opinii, że gdyby wszyscy ludzie znali
prawo Ohma, to losy świata by się potoczyły lepszymi drogami. Mam za to
przeświadczenie, że znaczna część osób, które *nie znają* wspomnianego
prawa, gdy im się podsunie podręcznik otwarty na odpowiedniej stronie,
powie coś w rodzaju "a tak, było o tym Ohmie na fizyce; chodzi o to,
że jak opór dwa razy większy, to dwa razy mniej prądu popłynie? -- to
przecież oczywiste!".

Jasne, że fajnie jest, gdy ktoś wie jakie są różnice miedzy napięciem
a natężeniem prądu. Tak samo gdy wie co różni synklinę od antykliny.
Mitozę od mejozy. Sonaty od sonetów. A nawet trele od moreli. Fajnie
jest przede wszystkim dla niego, bo życie w świecie, który się rozumie,
jest przyjemniejsze. Ale dla innych nie ma z tego żadnych korzyści, ponad
tą, że lepiej żyć w społeczeństwie ludzi szczęśliwych, niż nieszczęśliwych.
Jednak jak dotąd nikogo nie udało się uszczęśliwić na siłę, więc takich
prób należy poniechać.

Jarek

--
Ludzie, co nie odróżniali
La Palomy od La Scali
przerażeni przystawali
słuchając jak bas
co dzień, raz po raz
belcanto doskonali