-
391. Data: 2009-07-25 07:54:48
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: JA <marb67[beztego]@bb.home.pl>
On 2009-07-25 01:38:50 +0200, Jester <j...@t...net.pl> said:
> Qrde, czy tej grupy naprawdę nie czyta nikt, kto kiedyś robił zawodowo
> zdjęcia w studio? Na kliszach? Bo jeżeli tylko ja znam takie tajemnice
> warsztatowe z zamierzchłej przeszłości - to czas umierać.
Nie tylko Ty, ale to nic nie zmienia i tak nikt w to nie uwierzy.
--
Nie odpowiadam na treści nad cytatem
Pozdrawiam
JA
www.skanowanie-35mm.pl
-
392. Data: 2009-07-25 09:13:04
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: "greenman" <e...@f...pl>
Użytkownik "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl> napisał .
> greenman wrote:
>> Nie, FF kupuje sie aby miec wiekszy wybor w cale masie szkiel
>> do tego formatu, jak komu niezbedny do specyficznej pracy
>> APS-C to sobie taki kupi.
>> 17 mm na FF to cholernie szeroki kat, na wszystkich mniejszych
>> matrycach to parodia szerokiego.
>
> a 11mm na APS-c?
Mozesz miec opinie jaka sobie chcesz.
Do FF jest na rynku cale mnostwo dobrych - szerokich szkiel w roznych cenach,
do APS-C niestety duzo mniej i juz nie tak tanio.
Pomniejszone body kupuje sie najczesciej ze wzgledow
ekonomicznych. Wlasnie to przerabiam i wycofuje sie po wydaniu pierwszych
trzech tysiecy na EF-S.
Juz wyroslem z fascynacji tele i pozornej przewagi jaka daje tutaj APS-c.
> 99% osób fotografujach wakacyjen widzoczki jak juz zrobi jakies odbitki do 10x15
> będzie największym formatem.
Tacy akurat, niezmiernie rzadko kupuja sobie lustrzanke i dobre szkla...
---
-
393. Data: 2009-07-25 09:24:12
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: "greenman" <e...@f...pl>
Użytkownik "cichybartko" <c...@g...com> napisał
> greenman pisze:
>>
>> Spojrz prawdzie w oczy - matryce rosna wraz z rozwojem sprzetu
>> - czy to sie nam podoba, czy nie. Kropka!
>> Za chwile, do robienia fotek odpowiednich na HD nawet dobrej komorki
>> nie bedziesz mogl polecic - bo bedzie miala zbyt duzo megapikseli!
>
> Nikt tu nie podważa sensu rozwoju technologi, tylko wybrałeś bardzo nietrafnie
> medium służące do oceny jakości, akurat TV HD w stanie są sprostać prawie wszystkie
> lustrzanki ;). To tak jak byś oceniał jakość miedzy Canonem 500D a slajdem z
> średniego formatu ale na podstawie miniaturek w gazetce dla Tesco ;)
Opisalem to co widzialem.
Jesli ktos nie potrafi uwierzyc w fakt, ze jpegi tej Alfy sa na ekranie HD
widocznie lepsze od innych amatorskich sprzetow - to jego problem.
A200, 400D i ostatnio widziany D70 bez ulepszania sa o klase gorsze.
Z faktu, ze Sony jest trzy razy drozszy od innych z ktorymi moglem go
porownac chyba kazdy zdaje sobie sprawe.
---
-
394. Data: 2009-07-25 09:42:23
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl>
greenman wrote:
> Użytkownik "cichybartko" <c...@g...com> napisał
>> greenman pisze:
>>>
>>> Spojrz prawdzie w oczy - matryce rosna wraz z rozwojem sprzetu
>>> - czy to sie nam podoba, czy nie. Kropka!
>>> Za chwile, do robienia fotek odpowiednich na HD nawet dobrej komorki
>>> nie bedziesz mogl polecic - bo bedzie miala zbyt duzo megapikseli!
>>
>> Nikt tu nie podważa sensu rozwoju technologi, tylko wybrałeś bardzo
>> nietrafnie medium służące do oceny jakości, akurat TV HD w stanie są
>> sprostać prawie wszystkie lustrzanki ;). To tak jak byś oceniał
>> jakość miedzy Canonem 500D a slajdem z średniego formatu ale na
>> podstawie miniaturek w gazetce dla Tesco ;)
>
> Opisalem to co widzialem.
> Jesli ktos nie potrafi uwierzyc w fakt, ze jpegi tej Alfy sa na
> ekranie HD widocznie lepsze od innych amatorskich sprzetow - to jego
> problem. A200, 400D i ostatnio widziany D70 bez ulepszania sa o klase
> gorsze.
> Z faktu, ze Sony jest trzy razy drozszy od innych z ktorymi moglem go
> porownac chyba kazdy zdaje sobie sprawe.
przecież ci napisaliśmy kilka razy ...... dlaczego tak jest. Bo JPGi z A900
są podjarane jak fotki z kompaktu.
-
395. Data: 2009-07-25 10:15:10
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: de Fresz <d...@N...pl>
On 2009-07-25 01:38:50 +0200, Jester <j...@t...net.pl> said:
>> Jest tańsza. Choćby dlatego że jest znacznie szybsza, a czas to
>> pieniądz. Koszty materiałów (slady, wołanie, skanowanie) też w wielu
>> sytuacjach dojdą do kosztu wynajęcia przystawki.
>
> W praktyce sesja na kliszy wyglądała tak (jeżeli się paliło
> oczywiście): sesja rano, klisze na biurku GÓRA o 14-15,
Sorry, ale pitolisz. Sesja w studiu czegoś bardziej skomplikowanego niż
prosty pakszot, to jest z pół dnia. Kurier do labu, wołanie (zazwyczaj
przynajmniej ze 2 godziny), kolejny kurs żeby odebrać - o, dzień się
skończył. A przy cyfrze - po zakończeniu sesji są już gotowe wglądówki,
albo i płyty z całym materiałem w RAWach.
> małe wglądówki z całej sesji (powiedzmy - 10 rolek) u klienta majlem 40
> minut później (szły na bieżąco: jedna się skanowała - poprzednia się
> wysyłała), jak zatwierdził i wybrał te, które szły do projektu -
I znów pitolisz, bo te wglądówki trafiają do grafika, który je w
projekcie musi umieścić. I ma już pół dnia w plecy.
> po 2-3 godzinach były zeskanowane, wyczyszczone z kurzu (nowe były -
> nie było co czyścić).
Tyle że w wielu przypadkach wybrany slajd do finalnego skanowania
musiał pojechać (kurier), później wrócić na płycie lub wrzucić się na
jakiegoś ftpa. No to mamy już popołudnie dnia następnego.
> Jeżeli miały być jeszcze jakoś obrabiane - to już nie broszka
> skanerzysty. Jeden dzień BEZ PROBLEMU - nie raz to robiłem.
Jako że nie raz i nie dwa miałem do czynienia z różnorakimi sesjami,
sam też parę robiłem własnymi ręcami - po prostu Ci nie wierzę.
> Powiedz mi z ręką na sercu: dużo czasu oszczędzisz cyfrówką?
Dzień do dwóch. Tak z praktyki, ale nie wiem jak to naprawdę wygląda w
Twoim Matrxie. Zresztą to co opisujesz, zakładając że byłoby realne,
wymagałoby wielkiego spręża i współpracy laboranta, kurierów
(fotografa/asystenta/kogobądź) i skanerzysty. Co suma sumarum daje
raptem pół dnia opóźnienia do cyfry, gdzie materiał jest gotowy ot tak,
bez zawracania dupy komukolwiek.
> Jeżeli weźmiesz pod uwagę fakt, że na 100% zrobisz z 5x więcej zdjęć,
Robi się porównywalnie, biorąc pod uwagę bracketing. Przy ludziach -
może trochę więcej, bo jest jednak pewne niewielkie rozluźnienie
brakiem kosztów nieudanych ujęć.
> sama selekcja zajmie kupę czasu,
A jest znacznie wygodniejsza i szybsza, niż przy slajdach.
> obróbka tych już wybranych rawów (o ile robisz w rawach) zajmie tyle
> czasu, co skanowanie...
Którego to skanu nie trzeba obrabiać? Weź... Obróbka rawa to trochę jak
skanowanie, a trochę już finalna obróbka, nie zajmuje kolosalnie dużo
czasu (śmiem twierdzić że znacznie mniej niż porządne skanowanie), a
daje znacznie więcej możliwości.
>>> Znowu strzelasz w płot. Leica minilux to też kompakt, a ma BARDZO
>>> dobre szkła, spokojnie znoszą skanowanie do formatów, których małpki
>>> cyfrowe nie przeżyją (Odbitki A3 z palcem w nosie).
>>
>> Że niby współczesne kompakty nie dadzą dobrej odbitki A3?
>
> Dobrej? Widać mamy różne kryteria jakości. A3 dadzą na pewno, B1
> zresztą też. I billboard po drodze.
Jeśli lubisz robić takie duże odbitki...
> Ja jakoś jestem przyzwyczajony do poligrafii, która stawiała jakieś -
> choćby szczątkowe - wymagania materiałom, które miały być drukowane. I
> ta moja poligrafia od plików DO A3 wymagała rozdzielczości 300 dpi,
A3 z małego obrazka na offsecie? Kasza taka sama, jak z cyfry ~10-12
Mpx, czyli brzydko.
> jechać w dół to sobie można było przy większych formatach (a i to
> miało związek częściej z liniaturą druku, niż z jego formatem). A3/300
> dpi to 50 mega. Nie wiem, czy są już 16 megapikselowe małpki, ale
> jeżeli nawet są - to obaj wiemy jak wyglądają te nowe megapiksele
> upchane bez opamiętania, byleby wygldały ładnie na tle konkurencji. Bo
> na papierze to już nie bardzo.
Na papierze to A3 z małego obrazka też wygląda słabo.
> Wiesz co jest dla mnie najlepszym sprawdzianem jakości druku? To, jak
> się ten druk SKANUJE. Rzeczy wydrukowane dobrze - nie rozjechane, z
> materiałów, które miały odpowiednią rozdzielczość, nie były rozciągane
> w Photoshopie, bez jotpegowych artefaktów (pozdrowienia dla
> fotoedytorów Przekroju - wasze rozkładówki swego czasu po prostu
> powalały jakością, co z resztą kiedyś tutaj wałkowano ;) - skanują się
> DOBRZE. Jeżeli nie musisz ich powiększać i umiesz usunąć morę - bez
> problemu robisz kopię, która po ponownym wydrukowaniu będzie nie do
> odróżnienia od oryginału (albo lepsza, jeżeli będzie Ci się chciało ją
> podrasować w Photoshopie).
Faken, takiego steku bredni już dawno nie słyszałem. Chłopie, weź Ty
idź do okulisty, bo naprawdę zacząłem się poważnie obawiać o stan
Twojego wzroku. O to, że wciskasz takie kity, zakładając że nikt tu nie
ma pojęcia o druku, jeszcze Cię nie podejrzewam.
> Nawet jeżeli liniatura ma 133 linie - jeżeli reszta jest ok, to da się
> coś z tym zrobić. A ponieważ tak się składa, że regularnie skanowałem
> materiały z papierowych gazet do polskich miesięczników i kwartalników
> o tej samej tematyce
Regularnie? 1:1? Oj, bajki, bajeczki.
>> Dupa tam. Nie ma sensu skanować slajdu czy negatywu powyżej 2700-3000
>> dpi - później jest już tylko coraz wyraźniejsze ziarno, detalu nie
>> przybędzie, bo go tam po prostu nie ma.
>
> Tak - a plakatów B1 nie ogląda się z odległości mniejszej, niż 3 metry
> bo Ci łeb urwie, no i ta słynna sekunda kątowa... jasne... ;)
> A jak będę chciał mieć na skanie ziarno wielkości pomarańczy to co?
A jak będę chciał mieć piksele wielkości kwartału z cyfry, to co?
> Jeżeli będziesz miał okazję obejrzenia sobie takiego skanu - to skorzystaj.
Widziałem nie raz. Z najlepszych bębnów. Detal na slajdzie kończy się
tam gdzie napisałem (a często i wcześniej), powyżej nie ma większego
sensu skanować. Chyba że dysponujesz jakąś kosmoczną technologią i mam
nadzieję ją tu nam zaprezentujesz.
> A to "2700-3000" - jak pogrzebiesz w sieci - to potrafi dobić nawet do
> 4600 dpi w zależności od humoru autora i testowanego obiektywu.
Może być nawet i 8000 ppi - w okolicach tego miały najdroższe bębny. I
co z tego, skoro na analogu jest już tam tylko ziarno?
> Czyli głupia Yashica Mat kosztująca dzisiaj z 600 złotych zmienia się
> nagle w ponad 100 megapikselową cyfrówkę.
Pitolenie kotka za pomocą młotka. Pokaż te 100 Mpx z tej Yashiki, wtedy
pogadamy.
>> No to musiały być wyjątkowe pierdoły, bo światło w studiu mierzy się
>> dokładnie tak samo, niezależnie od medium. BTW prób - jak tam bracketing
>> do każdego ujęcia? Też nie podnosi kosztów?
>
> Nie - nie podnosi. A przynajmniej kiedyś nie podnosiło. Wiesz czemu?
> Miałem setki razy w ręku klisze z sesji robionych w różnych miejscach:
> baseny w Tunezji, piwiarnie w piwnicach, światła takie, śmakie, owakie,
> mieszane, zastane, dzień, noc, ludzie ubrani, rozebrani, w białych
> kitlach lekarskich i czarnych sukniech wieczorowych, w samochodach, na
> samochodach... Filmy były najczęściej w ogóle nie pocięte, nie
> posegregowane, często sam je odbierałem z labu - bo tak było zwyczajnie
> wygodniej, a ja dzięki temu widziałem ile z tych zdjęć było skopanych.
> Więc - z całym tym bagażem na plecach pytam: JAKI BRACKETING? 4, 10, 12
> rolek - tam nie było źle naświetlonej KLATKI.
Wybacz, ale Ty naprawdę pitolisz jak potłuczony. Nie znam żadnego
rozsądnego fotografa, który robiąc na analogu sesję za grubą kasę, nie
leciałby bracketingiem. W głupim studiu robiło się nierzadko po 5, albo
i 7 klatek (ta słynna rozpiętość slajdów). Nie wiem co Ty skanowałeś,
ale jak dla mnie właśnie się skompromitowałeś totalnym brakiem wiedzy o
sesjach komercyjnych.
> Na palcach jednej ręki policzyłbym zdjęcia, na których modelka miałaby
> przymknięte oczy albo głupią minę.
O fak... Przestań już zmyślać, ok?
> Może miałem szczęście do fotografów, może oni mieli szczęście do
> modelek/modeli - ale na podstawie tego, co przez te lata skanowałem
> wyrobiłem sobie głupie przekonanie, że naprawdę nawet w
> najtrudniejszych warunkach można zrobić tylko jedno zdjęcie - i ono
> będzie trafione w punkt. Że całe to nawalanie seriami to może się
> przydaje w fotografowaniu koszykówki albo fruwających komarów - ale W
> STUDIO???
Tak, w studio na slajdzie używało się bracketingu NAGMINNIE. Bo nikogo
nie było stać na spierdzielenie sesji za parę k-zł, przy braku
dokładnej kontroli materiłu na bierząco. Na szitowym Polaroidzie można
sobie światła sprawdzac, ale nie ekspozycję.
> Qrde, czy tej grupy naprawdę nie czyta nikt, kto kiedyś robił zawodowo
> zdjęcia w studio? Na kliszach? Bo jeżeli tylko ja znam takie tajemnice
> warsztatowe z zamierzchłej przeszłości - to czas umierać.
Nie, czas przestać zmyślać.
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
396. Data: 2009-07-25 10:24:13
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
greenman pisze:
> Opisalem to co widzialem.
> Jesli ktos nie potrafi uwierzyc w fakt, ze jpegi tej Alfy sa na ekranie HD
> widocznie lepsze od innych amatorskich sprzetow - to jego problem.
> A200, 400D i ostatnio widziany D70 bez ulepszania sa o klase gorsze.
Cały czas mówimy, że po 10 sekundach grzebania w menu w tych tańszych
aparatach w hd nie zobaczysz różnicy. Bez dotykania komputera i szopa.
Nie wierzysz - trudno.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/nie chce ci się dziś nic robić? - zwal to na ogólnoświatowy kryzys/
-
397. Data: 2009-07-25 23:01:20
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: "greenman" <e...@f...pl>
Użytkownik "Janko Muzykant" <j...@w...pl> napisał
> greenman pisze:
>> Opisalem to co widzialem.
>> Jesli ktos nie potrafi uwierzyc w fakt, ze jpegi tej Alfy sa na ekranie HD
>> widocznie lepsze od innych amatorskich sprzetow - to jego problem.
>> A200, 400D i ostatnio widziany D70 bez ulepszania sa o klase gorsze.
>
> Cały czas mówimy, że po 10 sekundach grzebania w menu w tych tańszych aparatach w
> hd nie zobaczysz różnicy. Bez dotykania komputera i szopa.
> Nie wierzysz - trudno.
Aby na pewno?
Ale skoro kilkukrotnie tansze lustrzanki robia to samo, to kupujcie je
- po co przeplacac.
---
-
398. Data: 2009-07-26 07:18:17
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
greenman pisze:
>>> Jesli ktos nie potrafi uwierzyc w fakt, ze jpegi tej Alfy sa na ekranie HD
>>> widocznie lepsze od innych amatorskich sprzetow - to jego problem.
>>> A200, 400D i ostatnio widziany D70 bez ulepszania sa o klase gorsze.
>> Cały czas mówimy, że po 10 sekundach grzebania w menu w tych tańszych aparatach w
>> hd nie zobaczysz różnicy. Bez dotykania komputera i szopa.
>> Nie wierzysz - trudno.
>
> Aby na pewno?
> Ale skoro kilkukrotnie tansze lustrzanki robia to samo, to kupujcie je
> - po co przeplacac.
Tak, nie ma sensu przepłacać jeśli chce się zdjęcia oglądać na
telewizorze. I nie tylko na telewizorze, a np. na wydrukach a4 z sesji
ze studio. Gdyby było inaczej kupiłbym ff, a tak to nie ma po co, bo z
kilkukrotnie tańszego apsc wyjdzie to samo.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/...i żeby każdy miał lizaka i watę z cukru bym chciał!/
-
399. Data: 2009-07-26 08:17:08
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl>
Janko Muzykant wrote:
> greenman pisze:
>>>> Jesli ktos nie potrafi uwierzyc w fakt, ze jpegi tej Alfy sa na
>>>> ekranie HD widocznie lepsze od innych amatorskich sprzetow - to
>>>> jego problem. A200, 400D i ostatnio widziany D70 bez ulepszania sa o
>>>> klase
>>>> gorsze.
>>> Cały czas mówimy, że po 10 sekundach grzebania w menu w tych
>>> tańszych aparatach w hd nie zobaczysz różnicy. Bez dotykania
>>> komputera i szopa. Nie wierzysz - trudno.
>>
>> Aby na pewno?
>> Ale skoro kilkukrotnie tansze lustrzanki robia to samo, to kupujcie
>> je - po co przeplacac.
>
> Tak, nie ma sensu przepłacać jeśli chce się zdjęcia oglądać na
> telewizorze. I nie tylko na telewizorze, a np. na wydrukach a4 z sesji
> ze studio. Gdyby było inaczej kupiłbym ff, a tak to nie ma po co, bo z
> kilkukrotnie tańszego apsc wyjdzie to samo.
pewien znany i uznany krakowski fotografik używa 300D :) bo najważniejsze
jest to co jest za aparatem (w tej puszce z kości)
-
400. Data: 2009-07-26 09:25:08
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: "greenman" <e...@f...pl>
Użytkownik "Janko Muzykant" <j...@w...pl> napisał
> greenman pisze:
>> Aby na pewno?
>> Ale skoro kilkukrotnie tansze lustrzanki robia to samo, to kupujcie je
>> - po co przeplacac.
>
> Tak, nie ma sensu przepłacać jeśli chce się zdjęcia oglądać na telewizorze. I nie
> tylko na telewizorze, a np. na wydrukach a4 z sesji ze studio. Gdyby było inaczej
> kupiłbym ff, a tak to nie ma po co, bo z kilkukrotnie tańszego apsc wyjdzie to
> samo.
Tu juz znowu przechodzimy do roznic w megapikselach
i dostepnosci szerokich szkiel.
Osobiscie uzywam cyfry dosc ostroznie kadrujac, ale nie
az tak dokladnie jak to robie z kazdym kadrem z analoga.
Latwosc i "taniosc" uzywania cyfry, i mozliwosc osobistego
i "latwego" dokonywania poprawek sklania niestety do pojscia
w ilosc i z tego co widze wiekszosc tak robi.
Nie znam ani jednego amatora, ktory kupil lustrzanke aby pozniej
ogladac wyniki swojej pracy wylacznie na telewizorze.
Tak samo jak nie znam zadnego, ktory na cyfrze kadruje
tak dokladnie jak w analogu.
---