-
311. Data: 2009-07-21 09:51:23
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: "greenman" <e...@f...pl>
Użytkownik "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> napisał
> "greenman" <e...@f...pl> napisał:
>>[...]
>
> Rozumiem. Twój problem polega na tym, że potzrebujesz dwóch szkieł
> szerokokątnych - jednego do cropa, drugiego do FF.
> W tej sytuacji z jednego tzreba zrezygnować. Też kiedyś miałem ten problem i
> zrezygnowałem z analoga FF.
NIGDY!
Nie zrezygnuje z radosci robienia analogiem,
to jest zupelnie inne fotografowanie a akurat dzisiaj
dostepny sprzet jest lepszy i duzo tanszy od cyfry.
---
-
312. Data: 2009-07-21 10:08:03
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: Jester <j...@t...net.pl>
Mikolaj Machowski wrote:
> Jester napisał:
>> I pomyśleć, że parę lat temu zdjęcia do reklam w Playboyu nie były W
>> OGÓLE retuszowane...
>
> A teraz to nie wiem po co jeszcze zatrudniają modelki a nie malują od
> zera... To znaczy tak mi mówiono ;)
Bo w 3D z ludzikami jest podobno ciągle największy problem. Osły,
wiewiórki, Shreki, Wall-e - proszę bardzo: jak żywe. Ale wyrenderowany
Brad Pitt ciągle jest podobno odróżnialny od prawdziwego :)
Ale to tylko kwestia czasu...
J
-
313. Data: 2009-07-21 10:13:06
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: "b...@n...pl" <b...@n...pl>
Jester napisał(a):
> Mikolaj Machowski wrote:
>> Jester napisał:
>>> I pomyśleć, że parę lat temu zdjęcia do reklam w Playboyu nie były W
>>> OGÓLE retuszowane...
>>
>> A teraz to nie wiem po co jeszcze zatrudniają modelki a nie malują od
>> zera... To znaczy tak mi mówiono ;)
>
> Bo w 3D z ludzikami jest podobno ciągle największy problem. Osły,
> wiewiórki, Shreki, Wall-e - proszę bardzo: jak żywe. Ale wyrenderowany
> Brad Pitt ciągle jest podobno odróżnialny od prawdziwego :)
> Ale to tylko kwestia czasu...
Zawsze będzie potrzebny Brat Pitt czy jakaś London Pilton. Bo przecież
model 3D nie upije się w barze, nie pokaże się na gali bez majtek jak
jakaś Kłoda. W filmach i na zdjęciach modele 3D, ale na występy na żywo
potrzebna będzie jakaś marionetka. Przykład takiej promocji już był,
Tomb Raider jest przykładem tego co będzie.
wer
-
314. Data: 2009-07-21 10:20:14
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: John Smith <u...@e...net>
b...@n...pl napisał(a):
> Zawsze będzie potrzebny Brat Pitt czy jakaś London Pilton. Bo przecież
> model 3D nie upije się w barze, nie pokaże się na gali bez majtek jak
> jakaś Kłoda. W filmach i na zdjęciach modele 3D, ale na występy na żywo
> potrzebna będzie jakaś marionetka. Przykład takiej promocji już był,
> Tomb Raider jest przykładem tego co będzie.
Polecam film "Simone", choć to jeszcze fikcja :-)
http://www.filmik.org/film/obejrzyj/AL_PACINO_-_ZWIA
STUN_FILMU_PT_SIMONE_2002__TRAILER__httpal-pacino3bl
ogonetpl.html
--
Mirek
-
315. Data: 2009-07-21 11:06:28
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: Jester <j...@t...net.pl>
Marek Wyszomirski wrote:
> "Jester"<j...@t...net.pl> napisał:
>
>> [...]
>>> Przechowywanie zbiorów zdjeć wymaga inwestycji niezależnie
>>> od formy w jakiej je się przechowuje.
>> Pewnie, że wymaga, nic nie jest za darmo. Sęk w tym, że koszty
>> przechowywania slajdów i zdjęć z cyfrówki znam, bo mam do czynienia z
>> jednym i z drugim. W moim przypadku są NIEPORÓWNYWALNE, na korzyść
> slajdów.
>
> Hmmm... na korzyść slajdów?
> Dysk twardy 1TB to ok. 350zł. Dołóżmy do niego 150zł na w miarę porządną
> zewnętrzną obudowę USB/SATA - mamy razem 500zł. Zakładając wielkość pliku
> jednego zdjęcia na poziomie 20MB wchodzi na niego 50 000zdjęć - wychodzi
> koszt 1 grosza na zdjęcie. Płyta DVD w miarę porządna - 1zł. Wejdzie na nią
> 235 zdjęć - zatem koszt 1 zdjęcia to niecałe pół grosza. Załóżmy, ze
> trzymasz dwie kopie na twardych dyskach i trzecią na płycie - koszt wychodzi
> 2.5 grosza za zdjęcie. Sądzę, ze ramki do slajdu za taką cene nie kupisz...
> Objętościowo i wagowo też archiwum na twardych dyskach i płytach DVD
> wychodzi dużo mniejsze. Czasowo - nie mam doświadczenia ile przy obecnej
> technice trwa zaramkowanie jednego slajdu - załóżmy, że zachowując
> odpowiednią staranność trwa to 15 s (jeśli założenie jest bzdurne - to mnie
> popraw). Zaramkowanie odpowiednika DVD - 235 zdjęć - będzie więc trwało
> prawie godzinę. W tym samym czasie zdążysz spokojnie nagrać te zdjęcia na
> płytę i zrobić 2 kopie na zewnętzrnych dyskach twardych.Na dodatek podczas
> nagrywania nie musisz przez cały czas siedzieć pzred komputerem -
> zapuszczasz nagrywanie i mozesz sobie iść na pół godziny na kawę - przy
> ramkowaniu slajdów chyba tak się nie da...
Da się - ja tak robię :)
Ja nie twierdzę, że FOTOGRAFOWANIE na slajdach jest tanie - bo nie jest:
trzeba kupić film, wywołać i zaramkować. Tyle, że PRZECHOWANIE - nie
kosztuje NIC - bo wsadzenie już zaramkowanego slajdu do pudełka w szafie
nic nie kosztuje. I dlatego będę się upierał, że jest tańsze - bo NIC
nie kosztuje. Ale PRZECHOWANIE, nie FOTOGRAFOWANIE ;)
> Ja też do młodzieniaszkó się nei zaliczam i pamiętam, ze gdy tak z 10 lat
> temu jeździło się na plenerzy często ludzie się chwalili, że właśnie kupili
> sobie lepszą puszkę.
A - no to jasne: to przez nich co 2 lata pokazuje się nowy model
cyfrówki. Bo ja na przykład w ogóle nie przypominam sobie WYMIANY puszki
na lepszą - po prostu od razu kupowałem taką, jaka była mi potrzebna i
już. Albo maksymalnie zbliżoną do wymarzonego i nieosiągalnego ideału. I
to wcale nie była Leica - wtedy jakoś ludzie bardziej chodzili po ziemi ;)
Dopiero teraz, kiedy ceny analogów są jakie są - kupiłem sobie za grosze
zupełnie niepotrzebnie analoga, którego kiedyś bym na pewno nie kupił -
bo za duży, za drogi, za ciężki... Ale że przy okazji jest nie do
zajechania, szczelny, trwały i lepszego już nigdy nie będzie - to
uległem... A lepszych zdjęć niż dotąd NA PEWNO nim nie zrobię.
> Awarie wynikające z zużycia zdarzały się rzadziej - ze względu na mniejsze
> ilości zdjeć robionych tymi aparatami. Ale - ludzie zmieniali puszki, bo
> nowa miała lepszy pomiar swiatła, szybszy AF z większą ilością pól, robiła
> większą ilość klatek na sekundę, obsługiwałą nowe tryby pracy z lampą
> błyskową. Marketingowcy od lat dbali, aby rynek sie zbyt łatwo nie nasycił i
> moze nie szło im to aż tak dobrze jak obecnie, ale w czasach fotografii
> analogowej ludzie też co kilka lat zmieniali korpusy - przynajmniej w tych
> kręgach w których ja się obracałem.
A tacy zwykli fotoamatorzy, co to zaczęli od Zenita na komunię,
spodobało im się - i rzutem na taśmę postanowili sobie zaszaleć i kupić
za ciężkie pieniądze na giełdzie w Stodole wymarzonego, drogiego i
raczej-na-zawsze Canona? Wybranego z prospektów, po drobiazgowej
analizie za i przeciw, po porównaniu z odpowiednikami (cenowymi
najczęściej) konkurencji? Myślisz, że też ciągle go wymieniali?
Bo moim zdaniem piszesz raczej o zupełnie innej grupie fotografów. Kto,
kupując aparat imprezowo-wakacyjno-slajdowo-maksymalnie uniwersalny
zwracał uwagę na współpracę z lampą błyskową??? Przecież już można było
kupić puszkę z wbudowaną - uniwersalna i zawsze na miejscu. Ilość klatek
na sekundę? 3 i pół to już była niewyobrażalna i przeważnie nigdy nie
wykorzystana w praktyce ilość, zwłaszcza jak się ją skojarzyło z ilością
klatek na kliszy... Lepszy pomiar światła? Po tych -dziestu latach
pstrykania na slajdach jedno wiem na pewno: najmniej podatny na kiksy
pomiar światła - to centralnie ważony (z JAKIMŚ tam uwypukleniem środka
kadru, ale nie sprecyzuję JAKIM - bo nie wiem.) Matrycowy to fajans,
który do slajdów odradzali sami producenci, bo był nieprzewidywalny,
multispot... nie wiem, może za głupi jestem, ale im bardziej
kombinowałem z multispotem, tym gorsze miałem efekty. Czyli: rewolucji w
pomiarze światła to ja nie pamiętam żadnej, ale może jakąś przeoczyłem.
Ja w ogóle widzę, że oprócz wymiany kliszy na matrycę - konstrukcje
aparatów STOJĄ W MIEJSCU, a mechanicznie na 100% się cofnęły. Więcej
elektroniki, monitorki - i NIC z tego nie wynika. Autofokus dalej nie
działa, wizjery mniejsze, pomiar światła - jak za dawnych czasów. I w
dodatku trzeba do tego komputer podłączać, bo procesor w aparacie
generuje kiepskie jotpegi ;)
> Postęp cały czas następował - zarówno ten rzeczywisty jak i wmawiany przez
> marketingowców - wystarczy zajrzeć do starych roczniko.w czasopism
> fotograficznych z tamtych lat.
Ale clou - czyli ZDJĘCIA - to z Zenita (z podpiętym szkłem od Practiki)
wychodziły IDENTYCZNE, jak z tej Practiki. Młodszej o 20 lat.
I to jest piękne - bo było w tym miejsce na FOTOGRAFA :)
A teraz? Wyścig zbrojeń.
> A ten EOS 3 teraz robi gorsze niż gdy był wprowadzany na rynek?
Nie robi, i bardzo dobrze. Ale - w przeciwieństwie do cyfrówek - nowe,
produkowane dzisiaj analogowe body robi zdjęcia IDENTYCZNE, jak 10
letnie. I to jest ironia losu.
> Z takich czy
> innych pzryczyn po kilku latach od wyprodukowania zarówno korpusy analogowe
> jak i cyfrowe warte są ułamek pierwotnej wartości. Istnieją wyjątki od tej
> reguły, ale bardzo nieliczne (np. wymienione tu pzrez kogoś niektóre modele
> Leici).
A swoją drogą to w tej Leici coś jest. Wyższy model to miałem w ręku raz
i nie mam zdania, ale zdjęcia z głupiego Miniluxa w wersji zoom na
dodatek - mam, i te zdjęcia TECHNICZNIE (ostrość przede wszystkim, ale
pomiar światła na przykład też) - są na poziomie stałek Canona. Znaczy:
nie wiem, czy nie lepsze, aż tak się nie przyglądałem. Na rzutniku bez
trudu nawet lamer odróżni te robione Leicą od tych robionych zoomem
Canona (było nie było - ten canonowski obiektyw jest ze 2x większy od
CAŁEGO miniluxa, o jego obiektywie wielkości naparstka nie wspomnę przez
litość). I dlatego do analogowych Leic mam uzasadniony szacunek lekko
zmniejszony przez ich cenę. Szkoda, że się w nowej rzeczywistości nie
odnaleźli.
> Nie jestem przekonany. Miałem 3 cyfrowe korpusy Pentaxa (*istD, K10D i
> obecnie K20D) i nie uważam, żeby staranność wykonania czy zastosowane
> materiały były gorsze niż w analogowych lustzrankach AF tej firmy których
> pzredtem używałem - i to wcale nie tych z dolnej półki. Być może gdybym miał
> Canona czy Sony bym narzekał, ale w przypadku Pentaxa jest OK.
A dla mnie to są mydelniczki. Pentaxa w ręku nie miałem, ale Canon (te
modele "dla ludu") mnie rozczulił po prostu wykonaniem...
>> I dlatego - jako że jestem z natury leniwy - prywatnie uważam, że nic
>> nie pobije zwykłych slajdów: wyjmuję, zanoszę do labu, odbieram, tnę,
>> ramkuję (10 minut na kliszę z zegarkiem w ręku) - koniec.
>
> 10 minut na kliszę - czyli 600/36=16.666s/slajd. Z zadowoleniem stwierdzam,
> ze z moim założeniem czasu ramkowania 15s/slajd wiele się nie pomyliłem:-)
A dodajmy, że przy okazji robisz selekcję. I backup na następne 40 lat :)
> W przyszłości - mam nadzieję że albo technika projektorów multimedialnych
> albo wielkich, wysokorozdzielczych ekranów LCD rozwinie się na tyle, że
> będzie można odstawić analogowy rzutnik do lamusa. Aczkolwiek... jak patrzę
> na jakosć przeciętnych ekranów masowo sprzedawanych monitorów LCD,
> fascynację przekontrastowanymi, błyszczącymi jak lustro ekranami laptopów
> czy spadek wymagań przecietnego słuchacza muzyki (jeszcze parę lat temu nikt
> nie wyobrazał sobie że można uważać za przyjemniośc słuchanie muzyki z
> mikroskopijnego głośniczka dajacego się zmieścić w kilkucentymetrowej
> obudowie telefonu komputerowego) - zaczynam mieć obawy, czy postęp nie
> będzie polegał na wmówieniu ludziom pzrez marketoidy że taka właśnie jakosć
> obrazu jaką zapewnia rzutnik multiomedialny jest tym, czego od wieków
> ludzkosć pragnęla:-(((.
Kontrast 5000 i super kolory - codziennie to słyszę w reklamach.
A w praktyce np. nowe iMaki mają monitory, w których nasycenie kolorów i
kontrast można zmienić tylko jakimś softem ściągniętym z sieci,
napisanym przez wkurzonego detepowca, który próbował na swoim komputerze
obrobić zdjęcia. Apple takiej kalibracji nie przewiduje i narzędziami
systemowymi tego nie poprawisz.
O super ekranach glossy nie wspomnę - już ktoś produkuje folię, która
niby z glossy robi mat. Tyle, że przy okazji rozwala ostrość i kolory...
I karuzela się kręci.
>> Mój wujek fotografował na kliszach, jak się film skończył - szedł do
>> labu, kupował nowy film, prosił o założenie, zostawiał stary film do
>> "wywołania plus odbitki z wszystkich dobrych" - i dawał radę. Teraz
>> miałby pod górkę, bo pewnie są laby, w których personel filmu już nie
>> umie wyjąć z aparatu - ale zapytam mamę, ona to dalej stosuje i jakoś
>> nie narzekała specjalnie. Metoda wujka jest na tyle prosta, że trudno
>> wyobrazić sobie prostszą. Nawet cyfrowy odpowiednik "proszę wyjąć kartę
>> i zrobić odbitki z wszystkich dobrych" - niesie za sobą nieporównanie
>> większe ryzyko, bo karty są już za duże na takie ekscesy i mało kogo
>> stać na 300 czy 400 odbitek w ciemno ;)
>
> Ten kij ma dwa końce - z drugiej strony każdego stać na oddanie do labu
> karty na której zajęto zdjęciami np. 10% jej pojemności:-)
To wymaga żelazowej woli. Większej, niż zrobienie TYLKO 36 zdjęć na
tygodniowych wczasach w górach :)
>> I jeszcze chciałem zapytać: skoro jest tak super, tanio, łatwiej,
>> światłomierze działają, autofokusy ostrzą a autorzy mają pełną kontrolę
>> nad swoimi dziełami bo pokalibrowali monitory - to GDZIE SĄ TE HEKTARY
>> ŚWIETNYCH ZDJĘĆ?
> Ależ to normalne.
Wiem, pytanie było retoryczne ;)
J
-
316. Data: 2009-07-21 11:15:21
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: "b...@n...pl" <b...@n...pl>
Jester napisał(a):
> Marek Wyszomirski wrote:
>> "Jester"<j...@t...net.pl> napisał:
>>
>>> [...]
>>>> Przechowywanie zbiorów zdjeć wymaga inwestycji niezależnie
>>>> od formy w jakiej je się przechowuje.
>>> Pewnie, że wymaga, nic nie jest za darmo. Sęk w tym, że koszty
>>> przechowywania slajdów i zdjęć z cyfrówki znam, bo mam do czynienia z
>>> jednym i z drugim. W moim przypadku są NIEPORÓWNYWALNE, na korzyść
>> slajdów.
>>
>> Hmmm... na korzyść slajdów?
>> Dysk twardy 1TB to ok. 350zł. Dołóżmy do niego 150zł na w miarę porządną
>> zewnętrzną obudowę USB/SATA - mamy razem 500zł. Zakładając wielkość pliku
>> jednego zdjęcia na poziomie 20MB wchodzi na niego 50 000zdjęć - wychodzi
>> koszt 1 grosza na zdjęcie. Płyta DVD w miarę porządna - 1zł. Wejdzie
>> na nią
>> 235 zdjęć - zatem koszt 1 zdjęcia to niecałe pół grosza. Załóżmy, ze
>> trzymasz dwie kopie na twardych dyskach i trzecią na płycie - koszt
>> wychodzi
>> 2.5 grosza za zdjęcie. Sądzę, ze ramki do slajdu za taką cene nie
>> kupisz...
>> Objętościowo i wagowo też archiwum na twardych dyskach i płytach DVD
>> wychodzi dużo mniejsze. Czasowo - nie mam doświadczenia ile przy obecnej
>> technice trwa zaramkowanie jednego slajdu - załóżmy, że zachowując
>> odpowiednią staranność trwa to 15 s (jeśli założenie jest bzdurne - to
>> mnie
>> popraw). Zaramkowanie odpowiednika DVD - 235 zdjęć - będzie więc trwało
>> prawie godzinę. W tym samym czasie zdążysz spokojnie nagrać te zdjęcia na
>> płytę i zrobić 2 kopie na zewnętzrnych dyskach twardych.Na dodatek
>> podczas
>> nagrywania nie musisz przez cały czas siedzieć pzred komputerem -
>> zapuszczasz nagrywanie i mozesz sobie iść na pół godziny na kawę - przy
>> ramkowaniu slajdów chyba tak się nie da...
>
> Da się - ja tak robię :)
> Ja nie twierdzę, że FOTOGRAFOWANIE na slajdach jest tanie - bo nie jest:
> trzeba kupić film, wywołać i zaramkować. Tyle, że PRZECHOWANIE - nie
> kosztuje NIC - bo wsadzenie już zaramkowanego slajdu do pudełka w szafie
> nic nie kosztuje. I dlatego będę się upierał, że jest tańsze - bo NIC
> nie kosztuje. Ale PRZECHOWANIE, nie FOTOGRAFOWANIE ;)
>
Szafa za darmo, mieszkanie za darmo. Powiedz gdzie mieszkasz, wprowadzam
się tam.
wer
-
317. Data: 2009-07-21 13:32:41
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: de Fresz <d...@n...o2.pl>
On 2009-07-20 19:25:44 +0200, Jester <j...@t...net.pl> said:
>> Znaczy analogowe lustra rosły na drzewach? Co powiesz o wspomnianym tu
>> wcześniej EOSie 3, który w czasach swej obecności na rynku kosztował coś
>> koło 6k zł. Jakimi frajerami okazali się ci, którzy tyle za niego
>> zapłacili, skoro teraz można mieć za 5 stów?
>
> Zauważyłeś, że sporo się zmieniło? Że wjechała cyfra? I że te stare
> puszki się do tej nowej technologii ni diabła nie dają nagiąć?
> Zastanów się, ile by teraz kosztowała ta trójka, gdyby nie było cyfry
> tylko klisze...
Myślę że ze 2k zł. Niektóre modele długo po wyjściu z produkcji
trzymały wysokie ceny, zwłaszcza te z wyższych półek - F3 i 4, EOS 1,
F90X, EOS 5 - często za sztuki w marnym stanie wołano krocie (jak na
to, co oferowały).
> Lampy naftowe też są stosunkowo tanie, a i zapotrzebowanie
> nieporównanie mniejsze, niż za czasów ich świetności...
I pewnie znaleźli by się tacy, którzy w tym upatrywali by ich lepszości
nad latarką.
>>> Komputer wymieniasz bo filmy hd się przycinają,
>>
>> A tak, gdyby nie aparat, to dalej byś jechał na sprzęcie z '98, bo
>> "wystarcza do wszystkiego"?
>
> Czemu nie? Serio pytam? Bo rok producji kompromitujący?
Nie, po prostu chciałbym to zobaczyć.
> Ja akurat MAM sprzęt z 98.
Ja też. W szafie. Odpalałem go jakiś czas temu i nie powiem, da się.
Tylko niestety przy porównaniu z czymś współcześniejszym trzeba
rezygować albo z funkcjonalności (często i wygody), albo czasu.
Normalną rzeczą w sprzęcie komputerowym jest to, że co jakiś czas
trzeba go wymieniać. Bo tak. Cena postępu. Wszystko w koło idzie
naprzód i byle bardziej rozbudowana strona we Flashu nie pójdzie, filmy
na Youtubie to będzie slajdszoł itepe. Owszem, można, zwłaszcza gdy nie
ma się kontaktu z nowszym sprzętem lub bardzo niskie wymagania. Są też
ludzie, którzy wogóle się obywają bez kompa - da się? Da się.
> I mimo, że dalej chodzi na nim www, divixy, ba - da się montować filmy
> dvd pod warunkiem, że używasz softu sprzed 4 lat (a był już wtedy
> niezły) - to akurat z rawami są największe zgrzyty. Bo się MULI
> NIEMIŁOSIERNIE i kropka. Jak mam wybierać - to wolę na tym laptopku
> montować dwugodzinny film z nudnych wakacji niż obrabiać ileśtam rawów.
Popracuj nad workflowem. I jako że też posiadam antyka, nie wierzę, że
praca na nim z materiałem wideo może być komfortowa (wedle
współczesnych standardów, czy choćby tych sprzed paru lat) - tu
wymagania są znacznie wyższe niż przy zdjęciach.
>>> kalibrator dokupujesz bo w Doomie było za ciemno i nie dało rady
>>> skończyć levela bez kalibracji
>>
>> Nie, kupują ci, którzy do obróbki podchodzą na poważnie. Kiedyś byli
>> tacy, którzy robili sobie ciemnie do wołania kolorowych negatywów i
>> robienia z nich odbitek. Tylko koszty, czas i upierdliwość były na takim
>> poziomie, że była to grupa niezwykle nieliczna. Faktycznie, to bardzo
>> źle, że dzisiaj z plikami z cyfrówki jest o wiele łatwiej i wygodniej.
>
> Jeżeli to miała być ironia to wytłumacz mi, czym na korzyść różnią się
> odbitki z labu dzisiaj i z czasów klisz? Czemu dzisiaj ludzie klną na
> odbitki bardziej, niż kiedyś, czemu szukają analogowych labów?
A klną bardziej niż kiedyś? W sumie - klną. Ja akurat niemal od zawsze
miałem marne zdanie o 95% labów i mam wrażenie, że przez ostatnie 15
lat nie specjalnie się coś zmieniło. Podobnie wielu z moich znajomych -
to m.in. dlatego robiliśmy na slajdach. Rzecz w tym, że dziś ci,
interesujący się fotografią trochę poważniej, są znacznie lepiej
wyedukowani na temat jakości, niż w czasach analogu. Jest też możliwość
odniesienia do czegoś odbitki - choćby do skalibrowanego monitora,
wydruku na porządnej plujce itede. W tamtych czasach miałeś negatyw, na
którym nie dało się dla normalnego człowieka określić z całą pewnością
choćby kolorystyki - mogłeś jeden lab porównać z drugim, ale co tak
naprawdę utrwaliło się na negatywie - było prawie że niemożliwe do
sprawdzenia. Po prostu wraz z techniką również oczekiwania poszły
znacznie do przodu, a jakość labów niebardzo.
> Bo tak się głupio składa, że mam całą furę odbitek robionych na
> przestrzeni kilkudziesięciu lat i mogę powiedzieć o nich dużo, ale na
> pewno nie to, że widzę rewolucję. Ba - ja nie widzę zmiany na korzyść,
> bo jej zwyczajnie NIE MA.
Może nie nauczyłeś się wykorzystywać możliwości technologii, może Twój
lab jest tak samo marny jak naście lat temu, a może poszli do lasu? Nie
jestem wróżką, skąd miałbym wiedzieć gdzie leży przyczyna rozczarowania
w Twoim przypadku?
> A procedura zrobienia odbitki 10 lat temu była faktycznie
> skomplikowana: zanosiłeś kliszę do labu i odbierałeś po godzinie.
> Naprawdę dzisiaj jest łatwiej i wygodniej?
Raz że jeśli chcesz - może przed zaniesieniem zdjęć coś z nimi zrobić -
przykadrować, dygnąć kolorki, coś podretuszować. No i nie musisz
zanosić negatywów (jeśli np. to dobry lab, po drugiej stronie miasta),
tylko je wysyłasz przez net. Jeśli fotografię traktujesz jako poważne
hobby i wykosztowałeś się na odpowiedni monitor (wcale nie musiał
kosztować majątku) oraz kalibrator, to możesz łatwo i wygodnie
zweryfikować jakość labu. A możesz po prostu zrzucić materiał z karty,
wybrać fajne i wysłać je jak leci do labu (oszczędzając na
bilecie/paliwie/zelówkach) - czyli prawie jak z analogiem. Masz wybór -
korzystanie z potencjału cyfry nie jest obowiązkowe.
>>> a macierz dyskowa stoi, bo dyski ostatnio mocno staniały i jest jak
>>> znalazł do kolekcji empetrójek i divixów.
>>
>> Nie wiem, nie mam. Ale skoro twierdzisz że muszę mieć, to zaraz lecę na
>> allegro.
>
> Nie jesteś na bieżąco i nie wiesz jakie są obowiązujące trendy w
> dziedzinie technik przechowywania zdjęć z cyfrówek. Pała.
A mimo to żyję, robię zdjęcia, jestem nawet z nich zadowolony (czasem
;-) i jakoś to leci. Dziwne, nie?
>> Bo można. A że wymaga to anielskiej cierpliwości... Bardzie wymagający
>> muszą zabulić. Podobnie jak ci, którzy chcą, żeby im Crisis ładnie
>> hulał. Znam niewiele osób z przedpotopowym sprzętem i zdecydowanie nie
>> są to osoby, które pasjonują się obróbką zdjęć. Wszyscy inni wcześniej,
>> czy później i tak wymieniają. Za to ci którzy się w to bawią i tak
>> zazwyczaj mają w miarę nowe sprzęty, bo nowsze gry, jakieś amatorskie
>> dekodowanie i montaż filmów, bo HD się tnie i tysiąc innych powodów, aby
>> być na czasie.
>
> Ale uczciwość wymagałaby, żeby jednak te koszty zapisać po stronie
> cyfrówki - nie uważasz?
Nie uważam. Uczciwość nakazuje zapisać te koszty po stronie pędu za
nowościami użyszkodnika.
> Bo jakoś ślepy nie jestem i widzę, że co nowa wersja softu - tym wyższe
> wymagania sprzętowe. I jak nie zabulisz - to szlag Cię trafi od
> patrzenia w jakieś wirujące kółeczko.
Ale po co Ci ta nowa wersja softu? Śmiem twierdzić, że w takim PS 4 da
się zrobić niemal wszystko to samo, co w CS4. Czasem na około, czasem
bardziej się trzeba nagimnastykować - ale 90% efektów da się osiągnąć w
programie ładnych ponad 10 lat starszym. Pewnym problemem mogą być RAWy
z nowych puszek, ale raz że DNG Converter, a dwa - są lżejsze programy,
niż LR/Aperture etc.
>>> Tak, wiem - wcale nie muszę wymieniać body co dwa lata. Tyle, że to
>>> jest teoria chętnie głoszona na tej grupie, a w praktyce - po cichutku
>>> wymieniamy, wymieniamy... I płacimy haracz regularnie, tak, jak przed
>>> 10 laty, tylko kasa płynie do innej kieszeni.
>>
>> Skoro jak sam piszesz nic się nie zmieniło, to co Cię tak obrusza?
>
> Że jak się temu przyjżeć dokładniej i policzyć uczciwie WSZYSTKIE
> wydatki - to tania cyfra okazuje się zaskakująco droga. I nie obrusza,
> bo ja to akurat doskonale wiem.
Z rozowjem technologii urosły znacząco oczekiwania i aspiracje
użytkowników. Za więcej płaci się drożej. Utrzymaj aspiracje nisko - na
poziomie analoga - to i koszty zostaną niskie.
>>> Co mam poprzeć faktami? Że cyfrówka kupiona za prawie 3 tysiące po
>>> półtora roku jest warta 1/3 ceny? A nie jest?
>>
>> A jaki inny towar elektroniczny kupiony nowy w sklepie po półtora roku
>> nie traci na wartości?
>
> Bardzo możliwe, że wszystkie.
Nie "możliwe", a pewne.
> Aparat cyfrowy - straci wyjątkowo dużo, bo to w tej chwili już gadżet,
> który mają wszyscy.
Czyżby?
350D na Allegro - cieżko kupić za mniej niż okolice 1k zł - fakt że z
babmbetlami (kit, pokrowiec, karta). Aparat wypuszcony dobre 4 lata
temu, który ma już 3 następców. W sklepie kosztował coś koło 3k zł.
400D na Allegro - średnio 1300-1600 za kita. Aparat 3 letni. Etc, etc.
Nie zapominaj, że analogi taniały wolniej, gdyż po pierwsze wolniej
ukazywały się kolejne modele, a po drugie sam aparat nie miał związku z
jakością rejestrowanego materiału.
> I o to mi chodzi od początku: że twierdzenie "cyfra jest tania",
> którym tu się szafuje bez opamiętania uważam za nieprawdziwe, bo umiem
> liczyć i nijak nie wychodzi mi "tanio". Bo - jak słusznie zauważyłeś -
> gadżet typu cyfrówka obowiązują te same prawa rynku, co toster: masz go
> kupić i wrócić nie później, niż za dwa lata - po następcę. I tyle.
Musisz? Tylko jeśli czujesz taką potrzebę.
>> Tylko ktoś z durnym parciem na nowości może tak uważać. Sprzętu
>> używa się dotąd, dopóki zaspokaja pokładane w nim oczekiwania lub nowsza
>> technologia niesie sobą naprawdę wyraźną poprawę parametrów, na których
>> komuś zależy.
>
> Moja małpka w 100 procentach zaspokaja moje potrzeby. Szkoda, że
> producenci Apertury mają to w nosie i nie mogę w niej przeczytać rawów
> z tejże małpki. I musiałem migrować mimo, że parcie na nowości mam od
> jakiegoś czasu ZEROWE, a w dziedzinie fotografii wręcz ujemne... :)
Ty, ale o tym jaki soft wspiera dany aparat, mogłeś się dowiedzieć
zanim go kupiłeś.
> I nie jest to okres następnego modelu, conajmniej 2, jak
>> nie 3 generacji przy obecnym postępie.
>
> No to życzę Ci wytrwałości, bo jak pewnie zauważyłeś - każdy nowy model
> cyfrówki reklamowany jest jako killer poprzedniego. I jako przełom. I
> ma nareszcie działający autofokus... ;)
Nie znam chyba nikogo, kto by się przesiadał na następny model. Albo
jest skok na półkę wyżej, albo przynajmniej 2. model. Bo tak częste
zmiany sprzętu są bez sensu - następca prawie nigdy nie niesie sobą
takiej wartości, żeby to było "łał" - producenci robią małe kroczki,
ale za to stawiają je często - znacznie częściej niż w czasach analogów.
>>> Używałem softu Canona, który dostałem z aparatem. Wybacz, ale każdy,
>>> kto ma jakieś porównanie z komercyjnym softem wie, że to się do
>>> niczego nie nadaje.
>>
>> To zależy od umiejętności, potrzeb i aspiracji.
>
> Tak, wiem - guru i w Wordzie złamie książkę. A prawda jest taka, że
> jeżeli ergonomia programu pasuje bardziej do grabi, jest wooooooolny a
> w dodatku nie czyta moich rawów - to co mam zrobić? Podszkolenie
> umiejętności może nie wystarczyć...
To po co go kupujesz? Trza się w takim razie podszkolić z umiejętności
wybierania właściwych produktów.
>> Pytam jeszcze raz - skąd pomysł, że foty z cyfrówki wogóle trzeba
>> obrabiać?
>
> Nie wiem, jak inni - ja sobie porównałem co wychodzi z aparatu w
> postaci jotpega i porównałem z tym, co mogę wyciągnąć z rawa. Nie
> miałem jakoś wątpliwości co jest lepsze. A że przy okazji bardzo
> upierdliwe i czasochłonne... Selawi.
Ty, ale byle jotpeg ze współczesnego lustra rozkłada na łopatki slajd
pod względem dynamiki. A że można wyciągnąć więcej? No można, ale się
zdecyduj - albo zadowalasz się tym co daje puszka, albo nie marudź, że
do ciągnięcia za uszy RAW-ów potrzeba szybkiego sprzętu.
>> Ile osób tak naprawdę korzysta z rawów - 5% pstrykaczy? MOŻNA
>> - jest to łatwe i wygodne, nie trzeba.
>
> Grzebanie w rawach jest wygodne?
> A nie wygodniejsze by było coś takiego: tif - i nie muszę w nim grzebać?
TIF tworzony z tymi samymi algorytmami co JPG? Ustaw sobie najwyższą
kompresję, i tak nie zauważysz różnicy pomiędzy TIF-em.
> Wtedy faktycznie: podpisałbym się po Twoją tezą, że do cyfrówki nie
> jest potrzebny komputer. Bo na razie jest, ale to moje zdanie (no -
> jeszcze z 85-90 procent cyfrowych pstrykaczy, ale to nasz problem...)
Zrozum wreszcie, że znakomita większość pstrykaczy nie dłubie wcale w
zdjęciach, nie woła rawów i wogóle rzadko wychodzi poza programy
tematyczne. Dłubią pasjonaci i dlatego że lubią, albo mają takie
wymagania jakościowe.
>>>>> modernizacji tego złomu co jakiś czas
>>>>
>>>> Po co? Nakaz jakiś jest?
>
> Tak. To się nazywa "Minimalne wymagania sprzętowe." ;)
> Dotyka wcześniej czy później każdego...
Raz na 5 lat można kompa zmienić. Bo choćby blureje nie chodzą.
>>>>> i czasu spędzonego przed tym monitorem nie liczę,
>>>>
>>>> Że niby jest to obowiązek?
>
> Nie każdy ma murzyna, który zajmuje się edycją zdjęć na zlecenie. Ja
> nie mam na przykład.
Ale kto Cię zmusza do obróbki? Ty CHCESZ to robić, z takich czy innych
przyczyn. Jakbyś nie chciał, to byś nie robił. Też się złapałeś w
pułapkę "bo można".
>> BTW - przejrzenie zawartości
>> karty i wysłanie kilku wybranych mejlem do labu niektórym zajmuje
>> kilkanaście minut. Zrób to samo z analogiem.
>
> A po co? Ja swoje zdjęcia pokazuję z rzutnika - przynajmnie coś zostaje
> w głowach...
> A te cztery sztuki, które uznałem za warte powiększenia i tak
> wybierałem pół roku... Każde wyścigi bym przegrał, nie tylko z byle
> cyfrówką ale nawet z jednorazówką Kodaka...
Ale kto Ci broni tak samo traktować cyfrę?
>> Wiele razy słyszałem już głosy, że "mój 5-letni komputer nie daje rady".
>> I może gdyby nie to, że 10 lat temu własnymi ręcami obrabiałem 300-MB
>> pliki na wtedy już nienowych komputerach, to może bym w takie bajeczki
>> uwierzyl.
>
> Ja półtoragigowe, ale skany. I dlatego - widząc jak sobie radzi
> Lightroom z kilkunastomegapikselowymi rawami - zwyczajnie NIE WYOBRAŻAM
> SOBIE, jak by się mulił przy - powiedzmy - rawie 40 megapikselowym. To
> tylko 120 megowy tif, teoretycznie pryszcz.
Raz że jest IMHO niechlujnie napisany, dwa że stara się zrobić za dużo
na raz - gdzieś pre-loaduje zawartość biblioteki, a jak pomnożysz te 10
Mpx razy 2000, to ma co liczyć. No i udaje, że wszystkie operacje
dzieją się w czasie rzeczywistym.
> Od dawna mnie intryguje czemu te konwertery do rawów się tak
> wloooooooką.... Oczywiście oprócz oczywistej teorii spiskowej, że gdyby
> śmigały to kto by kupował nowe wersje softu? :)
ACR chodzi całkiem nienajgorzej.
--
Pozdrawiam
de Fresz
-
318. Data: 2009-07-21 13:42:50
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: Mikolaj Machowski <m...@w...pl>
Jester napisał:
> Mikolaj Machowski wrote:
>> Jester napisał:
>>> I pomyśleć, że parę lat temu zdjęcia do reklam w Playboyu nie były W
>>> OGÓLE retuszowane...
>>
>> A teraz to nie wiem po co jeszcze zatrudniają modelki a nie malują od
>> zera... To znaczy tak mi mówiono ;)
>
> Bo w 3D z ludzikami jest podobno ciągle największy problem. Osły,
> wiewiórki, Shreki, Wall-e - proszę bardzo: jak żywe. Ale wyrenderowany
> Brad Pitt ciągle jest podobno odróżnialny od prawdziwego :)
> Ale to tylko kwestia czasu...
Trochę inaczej - można już tak wyrenderować osobę, że się nie kapniesz,
ale to dużo kosztuje. Model jeszcze jest tańszy.
Z innej bajki. Znajomy potrzebował krajobrazów do fotek reklamowych. Na
próbę zaryzykował porównanie 3D z "tradycyjnymi" fotkami. Jeden
krajobraz najpierw przez godzinę fachowiec mu projektował przez parę dni
a potem przez tydzień renderowała farma w USA. Podobny efekt osiągnął
w 3 godziny łącząc kilka fotek z prywatnej kolekcji.
m.
--
The truth may be out there, but lies are inside your head.
Terry Pratchett
-
319. Data: 2009-07-21 14:18:29
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
John Smith pisze:
>>> A bo Ty weny nie masz! ;-)
>> Się rozeszła po kościach (tfu, hobbach)
>
> Dlatego chronię moje najcenniejsze hobba, aby przypadkiem nie stały się
> zawodem :-P (jedno już na zawód przerobiłem :-) i wystarczy)
A nie, to ja mam odwrotnie - jak jest doping zawodowy to się hobby
rozwija. Tylko ogólnie za dużo tego, a godzin w dobie jest ile jest.
Natomiast jak mnie coś mierzi to i zawodowo tego nie ruszam.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/piękne chwile w życiu? - tak się zmęczyć, żeby nie mieć ochoty na seks/
-
320. Data: 2009-07-21 14:19:09
Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
John Smith pisze:
>> Na początek suwaki od kontrastu, koloru i ostrości w górę.
>
> A ja proponuję kontrast w dół, kolor i ostrość w górę.
To już zależy co kogo rajcuje :)
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/wymyśliłem do karty pin: 1234 i teraz boję się, czy nie za prosty.../