eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaPrzejscie z analoga na cyfre - boolii
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 425

  • 311. Data: 2009-07-21 09:51:23
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: "greenman" <e...@f...pl>

    Użytkownik "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> napisał
    > "greenman" <e...@f...pl> napisał:
    >>[...]
    >
    > Rozumiem. Twój problem polega na tym, że potzrebujesz dwóch szkieł
    > szerokokątnych - jednego do cropa, drugiego do FF.
    > W tej sytuacji z jednego tzreba zrezygnować. Też kiedyś miałem ten problem i
    > zrezygnowałem z analoga FF.

    NIGDY!
    Nie zrezygnuje z radosci robienia analogiem,
    to jest zupelnie inne fotografowanie a akurat dzisiaj
    dostepny sprzet jest lepszy i duzo tanszy od cyfry.
    ---



  • 312. Data: 2009-07-21 10:08:03
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: Jester <j...@t...net.pl>

    Mikolaj Machowski wrote:
    > Jester napisał:
    >> I pomyśleć, że parę lat temu zdjęcia do reklam w Playboyu nie były W
    >> OGÓLE retuszowane...
    >
    > A teraz to nie wiem po co jeszcze zatrudniają modelki a nie malują od
    > zera... To znaczy tak mi mówiono ;)

    Bo w 3D z ludzikami jest podobno ciągle największy problem. Osły,
    wiewiórki, Shreki, Wall-e - proszę bardzo: jak żywe. Ale wyrenderowany
    Brad Pitt ciągle jest podobno odróżnialny od prawdziwego :)
    Ale to tylko kwestia czasu...

    J


  • 313. Data: 2009-07-21 10:13:06
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: "b...@n...pl" <b...@n...pl>

    Jester napisał(a):
    > Mikolaj Machowski wrote:
    >> Jester napisał:
    >>> I pomyśleć, że parę lat temu zdjęcia do reklam w Playboyu nie były W
    >>> OGÓLE retuszowane...
    >>
    >> A teraz to nie wiem po co jeszcze zatrudniają modelki a nie malują od
    >> zera... To znaczy tak mi mówiono ;)
    >
    > Bo w 3D z ludzikami jest podobno ciągle największy problem. Osły,
    > wiewiórki, Shreki, Wall-e - proszę bardzo: jak żywe. Ale wyrenderowany
    > Brad Pitt ciągle jest podobno odróżnialny od prawdziwego :)
    > Ale to tylko kwestia czasu...

    Zawsze będzie potrzebny Brat Pitt czy jakaś London Pilton. Bo przecież
    model 3D nie upije się w barze, nie pokaże się na gali bez majtek jak
    jakaś Kłoda. W filmach i na zdjęciach modele 3D, ale na występy na żywo
    potrzebna będzie jakaś marionetka. Przykład takiej promocji już był,
    Tomb Raider jest przykładem tego co będzie.

    wer


  • 314. Data: 2009-07-21 10:20:14
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: John Smith <u...@e...net>

    b...@n...pl napisał(a):
    > Zawsze będzie potrzebny Brat Pitt czy jakaś London Pilton. Bo przecież
    > model 3D nie upije się w barze, nie pokaże się na gali bez majtek jak
    > jakaś Kłoda. W filmach i na zdjęciach modele 3D, ale na występy na żywo
    > potrzebna będzie jakaś marionetka. Przykład takiej promocji już był,
    > Tomb Raider jest przykładem tego co będzie.

    Polecam film "Simone", choć to jeszcze fikcja :-)
    http://www.filmik.org/film/obejrzyj/AL_PACINO_-_ZWIA
    STUN_FILMU_PT_SIMONE_2002__TRAILER__httpal-pacino3bl
    ogonetpl.html

    --
    Mirek


  • 315. Data: 2009-07-21 11:06:28
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: Jester <j...@t...net.pl>

    Marek Wyszomirski wrote:
    > "Jester"<j...@t...net.pl> napisał:
    >
    >> [...]
    >>> Przechowywanie zbiorów zdjeć wymaga inwestycji niezależnie
    >>> od formy w jakiej je się przechowuje.
    >> Pewnie, że wymaga, nic nie jest za darmo. Sęk w tym, że koszty
    >> przechowywania slajdów i zdjęć z cyfrówki znam, bo mam do czynienia z
    >> jednym i z drugim. W moim przypadku są NIEPORÓWNYWALNE, na korzyść
    > slajdów.
    >
    > Hmmm... na korzyść slajdów?
    > Dysk twardy 1TB to ok. 350zł. Dołóżmy do niego 150zł na w miarę porządną
    > zewnętrzną obudowę USB/SATA - mamy razem 500zł. Zakładając wielkość pliku
    > jednego zdjęcia na poziomie 20MB wchodzi na niego 50 000zdjęć - wychodzi
    > koszt 1 grosza na zdjęcie. Płyta DVD w miarę porządna - 1zł. Wejdzie na nią
    > 235 zdjęć - zatem koszt 1 zdjęcia to niecałe pół grosza. Załóżmy, ze
    > trzymasz dwie kopie na twardych dyskach i trzecią na płycie - koszt wychodzi
    > 2.5 grosza za zdjęcie. Sądzę, ze ramki do slajdu za taką cene nie kupisz...
    > Objętościowo i wagowo też archiwum na twardych dyskach i płytach DVD
    > wychodzi dużo mniejsze. Czasowo - nie mam doświadczenia ile przy obecnej
    > technice trwa zaramkowanie jednego slajdu - załóżmy, że zachowując
    > odpowiednią staranność trwa to 15 s (jeśli założenie jest bzdurne - to mnie
    > popraw). Zaramkowanie odpowiednika DVD - 235 zdjęć - będzie więc trwało
    > prawie godzinę. W tym samym czasie zdążysz spokojnie nagrać te zdjęcia na
    > płytę i zrobić 2 kopie na zewnętzrnych dyskach twardych.Na dodatek podczas
    > nagrywania nie musisz przez cały czas siedzieć pzred komputerem -
    > zapuszczasz nagrywanie i mozesz sobie iść na pół godziny na kawę - przy
    > ramkowaniu slajdów chyba tak się nie da...

    Da się - ja tak robię :)
    Ja nie twierdzę, że FOTOGRAFOWANIE na slajdach jest tanie - bo nie jest:
    trzeba kupić film, wywołać i zaramkować. Tyle, że PRZECHOWANIE - nie
    kosztuje NIC - bo wsadzenie już zaramkowanego slajdu do pudełka w szafie
    nic nie kosztuje. I dlatego będę się upierał, że jest tańsze - bo NIC
    nie kosztuje. Ale PRZECHOWANIE, nie FOTOGRAFOWANIE ;)

    > Ja też do młodzieniaszkó się nei zaliczam i pamiętam, ze gdy tak z 10 lat
    > temu jeździło się na plenerzy często ludzie się chwalili, że właśnie kupili
    > sobie lepszą puszkę.

    A - no to jasne: to przez nich co 2 lata pokazuje się nowy model
    cyfrówki. Bo ja na przykład w ogóle nie przypominam sobie WYMIANY puszki
    na lepszą - po prostu od razu kupowałem taką, jaka była mi potrzebna i
    już. Albo maksymalnie zbliżoną do wymarzonego i nieosiągalnego ideału. I
    to wcale nie była Leica - wtedy jakoś ludzie bardziej chodzili po ziemi ;)
    Dopiero teraz, kiedy ceny analogów są jakie są - kupiłem sobie za grosze
    zupełnie niepotrzebnie analoga, którego kiedyś bym na pewno nie kupił -
    bo za duży, za drogi, za ciężki... Ale że przy okazji jest nie do
    zajechania, szczelny, trwały i lepszego już nigdy nie będzie - to
    uległem... A lepszych zdjęć niż dotąd NA PEWNO nim nie zrobię.

    > Awarie wynikające z zużycia zdarzały się rzadziej - ze względu na mniejsze
    > ilości zdjeć robionych tymi aparatami. Ale - ludzie zmieniali puszki, bo
    > nowa miała lepszy pomiar swiatła, szybszy AF z większą ilością pól, robiła
    > większą ilość klatek na sekundę, obsługiwałą nowe tryby pracy z lampą
    > błyskową. Marketingowcy od lat dbali, aby rynek sie zbyt łatwo nie nasycił i
    > moze nie szło im to aż tak dobrze jak obecnie, ale w czasach fotografii
    > analogowej ludzie też co kilka lat zmieniali korpusy - przynajmniej w tych
    > kręgach w których ja się obracałem.

    A tacy zwykli fotoamatorzy, co to zaczęli od Zenita na komunię,
    spodobało im się - i rzutem na taśmę postanowili sobie zaszaleć i kupić
    za ciężkie pieniądze na giełdzie w Stodole wymarzonego, drogiego i
    raczej-na-zawsze Canona? Wybranego z prospektów, po drobiazgowej
    analizie za i przeciw, po porównaniu z odpowiednikami (cenowymi
    najczęściej) konkurencji? Myślisz, że też ciągle go wymieniali?
    Bo moim zdaniem piszesz raczej o zupełnie innej grupie fotografów. Kto,
    kupując aparat imprezowo-wakacyjno-slajdowo-maksymalnie uniwersalny
    zwracał uwagę na współpracę z lampą błyskową??? Przecież już można było
    kupić puszkę z wbudowaną - uniwersalna i zawsze na miejscu. Ilość klatek
    na sekundę? 3 i pół to już była niewyobrażalna i przeważnie nigdy nie
    wykorzystana w praktyce ilość, zwłaszcza jak się ją skojarzyło z ilością
    klatek na kliszy... Lepszy pomiar światła? Po tych -dziestu latach
    pstrykania na slajdach jedno wiem na pewno: najmniej podatny na kiksy
    pomiar światła - to centralnie ważony (z JAKIMŚ tam uwypukleniem środka
    kadru, ale nie sprecyzuję JAKIM - bo nie wiem.) Matrycowy to fajans,
    który do slajdów odradzali sami producenci, bo był nieprzewidywalny,
    multispot... nie wiem, może za głupi jestem, ale im bardziej
    kombinowałem z multispotem, tym gorsze miałem efekty. Czyli: rewolucji w
    pomiarze światła to ja nie pamiętam żadnej, ale może jakąś przeoczyłem.
    Ja w ogóle widzę, że oprócz wymiany kliszy na matrycę - konstrukcje
    aparatów STOJĄ W MIEJSCU, a mechanicznie na 100% się cofnęły. Więcej
    elektroniki, monitorki - i NIC z tego nie wynika. Autofokus dalej nie
    działa, wizjery mniejsze, pomiar światła - jak za dawnych czasów. I w
    dodatku trzeba do tego komputer podłączać, bo procesor w aparacie
    generuje kiepskie jotpegi ;)

    > Postęp cały czas następował - zarówno ten rzeczywisty jak i wmawiany przez
    > marketingowców - wystarczy zajrzeć do starych roczniko.w czasopism
    > fotograficznych z tamtych lat.

    Ale clou - czyli ZDJĘCIA - to z Zenita (z podpiętym szkłem od Practiki)
    wychodziły IDENTYCZNE, jak z tej Practiki. Młodszej o 20 lat.
    I to jest piękne - bo było w tym miejsce na FOTOGRAFA :)
    A teraz? Wyścig zbrojeń.

    > A ten EOS 3 teraz robi gorsze niż gdy był wprowadzany na rynek?

    Nie robi, i bardzo dobrze. Ale - w przeciwieństwie do cyfrówek - nowe,
    produkowane dzisiaj analogowe body robi zdjęcia IDENTYCZNE, jak 10
    letnie. I to jest ironia losu.

    > Z takich czy
    > innych pzryczyn po kilku latach od wyprodukowania zarówno korpusy analogowe
    > jak i cyfrowe warte są ułamek pierwotnej wartości. Istnieją wyjątki od tej
    > reguły, ale bardzo nieliczne (np. wymienione tu pzrez kogoś niektóre modele
    > Leici).

    A swoją drogą to w tej Leici coś jest. Wyższy model to miałem w ręku raz
    i nie mam zdania, ale zdjęcia z głupiego Miniluxa w wersji zoom na
    dodatek - mam, i te zdjęcia TECHNICZNIE (ostrość przede wszystkim, ale
    pomiar światła na przykład też) - są na poziomie stałek Canona. Znaczy:
    nie wiem, czy nie lepsze, aż tak się nie przyglądałem. Na rzutniku bez
    trudu nawet lamer odróżni te robione Leicą od tych robionych zoomem
    Canona (było nie było - ten canonowski obiektyw jest ze 2x większy od
    CAŁEGO miniluxa, o jego obiektywie wielkości naparstka nie wspomnę przez
    litość). I dlatego do analogowych Leic mam uzasadniony szacunek lekko
    zmniejszony przez ich cenę. Szkoda, że się w nowej rzeczywistości nie
    odnaleźli.

    > Nie jestem przekonany. Miałem 3 cyfrowe korpusy Pentaxa (*istD, K10D i
    > obecnie K20D) i nie uważam, żeby staranność wykonania czy zastosowane
    > materiały były gorsze niż w analogowych lustzrankach AF tej firmy których
    > pzredtem używałem - i to wcale nie tych z dolnej półki. Być może gdybym miał
    > Canona czy Sony bym narzekał, ale w przypadku Pentaxa jest OK.

    A dla mnie to są mydelniczki. Pentaxa w ręku nie miałem, ale Canon (te
    modele "dla ludu") mnie rozczulił po prostu wykonaniem...

    >> I dlatego - jako że jestem z natury leniwy - prywatnie uważam, że nic
    >> nie pobije zwykłych slajdów: wyjmuję, zanoszę do labu, odbieram, tnę,
    >> ramkuję (10 minut na kliszę z zegarkiem w ręku) - koniec.
    >
    > 10 minut na kliszę - czyli 600/36=16.666s/slajd. Z zadowoleniem stwierdzam,
    > ze z moim założeniem czasu ramkowania 15s/slajd wiele się nie pomyliłem:-)

    A dodajmy, że przy okazji robisz selekcję. I backup na następne 40 lat :)

    > W przyszłości - mam nadzieję że albo technika projektorów multimedialnych
    > albo wielkich, wysokorozdzielczych ekranów LCD rozwinie się na tyle, że
    > będzie można odstawić analogowy rzutnik do lamusa. Aczkolwiek... jak patrzę
    > na jakosć przeciętnych ekranów masowo sprzedawanych monitorów LCD,
    > fascynację przekontrastowanymi, błyszczącymi jak lustro ekranami laptopów
    > czy spadek wymagań przecietnego słuchacza muzyki (jeszcze parę lat temu nikt
    > nie wyobrazał sobie że można uważać za przyjemniośc słuchanie muzyki z
    > mikroskopijnego głośniczka dajacego się zmieścić w kilkucentymetrowej
    > obudowie telefonu komputerowego) - zaczynam mieć obawy, czy postęp nie
    > będzie polegał na wmówieniu ludziom pzrez marketoidy że taka właśnie jakosć
    > obrazu jaką zapewnia rzutnik multiomedialny jest tym, czego od wieków
    > ludzkosć pragnęla:-(((.

    Kontrast 5000 i super kolory - codziennie to słyszę w reklamach.
    A w praktyce np. nowe iMaki mają monitory, w których nasycenie kolorów i
    kontrast można zmienić tylko jakimś softem ściągniętym z sieci,
    napisanym przez wkurzonego detepowca, który próbował na swoim komputerze
    obrobić zdjęcia. Apple takiej kalibracji nie przewiduje i narzędziami
    systemowymi tego nie poprawisz.
    O super ekranach glossy nie wspomnę - już ktoś produkuje folię, która
    niby z glossy robi mat. Tyle, że przy okazji rozwala ostrość i kolory...
    I karuzela się kręci.

    >> Mój wujek fotografował na kliszach, jak się film skończył - szedł do
    >> labu, kupował nowy film, prosił o założenie, zostawiał stary film do
    >> "wywołania plus odbitki z wszystkich dobrych" - i dawał radę. Teraz
    >> miałby pod górkę, bo pewnie są laby, w których personel filmu już nie
    >> umie wyjąć z aparatu - ale zapytam mamę, ona to dalej stosuje i jakoś
    >> nie narzekała specjalnie. Metoda wujka jest na tyle prosta, że trudno
    >> wyobrazić sobie prostszą. Nawet cyfrowy odpowiednik "proszę wyjąć kartę
    >> i zrobić odbitki z wszystkich dobrych" - niesie za sobą nieporównanie
    >> większe ryzyko, bo karty są już za duże na takie ekscesy i mało kogo
    >> stać na 300 czy 400 odbitek w ciemno ;)
    >
    > Ten kij ma dwa końce - z drugiej strony każdego stać na oddanie do labu
    > karty na której zajęto zdjęciami np. 10% jej pojemności:-)

    To wymaga żelazowej woli. Większej, niż zrobienie TYLKO 36 zdjęć na
    tygodniowych wczasach w górach :)

    >> I jeszcze chciałem zapytać: skoro jest tak super, tanio, łatwiej,
    >> światłomierze działają, autofokusy ostrzą a autorzy mają pełną kontrolę
    >> nad swoimi dziełami bo pokalibrowali monitory - to GDZIE SĄ TE HEKTARY
    >> ŚWIETNYCH ZDJĘĆ?

    > Ależ to normalne.

    Wiem, pytanie było retoryczne ;)

    J


  • 316. Data: 2009-07-21 11:15:21
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: "b...@n...pl" <b...@n...pl>

    Jester napisał(a):
    > Marek Wyszomirski wrote:
    >> "Jester"<j...@t...net.pl> napisał:
    >>
    >>> [...]
    >>>> Przechowywanie zbiorów zdjeć wymaga inwestycji niezależnie
    >>>> od formy w jakiej je się przechowuje.
    >>> Pewnie, że wymaga, nic nie jest za darmo. Sęk w tym, że koszty
    >>> przechowywania slajdów i zdjęć z cyfrówki znam, bo mam do czynienia z
    >>> jednym i z drugim. W moim przypadku są NIEPORÓWNYWALNE, na korzyść
    >> slajdów.
    >>
    >> Hmmm... na korzyść slajdów?
    >> Dysk twardy 1TB to ok. 350zł. Dołóżmy do niego 150zł na w miarę porządną
    >> zewnętrzną obudowę USB/SATA - mamy razem 500zł. Zakładając wielkość pliku
    >> jednego zdjęcia na poziomie 20MB wchodzi na niego 50 000zdjęć - wychodzi
    >> koszt 1 grosza na zdjęcie. Płyta DVD w miarę porządna - 1zł. Wejdzie
    >> na nią
    >> 235 zdjęć - zatem koszt 1 zdjęcia to niecałe pół grosza. Załóżmy, ze
    >> trzymasz dwie kopie na twardych dyskach i trzecią na płycie - koszt
    >> wychodzi
    >> 2.5 grosza za zdjęcie. Sądzę, ze ramki do slajdu za taką cene nie
    >> kupisz...
    >> Objętościowo i wagowo też archiwum na twardych dyskach i płytach DVD
    >> wychodzi dużo mniejsze. Czasowo - nie mam doświadczenia ile przy obecnej
    >> technice trwa zaramkowanie jednego slajdu - załóżmy, że zachowując
    >> odpowiednią staranność trwa to 15 s (jeśli założenie jest bzdurne - to
    >> mnie
    >> popraw). Zaramkowanie odpowiednika DVD - 235 zdjęć - będzie więc trwało
    >> prawie godzinę. W tym samym czasie zdążysz spokojnie nagrać te zdjęcia na
    >> płytę i zrobić 2 kopie na zewnętzrnych dyskach twardych.Na dodatek
    >> podczas
    >> nagrywania nie musisz przez cały czas siedzieć pzred komputerem -
    >> zapuszczasz nagrywanie i mozesz sobie iść na pół godziny na kawę - przy
    >> ramkowaniu slajdów chyba tak się nie da...
    >
    > Da się - ja tak robię :)
    > Ja nie twierdzę, że FOTOGRAFOWANIE na slajdach jest tanie - bo nie jest:
    > trzeba kupić film, wywołać i zaramkować. Tyle, że PRZECHOWANIE - nie
    > kosztuje NIC - bo wsadzenie już zaramkowanego slajdu do pudełka w szafie
    > nic nie kosztuje. I dlatego będę się upierał, że jest tańsze - bo NIC
    > nie kosztuje. Ale PRZECHOWANIE, nie FOTOGRAFOWANIE ;)
    >

    Szafa za darmo, mieszkanie za darmo. Powiedz gdzie mieszkasz, wprowadzam
    się tam.

    wer


  • 317. Data: 2009-07-21 13:32:41
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: de Fresz <d...@n...o2.pl>

    On 2009-07-20 19:25:44 +0200, Jester <j...@t...net.pl> said:

    >> Znaczy analogowe lustra rosły na drzewach? Co powiesz o wspomnianym tu
    >> wcześniej EOSie 3, który w czasach swej obecności na rynku kosztował coś
    >> koło 6k zł. Jakimi frajerami okazali się ci, którzy tyle za niego
    >> zapłacili, skoro teraz można mieć za 5 stów?
    >
    > Zauważyłeś, że sporo się zmieniło? Że wjechała cyfra? I że te stare
    > puszki się do tej nowej technologii ni diabła nie dają nagiąć?
    > Zastanów się, ile by teraz kosztowała ta trójka, gdyby nie było cyfry
    > tylko klisze...

    Myślę że ze 2k zł. Niektóre modele długo po wyjściu z produkcji
    trzymały wysokie ceny, zwłaszcza te z wyższych półek - F3 i 4, EOS 1,
    F90X, EOS 5 - często za sztuki w marnym stanie wołano krocie (jak na
    to, co oferowały).


    > Lampy naftowe też są stosunkowo tanie, a i zapotrzebowanie
    > nieporównanie mniejsze, niż za czasów ich świetności...

    I pewnie znaleźli by się tacy, którzy w tym upatrywali by ich lepszości
    nad latarką.



    >>> Komputer wymieniasz bo filmy hd się przycinają,
    >>
    >> A tak, gdyby nie aparat, to dalej byś jechał na sprzęcie z '98, bo
    >> "wystarcza do wszystkiego"?
    >
    > Czemu nie? Serio pytam? Bo rok producji kompromitujący?

    Nie, po prostu chciałbym to zobaczyć.


    > Ja akurat MAM sprzęt z 98.

    Ja też. W szafie. Odpalałem go jakiś czas temu i nie powiem, da się.
    Tylko niestety przy porównaniu z czymś współcześniejszym trzeba
    rezygować albo z funkcjonalności (często i wygody), albo czasu.
    Normalną rzeczą w sprzęcie komputerowym jest to, że co jakiś czas
    trzeba go wymieniać. Bo tak. Cena postępu. Wszystko w koło idzie
    naprzód i byle bardziej rozbudowana strona we Flashu nie pójdzie, filmy
    na Youtubie to będzie slajdszoł itepe. Owszem, można, zwłaszcza gdy nie
    ma się kontaktu z nowszym sprzętem lub bardzo niskie wymagania. Są też
    ludzie, którzy wogóle się obywają bez kompa - da się? Da się.


    > I mimo, że dalej chodzi na nim www, divixy, ba - da się montować filmy
    > dvd pod warunkiem, że używasz softu sprzed 4 lat (a był już wtedy
    > niezły) - to akurat z rawami są największe zgrzyty. Bo się MULI
    > NIEMIŁOSIERNIE i kropka. Jak mam wybierać - to wolę na tym laptopku
    > montować dwugodzinny film z nudnych wakacji niż obrabiać ileśtam rawów.

    Popracuj nad workflowem. I jako że też posiadam antyka, nie wierzę, że
    praca na nim z materiałem wideo może być komfortowa (wedle
    współczesnych standardów, czy choćby tych sprzed paru lat) - tu
    wymagania są znacznie wyższe niż przy zdjęciach.


    >>> kalibrator dokupujesz bo w Doomie było za ciemno i nie dało rady
    >>> skończyć levela bez kalibracji
    >>
    >> Nie, kupują ci, którzy do obróbki podchodzą na poważnie. Kiedyś byli
    >> tacy, którzy robili sobie ciemnie do wołania kolorowych negatywów i
    >> robienia z nich odbitek. Tylko koszty, czas i upierdliwość były na takim
    >> poziomie, że była to grupa niezwykle nieliczna. Faktycznie, to bardzo
    >> źle, że dzisiaj z plikami z cyfrówki jest o wiele łatwiej i wygodniej.
    >
    > Jeżeli to miała być ironia to wytłumacz mi, czym na korzyść różnią się
    > odbitki z labu dzisiaj i z czasów klisz? Czemu dzisiaj ludzie klną na
    > odbitki bardziej, niż kiedyś, czemu szukają analogowych labów?

    A klną bardziej niż kiedyś? W sumie - klną. Ja akurat niemal od zawsze
    miałem marne zdanie o 95% labów i mam wrażenie, że przez ostatnie 15
    lat nie specjalnie się coś zmieniło. Podobnie wielu z moich znajomych -
    to m.in. dlatego robiliśmy na slajdach. Rzecz w tym, że dziś ci,
    interesujący się fotografią trochę poważniej, są znacznie lepiej
    wyedukowani na temat jakości, niż w czasach analogu. Jest też możliwość
    odniesienia do czegoś odbitki - choćby do skalibrowanego monitora,
    wydruku na porządnej plujce itede. W tamtych czasach miałeś negatyw, na
    którym nie dało się dla normalnego człowieka określić z całą pewnością
    choćby kolorystyki - mogłeś jeden lab porównać z drugim, ale co tak
    naprawdę utrwaliło się na negatywie - było prawie że niemożliwe do
    sprawdzenia. Po prostu wraz z techniką również oczekiwania poszły
    znacznie do przodu, a jakość labów niebardzo.



    > Bo tak się głupio składa, że mam całą furę odbitek robionych na
    > przestrzeni kilkudziesięciu lat i mogę powiedzieć o nich dużo, ale na
    > pewno nie to, że widzę rewolucję. Ba - ja nie widzę zmiany na korzyść,
    > bo jej zwyczajnie NIE MA.

    Może nie nauczyłeś się wykorzystywać możliwości technologii, może Twój
    lab jest tak samo marny jak naście lat temu, a może poszli do lasu? Nie
    jestem wróżką, skąd miałbym wiedzieć gdzie leży przyczyna rozczarowania
    w Twoim przypadku?


    > A procedura zrobienia odbitki 10 lat temu była faktycznie
    > skomplikowana: zanosiłeś kliszę do labu i odbierałeś po godzinie.
    > Naprawdę dzisiaj jest łatwiej i wygodniej?

    Raz że jeśli chcesz - może przed zaniesieniem zdjęć coś z nimi zrobić -
    przykadrować, dygnąć kolorki, coś podretuszować. No i nie musisz
    zanosić negatywów (jeśli np. to dobry lab, po drugiej stronie miasta),
    tylko je wysyłasz przez net. Jeśli fotografię traktujesz jako poważne
    hobby i wykosztowałeś się na odpowiedni monitor (wcale nie musiał
    kosztować majątku) oraz kalibrator, to możesz łatwo i wygodnie
    zweryfikować jakość labu. A możesz po prostu zrzucić materiał z karty,
    wybrać fajne i wysłać je jak leci do labu (oszczędzając na
    bilecie/paliwie/zelówkach) - czyli prawie jak z analogiem. Masz wybór -
    korzystanie z potencjału cyfry nie jest obowiązkowe.


    >>> a macierz dyskowa stoi, bo dyski ostatnio mocno staniały i jest jak
    >>> znalazł do kolekcji empetrójek i divixów.
    >>
    >> Nie wiem, nie mam. Ale skoro twierdzisz że muszę mieć, to zaraz lecę na
    >> allegro.
    >
    > Nie jesteś na bieżąco i nie wiesz jakie są obowiązujące trendy w
    > dziedzinie technik przechowywania zdjęć z cyfrówek. Pała.

    A mimo to żyję, robię zdjęcia, jestem nawet z nich zadowolony (czasem
    ;-) i jakoś to leci. Dziwne, nie?


    >> Bo można. A że wymaga to anielskiej cierpliwości... Bardzie wymagający
    >> muszą zabulić. Podobnie jak ci, którzy chcą, żeby im Crisis ładnie
    >> hulał. Znam niewiele osób z przedpotopowym sprzętem i zdecydowanie nie
    >> są to osoby, które pasjonują się obróbką zdjęć. Wszyscy inni wcześniej,
    >> czy później i tak wymieniają. Za to ci którzy się w to bawią i tak
    >> zazwyczaj mają w miarę nowe sprzęty, bo nowsze gry, jakieś amatorskie
    >> dekodowanie i montaż filmów, bo HD się tnie i tysiąc innych powodów, aby
    >> być na czasie.
    >
    > Ale uczciwość wymagałaby, żeby jednak te koszty zapisać po stronie
    > cyfrówki - nie uważasz?

    Nie uważam. Uczciwość nakazuje zapisać te koszty po stronie pędu za
    nowościami użyszkodnika.


    > Bo jakoś ślepy nie jestem i widzę, że co nowa wersja softu - tym wyższe
    > wymagania sprzętowe. I jak nie zabulisz - to szlag Cię trafi od
    > patrzenia w jakieś wirujące kółeczko.

    Ale po co Ci ta nowa wersja softu? Śmiem twierdzić, że w takim PS 4 da
    się zrobić niemal wszystko to samo, co w CS4. Czasem na około, czasem
    bardziej się trzeba nagimnastykować - ale 90% efektów da się osiągnąć w
    programie ładnych ponad 10 lat starszym. Pewnym problemem mogą być RAWy
    z nowych puszek, ale raz że DNG Converter, a dwa - są lżejsze programy,
    niż LR/Aperture etc.


    >>> Tak, wiem - wcale nie muszę wymieniać body co dwa lata. Tyle, że to
    >>> jest teoria chętnie głoszona na tej grupie, a w praktyce - po cichutku
    >>> wymieniamy, wymieniamy... I płacimy haracz regularnie, tak, jak przed
    >>> 10 laty, tylko kasa płynie do innej kieszeni.
    >>
    >> Skoro jak sam piszesz nic się nie zmieniło, to co Cię tak obrusza?
    >
    > Że jak się temu przyjżeć dokładniej i policzyć uczciwie WSZYSTKIE
    > wydatki - to tania cyfra okazuje się zaskakująco droga. I nie obrusza,
    > bo ja to akurat doskonale wiem.

    Z rozowjem technologii urosły znacząco oczekiwania i aspiracje
    użytkowników. Za więcej płaci się drożej. Utrzymaj aspiracje nisko - na
    poziomie analoga - to i koszty zostaną niskie.


    >>> Co mam poprzeć faktami? Że cyfrówka kupiona za prawie 3 tysiące po
    >>> półtora roku jest warta 1/3 ceny? A nie jest?
    >>
    >> A jaki inny towar elektroniczny kupiony nowy w sklepie po półtora roku
    >> nie traci na wartości?
    >
    > Bardzo możliwe, że wszystkie.

    Nie "możliwe", a pewne.


    > Aparat cyfrowy - straci wyjątkowo dużo, bo to w tej chwili już gadżet,
    > który mają wszyscy.

    Czyżby?

    350D na Allegro - cieżko kupić za mniej niż okolice 1k zł - fakt że z
    babmbetlami (kit, pokrowiec, karta). Aparat wypuszcony dobre 4 lata
    temu, który ma już 3 następców. W sklepie kosztował coś koło 3k zł.
    400D na Allegro - średnio 1300-1600 za kita. Aparat 3 letni. Etc, etc.
    Nie zapominaj, że analogi taniały wolniej, gdyż po pierwsze wolniej
    ukazywały się kolejne modele, a po drugie sam aparat nie miał związku z
    jakością rejestrowanego materiału.


    > I o to mi chodzi od początku: że twierdzenie "cyfra jest tania",
    > którym tu się szafuje bez opamiętania uważam za nieprawdziwe, bo umiem
    > liczyć i nijak nie wychodzi mi "tanio". Bo - jak słusznie zauważyłeś -
    > gadżet typu cyfrówka obowiązują te same prawa rynku, co toster: masz go
    > kupić i wrócić nie później, niż za dwa lata - po następcę. I tyle.

    Musisz? Tylko jeśli czujesz taką potrzebę.


    >> Tylko ktoś z durnym parciem na nowości może tak uważać. Sprzętu
    >> używa się dotąd, dopóki zaspokaja pokładane w nim oczekiwania lub nowsza
    >> technologia niesie sobą naprawdę wyraźną poprawę parametrów, na których
    >> komuś zależy.
    >
    > Moja małpka w 100 procentach zaspokaja moje potrzeby. Szkoda, że
    > producenci Apertury mają to w nosie i nie mogę w niej przeczytać rawów
    > z tejże małpki. I musiałem migrować mimo, że parcie na nowości mam od
    > jakiegoś czasu ZEROWE, a w dziedzinie fotografii wręcz ujemne... :)

    Ty, ale o tym jaki soft wspiera dany aparat, mogłeś się dowiedzieć
    zanim go kupiłeś.


    > I nie jest to okres następnego modelu, conajmniej 2, jak
    >> nie 3 generacji przy obecnym postępie.
    >
    > No to życzę Ci wytrwałości, bo jak pewnie zauważyłeś - każdy nowy model
    > cyfrówki reklamowany jest jako killer poprzedniego. I jako przełom. I
    > ma nareszcie działający autofokus... ;)

    Nie znam chyba nikogo, kto by się przesiadał na następny model. Albo
    jest skok na półkę wyżej, albo przynajmniej 2. model. Bo tak częste
    zmiany sprzętu są bez sensu - następca prawie nigdy nie niesie sobą
    takiej wartości, żeby to było "łał" - producenci robią małe kroczki,
    ale za to stawiają je często - znacznie częściej niż w czasach analogów.


    >>> Używałem softu Canona, który dostałem z aparatem. Wybacz, ale każdy,
    >>> kto ma jakieś porównanie z komercyjnym softem wie, że to się do
    >>> niczego nie nadaje.
    >>
    >> To zależy od umiejętności, potrzeb i aspiracji.
    >
    > Tak, wiem - guru i w Wordzie złamie książkę. A prawda jest taka, że
    > jeżeli ergonomia programu pasuje bardziej do grabi, jest wooooooolny a
    > w dodatku nie czyta moich rawów - to co mam zrobić? Podszkolenie
    > umiejętności może nie wystarczyć...

    To po co go kupujesz? Trza się w takim razie podszkolić z umiejętności
    wybierania właściwych produktów.


    >> Pytam jeszcze raz - skąd pomysł, że foty z cyfrówki wogóle trzeba
    >> obrabiać?
    >
    > Nie wiem, jak inni - ja sobie porównałem co wychodzi z aparatu w
    > postaci jotpega i porównałem z tym, co mogę wyciągnąć z rawa. Nie
    > miałem jakoś wątpliwości co jest lepsze. A że przy okazji bardzo
    > upierdliwe i czasochłonne... Selawi.

    Ty, ale byle jotpeg ze współczesnego lustra rozkłada na łopatki slajd
    pod względem dynamiki. A że można wyciągnąć więcej? No można, ale się
    zdecyduj - albo zadowalasz się tym co daje puszka, albo nie marudź, że
    do ciągnięcia za uszy RAW-ów potrzeba szybkiego sprzętu.


    >> Ile osób tak naprawdę korzysta z rawów - 5% pstrykaczy? MOŻNA
    >> - jest to łatwe i wygodne, nie trzeba.
    >
    > Grzebanie w rawach jest wygodne?
    > A nie wygodniejsze by było coś takiego: tif - i nie muszę w nim grzebać?

    TIF tworzony z tymi samymi algorytmami co JPG? Ustaw sobie najwyższą
    kompresję, i tak nie zauważysz różnicy pomiędzy TIF-em.


    > Wtedy faktycznie: podpisałbym się po Twoją tezą, że do cyfrówki nie
    > jest potrzebny komputer. Bo na razie jest, ale to moje zdanie (no -
    > jeszcze z 85-90 procent cyfrowych pstrykaczy, ale to nasz problem...)

    Zrozum wreszcie, że znakomita większość pstrykaczy nie dłubie wcale w
    zdjęciach, nie woła rawów i wogóle rzadko wychodzi poza programy
    tematyczne. Dłubią pasjonaci i dlatego że lubią, albo mają takie
    wymagania jakościowe.


    >>>>> modernizacji tego złomu co jakiś czas
    >>>>
    >>>> Po co? Nakaz jakiś jest?
    >
    > Tak. To się nazywa "Minimalne wymagania sprzętowe." ;)
    > Dotyka wcześniej czy później każdego...

    Raz na 5 lat można kompa zmienić. Bo choćby blureje nie chodzą.


    >>>>> i czasu spędzonego przed tym monitorem nie liczę,
    >>>>
    >>>> Że niby jest to obowiązek?
    >
    > Nie każdy ma murzyna, który zajmuje się edycją zdjęć na zlecenie. Ja
    > nie mam na przykład.

    Ale kto Cię zmusza do obróbki? Ty CHCESZ to robić, z takich czy innych
    przyczyn. Jakbyś nie chciał, to byś nie robił. Też się złapałeś w
    pułapkę "bo można".


    >> BTW - przejrzenie zawartości
    >> karty i wysłanie kilku wybranych mejlem do labu niektórym zajmuje
    >> kilkanaście minut. Zrób to samo z analogiem.
    >
    > A po co? Ja swoje zdjęcia pokazuję z rzutnika - przynajmnie coś zostaje
    > w głowach...
    > A te cztery sztuki, które uznałem za warte powiększenia i tak
    > wybierałem pół roku... Każde wyścigi bym przegrał, nie tylko z byle
    > cyfrówką ale nawet z jednorazówką Kodaka...

    Ale kto Ci broni tak samo traktować cyfrę?


    >> Wiele razy słyszałem już głosy, że "mój 5-letni komputer nie daje rady".
    >> I może gdyby nie to, że 10 lat temu własnymi ręcami obrabiałem 300-MB
    >> pliki na wtedy już nienowych komputerach, to może bym w takie bajeczki
    >> uwierzyl.
    >
    > Ja półtoragigowe, ale skany. I dlatego - widząc jak sobie radzi
    > Lightroom z kilkunastomegapikselowymi rawami - zwyczajnie NIE WYOBRAŻAM
    > SOBIE, jak by się mulił przy - powiedzmy - rawie 40 megapikselowym. To
    > tylko 120 megowy tif, teoretycznie pryszcz.

    Raz że jest IMHO niechlujnie napisany, dwa że stara się zrobić za dużo
    na raz - gdzieś pre-loaduje zawartość biblioteki, a jak pomnożysz te 10
    Mpx razy 2000, to ma co liczyć. No i udaje, że wszystkie operacje
    dzieją się w czasie rzeczywistym.


    > Od dawna mnie intryguje czemu te konwertery do rawów się tak
    > wloooooooką.... Oczywiście oprócz oczywistej teorii spiskowej, że gdyby
    > śmigały to kto by kupował nowe wersje softu? :)

    ACR chodzi całkiem nienajgorzej.



    --
    Pozdrawiam
    de Fresz


  • 318. Data: 2009-07-21 13:42:50
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: Mikolaj Machowski <m...@w...pl>

    Jester napisał:
    > Mikolaj Machowski wrote:
    >> Jester napisał:
    >>> I pomyśleć, że parę lat temu zdjęcia do reklam w Playboyu nie były W
    >>> OGÓLE retuszowane...
    >>
    >> A teraz to nie wiem po co jeszcze zatrudniają modelki a nie malują od
    >> zera... To znaczy tak mi mówiono ;)
    >
    > Bo w 3D z ludzikami jest podobno ciągle największy problem. Osły,
    > wiewiórki, Shreki, Wall-e - proszę bardzo: jak żywe. Ale wyrenderowany
    > Brad Pitt ciągle jest podobno odróżnialny od prawdziwego :)
    > Ale to tylko kwestia czasu...

    Trochę inaczej - można już tak wyrenderować osobę, że się nie kapniesz,
    ale to dużo kosztuje. Model jeszcze jest tańszy.

    Z innej bajki. Znajomy potrzebował krajobrazów do fotek reklamowych. Na
    próbę zaryzykował porównanie 3D z "tradycyjnymi" fotkami. Jeden
    krajobraz najpierw przez godzinę fachowiec mu projektował przez parę dni
    a potem przez tydzień renderowała farma w USA. Podobny efekt osiągnął
    w 3 godziny łącząc kilka fotek z prywatnej kolekcji.

    m.
    --
    The truth may be out there, but lies are inside your head.
    Terry Pratchett


  • 319. Data: 2009-07-21 14:18:29
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>

    John Smith pisze:
    >>> A bo Ty weny nie masz! ;-)
    >> Się rozeszła po kościach (tfu, hobbach)
    >
    > Dlatego chronię moje najcenniejsze hobba, aby przypadkiem nie stały się
    > zawodem :-P (jedno już na zawód przerobiłem :-) i wystarczy)

    A nie, to ja mam odwrotnie - jak jest doping zawodowy to się hobby
    rozwija. Tylko ogólnie za dużo tego, a godzin w dobie jest ile jest.
    Natomiast jak mnie coś mierzi to i zawodowo tego nie ruszam.

    --
    pozdrawia Adam
    różne takie tam: www.smialek.prv.pl
    /piękne chwile w życiu? - tak się zmęczyć, żeby nie mieć ochoty na seks/


  • 320. Data: 2009-07-21 14:19:09
    Temat: Re: Przejscie z analoga na cyfre - boolii
    Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>

    John Smith pisze:
    >> Na początek suwaki od kontrastu, koloru i ostrości w górę.
    >
    > A ja proponuję kontrast w dół, kolor i ostrość w górę.

    To już zależy co kogo rajcuje :)

    --
    pozdrawia Adam
    różne takie tam: www.smialek.prv.pl
    /wymyśliłem do karty pin: 1234 i teraz boję się, czy nie za prosty.../

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 31 . [ 32 ] . 33 ... 40 ... 43


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: