eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingPotyczkiRe: Potyczki
  • Data: 2012-12-02 03:04:45
    Temat: Re: Potyczki
    Od: PK <P...@n...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 2012-12-02, Andrzej Jarzabek <a...@g...com> wrote:
    > We wszystkich cywilizowanych państwach występuje element planowania
    > centralnego. A w szczególności jeśli mówimy o niedochodowych formach
    > działalności takich jak rozwijanie nauki i dyscyplin akademickich czy
    > np. oświata.

    "Element planowania centralnego" to chyba trochę skromne określenie
    pływania na działalność prywatnych uczelni.

    > A jak taka szkoła chce mieć akredytację, to niech się stosuje do wymagań
    > ministerstwa. I koncesjonowanie miejsc na poszczególnych kierunkach to
    > jedna sprawa, ale przede wszystkim jeśli taka uczelnia chce mieć

    Ależ wiele tych szkód się stosuje i ich program jest całkiem niezły,
    nie odstający od dobrych dużych ośrodków publicznych. Nie mniej
    prowadzą studia z łatwych, popularnych kierunków, po których
    nie ma pracy. W efekcie produkują dobrze wykwalifikowanych bezrobotnych.

    > akredytację, to musi w danej dziedzinie prowadzić badania naukowe, co
    > powinno się wiązać z zatrudnianiem odpowiedniej (proporcjonalnej do
    > liczby studentów) kadry pracowników naukowych. Czyli właśnie

    Gdyby stricte trzymać się takiego kryterium, to "wyrżnąłbyś"
    sporo wydziałów na państwowych uczelniach.

    > kulturoznawstwa może niekiedy pomagać w byciu kreatywnym w agencji
    > reklamowej, to dla takich stanowisk kulturoznawstwo też jest bez sensu.
    > Studia kulturoznawstwa mają sens o tyle, że kształcą kulturoznawców,
    > którzy będą zajmować się uprawianiem kulturoznawstwa w instytutach
    > kulturoznawstwa. I oczywiście wiadomo, że nie każdy, kto ukończy takie

    No właśnie nie, a takich ludzie kształca.
    Absolwenci takich studiów przydaliby się się w międzynarodowych
    korporacjach, nawet w firmach programistycznych. No bo wyobraźmy sobie,
    że Twoja firma obsługuję IT jakiegoś chińskiego konsorcjum, które
    wchodzi do Polski. Nie chciałbyś mieć pod ręką sinologa, który
    a) będzie znał chiński,
    b) pomoże w kontaktach, nauczy Twoich pracowników chińskiego
    "sovoir-vivre",
    c) wesprze projektowanie interfejsów tak, żeby podobały się Chińczykom
    itp itd?

    A gdybyś miał firmę architektoniczną i zagraniczne zlecenie, nie
    chciałbyś dodać kulturoznawcy do zespołu projektantów?

    Według mnie kulturoznawcy powinni być jak tłumacze. Powinni pomagać
    osobom bez niezbędnej wiedzy (inżynierom, programistom, finansistom)
    w międzynarodowych kontaktach. Powinni, mówiąc brzydko, "robić dobry
    grunt pod biznes".

    Ja studiowałem na uniwerku i znam kilku kulturoznawców. Wiedzą
    sporo o historii, o architekturze, znają nieźle (choć gorzej niż
    sądziłem) języki. Tyle że nie chcą pracować jako tacy "tłumacze".
    Większość z nich (poważnie) marzy o podróżowaniu po świecie i pisaniu
    przewodników.

    >> Jeśli na początku studiów (prawie każdych*) rozejrzysz się po rynku
    >> pracy, spytasz specjalistów/praktyków i wymyślisz sobie jakąś realną
    >> karierę, to potem wystarczy ciężko pracować i znajdziesz pracę.
    >
    > Po pierwsze, to po prostu nieprawda.

    Bo?

    > Po drugie, do tego nie potrzeba studiów (jako instytucji).

    Oczywiście że nie.

    > Po trzecie, jak ty sobie w ogóle to wyobrażasz? Pytać specjalistów i
    > praktyków od czego? Skąd weźmiesz tych specjalistów?

    Praktyków w zawodzie, który sobie wymarzyłeś. Skąd? Jeśli są
    łatwo dostępni, to zaprosić na kolację/piwo i po prostu pogadać. To
    chyba dosyć ludzkie, naturalne podejście.

    Jeśli nie są dostępni (korporacje), to masz różne dni kariery,
    spotkania na uczelni itp. Naprawdę warto na nie chodzić i zadawać
    pytania.

    Pisząc "specjalista" miałem na myśli speców od rynku pracy, HRowców
    (powinienem to napisać konkretniej). Takich ludzi też znajduje się
    na uczelni - w różnych inkubatorach, biurach karier itp. Są bardzo
    nieodceniani - niesłusznie. Większość absolwentów studiów nie potrafi
    napisać CV. Po jednej rozmowie by umieli, na drugą mogliby przynieść
    do sprawdzenia to, co chcą wysyłać do firmy. Generalnie jeśli ktoś
    nie czuje się pewnie, to warto wysłać CV do takiego uczelnianego
    HRowca, zanim wyśle się je do jakiegoś Deloitte czy GoldmanSachs.

    > A wiesz to skąd? Od jakichś faktycznych studentów, którzy ci wyznali, że
    > tak myślą? Może z badań?

    Od studentów. Sam przez chwilę planowałem kulturoznawstwo (jako
    drugi kierunek), więc mocno wybadałem teren.

    > A może jednak, że zapewne po studiach będą i tak w głębokiej dupie, ale
    > może trochę w mniej głębokiej niż ci z Bydgoszczy albo bez studiów w
    > ogóle. Co można też sformułować jako "jakoś to będzie".

    Nie wiem po co ktoś miałby iść na studia z założeniem, że i tak będzie
    w głębokiej dupie. Ja poszedłem z założeniem, że dostanę świetną pracę
    i będę zdobywał świat!

    > Mogą pracować w instytucie filozofii, pisać książki o filozofii i tak
    > dalej. Pomijając oczywisty fakt, że mogą być agentami sprzedaży
    > nieruchomości itd.

    Czyli "chów wsobny". Stąd się właśnie biorą patologie :P.

    No ale masz rację. Wiele kierunków rzeczywiście kształci studentów
    z założeniem, że w przyszłości będą pracownikami. Zresztą u mnie
    (na fizyce) było bardzo podobnie. Różnica polega na tym, że fizycy
    są jakby trochę bardziej potrzebni. A jak nie zostaną naukowcami, to
    całkiem nieźle sobie poradzą poza uczelnią. Filozofowie... no jakoś
    wątpię.

    pozdrawiam,
    PK

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: