-
1. Data: 2013-08-05 22:37:06
Temat: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej (nieco inne podejście)
Od: Dykus <d...@s...wp.pl>
Witam,
Obecnie wygląda to tak: jest kolizja, ja jestem poszkodowany, sprawca (z
uśmiechem na twarzy) podpisuje wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym
i odjeżdża siną w dal. Od tej chwili ja, niczemu winny, jako
poszkodowany rozpoczynam morderczą batalię z jego ubezpieczycielem o
każdą złotówkę, abym zdołał przynajmniej doprowadzić samochód do stanu
sprzed kolizji. Tracę czas, pieniądze, nerwy i kolejne dni bez
samochodu... Wnioski, odwołania, rzeczoznawcy, sądy... Przy szkodzie
całkowitej z reguły nie ma mowy, by wziąć od ubezpieczyciela kasę, pójść
do komisu i kupić sobie taki sam samochód. Trzeba dołożyć. A to ja
jestem poszkodowany...
Czy nie może wyglądać to np. tak:
Po kolizji, jako poszkodowany, występuję do sprawcy na drodze cywilnej o
odszkodowanie. Zamawiam niezależnego rzeczoznawcę, oddaję auto do
mechanika i żądam konkretnej kwoty od sprawcy. Sąd przyznaje rację. I
teraz sprawca niech sam walczy ze swoim ubezpieczycielem, aby ten
wypłacił mu pieniądze. Jeśli będzie miał problemy, to w przyszłości może
zmieni sobie na innego, albo przynajmniej będzie bardziej uważał na drodze.
Dlaczego to ja, jako poszkodowany, muszę walczyć o każdą złotówkę,
podczas, gdy sprawca na tym nie ucierpi? No, poza szkodą we własnym
samochodzie i utratą 10% zniżek, ale to mnie nie dotyczy.
Przerabiał ktoś coś takiego? :)
--
Pozdrawiam,
Dykus.
-
2. Data: 2013-08-05 22:46:03
Temat: Re: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej (nieco inne podejście)
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik "Dykus" <d...@s...wp.pl> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:ktp2ak$qad$...@n...news.atman.pl...
> Witam,
>
> Obecnie wygląda to tak: jest kolizja, ja jestem poszkodowany, sprawca (z
> uśmiechem na twarzy) podpisuje wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym i
> odjeżdża siną w dal. Od tej chwili ja, niczemu winny, jako poszkodowany
> rozpoczynam morderczą batalię z jego ubezpieczycielem o każdą złotówkę,
> abym zdołał przynajmniej doprowadzić samochód do stanu sprzed kolizji.
> Tracę czas, pieniądze, nerwy i kolejne dni bez samochodu... Wnioski,
> odwołania, rzeczoznawcy, sądy... Przy szkodzie całkowitej z reguły nie ma
> mowy, by wziąć od ubezpieczyciela kasę, pójść do komisu i kupić sobie taki
> sam samochód. Trzeba dołożyć. A to ja jestem poszkodowany...
>
> Czy nie może wyglądać to np. tak:
> Po kolizji, jako poszkodowany, występuję do sprawcy na drodze cywilnej o
> odszkodowanie. Zamawiam niezależnego rzeczoznawcę, oddaję auto do
> mechanika i żądam konkretnej kwoty od sprawcy. Sąd przyznaje rację.
Oczywiście że tak możesz zrobić.
> I teraz sprawca niech sam walczy ze swoim ubezpieczycielem, aby ten
> wypłacił mu pieniądze. Jeśli będzie miał problemy, to w przyszłości może
> zmieni sobie na innego, albo przynajmniej będzie bardziej uważał na
> drodze.
To nie tak działa, na taką rozprawę ubezpieczyciel będzie przypozwany, a
więc i tak to on zapłaci to co zasądzono.
Sprawcę możesz pozwać raczej tylko w celu małej zemsty, ale nawet nie musi
się pojawić na rozprawie, niewiele straci, jeśli będzie na niej
ubezpieczyciel.
>
> Dlaczego to ja, jako poszkodowany, muszę walczyć o każdą złotówkę,
> podczas, gdy sprawca na tym nie ucierpi? No, poza szkodą we własnym
> samochodzie i utratą 10% zniżek, ale to mnie nie dotyczy.
>
> Przerabiał ktoś coś takiego? :)
Ja chciałem nawet, ale mój prawnik wybił mi to z głowy.
Dodatkowa strona w sądzie, to dużo większe szanse, że nie dojdzie jakieś
zawiadomienie o rozprawie i sprawa spadnie z wokandy.
A mnie nie zależało na przeciąganiu.
-
3. Data: 2013-08-06 00:37:41
Temat: Re: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej (nieco inne podejście)
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
Dnia Mon, 05 Aug 2013 22:37:06 +0200, Dykus napisał(a):
> Witam,
>
> Obecnie wygląda to tak: jest kolizja, ja jestem poszkodowany, sprawca (z
> uśmiechem na twarzy) podpisuje wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym
> i odjeżdża siną w dal.
O to chodzi w obowiązkowych ubezpieczeniach OC.
Po tym jak poda Ci numer polisy, możesz go już "cmoknąć", bo z jego strony
sprawa została załatwiona - no chyba że kwota odszkodowania przekroczy sumę
gwarancyjną.
Dla niego stres już się skończył.
> Od tej chwili ja, niczemu winny, jako
> poszkodowany rozpoczynam morderczą batalię z jego ubezpieczycielem o
> każdą złotówkę, abym zdołał przynajmniej doprowadzić samochód do stanu
> sprzed kolizji. Tracę czas, pieniądze, nerwy i kolejne dni bez
> samochodu... Wnioski, odwołania, rzeczoznawcy, sądy... Przy szkodzie
> całkowitej z reguły nie ma mowy, by wziąć od ubezpieczyciela kasę, pójść
> do komisu i kupić sobie taki sam samochód. Trzeba dołożyć. A to ja
> jestem poszkodowany...
Niby tak, ale uwierz że gdybyś się miał ciągać z poszkodowanym to zapewne
byłoby Ci jeszcze trudniej.
Ubezpieczyciel to stawia bierny opór, sprawca który miałby wyskoczyć z
własnej kasy stawi czynny - bioero byś zobaczył co to znaczy walczyć o
każdą złotówkę.
Do tego zasady dokładnie te same - czyli odszkodowanie do wartości pojazdu
przed szkodą.
Bo nie istotne czy to wypadek drogowy, czy jakiś inny - coś Ci zniszczono i
odszkodowanie zostanie przyznane nie wyższe niż kwota doprowadzenia tego
czegoś do stanu przed szkodą, albo wartości tego czegoś.
A ile było warte sąd zapyta rzeczoznawcę, który w przypadku samochodów
sprawę ma prostą - wyciągnie tabelkę i przeczyta.
Pomijając już że sprawca mógłby zaproponować że od ze szwagrem to nie takie
rzeczy już robili i zaproponuje że on to sam naprawi. A sąd co gorsza
mógłby się na to zgodzić.
> Czy nie może wyglądać to np. tak:
> Po kolizji, jako poszkodowany, występuję do sprawcy na drodze cywilnej o
> odszkodowanie. Zamawiam niezależnego rzeczoznawcę, oddaję auto do
> mechanika i żądam konkretnej kwoty od sprawcy.
Niby możesz, ale tak jak pisał Cavallino - art. 20 ustawy o OC mówi że i
tak jest obowiązek przypozwać ubezpieczyciela. W praktyce oznacza to samo
co pozwałbyś zakład ubezpieczeń, bo to zakład się będzie przed tym sądem
bronił.
Sam sprawca będzie tam tylko figurantem w praktyce bez prawa do
czegokolwiek - nawet przyznać się nie może bez zgody ubezpieczyciela.
> Przerabiał ktoś coś takiego? :)
Nie zadziała - grupowi mędrcy wytłumaczą Ci dlaczego obowiązkowe
ubezpiecznie zdejmujące jakiejkolwiek odpowiedzialności ze sprawcy wypadku
jest dobrem absolutnym i wielką zdobczą cywilizacji. Bo ja tego też nie za
bardzo rozumiem dlaczego tak ma być :)
Nawet jak chce się koniecznie zabezpieczyć poszkodowanego (tu też
niewiedzieć czemu akurat jedynie od wypadków spowodowanych przez pojazdy
mechaniczne, ale mniejsza o to), no to dlaczego od razu zdejmować
odpowiedzialność ze sprawcy?
No ale to chyba inna dyskusja...
-
4. Data: 2013-08-06 06:51:45
Temat: Re: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej (nieco inne podejście)
Od: huri_khan <s...@s...pl>
Dnia Mon, 05 Aug 2013 22:37:06 +0200, Dykus napisał(a):
> Dlaczego to ja, jako poszkodowany, muszę walczyć o każdą złotówkę,
> podczas, gdy sprawca na tym nie ucierpi? No, poza szkodą we własnym
> samochodzie i utratą 10% zniżek, ale to mnie nie dotyczy.
Jak chcesz się na nim mścić to trzeba było wezwać policję, dostałby
przynajmniej mandat i ewentualnie punkty.
--
[Pozdrawiam] [huri-khan][GG 177094]
[SY] [Cruze 1,8 LT]
-
5. Data: 2013-08-06 08:03:59
Temat: Re: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej (nieco inne podejście)
Od: "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl>
Dykus wrote:
> Witam,
>
> Obecnie wygląda to tak: jest kolizja, ja jestem poszkodowany, sprawca
> (z uśmiechem na twarzy) podpisuje wspólne oświadczenie o zdarzeniu
> drogowym i odjeżdża siną w dal. Od tej chwili ja, niczemu winny, jako
> poszkodowany rozpoczynam morderczą batalię z jego ubezpieczycielem o
> każdą złotówkę, abym zdołał przynajmniej doprowadzić samochód do stanu
> sprzed kolizji. Tracę czas, pieniądze, nerwy i kolejne dni bez
> samochodu... Wnioski, odwołania, rzeczoznawcy, sądy... Przy szkodzie
> całkowitej z reguły nie ma mowy, by wziąć od ubezpieczyciela kasę,
> pójść do komisu i kupić sobie taki sam samochód. Trzeba dołożyć. A to
> ja jestem poszkodowany...
>
> Czy nie może wyglądać to np. tak:
> Po kolizji, jako poszkodowany, występuję do sprawcy na drodze
> cywilnej o odszkodowanie. Zamawiam niezależnego rzeczoznawcę, oddaję
> auto do mechanika i żądam konkretnej kwoty od sprawcy. Sąd przyznaje
> rację. I teraz sprawca niech sam walczy ze swoim ubezpieczycielem,
> aby ten wypłacił mu pieniądze. Jeśli będzie miał problemy, to w
> przyszłości
> może zmieni sobie na innego, albo przynajmniej będzie bardziej uważał
> na drodze.
> Dlaczego to ja, jako poszkodowany, muszę walczyć o każdą złotówkę,
> podczas, gdy sprawca na tym nie ucierpi? No, poza szkodą we własnym
> samochodzie i utratą 10% zniżek, ale to mnie nie dotyczy.
>
> Przerabiał ktoś coś takiego? :)
jak cie stać to ni problem... ale na 100% jesteś pewien że nie było w tym
zdarzeniu żadnej twojej winy?
bo jak tym u zrobisz na złość to on też może to samo i np wyslać Cie na
badania psychotechniczne albo zrobią szczegółową ekspertyze twojego pojazdu
itd..
-
6. Data: 2013-08-06 11:15:59
Temat: Re: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej (nieco inne podejście)
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 05.08.2013 22:37, Dykus pisze:
> Witam,
>
> Obecnie wygląda to tak: jest kolizja, ja jestem poszkodowany, sprawca (z
> uśmiechem na twarzy) podpisuje wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym
A co, wolałbyś żeby warczał i pluł na ciebie??
> i odjeżdża siną w dal. Od tej chwili ja, niczemu winny, jako
> poszkodowany rozpoczynam morderczą batalię z jego ubezpieczycielem o
> każdą złotówkę, abym zdołał przynajmniej doprowadzić samochód do stanu
Biedaku... Jaka twoja sytuacja jest wyjątkowa i wzruszająca.
> sprzed kolizji. Tracę czas, pieniądze, nerwy i kolejne dni bez
> samochodu... Wnioski, odwołania, rzeczoznawcy, sądy... Przy szkodzie
> całkowitej z reguły nie ma mowy, by wziąć od ubezpieczyciela kasę, pójść
> do komisu i kupić sobie taki sam samochód. Trzeba dołożyć. A to ja
> jestem poszkodowany...
Widać słabo się targujesz z ubezpieczycielem. Albo przeinwestowałeś w
swój samochód.
W zeszłym roku mój wg magicznej książeczki ubezpieczycieli był wart 2
tysiące więcej, niż za niego zapłaciłem ;)
> Czy nie może wyglądać to np. tak:
> Po kolizji, jako poszkodowany, występuję do sprawcy na drodze cywilnej o
> odszkodowanie. Zamawiam niezależnego rzeczoznawcę, oddaję auto do
> mechanika i żądam konkretnej kwoty od sprawcy. Sąd przyznaje rację. I
Czego nie rozumiesz w nazwie "ubezpieczenie komunikacyjne od
odpowiedzialności cywilnej"?
[ciach]
> Dlaczego to ja, jako poszkodowany, muszę walczyć o każdą złotówkę,
Bo to ty masz roszczenie, więc musisz wykazać jego zasadność.
> podczas, gdy sprawca na tym nie ucierpi? No, poza szkodą we własnym
> samochodzie i utratą 10% zniżek, ale to mnie nie dotyczy.
Nie ucierpi poza tym, że ucierpi?
> Przerabiał ktoś coś takiego? :)
Twoją histerię? Raczej nie.
--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...
-
7. Data: 2013-08-06 16:46:54
Temat: Re: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszcze? na drodze cywilnej (nieco inne podej?cie)
Od: A.L. <a...@a...com>
On Mon, 05 Aug 2013 22:37:06 +0200, Dykus <d...@s...wp.pl>
wrote:
>Dlaczego to ja, jako poszkodowany, muszę walczyć o każdą złotówkę,
>podczas, gdy sprawca na tym nie ucierpi? No, poza szkodą we własnym
>samochodzie i utratą 10% zniżek, ale to mnie nie dotyczy.
>
>Przerabiał ktoś coś takiego? :)
Nie wiem jak w Polsce, ale gdzie indziej na ogol tak jest ze
ubezpieczenie sprawcy pokrywa koszty wypadku wedle swojej oceny i
doprowadza samochod do stanu uzywalnosci takiego jak w momencie
wypadku.
Jezeli poszkodowanemu to nie odpowiada, moze sprawce wypadku (a nie
ubezpieczenie) sadzic cywilnie o wyrownanie dodatkowych strat. Na ogol
ludzie ubezpieczaja sie od takiej mozliwosci, z reguly w innej firmie
niz ta ktora ubezpieczala samochod.
Klasyczny przyklad - samochod byl nowy, ubezpieczenie sprawcy
doprowadza samochod do idealnego stanu, czesci fabryczne itede. Ale
ten samochod jest juz w bazach danych zarejestrowany jako "wypadkowy",
wiec jego wartosc spzredazy sie obnizyla, czasem znacznie. Sadzi sie
wiec SPRAWCE o wyrownanie roznicy miedzy cena sprzedazy samochodu
powypadkowego a cena spzredazy samochodu bez wypadku. Na ogol sad
przyznaje odszkodowanie
A.L.
-
8. Data: 2013-08-06 20:34:22
Temat: Re: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej (nieco inne podejście)
Od: John Kołalsky <j...@k...invalid>
Użytkownik "Tomasz Pyra" <h...@s...spam.spam>
>
>> Przerabiał ktoś coś takiego? :)
>
> Nie zadziała - grupowi mędrcy wytłumaczą Ci dlaczego obowiązkowe
> ubezpiecznie zdejmujące jakiejkolwiek odpowiedzialności ze sprawcy wypadku
> jest dobrem absolutnym i wielką zdobczą cywilizacji. Bo ja tego też nie za
> bardzo rozumiem dlaczego tak ma być :)
>
> Nawet jak chce się koniecznie zabezpieczyć poszkodowanego (tu też
> niewiedzieć czemu akurat jedynie od wypadków spowodowanych przez pojazdy
> mechaniczne, ale mniejsza o to), no to dlaczego od razu zdejmować
> odpowiedzialność ze sprawcy?
> No ale to chyba inna dyskusja...
Przecież nie zdejmuje się odpowiedzialności sprawcy tylko właściciela.
-
9. Data: 2013-08-07 00:27:19
Temat: Re: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej (nieco inne podejście)
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
Dnia Tue, 6 Aug 2013 20:34:22 +0200, John Kołalsky napisał(a):
> Przecież nie zdejmuje się odpowiedzialności sprawcy tylko właściciela.
OC zdejmuje odpowiedzialność ze sprawcy.
Właściciel nic nikomu nie jest winny z tytułu że jego samochodem ktoś coś
popsuł.
-
10. Data: 2013-08-08 06:25:23
Temat: Re: Poszkodowany i OC - dochodzenie roszczeń na drodze cywilnej (nieco inne podejście)
Od: John Kołalsky <j...@k...invalid>
Użytkownik "Tomasz Pyra" <h...@s...spam.spam>
>
>> Przecież nie zdejmuje się odpowiedzialności sprawcy tylko właściciela.
>
> OC zdejmuje odpowiedzialność ze sprawcy.
> Właściciel nic nikomu nie jest winny z tytułu że jego samochodem ktoś coś
> popsuł.
Jak sprawca znany jest