-
91. Data: 2011-09-12 17:03:09
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: "Waldek M." <w...@l...localdomain>
Dnia Mon, 12 Sep 2011 11:18:13 +0200, slawek napisał(a):
> Płaci się nie za umiejętności... i nie za szczerość... tylko za wykonaną
> robotę.
Płaci się za *dobrze* wykonaną robotę.
W przypadku stanowisk specjalistycznych, człowiek bez minimalnej
wiedzy (nieważne jak nabytej) i doświadczenia jest w stanie tylko
zaszkodzić.
> Zatrudniający się kandydat nie był kierowcą ciężarówki, ale absolwentem
> studiów informatycznych, mających dyplom, napisaną pracę magisterską,
> zaliczone praktyki i laboratoria, przeszedł około 50 lub więcej egzaminów
> (jeżeli miał ich średnio 5 na semestr). A po szczerej i mądrej odpowiedzi
> jakiej udzielił (wpisz w Google "wiem, że nic nie wiem") nikt nikomu nie
> zakazuje zadania kolejnych, bardziej szczegółowych pytań.
A jeśli nadal nic nie umie, mimo 5 lat studiów?
Nauczy się nagle na okresie próbnym i będzie tak samo wydajny, jak
programista?
> Piszesz pieniądzach... no cóż, 3x5000 zł to chyba jest 15000 tysięcy.
> Kiepska to firma, która nie może pozwolić sobie zaryzykować straty takiej
> kwoty.
Leczenie kanałowe to raptem kilkaset złotych.
Kiepski to pacjent, który nie może zaryzykować straty i dać sobie zrobić
kanałówki dentyście, który sam mówi, że tego nie potrafi.
> Jeszcze gorzej, jeżeli nie wie, jak uniknąć takiego ryzyka twórczo
> stosując przepisy.
"Twórcze stosowanie przepisów" to zazwyczaj ich omijanie lub
wprost - oszustwo. Na pewno o to Ci chodzi?
> I - nie obraź się - mały masz kontakt z rzeczywistością: wydaje ci się, że
> do firm drzwiami i oknami pchają się sami geniusze.
Zgaduj dalej.
> Więc lepiej mieć uczciwego i prawdomównego pracownika, któremu woda
> sodowa nie uderzyła do głowy - niż miszcza, co na wszystkim się zna, ale
> gdy idzie o konkret to nic nie potrafi.
Od eksperymentów i wsparcia dla "zielonych" są staże. A na stałe
lepiej mieć pracownika uczciwego, prawdomównego *i* spełniającego
minimalne kryteria zamiast uczciwego człowieka "nie na temat" i liczyć
na cud. Chyba że wg Ciebie człowiek kompetentny to z zasady oszust i
kłamca?
Aha. Pewnie wzorem któregoś z poprzednich wątków, zaraz zaproponujesz
dla każdego zatrudnionego ignoranta zaangażować ze trzech specjalistów,
którzy mu będą patrzeć na ręce i odwalać za niego robotę.
Pozdrawiam
Waldek
-
92. Data: 2011-09-12 18:27:34
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: gregorius <grzegorz.gruza@spamerom_nie.gmail.com>
W dniu 2011-09-11 23:18, Przemek O. pisze:
> W dniu 2011-09-11 20:21, slawek pisze:
[...]
> Guzik. Jakoś nie widzę takich kolejek w szpitalach prywatnych, a przy
> okazji nie bankrutują i nie są zadłużone jak państwowe, a przecież
> pieniądze mają te same, te same procedury. Ba nawet przynoszą zyski
> właścicielom.
Ja to ze swojego doświadczenia widzę inaczej - jak za część świadczeń w
szpitalach prywatnych płaciłem z własnej kieszeni - to wtedy
rzeczywiście nie widziałem kolejek (albo nie były one przeraźliwie
wielkie). Ale jak coś było robione całkowicie na kasę chorych, to w tych
prywatnych musiałem czekać tak jak w publicznych.
Pozdrawiam
--
gregorius
-
93. Data: 2011-09-12 19:05:33
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: "Przemek O." <p...@o...eu>
W dniu 2011-09-12 20:27, gregorius pisze:
> W dniu 2011-09-11 23:18, Przemek O. pisze:
>> W dniu 2011-09-11 20:21, slawek pisze:
> [...]
>> Guzik. Jakoś nie widzę takich kolejek w szpitalach prywatnych, a przy
>> okazji nie bankrutują i nie są zadłużone jak państwowe, a przecież
>> pieniądze mają te same, te same procedury. Ba nawet przynoszą zyski
>> właścicielom.
>
> Ja to ze swojego doświadczenia widzę inaczej - jak za część świadczeń w
> szpitalach prywatnych płaciłem z własnej kieszeni - to wtedy
> rzeczywiście nie widziałem kolejek (albo nie były one przeraźliwie
> wielkie). Ale jak coś było robione całkowicie na kasę chorych, to w tych
> prywatnych musiałem czekać tak jak w publicznych.
Ja patrze przez pryzmat ogólnie szpitali prywatnych bo z takimi
współpracuje. I to też nie jest do końca tak. Szpitale prywatne też mają
konktrakty z NFZ, ale w przeciwieństwie do państwowych mogą świadczyć
dodatkowo usługi odpłatne oraz z dodatkową płatnością. Niemniej płatność
nie jest obowiązkiem, bo najczęściej dotyczy warunków ponadstandardowych
lub procedur nie objętych finansowaniem NFZu.
Kolejki natomiast są mniejsze, bo jest lepsze zarządzanie czasem
personelu. A pacjent przychodzi na daną godzinę, a nie musi czekać w
kolejkach od rana czy będzie przyjęty czy nie. Tak więc termin
oczekiwania na usługę też jest, ale nie jest liczony jak w przypadku
państwowych w miesiącach (czy skrajnych przypadkach - latach) ale
maksymalnie w tygodniach.
Inna chyba sprawa, że być może wynika to z faktu, że dla większości
szpital prywatny kojarzy się z płatnym :)
pozdrawiam,
Przemek O.
-
94. Data: 2011-09-12 21:57:42
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "Waldek M." napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:dz04ef5lox9n$....@l...localdomain
...
>Płaci się za *dobrze* wykonaną robotę.
Zgoda. Zgodzisz się także, że "dobrze wykonana robota" to pleonazm?
>A jeśli nadal nic nie umie, mimo 5 lat studiów?
A nie umie?! Jakim cudem więc ma dyplom?!
>"Twórcze stosowanie przepisów" to zazwyczaj ich omijanie lub
>wprost - oszustwo. Na pewno o to Ci chodzi?
To takie okropnie oszukańcze - zatrudnić na umowę o dzieło?!
>Od eksperymentów i wsparcia dla "zielonych" są staże. A na stałe
>lepiej mieć pracownika uczciwego, prawdomównego *i* spełniającego
>minimalne kryteria zamiast uczciwego człowieka "nie na temat" i liczyć
Ba! Najlepiej być młodym, pięknym i bogatym. Typowe, życzeniowe.
>na cud. Chyba że wg Ciebie człowiek kompetentny to z zasady oszust i
>kłamca?
Kompetencje czy zręczność w danym zawodzie nijak mają się do uczciwości i
cnot moralnych. Nawet wśród księży.
-
95. Data: 2011-09-13 05:14:02
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: "Waldek M." <w...@l...localdomain>
Dnia Mon, 12 Sep 2011 23:57:42 +0200, slawek napisał(a):
>>Płaci się za *dobrze* wykonaną robotę.
> Zgoda. Zgodzisz się także, że "dobrze wykonana robota" to pleonazm?
Nie. Istnieje takie słowo jak jakość. Polecam zapoznanie się.
>>A jeśli nadal nic nie umie, mimo 5 lat studiów?
>
> A nie umie?! Jakim cudem więc ma dyplom?!
Normalnie. Płacił za studia, jakoś przetrwał do końca.
Lub jest świetnym adminem, ale "Witaj, świecie" go przerasta.
>>"Twórcze stosowanie przepisów" to zazwyczaj ich omijanie lub
>>wprost - oszustwo. Na pewno o to Ci chodzi?
>
> To takie okropnie oszukańcze - zatrudnić na umowę o dzieło?!
Jeśli stanowisko pracy wskazuje na umowę o pracę, to jak
najbardziej. Vide kodeks pracy.
>>Od eksperymentów i wsparcia dla "zielonych" są staże. A na stałe
>>lepiej mieć pracownika uczciwego, prawdomównego *i* spełniającego
>>minimalne kryteria zamiast uczciwego człowieka "nie na temat" i liczyć
>
> Ba! Najlepiej być młodym, pięknym i bogatym. Typowe, życzeniowe.
Gratuluję! Właśnie rozwiązałeś problem wszystkich kadr na świecie. Jeśli
szukają kompetentnych ludzi, to wystarczy zrobić ankietę z 1 pytaniem:
czy masz wiedzę i/lub doświadczenie w XYZ? Zatrudniamy wszystkich,
którzy odpowiadają "nie" - ci są przynajmniej uczciwi, a przecież
gdyby byli uczciwi i kompetentni - to już nadmiar szczęścia. Pewnie
kłamią.
>>na cud. Chyba że wg Ciebie człowiek kompetentny to z zasady oszust i
>>kłamca?
>
> Kompetencje czy zręczność w danym zawodzie nijak mają się do uczciwości i
> cnot moralnych. Nawet wśród księży.
Zaraz, zaraz. Chcesz gościa zatrudnić *w danym zawodzie* właśnie ze względu
na jego uczciwość, a teraz nagle nie ma to związku.
Dobra, zmęczyła mnie już ta dyskusja. Nie wiem, czy jesteś uparty,
głupi, niedoświadczony (vide wątki na pl.comp.lang.c) czy z premedytacją
trollujesz, ale w rozmowie z Tobą nie widzę sensu.
EOT.
Waldek
-
96. Data: 2011-09-13 08:44:02
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: "Przemek O." <p...@o...eu>
W dniu 2011-09-12 18:26, slawek pisze:
> Ale nie płaczesz, że pracujesz 48 godzin na dobę. I masz nieco mniej
> roszczeniową postawę.
Bo ja to robię w domu, a nie u zleceniodawcy. Jakbym musiał to robić u
zleceniodawcy to też bym płakał.
> Picuś glancuś - to nie był poważny wypadek, skoro: przeżyłeś z
> niezapiętymi pasami, zachowałeś przytomność, mogłeś mówić i nie urżnęli
> ci nóg równiutko pod kolanami na ten przykład.
A co. Jasnowidz się znalazł. Tylko dlatego że nie miałem zapiętych pasów
wyleciałem przez drzwi. Jakbym miał pasy, to bym bym ładnie zespolony z
tym co zostało z samochodu.
> Wiesz, ja nie piszę że wszyscy lekarze to idioci. Tylko że prawda jest
> taka jaka jest - nie nazywajmy szamba perfumerią. Zresztą, jak widać na
Ten poziom argumentów już znam. Publicznie jeden go prezentował.
> razie jesteś na etapie "przeżyć". A tymczasem masa ludzi tego zwyczajnie
> nie przeżywa, tzn. umiera. Poleżysz trochę na oddziale gdzie umiera
> jedna-dwie osoby na salę nawet jednego dnia - to przejdzie ci ochota na
> mędrkowanie.
Leżeć na oddziale nie muszę żeby mieć z tym do czynienia dłużej niż
Tobie się wydaje. I nie, nie jestem lekarzem czy innym pracownikiem
służby zdrowia.
> Po pierwsze - to że nie widzisz - to jeszcze nie oznacza, że nie ma.
> Wystarczy nie umieć patrzeć, albo mieć "oczy szeroko zamknięte" - i jest
> git, prawda?!
Nie ma to jak podtrzymywać mit o własnej nieomylności i jasnowidztwie
przy okazji. Ja znam te szpitale, jakby to powiedzieć, od podszewki, i
patrząc na te banialuki co wypisujesz dalej, to nasuwa mi się jedno,
albo jesteś skończonym ignorantem, albo...
> Po trzecie - procedury może i te same - ale zakres "usług" różny. Podaj
> gdzie w Polsce jest prywatny i płatny wyłącznie via NFZ oddział
> długoterminowy...
Jest, poszukaj. Wg mojej wiedzy nie jeden.
> bardzo drogie", albo po prostu tępota i właśnie procedury (na ten
> przykład MRI nie wolno używać jako pierwszego badania, czyli bujda na
> resorach że MRI uratuje kogoś po wypadku np. samochodowym - najpierw
> musi być zrobione zwykłe RTG czy ultrasonografia - i to nawet wtedy, gdy
> MRI jest dostępne i robi idle, a jest pewnośc że RTG i tak nic nie pokaże.)
Głupoty do kwadratu. Masz pecha bo akurat diagnostyka obrazowa to po
części moja dziedzina. I dawno takich bajek nie słyszałem. Powiem
więcej, na dobrą sprawę w tej chwili lekarze prędzej skierują na CT i
MRI niż na RTG, bo pierwsze dwa są bezpośrednio finansowane z NFZ, a
choćby RTG z 'punktów' lekarza. Dochodzi do paranoi, gdzie osoba która
powinna mieć RTG płuc, jest kierowana na CT klatki piersiowej. I nic z
tego, że dostanie x-razy większą dawkę promieniowania.
> 99% lemingów nie zna się na medycynie i po prostu nawet nie wie, jak
> bardzo się ich olewa.
Szkoda że Ty też zaliczasz się do tych 99%.
> Ty też nie musisz się znać, ale przynajmniej powinieneś zauważyć, jak
> kiepsko działa struktura informatyczna szpitali - np. spróbuj nie
> pamiętać nazwisk lekarzy - to ty masz pamiętać kto cię leczy, czym cię
> leczy, jakie masz dokumenty poświadczające ubezpieczenie (i oczywiście
> wszystkie te dokumenty!) - mimo, że wystarczyłby tylko twój
> PESEL+nazwisko+baza danych.
Mylisz dwie sprawy. HISa szpitalnego z systemami NFZu. Pierwsze ma się
bardzo dobrze (o ile nie mieszkasz w Pipidówie Wielkiej) i nie ma
potrzeby pamiętania niczego poza własnym imieniem i nazwiskiem. Drugie
niestety wynika z obecnych przepisów, gdzie to pacjent musi poświadczać
swoje prawo wynikające z ubezpieczeń zdrowotnych.
> Podobnie recepty - dlaczego to cholerstwo nie jest drukowane czytelnymi
> literkami na drukarce + podpis elektroniczny + autoryzacja przez sieć?
> Zamiast tego bazgroły przy których malarstwo dadaistów to rysunek
> techniczny.
I znowu bajeczki. To przepisz się do NZOZu gdzie nie skąpią. Ja nie
mieszkam w żadnym dużym mieście, a przychodnia ma i dobry system
rejestracji i recepty drukowane (a po kiego w tym podpis elektroniczny i
autoryzacja przez net to nie wiem). W moim regionie to jest standard.
pozdrawiam,
Przemek O.
-
97. Data: 2011-09-13 11:33:58
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "Waldek M." napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:1cy0tqvh7osk5$....@l...localdomai
n...
>Normalnie. Płacił za studia, jakoś przetrwał do końca.
Jeżeli uważasz, że ktoś ma dyplom za łapówki, to chyba powinieneś to zgłosić
gdzieś?!
>Jeśli stanowisko pracy wskazuje na umowę o pracę, to jak
>najbardziej. Vide kodeks pracy.
Przypominam, że nie chodzi o sprzątaczkę do mycia kibli, ale o informatyka.
Czy sugerujesz, że informatycy pracujący jako wolni strzelcy i na umowach o
dzieło to oszuści i, parafrazując pewnego polityka, "ten informatyk już
nigdy programu nie napisze"?
>Gratuluję! Właśnie rozwiązałeś problem wszystkich kadr na świecie. Jeśli
>szukają kompetentnych ludzi, to wystarczy zrobić ankietę z 1 pytaniem:
Dowiedz się, jak takie ankiety się robi i jakie bywają w nich pytania.
>Zaraz, zaraz. Chcesz gościa zatrudnić *w danym zawodzie* właśnie ze względu
>na jego uczciwość, a teraz nagle nie ma to związku.
Może przejaśni ci się w głowie jak połączysz w jedno zdanie trzy słowa:
"uczciwość", "skromność", "dyplom".
>Dobra, zmęczyła mnie już ta dyskusja. Nie wiem, czy jesteś uparty,
>głupi, niedoświadczony (vide wątki na pl.comp.lang.c) czy z premedytacją
Z ostrożności załóż że to pierwsze. Medytacji i trollingu połączenie
nieczęste jest, jak mawiał mistrz Yoda.
-
98. Data: 2011-09-13 12:25:12
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: "slawek" <h...@s...pl>
Użytkownik "Przemek O." napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:j4n54l$lue$...@n...onet.pl...
>Bo ja to robię w domu, a nie u zleceniodawcy. Jakbym musiał to robić u
>zleceniodawcy to też bym płakał.
Gdyby zleceniodawcą była jakaś blondyna z dużymi... a miejsce miałoby
basen, palmy i drinki za darmo - to być może też nie płakałbyś. Więc to nie
problem, że u zleceniodawcy, ale że zleceniodawca dla ciebie jest mało
atrakcyjny. (Jeżeli to szpital, to nie dziwię się. Zwłaszcza onkologia
dziecięca.)
>przy okazji. Ja znam te szpitale, jakby to powiedzieć, od podszewki, i
>patrząc na te banialuki co wypisujesz dalej, to nasuwa mi się jedno,
Bronisz swojego światopoglądu wyrobionego na podstawie obserwacji swojego
otoczenia. A że nie podajesz w jakiej Leśnej Polanie jest ten szpital - to
też ciekawe.
>Jest, poszukaj. Wg mojej wiedzy nie jeden.
Podaj adresy, konkretnie. Mają być "free" (czyli płaci NFZ), mają móc
przyjąć osoby całkowicie niesamodzielne. I od razu dodaję: nie hospicja, bo
pytanie było o szpitale.
>Głupoty do kwadratu. Masz pecha bo akurat diagnostyka obrazowa to po części
>moja dziedzina. I dawno takich bajek nie słyszałem. Powiem
Bo nie znasz przepisów. NFZ nie refunduje tomografii "rezonansem" jako
pierwszego badania. Oczywiście, możesz mieć swój prywatny tomograf - nikt ci
nie zabrania!
>więcej, na dobrą sprawę w tej chwili lekarze prędzej skierują na CT i MRI
>niż na RTG, bo pierwsze dwa są bezpośrednio finansowane z NFZ, a choćby RTG
>z 'punktów' lekarza. Dochodzi do paranoi, gdzie osoba która
Nie dla tego. Tomografia daje lepszy obraz i zwykle jest lepiej "opisana".
Ilu lekarzy potrafi opukać pacjenta?
>powinna mieć RTG płuc, jest kierowana na CT klatki piersiowej. I nic z
>tego, że dostanie x-razy większą dawkę promieniowania.
Nie przesadzaj z promieniowaniem jonizującym, tyle co dostanie to prawie
nic - jeżeli sprzęt jest sprawny i nie ma więcej niż 10 lat. I to tylko przy
CT, bo chyba nie jesteś aż tak głupi, aby nie znać zasady działania MRI ?!
>Mylisz dwie sprawy. HISa szpitalnego z systemami NFZu. Pierwsze ma się
>bardzo dobrze (o ile nie mieszkasz w Pipidówie Wielkiej) i nie ma
Masz na myśli W-wę?
>niestety wynika z obecnych przepisów, gdzie to pacjent musi poświadczać
>swoje prawo wynikające z ubezpieczeń zdrowotnych.
Czyli jednak nie jest dobrze?
>rejestracji i recepty drukowane (a po kiego w tym podpis elektroniczny i
>autoryzacja przez net to nie wiem). W moim regionie to jest standard.
Aż mi ciebie żal, bo jako "programista" powinieneś wiedzieć po co podpis
elektroniczny jest (i ewentualne inne "DRM") potrzebne na recepcie: dla
uniknięcia oszustw i jednoznacznego określenia prawidłowości wystawienie
(identyfikacji lekarza, daty wystawienia i zgodności tekstu recepty z tym,
co podpisał lekarz). Autoryzacja przez net? Czemu nie? Jeszcze jedna forma
sprawdzenia, że recepta została wystawiona prawidłowo i że pacjent nie
zażyje np. leków wydanych przez dwóch nie wiedzących nic o sobie lekarzy, że
leki wykupił itd. itp.
-
99. Data: 2011-09-13 13:48:33
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: Edek <e...@g...com>
On 09/12/2011 11:18 AM, slawek wrote:
[...]
>
>> Zatrudnij też od razu hutników i kierowców ciężarówki - oni też na
>> 90% nie potrafią programować i pewnie nie będą mieli oporów, żeby o
>> tym mówić.
>>
>> Ciekawa logika - płacić komuś parę tysięcy PLN przez 3 miesiące
>> nie za umiejętności, a za szczerość.
>
> Płaci się nie za umiejętności... i nie za szczerość... tylko za
> wykonaną robotę.
>
Jedyny komentarz na jaki mnie w tej sytuacji stać to "trzydzieści deko
software'u bez kości z młodego cielaka poproszę" ;)
> I - nie obraź się - mały masz kontakt z rzeczywistością: wydaje ci
> się, że do firm drzwiami i oknami pchają się sami geniusze. Tymczasem
> większość ludzi jest taka jaka jest - czyli przeciętna. Więc lepiej
> mieć uczciwego i prawdomównego pracownika, któremu woda sodowa nie
> uderzyła do głowy - niż miszcza, co na wszystkim się zna, ale gdy
> idzie o konkret to nic nie potrafi.
Po pierwsze, ludzie, którzy są dobrzy w tym co robią, wiedzą, co
potrafią a co nie. Inaczej nie byliby dobrzy, programowanie
wymaga zrozumienia (bardziej niż czytanie).
Po drugie, jaki konkret. Są tacy, którzy mają szeroką
wiedzę ogólną, a są też inni, którzy znają doskonale tylko kilka
tematów. Jak od drugiego typu zażądasz czegoś, czego nie zna,
to powie ci, żebyś przyszedł za parę dni (bo musi doczytać).
Pomijam debili, których ktoś przyjął "za szczerość".
A co do przeciętności, to niestety kłóci się to z twoim podejściem
do dyplomu. Dyplom jest fajny, ale dyplom dyplomowi nierówny, poza
spełnieniem warunku formalnego np. w sprawach związanych z
dofinansowaniem. Myślę, że podejście do dyplomu na zasadzie 0/1
już dobre parę lat temu (w Polsce oczywiście) stało się mocno
niedostosowane do rzeczywistości. Nawet masowe kołchozy tylko piszą
coś takiego w ogłoszeniu, że wymagane "wyższe infomatyczne,
matematyczne, albo na kierunku pokrewnym" (czytaj: dłubanie
w kondesatorkach też może być). W ogóle mi się słabo robi,
jak słyszę o dyplomach z kierunku informatyka podczas gdy informatyka
może być dzisiaj na polskich uczelniach wszędzie, niedługo będzie
"informatyka pielęgniarska", która szczyci się połączeniem nauki
patrzenia w monitor z wykładami nt. noszenia prosto kitla,
bo taka jest zwykle praktyka podobnych kierunków tworzonych na dowolnym
wydziale. Z całym szacunkiem do przyzwoitych katedr informatyki i tym
bardziej pielęgniarek.
> Mam na narcyzów swój własny sposób: gdy taki się przechwala, że coś
> [co jest zadaniem na parę miesięcy] zrobi w 2-3 dni, to obiecuję mu
> skrzynkę piwa/wina/etc. jeżeli zrobi to w 2-3 tygodnie. Mina
> delikwenta bezcenna. Nigdy też nie przegrałem takiego zakładu.
Cudów oczywiście nie ma, ale jest "long work" i "hard work". Ci co
potrafią to drugie, potrafią też to pierwsze, ale w drugą stronę to już
nie działa. Tak na marginesie, dlaczego ja nie znam żadnego takiego
narcyza? Poza ogólnym "project manager factor", przez który każdy
zarządzający mnoży czas przewidziany planem, to chyba nikt nie jest na
tyle głupi, żeby psychopacić się nad samym sobą. Chyba że też ma problem
ze "szczerością" ;)
Edek
-
100. Data: 2011-09-13 15:25:29
Temat: Re: Polska rajem dla informatykow
Od: gregorius <grzegorz.gruza@spamerom_nie.gmail.com>
W dniu 2011-09-12 21:05, Przemek O. pisze:
> W dniu 2011-09-12 20:27, gregorius pisze:
>> W dniu 2011-09-11 23:18, Przemek O. pisze:
>>> W dniu 2011-09-11 20:21, slawek pisze:
>> [...]
>>> Guzik. Jakoś nie widzę takich kolejek w szpitalach prywatnych, a przy
>>> okazji nie bankrutują i nie są zadłużone jak państwowe, a przecież
>>> pieniądze mają te same, te same procedury. Ba nawet przynoszą zyski
>>> właścicielom.
>>
>> Ja to ze swojego doświadczenia widzę inaczej - jak za część świadczeń w
>> szpitalach prywatnych płaciłem z własnej kieszeni - to wtedy
>> rzeczywiście nie widziałem kolejek (albo nie były one przeraźliwie
>> wielkie). Ale jak coś było robione całkowicie na kasę chorych, to w tych
>> prywatnych musiałem czekać tak jak w publicznych.
>
> Ja patrze przez pryzmat ogólnie szpitali prywatnych bo z takimi
> współpracuje. I to też nie jest do końca tak.
Napisałem wyraźnie - to jest moje doświadczenie. Nie twierdzę, że jest
ono reprezentatywne itd., ale jestem pewien, że w moim przypadku tak to
wyglądało i nie rozumiem dlaczego to kwestionujesz.
Szpitale prywatne też mają
> konktrakty z NFZ, ale w przeciwieństwie do państwowych mogą świadczyć
> dodatkowo usługi odpłatne oraz z dodatkową płatnością.
Nie znam do końca szczegółów, jednak w przychodni rehabilitacyjnej przy
szpitalu do której uczęszczałem (publicznej) była możliwość wykupienia
dodatkowych zabiegów. Nie jestem więc pewien, czy te publiczne placówki
nie mają możliwości wyciągnięcia od pacjenta dodatkowych pieniędzy w
podobny sposób jak niepubliczne.
Niemniej płatność
> nie jest obowiązkiem, bo najczęściej dotyczy warunków ponadstandardowych
> lub procedur nie objętych finansowaniem NFZu.
26 mam wizytę u lekarza w niepublicznej klinice po zabiegu. Zabieg był
refundowany przez NFZ, ta wizyta nie jest. Podobnie płaciłem osobno za
usunięcie szwów. Nie uważam, żeby to było coś ponad standard i nie
rozumiem dlaczego taka procedura NFZ refunduje klinice zabieg, a
usunięcie szwów po nim jest ponad standard.
> Kolejki natomiast są mniejsze, bo jest lepsze zarządzanie czasem
> personelu.A pacjent przychodzi na daną godzinę, a nie musi czekać w
> kolejkach od rana czy będzie przyjęty czy nie. Tak więc termin
> oczekiwania na usługę też jest, ale nie jest liczony jak w przypadku
> państwowych w miesiącach (czy skrajnych przypadkach - latach) ale
> maksymalnie w tygodniach.
Generalnie, jeśli chodzi o lepsze zarządzanie czasem w niepublicznych
zakładach. Problem dla mnie jest w tym, że czeka się miesiącami na
wizytę i latami na zabieg - i raczej nie spędza się tego czasu w
poczekalni w szpitalu. W zasadzie, to dla mnie nie ma dużej różnicy, czy
będę przyjmowany do szpitala 30 min. czy 2 godziny, jak już doczekam się
na swój termin. Na zabieg, który ostatnio przeszedłem czekałem około
roku, także w oczekiwanie w tygodniach na usługę w niepublicznym
zakładzie nie wierzę.
> Inna chyba sprawa, że być może wynika to z faktu, że dla większości
> szpital prywatny kojarzy się z płatnym :)
Bez zgłębiania się w szczegóły - potwierdzam swoją osobą - w ciągu
ostatnich 4 lat byłem 3 razy na sali operacyjnej niepublicznego szpitala
- 2 razy za to nic nie płaciłem (nie liczę lekarstw :-)).
Pozdrawiam
--
gregorius