eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.telefonia › O konkurencji na rynku
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 232

  • 111. Data: 2015-08-10 13:01:45
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:rsccf8351kz0$.m23hml2bax9m$.dlg@40tude.net...
    > Masz racje. Ale:
    > -premia byla tez za wyrobienie planu, i to jest prawidlowe,

    Popieram.

    > przekroczenia powinny wiec byc mile widziane ... tylko jak zrobic
    > wiecej produktow, jesli materialow dostarcza zgodnie z planem ?

    Hehe, a może marnowanie surowca, czy inny rozkurz, teżś jest wliczone w
    plan? Wystarczy mniej rozkurzyć i już można zrobić więcej...

    --
    Spamerzy z telefonu: 814605413 222768000 616285002 845383900 224093185
    896510439 896126048 222478125 222478457 814605444 717857100 222478205


  • 112. Data: 2015-08-10 13:14:47
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Sun, 9 Aug 2015 12:10:11 +0200, ACMM-033 napisał(a):
    > Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    >>> A do tego oczywiście pieniądze. Wyliczyłem kiedyś, szacunkowo rzecz
    >>> jasna, ile zarabia(ła) moja centrala. Wyszło mi, że gdyby z tej jednej centrali,
    >>> obdzielić całą firmę, ok. 2000 luda, to bylibyśmy jednymi z najlepiej
    >>> zarabiających w .pl, a do tego firma i tak miała by kasy, żeby się
    >>> porzygała nią z przesytu.
    >>
    >> Ale uwzgledniles cene tej centrali, budynku, koszt budowy sieci
    >> ogolnopolskiej itp ?
    >
    > Wszystko, co dałem radę. Wyszło mi, że może moja centrala sama nie
    > udźwignęła by tego, ale, jakby pozostałe centrale wrzucić do tego wora, to
    > poniżej 10% zysku już na czysto, wystarczyło by do pokrycia całego majątku,
    > amortyzacji, kwiatków dla p. Basi sprzątaczki, dziwek dla p. Prezesa,
    > porządnego socjalu dla całej załogi.

    IMO - cos zle policzyles. Czy np wartosc amortyzacji wziales od
    ksiegowej, a ona uwzgledniala ceny sprzed inflacji.

    Swego czasu mowilo sie np ze koszt jednego portu abonenckiego na
    nowoczesnej centrali to ~1500$. Nie wiem - moze TP potrafila
    wynegocjowac cene 500$, ale te 1500$ rozlozone na 10 lat to 12.5$
    miesiecznie. Dolar byl kiedys drozszy, wiec powiedzmy ze 50zl/mc.
    Centrala moze dluzej wytrzyma, a moze nie, bo przyjdzie ja zastapic
    jeszcze lepsza, odsetki bankowe trzeba placic.

    Z drugiej strony - UKE wyliczylo koszt WRL na 18zl/mc.
    Przyjmijmy, ze to uzasadnione, no to przy abonamentach rzedu 40-60zl,
    TP istotnie dobrze zarabiala ...


    > W przypadku mojej jednej centrali
    > wyszło mi, że konkretnie, mój pracodawca, kiedyś GUTM, później CRiT,
    > utrzymałby się w całości z tej jednej centrali, pokryłby koszty wszystkich
    > mediów i podatków... Co więc z resztą zarobionej kasy?
    >
    >> Nie wiem po ile TP kupuje kable i centrale, ale podejrzewam, ze koszt
    >> podlaczenia nowego abonenta to bedzie gdzies pare tys zl. Oczywiscie w
    >
    > Nie robiłem w końcowych centralach, więc nawet nie wnikałem,

    czyli policzyles centrale MM ?
    Tam istotnie wyniki mogly byc inne, ale trzeba doliczyc koszta wielu
    kabli. A teraz ... ceny polaczen w calym kraju takie same, to taka
    centrala same straty przynosi :-)

    >> warunkach miejskich, bez potrzeby prowadzenia 10km kabla przez pola.
    > Ale nie wyszło mi, żeby i tego nie dało się pokryć.

    No coz, nie wiem po ile TP kupuje kable hurtem, ale dobre kable w
    detalu sa raczej drogie ...

    >> I teraz niech na tym zalegnie sie jakas Netia i bedzie placila ile tam
    >> - 18zl/mc ?
    >> Teraz to moze nawet i dobry interes, wart zainwestowania,
    >> dawniej, przy wyzszych odsetkach bankowych - niezbyt.
    >> A i teraz pytanie - jak dlugo sie ten przychod utrzyma ...
    >
    > To polityka, a co to jest polityka, to wolę nie rozmyślać, sprawy urzędowe.
    > A tego nie cierpię...

    Ja tu na razie o ekonomii :-)

    >>> Ktoś, w imię nie wiem czego, posrał totalnie z akcjami Tepsy i Poczty.
    >>> Cała
    >>> awantura z tego była, w skrócie - miały być akcje. Rozdział TPSA od PP,
    >>
    >> To nie o to chodzi. Jesli by miala byc konkurencja, to trzeba bylo
    >> zrobic TP1 i TP2, podzielic w miare na pol, co druga centrala w jednej
    >> lub drugiej, i radzcie sobie. A klient ma szanse wyboru.
    >
    > Tylko, żeby tego nie rozdrobnić zbytnio, bo to też nie będzie dobre.

    Dlatego tylko na dwie.

    >> No, o ile pamietam, to FT kupil akcje TP dosc drogo, a one potem
    >> stanialy. Ile tam w miedzyczasie zarobil np na & czy dywidendach to
    >> juz nie wiem, ale wyglada na kiepski interes :-)
    >
    > Ja i tak tego "nie kum-kum-am"...
    > Pewnie i tak byłu tu i tam dmuchanie nie w te otwory, co trzeba. A i tak
    > ktoś pewnie zakulisowo zgarnął kasę i śmiał się z wydymanych.

    Mozliwe. Tak czy inaczej - jesli spojrzec na cene akcjii, to FT do nas
    dolozyl.

    J.


  • 113. Data: 2015-08-10 16:12:03
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> Z takiego bloku co ma kilkaset mieszkań -- kabel kilkusetparowy.
    >> Dzisiaj takiego druta można wyciągnąć z ziemi i oddać na złom (za
    >> spore pieniądze), a na to miejsce dać cienki i tani światłowód.
    >> A w bloiku niewielką skrzyneczkę na jakieś multipleksery.
    >
    > Ale my o nowej inwestycji. Puscic ludzi z lopatami, zeby ten
    > swiatlowod zakopali byle gdzie, czy robic porzadna kanalizacje ?

    Przypomina to rozważania Cygana, który patrząc na dzieci taplające
    się w błocie, zastanawia się, czy myć te, czy robić nowe. Cyganka
    na dwoje wróżyła -- albo zrobimy raz porządnie, albo co kilka lat
    będziemy klecić sieć na nowo. Inni problem ten rozwiązali 50 albo
    100 lat temu i dawno o tym zampmnieli, więc zostaliśmy z tym sami.
    Pewne jest jedno -- za działalność Telekomunikacji Polskiej przyjdzie
    nam słono zapłacić.

    [...]

    > Ale internetu nie neguje - klienci sa sklonni zaplacic wiecej niz
    > dyche. Bo za dyche ... te skrzyneczki to po ile beda kosztowaly ?

    A ja o ten internet obawiam się najbardziej. Skończył się już u ludu
    przemożny pęd do posiadania w domu jak najszybszego łącza. Pecet
    w chałupie, czy choćby laptop -- wielu doszło do wniosku, że to nie
    dla nich. Smartfon to co innego -- to jest kul, to się przydaje,
    bo można na fejsbuku zdjęcia z imprezy obejrzeć. Tak więc na wsi
    internetu nie będzie. A to ma takie implikacje, jak brak telefonów
    w latach dziewięćdziesiątych.

    > W kazdym badz razie i tu jest konkurencja ze strony radia.

    Jaka kurna konkurencja?! Niestety obawiam się, że sukces na odcinku
    upowszechnienienia szerokopasmowego internetu zostanie odtrąbiony
    na podstawie dostępu do LTE. Każdy będzie mógł coś szerokopasmowo
    ściągać. Przez 30 sekund w miesiącu.

    >>> To nie o to chodzi. Jesli by miala byc konkurencja, to trzeba bylo
    >>> zrobic TP1 i TP2, podzielic w miare na pol, co druga centrala w jednej
    >>> lub drugiej, i radzcie sobie. A klient ma szanse wyboru.
    >>
    >> Bardzo niemądry pomysł. Nie trzeba było dzielić, lecz mnożyć. Budowa
    >> i utrzymanie sieci kablowych to robota jak raz dobra dla małych firm,
    >> które dobrze znają swój teren. Niekonicznie dla molocha wielkości TP/2.
    >> Chętnych do zbudowania porządnej sieci w całym kraju było co niemiara,
    >> wystarczyło pozwolić im robić i zarobić.
    >
    > Nie mieli pieniedzy. Taki problem lat 90-tych - kapitalizm bez kapitalu.

    Mieli, mieli. Chętnych do inwestowania w telekomunikację były tabuny.

    > Poza tym czemu by obie TP nie miala tych firm wynajmowac dalej do roboty ?

    No pewnie, bo my to som paniska -- wy od roboty, a my od wynajmowania
    i liczenia pieniędzy.

    > Osobna sprawa ... czy siec w miastach nie powinna byc wlasnoscia
    > miasta ? No ale to warunkow do konkurencji nie stworzy.

    Sieć nie, ale kanalizacja jak najbardziej. W latach dziewięćsziesiątych
    modnym tematem było komunalne dark fiber. Pierwszy za to wziął się
    magistrat w Palo Alto. Mieli dość rycia ulic przez różne firmy, więc
    sami puścili grube wiąchy gdzie tylko się dało. A firmy mogły dalej
    konkurować zestawiając łącza na tych żyłkach, branych prawie za darmo.

    Tyle że wszyscy inni dawno już przez to przeszli, a my wciąż się
    zastanawiamy, z której strony wbić łopatę.

    >> Jedyny sensowny pomysł podziału TP pojawił się już po utracie ustawowego
    >> monopolu. Prezes Anna S. chciała dokonać rozdziału na TP-Hardware
    >> i TP-Software. Ale tu jedności broniono jak ks. Kordecki Częstochowy.
    >> Te wszystkie BSA, WLR, LLU i inne TLS, to tylko działania zastępcze,
    >> będące efektem klęski projektu podziału.
    >
    > Zaraz - a linia podzialu proponowanych TP-hardware/software to jak
    > mialaby wygladac ?
    >
    > I co by to mialo dac ? Obie by sie okopaly na swoich cenach i mowily,
    > ze taniej sie nie da.

    TP-Hardware miała dzierżawić druty każdemu chętniemu na równych prawach.
    I by nie narzekała, że 18 złotych to małao. Bo to dużo jest.

    > Jedyna szansa na konkurencje, to taka, gdy moge miec telefon od dwoch
    > roznych firm. Czyli musze byc w zasiegu dwoch roznych central.
    > Np TP1 i TP2.

    Choćby i pięciu nawet. W starym budynku centrali obok TP-Software
    zmieści się wielu operatorów.

    > Tym niemniej - te wszytkie WLR troszke daly, obnizki MTR duzo daly,
    > rozwoj komorek tez duzo dal, ale skutek dodatkowy widac - zatrzymanie
    > inwestycji. Ale czy przy komorkach one jeszcze sa potrzebne ?

    Do telefonii nie jest. Do wszystkiego innego kable są niezbędne.

    > Dawniej, to gdzies tam jeszcze byla kwestia wsi. O ile w miastach
    > sytuacja byla IMO dosc dobra, to na wsiach tragiczna.
    > Kto mialby te wsie stelefonizowac i po jakiej cenie ?
    > Ale od paru lat ... komorki to rozwiazaly.
    > Ale Internet nadal w potrzebie.

    Największe nadzieje pokładam w rozwoju telewizji kablowej. Im więcej
    będzie powstawało nowych kanałów, tym lepiej. Tylko żeby nie były to
    rzeczy w rodzaju National Geographic, tylko Mango, Disco Polo Show,
    Taniec z Gwiazdami Non Stop i inne, które ludzie będą chcieli z ochotą
    oglądać. Wtedy jest szansa, że znajdą się pieniądze na budowę sieci,
    również na wsi.

    --
    Jarek


  • 114. Data: 2015-08-10 16:18:29
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> Synonimem "gospodarki socjalistycznej" była "gospodarla planowa".
    >> Tak to widzieli jej orędownicy. Zaplanujmy wszystko z góry, wtedy
    >> nic nam się nie zmarnuje. W myśl tej doktryny każde przekroczenie
    >> planu powinno być surowo karane. A nie było, zamiast tego wypłacano
    >> premie. Więc to kolejny, jeszcze wyższy stopień kłamstwa.
    >
    > Masz racje. Ale:
    > -premia byla tez za wyrobienie planu, i to jest prawidlowe,
    > -zeby sumarycznie plan wyrobic, to ktos jesli ktos zrobi mniej, inny
    > musi zrobic wiecej. Niewielkie przekroczenia powinny byc premiowane.
    > -socjalizm u nas borykal sie jednak z niedostatkiem produkcji.
    > przekroczenia powinny wiec byc mile widziane ... tylko jak zrobic
    > wiecej produktow, jesli materialow dostarcza zgodnie z planem ?
    >
    > -socjalizm nasz sie borykal z niedoborem pracownikow. Wzrost
    > wydajnosci kazdego tez powinien byc mile widziany.

    To po jaką cholerę mówiono na to "gospodarka planowa"?! Wszystko szło
    na żywioł, każdy robił ile mógł (chyba że się zmęczył). Wygląda, że
    to normalny system, ale tylko z pozoru -- była jedna istotna różnica.
    Rozliczano z produkcji, a nie ze sprzedaży.

    > -wrocmy do kapitalizmu ... plan przekroczysz, i komu to teraz
    > sprzedac?

    Straty wpiszę do rubryki "nauka". Trzeba wiedzieć, jak *swoje* plany
    pisać.

    >> Oceniający ten system z zewnątrz woleli używać innego określenia --
    >> "gospodarka niedoboru". Ono było zgodne ze wszystkimi obserwacjami.
    >
    > No coz, byl wdrazany w krajach zacofanych.
    > O niedoborze to moze tylko w Czechoslowacji mozna mowic.

    W Czechosłowacji nie można. W NRD też było to nieostrożnością. Polska
    była wyjątkiem -- tu można było mówić i nie iść za to siedzieć.

    --
    Jarek


  • 115. Data: 2015-08-10 16:20:44
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >>> No, co by nie mowic, to kolejne rzady mialy ten sam problem
    >>> - duze potrzeby, przewyzszajace mozliwosci. I skad na to brac ?
    >>> Nie tylko zasilki, ale emerytury, szpitale, drogi, mosty..
    >>> Wyprzedaz panstwowych przedsiebiorstw miala byc rozwiazaniem,
    >>> TP sprzedano chyba po przyzwoitej cenie.
    >>
    >> Sprzedano ją nieprzyzwoicie drogo. Taka jest moja wersja i jej
    >> się będę trzymał.
    >
    > Ale masz na mysli tylko cene sprzedazy ? Mozna to i tak ujac.
    >
    > Czy kontekst szerszy ... no coz, w zasadzie racja, nieprzyzwoicie,
    > a potem wszyscy za to zaplacilismy.

    Można o tym myśleć w węższym lub szerszym kontekscie. Biorąc pod uwagę
    samą cenę jednej transakcji, to nieprzyzwoicie drogo. Patrząc szerzej,
    to tylko nieprzyzwoicie. Wzięto worek franków za jedną Telekomunikację,
    ale nie patrzono jak uciekają setki worków z markami, dolarami, guldenami,
    szylingami, funtami, złotówkami i czort wie czym jeszcze. Prywatyzowano
    bowiem setki i tysiące firm i firemek. Poszły za grosze, bo nikt wiecej
    nie da za fabrykę w miejscu pozbawionym infrastruktury telekomunikacyjnej
    i bez żadnej perspektywy na poprawę tego stanu.

    W Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i podobnych miastach przez ostatnich
    25 lat stale się poprawia. Ale jest wiele miejsc, gdzie poprawia się
    dopiero od kilkunastu lat, wcześniej się pogarszało. To w dużej mierze
    skutek głupiej (ale tak właśnie zaplanowanej) polityki telekomunikacyjnej
    lat dziewięćdziesiątych.

    --
    Jarek


  • 116. Data: 2015-08-10 17:36:07
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Mon, 10 Aug 2015 16:20:44 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    > Pan J.F. napisał:
    >>>> Nie tylko zasilki, ale emerytury, szpitale, drogi, mosty..
    >>>> Wyprzedaz panstwowych przedsiebiorstw miala byc rozwiazaniem,
    >>>> TP sprzedano chyba po przyzwoitej cenie.
    >>> Sprzedano ją nieprzyzwoicie drogo. Taka jest moja wersja i jej
    >>> się będę trzymał.
    >> Ale masz na mysli tylko cene sprzedazy ? Mozna to i tak ujac.
    >> Czy kontekst szerszy ... no coz, w zasadzie racja, nieprzyzwoicie,
    >> a potem wszyscy za to zaplacilismy.
    >
    > Można o tym myśleć w węższym lub szerszym kontekscie. Biorąc pod uwagę
    > samą cenę jednej transakcji, to nieprzyzwoicie drogo.

    Hm, wydaje mi sie, ze przyzwoicie. W koncu - czemu FT mialby zaplacic
    nieprzyzwoicie drogo ? Dogadali sie decydenci i zyskiem podzielili po
    rowno ? Eee, to chyba nie ten przypadek, odwrotnie sie robi :-)

    Telekomunikacja byla wtedy na fali, wiec kupowalo sie nie tylko firme,
    ale i nadzieje na przyszlosc. Ktore firma ulatwiala - bo
    infrastrukture miala gotowa, przynajmniej z 75%.

    > Patrząc szerzej,
    > to tylko nieprzyzwoicie. Wzięto worek franków za jedną Telekomunikację,
    > ale nie patrzono jak uciekają setki worków z markami, dolarami, guldenami,
    > szylingami, funtami, złotówkami i czort wie czym jeszcze. Prywatyzowano

    No, ja bym to nazwal "wystawiono obywateli na żer FT".

    > bowiem setki i tysiące firm i firemek. Poszły za grosze, bo nikt wiecej
    > nie da za fabrykę w miejscu pozbawionym infrastruktury telekomunikacyjnej
    > i bez żadnej perspektywy na poprawę tego stanu.

    Hm, polemizowalbym. Fabryczka jesli stala, to telefon raczej miala.
    Jakos trzeba bylo dzwonic do Komitetu i Zjednoczenia.
    Moze troche za malo, moze byl problem z nowa linia, ale telefon byl.

    Problem dotyczyl raczej tych, co to nowe hale w polu sobie postawili.
    Dalej byl problem transmisji danych, choc tu sie TP poprawiala, tylko
    ceny jeszcze nie te.

    > W Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i podobnych miastach przez ostatnich
    > 25 lat stale się poprawia. Ale jest wiele miejsc, gdzie poprawia się
    > dopiero od kilkunastu lat, wcześniej się pogarszało. To w dużej mierze
    > skutek głupiej (ale tak właśnie zaplanowanej) polityki telekomunikacyjnej
    > lat dziewięćdziesiątych.

    Ale co proponujesz zrobic w 90-tych, aby bylo lepiej ?

    J.


  • 117. Data: 2015-08-10 17:49:51
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Mon, 10 Aug 2015 16:18:29 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    > Pan J.F. napisał:
    >>> Synonimem "gospodarki socjalistycznej" była "gospodarla planowa".
    >>> Tak to widzieli jej orędownicy. Zaplanujmy wszystko z góry, wtedy
    >>> nic nam się nie zmarnuje. W myśl tej doktryny każde przekroczenie
    >>> planu powinno być surowo karane. A nie było, zamiast tego wypłacano
    >>> premie. Więc to kolejny, jeszcze wyższy stopień kłamstwa.
    >>
    >> Masz racje. Ale:
    >> -premia byla tez za wyrobienie planu, i to jest prawidlowe,
    >> -zeby sumarycznie plan wyrobic, to ktos jesli ktos zrobi mniej, inny
    >> musi zrobic wiecej. Niewielkie przekroczenia powinny byc premiowane.
    >> -socjalizm u nas borykal sie jednak z niedostatkiem produkcji.
    >> przekroczenia powinny wiec byc mile widziane ... tylko jak zrobic
    >> wiecej produktow, jesli materialow dostarcza zgodnie z planem ?
    >>
    >> -socjalizm nasz sie borykal z niedoborem pracownikow. Wzrost
    >> wydajnosci kazdego tez powinien byc mile widziany.
    >
    > To po jaką cholerę mówiono na to "gospodarka planowa"?! Wszystko szło
    > na żywioł, każdy robił ile mógł (chyba że się zmęczył).

    Tak calkiem na zywiol to nie.
    Ktos tam jednak zaplanowal, ze najpierw trzeba hute i elektrownie...

    > Wygląda, że
    > to normalny system, ale tylko z pozoru -- była jedna istotna różnica.
    > Rozliczano z produkcji, a nie ze sprzedaży.

    no coz, 200 lat zapoznien i wojennych zniszczen nie da sie w 5 lat
    naprawic. Produkcja zawsze byla ceniona, bo zapotrzebowanie spoleczne
    bylo. Ba, nawet i kalkulacje prowadzono, wiec nie zawsze byla to
    ksiezycowa ekonomia.

    >>> Oceniający ten system z zewnątrz woleli używać innego określenia --
    >>> "gospodarka niedoboru". Ono było zgodne ze wszystkimi obserwacjami.
    >> No coz, byl wdrazany w krajach zacofanych.
    >> O niedoborze to moze tylko w Czechoslowacji mozna mowic.
    > W Czechosłowacji nie można. W NRD też było to nieostrożnością. Polska
    > była wyjątkiem -- tu można było mówić i nie iść za to siedzieć.

    Tym niemniej, Czechy (Slowacja nie), mialy wysoka produkcje juz przed
    wojna. A skonczyli tak, ze Skoda byla u nich rarytasem :-)

    J.


  • 118. Data: 2015-08-10 17:59:19
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> To po jaką cholerę mówiono na to "gospodarka planowa"?! Wszystko
    >> szło na żywioł, każdy robił ile mógł (chyba że się zmęczył).
    >
    > Tak calkiem na zywiol to nie.
    > Ktos tam jednak zaplanowal, ze najpierw trzeba hute i elektrownie...

    Huta Katowice, największa ze strojek socjalizma, zbudowana została
    całkiem poza planem (pięcioletnim). To pierwszy z brzegu przykład.

    >> Wygląda, że to normalny system, ale tylko z pozoru -- była jedna
    >> istotna różnica. Rozliczano z produkcji, a nie ze sprzedaży.
    >
    > no coz, 200 lat zapoznien i wojennych zniszczen nie da sie w 5 lat
    > naprawic. Produkcja zawsze byla ceniona, bo zapotrzebowanie spoleczne
    > bylo. Ba, nawet i kalkulacje prowadzono, wiec nie zawsze byla to
    > ksiezycowa ekonomia.

    Niemcy wojnę przegrały, tuż po niej nędza była tam wprost nie do
    opisania, a gospodarka całkiem w ruinie. W roku 1950 już tam się
    dało życ. Ale co tam taki Marshall mógł znać się na Planach --
    nasze plany były lepsze.

    >>>> Oceniający ten system z zewnątrz woleli używać innego określenia --
    >>>> "gospodarka niedoboru". Ono było zgodne ze wszystkimi obserwacjami.
    >>> No coz, byl wdrazany w krajach zacofanych.
    >>> O niedoborze to moze tylko w Czechoslowacji mozna mowic.
    >> W Czechosłowacji nie można. W NRD też było to nieostrożnością. Polska
    >> była wyjątkiem -- tu można było mówić i nie iść za to siedzieć.
    >
    > Tym niemniej, Czechy (Slowacja nie), mialy wysoka produkcje juz przed
    > wojna. A skonczyli tak, ze Skoda byla u nich rarytasem :-)

    Czyli co, źle sobie zaplanowali, czy jak?

    --
    Jarek


  • 119. Data: 2015-08-10 18:21:53
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Mon, 10 Aug 2015 16:12:03 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    > Pan J.F. napisał:
    >>> Z takiego bloku co ma kilkaset mieszkań -- kabel kilkusetparowy.
    >>> Dzisiaj takiego druta można wyciągnąć z ziemi i oddać na złom (za
    >>> spore pieniądze), a na to miejsce dać cienki i tani światłowód.
    >>> A w bloiku niewielką skrzyneczkę na jakieś multipleksery.
    >>
    >> Ale my o nowej inwestycji. Puscic ludzi z lopatami, zeby ten
    >> swiatlowod zakopali byle gdzie, czy robic porzadna kanalizacje ?
    >
    > Przypomina to rozważania Cygana, który patrząc na dzieci taplające
    > się w błocie, zastanawia się, czy myć te, czy robić nowe. Cyganka
    > na dwoje wróżyła -- albo zrobimy raz porządnie, albo co kilka lat
    > będziemy klecić sieć na nowo. Inni problem ten rozwiązali 50 albo
    > 100 lat temu i dawno o tym zampmnieli, więc zostaliśmy z tym sami.

    Ale porzadna siec kosztuje porzadnie teraz.
    I wracamy do poczatku - nowych inwestycji nie ma.

    > [...]
    >> Ale internetu nie neguje - klienci sa sklonni zaplacic wiecej niz
    >> dyche. Bo za dyche ... te skrzyneczki to po ile beda kosztowaly ?
    > A ja o ten internet obawiam się najbardziej. Skończył się już u ludu
    > przemożny pęd do posiadania w domu jak najszybszego łącza. Pecet
    > w chałupie, czy choćby laptop -- wielu doszło do wniosku, że to nie
    > dla nich.

    No nie wiem, raczej kazdy ten komputer ma. No - powiedzmy polowa.
    Choc moze i masz racje - dzieci zrezygnuja na rzecz smartfonow i
    konsol, LTE sie rozwinie, i bedzie problem "czy ja musze tyle za to
    placic".

    > Smartfon to co innego -- to jest kul, to się przydaje,
    > bo można na fejsbuku zdjęcia z imprezy obejrzeć. Tak więc na wsi
    > internetu nie będzie. A to ma takie implikacje, jak brak telefonów
    > w latach dziewięćdziesiątych.

    Ale on tam bedzie. Tylko w innej postaci.

    >> W kazdym badz razie i tu jest konkurencja ze strony radia.
    >
    > Jaka kurna konkurencja?! Niestety obawiam się, że sukces na odcinku
    > upowszechnienienia szerokopasmowego internetu zostanie odtrąbiony
    > na podstawie dostępu do LTE. Każdy będzie mógł coś szerokopasmowo
    > ściągać. Przez 30 sekund w miesiącu.

    Zauwaz, ze to sie daje skalowac. Wiecej stacji, mniejszej mocy.
    A serwisow coraz wiecej, i abonamenty coraz wieksze - operatorzy sami
    naawiaja do audiobokow, facebookow itp.

    >>> Bardzo niemądry pomysł. Nie trzeba było dzielić, lecz mnożyć. Budowa
    >>> i utrzymanie sieci kablowych to robota jak raz dobra dla małych firm,
    >>> które dobrze znają swój teren. Niekonicznie dla molocha wielkości TP/2.
    >>> Chętnych do zbudowania porządnej sieci w całym kraju było co niemiara,
    >>> wystarczyło pozwolić im robić i zarobić.
    >>
    >> Nie mieli pieniedzy. Taki problem lat 90-tych - kapitalizm bez kapitalu.
    >
    > Mieli, mieli. Chętnych do inwestowania w telekomunikację były tabuny.

    Tylko kazdy chcial zarobic, szybko i duzo.

    >> Poza tym czemu by obie TP nie miala tych firm wynajmowac dalej do roboty ?
    > No pewnie, bo my to som paniska -- wy od roboty, a my od wynajmowania
    > i liczenia pieniędzy.

    Minelo pare lat i to jest normalna kolej rzeczy. Wy od roboty, my od
    kapitalu.

    >> Osobna sprawa ... czy siec w miastach nie powinna byc wlasnoscia
    >> miasta ? No ale to warunkow do konkurencji nie stworzy.
    >
    > Sieć nie, ale kanalizacja jak najbardziej. W latach dziewięćsziesiątych
    > modnym tematem było komunalne dark fiber. Pierwszy za to wziął się
    > magistrat w Palo Alto. Mieli dość rycia ulic przez różne firmy, więc
    > sami puścili grube wiąchy gdzie tylko się dało. A firmy mogły dalej
    > konkurować zestawiając łącza na tych żyłkach, branych prawie za darmo.

    Ale to znaczy, ze i siec miasto zrobilo, nie tylko kanalizacje.

    > Tyle że wszyscy inni dawno już przez to przeszli, a my wciąż się
    > zastanawiamy, z której strony wbić łopatę.

    No bo i zapotrzebowanie spada :-)

    Tym niemniej ... w powyzszym modelu byloby taniej, czy drozej ?
    Bo jak tak miasto swoje zrobilo, to potem wynajmowalo po jednej, i
    pewnie wysokiej cenie.
    A nowych nie polozysz, bo "mamy dosc rycia".

    >>> Jedyny sensowny pomysł podziału TP pojawił się już po utracie ustawowego
    >>> monopolu. Prezes Anna S. chciała dokonać rozdziału na TP-Hardware
    >>> i TP-Software. Ale tu jedności broniono jak ks. Kordecki Częstochowy.
    >>> Te wszystkie BSA, WLR, LLU i inne TLS, to tylko działania zastępcze,
    >>> będące efektem klęski projektu podziału.
    >> Zaraz - a linia podzialu proponowanych TP-hardware/software to jak
    >> mialaby wygladac ?
    >> I co by to mialo dac ? Obie by sie okopaly na swoich cenach i mowily,
    >> ze taniej sie nie da.
    > TP-Hardware miała dzierżawić druty każdemu chętniemu na równych prawach.
    > I by nie narzekała, że 18 złotych to małao. Bo to dużo jest.

    Ale ona by nie mowila, ze 18 to duzo, tylko ze 36 to malo.
    W sumie to by wyszlo WLR, wiec jaka roznica ?

    I tak samo by TPH mowila "ale do pana budynku linii nie mamy, i nie
    oplaca sie nam robic".

    >> Jedyna szansa na konkurencje, to taka, gdy moge miec telefon od dwoch
    >> roznych firm. Czyli musze byc w zasiegu dwoch roznych central.
    >> Np TP1 i TP2.
    > Choćby i pięciu nawet. W starym budynku centrali obok TP-Software
    > zmieści się wielu operatorów.

    Ciagle chyba myslisz modelem WLR. Bez decyzji "kosztowej" UKE to
    troche malo.

    Moj pomysl to stworzenie realnej konkurencji na kazdym etapie.
    Ale im wiecej tych TP, tym wieksza szansa ze uslysze "pan nie jest w
    naszym rejonie".

    >> Dawniej, to gdzies tam jeszcze byla kwestia wsi. O ile w miastach
    >> sytuacja byla IMO dosc dobra, to na wsiach tragiczna.
    >> Kto mialby te wsie stelefonizowac i po jakiej cenie ?
    >> Ale od paru lat ... komorki to rozwiazaly.
    >> Ale Internet nadal w potrzebie.
    > Największe nadzieje pokładam w rozwoju telewizji kablowej. Im więcej
    > będzie powstawało nowych kanałów, tym lepiej.

    Jest jeden problem - to sie swietnie satelita rozsyla.
    A teraz i naziemnie.

    > Tylko żeby nie były to
    > rzeczy w rodzaju National Geographic, tylko Mango, Disco Polo Show,
    > Taniec z Gwiazdami Non Stop i inne, które ludzie będą chcieli z ochotą
    > oglądać. Wtedy jest szansa, że znajdą się pieniądze na budowę sieci,
    > również na wsi.

    Taaa, myslisz ze ile TzG mozna wyprodukowac ?
    Po pewnym czasie ludziom sie opatrzy, i sie spytaja "po co ja za te
    kablowke place, skoro nic w niej nie ma".
    I ten moment to juz w zasadzie byl.

    Wiec teraz to szansa u slugach laczonych - te ~80zl za telefon,
    internet i TV to klient zaplaci. Ale juz coraz mniej chetnie - 40zl za
    internet, 30 za tv, a telefon ... niepotrzebny.

    J.


  • 120. Data: 2015-08-10 18:27:21
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> bowiem setki i tysiące firm i firemek. Poszły za grosze, bo nikt wiecej
    >> nie da za fabrykę w miejscu pozbawionym infrastruktury telekomunikacyjnej
    >> i bez żadnej perspektywy na poprawę tego stanu.
    >
    > Hm, polemizowalbym. Fabryczka jesli stala, to telefon raczej miala.
    > Jakos trzeba bylo dzwonic do Komitetu i Zjednoczenia.
    > Moze troche za malo, moze byl problem z nowa linia, ale telefon byl.

    Wypisz wymaluj rozumowanie tych, co próbowali fabrykę sprzedawać. "No też
    macie panie wymagania, myśmy przez ten telefon nawet z samym Jaruzelskim
    rozmawiali, to czego wy jeszcze chcecie".

    > Problem dotyczyl raczej tych, co to nowe hale w polu sobie postawili.
    > Dalej byl problem transmisji danych, choc tu sie TP poprawiala, tylko
    > ceny jeszcze nie te.

    Transmisją danych IP Tepsa zajęła się dopiero w roku 1995 (choć robiła
    to ze wstrętem należnym takim dziwactwom). To już całkiem inne czasy.

    >> W Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i podobnych miastach przez ostatnich
    >> 25 lat stale się poprawia. Ale jest wiele miejsc, gdzie poprawia się
    >> dopiero od kilkunastu lat, wcześniej się pogarszało. To w dużej mierze
    >> skutek głupiej (ale tak właśnie zaplanowanej) polityki telekomunikacyjnej
    >> lat dziewięćdziesiątych.
    >
    > Ale co proponujesz zrobic w 90-tych, aby bylo lepiej ?

    Może zacznę od przypomnienia, że było coś takiego jak "komertel". To,
    że w Warszawie i Wrocławiu telefony "właściwie działały", już sobie
    powiedzieliśmy. Komertel był takim telefonem, który działał *naprawdę*.
    Ale można go było mieć w zasadzie tylko w Warszawie, Wrocławiu, etc.
    Na prowincji wciąż tylko na korbkę do Komitetu i do Zjednoczenia -- ale
    tam już nikt nie podnosił słuchawki. Więc *proponowałem* robić tak, by
    ten komertel nie był nikomu do niczego potrzebny. Czy da się to osiągnąć
    tylko jedną tepsą -- to już łatwo było ocenić.

    --
    Jarek

strony : 1 ... 11 . [ 12 ] . 13 ... 20 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: