-
171. Data: 2017-11-27 11:55:15
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: g...@s...invalid (Adam Wysocki)
Marek S <p...@s...com> wrote:
>> http://www.chmurka.net/r/fotopolimer/20171122_215456
.jpg
>
> Podobne efekty uzyskiwałem, choć nie aż ta bardzo widoczne jak u Ciebie
> - kaszka tonerowa. Nitro lub inne zagęszczacze pomogą gdy chodzi o
> bardzo drobną kaszkę. Dziur w ten sposób nie naprawisz.
Nitro mi się skończyło, ale spróbowałem z acetonem - efekt rzeczywiście
jest, tylko kalka mi się od tego pogniotła...
> Ink-mate kupuj. Mam go sprawdzonego. Być może inne też będą ok, ale
> testować ich nie zamierzam.
Widziałem że jest tylko w buteleczkach, a mój kartridż zasechł na amen
(jest w nim jeszcze tusz, bo był napełniany, a potem nieużywany przez
parę lat). Da się go jeszcze uratować, czy potrzebuję nowego kartridża?
> Jedyna forma ochrony to drukowanie: drukuj więc raz na 2 tygodnie jakiś
> szablon kolorowy aby każdy tusz został wykorzystany.
W sumie nie wpadłem na to (najprostsze) rozwiązanie :)
Kolor mam (też zaschnięty), ale nie potrzebuję go. Jak już potrzebuję
wydrukować coś w kolorze (a praktycznie nie potrzebuję), to drukuję w
pracy. W domu drukarka jest właściwie tylko do PCB.
>> http://www.chmurka.net/p/psinvert.phps
>
> Ale żeś wykombinował! :-D
W sumie nie miałem innej opcji. Gotowe narzędzia zostawiały tylko obrys
ścieżek, a konwersja na raster i inwersja jakoś do mnie nie przemawiała...
> Korzystając z Eagla nie mam takich problemów. Jedno kliknięcie i masz
> negatyw zamiast pozytywu. Zdarzało mi się nie kliknąć tej opcji przez
> nieuwagę więc tuż przed wydrukiem w programie graficznym robiłem
> inwersję nie będąc świadomym, że to może być problem. Zawsze korzystam z
> Photoshopa, bo go mam. Być może w innych programach występują problemy.
Ja mam tylko Gimpa, nawet nie wiem, czy on umie zrobić inwersję
postscriptu. Chyba że generujesz raster a nie postscript / pdf...
>> 2. Fotopolimer jest bardzo czuły, moją naświetlarką (UV) naświetlałem
>> przez 30 sekund. Już minuta spowodowała prześwietlenie - kwestia kalki.
>
> Dokładnie to ten problem, z którym cały czas walczysz :-) On zawsze się
> pojawi i będzie psuł efekt i humor :-)
Wiem, będzie atrament :)
>> 3. Przed zalaminowaniem folii trzeba ją rozprowadzić palcami. Pierwsza
>> laminacja spowodowała zagięcie się folii i musiałem ją usunąć.
>
> Sam mam sporo płytek bez emulsji światłoczułej. Chciałem je w końcu
> jakoś wykorzystać bo żal wyrzucać ale ... nigdy mi się nie udało z
> bezbłędnie zalaminować płytki ani użyć Positiv'a. Laminator przerabiałem
> lecz też bez większego powodzenia.
A jaki był problem? Folia się zaginała?
> Powiem Ci, że problem jest szerszy. Kupiłem kiedyś laminator
> dwuzakresowy, przerobiłem go tak aby mógł grube PCB zaciągać
Jak dokładnie?
> a także zmieniłem termostaty na niższe wartości temperatur. Efekt: raz
> coś poszło prawie dobrze, a innym razem zupełnie źle. Znalazłem
> przyczynę (lub jedną z przyczyn) posługując się pirometrem. Chodzi o to,
> że laminator włączony do prądu rozgrzewa się najpierw do znacznie
> wyższej temperatury niż termostat stabilizuje (bezwładność cieplna). I
> tak dla termostatu 120 stopni rozgrzewał się do ok 160-180. Dopiero po
> 10 minutach temperatura była stabilna - o ile histereza 20 stopni to
> stabilność.
W sumie ciekawe, że oryginalnej folii (do laminowania) to nie szkodzi...
Może trzeba po prostu laminować w mniejszej temperaturze.
>> To, co widać, to:
>
> Norma. Ja nie wiem jak to inni robią, że im się udaje...
Norma z powodu folii fotopolimerowej czy kalki?
Kalki nie będzie, ale fotopolimeru chciałbym użyć - bo przecież nie
wyrzucę tyle dobrego laminatu, a Positiv (z opinii innych) wydaje się
jeszcze gorszym rozwiązaniem :)
--
[ Email: a@b a=grp b=chmurka.net ]
[ Web: http://www.chmurka.net/ ]
-
172. Data: 2017-11-28 00:26:54
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: Marek S <p...@s...com>
W dniu 2017-11-27 o 10:59, Maciek pisze:
> Oczywiście, chwalić się! :) Sam widzisz, potem szuka się w necie łatwej
> i przyjemnej technologii wykonania a nic na ten temat ciekawego nie
> można zlaleźć ;-)
No dobrze. Postaram się jutro zabrać do złożenia urządzonka. Sam ciekaw
efektów jestem.
--
Pozdrawiam,
Marek
-
173. Data: 2017-11-28 01:54:30
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: Marek S <p...@s...com>
W dniu 2017-11-27 o 11:44, Adam Wysocki pisze:
>
> Czemu wybrałeś UV-C?
Przypadek. W dokumentacji mojego pierwszego światłoczułego PCB
wyczytałem, że właśnie coś z przełomu UV-B / UV-C pożąda - coś koło 325
nm czy jakoś tak. No i zostało.
> Domyślam się, ale z tego co widziałem, laminaty są czułe na UV-A...
Np. Bungard tak ma. Zresztą to nie jest tak, że przy 400 wyjdzie a przy
350 czy 250 już nie. Ten parametr to najwyższa czułość a nie jedyna
dozwolona długość fali. U mnie prześwietlenie następuje po 20s to
działa. Przypomnę, że są tacy, którzy naświetlają prawie-brakiem UV
(halogenami) i też im wychodzi :-D
Może faktycznie masz rację, że lepiej UV-A. Bezpieczniejsze i bardziej
uniwersalne jak właśnie czytam u różnych producentów. Jak mi się te
skończą, to przejdę na UV-A.
>
> Positiv z kolei ma czułość między 360 a 410 nm.
340-420 (maksymalna czułość w/g instrukcji)
--
Pozdrawiam,
Marek
-
174. Data: 2017-11-28 11:50:27
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: g...@s...invalid (Adam Wysocki)
Marek S <p...@s...com> wrote:
>> Owszem, z laserówki jest jaśniejszy, ale czy bardziej przezroczysty?
>
> W/g pomiaru wydruków z nowej OKI MMC363dn różnica jest 2ev (czyli 400%).
Czym mierzyłeś? Aparatem, zewnętrznym światłomierzem?
--
[ Email: a@b a=grp b=chmurka.net ]
[ Web: http://www.chmurka.net/ ]
-
175. Data: 2017-11-28 18:33:54
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: Marek S <p...@s...com>
W dniu 2017-11-28 o 11:50, Adam Wysocki pisze:
> Czym mierzyłeś? Aparatem, zewnętrznym światłomierzem?
Światłomierzem Sekonic
--
Pozdrawiam,
Marek
-
176. Data: 2017-11-28 19:19:26
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: Marek S <p...@s...com>
W dniu 2017-11-27 o 11:55, Adam Wysocki pisze:
>
> Nitro mi się skończyło, ale spróbowałem z acetonem - efekt rzeczywiście
> jest, tylko kalka mi się od tego pogniotła...
Tak, rozmiękła. W końcu to wilgoć. Metoda taka trochę dziadowska.
Bardziej reanimująca trupa niż będąca rozwiązaniem.
> Widziałem że jest tylko w buteleczkach, a mój kartridż zasechł na amen
> (jest w nim jeszcze tusz, bo był napełniany, a potem nieużywany przez
> parę lat). Da się go jeszcze uratować, czy potrzebuję nowego kartridża?
Tak, poszukaj samoresetujących się. Działają one tak, że gdy fikcyjne
zużycie zejdzie do zera, to drukarka wykrywa, że właśnie wymieniono tusz
na nowy. Trzeba tylko pilnować aby nigdy nie były puste. Napełniasz je
strzykawką tuszem z tej buteleczki.
> Kolor mam (też zaschnięty), ale nie potrzebuję go. Jak już potrzebuję
> wydrukować coś w kolorze (a praktycznie nie potrzebuję), to drukuję w
> pracy. W domu drukarka jest właściwie tylko do PCB.
Lepiej kup komplet kolorów. Jeśli drukarka stwierdzi, że skończył się
jej żółty, choć go nie używasz lub nie wiesz, że używasz, to niczego na
niej nie wydrukujesz.
> W sumie nie miałem innej opcji. Gotowe narzędzia zostawiały tylko obrys
> ścieżek, a konwersja na raster i inwersja jakoś do mnie nie przemawiała...
A niby dlaczego nie? W zasadzie temat jest zdumiewający bo inżynier z
OKI też mi zalecał pracę w PS do takich zastosowań - ale nie znam
uzasadnienia.
Jeśli raster ma rozdzielczość drukarki, to przecież nic nie tracisz. Gdy
jeszcze bawiłem się w drukowanie laserem (biurowym), to sprawdzałem
wydruki ze sterownikiem PS oraz "rastrowym". Szczerze mówiąc - nie
widziałem żadnej różnicy, poza tym, że czas namysłu drukarki dla PS był
mocno zauważalny. W końcu PCB to labirynt kształtów i każdy z nich
urządzenie musi wyrenderować.
Może ktoś, kto zna się na DTP wyjaśniłby na czym polega praktyczna (nie
hipotetyczna) przewaga drukowania w PS nad nie-PS? Na chłopski rozum:
głowica w drukarce jest rastrowa a nie wektorowa. Tak więc wektor przed
wydrukowaniem i tak musi stać się rastrem.
> Ja mam tylko Gimpa, nawet nie wiem, czy on umie zrobić inwersję
> postscriptu. Chyba że generujesz raster a nie postscript / pdf...
Tu nie pomogę. Nie znam Gimpa. Generuję zawsze PS bo wyboru nie mam za
bardzo. Zresztą format bardzo dobry do dalszego wykorzystania więc nawet
nie szukałbym alternatywy.
Jednakże obecnie już nie drukuję jako PS z dwóch powodów:
1. Drukarka PS (czyli laserówka) dawała nieporównywalnie gorszą jakość
niż rastrowa atramentówka.
2. Nie dostrzegłem żadnej korzyści ze stosowania PS a mankament w
postaci bardzo długiego czasu wydruku był niefajny.
>> Laminator przerabiałem
>> lecz też bez większego powodzenia.
>
> A jaki był problem? Folia się zaginała?
Folia jest w rolce a płytka płaska. Jej kształt utrudnia to nakładanie.
Po odlepieniu warstwy ochronnej zwija się i sama z sobą skleja. Folia
lepi się też do palców, płytka się przesuwa... Do tego powstawały
pęcherzyki powietrza. Podczas laminowania miałem zagięcia. Był też
jeszcze jeden problem, o którym pisałem: wtedy jeszcze nie wiedziałem,
że laminator musi dłuższy czas pracować by nie miał temperatury znacznie
wyższej niż termostat ogranicza.
Gdzieś widziałem, że ludzie nawilżają powierzchnię PCB przed nałożeniem
folii. Nie próbowałem.
>
>> Powiem Ci, że problem jest szerszy. Kupiłem kiedyś laminator
>> dwuzakresowy, przerobiłem go tak aby mógł grube PCB zaciągać
>
> Jak dokładnie?
Laminatory mają prowadnice do materiału na wejściu i wyjściu. W dodatku
wyjście może być na ciut innym poziomie niż wejście. Dla papieru czy
folii nie robi to różnicy. Dla sztywnej płytki PCB - ogromną. Więc pół
dnia kształtowałem te prowadnice aby płytka nie haczyła o nie.
Druga rzecz to przegrzewanie się mechanizmu napędowego - nawet w niższej
temperaturze niż fabryka skonstruowała. Po pewnym czasie plastikowe
zębatki nagrzewają się za bardzo i mogą się stopić. Sprawę załatwia
dorobienie otworów w obudowie i wentylatora.
Aha - jest jeszcze inny problem, którego nie rozwiązałem. W moim modelu
rolki mocno do siebie przylegają. PCB czasem nie chce się między nie
wcisnąć. Trzeba mocno pomagać.
>
> W sumie ciekawe, że oryginalnej folii (do laminowania) to nie szkodzi...
Jest grupa. Gdybyś worek foliowy tam wsadził to pewnie byłaby różnica
istotna :-)
> Może trzeba po prostu laminować w mniejszej temperaturze.
Jeszcze niższej niż 120 stopni? W poradnikach DIY taką właśnie zalecali.
Problemem było nie odczekanie 10 minut aż temperatura będzie docelowa.
>> Norma. Ja nie wiem jak to inni robią, że im się udaje...
>
> Norma z powodu folii fotopolimerowej czy kalki?
Powiedziałbym, że ogólnie metody laserowej. Folia/kalka to wybór między
źle i jeszcze gorzej - z zaznaczeniem, że niektórym to się ponoć udaje.
> Kalki nie będzie, ale fotopolimeru chciałbym użyć - bo przecież nie
> wyrzucę tyle dobrego laminatu,
Noe więc jak wiesz - mam ten sam kłopot. Jeśli uda Ci się osiągnąć
bardzo dobre (ale nie "dobre") rezultaty, to utwórz wątek na ten temat.
Chętnie zapoznam się.
> a Positiv (z opinii innych) wydaje się
> jeszcze gorszym rozwiązaniem :)
>
Wiem coś o tym, a już w szczególności przy dwustronnych płytkach.
--
Pozdrawiam,
Marek
-
177. Data: 2017-11-29 10:59:32
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: g...@s...invalid (Adam Wysocki)
Marek S <p...@s...com> wrote:
>> Nitro mi się skończyło, ale spróbowałem z acetonem - efekt rzeczywiście
>> jest, tylko kalka mi się od tego pogniotła...
>
> Tak, rozmiękła. W końcu to wilgoć. Metoda taka trochę dziadowska.
> Bardziej reanimująca trupa niż będąca rozwiązaniem.
Tak, to wiem...
Folię już zamówiłem, tuszu jeszcze nie. Póki co potrzebowałem płytki
dwustronnej. Efekt z kalki nie powala, ale jest zadowalający, przesunięcie
też (widać jak się popatrzy na otwory po obu stronach płytki).
http://www.chmurka.net/r/usenet/double-sided/IMG_569
8.JPG
http://www.chmurka.net/r/usenet/double-sided/IMG_569
9.JPG
Ułożyłem dwa kawałki kalki na tyle równo (pod światło), na ile się dało
(wydrukowałem do tego pady na obrysie i na zewnątrz płytki, ale nie
przydały się, bo ustawianie wg obrysu było dokładniejsze) i spiąłem
zszywaczem:
http://www.chmurka.net/r/usenet/double-sided/2017112
8_222418.jpg
Włożyłem w to płytkę, a całość między dwie szyby z dwóch antyram. Szyby
spiąłem klipsami biurowymi, tylko podłożyłem między szyby w miejscach
ścisku po jednym kawałku laminatu, żeby szyby nie popękały.
Taką sztywną kanapkę naświetliłem raz z jednej a raz z drugiej strony bez
ryzyka przesunięcia się płytki.
>> Widziałem że jest tylko w buteleczkach, a mój kartridż zasechł na amen
>> (jest w nim jeszcze tusz, bo był napełniany, a potem nieużywany przez
>> parę lat). Da się go jeszcze uratować, czy potrzebuję nowego kartridża?
>
> Tak, poszukaj samoresetujących się. Działają one tak, że gdy fikcyjne
> zużycie zejdzie do zera, to drukarka wykrywa, że właśnie wymieniono tusz
> na nowy. Trzeba tylko pilnować aby nigdy nie były puste. Napełniasz je
> strzykawką tuszem z tej buteleczki.
Pytanie czy jest sens dopłacać (bo podejrzewam że są droższe?) do
samoresetującego tylko po to, żeby dioda zużycia nie świeciła :) Chyba że
drukarka blokuje się po zużyciu tuszu...
> Lepiej kup komplet kolorów. Jeśli drukarka stwierdzi, że skończył się
> jej żółty, choć go nie używasz lub nie wiesz, że używasz, to niczego na
> niej nie wydrukujesz.
Ale chyba nie stwierdzi, że się skończył, skoro go nie używam, więc nie
ubywa?
Jak drukuję tylko na czarno to drukarka nakłada też kolor? Wiem o
ledwo widocznych, żółtych kropkach, które drukarki drukują w celach
identyfikacji, ale na to przecież idzie bardzo mało tuszu...
> A niby dlaczego nie? W zasadzie temat jest zdumiewający bo inżynier z
> OKI też mi zalecał pracę w PS do takich zastosowań - ale nie znam
> uzasadnienia.
>
> Jeśli raster ma rozdzielczość drukarki, to przecież nic nie tracisz. Gdy
> jeszcze bawiłem się w drukowanie laserem (biurowym), to sprawdzałem
> wydruki ze sterownikiem PS oraz "rastrowym". Szczerze mówiąc - nie
> widziałem żadnej różnicy, poza tym, że czas namysłu drukarki dla PS był
> mocno zauważalny. W końcu PCB to labirynt kształtów i każdy z nich
> urządzenie musi wyrenderować.
>
> Może ktoś, kto zna się na DTP wyjaśniłby na czym polega praktyczna (nie
> hipotetyczna) przewaga drukowania w PS nad nie-PS? Na chłopski rozum:
> głowica w drukarce jest rastrowa a nie wektorowa. Tak więc wektor przed
> wydrukowaniem i tak musi stać się rastrem.
Nigdy nie udało mi się zachować skali, pracując rastrem, ale na zdrowy
rozum to masz rację - przecież drukarka drukuje raster, a nie wektory.
Może po prostu programy, z których drukowałem raster, nie umiały zachować
skali...
>> Ja mam tylko Gimpa, nawet nie wiem, czy on umie zrobić inwersję
>> postscriptu. Chyba że generujesz raster a nie postscript / pdf...
>
> Tu nie pomogę. Nie znam Gimpa. Generuję zawsze PS bo wyboru nie mam za
> bardzo. Zresztą format bardzo dobry do dalszego wykorzystania więc nawet
> nie szukałbym alternatywy.
>
> Jednakże obecnie już nie drukuję jako PS z dwóch powodów:
> 1. Drukarka PS (czyli laserówka) dawała nieporównywalnie gorszą jakość
> niż rastrowa atramentówka.
Laserówka nie renderuje PS do rastra?
> 2. Nie dostrzegłem żadnej korzyści ze stosowania PS a mankament w
> postaci bardzo długiego czasu wydruku był niefajny.
U mnie czas przygotowania do wydruku jest OK, ale nie podejrzewam swojej
drukarki o natywną obsługę postscriptu. Najprawdopodobniej zajmuje się tym
ghostscript (software'owy renderer postscriptu, uruchamiany przez cups -
serwer wydruku).
>>> Laminator przerabiałem lecz też bez większego powodzenia.
>>
>> A jaki był problem? Folia się zaginała?
>
> Folia jest w rolce a płytka płaska. Jej kształt utrudnia to nakładanie.
> Po odlepieniu warstwy ochronnej zwija się i sama z sobą skleja. Folia
> lepi się też do palców, płytka się przesuwa... Do tego powstawały
> pęcherzyki powietrza. Podczas laminowania miałem zagięcia. Był też
> jeszcze jeden problem, o którym pisałem: wtedy jeszcze nie wiedziałem,
> że laminator musi dłuższy czas pracować by nie miał temperatury znacznie
> wyższej niż termostat ogranicza.
>
> Gdzieś widziałem, że ludzie nawilżają powierzchnię PCB przed nałożeniem
> folii. Nie próbowałem.
Spróbuję następnym razem nawilżyć, bo póki co osuszałem :)
Folię najpierw rozprowadzam palcem, dopiero potem idzie do laminatora.
Pęcherzyki powietrza też mi się tworzyły, ale jak widać wyżej, generalnie
efekt jest OK (tzn. ścieżki są wygryzione, ale to nie wina folii tylko
koszmarnego kontrastu kalki).
>>> Powiem Ci, że problem jest szerszy. Kupiłem kiedyś laminator
>>> dwuzakresowy, przerobiłem go tak aby mógł grube PCB zaciągać
>>
>> Jak dokładnie?
>
> Laminatory mają prowadnice do materiału na wejściu i wyjściu. W dodatku
> wyjście może być na ciut innym poziomie niż wejście. Dla papieru czy
> folii nie robi to różnicy. Dla sztywnej płytki PCB - ogromną. Więc pół
> dnia kształtowałem te prowadnice aby płytka nie haczyła o nie.
Hmm, u mnie nie ma prowadnic, jest jedynie płaska blacha.
> Druga rzecz to przegrzewanie się mechanizmu napędowego - nawet w niższej
> temperaturze niż fabryka skonstruowała. Po pewnym czasie plastikowe
> zębatki nagrzewają się za bardzo i mogą się stopić. Sprawę załatwia
> dorobienie otworów w obudowie i wentylatora.
Stopiły Ci się? U mnie nigdy (to już drugi laminator, oba były do
płytek)...
> Aha - jest jeszcze inny problem, którego nie rozwiązałem. W moim modelu
> rolki mocno do siebie przylegają. PCB czasem nie chce się między nie
> wcisnąć. Trzeba mocno pomagać.
Tak, to największy problem. Myślałem że właśnie to jakoś rozwiązałeś :)
Problem jest taki, że w laminatorze z mechanizmem odblokowywania zacięcia
(Sigma) płytki powodują aktywację tego mechanizmu i trzeba trzymać ręką,
żeby nie przeskakiwało - ciężko to wytłumaczyć.
Kiedyś miałem laminator z Tesco, TLAM3 bodajże, on nie miał mechanizmu
odblokowywania zacięcia, ale już dawno (~10 lat temu) padł.
https://groups.google.com/forum/#!topic/pl.misc.elek
tronika/j37m1-E9mss
>>> Norma. Ja nie wiem jak to inni robią, że im się udaje...
>>
>> Norma z powodu folii fotopolimerowej czy kalki?
>
> Powiedziałbym, że ogólnie metody laserowej. Folia/kalka to wybór między
> źle i jeszcze gorzej - z zaznaczeniem, że niektórym to się ponoć udaje.
Mi się udaje, ale na granicy. Fotopolimer (w niezaciemnionych obszarach)
się nie doświetla, ale doświetla się na tyle, żeby się trzymał, natomiast
jak potrzymam dłużej, to obszary, które mają być nienaświetlone, zaczynają
się naświetlać.
Więc o ile z jednej strony kalka jest do dupy, ale z drugiej płytki jakoś
wychodzą... dopóki nie potrzebuję TQFP :)
>> Kalki nie będzie, ale fotopolimeru chciałbym użyć - bo przecież nie
>> wyrzucę tyle dobrego laminatu,
>
> Noe więc jak wiesz - mam ten sam kłopot. Jeśli uda Ci się osiągnąć
> bardzo dobre (ale nie "dobre") rezultaty, to utwórz wątek na ten temat.
> Chętnie zapoznam się.
Mam z tyłu głowy opisanie swojej metody, jak już ją dopracuję, razem z
podaniem linków do innych metod i m.in. do tej dyskusji. Na razie nie
dopracowałem :)
Jak opiszę, to na pewno wrzucę linka.
>> a Positiv (z opinii innych) wydaje się jeszcze gorszym rozwiązaniem :)
>
> Wiem coś o tym, a już w szczególności przy dwustronnych płytkach.
W szczególności, bo najpierw musi wyschnąć jedna strona, żeby móc w ogóle
obrócić płytkę i zacząć nanosić drugą? Nie da się ustawić płytki w pionie
(bo np. lakier spływa)?
--
[ Email: a@b a=grp b=chmurka.net ]
[ Web: http://www.chmurka.net/ ]
-
178. Data: 2017-11-29 15:47:30
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: Marek S <p...@s...com>
W dniu 2017-11-29 o 10:59, Adam Wysocki pisze:
> Folię już zamówiłem, tuszu jeszcze nie. Póki co potrzebowałem płytki
> dwustronnej. Efekt z kalki nie powala, ale jest zadowalający, przesunięcie
> też (widać jak się popatrzy na otwory po obu stronach płytki).
Z tym przesunięciem to nie tak się mierzy. Obrazowo: jeśli namalujesz na
balonie 2 pasujące do siebie wzory a potem go bardziej napompujesz, to
się rozciągną ale nadal będą pasowały do siebie :-) Ale o tym już
mówiłem komuś. Może powtórzę.
Chodzi o sytuację gdy np. robisz PCB o boku 10cm. Masz wzdłuż krawędzi
nawiercone otwory pod, dajmy na to, goldpina. Robisz teraz wydruk
ścieżek, którego obie strony pasują do siebie więc pozornie jest ok.
Przykładasz do PCB i okazuje się, że gdy pierwszy pad ustawisz z pinem
#1, to ostatni pad wypadnie między pinami.
Oczywiście różnice nie są zazwyczaj aż tak duże, ale w praktyce przy
małych padach zdarzało się, że otwór zamiast być w padzie przerywał
ścieżkę do niego prowadzącą.
A tak na marginesie: efekt Cię zadowala? Nawet przerwane ścieżki? :-D
> Pytanie czy jest sens dopłacać (bo podejrzewam że są droższe?) do
> samoresetującego tylko po to, żeby dioda zużycia nie świeciła :) Chyba że
> drukarka blokuje się po zużyciu tuszu...
Moja tak. Ale nie tylko o to chodzi, choć pewnie Ciebie to nie dotyczy.
Jako ciekawostkę opowiem. Otóż w konstrukcji z wężykami (nieruchome
kartridże) gdy zapowietrzy się jeden z nich to masz jazdę. Trzeba
serwisować drukarkę. Przytrafiło mi się coś takiego. W ramach gwarancji
wysłałem drukarkę do serwisu i mimo iż włożyłem w nią oryginalne tusze
(ok 1000zł to kosztowało mnie !!!) to wróciła do mnie po miesiącu nie
działająca z komentarzem "spadaj bo pierwotne tusze były nieoryginalne".
Więc sam nauczyłem się serwisowania dla takich przypadków... Kilka razy
to się przydało.
> Ale chyba nie stwierdzi, że się skończył, skoro go nie używam, więc nie
> ubywa?
To też zależy od drukarki. Włączenie/wyłączenie może pobierać tusz. Np.
profesjonalny Epson do zdjęć, którego używam robi to nawet w trakcie
drukowania. Co jakiś czas głowica samoczynnie się "przepłukuje". Trwa to
może ze 30s - takie turbo czyszczenie głowicy.
> Jak drukuję tylko na czarno to drukarka nakłada też kolor? Wiem o
> ledwo widocznych, żółtych kropkach, które drukarki drukują w celach
> identyfikacji, ale na to przecież idzie bardzo mało tuszu...
To również kwestia drukarki. Np. moja poprzednia HP (kombajn) tak
właśnie robiła. Uznała pewnie, że czarny będzie ciemniejszy gdy zmiesza
się kolory. Łatwo to było można zaobserwować gdy skończył się czarny
(zasechł mimo częstego używania - m.in. dlatego pozbyłem się HP) to
okazało się, że czarne litery nadal są drukowane ale jasnoszarym kolorem.
> Nigdy nie udało mi się zachować skali, pracując rastrem, ale na zdrowy
> rozum to masz rację - przecież drukarka drukuje raster, a nie wektory.
Aaahaaaa... ale to akurat nie jest kwestią rastra / PS lecz kwestią
skopanego firmware drukarki. To dobrze znany problem. Jeśli drukarka ma
np. 600DPI to wydrukowanie 600 kropek ma dać jeden cal i nie ma zmiłuj
się. Jeśli drukarka wydrukuje inny rozmiar, to z mojego punktu widzenia
jest śmieciowa.
Niektóre aplikacje (w tym Eagle) pozwalają na skalowanie plików
wyjściowych. Pewnie m.in. z tego względu. No ale moim zdaniem nie tak
powinno się załatwiać temat. Drukarka ma trzymać wymiary i koniec...
> Może po prostu programy, z których drukowałem raster, nie umiały zachować
> skali...
Wątpię. Test jest prosty: sprawdź jaką rozdzielczość ma drukarka,
wydrukuj kwadrat o ilości pikseli na krawędź = N x DPI drukarki i zmierz
czy wydruk ma dokładnie N cali. Jeśli nie ma - to drukarka jest
śmieciowa.
>> Jednakże obecnie już nie drukuję jako PS z dwóch powodów:
>> 1. Drukarka PS (czyli laserówka) dawała nieporównywalnie gorszą jakość
>> niż rastrowa atramentówka.
>
> Laserówka nie renderuje PS do rastra?
Renderuje oczywiście. Ale mówi się, że jeśli potrafi przetwarzać
postscript to nazywa się ją postscriptową. Choć jak dla mnie to zwykły
raster jest. Korzyść widziałbym gdyby papier zamiast kropel tuszu czy
tonera potrafiłby wektory przyjąć :-D
> U mnie czas przygotowania do wydruku jest OK, ale nie podejrzewam swojej
> drukarki o natywną obsługę postscriptu.
A to łatwo sprawdzić. Drukarka powinna mieć dwa drivery: jeden do PS a
drugi do rastra.
> Najprawdopodobniej zajmuje się tym
> ghostscript (software'owy renderer postscriptu, uruchamiany przez cups -
> serwer wydruku).
No więc i tak wszystko sprowadza się do pikseli zanim nastąpi
drukowanie. Jak dla mnie czy zrobi to komputer czy drukarka - jeden
pies. Komputer jest szybszy więc krócej będzie zamulone drukowanie.
>
> Spróbuję następnym razem nawilżyć, bo póki co osuszałem :)
hahahahha
Popatrz na YT. Można trafić na fajny poradnik po przebrnięciu przez
spam. Aha - i nie kranówka tylko destylowana woda była użyta. To ważne.
> Folię najpierw rozprowadzam palcem, dopiero potem idzie do laminatora.
>
> Pęcherzyki powietrza też mi się tworzyły, ale jak widać wyżej, generalnie
> efekt jest OK (tzn. ścieżki są wygryzione, ale to nie wina folii tylko
> koszmarnego kontrastu kalki).
Pewnie tak. Efekt oceniać można dopiero gdy poprawisz warsztat pracy. On
póki co maskuje wszelkie problemy z folią.
> Hmm, u mnie nie ma prowadnic, jest jedynie płaska blacha.
To fart. U mnie to wyglądało mniej więcej tak:
https://youtu.be/CwLoSPTl9tU?t=1m31s
Obie połówki mają grzebienie plastikowe. Z nimi walczyłem bo blokowały PCB.
> Stopiły Ci się? U mnie nigdy (to już drugi laminator, oba były do
> płytek)...
Nie do końca tak. Stały się plastyczne i zaczynały przeskakiwać. Pewnie
jakbym dłużej popracował to by się stopiły.
>> Aha - jest jeszcze inny problem, którego nie rozwiązałem. W moim modelu
>> rolki mocno do siebie przylegają. PCB czasem nie chce się między nie
>> wcisnąć. Trzeba mocno pomagać.
>
> Tak, to największy problem. Myślałem że właśnie to jakoś rozwiązałeś :)
I to jest najgorszy problem bo zauważyłem, że przy szerokich PCB rolka
tak mocno naciska, że lekko w łuk się zmienia dociskając słabiej środek PCB.
> Problem jest taki, że w laminatorze z mechanizmem odblokowywania zacięcia
> (Sigma) płytki powodują aktywację tego mechanizmu i trzeba trzymać ręką,
> żeby nie przeskakiwało - ciężko to wytłumaczyć.
Wiem, mam to samo.
> W szczególności, bo najpierw musi wyschnąć jedna strona, żeby móc w ogóle
> obrócić płytkę i zacząć nanosić drugą? Nie da się ustawić płytki w pionie
> (bo np. lakier spływa)?
Chodzi o to, że po pierwsze musi być ciemno. Po drugie w pionie nie da
rady - no chyba, że masz lakiernię. Aerozol robi taką chmurę, że
wszystko wokół będzie zapaćkane nim. Lakierowałem PCB w głębokim
kartonie poziomo. PCB było w kleszczach więc łatwo było odwrócić. Nie
leżała bezpośrednio na dnie. Najpierw jedna strona, potem przewracałem
na drugą i znów spray. Następnie do piekarnika z termoobiegiem. Suszenie
w pionie. Oczywiście też walka bo szybę trzeba było zasłonić by ciemno
wewnątrz było.
Lakier generalnie nie spływa - chyba, że dasz go za dużo.
Następnie próba z naświetlaniem, wywoływaniem, potem zdzieranie lakieru,
kolejne lakierowanie i próby i tak przez kilka dni. Poddałem się. Tylko
raz udało się coś osiągnąć lecz i tak sknociłem bo w jednym rogu za mało
lakieru dałem. Nie udało mi się powtórzyć sukcesu.
--
Pozdrawiam,
Marek
-
179. Data: 2017-11-29 21:28:55
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: Marek S <p...@s...com>
W dniu 2017-11-27 o 10:59, Maciek pisze:
> Oczywiście, chwalić się! :) Sam widzisz, potem szuka się w necie łatwej
> i przyjemnej technologii wykonania a nic na ten temat ciekawego nie
> można zlaleźć ;-)
No to właśnie złożyłem urządzenie. Muszę się przeprosić z używaniem
hot'a nie tylko do demontażu ale i montażu. A całe moje zniechęcenie tą
metodą okazało się, że powstało wskutek zastosowania Easy Print. Kupiłem
znacznie droższego Wartona, który poleciłeś - zupełnie inna klasa lutowania!
Zastosowałem Easy Print bo mam akurat otwarty. Efekt był taki, że
zbrązowiłem LEDy (przy ustawionych 330 stopniach) bo nie wiedziałem czy
już się cyna rozpuściła czy nadal jest pastą. Nie ma żadnego wyraźnego
sygnału typu "hello - już wystarczy podgrzewania!". Zaobserwowałem, że
cyna przy via'sach roztopiła się (lutowałem je kolbą przed rozpoczęciem
montowania SMD) i na tej podstawie uznałem, że Easy Print też powinien
już, ale grzałem dłużej niepotrzebnie, a może potrzebnie - bo edukacyjne
to było. Żadne elementy z drugiej strony nie odpadły, choć nie miałem
tam wiadra przylutowanego - najcięższy element to dioda mini-MELF ew.
scalak SO8.
Co do zachowania się obu past - zrobiłem oddzielny eksperyment. Oto
obserwacje i wnioski.
1. Pasty nakładałem dyspenserem. Już tu ogromna różnica. Aby Easy Print
chciała wyjść musiałem dać ok 5 atmosfer. Dla Wartona - mniej niż 1.
Easy Print jest znacznie bardziej gęsta.
2. Przy małych kroplach - takich jak pod rezystory itp. - Easy Print w
trakcie podgrzewania rozlewa się w szare kleksy, minimalnie wrze. Nogi
scalaka SO8 są w niej zanurzone a maź dostaje się pod obudowę elementu.
Zapomniałem sprawdzić czy przewodzi ona prąd i robi zwarcia w takich
miejscach nie do usunięcia (wyczyszczenia). Nie widać czy pasta wiąże
czy nie. Wygląda to jak jedno wielkie i szare zwarcie. Gdy trąci się
element, to z tej szarej kałuży potrafi wyłonić się lut i tylko tak
można go wykryć.
Rezystory ułożone nierówno do padów nie prostują się przy zastosowaniu
tejże pasty. Są nią przyklejone przez cały czas lutowania. Po umyciu
płytki pojawiają się srebrne luty.
Przy Wartonie zachowanie jest zupełnie inne. Szara maź najpierw wrze,
potem tworzy się lut a przejrzysty topnik rozlewa się w okół
zabezpieczając przed mostkowaniem padów. Rezystor 805 położony krzywo na
padach wyprostował się sam.
3. Przy dużych kroplach testowo wyciśniętych na PCB (w praktyce nie
mających zastosowania) znacząco lepiej widać proces wrzenia Easy Print.
Można, choć z wielkim trudem, dostrzec moment wiązania. Po ostygnięciu
luty są szare. Dopiero po przetarciu ręcznikiem papierowym wyłania się
cyna. Warton zamienia się z szarego w lśniącą cynę + krystalicznie
przejrzysty topnik.
4. Easy Print po rozcieńczeniu w topniku daje się w ogóle dozować przy
normalnych ciśnieniach powietrza w dyspenserze. Niestety w niczym to nie
ratuje sytuacji jeśli chodzi o przebieg procesu lutowania. Szare kałuże
rozlewają się chętniej jedynie.
Obie pasty choć służą do tego samego to zachowują się zupełnie odmiennie.
--
Pozdrawiam,
Marek
-
180. Data: 2017-11-30 15:02:16
Temat: Re: Metoda fotochemiczna - wywolywacz
Od: g...@s...invalid (Adam Wysocki)
Marek S <p...@s...com> wrote:
>> Folię już zamówiłem, tuszu jeszcze nie. Póki co potrzebowałem płytki
>> dwustronnej. Efekt z kalki nie powala, ale jest zadowalający,
>> przesunięcie też (widać jak się popatrzy na otwory po obu stronach
>> płytki).
>
> Z tym przesunięciem to nie tak się mierzy. Obrazowo: jeśli namalujesz na
> balonie 2 pasujące do siebie wzory a potem go bardziej napompujesz, to
> się rozciągną ale nadal będą pasowały do siebie :-) Ale o tym już
> mówiłem komuś. Może powtórzę.
>
> Chodzi o sytuację gdy np. robisz PCB o boku 10cm. Masz wzdłuż krawędzi
> nawiercone otwory pod, dajmy na to, goldpina. Robisz teraz wydruk
> ścieżek, którego obie strony pasują do siebie więc pozornie jest ok.
> Przykładasz do PCB i okazuje się, że gdy pierwszy pad ustawisz z pinem
> #1, to ostatni pad wypadnie między pinami.
To rozumiem, ale mi nie chodziło o rozciągnięcie wymiarów, tylko o
przesunięcie warstw między sobą - o to, czy jak nawiercę przelotki
po jednej stronie, to wiertło wyjdzie w miejscu przelotek po drugiej.
> Oczywiście różnice nie są zazwyczaj aż tak duże, ale w praktyce przy
> małych padach zdarzało się, że otwór zamiast być w padzie przerywał
> ścieżkę do niego prowadzącą.
Wiercisz ręcznie czy na CNC?
> A tak na marginesie: efekt Cię zadowala? Nawet przerwane ścieżki? :-D
Powiem tak... układ po zlutowaniu działa, a przerwane ścieżki były tylko
na obrysie.
To wszystko to tak naprawdę kwestia, jak dużej dokładności potrzebujemy
i ile jesteśmy w stanie na nią przeznaczyć.
Zamówiłem Ulano i tusz do atramentówki (jeszcze nie przyszły) i potestuję
przy okazji najbliższej płytki, ale przy mniej wymagających płytkach chyba
wystarczy metoda kalkowa - IMO nie ma sensu marnować drogiej folii na coś,
co - nawet jeśli nie wyjdzie - będzie można łatwo poprawić.
Chyba że kalka na atramentówce - może wtedy kontrast będzie większy, choć
mniejszego ziarna się nie spodziewam.
>> Pytanie czy jest sens dopłacać (bo podejrzewam że są droższe?) do
>> samoresetującego tylko po to, żeby dioda zużycia nie świeciła :) Chyba że
>> drukarka blokuje się po zużyciu tuszu...
>
> Moja tak. Ale nie tylko o to chodzi, choć pewnie Ciebie to nie dotyczy.
> Jako ciekawostkę opowiem. Otóż w konstrukcji z wężykami (nieruchome
> kartridże) gdy zapowietrzy się jeden z nich to masz jazdę.
To fakt, mnie to nie dotyczy - u mnie jest kartridż razem z głowicą.
> Trzeba serwisować drukarkę. Przytrafiło mi się coś takiego. W ramach
> gwarancji wysłałem drukarkę do serwisu i mimo iż włożyłem w nią
> oryginalne tusze (ok 1000zł to kosztowało mnie !!!)
To co to za drukarka?
I po co w ogóle montują nieruchome tusze? Jaka jest tego zaleta?
>> Ale chyba nie stwierdzi, że się skończył, skoro go nie używam, więc nie
>> ubywa?
>
> To też zależy od drukarki. Włączenie/wyłączenie może pobierać tusz. Np.
> profesjonalny Epson do zdjęć, którego używam robi to nawet w trakcie
> drukowania. Co jakiś czas głowica samoczynnie się "przepłukuje". Trwa to
> może ze 30s - takie turbo czyszczenie głowicy.
Tylko pytanie ile tego tuszu zejdzie... zresztą jak tusz mi się zapchał,
to i tak go nie ubywa (choć pewnie licznik twierdzi inaczej).
>> Jak drukuję tylko na czarno to drukarka nakłada też kolor? Wiem o
>> ledwo widocznych, żółtych kropkach, które drukarki drukują w celach
>> identyfikacji, ale na to przecież idzie bardzo mało tuszu...
>
> To również kwestia drukarki. Np. moja poprzednia HP (kombajn) tak
> właśnie robiła. Uznała pewnie, że czarny będzie ciemniejszy gdy zmiesza
> się kolory. Łatwo to było można zaobserwować gdy skończył się czarny
> (zasechł mimo częstego używania - m.in. dlatego pozbyłem się HP) to
> okazało się, że czarne litery nadal są drukowane ale jasnoszarym kolorem.
Ja trochę przepłukałem kolor, ale czarny zasechł na kamień, i czarny
wydruk był całkowicie pozbawiony tuszu (nie testowałem na kolorowym).
>> Nigdy nie udało mi się zachować skali, pracując rastrem, ale na zdrowy
>> rozum to masz rację - przecież drukarka drukuje raster, a nie wektory.
>
> Aaahaaaa... ale to akurat nie jest kwestią rastra / PS lecz kwestią
> skopanego firmware drukarki. To dobrze znany problem. Jeśli drukarka ma
> np. 600DPI to wydrukowanie 600 kropek ma dać jeden cal i nie ma zmiłuj
> się. Jeśli drukarka wydrukuje inny rozmiar, to z mojego punktu widzenia
> jest śmieciowa.
Wiesz, jak firmware dostaje raster generowany ghostscriptem, to drukuje
prawidłowo.
> Drukarka ma trzymać wymiary i koniec...
Zgadzam się.
>> Może po prostu programy, z których drukowałem raster, nie umiały
>> zachować skali...
>
> Wątpię. Test jest prosty: sprawdź jaką rozdzielczość ma drukarka,
> wydrukuj kwadrat o ilości pikseli na krawędź = N x DPI drukarki i zmierz
> czy wydruk ma dokładnie N cali. Jeśli nie ma - to drukarka jest
> śmieciowa.
Tylko żeby wydrukować, muszę użyć programu. I tu pojawia się pytanie,
jakiego (Linux), żeby nie przeskalował.
>>> 1. Drukarka PS (czyli laserówka) dawała nieporównywalnie gorszą jakość
>>> niż rastrowa atramentówka.
>>
>> Laserówka nie renderuje PS do rastra?
>
> Renderuje oczywiście. Ale mówi się, że jeśli potrafi przetwarzać
> postscript to nazywa się ją postscriptową. Choć jak dla mnie to zwykły
> raster jest. Korzyść widziałbym gdyby papier zamiast kropel tuszu czy
> tonera potrafiłby wektory przyjąć :-D
No właśnie, jak w ploterze :)
>> Spróbuję następnym razem nawilżyć, bo póki co osuszałem :)
>
> hahahahha
>
> Popatrz na YT. Można trafić na fajny poradnik po przebrnięciu przez
> spam. Aha - i nie kranówka tylko destylowana woda była użyta. To ważne.
https://www.youtube.com/watch?v=cRCFGZxmob0
Przejrzałem ten film (nie oglądałem całego) i nie wygląda, jakby zwilżał.
>> Pęcherzyki powietrza też mi się tworzyły, ale jak widać wyżej, generalnie
>> efekt jest OK (tzn. ścieżki są wygryzione, ale to nie wina folii tylko
>> koszmarnego kontrastu kalki).
>
> Pewnie tak. Efekt oceniać można dopiero gdy poprawisz warsztat pracy. On
> póki co maskuje wszelkie problemy z folią.
Tak, to prawda.
>> Hmm, u mnie nie ma prowadnic, jest jedynie płaska blacha.
>
> To fart. U mnie to wyglądało mniej więcej tak:
> https://youtu.be/CwLoSPTl9tU?t=1m31s
>
> Obie połówki mają grzebienie plastikowe. Z nimi walczyłem bo blokowały PCB.
Hmm, u mnie jest w tym miejscu płaska blacha.
>> Stopiły Ci się? U mnie nigdy (to już drugi laminator, oba były do
>> płytek)...
>
> Nie do końca tak. Stały się plastyczne i zaczynały przeskakiwać. Pewnie
> jakbym dłużej popracował to by się stopiły.
U mnie przeskakują ale raczej dlatego, że płytki są za grube. Przeksakuje
mechanizm odkleszczania, trzeba go trzymać palcem. Oprócz tego nic nie
przeskakuje.
>> Tak, to największy problem. Myślałem że właśnie to jakoś rozwiązałeś :)
>
> I to jest najgorszy problem bo zauważyłem, że przy szerokich PCB rolka
> tak mocno naciska, że lekko w łuk się zmienia dociskając słabiej środek PCB.
Ja i tak przepuszczam płytkę kilka razy pod różnymi kątami (nawyk z
termotransferu).
>> W szczególności, bo najpierw musi wyschnąć jedna strona, żeby móc w
>> ogóle obrócić płytkę i zacząć nanosić drugą? Nie da się ustawić płytki
>> w pionie (bo np. lakier spływa)?
>
> Chodzi o to, że po pierwsze musi być ciemno. Po drugie w pionie nie da
> rady - no chyba, że masz lakiernię. Aerozol robi taką chmurę, że
> wszystko wokół będzie zapaćkane nim.
Coś o tym wiem... nie mam lakierni, ale mam pistolet do malowania, którego
teraz nie używam, bo po przeprowadzce nie mam już gdzie.
> Następnie próba z naświetlaniem, wywoływaniem, potem zdzieranie lakieru,
> kolejne lakierowanie i próby i tak przez kilka dni. Poddałem się. Tylko
> raz udało się coś osiągnąć lecz i tak sknociłem bo w jednym rogu za mało
> lakieru dałem. Nie udało mi się powtórzyć sukcesu.
Czyli nie warto sobie tym głowy zaprzątać... dobrze, że jest ta folia.
--
[ Email: a@b a=grp b=chmurka.net ]
[ Web: http://www.chmurka.net/ ]