eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyKto winien?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 142

  • 71. Data: 2015-08-11 13:52:06
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: "yabba" <g.kwiatkowski@aster_wytnij_city.net>

    Użytkownik "Tomasz Pyra" <h...@s...spam.spam> napisał w wiadomości
    news:1y15uby11ol6x.xgkhzdlbjee6.dlg@40tude.net...
    > Dnia Sun, 9 Aug 2015 20:00:47 +0000 (UTC), Budzik napisał(a):
    >
    >> Użytkownik Tomasz Pyra h...@s...spam.spam ...
    >>
    >>> Kierujący ma obowiązek jechać tak żeby nie wjechać w tych przed nim,
    >>> nawet jak pojazd przed nim się zatrzyma - co tu nastąpiło.
    >>
    >> Hmm, zatrzymał się w miejscu... A gdzie droga hamowania?
    >
    > W ustawie sformułowane jest to w takie sposób: "odstęp niezbędny do
    > uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania[...]".
    >
    > Czyli hamowanie LUB zatrzymanie. I wchodzi w to również zatrzymanie
    > natychmiastowe w zderzeniu z przeszkodą.
    >

    Kilkanaście lat temu czytałem o systuacji, że jadący z tyłu może nie
    zakładać, że poprzednik zatrzyma się w miejscu. Wypadek był taki, że z boku
    wyjechało coś dużego, pierwszy samochód w niego uderzył i zatrzymał się
    prawie na miejscu, a ten z tyłu nie miał szans się zatrzymać i spotęgował
    zniszczenia. Wyrok był taki, że jedynym winnym wypadku był wymuszający
    pierwszeństwo. Wykładnia była własnie taka, że w normalnej jeździe przyjmuje
    się, że każdy pojazd hamuje, a nie zatrzymuje się w miejscu. Odległość
    pomiędzy pojazdami może być taka, że uwzględnia drogę hamowania poprzednika.

    >> Z drugiej strony jazda tirowca jest dla ciebie normalna?
    >
    > Że przekroczył podwójną ciągła? ;)
    >
    > A tak poważnie oczywiście nie jest normalna.
    > Kierowca ciężarówki popełnił gruby błąd i w ostatniej chwili uniknął
    > zderzenia. Ale on swój błąd naprawił i swojego zderzenia uniknął.
    >
    > Natomiast wypadek spowodował wyłącznie filmujący, który jechał nie mając
    > widoczności w odległości swojego hamowania.
    > Wydaje się że widać kolejne jego błędy - mógł zacząć awaryjne hamowanie
    > widząc że ciężarówka ostro hamuje, a skoro ciężarówka dała radę wyminąć
    > przeszkodę to on w osobówce (tak zakładam po wysokości kamery) też
    > powinien
    > dać radę.
    >

    Tu faktycznie był za mały odstęp i według mnie winny jest ten z kamerą.

    --
    Pozdrawiam,

    yabba


  • 72. Data: 2015-08-11 14:22:03
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: Shrek <...@w...pl>

    On 2015-08-11 13:09, J.F. wrote:

    >> Reakcja to jedno (ale nikt nie spodziewa się takich jaj na autostradzie,
    >> wiec raczej szczyt refleksu to nie będzie), reakcja układu hamulcowego
    >> do dwa. Razem jedna sekunda wydaje się być optymistyczna.
    >
    > Powiem tak - po miescie czesto sie jezdzi blisko, i IMO - mozna
    > zahamowac szybciej. Ale tez czlowiek bardziej skoncentrowany.

    Dokładnie - da się szybcie, ale trzeba się spodziewać. Na autostradzie
    raczej cięzko czały czas podziewać się hamowania awaryjnego. Więc
    sekunda to naprawdę bardzo optymistycznie.

    >>> raczej im chodzi o wielokrotne karambole - jednym to sie pewne tak
    >>> bardzo nie przejmuja, a tu kazdy nastepny ma wieksze szanse.
    >> Tu miałeś jeden i głosy, że trzeba było jechać ze 100 metrowym odstępem
    >> - ręka w górę kto tak jezdzi.
    >
    > Sporo osob. Przyjrzyj sie na autostradzie.

    Autostrada autostradą - krajówka jak na filmie krajówką.

    >> No właśnie... A jednak niektórzy postulują "bezpieczny odstęp" zawsze -
    >> z tego wynika, że na nieoswietlonej drodze Vmax = 60;)
    >
    > Niemcy to ponoc maja w kodeks wpisane ... z "nie obowiazuje na
    > autostradach" :-)

    Ale co z tego że w kodeksie nie obowiązuje jak fizyka nieubłagana - jak
    jechałeś 70 i wjedziesz komuś w dupę to kto winny?

    > Jakos tak.
    > Ale oni, jakby stosowny odstep trzymali, to by nie walili 80 :-)

    Dla 90 to ten odstęp to 100 metrów. Skoro niemcy na autostradzie
    wymagają 70 dla 140 km/h, to raczej ciężko się spodziwewać, że na
    zwykłej krajówce ze tirem będą jechali 100m. A nawet jeśli to nie długo,
    bo zaraz bedzie tam z 5 samochodów;)

    Shrek.


  • 73. Data: 2015-08-11 18:07:12
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: mk4 <m...@d...null>

    On 2015-08-10 10:12, Liwiusz wrote:
    > W dniu 2015-08-10 o 10:05, Iguan_007 pisze:
    >> On Monday, August 10, 2015 at 5:30:15 PM UTC+10, Liwiusz wrote:
    >>
    >>> Nie jest to takie oczywiste, jak choćby widzisz w tym przypadku. Jaka
    >>> jest zatem bezpieczna odległość od następnik? Nie słyszałem o głosach,
    >>> że taka, aby się zatrzymać gdyby następnik zmienił się w nieruchomy pojazd.
    >>
    >> Jedziesz nieco za szybko na autostradzie we mgle. Kilka metrow za Toba inny
    samochod. Nagle "wyrasta" Ci przed maska stojacy pojazd. Jestes dobrym kierowca,
    zmieniasz szybko pas (odslaniajac stojacy pojazd) i unikasz zderzenia. Ten za Toba
    wpada na stojacy pojazd. Naprawde uwazasz, ze jestes winnym tego wypadku? Dlaczego?
    >
    > Patrz na początek Twojej wypowiedzi ("jedziesz za szybko we mgle").
    >

    Ogolnie to co probujesz lansowac wpisuje sie w zidiocenie XXI wieku.
    Wszystkiemu winni sa inni (a najlepiej panstwo czyli wszyscy) - tylko
    nie duren, ktory nie mysli/nie chce mu sie robic/etc.

    Tu sytuacja jest rownie prosta jak przy wymuszeniu, gdy ktos nieco za
    szybko jedzie droga z pierwszenstwem i dochodzi do zdarzenia. Sa te same
    gusla - a ze on "myslal" ze zdazy, "zakładal" ze cos tam itd. itp.

    A fakty sa takie, ze nic nie myslal i nie zrobil tego co mial zrobic.
    Mial miec pewnosc, ze nie wymusi a ostatecznie nie majac tej pewnosci
    wykonal manewr i wymusil. Ale wynika tylko i wylacznie z braku myslenia
    i nonszalancji pomieszanej z pospiechem czy czym tam jeszcze.

    Takze i tu - o "nie myslal", ze tak duzy samochód moze tak szybko
    zmienic pas albo "myslal", ze on tylko zwalnia jak zapalily sie swiatla
    stop. lub tez, nie wyobrazal sobie, ze cos takiego jest w ogole mozliwe.
    Itd.

    Ogolnie to zył w swiecie swoich urojen co zostalo dosc twardo
    zweryfikowane przez rzeczywistosc.

    I zachodze tylko w glowe skad w ogole pomysl aby szukac
    usprawiedliwienia dla takiego pacana. A pomysl przychodzi mi tylko jeden
    - ktos sie zlapal na tym, ze sam tak jezdzi :>

    --
    mk4


  • 74. Data: 2015-08-11 18:10:11
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: mk4 <m...@d...null>

    On 2015-08-10 15:51, Liwiusz wrote:
    > W dniu 2015-08-10 o 15:39, J.F. pisze:
    >> Dnia Mon, 10 Aug 2015 10:39:37 +0200, Liwiusz napisał(a):
    >>> W dniu 2015-08-10 o 10:37, Iguan_007 pisze:
    >>>> Jak cos sie przed Toba pojawi to mozesz to smialo ominac
    >>> Tyle że opisujesz zupełnie inny przypadek. Tu nic "nie zaskoczyło"
    >>> tirmana, aby miało uzasadnienie wykonanie akurat takiego manewru
    >>> obronnego, tylko po prostu zaspał, czy w inny sposób nie zauważył.
    >>
    >> Co tam sie z przodu dzialo, to my akurat nie wiemy, wszystko moglo
    >> byc.
    >>
    >> Tak czy inaczej - tirman w miare bezpiecznie przeszkode ominal,
    >> a co za nim, to problem tego z tylu ..
    >
    > Nie określiłbym tego jako "w miarę bezpiecznie" ;)
    >

    No wyglada, ze nawet go nie drasnął ;)

    --
    mk4


  • 75. Data: 2015-08-11 18:14:06
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: mk4 <m...@d...null>

    On 2015-08-10 16:32, Liwiusz wrote:
    > W dniu 2015-08-10 o 16:24, Marcin Kiciński pisze:
    >> W dniu poniedzialek, 10 sierpnia 2015 16:00:59 UTC+2 uzytkownik Liwiusz napisal:
    >> >
    >> > Spytaj sie kogos, czy:
    >> >
    >> > - dojezdzanie tirem 80km/h 10 metrow pod inny stojacy samochod
    >> > - a nastepnie wyprzedzanie go "na pale" pod prad
    >> >
    >> > jest bezpieczne.
    >> >
    >>
    >> Ale skad wiesz, czy ten przed tirem nie zahamowal gwaltownie bez powodu?
    >
    > Lewy migacz sugeruje, że hamowanie miało powód.
    >
    >> Tir tez najpierw hamuje, a dopiero potem zjezdza na lewo.
    >
    > Hamuje lekko. Tak że siedzący mu na ogonie nic nie czuje oprócz tego, że
    > widzi światła stopu.

    No to juz bylo ryzyko tego z tylu. Skoro jechal blisko to moze jak widzi
    swiatla stop powinien maksymalnie dawac po heblach? A skoro tak nie chce
    to powinien jechac nieco dalej wlasnie po to aby dac sobie czas na
    reakcje. Nie sadzisz?

    No a ostatecznie twoja teoria, ze nic "nie czuje" zostala sfalsyfikowana
    przez rzeczywistosc w dosc nietuzinkowy sposob.


    PS. Oczywiscie zawsze mozna sie zastanawiac nad wszystkim o probowac
    wmowic ze biale jest czarne - cos jak legenda o goracym kubku i
    macdonaldzie w USA. Ale to juz nic wiecej jak oznaka idiokracji.

    --
    mk4




  • 76. Data: 2015-08-11 18:20:53
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: mk4 <m...@d...null>

    On 2015-08-10 10:50, Shrek wrote:
    > On 2015-08-10 10:37, Iguan_007 wrote:
    >> On Monday, August 10, 2015 at 6:24:36 PM UTC+10, Shrek wrote:
    >>> On 2015-08-10 10:16, Iguan_007 wrote:
    >>>
    >>>> I jestem winny tylko jazdy za szybko. Jadacy za mna nie musial
    >>>> jechac tyle co ja, nie musial jechac metr za mna i nie musial wpadac
    >>>> na stojacy pojazd. Nie mam w tym wypadku zadnego udzialu.
    >>>
    >>> Tu jednak trochę miał. Ten samochód nie wziął się tam _prawdopodobnie_
    >>> znikąd. Jak jedziesz na autostradzie i dasz bez powodu po hamulcach,
    >
    >> Dokladnie taka sama sytuacja jak w przypadku z autostrada i mgla. Jak
    >> cos sie przed Toba pojawi to mozesz to smialo ominac, bez martwienia
    >> sie co zrobi ten siedzacy Ci na zderzaku.
    >
    > Ale wszystko wskazuje na to, że nic się nie "pojawiło", więc analogia
    > słaba. TIRman przysnął i nie zaważył, czym spowodował zagrożenie i w
    > efekcie wypadek.

    A to ten co powoduje zagrozenie jest winny? Winny jest ten co nie
    dotrzymujac swoich swietych obowiazkow spowoduje wypadek/kolizje. Reszta
    to zwykla proba rozmydlania sprawy.

    Przepisy zawsze takie byly (a teraz jacys idioci probuja to pozmieniac
    za wszelka cene), ze kazdy ma pilnowac swojego nosa. I jak bedzie
    pilnowal swojego nosa dobrze to ze swojej winy nie spowoduje wypadku.

    Jest pare zasad - np. jedz tak aby moc sie zatrzymac w zasiegu swojej
    widocznosci. Taka prosta zasada a niektorzy do dzis nie potrafia jej pojac.

    Ja za to nie moge pojac czego oni w tym nie moga pojac?

    --
    mk4




  • 77. Data: 2015-08-11 18:25:54
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Użytkownik Shrek ...@w...pl ...

    >> raczej im chodzi o wielokrotne karambole - jednym to sie pewne tak
    >> bardzo nie przejmuja, a tu kazdy nastepny ma wieksze szanse.
    >
    > Tu miałeś jeden i głosy, że trzeba było jechać ze 100 metrowym odstępem
    > - ręka w górę kto tak jezdzi.

    Zasada jest dosc prosta - powinno sie utrzymac odległosc równą połowie
    predkosci wyrażonej w metrach.
    A jak ludzie jezdza? Różnie - czesto widuje takich co maja sie za magików
    bo trzymaja sie 3 metry od zderzaka poprzednika jadac ponad 120. Podziwiam.


  • 78. Data: 2015-08-11 18:29:11
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: mk4 <m...@d...null>

    On 2015-08-10 11:49, Liwiusz wrote:
    > W dniu 2015-08-10 o 11:38, Iguan_007 pisze:
    >> Dla niego jednak bylo nagle
    >
    > I właśnie na tym polega jego błąd.
    > We mgle tak samo - nie można jechać tak, aby coś się pojawiało "nagle".
    > No i nie obowiązuje tutaj zasada ograniczonego zaufania - jak tirman
    > jedzie 80, to można ufać, ze nie ma stojącego samochodu 15m przed sobą.

    Nie, no chyba żartujesz. Zwłaszcza w kontekście tego, ze masz przykład,
    ze nie można.

    Nie wiem skad to sie bierze. Masz zasady, ktore trzeba stosowac do
    siebie (to sa wrecz obowiazki narzucane przez przepisy). Ktos sie do
    tego nie stosuje po czym zaczyna tworzyc na swoje potrzeby zupelnie nowe
    twierdzenia (jak np. ta tutaj, ze "jak tirman jedzie 80, to można ufać,
    ze nie ma stojącego samochodu 15m przed sobą) (a po to przepisy sa
    zazwyczaj jasne, zeby tego nie robic) i za ich pomoca zaczyna sie
    "wybielac" podczas gdy mial jakies obowiazki, ktorych nie dopelnil.

    --
    mk4




  • 79. Data: 2015-08-11 18:31:03
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: mk4 <m...@d...null>

    On 2015-08-10 12:42, Myjk wrote:
    > Mon, 10 Aug 2015 11:59:44 +0200, Liwiusz
    >
    >> Różnica jest o tyle zasadnicza, że we mgle jadąc za tirmanem (i wiedząc,
    >> że jest mgła), powinienem jechać 20km/h.
    >
    > Rzecz w tym, że nie ma różnicy.
    >
    > Czy ja w tej sytuacji:
    >
    > https://youtu.be/refRtnUDX7Q?t=1m9s
    >
    > mam mieć pretensję do "uniaka" bo widział wcześniej i uciekł na sąsiedni
    > pas zostawiając mnie na strzał? Otóż nie. Gdybym przyrżnął, to byłaby wina
    > moja, albo tego co się zatrzymał w niedozwolonym miejscu (na szczęście
    > mając kamerę z łatwością udowodniłbym, że nie miał awarii, a miał fanaberię
    > wysadzić panienkę na przystanku).

    Co i tak nie zmienia twojej winy w takim wypadku. Ale to chyba wiesz.

    --
    mk4


  • 80. Data: 2015-08-11 18:39:01
    Temat: Re: Kto winien?
    Od: mk4 <m...@d...null>

    On 2015-08-10 21:01, Shrek wrote:
    > On 2015-08-10 15:36, J.F. wrote:
    >> Dnia Mon, 10 Aug 2015 10:41:08 +0200, Shrek napisał(a):
    >>> On 2015-08-10 10:05, Iguan_007 wrote:
    >>>> Jedziesz nieco za szybko na autostradzie we mgle. Kilka metrow za
    >>>> Toba inny samochod. Nagle "wyrasta" Ci przed maska stojacy pojazd.
    >>>> Jestes dobrym kierowca, zmieniasz szybko pas (odslaniajac stojacy
    >>>> pojazd) i unikasz zderzenia. Ten za Toba wpada na stojacy pojazd.
    >>>> Naprawde uwazasz, ze jestes winnym tego wypadku? Dlaczego?
    >>>
    >>>
    >>> Nawet nie trzeba za szybki i we mgle. Wystarczy w nocy - swiatła mijania
    >>> to obowiązkowo 40 metrów. Droga hamowania ze 140 czterokrotnie więcej...
    >>> Musaiłbyś jechać na autostradzie koło 60, żeby zatrzymać się przed
    >>> nieoświatloną przeszkodą (i to pod warunkiem, że byś się jej spodziewał,
    >>> a na autostradzie hiszpańskiej inkwizycji nie spodziewa się nikt).
    >>>
    >>> W tym wypadku "bezpieczny odstęp" to byłby koło 100 metrów.
    >>
    >> Niemcy przy 140 wymagaja odstepu 70m.
    >
    > Czyli połowy drogi hamowania. I od prawie dwukrotnie więcej niż ustawowy
    > zasięg świateł mijania. Wychodzi na to, że jednak nie zakłada się
    > pojawienia przeszkody znikąd

    Czyli jednak musisz lansowac myslenie durnia dla ktorego przepisy musza
    gwarantowac bezwzgledne bezpieczenstwo. To jest po prostu idiotyczne ale
    idiokracja sie niestety posuwa.
    Przepisy okreslaja jakies minimum, ktore wcale nie musi niczego gwarantowac.
    Gwarancje daje ci ten przepis ktorego zdajesz sie nie widziec a ktory
    mowi twardo, ze masz jechac tak, zeby zatrzymac sie przed przeszkoda.
    Czyli jesli czujesz, ze owe 70m to moze byc za malo to zwiekszasz
    odstep. A jesli tego nie zrobiles to bierz konsekwencje na klate.

    Tak wiec ostatecznie gwarantem swojego bezpieczenstwa jestes ty sam.

    Ja naprawde nie moge zrozumiec ruchow, ktore za wszelka cene chca zdjac
    z czlowieka jakakolwiek odpowiedzialnosc za cokolwiek (zwlaszcza na
    siebie). Najlepiej jabky tylko zarl, sral, rozmnazal sie i placil
    podatki. Leming idealny.

    --
    mk4


strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 15


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: