-
61. Data: 2011-10-20 11:47:14
Temat: Re: Kompleksy kotletow (naraze sie)
Od: marek augustynski <m...@g...com>
> >No jak będziesz tak pytal i pytal to nic z tego nie będzie.
> >Wyobraz sobie, ze wpadasz na okreslona mysl i przekladasz ja na
> >zdjecie. Zalozmy nawet, ze jestes zadowolony z efektu i myslisz
> >"kurde
> >udalo mi sie". Po jakims czasie widzisz, ze twój pomysl pojawil się w
> >inne formie u innego fotografa. Teraz pytanie. Jaka będzie twoja
> >reakcja? Nie pytam co zrobisz tylko co pomyslisz.
>
> Nie wiem. W muzyce sprawa bylaby w miare jasna - jesli ta inna forma
> za bardzo przypomina oryginal, to plagiat jak nic. Ale w fotografii -
> patrzac na kolejny watek - mialbym miec patent na fikusnie wygieta
> modelke ? Czy np specyficzne ustawienie swiatel ?
Po co pytasz retorycznie?
> W komputerach tworzy sie czesto programy niemal identyczne - z
> zewnatrz, bo jesli pisane od poczatku to program jest calkiem inny, i
> nikt nie ma o to pretensji.
> Na szczescie. Ale juz Hollywood placi grube pieniadze za prawa do
> ekranizacji ksiazki/osoby/wydarzenia.
W Hollywood sztuką jest zarabianie pieniędzy.
> >> Czy chodzi o to ze skoro inni tak potrafia to to nie jest zaden
> >> wielki artysta ?
> >Dokladnie o to chodzi.
>
> I rozumiem ze uwazasz iz plagiatowanie powinno byc calkowicie
> dozwolone, bo prawdziwy artysta sie sam obroni swoimi niepowtarzalnymi
> dzielami ?
Tak uważam. Zresztą otwórz oczy. To funkcjonuje w świecie na co dzień
tylko ci, którzy chowają się za swoim "patentem" oszukują siebie. W
sztuce zjawisko praw autorskich powinno nazywać się "zamrażaniem
twórcy w jego urojeniach".
Ja to w ogóle mam filozofię, że każdą myśl przechodzącą przez moją
głowę, np. dotyczącą fotografii, uwalniam od razu. Mówię: chcesz
zrobić tak to użyj takich lub innych środków. Nawet jeśli wymyśliłem
to pięć minut temu i jeszcze mam ciarki. Czy ja mam czekać ileś lat aż
do momentu w którym zrobię moją Wystawę i Pokażę Wszem i Wobec co
Czułem, co Myślałem, Blabla Blabla.
Posłuchaj. Jeśli człowiek ma rzeczywiście coś co go wyróżnia, to
choćby napisał przewodnik po swoim mózgu i tak nikt go nie pojmie.
> >> Odtworzenie ML wymaga powiedzmy jakiego talentu w rekach, ktory
> >> fotografom nie jest tak bardzo potrzebny. Tu sie chyba bardziej
> >> glowa
> >> pracuje :-)
> >Talent fotografom jest tak samo potrzebny. Głownie chodzi tu o talent
> >odbioru.
> >> Ale tak prawde mowiac - zebrac tysiac prac kopistow, powiesic
> >> miedzy
> >> nimi oryginal, wpuscic publike - ciekawe czy wskaza ten
> >> "najlepszy".
> >Kopia to nie plagiat. Ona nadal przedstawia "reke tego artysty"
>
> Ale to znow przestaje rozumiec gdzie stawiasz granice.
> Kunszt Leonarda przedstawia sie przeciez w tym ze kopistom sie nie
> udaje odtworzyc tego usmiechu. Gdyby sie udawalo to "Leonardo bylby
> zalosny".
>
> Czyzbys tym razem docenial "pomysl", skoro staranne kopiowanie mu nie
> szkodzi ? Owszem, mogl to namalowac nieswiadomie, artystyczny talent
> spowodowal ze tak mu sie reka machnela, ale gdyby kopiowanie innym
> malarzom wychodzilo - to to jest "pomysl na dzielo", ktory
> deprecjonujesz.
>
> A co do pomyslu - to mowie - wezmy setke roznych kopii, niekoniecznie
> udolnych, postawmy miedzy nimi oryginal, wpuscmy publike, i niech
> zaglosuje na najlepszy portret. No moze najbardziej artystyczny.
> Ciekawe czy wybiora oryginal, czy ktoras z niezbyt wiernych kopii.
> Wtedy jej autor to chyba wielki artysta ?
Dla ścisłości. "Uśmiech Leonarda" funkcjonował już wcześniej. On był
pewną myślą tamtych czasów, jakby pomysłem i przez to nie jest czymś
tak wyjątkowym za jakie go uznajesz. Leonardo namalował człowieka,
kobietę używając do tego określonych środków czy nawet kanonów. Jego
geniusz wyraża się poprzez humanizm, że on potrafił oddać w
malarstwie, w wizerunku innej osoby, siebie. Trzeba by wejść w jego
skórę aby oddać to samo. Kłopot polega na tym, że Leonardo był
wyjątkowy. Wczucie się w niego lub chociażby odbieranie na podobnym
poziomie wrażliwości jest rzeczą rzadką lub niespotykaną. Leonardo
zrobił coś czego nikt inny, bez hiperrealistycznej kopi, zrobić nie
potrafi. W każdej kopii, karykaturze czy próbie plagiatu widać
Leonarda. I przez to właśnie wszystkie one są dziełem jego ręki.
> >Nie potrafię powiedziec czym jest talent, ale doszedlem juz do
> >momentu, w ktorym wiem czego szukam i potrafie dostrzec okreslona
> >wrazliwosc. Po prostu wyczuwam rzeczy trudnopowtarzalne.
>
> A te przykladowe zdjecia Hendrika to jakie sa ?
Najważniejszy w fotografii człowieka jest człowiek (fotograf i
fotografowany).
Patrząc z tego punktu widzenia najważniejsza w fotografii Hendrika
jest ta dziewczyna i zimny sposób w jaki On ją fotografuje. Akcesoria,
ubrania itd. schodzą na dalszy plan.
Trzeba pytać o dziewczynę i Hendrika poprzez nią. Zauważ, że on
"posługuje się" szablonem. Realizuje tzw. projekt. Teraz dalej. Czy to
ma sens? Po co mamy oglądać dwadzieścia portretów tej samej osoby, w
przybliżeniu z tą sama miną? Pytanie kolejne. Czy Hendrik taki jest?
Tak dokładnie taki jest. Jego humanizm kończy się tam gdzie on zaczyna
go wyjaśniać. Jak on wyjaśnia? Poprzez fotografowanie tak samo, tej
samej osoby i dodawanie różnych akcesoriów. Tworzy jakby obraz
socjologiczny.
Ostatecznie najważniejsza w fotografii Hendrika okazuje sie
socjologia. Czy jego interesuje dziewczyna? Nie. Ona jest tylko
matrycą, która mu odpowiada. Nie ma tam nic niepowtarzalnego.
> Bo w fotografii chyba malo jest rzeczy trudnopowtarzalnych - troche
> staran i wyprodukowalbys chyba podobne zdjecie, przynajmniej na tyle
> podobne ze inni mieli by problem stwierdzic "ktore lepsze".
Niepotrzebnie klasyfikujesz lepsze-gorsze na sucho. Możesz o sobie
pomyśleć "Chcę być najlepszy" i z tego wyjść przy ocenie innych.
> >One sa proste
> >i nie opieraja sie o "pomysl". Każda rzecz wydedukowana juz na
> >wejsciu
> >jest slaba. Mozna oczywiście tlumaczyc ludziom, jak krowom na
> >pastwisku, co z upodobaniem czynia kuratorzy, ze taka czy inna mysl
> >jest znaczaca. Ale to jest sciema, Gówno.
>
> Hm, mozna wziac wiadro farby, chlusnac na sciane - bedzie to rzecz
> niewatpliwie trudnopowtarzalna, niewydedukowana, utrwalajaca reke
> artysty. Wiekopomne dzielo czy g* ?
Patrzysz jednostkowo, wąsko na określony twór. Chluśnięcie farbą jest
słabe. Sama myśl była rewolucyjna z punktu widzenia historii sztuki,
bo zmieniła sposób postrzegania. Postrzegamy inaczej, bo chluśnie
farbą, a żyć trzeba dalej.
> Czy moze do takich wnioskow dochodzi sie dopiero jak ludzie placa za
> samo nazwisko pod dzielem ? :-)
Jak ludzie płacą to jest miło. I tyle w temacie. Robisz się sławny,
piękne kobiety zaczynają się tobą interesować, ludzie do ciebie lgną.
Korzystaj, nie marudź.
marek
-
62. Data: 2011-10-20 15:08:21
Temat: Re: Kompleksy kotletow (naraze sie)
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "marek augustynski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:50de2c3d-9704-4de5-960e-e0498f6b8753@c2
5g2000yqn.googlegroups.com...
>> >Wyobraz sobie, ze wpadasz na okreslona mysl i przekladasz ja na
>> >zdjecie. Zalozmy nawet, ze jestes zadowolony z efektu i myslisz
>> >"kurde
>> >udalo mi sie". Po jakims czasie widzisz, ze twój pomysl pojawil
>> >się w
>> >inne formie u innego fotografa. Teraz pytanie. Jaka będzie twoja
>> >reakcja? Nie pytam co zrobisz tylko co pomyslisz.
>
>> Nie wiem. W muzyce sprawa bylaby w miare jasna - jesli ta inna
>> forma
>> za bardzo przypomina oryginal, to plagiat jak nic. Ale w
>> fotografii -
>> patrzac na kolejny watek - mialbym miec patent na fikusnie wygieta
>> modelke ? Czy np specyficzne ustawienie swiatel ?
>Po co pytasz retorycznie?
Czy retorycznie to sie dopiero okaze, po decyzji sadu.
Ale naprawde nie wiem co bym czul.
Wscieklosc ("jak on smial, niech sam sobie wymysli w co owijac"), dume
("zapoczatkowalem nowy kierunek w sztuce"), zazdrosc ("pomysl moj, ale
jemu to wyszlo lepiej"), dowartosciowanie ("cienias, mnie to wyszlo
znacznie lepiej") ?
>> Na szczescie. Ale juz Hollywood placi grube pieniadze za prawa do
>> ekranizacji ksiazki/osoby/wydarzenia.
>W Hollywood sztuką jest zarabianie pieniędzy.
Ale powiedzmy ze doceniaja prawa autora do pomyslu, nie wiem czy z
dobroci serca, czy po wyrokach sadu.
Czasem to moze dla reklamy (ksiazka byla poczytna), ale czasem
wystarczyloby pozmieniac pare rzeczy, a sporo i tak jest zmieniane, i
jak wykazac plagiat ?
>> I rozumiem ze uwazasz iz plagiatowanie powinno byc calkowicie
>> dozwolone, bo prawdziwy artysta sie sam obroni swoimi
>> niepowtarzalnymi
>> dzielami ?
>Tak uważam. Zresztą otwórz oczy. To funkcjonuje w świecie na co dzień
>tylko ci, którzy chowają się za swoim "patentem" oszukują siebie. W
>sztuce zjawisko praw autorskich powinno nazywać się "zamrażaniem
>twórcy w jego urojeniach".
No, zyc z czegos trzeba, a prawa autorskie tycza sie tez trywialnych
przykladow - np publikacji zdjec danego autora.
>Ja to w ogóle mam filozofię, że każdą myśl przechodzącą przez moją
>głowę, np. dotyczącą fotografii, uwalniam od razu. Mówię: chcesz
>zrobić tak to użyj takich lub innych środków. Nawet jeśli wymyśliłem
>to pięć minut temu i jeszcze mam ciarki. Czy ja mam czekać ileś lat
>aż
>do momentu w którym zrobię moją Wystawę i Pokażę Wszem i Wobec co
>Czułem, co Myślałem, Blabla Blabla.
Ale tu znow jakby poza tematem. Czujesz cos, to robisz, efekt cie
satysfakcjonuje lub nie, wystawa nie ma nic do rzeczy, w dyskusji nad
plagiatem tym bardziej nic.
>Dla ścisłości. "Uśmiech Leonarda" funkcjonował już wcześniej. On był
>pewną myślą tamtych czasów, jakby pomysłem i przez to nie jest czymś
>tak wyjątkowym za jakie go uznajesz. Leonardo namalował człowieka,
>kobietę używając do tego określonych środków czy nawet kanonów. Jego
>geniusz wyraża się poprzez humanizm, że on potrafił oddać w
>malarstwie, w wizerunku innej osoby, siebie. Trzeba by wejść w jego
>skórę aby oddać to samo. Kłopot polega na tym, że Leonardo był
>wyjątkowy. Wczucie się w niego lub chociażby odbieranie na podobnym
>poziomie wrażliwości jest rzeczą rzadką lub niespotykaną. Leonardo
>zrobił coś czego nikt inny, bez hiperrealistycznej kopi, zrobić nie
>potrafi. W każdej kopii, karykaturze czy próbie plagiatu widać
>Leonarda. I przez to właśnie wszystkie one są dziełem jego ręki.
A w tych fotografiach Hendrika nie widac jego reki ?
>> > Po prostu wyczuwam rzeczy trudnopowtarzalne.
>> A te przykladowe zdjecia Hendrika to jakie sa ?
>Najważniejszy w fotografii człowieka jest człowiek (fotograf i
>fotografowany).
>Patrząc z tego punktu widzenia najważniejsza w fotografii Hendrika
>jest ta dziewczyna i zimny sposób w jaki On ją fotografuje.
>Akcesoria,
>ubrania itd. schodzą na dalszy plan.
No nie wiem - te akcesoria sie troche skladaja na calosc.
Moge sobie np sasiada fotografowac. Zimno, beznamietnie, bez
przygotowan - ot, zaprosic codziennie, trzasnac fotke tak jak stal, po
minucie podziekowac - myslisz ze cos ciekawego z tego wyjdzie ?
>Trzeba pytać o dziewczynę i Hendrika poprzez nią. Zauważ, że on
>"posługuje się" szablonem. Realizuje tzw. projekt. Teraz dalej. Czy
>to
>ma sens? Po co mamy oglądać dwadzieścia portretów tej samej osoby, w
>przybliżeniu z tą sama miną? Pytanie kolejne. Czy Hendrik taki jest?
>Tak dokładnie taki jest. Jego humanizm kończy się tam gdzie on
>zaczyna
>go wyjaśniać. Jak on wyjaśnia? Poprzez fotografowanie tak samo, tej
>samej osoby i dodawanie różnych akcesoriów. Tworzy jakby obraz
>socjologiczny.
>Ostatecznie najważniejsza w fotografii Hendrika okazuje sie
>socjologia. Czy jego interesuje dziewczyna? Nie. Ona jest tylko
>matrycą, która mu odpowiada. Nie ma tam nic niepowtarzalnego.
Hm, kolejny raz mam wrazenie ze zaprzeczasz sam sobie.
Dokonales analizy/rozbioru tworczosci, odrzuciles neistotne czesci,
zostal ci humanizm autora ... i twierdzisz ze to jest "nic
niepowtarzalnego" ?
>> >One sa proste
>> >i nie opieraja sie o "pomysl". Każda rzecz wydedukowana juz na
>> >wejsciu
>> >jest slaba. Mozna oczywiście tlumaczyc ludziom, jak krowom na
>> >pastwisku, co z upodobaniem czynia kuratorzy, ze taka czy inna
>> >mysl
>> >jest znaczaca. Ale to jest sciema, Gówno.
>
>> Hm, mozna wziac wiadro farby, chlusnac na sciane - bedzie to rzecz
>> niewatpliwie trudnopowtarzalna, niewydedukowana, utrwalajaca reke
>> artysty. Wiekopomne dzielo czy g* ?
>Patrzysz jednostkowo, wąsko na określony twór. Chluśnięcie farbą jest
>słabe. Sama myśl była rewolucyjna z punktu widzenia historii sztuki,
>bo zmieniła sposób postrzegania. Postrzegamy inaczej, bo chluśnie
>farbą, a żyć trzeba dalej.
No coz, pozwole sobie miec nieco inne zdanie i bede docenial artystow
takze za ich pomysly. Moze nawet w pierwszej kolejnosci.
Przy czym jak sie zastanowic, to taki pomysl moze byc wydedukowany lub
calkiem nieswiadomy - dla odbiorcy to w zasadzie bez roznicy.
I za chlust na scianie moge docenic - ale to chyba drogo wyjdzie, bo
tak naprawde to nie doceniam tego ze Wielki Artysta w Akcie Tworzenia
chlusnal wlasnorecznie, tylko ze mu ciekawy efekt wyszedl. A poniewaz
jest malo prawdopodobne zeby takowy przypadkiem wyszedl, to tak
naprawde doceniam wrazliwosc przy pozniejszej selekcji. Czyli w sumie
czesciowo podobnie jak w fotografii.
Tylko ile farby i scian przy tym zmarnowano - na szczescie bity w
aparacie sa tanie i wielorazowego uzytku :-)
J.
-
63. Data: 2011-10-20 17:18:37
Temat: Re: Kompleksy kotletow (naraze sie)
Od: marek augustynski <m...@g...com>
> >> Na szczescie. Ale juz Hollywood placi grube pieniadze za prawa do
> >> ekranizacji ksiazki/osoby/wydarzenia.
> >W Hollywood sztuką jest zarabianie pieniędzy.
>
> Ale powiedzmy ze doceniaja prawa autora do pomyslu, nie wiem czy z
> dobroci serca, czy po wyrokach sadu.
> Czasem to moze dla reklamy (ksiazka byla poczytna), ale czasem
> wystarczyloby pozmieniac pare rzeczy, a sporo i tak jest zmieniane, i
> jak wykazac plagiat ?
Mówimy o fotografii, o jednostkowych aktach wciśnięcia spustu. Na
pierwszy rzut oka dostrzegam tu absurd pojęcia plagiat. W malarstwie
to samo. Albo malarz ma rękę albo jej nie ma. Fotografia i malarstwo
oparte o scenariusz będą toporne.
Ale ok. Załóżmy, że w interesie ślubnym scenariusz jest na porzadku
dziennym. Idąc tym tropem wykażemy plagiat, chociażby w zdjęciu z
kołdrą, tylko zaraz będziemy musieli stworzyć prawa autorskie do
miliona różnych póz, motywów itp. Absurd ponownie.
> >Ja to w ogóle mam filozofię, że każdą myśl przechodzącą przez moją
> >głowę, np. dotyczącą fotografii, uwalniam od razu. Mówię: chcesz
> >zrobić tak to użyj takich lub innych środków. Nawet jeśli wymyśliłem
> >to pięć minut temu i jeszcze mam ciarki. Czy ja mam czekać ileś lat
> >aż
> >do momentu w którym zrobię moją Wystawę i Pokażę Wszem i Wobec co
> >Czułem, co Myślałem, Blabla Blabla.
>
> Ale tu znow jakby poza tematem. Czujesz cos, to robisz, efekt cie
> satysfakcjonuje lub nie, wystawa nie ma nic do rzeczy, w dyskusji nad
> plagiatem tym bardziej nic.
Próbuję tu powiedzieć, że strach przez plagiatem jest zabójstwem
dokonanym na własnej kreatywności. Kłucą się o pieniądze to niech
napiszą wprost, a nie jakaś ściema o "pomysł". "Jestem biznesmanem i
produkuję fotografie w systemie taśmowym na podstawie matrycy, którą
sporzadziłem". O tak. Ale tu nie, nie może być, Towarzystwa, Związki,
Miłośnicy psów i brzozowych gałęzi.
> >W każdej kopii, karykaturze czy próbie plagiatu widać
> >Leonarda. I przez to właśnie wszystkie one są dziełem jego ręki.
>
> A w tych fotografiach Hendrika nie widac jego reki ?
Tam widać sto tysięcy innych Hendrików. To jest szkoła fotografii.
Konkretne pomieszanie malarstwa niderlandzkiego z niemiecką
projektowym podejściem. Jeśli zapytasz byle portrecistę co jest jego
ulubionym tematem to zaraz usłyszysz Vermer. Hendrik Kerstens, plagiat
Vermerowskiego światlocienia. Plus symbolika odnosząca się do
współczesnego społeczeństwa. Taki rebus, ni w pięć ni w dziewięć,
robiony specjalnie pod gusta historyków sztuki. Żeby sobie mogli
odnaleźć to o czym już wiedzą. Świetne na konkurs.
> Moge sobie np sasiada fotografowac. Zimno, beznamietnie, bez
> przygotowan - ot, zaprosic codziennie, trzasnac fotke tak jak stal, po
> minucie podziekowac - myslisz ze cos ciekawego z tego wyjdzie ?
Myślę, że nic ci nie wyjdzie. Nie z powodów, o których piszesz, tylko
ze względu na ciebie.
> >Trzeba pytać o dziewczynę i Hendrika poprzez nią. Zauważ, że on
> >"posługuje się" szablonem. Realizuje tzw. projekt. Teraz dalej. Czy
> >to
> >ma sens? Po co mamy oglądać dwadzieścia portretów tej samej osoby, w
> >przybliżeniu z tą sama miną? Pytanie kolejne. Czy Hendrik taki jest?
> >Tak dokładnie taki jest. Jego humanizm kończy się tam gdzie on
> >zaczyna
> >go wyjaśniać. Jak on wyjaśnia? Poprzez fotografowanie tak samo, tej
> >samej osoby i dodawanie różnych akcesoriów. Tworzy jakby obraz
> >socjologiczny.
> >Ostatecznie najważniejsza w fotografii Hendrika okazuje sie
> >socjologia. Czy jego interesuje dziewczyna? Nie. Ona jest tylko
> >matrycą, która mu odpowiada. Nie ma tam nic niepowtarzalnego.
>
> Hm, kolejny raz mam wrazenie ze zaprzeczasz sam sobie.
> Dokonales analizy/rozbioru tworczosci, odrzuciles neistotne czesci,
> zostal ci humanizm autora ... i twierdzisz ze to jest "nic
> niepowtarzalnego" ?
Musisz doprecyzować. Nie łapię.
> >> >One sa proste
> >> >i nie opieraja sie o "pomysl". Każda rzecz wydedukowana juz na
> >> >wejsciu
> >> >jest slaba. Mozna oczywiście tlumaczyc ludziom, jak krowom na
> >> >pastwisku, co z upodobaniem czynia kuratorzy, ze taka czy inna
> >> >mysl
> >> >jest znaczaca. Ale to jest sciema, Gówno.
>
> >> Hm, mozna wziac wiadro farby, chlusnac na sciane - bedzie to rzecz
> >> niewatpliwie trudnopowtarzalna, niewydedukowana, utrwalajaca reke
> >> artysty. Wiekopomne dzielo czy g* ?
> >Patrzysz jednostkowo, wąsko na określony twór. Chluśnięcie farbą jest
> >słabe. Sama myśl była rewolucyjna z punktu widzenia historii sztuki,
> >bo zmieniła sposób postrzegania. Postrzegamy inaczej, bo chluśnie
> >farbą, a żyć trzeba dalej.
>
> No coz, pozwole sobie miec nieco inne zdanie i bede docenial artystow
> takze za ich pomysly. Moze nawet w pierwszej kolejnosci.
>
> Przy czym jak sie zastanowic, to taki pomysl moze byc wydedukowany lub
> calkiem nieswiadomy - dla odbiorcy to w zasadzie bez roznicy.
Możliwe.
> I za chlust na scianie moge docenic - ale to chyba drogo wyjdzie, bo
> tak naprawde to nie doceniam tego ze Wielki Artysta w Akcie Tworzenia
> chlusnal wlasnorecznie, tylko ze mu ciekawy efekt wyszedl. A poniewaz
> jest malo prawdopodobne zeby takowy przypadkiem wyszedl, to tak
> naprawde doceniam wrazliwosc przy pozniejszej selekcji. Czyli w sumie
> czesciowo podobnie jak w fotografii.
To teraz weź i zrób plagiat tej... plamy.
marek
-
64. Data: 2011-10-21 07:55:39
Temat: Re: Kompleksy kotletow (naraze sie)
Od: John Smith <j...@e...net>
W dniu 2011-10-20 19:18, marek augustynski pisze:
> Miłośnicy psów i brzozowych gałęzi.
Przytulimy drzewo?
:-)
--
Mirek
-
65. Data: 2011-10-21 08:41:34
Temat: Re: Kompleksy kotletow (naraze sie)
Od: "b...@n...pl" <b...@n...pl>
On 21.10.2011 09:55, John Smith wrote:
> W dniu 2011-10-20 19:18, marek augustynski pisze:
>> Miłośnicy psów i brzozowych gałęzi.
>
> Przytulimy drzewo?
Do serca przytul gałąź, weź na kolana korzeń.
--
wer <",,)~~
http://szumofob.eu
-
66. Data: 2011-10-21 08:49:54
Temat: Re: Kompleksy kotletow (naraze sie) [przytul drzewo]
Od: John Smith <j...@e...net>
W dniu 2011-10-21 10:41, b...@n...pl pisze:
> On 21.10.2011 09:55, John Smith wrote:
>> W dniu 2011-10-20 19:18, marek augustynski pisze:
>>> Miłośnicy psów i brzozowych gałęzi.
>>
>> Przytulimy drzewo?
>
> Do serca przytul gałąź, weź na kolana korzeń.
Preferuję pnie. :-)
Przytulając drzewo mam wrażenie, że chwytam taką wajchę, którą mogę
poruszyć całą Ziemią.
--
Mirek
-
67. Data: 2011-10-22 15:49:24
Temat: Re: Kompleksy kotletow (naraze sie)
Od: Olo <alexhawk@usuntentekst_onet.pl>
On 2011-10-12 18:07, Janko Muzykant wrote:
> http://fotoblogia.pl/2011/10/12/pierwszy-w-polsce-po
zew-o-plagiat-zdjecia-slubnego
>
> Mam tylko nadzieję, że sąd pozew odrzuci. Patentowanie póz to ostatni
> etap zidiocenia środowiska kotleciarzy (po długofalowej akcji dążenia do
> skrajnego już kiczu).
>
a także 99% innych zdjęć są plagiatami innych 99% zdjęć...