eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaJak kupowałem aparat...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 326

  • 251. Data: 2009-08-22 17:18:46
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: "adam" <j...@o...maile.com>

    Użytkownik "Jan Rudziński" napisał
    >>> Różni się - można wziąć lupę i policzyć paluszki dziecka w wózku na
    >>> trzecim planie.
    >>> Można - i co z tego?..
    >>
    >> Fajosko, syfra tak nie potrafi ; )
    >
    > Mnie intryguje fotograf z "Powiększenia" Robił zdjęcie na czarno-białym
    > negatywie Hasselbladem, po czym zrobił z tego duuużą odbitkę,
    > sfotografował fragment tej odbitki etc.
    > Czy ktoś policzył, jakie mu wyszło efektywne powiększenie i czy faktycznie
    > dałoby się cokolwiek zobaczyć?

    Albo obrazy z kamer CCTV, które po magicznym zoomowaniu 1000% przez
    policyjnych speców uzyskują detale, których wczesniej nie zarejestrowano ; )

    adam


  • 252. Data: 2009-08-22 17:21:26
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: Andrzej Jakubowski <f...@p...onet.pl>

    Czarek pisze:
    > On 22 Sie, 11:48, Janko Muzykant <j...@w...pl> wrote:
    >

    >
    > A jakbyśmy tak kiedyś zrobili porównanie? :-) Ty lub ktoś syfrowo, ja
    > swoim sprzętem, ten sam motyw. Nie dla sprawdzenia, kto ma większego,
    > ale dla ucięcia dywagacji :-)

    pomysl z zalozenia dla mnie jest bez sensu.
    Niech w takim razie motywem bedzie szkolna/klasowa zabawa karnawalowa.
    kolor. swiatlo zastane. 5-6 zdjec reportazowych. Czas trwania 1,5 godziny.

    Wielki format. Raczej malo mobilny... Maly obrazek - ok. Ale ja nie
    widze juz sensu porownywania malego obrazka do cyfry. (a jak przypomne
    sobie filmy ISO 1600, to jednak z mojej cyfry 1600 wyglada lepiej ;-)
    albo puszczanie filmow przez laboludy z przytoczonej tu historii -
    najpierw klienta, potem swoje, aby nasze wyszly lepiej, klienta mamy w
    d. brrr)

    Jak bedziesz chcial zrobic krajobraz aby oddac subtelnosci tonalne na
    stoku, krzaczku, gorze, porzadny portret - sredni format, wielki format
    jak najbardziej - prosze bardzo.

    ALe to znowu wszystko opiera sie na dobieraniu srodkow do tematu i
    zamierzonego efektu koncowego. Od tego co sie chce pokazac, uchwycic.

    Biciem piany jest wzajemne przekonywanie sie na tej grupie, ze cos jest
    lepsze do wszystkiego dla kazdego (Ja chyba z tego wyroslem ;) ). Bo tak
    nie jest.
    Tak samo jest przesada mowienie (nie pamietam gdzie to slyszalem), ze
    robienie b&w na malym obrazku jest bez sensu i profanacja itd.

    Wiecej otwartosci na swiat zycze i rozne ludzi potrzeby. Wszystkim.

    pzdr.
    A.


  • 253. Data: 2009-08-22 18:08:03
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: "Desper" <h...@p...onet.pl>


    > O ile wiem, niektóre aparaty zapisuja też w exif-ie zdjęcia numer zdjęcia
    > faktycznie wykonanego tym korpusem. Jest to liczba bardziej wiarygodna,
    > aczkolwiek też nie mam pewności czy nie ma możliwości zmiany ustawiueń tego
    > licznika.

    Tak właśnie jest w Nikonie :-)
    W jego Exifie jest taka pozycja jak:
    "Total Number of Shutter Releases for Camera" (TAG nr 00A7)

    Jest to czysta ilość klapnięć lustra (niezależna od czynników takich jak kolejny
    nr pliku na karcie).
    O ile dobrze pamiętam zlicza też podniesienie lustra przy włączaniu LiveView,
    ale przy wielkości rzędu 5000 chyba nie ma większego znaczenia :-))
    Pozdr.
    Desper

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 254. Data: 2009-08-22 18:12:11
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: Grzegorz Krukowski <r...@o...pl>

    On Sat, 22 Aug 2009 19:04:58 +0200, Jan Rudziński <j...@g...pl>
    wrote:

    >Cześć wszystkim
    >
    >Czarek pisze:
    >[...]
    >>
    >> Kiedyś jedzono palcami. Ktoś wymyślił łyżkę - do zupy, ktoś widelec -
    >> do potraw stałych. Tylko dlaczego teraz tyle osób upiera się, żeby
    >> jeść zupę widelcem? :-)
    >
    >
    >Dlaczego Ty się upierasz, że tylko zupa jest Posiłkiem, a wszystko inne
    >to namiastki?
    Dlaczego Czarek i Awygo tak uważają? Bo dla nich, wbrew pozorom,
    nieistotny jest efekt końcowy a proces jego tworzenia. Oni myślą jak
    prości ludzie - skoro aby wykonać zdjęcie tyle muszę się namęczyć, a
    ,,syfrowy'' robi klik i ma to które zdjęcie jest lepsze - oczywiście
    to bardziej prcochłonne i ,,magiczne''. Proces cyfrowy obdarł robienie
    zdjęć z ,,magii'' - efektem jest stos liczb, które można potem
    dowolnie przetwożyć - a ta ,,magia'' może być dla niektórych istotnym
    elementem tej całej zabawy. Tak więc odczuwają oni obecną technikę
    jako odhumanizowaną. Każda technika nadaje się do jakichś celów, a w
    pewnych zastosowaniach jest kiepska, tak więc daleki jestem do
    stwoerdzenia, że cyfra ,,uber alles''. Za to Czarek, jak widzę, należy
    do Klubu Płaskiej Ziemi i im bardziej rzeczywistość kopie go w d. to
    on wymyśla tym bardziej pokrętne i napastliwe metody obrony. Cóż,
    można i tak, tylko czy warto?
    --
    Kiedyś publikacja zdjęć w internecie wymagała odwagi...
    dziś wystarczy aparat cyfrowy ;) (c)Billy the Fish


  • 255. Data: 2009-08-22 18:27:42
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl>

    "XX YY" <f...@g...com> napisał:

    >
    >zapomniales o najwazniejszym.
    >
    >wieksza lub mniejsza pasja / fascynacja fotografia czyli mniejsza lub
    >wieksza pasja do wciskania spustu.
    >prawdziwy milosnik sprzetu i fotografii wciska spust dla samej
    >przyjemnosci wcisniecia.

    I... ma potem ileś tam identycznych krajobrazów? Rozumiem sens częstego
    naciskania spustu gdy sytuacja się zmienia - reportaż, zdjecia z koncertu,
    zdjęcia żywych zwierząt itp. W sytuacji, gdy fotografujemy ten sam,
    statyczny motyw jaki jest sens wielokrotnego naciskania spustu? W przypadku
    zdjęć krajobrazowych rozumiem sens wielu zdjeć tego samego motywu gdy
    zmienia się światło lub np. układ chmur na niebie na ciekawszy - ale wtedy i
    fotograf analogowy zrobi kilka zdjeć - chyba, ze faktycznie ze względu na
    koszty nie może sobie na toi pozwolić...

    >
    >wraz z pojawieniem sie automatycznego przesuwu filmu , po wyparciu
    >przezen dzwigni szybkiego przesuwu opor przed wcisnieciem spustu
    >zmalal.

    Ja sądzę, że to raczej nie automatyczny pzresuw a wywołany wprowadzeniem
    labów spadek kosztów wywołąnia filmu i wykonania odbitek był pzryczyną.

    >Po wprowadzeniu cyfry opor ten jest jeszcze mniejszy - a to dlatego,
    >ze wyzwolenie spustu nie przeklada sie bezposrenio na koszty- jak to
    >bylo w analogu.

    Zgadza się, zmalał - ale przyznaj sam - bawi Ciuę posiadanie całej serii
    praktycznie identycznych zdjęć tego samego motywu? Ja gdy widzę jakiś motyw
    identyczny lub bardzo podobny do już przeze mnie sfotografowanego -
    zastanawiam się jaka jest szansa, ze teraz zrobię mu lepsze zdjecia niż
    takie, ktore już uprzednio zrobiłem. Jeśli dochodzę do wniosku, że
    praktycznie zerowa - zazwyczaj aparatu nie wyciągam.


    --
    Pozdrawiam!
    Marek Wyszomirski (w...@t...net.pl)

    XXX


  • 256. Data: 2009-08-22 19:22:08
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: XX YY <f...@g...com>


    >
    > I... ma potem ileś tam identycznych krajobrazów?


    no tak , ma iles tam , potem wyrzuca sie je do kosza , albo i nie.

    Rozumiem sens częstego
    > naciskania spustu gdy sytuacja się zmienia - reportaż, zdjecia z koncertu,
    > zdjęcia żywych zwierząt itp. W sytuacji, gdy fotografujemy ten sam,
    > statyczny motyw jaki jest sens wielokrotnego naciskania spustu?

    tylko taki zeby wcisnac spust - wlasciwie dla przyjemnosci samego
    wcisniecia.
    cyk migawki , klapniecie lustra - to wciaga jak narkotyk prawdziwego
    fana fotografii.


    W przypadku
    > zdjęć krajobrazowych rozumiem sens wielu zdjeć tego samego motywu gdy
    > zmienia się światło lub np. układ chmur na niebie na ciekawszy - ale wtedy i
    > fotograf analogowy zrobi kilka zdjeć - chyba, ze faktycznie ze względu na
    > koszty nie może sobie na toi pozwolić...

    koszt byl bezposrednio przeliczalny na jedno zdjecie , a w dodatku
    film mial mocno ograniczona pojemnosc.
    bralo sie na urlop 2 filmy i wystrczaly one na 2 tygodnie.



    >
    > >Po wprowadzeniu cyfry opor ten jest jeszcze mniejszy - a to dlatego,
    > >ze wyzwolenie spustu nie przeklada sie bezposrenio na koszty- jak to
    > >bylo w analogu.
    >
    > Zgadza się, zmalał - ale przyznaj sam - bawi Ciuę posiadanie całej serii
    > praktycznie identycznych zdjęć tego samego motywu?

    nie , i jesli zrobie wiecej to trafiaja one do kosza.

    5000 zdjec w analogu robilem ok 10 lat
    w cyfrze licznik od stycznia wybil mi juz 9000

    Ja gdy widzę jakiś motyw
    > identyczny lub bardzo podobny do już przeze mnie sfotografowanego -
    > zastanawiam się jaka jest szansa, ze teraz zrobię mu lepsze zdjecia niż
    > takie, ktore już uprzednio zrobiłem. Jeśli dochodzę do wniosku, że
    > praktycznie zerowa - zazwyczaj aparatu nie wyciągam.

    moze masz tyle wcisniec za soba , ze Ci sie przejadly ?
    ale prawdziwy fanatyk nie przestaje nigdy - zawodowiec tez nie
    powinen.

    Zobacz np muzycy musza cwiczyc dziennie po kilka godzin. Dlaczego
    fotograf zawodowy nie mialby wcisnac dziennie kikladziesiat razy spust
    zeby nie wyjsc z wprawy.?
    O forme trzeba dbac by ja utrzymac.

    Jeden z tytanow polskiej fotografii - nie bede wyminial nazwiska , ale
    slowo tytan jest najodpowiedniejsze tutaj , ktory utrzymuje sie ze
    sprzedazy zdjec do bankow fotografii ( jako nieliczny a moze jedyny
    polak ) nie rozstaje sie z aparatem nigdy. Chyba nie ma dnia , zeby
    nie wcisnal spustu wielokrotnie.


  • 257. Data: 2009-08-22 19:43:15
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>

    XX YY pisze:
    > Zobacz np muzycy musza cwiczyc dziennie po kilka godzin. Dlaczego
    > fotograf zawodowy nie mialby wcisnac dziennie kikladziesiat razy spust
    > zeby nie wyjsc z wprawy.?
    > O forme trzeba dbac by ja utrzymac.

    Wesołe porównanie ćwiczeń z instrumentem muzycznym do ćwiczenia
    wciskania spustu :)
    Tak wesołe, że chyba to twoje chwalenie się przy każdej okazji graniem
    jazzu jest tylko fantazją smutnego umysłu. Żaden muzyk robiący czasem
    zdjęcia nie napisałby czegoś tak idiotycznego.

    Idąc dalej - kucharka powinna co dzień przez pół godziny walić tłuczkiem
    w kotleta, a lekarz powinien dziesięć razy obwiązać jakąś rękę bandażem :)

    > Jeden z tytanow polskiej fotografii - nie bede wyminial nazwiska , ale
    > slowo tytan jest najodpowiedniejsze tutaj , ktory utrzymuje sie ze
    > sprzedazy zdjec do bankow fotografii ( jako nieliczny a moze jedyny
    > polak ) nie rozstaje sie z aparatem nigdy. Chyba nie ma dnia , zeby
    > nie wcisnal spustu wielokrotnie.

    Straszne życie ma gość...

    --
    pozdrawia Adam
    różne takie tam: www.smialek.prv.pl
    /gk dostała nagrodę merit award w konkursie icsc design and development
    awards/


  • 258. Data: 2009-08-22 19:58:33
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>

    Czarek pisze:
    >> Hmm... masz mnie i tu, w muzyce równie nieważna dla mnie jest forma jak
    >> w fotografii. Słucham mp3 już z komórki, bo mi się osobnego odtwarzacza
    >> nie chce nosić albo na popularnych (choć sprawnych) tannoyach m2 za
    >> kilka stówek, bo interesuje mnie muzyka, a nie dźwięki.
    >
    > Czyli te wszystkie Stradivariusy, złote flety itp można o kant rzyci
    > potłuc? Te same dźwięki można uzyskać za pomocą komputera?

    Ależ skąd! (Choć... nie do końca. Dziś fortepian często nagrywa się z
    softu bo jest po prostu lepszy brzmieniowo). Chodzi wyłącznie o
    słuchanie. Nie cierpię kretynów do upadłego upierających się o rzekomej
    lepszości sprzętu ze złotych sztab w cenie złotych sztab, którzy nie
    potrafią odróżnić mp3 od płyty cd gdy im tylko zasłonić oczy.

    > Maliny,
    > pomidory, orzechy, koperek, kardamon - wszystko to na hasiok? To samo
    > uzyskamy nasączając papier toaletowy "aromatem identycznym z
    > naturalnym"?

    Wiesz jaki masz problem? Że wrzucasz do jednego wora wszelkie różnice,
    te wyczuwalne z kilometra i te, do których potrzeba mikroskopu. Ale
    praktycznych ludzi potrafiących się zatrzymać w walce o jakość na
    poziomie mniej więcej lupy jest niewielu.

    Dla mnie wydruk i papier naświetlony to właśnie różnica lupy. Mam ją gdzieś.

    Natomiast _ewidentnie_ lekceważący stosunek do nowego w 99% wynika z
    przypadku, iż samiec - guru w swej pasji nagle spotyka się z owym,
    dostaje od owego mocno po dupie, zostaje upokorzony publicznie i zaczyna
    wymyślać teorie. A zdradza się z prawdziwą przyczyną problemu właśnie
    swą kipiącą nienawiścią do owej nowości.

    >> Taki ''konkurs'' nie ma trochę sensu, bo będzie polegał na podrabianiu
    >> analoga przez cyfrę.
    >
    > Ale takie założenie rujnuje całą Twoją, wykładaną tutaj filozofię, bo
    > na starcie przyznaje wyższość technice klasycznej :-)

    Nie udawaj, że nie rozumiesz :)
    Technika cyfrowa, stojąca wyżej musiałaby podrobić zniekształconą
    technikę klasyczną ulegając zdelineryzowaniu i zaszumieniu. W drugą
    stronę, choćbyś staną na głowie, nie dasz rady (stąd stoi niżej). Nie
    istnieje taka chemia, która da taką dynamikę i liniowość barw jak
    współczesne matryce. Kwestia rozdzielczości to wyłącznie kwestia
    wielkości. Da się, ale jest zbyt drogie, by to produkować masowo. Ale za
    kilka lat...

    >> Można tylko po co... Co innego indywidualny sposób
    >> ujęcia tematu - to sens miałoby, tylko właśnie, indywidualny więc różny.
    >
    > Właśnie chodziło o częściowe wyeliminowanie subiektywnego podejścia do
    > tematu. Dwa identyczne ujęcia, ale subiektywnie obrobione.
    > Przesunięcie indywidualizmu na etap procesu.

    Ale jak, w którą stronę miałbym to obrobić? Zaraz padnie, że za
    kolorowo, za mało kolorów, za niebiesko, za czerwono, a wszystko, by
    pokazać, że z analoga nie jest ''za''.
    U mnie na stronie pewnie naliczysz z kilkadziesiąt różnych sposobów,
    zresztą nie mających bynajmniej czegoś naśladować, tylko takie
    widzimisię miałem...
    To po prostu nie ma sensu, równie głupie byłoby zrobienie konkursu na
    rowerek i wrotki pod tytułem ''co bardziej będzie jeździć w kółko''.

    --
    pozdrawia Adam
    różne takie tam: www.smialek.prv.pl
    /srebrne przeboje są niefajne, a brązowych to w ogóle nie da się słuchać/


  • 259. Data: 2009-08-22 20:03:07
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>

    Czarek pisze:
    > Oglądałem niedawno nagranie próby orkiestry pod Karajanem i odniosłem
    > wrażenie, że dyrygentowi nie chodziło o zgranie, bo i bez niego byli
    > zgrani, ale narzucał im własną interpretację, jak mają grać. Np.
    > "panowie, tu jest forte, ale forte też można grać delikatnie,
    > spróbujmy jeszcze raz".

    Oj, to jest znacznie bardziej złożone i zależy od olbrzymiej ilości
    czynników i akurat dyrygent jest jednym z istotnych, ale bynajmniej nie
    ma nad tym pełnego panowania (stąd czasem szlag go trafia, choć muzycy
    są najwyższej klasy).

    >> Może kogoś kręci baryt, mnie kręci np. wnętrze zegarka z mosiężnymi
    >> kółkami - piękne i funkcjonalne i czysta forma.
    >
    > Czyli jednak potrafisz zachwycić się formą?

    Tak, ale czymś bardziej złożonym niż obrazek ze srebra. Znacznie bardziej.

    >> I dobrze, niech każdego kręci co chce tylko - najważniejsze - niech nie
    >> robi z tego religii i niech nie nawraca.
    >
    > Jest drobna różnica między krucjatą, a zwracaniem uwagi na różnice w
    > efektach uzyskanych innymi technologiami.

    No, zwracanie uwagi to zostało w tym wątku daleko przekroczone.
    Zresztą w historii usenetu rzuciłem czytanie tylko dwóch grup. Jedna to
    kolej, a druga - prf. Z powodu chamstwa.

    --
    pozdrawia Adam
    różne takie tam: www.smialek.prv.pl
    /to jest coś takiego do wszystkiego i niczego, że ja nie wiem, co to
    jest.../


  • 260. Data: 2009-08-22 20:20:57
    Temat: Re: Jak kupowałem aparat...
    Od: "awygo" <a...@g...pl>


    Użytkownik "Grzegorz Krukowski" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:aic095pu9ou2nri4klie8gnttvn69rlnro@4ax.com...
    > Dlaczego Czarek i Awygo tak uważają? Bo dla nich, wbrew pozorom,
    > nieistotny jest efekt końcowy a proces jego tworzenia. Oni myślą jak
    > prości ludzie - skoro aby wykonać zdjęcie tyle muszę się namęczyć, a
    > ,,syfrowy'' robi klik i ma to które zdjęcie jest lepsze - oczywiście
    > to bardziej prcochłonne i ,,magiczne''. Proces cyfrowy obdarł robienie
    > zdjęć z ,,magii'' - efektem jest stos liczb, które można potem
    > dowolnie przetwożyć - a ta ,,magia'' może być dla niektórych istotnym
    > elementem tej całej zabawy. Tak więc odczuwają oni obecną technikę
    > jako odhumanizowaną. Każda technika nadaje się do jakichś celów, a w
    > pewnych zastosowaniach jest kiepska, tak więc daleki jestem do
    > stwoerdzenia, że cyfra ,,uber alles''. Za to Czarek, jak widzę, należy
    > do Klubu Płaskiej Ziemi i im bardziej rzeczywistość kopie go w d. to
    > on wymyśla tym bardziej pokrętne i napastliwe metody obrony. Cóż,
    > można i tak, tylko czy warto?

    Nie wyciągasz wniosku z faktu, że i Czarek i ja używamy również cyfrówek.


strony : 1 ... 10 ... 20 ... 25 . [ 26 ] . 27 ... 33


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: