eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochody › Gdzie kupic uzywke?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 162

  • 141. Data: 2010-06-15 18:41:20
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: "Jurand" <j...@i...pl>


    Użytkownik "Karolek" <d...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:hv0ob5$u7l$1@news.mm.pl...
    > Jurand pisze:
    >
    >>> Tylko kto tu w koncu powinien zaczac sie tlumaczyc? :>
    >>
    >> A po co się tłumaczyć? Ja wiem, że są lakiery bezbarwne wodne. Żeby Ci to
    >> udowodnić, wklepałem w Google zapytanie, dałem pierwszego lepszego linka
    >> i już. Że był tam jakiś błąd (albo i nie było - może DuPont zmienił typ
    >> tego lakieru, albo są dwie wersje, hgw) - to jest detal. Dostałeś więc
    >> drugiego linka. Tyle.
    >>
    >
    > A dostane trzeciego? :>
    > DuPont nie ma takiego lakieru i to juz chyba ci wyjasnilem.
    > Sikkens niby ma, ale to raczej trzeba traktowac jako ciekawostke niz
    > faktycznie powszechnie juz uzywany lakier.
    > Pewnie niedlugo bedzie tak, ze beda juz tylko wodne, ale na razie tak nie
    > jest.
    > Wodne to baza, klar jest zwykly, czy tam o zmniejszonej ilosc lotnych
    > zwiazkow organicznych.

    No to kolejna informacja - Lancia i Alfa Romeo też malują samochody w pełni
    lakierami wodnymi.

    >> Wgniecenie wgnieceniu nie równe. Wolę mieć zaszpachlowaną nie "wybitą na
    >> zewnątrz" wgniotkę, niż tak obrobioną, jak napisałeś powyżej. Ale to też
    >> kwestia tego, jakie kto ma doświadczenia.
    >>
    >
    > Potem kladziesz grubo szpachlowke, lakierujesz i sprzedajesz klientowi.
    > A za jakis czas szpachlowka siada, pije jeszcze swieza farbe i wychodza
    > dziwne plamy i rysy, ktorych laik pewnie i tak nie widzi :P

    Akurat byś się zdziwił, bo mamy tak opracowaną "technologię", że nie ma
    żadnych dziwnym plam i rys.

    >>> Jasne.
    >>> Koszty wzrosna tylko kilkukrotnie za element.
    >>
    >> Nie wzrosną kilkukrotnie za element. Dla przykładu - masz do kupienia
    >> maskę, 2 lampy, atrapę przednią, zderzak i błotniki do samochodu. Koszt
    >> takich części porysowanych, poklejonych i skorodowanych - 700 PLN. Koszt
    >> naprawy lakierniczej auta poskładanego na takich częściach - 1500 PLN.
    >> Gwarancja trwałości - żadna. Kupujesz takie elementy w stanie idealnym za
    >> 1200 PLN. Koszt naprawy lakierniczej - 1300 PLN. Masz tylko 300 PLN
    >> różnicy na całości, a drastycznie różny wygląd auta po naprawie i
    >> drastycznie różną JAKOŚĆ ogólną całej naprawy.
    >>
    >
    > Ceny sobie jak zwykle z dupy wyciagnales, a i tak zapomniales dodac ze
    > trzeba jeszcze po te czesci jechac nie wiadomo gdzie i szukac bo w jednym
    > miejscu nie bedzie to moze w innym, ogladac czy nie uszkodzone, nie
    > naprawiane itp.

    Jedziesz w jedno miejsce - albo do Gliwic, albo do Poznania. Zależy, gdzie
    bliżej. Ceny nie są z dupy, jak to raczyłeś wyjąć, ale mniej więcej
    szacowane na podstawie tego, co wydaję na naprawę popularnego auta klasy
    kompakt.

    > Caly dzien zmarnujesz, a efekt watpliwy.

    Efekt wątpliwy powiadasz... no ciekawostka kolejna. Lepszy jest "wątpliwej
    jakości reflektor oryginalny z całymi zaczepami" niż superhiper klejonka
    wykonana przez Zenka w szopie, która będzie parowała nawet przy delikatnych
    opadach deszczu.

    > Nie wiem ile u ciebie kosztuje roboczogodzina, ale w normalnych firmach to
    > sie nie oplaca.

    Zdefiniuj pojęcie "normalna firma". Bo ja bym dużo dał za możliwość
    naprawiania aut w "nienormalnych" firmach.

    > Takze dolicz czas, paliwo i robote, ktora stoi w tym czasie.

    JEśli ktoś się nastawia tylko na szybkie odwalenie roboty i skasowanie
    klienta - droga wolna. Kwestia, kto przetrwa na rynku. Jak na razie ja mam
    się nieźle. A filozofię wyznaję deczko inną.

    >>> Moze to by sie oplacalo jakbys mial pol auta przekoszone, ale przy
    >>> stluczkach z cala pewnoscia nie oplacalo by sie jechac pol Polski w
    >>> poszukiwaniu elementu.
    >>
    >> Z Krakowa do Gliwic nie jest "pół Polski" ;)
    >>
    >
    > A z Gdyni?

    Na pewno tam gdzieś też jest niedaleko dostawca części używanych do
    konkretnych marek.

    > Nie kazdy mieszka obok szrotu z czesciami do wszystkich samochodow,
    > oczywiscie oryginalnych i nie uszkodzonych.

    Nie każdy musi się zajmować naprawą aut.

    >>> Ladnie oczywiscie, ale i tanio.
    >>> Nikomu stluczka po drodze nie jest i nikt nie chce wydac na naprawe
    >>> duzo.
    >>
    >> Chyba, że robi z odszkodowania. Ja poza tym nie jestem z Caritasu. Już
    >> robienie "tanio" wyszło mi bokiem. Klient najpierw chce tanio a potem
    >> ogląda auto z lupą. Wolę zrobić drogo i dobrze, albo wcale.
    >>
    >
    > Taa inny taki madry mi ostanio mowil, ze on w sobote kiedys tez pracowal,
    > ale teraz to pierdoli bo sie narobil tylko, a i tak wiecej nie zarobil.

    Być może tak było. Nie Twój problem.

    > Po prostu niektorym chyba od dobrobytu sie w dupach poprzewracalo i
    > pierdola jak potluczeni.
    > Jak go na to stac to niech nie robi, nawet w ogole, ale niech nie wymysla
    > kretynskich teorii.
    > Sa jeszcze tacy na tym swiecie co nie moga za bardzo wybrzydzac w
    > robotach.

    A ja się nie dziwię, że facetowi się nie chce robić w sobotę. Może w
    tygodniu zasuwa 12 godzin na dobę, a weekend ma dla siebie i rodziny.
    Całkiem zdrowe podejście.

    >>> LOL, to otworz w koncu ten zaklad i moze na wlasnej skorze zobaczysz ile
    >>> razy bedziesz musial po pieniadze do sadu sie wybrac.
    >>
    >> Nawet jak będę musiał - poradzę sobie, nie martw się.
    >>
    >
    > Jak starcisz przez to plynnosc finansowa to inaczej bedziesz spiewal :P

    O moją płynność finansową też się nie martw - jest doskonała.

    >>> Malo tego, nadchodza juz czasy takie jak na zachodzie, mianowicie klient
    >>> mial jakas rdze, wgniote czy inna wade na elemencie przed stluczka, to
    >>> naprawia sie z odszkodowania tylko i wylacznie to co zostalo uszkodzone,
    >>> a lakier kladzie sie na rdze czy inne dawne uszkodzenie, ktore nie bylo
    >>> przedmiotem aktualnej stluczki. To jest dopiero paranoja, a ty chcesz,
    >>> zeby ubezpieczalnia placila jak za nowki w ASO :P
    >>
    >> To są już przypadki nas nie interesujące.
    >>
    >
    > To sa realia.
    > Jest jak jest, a bedzie jeszcze gorzej.

    Nie będzie. Z ubezpieczalniami też sobie radzę, wbrew temu, co niektórzy
    mówią, że się nie da.

    >>> Ja bym chetnie ogladnal przez ciebie zrobione samochody.
    >>> Blacharzem ani lakiernikiem nie jestem, ale wiem mniej wiecej na co
    >>> patrzec i o co w tym chodzi.
    >>
    >> Zapraszam ;) Telefon na priva wysłać?
    >>
    >
    > Przez telefon nic nie zobacze, a do Krakowa jechal nie bede.

    To jak Ci się nie chce, to po ch.. piszesz, że byś chętnie oglądnął
    samochody?

    Jurand.


  • 142. Data: 2010-06-15 20:23:02
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: Karolek <d...@o...pl>

    Jurand pisze:

    >> A dostane trzeciego? :>
    >> DuPont nie ma takiego lakieru i to juz chyba ci wyjasnilem.
    >> Sikkens niby ma, ale to raczej trzeba traktowac jako ciekawostke niz
    >> faktycznie powszechnie juz uzywany lakier.
    >> Pewnie niedlugo bedzie tak, ze beda juz tylko wodne, ale na razie tak
    >> nie jest.
    >> Wodne to baza, klar jest zwykly, czy tam o zmniejszonej ilosc lotnych
    >> zwiazkow organicznych.
    >
    > No to kolejna informacja - Lancia i Alfa Romeo też malują samochody w
    > pełni lakierami wodnymi.

    Mial byc trzeci link, a nie kolejna informacja wyssana prosto z palca :P

    >> Potem kladziesz grubo szpachlowke, lakierujesz i sprzedajesz klientowi.
    >> A za jakis czas szpachlowka siada, pije jeszcze swieza farbe i
    >> wychodza dziwne plamy i rysy, ktorych laik pewnie i tak nie widzi :P
    >
    > Akurat byś się zdziwił, bo mamy tak opracowaną "technologię", że nie ma
    > żadnych dziwnym plam i rys.
    >

    Technologia rodem z NASA :P

    >> Ceny sobie jak zwykle z dupy wyciagnales, a i tak zapomniales dodac ze
    >> trzeba jeszcze po te czesci jechac nie wiadomo gdzie i szukac bo w
    >> jednym miejscu nie bedzie to moze w innym, ogladac czy nie uszkodzone,
    >> nie naprawiane itp.
    >
    > Jedziesz w jedno miejsce - albo do Gliwic, albo do Poznania. Zależy,
    > gdzie bliżej.

    O wow, to rzeczywiscie rzut beretem :P

    >Ceny nie są z dupy, jak to raczyłeś wyjąć, ale mniej
    > więcej szacowane na podstawie tego, co wydaję na naprawę popularnego
    > auta klasy kompakt.
    >

    Sa z dupy.
    Za jeden zderzak zaplace 100zl i bedzie w idealnym stanie, a za inny to
    500 ledwo starczy... wiec ceny masz z dupy wziete.

    >> Caly dzien zmarnujesz, a efekt watpliwy.
    >
    > Efekt wątpliwy powiadasz... no ciekawostka kolejna. Lepszy jest
    > "wątpliwej jakości reflektor oryginalny z całymi zaczepami" niż
    > superhiper klejonka wykonana przez Zenka w szopie, która będzie parowała
    > nawet przy delikatnych opadach deszczu.
    >

    W ogole jaki ma to zwiazek z tym co napisalem???
    Wiesz w ogole o czym piszesz? :>

    >> Nie wiem ile u ciebie kosztuje roboczogodzina, ale w normalnych
    >> firmach to sie nie oplaca.
    >
    > Zdefiniuj pojęcie "normalna firma".

    Normalna to taka, ktora musi utrzymac wlasciciela.

    > Bo ja bym dużo dał za możliwość
    > naprawiania aut w "nienormalnych" firmach.
    >

    Twoj problem.

    >> Takze dolicz czas, paliwo i robote, ktora stoi w tym czasie.
    >
    > JEśli ktoś się nastawia tylko na szybkie odwalenie roboty i skasowanie
    > klienta - droga wolna. Kwestia, kto przetrwa na rynku. Jak na razie ja
    > mam się nieźle. A filozofię wyznaję deczko inną.
    >

    Co ty pierdolisz czlowieku.
    Bedzie gosc mial blotnik do klepania i lakierowania za 500zl, to ty
    bedziesz zapierdalal po blotnik przez pol Polski co cie lekko 150zl za
    sam blotnik bedzie kosztowalo plus koszt samego paliwa, kolejne 200zl,
    koszt lakieru i innych materialow ze 100zl i jeszcze pracownikom musisz
    dac wyplate... gdzie tu ekonomia, gdzie tu zarobek?
    Nie wciskaj kitu, ze w ten sposob funkcjonujesz bo z takiej pracy to nie
    bedziesz mial nawet co do gara wrzucic.

    >> A z Gdyni?
    >
    > Na pewno tam gdzieś też jest niedaleko dostawca części używanych do
    > konkretnych marek.
    >

    Nie zeby byl taki wybor, ze ma do kazdego samochodu i w idealnym stanie
    na dodatek.

    >> Nie kazdy mieszka obok szrotu z czesciami do wszystkich samochodow,
    >> oczywiscie oryginalnych i nie uszkodzonych.
    >
    > Nie każdy musi się zajmować naprawą aut.
    >

    Tak, moga tylko ci co mieszkaja w okolicy Poznania i Gliwic :P

    >> Taa inny taki madry mi ostanio mowil, ze on w sobote kiedys tez
    >> pracowal, ale teraz to pierdoli bo sie narobil tylko, a i tak wiecej
    >> nie zarobil.
    >
    > Być może tak było. Nie Twój problem.
    >

    Skoro mi wciska ten kit to juz jest moj problem.

    >> Po prostu niektorym chyba od dobrobytu sie w dupach poprzewracalo i
    >> pierdola jak potluczeni.
    >> Jak go na to stac to niech nie robi, nawet w ogole, ale niech nie
    >> wymysla kretynskich teorii.
    >> Sa jeszcze tacy na tym swiecie co nie moga za bardzo wybrzydzac w
    >> robotach.
    >
    > A ja się nie dziwię, że facetowi się nie chce robić w sobotę. Może w
    > tygodniu zasuwa 12 godzin na dobę, a weekend ma dla siebie i rodziny.
    > Całkiem zdrowe podejście.
    >

    W ogole nie jarzysz o co chodzi.
    To ze komus sie czegos nie chce to nie dziwne.
    Dziwne jest, ze wymysla, ze od nie robienia ma wiecej pieniedzy :P

    >> Jak starcisz przez to plynnosc finansowa to inaczej bedziesz spiewal :P
    >
    > O moją płynność finansową też się nie martw - jest doskonała.
    >

    A gdzie ty jakas troske o twoja plynnosc zauwazyles?
    Ja stwierdzilem tylko fakt, ze jak nie bedziesz mial kasy na biezaca
    dzialanosc to nie bedziesz juz taki mardy.

    >> To sa realia.
    >> Jest jak jest, a bedzie jeszcze gorzej.
    >
    > Nie będzie. Z ubezpieczalniami też sobie radzę, wbrew temu, co niektórzy
    > mówią, że się nie da.
    >

    Ja nie mowie ze sie nie da.
    Ja mowie, ze mozna sie niezle zapetlic jak ci pare przelewow nie splynie.

    >> Przez telefon nic nie zobacze, a do Krakowa jechal nie bede.
    >
    > To jak Ci się nie chce, to po ch.. piszesz, że byś chętnie oglądnął
    > samochody?

    Ciezko ci to ogarnac, ze mozna chciec zobaczyc, a nie koniecznie przy
    tym jechac na drugi koniec Polski? :P


    --
    Karolek


  • 143. Data: 2010-06-15 21:15:38
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: "Jurand" <j...@i...pl>


    Użytkownik "Karolek" <d...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:hv8gi6$1gu2$1@news.mm.pl...
    > Jurand pisze:
    >
    >>> A dostane trzeciego? :>
    >>> DuPont nie ma takiego lakieru i to juz chyba ci wyjasnilem.
    >>> Sikkens niby ma, ale to raczej trzeba traktowac jako ciekawostke niz
    >>> faktycznie powszechnie juz uzywany lakier.
    >>> Pewnie niedlugo bedzie tak, ze beda juz tylko wodne, ale na razie tak
    >>> nie jest.
    >>> Wodne to baza, klar jest zwykly, czy tam o zmniejszonej ilosc lotnych
    >>> zwiazkow organicznych.
    >>
    >> No to kolejna informacja - Lancia i Alfa Romeo też malują samochody w
    >> pełni lakierami wodnymi.
    >
    > Mial byc trzeci link, a nie kolejna informacja wyssana prosto z palca :P

    Trzeci link - jeśli chcesz:
    http://www.standox.pl/portal/pl?page=1.2.1_Current_P
    ress_Release&catid=2&catid2=50

    >>> Potem kladziesz grubo szpachlowke, lakierujesz i sprzedajesz klientowi.
    >>> A za jakis czas szpachlowka siada, pije jeszcze swieza farbe i wychodza
    >>> dziwne plamy i rysy, ktorych laik pewnie i tak nie widzi :P
    >>
    >> Akurat byś się zdziwił, bo mamy tak opracowaną "technologię", że nie ma
    >> żadnych dziwnym plam i rys.
    >>
    >
    > Technologia rodem z NASA :P

    Zazdrościsz, że ktoś tak umie?

    >> Jedziesz w jedno miejsce - albo do Gliwic, albo do Poznania. Zależy,
    >> gdzie bliżej.
    >
    > O wow, to rzeczywiscie rzut beretem :P

    Jeśli ktoś mieszka w Gnieźnie ... to tak ;)

    >>Ceny nie są z dupy, jak to raczyłeś wyjąć, ale mniej więcej szacowane na
    >>podstawie tego, co wydaję na naprawę popularnego auta klasy kompakt.
    >>
    >
    > Sa z dupy.
    > Za jeden zderzak zaplace 100zl i bedzie w idealnym stanie, a za inny to
    > 500 ledwo starczy... wiec ceny masz z dupy wziete.

    Oczywiście że tak. Ale jeśli za jeden DOBRY zderzak, bez klejeń i szpachli,
    zapłacić musisz 500 PLN, to taki sam zderzak klejony i poobdzierany będzie
    kosztował 250-350 PLN. Oszczędność o kant dupy potłuc w globalnym
    rozrachunku. Rozumiem, że ten argument też może nie do końca trafić, trudno,
    to już był ostatni - nudzi mi się dyskutowanie z dyletantem.

    >>> Caly dzien zmarnujesz, a efekt watpliwy.
    >>
    >> Efekt wątpliwy powiadasz... no ciekawostka kolejna. Lepszy jest
    >> "wątpliwej jakości reflektor oryginalny z całymi zaczepami" niż
    >> superhiper klejonka wykonana przez Zenka w szopie, która będzie parowała
    >> nawet przy delikatnych opadach deszczu.
    >>
    >
    > W ogole jaki ma to zwiazek z tym co napisalem???
    > Wiesz w ogole o czym piszesz? :>

    Oczywiście, cały czas o jakości naprawy, która w dużej mierze zależy od
    tego, czy poświęcisz trochę czasu na znalezienie DOBREJ części używanej i
    weźmiesz za to odpowiednio więcej pieniędzy, czy będziesz odstawiał radosną
    rzeźbę.

    >>> Nie wiem ile u ciebie kosztuje roboczogodzina, ale w normalnych firmach
    >>> to sie nie oplaca.
    >>
    >> Zdefiniuj pojęcie "normalna firma".
    >
    > Normalna to taka, ktora musi utrzymac wlasciciela.

    No to fajna definicja normalności ;) Czyli rozumiem, że firma, która
    wyłudziła X PLN zaliczek na samochody, których klienci nigdy nie zobaczyli
    na oczy, jest "normalna", no bo właściciela utrzymała ;)

    >> Bo ja bym dużo dał za możliwość naprawiania aut w "nienormalnych"
    >> firmach.
    >>
    >
    > Twoj problem.

    Żebyś wiedział.

    >>> Takze dolicz czas, paliwo i robote, ktora stoi w tym czasie.
    >>
    >> JEśli ktoś się nastawia tylko na szybkie odwalenie roboty i skasowanie
    >> klienta - droga wolna. Kwestia, kto przetrwa na rynku. Jak na razie ja
    >> mam się nieźle. A filozofię wyznaję deczko inną.
    >>
    >
    > Co ty pierdolisz czlowieku.
    > Bedzie gosc mial blotnik do klepania i lakierowania za 500zl, to ty
    > bedziesz zapierdalal po blotnik przez pol Polski co cie lekko 150zl za sam
    > blotnik bedzie kosztowalo plus koszt samego paliwa, kolejne 200zl, koszt
    > lakieru i innych materialow ze 100zl i jeszcze pracownikom musisz dac
    > wyplate... gdzie tu ekonomia, gdzie tu zarobek?

    Matołku, pisałem Ci, że jeżdżę do Gliwic. To nie jest pół Polski, tylko
    raptem 100 km z lekkim okładem, które pokonuję w godzinę autostradą. Jak
    gość będzie miał błotnik do klepania i lakierowania, drugi gość będzie miał
    maskę, lampę i zderzak do wymiany, trzeci gość półoś do regeneracji, a
    czwarty gość zderzak do wymiany - to za jednym zamachem przywiozę wszystko.

    > Nie wciskaj kitu, ze w ten sposob funkcjonujesz bo z takiej pracy to nie
    > bedziesz mial nawet co do gara wrzucic.

    Jak na razie mój gar ma się doskonale ;)

    >>> A z Gdyni?
    >>
    >> Na pewno tam gdzieś też jest niedaleko dostawca części używanych do
    >> konkretnych marek.
    >>
    >
    > Nie zeby byl taki wybor, ze ma do kazdego samochodu i w idealnym stanie na
    > dodatek

    Wynajdujesz sztuczne problemy.

    >>> Nie kazdy mieszka obok szrotu z czesciami do wszystkich samochodow,
    >>> oczywiscie oryginalnych i nie uszkodzonych.
    >>
    >> Nie każdy musi się zajmować naprawą aut.
    >>
    >
    > Tak, moga tylko ci co mieszkaja w okolicy Poznania i Gliwic :P

    Wydaje Ci sie.

    >>> Taa inny taki madry mi ostanio mowil, ze on w sobote kiedys tez
    >>> pracowal, ale teraz to pierdoli bo sie narobil tylko, a i tak wiecej nie
    >>> zarobil.
    >>
    >> Być może tak było. Nie Twój problem.
    >>
    >
    > Skoro mi wciska ten kit to juz jest moj problem.

    Czemu uważasz to za kit, że ktoś nie chce robić w sobotę? JEgo prawo.

    >>> Po prostu niektorym chyba od dobrobytu sie w dupach poprzewracalo i
    >>> pierdola jak potluczeni.
    >>> Jak go na to stac to niech nie robi, nawet w ogole, ale niech nie
    >>> wymysla kretynskich teorii.
    >>> Sa jeszcze tacy na tym swiecie co nie moga za bardzo wybrzydzac w
    >>> robotach.
    >>
    >> A ja się nie dziwię, że facetowi się nie chce robić w sobotę. Może w
    >> tygodniu zasuwa 12 godzin na dobę, a weekend ma dla siebie i rodziny.
    >> Całkiem zdrowe podejście.
    >>
    >
    > W ogole nie jarzysz o co chodzi.
    > To ze komus sie czegos nie chce to nie dziwne.
    > Dziwne jest, ze wymysla, ze od nie robienia ma wiecej pieniedzy :P

    Nie więcej pieniędzy, tylko tyle samo. Pojęcie "więcej nie zarobił" oznacza,
    że zostawało mu tyle co miał wcześniej, ani nie więcej, ani nie mniej. I w
    praktyce może mieć to rację bytu. Kiedyś, jak się dorobisz być może własnej
    firmy, zobaczysz, że osiąga się taki taki punkt, że dokładanie liczby
    pracowników, czy też godzin, ile będą pracowali, wcale nie będzie oznaczało
    wzrostu dochodu.

    >>> Jak starcisz przez to plynnosc finansowa to inaczej bedziesz spiewal :P
    >>
    >> O moją płynność finansową też się nie martw - jest doskonała.
    >>
    >
    > A gdzie ty jakas troske o twoja plynnosc zauwazyles?

    Tam, gdzie był Twój domysł, że jak tą płynność stracę to będę śpiewał ;)

    > Ja stwierdzilem tylko fakt, ze jak nie bedziesz mial kasy na biezaca
    > dzialanosc to nie bedziesz juz taki mardy.

    Zmienię rodzaj działalności. Ot cała filozofia.

    >>> To sa realia.
    >>> Jest jak jest, a bedzie jeszcze gorzej.
    >>
    >> Nie będzie. Z ubezpieczalniami też sobie radzę, wbrew temu, co niektórzy
    >> mówią, że się nie da.
    >>
    >
    > Ja nie mowie ze sie nie da.
    > Ja mowie, ze mozna sie niezle zapetlic jak ci pare przelewow nie splynie.

    Jak ktoś jest idiotą i działa cały czas "na kredyt", to może się zapętlić.

    >>> Przez telefon nic nie zobacze, a do Krakowa jechal nie bede.
    >>
    >> To jak Ci się nie chce, to po ch.. piszesz, że byś chętnie oglądnął
    >> samochody?
    >
    > Ciezko ci to ogarnac, ze mozna chciec zobaczyc, a nie koniecznie przy tym
    > jechac na drugi koniec Polski? :P

    Wysłać Ci fotki? ;)

    Dobra - dość tych głupich dyskusji. Młody jesteś i "nieopierzony" jeszcze,
    to Ci się wydaje, że zawojujesz świat swoimi teoriami spod osiedlowego
    trzepaka. Pobawisz się trochę w praktyce w różne rzeczy, to będziesz inaczej
    na świat patrzył. Albo może nigdy spod tego trzepaka nie wyjdziesz. I nie
    oceniaj ludzi pochopnie, bo może się okazać, że ten, z którym dyskutujesz i
    z którego się nabijasz, że czego on tam w życiu nie robił, to naprawdę to
    wszystko zrobił, o czym pisze i potem jest trochę głupio jak taką osobę
    spotkasz na żywo.

    Jurand.


  • 144. Data: 2010-06-15 22:33:48
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: Karolek <d...@o...pl>

    Jurand pisze:

    >> Mial byc trzeci link, a nie kolejna informacja wyssana prosto z palca :P
    >
    > Trzeci link - jeśli chcesz:
    > http://www.standox.pl/portal/pl?page=1.2.1_Current_P
    ress_Release&catid=2&catid2=50
    >

    Hihi :>
    Jakis belkot marketoidalny.
    Wiesz co to znaczy "Basecoat" ?
    O, a to to wiesz czemu jest tak sformulowane? " Obecnie ponad 70%
    wszystkich samochodów lakierowanych jest seryjnie ubogimi w
    rozpuszczalniki produktami. "

    >> Technologia rodem z NASA :P
    >
    > Zazdrościsz, że ktoś tak umie?
    >

    Nie, jak juz pisalem, nie prowadze warsztatu blacharsko-lakierniczego.

    >> O wow, to rzeczywiscie rzut beretem :P
    >
    > Jeśli ktoś mieszka w Gnieźnie ... to tak ;)
    >

    Przestan :>

    >> Sa z dupy.
    >> Za jeden zderzak zaplace 100zl i bedzie w idealnym stanie, a za inny
    >> to 500 ledwo starczy... wiec ceny masz z dupy wziete.
    >
    > Oczywiście że tak. Ale jeśli za jeden DOBRY zderzak, bez klejeń i
    > szpachli, zapłacić musisz 500 PLN, to taki sam zderzak klejony i
    > poobdzierany będzie kosztował 250-350 PLN. Oszczędność o kant dupy
    > potłuc w globalnym rozrachunku.

    Ale ja nie mowie, ze w zamian trzeba brac jakis zlom.
    Sa jeszcze elemnety nowe nie oryginalne do kupienia.

    > Rozumiem, że ten argument też może nie
    > do końca trafić, trudno, to już był ostatni - nudzi mi się dyskutowanie
    > z dyletantem.
    >

    Mozesz sobie argumentowac jak chcesz.
    Nikt po czesci do zwyklego, starego auta nie bedzie jechal przez pol
    Polski, szczegolnie, ze sa inne wyjscia.

    >> W ogole jaki ma to zwiazek z tym co napisalem???
    >> Wiesz w ogole o czym piszesz? :>
    >
    > Oczywiście, cały czas o jakości naprawy, która w dużej mierze zależy od
    > tego, czy poświęcisz trochę czasu na znalezienie DOBREJ części używanej
    > i weźmiesz za to odpowiednio więcej pieniędzy, czy będziesz odstawiał
    > radosną rzeźbę.

    Jak powiesz klientowi, ze za troche tam pognieciony blotnik wezmiesz
    1000zl, a moze i wiecej to ten klient cie oleje.

    >> Normalna to taka, ktora musi utrzymac wlasciciela.
    >
    > No to fajna definicja normalności ;) Czyli rozumiem, że firma, która
    > wyłudziła X PLN zaliczek na samochody, których klienci nigdy nie
    > zobaczyli na oczy, jest "normalna", no bo właściciela utrzymała ;)
    >

    A czy ja napisalem, ze ma utrzymac przez miesiac?
    Nikt tutaj nie sugeruje, ze nalezy kogos oszukiwac, czy wyludzac pieniadze.

    >> Co ty pierdolisz czlowieku.
    >> Bedzie gosc mial blotnik do klepania i lakierowania za 500zl, to ty
    >> bedziesz zapierdalal po blotnik przez pol Polski co cie lekko 150zl za
    >> sam blotnik bedzie kosztowalo plus koszt samego paliwa, kolejne 200zl,
    >> koszt lakieru i innych materialow ze 100zl i jeszcze pracownikom
    >> musisz dac wyplate... gdzie tu ekonomia, gdzie tu zarobek?
    >
    > Matołku, pisałem Ci, że jeżdżę do Gliwic. To nie jest pół Polski, tylko
    > raptem 100 km z lekkim okładem, które pokonuję w godzinę autostradą.

    Wyobraz sobie, ze polska to nie tylko obszar w promieniu 100km od Gliwic
    i Poznania.

    > Jak gość będzie miał błotnik do klepania i lakierowania, drugi gość
    > będzie miał maskę, lampę i zderzak do wymiany, trzeci gość półoś do
    > regeneracji, a czwarty gość zderzak do wymiany - to za jednym zamachem
    > przywiozę wszystko.

    Bo masz w miare blisko.
    Inni nie maja i nie beda kombinowali jak kon pod gore.

    >
    >> Nie wciskaj kitu, ze w ten sposob funkcjonujesz bo z takiej pracy to
    >> nie bedziesz mial nawet co do gara wrzucic.
    >
    > Jak na razie mój gar ma się doskonale ;)
    >

    Moj tez.

    >> Nie zeby byl taki wybor, ze ma do kazdego samochodu i w idealnym
    >> stanie na dodatek
    >
    > Wynajdujesz sztuczne problemy.
    >

    Wow, sztuczny problem - brak uzywanych czesci w najblizszej okolicy...
    ciekawe masz te teorie.

    >> Tak, moga tylko ci co mieszkaja w okolicy Poznania i Gliwic :P
    >
    > Wydaje Ci sie.
    >

    Tak, oczywiscie :>
    Ostatnio widzialem takiego madrego klienta jak ty.
    Pojechal sobie po maske do corsy gdzies za Tczew i przywiozl jeszcze
    gorsza niz mial :P
    No, ale byla w kolorze (ktory i tak nie pasowal odcieniem) i pieknie
    zgnita, z perfidna wgniota na srodku.
    A ta stara jego miala tylko podgiety rant, a tak to nawet byla ok (zero
    rdzy).
    Glupek myslal, ze jak nie bedzie trzeba klepac i malowac to wiele
    zaoszczedzi... a to co zaoszczedzil wydal na paliwo, bo lakierowac i tak
    trzeba :P
    Takze sam widzisz, popularne auto, czesci w okolicy brak.

    >> Skoro mi wciska ten kit to juz jest moj problem.
    >
    > Czemu uważasz to za kit, że ktoś nie chce robić w sobotę? JEgo prawo.
    >

    Nie, ze nie chce robic, tyko ze jak nie robi to wiecej zarabia :P

    >> W ogole nie jarzysz o co chodzi.
    >> To ze komus sie czegos nie chce to nie dziwne.
    >> Dziwne jest, ze wymysla, ze od nie robienia ma wiecej pieniedzy :P
    >
    > Nie więcej pieniędzy, tylko tyle samo. Pojęcie "więcej nie zarobił"
    > oznacza, że zostawało mu tyle co miał wcześniej, ani nie więcej, ani nie
    > mniej. I w praktyce może mieć to rację bytu.

    On mial wiecej :P

    > Kiedyś, jak się dorobisz
    > być może własnej firmy,

    Zapewne mam dluzej niz ty :>

    > zobaczysz, że osiąga się taki taki punkt, że
    > dokładanie liczby pracowników, czy też godzin, ile będą pracowali, wcale
    > nie będzie oznaczało wzrostu dochodu.
    >

    Tak tak :>
    Im wieksza firma tym wiecej trzeba dokladac ;>

    >> A gdzie ty jakas troske o twoja plynnosc zauwazyles?
    >
    > Tam, gdzie był Twój domysł, że jak tą płynność stracę to będę śpiewał ;)
    >

    Zle zrozumiales, to nie byla troska tylko wizja :>

    >> Ja stwierdzilem tylko fakt, ze jak nie bedziesz mial kasy na biezaca
    >> dzialanosc to nie bedziesz juz taki mardy.
    >
    > Zmienię rodzaj działalności. Ot cała filozofia.
    >

    Chyba na taka z puszka, pod kosciolem.

    >> Ja nie mowie ze sie nie da.
    >> Ja mowie, ze mozna sie niezle zapetlic jak ci pare przelewow nie splynie.
    >
    > Jak ktoś jest idiotą i działa cały czas "na kredyt", to może się zapętlić.
    >

    Uwierz mi, ze tak nie jest.
    Czasami na jedna robote trzeba wylozyc spore pieniadze, sama praca
    troche trwa, a potem jeszcze czekasz, az ktos ci laskawie zaplaci, a ten
    ktos sam przeciaga zaplate, bo jego kontrahent rowniez robi sobie tani
    kredyt i nie placi na czas.
    I sa momenty kiedy nastepuje spietrzenie takich klientow i okazuje sie,
    ze sam nie masz kasy, aby zaplacic rachunki, a do tego okazuje sie, ze
    jeszcze podatek trzeba zaplacic od kasy, ktorej jeszcze nie dostales.
    Nie jedna firma padla wlasnie przez taki scenariusz.

    >> Ciezko ci to ogarnac, ze mozna chciec zobaczyc, a nie koniecznie przy
    >> tym jechac na drugi koniec Polski? :P
    >
    > Wysłać Ci fotki? ;)
    >

    Ja nie z forum bezwypadkowe czy jak oni tam mieli, co by po zdjeciach
    oceniac :>

    > Dobra - dość tych głupich dyskusji. Młody jesteś i "nieopierzony"
    > jeszcze, to Ci się wydaje, że zawojujesz świat swoimi teoriami spod
    > osiedlowego trzepaka.

    A ile trzeba miec lat doswiadczenia w prywatnej firmie, aby byc "starym" ?

    >Pobawisz się trochę w praktyce w różne rzeczy, to
    > będziesz inaczej na świat patrzył. Albo może nigdy spod tego trzepaka
    > nie wyjdziesz. I nie oceniaj ludzi pochopnie, bo może się okazać, że
    > ten, z którym dyskutujesz i z którego się nabijasz, że czego on tam w
    > życiu nie robił, to naprawdę to wszystko zrobił, o czym pisze i potem
    > jest trochę głupio jak taką osobę spotkasz na żywo.
    >

    Wiesz, to samo sie tyczy ciebie.

    --
    Karolek


  • 145. Data: 2010-06-16 01:08:29
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: "Pszemol" <P...@P...com>

    "szerszen" <s...@t...pl> wrote in message
    news:hv7vt4$c53$1@news.task.gda.pl...
    > Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:h...@p...onet.pl...
    >
    >> Jak kupujesz nowsze auto używane to płacisz za niego sporo kasy.
    >> Zbyt dużo aby kupować rdzę pod szpachlą, a skrzynia i silnik są wciąż
    >> na gwarancji.
    >
    > a ja ci nadal probuje wytlumaczyc, ze z twoim podejsciem kupujac
    > stosunkowo nowe auto sugerujesz sie ze z silnikiem i reszta napweno bedzie
    > wszystko ok, i ogladasz blachy i jak ktos zamias tje klepac, wymieni na
    > uzywane z innego auta, to kupisz szrota, tylko dlatego ze ci tester nie
    > zapikal, wzglednie kupisz nawet niebite auto, ale zajezdzone przez
    > jakiegos debila

    Po pierwsze - nie oglądam tylko blach, oglądam również silnik, sprawdzam
    olej, jadę autem po mieście i poza miasto, sprawdzam jak się prowadzi, czy
    nie ściąga, jak hamuje, czy nie ściąga przy hamowaniu, itp, itd...
    Po drugie - z silnikiem nie jest NAPEWNO dobrze, ale jest na gwarancji,
    więc mnie to rybka że coś tam jest zwalone... producent naprawi.
    Po trzecie - nie wymieni blach bez malowania, musi dobrać kolor z blachami
    sąsiadującymi, więc na 100% położy nową warstwę na nowych blachach
    i wyjdzie na mierniku grubsza blacha z niefabryczną farbą.
    Po czwarte - kupuję auto z historią znaną i znanym licznikiem, więc
    nie wiem jak można "zajeździć" auto z automatyczną skrzynią co ma
    na liczniku 30 tysięcy km... Powiedz mi, jak?

    >> Nie masz historii przebiegu auta w książce serwisowej nawet w Polsce?
    >
    > masz, tylko ksiazke wraz z pieczatkami kupujesz na allegro :)

    Widzę, że "Polak POTRAFI". :-(


  • 146. Data: 2010-06-16 09:17:59
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: "szerszen" <s...@t...pl>



    Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:h...@p...onet.pl...

    > Widzę, że "Polak POTRAFI". :-(

    jak dla mnie eot, bo gadamy o 2 roznych swiatach ;)


  • 147. Data: 2010-06-16 20:01:53
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: "Pszemol" <P...@P...com>


    "szerszen" <s...@t...pl> wrote in message
    news:hv9tq1$mfo$1@news.task.gda.pl...
    >
    >
    > Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:h...@p...onet.pl...
    >
    >> Widzę, że "Polak POTRAFI". :-(
    >
    > jak dla mnie eot, bo gadamy o 2 roznych swiatach ;)

    Smutne jest, że choć ochrony licznika km nie zrobi się w Polsce ustawowo.
    Ważne jest bowiem jakie auto ma prawdziwy, udokumentowany przebieg.
    Jeśli będzie obowiązek przy każdej, najgłupszej naprawie wpisać w papiery
    przebieg z licznika i wrzucić taki wpis do głównej bazy to byłoby łatwiej
    śledzić zużycie auta na przestrzeni lat i wychwytywać tych cofniętych
    łatwiej.
    Być może Polska kiedyś "dorośnie" do tego co się na świecie dzieje.
    Wałęsa kiedyś obiecywał, że będziemy drugą Japonią - widać nie udało mu
    się, albo biedak w Japonii nigdy nie był i nie wie co to znaczy być Japonią.



  • 148. Data: 2010-06-16 23:02:24
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: "Lukasz W." <w...@i...pl>


    > wiem o tym, ale auto juz kupilem. Wiedzialem o cenie wymiany tego elementu
    > wczesniej, ale nie oszukujmy sie - 7 letnie auto z przebiegiem ponad 150tys
    > km to nie nowka z salonu, jakies naprawy musza sie zdarzyc. Sprzedajacy
    > uprzedzil ze dwumasa jest oryginalna, wiec nie ma co liczyc na nastepne
    > 100tys km bez jej wymiany. W sumie z obejrzanych przeze mnie calej kupy
    > focusow glownie w komisach, doslownie jeden mial wymieniana dwumase. Reszta
    > chrobotala, miala wyczuwalne luzy i stukala przy odpalaniu/gaszeniu silnika.
    >

    gratuluje zakupu

    mozesz cos wiecej nt sposobu sprawdzania dwumasy?


    L.W.


  • 149. Data: 2010-06-17 09:08:13
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: "szerszen" <s...@t...pl>



    Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:h...@p...onet.pl...

    > Jeśli będzie obowiązek przy każdej, najgłupszej naprawie wpisać w papiery
    > przebieg z licznika i wrzucić taki wpis do głównej bazy to byłoby łatwiej
    > śledzić zużycie auta na przestrzeni lat i wychwytywać tych cofniętych
    > łatwiej.

    ale nie ma glownej bazy, bo i skad mialaby byc, kto mialby ja utrzymywac i
    komu ona potrzebna, oprocz ludzi, ktorzy chca kupic pewne uzywane auto, w
    polsce czesto ciezko wyciagnac informacje o aucie z konkretnego aso, nie
    mowiac juz o sieci dilerskiej, a ty chcesz ogolnonarowdowej bazy ;)




  • 150. Data: 2010-06-17 14:06:52
    Temat: Re: Gdzie kupic uzywke?
    Od: "Pszemol" <P...@P...com>

    "szerszen" <s...@t...pl> wrote in message
    news:hvchjm$icr$1@news.task.gda.pl...
    > Użytkownik "Pszemol" <P...@P...com> napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:h...@p...onet.pl...
    >
    >> Jeśli będzie obowiązek przy każdej, najgłupszej naprawie wpisać w papiery
    >> przebieg z licznika i wrzucić taki wpis do głównej bazy to byłoby łatwiej
    >> śledzić zużycie auta na przestrzeni lat i wychwytywać tych cofniętych
    >> łatwiej.
    >
    > ale nie ma glownej bazy, bo i skad mialaby byc, kto mialby ja utrzymywac i
    > komu ona potrzebna, oprocz ludzi, ktorzy chca kupic pewne uzywane auto,
    > w polsce czesto ciezko wyciagnac informacje o aucie z konkretnego aso, nie
    > mowiac juz o sieci dilerskiej, a ty chcesz ogolnonarowdowej bazy ;)

    Widzisz - handel samochodami które miały cofnięty licznik to przestępstwo.
    Sprzedawca po prostu dokonuje oszustwa. Powinny być stworzone metody
    do utrudniania takiego procederu. Kto jest w Polsce powołany do ochrony
    obywateli przed oszustwami?

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 . 17


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: