-
41. Data: 2012-02-20 18:37:08
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Maciej Bebenek" napisał w wiadomości grup
>> Ale potem przyszedł rok ów 1989. Stało się jasne, że wszystko musi
>> radykalnie się zmienić. Trzeba było być ślepym, żeby nie widzieć.
>
>Jakoś nie pamiętam, żeby ktoś coś takiego mówił w 1989. Gorzej, nawet
>parę
>lat później jakiejś genialnej wizji upadku telefonii stacjonarnej nie
>było.
>Przypomnę, że w momencie pierwszego przetargu na telefonię komórkową
Centertel czy juz GSM ?
>wróźono, że pierwszy milion stuknie gdzieś koło 2005 roku, a w 2010
>dwa
>melony. Potem skorygowano to na melon w 2000 i dwa w 2005. Zgodnie z
>tymi
>prognozami dziś miałoby być jakieś 3, może 4. A stacjonarnych ze 20.
W NMT nie moglo byc zbyt duzej ilosci klientow.
Rozwoj NMT u nas byl z jednej strony spowalniany cenami, a z drugiej
przyspieszony stanem telefonii stacjonarnej - jak ktos mial firme i
zadnej szansy na "druta" w ciagu dwoch miesiecy, to coz bylo robic.
No i "kaloryfer" to nie byl telefon dla kazdego. A na rychla
miniaturyzacje sie nie zanosilo.
A potem przyszedl GSM i wszystko sie zmienilo.
>>> I oczywście już w trakcie realizacji okazalo się, że w conajmniej
>>> dwoch strefach numeracja 6D nie wystarczy. Więc w panice
>>> wprowadzono
>>> 2 nowe SN (26 i 31) i "przetłumaczono" numerację 7D na 6D.
>> I oczywiście trzeba było się ślepo trzymać tych 49 stref. Bo wujek
>> Gierek tak wymyślił, bo w Roku 84 tak przyklepano, bo w totolotku
>> też mają 49.
>Politycy chcieli w 1999 roku zmienić na 16. Tepsa powiedziala, że "se
>ne
>da". I se ne dało.
1999 ... to chyba jeszcze miedzymiastowe musialy byc drogie.
A jak je wprowadzac w jednej strefie ?
>mamy w tej chwili zaalokowanych jakieś 60 mln numerów. Jak oszacować
>zapotrzebowanie na rok 2030?
>Słucham propozycji, wraz z uzasadnieniem.
Jak sie UKE postara ... to ciagle 60-70. Jedna prywatna komorka, jedna
sluzbowa - ile tych telefonow chcesz nosic i po co :-)
No chyba ze lodowka bedzie juz miala swoj numer, pralka, kuchenka :-)
A Niemcy nic sobie z tego nie robia i dlugosci numerow maja rozne.
J.
-
42. Data: 2012-02-20 19:00:52
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Maciej Bebenek napisał:
>>> Pamiętajmy, że koncepcja 49 SN narodziła się gdzieś w I połowie
>>> lat '80 kiedy to:
>>> 1. istniało kilkaset (!) TON-ów czy jak to się nazywało
>>> 2. 90% central pamiętało dziadka Strowgera
>>
>> Ale potem przyszedł rok ów 1989. Stało się jasne, że wszystko musi
>> radykalnie się zmienić. Trzeba było być ślepym, żeby nie widzieć.
>
> Jakoś nie pamiętam, żeby ktoś coś takiego mówił w 1989.
Zacytuję to, co powyżej zostało wycięte -- "Mówienie, to mi zawsze
z łatwością przychodzi".
> Gorzej, nawet parę lat później jakiejś genialnej wizji upadku telefonii
> stacjonarnej nie było.
Powiem więcej -- wciąż takiej wizji nie ma. Dlatego właśnie trzeba było
przewidzieć rozsądny plan wykorzystania numeracji.
> Przypomnę, że w momencie pierwszego przetargu na telefonię komórkową
> wróźono, że pierwszy milion stuknie gdzieś koło 2005 roku, a w 2010 dwa
> melony. Potem skorygowano to na melon w 2000 i dwa w 2005. Zgodnie z tymi
> prognozami dziś miałoby być jakieś 3, może 4. A stacjonarnych ze 20.
Wróżono. Jednocześnie w fusach na dnie ministerialnej filiżanki z kawą
ukazały się grube setki milionów numerów stacjonarnych. Tyle teoretycznie
może udźwignąć plan. A teraz w praktyce brakuje numerów i dla komórek,
i dla stacjonarnych. No i znowu trzeba będzie wydłużać. Bo to nie trzeba
wróżyć i szastać numerami na lewo i na prawo, tylko oszczędnie planować
tak, by nieprzewidziany rozwój wydarzeń nie mógł zaskoczyć.
>>> I oczywście już w trakcie realizacji okazalo się, że w conajmniej
>>> dwoch strefach numeracja 6D nie wystarczy. Więc w panice wprowadzono
>>> 2 nowe SN (26 i 31) i "przetłumaczono" numerację 7D na 6D.
>>
>> I oczywiście trzeba było się ślepo trzymać tych 49 stref. Bo wujek
>> Gierek tak wymyślił, bo w Roku 84 tak przyklepano, bo w totolotku
>> też mają 49.
>
> Politycy chcieli w 1999 roku zmienić na 16. Tepsa powiedziala, że
> "se ne da". I se ne dało.
A ja wciąż mam więcej pretensji do polityków niż do tepsy. Nie wiedzieć
czemu zawsze wierzyli w jej każde słowo. Jak mówiła, że na lokalnych
połączeniach nijak nie idzie zarobić, zysk jest tylko w międzystrefowych,
to wierzyli i pod to pisali prawo. A te strefy, to trzeba było od razu
pogonić. Najpóźniej w czasie wydawania koncesji GSM.
>>> Teraz zmianę taką , jaką realziowano od połowy lat '80 do końca
>>> '90 można wykonać w jedną noc. Wtedy to nie było możliwe. Never.
>>
>> Zależy od której strony na to patrzeć. Jeśli od technicznej -- racja.
>> Ale od organizacyjnej strony -- dokładnie odwrotnie. Dzisiaj już nic
>> nie można zmieniać (a najwyżej ostrożnie dodawać), bo te numerki są
>> zbyt ważne. Ale zaraz po roku 89 można było planować bardziej rozsądnie,
>> nawet jeśli było wiadomo, że realizacja techniczna tych planów musi
>> trochę potrwać.
>
> Pozwolę sobie być odrębnego zdania, chociaż wcale nie twierdzę, że stan
> obecny mnie zadowala ;-)
>
> mamy w tej chwili zaalokowanych jakieś 60 mln numerów. Jak oszacować
> zapotrzebowanie na rok 2030?
> Słucham propozycji, wraz z uzasadnieniem.
60 milionów z miliarda potencjalnie dostępnych, to jest 6% wykorzystania.
W dwudziestoleciu liczba telefonów wzrosła o rząd wielkości. W następnym
już tak nie będzie (bo niby po co?). Ale cyfrę jakąś dołożą, to niemal
pewne, chyba nawet oficjalnie zapowiedziane. Więc alokacja będzie na
poziomie jednego procenta lub poniżej. Uzasadnienie: jak się za coś
zabierają nieudacznicy, to zawsze tak się kończy. To był wariant
optymistyczny. W pesymistycznym planistom numeracyjnym może się udać
wykończenie całej telefonii. Wtedy nie będzie numerów, będą tylko tylko
jakieś literowe identyfikatory niezależne od niczego i nikogo.
--
Jarek
-
43. Data: 2012-02-20 19:13:46
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>>> I oczywiście trzeba było się ślepo trzymać tych 49 stref. Bo wujek
>>> Gierek tak wymyślił, bo w Roku 84 tak przyklepano, bo w totolotku
>>> też mają 49.
>> Politycy chcieli w 1999 roku zmienić na 16. Tepsa powiedziala, że
>> "se ne da". I se ne dało.
>
> 1999 ... to chyba jeszcze miedzymiastowe musialy byc drogie.
> A jak je wprowadzac w jednej strefie ?
Na podstawie odległości między miastami A i B. A że klient nie wie jaki
gdzie kto ma numer? To jego problem, niech się dowie. Teraz też nie wie,
który numer z pleja. Ja wiem, że to tylko teoretycznie, bo w praktyce
przy ówczesnym stanie techniki tak się nie dało. Ale to nawet lepiej --
trzeba było od razu powiedzieć: panowie, wraz z przejściem do jednolitego
planu kończymy ze strefami i międzymiastowymi.
--
Jarek
-
44. Data: 2012-02-20 19:27:50
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: "Mariusz W." <m...@p...fm>
On 20 Lut, 15:59, Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> wrote:
> Co to jest "8-cyfrowa numeracja"? Czegoś takiego nigdy u nas nie było.
Zapewne chodziło o AB+PQCDMU, czyli AB+6D.
> A strefy w stacjonarnej by się i tak zlikwidowało, bo one są po nic.
Przecież nawet jak zlikwidujesz SN, to i tak większość numerów będzie
się opierać na dawnych strefach.
Osobiście, jako zwykły użytkownik nie znający się na technicznych
aspektach telefonii, wolałbym powrót do otwartego planu numeracji, z
numerami stacjonarnymi w formacie AB+PQCDMU, tylko Warszawie i
Katowicam dałbym AB+SPQCDMU, bo chyba tylko tam jest to konieczne.
Warszawie i tak jest konieczne przypisanie jeszcze jednego WSN, bo już
niedługo numery będą się zaczynać od 220xxxxxx. Konieczne byłoby
przywrócenie prefiksu krajowego, najlepiej w obu rodzajach telefonii.
Centrale całkowitą długość numeru rozpoznawały by po AB, bo przecież
już teraz to robią w przypadku alarmowych, HESC czy AUS. Większość
rozmów to rozmowy w jednej strefie, zawsze to lepiej wybierać numer 6-
cyfrowy niż 9-cyfrowy. Wady stref numeracyjnych (np. możliwość
pomylenia AB=88 z AB=87) zostałyby wyeliminowane poprzez wprowadzenie
jednolitej stawki na wszystkie rozmowy w kraju (poza połączeniami
specjalnymi typu 0-700 i podobne). Tylko czy to jest możliwe w obecnym
ustroju?
Z punktu widzenia zwykłego użytkownika jedyną zaletą zamkniętego planu
numeracji jest możliwość przeniesienia numeru niezależnie od położenia
geograficznego a w przyszłości możliwość przeniesienia numeru pomiędzy
operatorem stacjonarnym a komórkowym. Ale to się odbija tym, że zanim
odbiorę telefon nie wiem zupełnie czego się spodziewać, a ma to
istotne znaczenie. Teraz po początku numeru łatwo mogę się domyślić
skąd ktoś dzwoni, a często nawet z dużym prawdopodobieństwem na tej
podstawie domyślić się kto dzwoni.
-
45. Data: 2012-02-20 19:30:37
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
Pan J.F napisał:
>>> Politycy chcieli w 1999 roku zmienić na 16. Tepsa powiedziala, że
>>> "se ne da". I se ne dało.
>
>> 1999 ... to chyba jeszcze miedzymiastowe musialy byc drogie.
>> A jak je wprowadzac w jednej strefie ?
>Na podstawie odległości między miastami A i B. A że klient nie wie
>jaki
>gdzie kto ma numer? To jego problem, niech się dowie. Teraz też nie
>wie,
>który numer z pleja. Ja wiem, że to tylko teoretycznie, bo w praktyce
>przy ówczesnym stanie techniki tak się nie dało.
No, wczesniej sie dalo. Ale chyba troche recznie.
>Ale to nawet lepiej --
>trzeba było od razu powiedzieć: panowie, wraz z przejściem do
>jednolitego
>planu kończymy ze strefami i międzymiastowymi.
W 1989 bylo na to zdecydowanie za wczesnie.
A w 1999 to owszem - juz taka przyszlosc byla juz widoczna. Ale
numerow juz zaczynalo brakowac, a nie w dalekiej przyszlosci.
No i kolejny numer - co z przenosnoscia numeru jesli nie ma stref ?
Owczesne centrale tepsy byly przygotowane na 10 mln routingow ?
J.
-
46. Data: 2012-02-20 21:05:01
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: Grzexs <g...@g...usu-n-to.pl>
> 60 milionów z miliarda potencjalnie dostępnych, to jest 6% wykorzystania.
> W dwudziestoleciu liczba telefonów wzrosła o rząd wielkości. W następnym
> już tak nie będzie (bo niby po co?). Ale cyfrę jakąś dołożą, to niemal
> pewne, chyba nawet oficjalnie zapowiedziane. Więc alokacja będzie na
> poziomie jednego procenta lub poniżej. Uzasadnienie: jak się za coś
> zabierają nieudacznicy, to zawsze tak się kończy. To był wariant
> optymistyczny. W pesymistycznym planistom numeracyjnym może się udać
> wykończenie całej telefonii. Wtedy nie będzie numerów, będą tylko tylko
> jakieś literowe identyfikatory niezależne od niczego i nikogo.
Ja bym wykonał coś w rodzaju komasacji. Np. dawne województwa chełmskie,
lubelskie, zamojskie i bialskopodlaskie - do jednej strefy, uwalniamy 3
dwucyfrowe prefiksy. Podobnie ostrołęckie, łomżyńskie i podobne puszcze,
coś w okolicach Bieszczad i może jakieś okolice Sieradza. Bez ruszania
wielkich miast, a może nawet zmieniając tylko jedną cyfrę w numerze
stacjonarnym dałoby się co nieco wycisnąć z obecnego planu.
--
Grzexs
-
47. Data: 2012-02-20 21:30:57
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Mariusz W. napisał:
>> Co to jest "8-cyfrowa numeracja"? Czegoś takiego nigdy u nas nie było.
>
> Zapewne chodziło o AB+PQCDMU, czyli AB+6D.
Wiem, że o to chodziło, tylko że tak nigdy nie było.
>> A strefy w stacjonarnej by się i tak zlikwidowało, bo one są po nic.
>
> Przecież nawet jak zlikwidujesz SN, to i tak większość numerów będzie
> się opierać na dawnych strefach.
Czasem się biadoli, że w Warszawie może braknąć. Niby teoretycznie jest
10 milionów, ale firmy rezerwują np. po 1000, więc faktycznie może.
Wtedy można by dawać w Warszawie numery z innych stref.
> Osobiście, jako zwykły użytkownik nie znający się na technicznych
> aspektach telefonii, wolałbym powrót do otwartego planu numeracji,
> z numerami stacjonarnymi w formacie AB+PQCDMU, tylko Warszawie i
> Katowicam dałbym AB+SPQCDMU, bo chyba tylko tam jest to konieczne.
W sumie *mogłoby* tak być. Ale zmieniono dodająć numer strwfy, więc
powrót byłby niepoważny.
> Warszawie i tak jest konieczne przypisanie jeszcze jednego WSN, bo
> już niedługo numery będą się zaczynać od 220xxxxxx.
Mnie 220xxxxxx nie przeszkadza, może być nawet 230xxxxxx lub 580xxxxxx.
> Konieczne byłoby przywrócenie prefiksu krajowego, najlepiej w obu
> rodzajach telefonii.
Chcą dodać cyfrę z przodu, nie prefiks.
> Centrale całkowitą długość numeru rozpoznawały by po AB, bo przecież
> już teraz to robią w przypadku alarmowych, HESC czy AUS. Większość
> rozmów to rozmowy w jednej strefie, zawsze to lepiej wybierać numer
> 6-cyfrowy niż 9-cyfrowy.
Ja akurat moge wybierać 6-cyfrowy, bo mam tak zaprogramowaną centralę,
ale wszystke znaki na niebie i ziemi wskazują, że wkrótce każą nam
wybierać 10 cyfr. Albo jeszcze więcej.
> Wady stref numeracyjnych (np. możliwość pomylenia AB=88 z AB=87)
> zostałyby wyeliminowane poprzez wprowadzenie jednolitej stawki na
> wszystkie rozmowy w kraju (poza połączeniami specjalnymi typu 0-700
> i podobne).
Gdyby to zostało zrobione we właściwym czasie, czyli kilkanaście lat
temu, to by nie było teraz tyle problemów z dodawaniem i odejmowaniem
zera itp.
> Tylko czy to jest możliwe w obecnym ustroju?
> Z punktu widzenia zwykłego użytkownika jedyną zaletą zamkniętego planu
> numeracji jest możliwość przeniesienia numeru niezależnie od położenia
> geograficznego a w przyszłości możliwość przeniesienia numeru pomiędzy
> operatorem stacjonarnym a komórkowym. Ale to się odbija tym, że zanim
> odbiorę telefon nie wiem zupełnie czego się spodziewać, a ma to
> istotne znaczenie. Teraz po początku numeru łatwo mogę się domyślić
> skąd ktoś dzwoni, a często nawet z dużym prawdopodobieństwem na tej
> podstawie domyślić się kto dzwoni.
Albo rybki, albo co innego. Jeśli chcieliśmy przenoszenia numerów, to
musi tak być. No i skoro można komórkowe, to dlaczego ze stacjonarnymi
wciąż są ograniczenia? Właściwie to są, ale do ominięcia -- każdy numer
stacjonarny można przenieść do VoIPa, a wtedy wrocławski da się używać
w Gdańsku. Po co więc to "nie da się" w klasycznej PSTN? A właściwie,
skoro juz tak nabałaganiono, to może lepiej zamiast wydłużania scalić
wszystko do kupy po amerykańsku? Niech sie płaci za wszystko ryczałtem
w abonamencie, a do tego właściciel komórki za wychodzące i przychodzące.
--
Jarek
-
48. Data: 2012-02-20 21:35:16
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
>> trzeba było od razu powiedzieć: panowie, wraz z przejściem do
>> jednolitego planu kończymy ze strefami i międzymiastowymi.
>
> W 1989 bylo na to zdecydowanie za wczesnie.
W jakim sensie za wczesnie? Że bidoki nie mogły sobe wyobrazić?
To zamiast wróżyć z fusów, mogli ze szklanej kuli. A jeszcze
lepiej z wnętrzności zarżniętej kury. Tej, co złotej jajka niesie.
> A w 1999 to owszem - juz taka przyszlosc byla juz widoczna. Ale
> numerow juz zaczynalo brakowac, a nie w dalekiej przyszlosci.
W 1999 międzymiastowe były już dawno reliktem przeszłości, sztucznie
utrzymywanym przy życiu. Wtedy istnieniał już GSM, w którym odległość
nie ma znaczenia. W PSTN też nie miała, a liczenie bilingów było
jeszcze bardziej skomplikowane niż teraz. Kompletny bezsens. A jak
kto chce, to może do tego nawet dorobić żewną ideologię -- biznes był
od początku zmuszany do korzystania z drogich komórek, bo nie było
innych możliwości. A często dzwonił tylko lokalnie. No to w zamian
trzeba dać ludowi pracującemu międzymiastowe za cenę lokalnych.
> No i kolejny numer - co z przenosnoscia numeru jesli nie ma stref ?
To chyba ułatwienie, a nie utrudnienie w przenoszeniu.
> Owczesne centrale tepsy byly przygotowane na 10 mln routingow ?
Nie wiem na co były przygotowane, nie muszę wiedzieć, nie chcę wiedzieć.
Ci od planów numeracji też nie powinni się tym interesować.
--
Jarek
-
49. Data: 2012-02-20 21:36:37
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Grzexs napisał:
>> 60 milionów z miliarda potencjalnie dostępnych, to jest 6% wykorzystania.
>> W dwudziestoleciu liczba telefonów wzrosła o rząd wielkości. W następnym
>> już tak nie będzie (bo niby po co?). Ale cyfrę jakąś dołożą, to niemal
>> pewne, chyba nawet oficjalnie zapowiedziane. Więc alokacja będzie na
>> poziomie jednego procenta lub poniżej. Uzasadnienie: jak się za coś
>> zabierają nieudacznicy, to zawsze tak się kończy. To był wariant
>> optymistyczny. W pesymistycznym planistom numeracyjnym może się udać
>> wykończenie całej telefonii. Wtedy nie będzie numerów, będą tylko tylko
>> jakieś literowe identyfikatory niezależne od niczego i nikogo.
>
> Ja bym wykonał coś w rodzaju komasacji. Np. dawne województwa chełmskie,
> lubelskie, zamojskie i bialskopodlaskie - do jednej strefy, uwalniamy 3
> dwucyfrowe prefiksy. Podobnie ostrołęckie, łomżyńskie i podobne puszcze,
> coś w okolicach Bieszczad i może jakieś okolice Sieradza. Bez ruszania
> wielkich miast, a może nawet zmieniając tylko jedną cyfrę w numerze
> stacjonarnym dałoby się co nieco wycisnąć z obecnego planu.
To właśnie należało robić dawno temu. Zaczynając od tego, by numery
w sąsiednich strefach nie zachodziły na siebie. Podejrzewam jednak
(teoria spiskowa), że tepsa specjalnie i złośliwie mogła dawać wszędzie
te same początkowe cyfry.
--
Jarek
-
50. Data: 2012-02-20 22:15:49
Temat: Re: Dawne numery AUS i alarmowe (9xx)
Od: Maciej Bebenek <m...@t...waw.pl>
Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> wrote:
> Pan J.F napisał:
>
>>> trzeba było od razu powiedzieć: panowie, wraz z przejściem do
>>> jednolitego planu kończymy ze strefami i międzymiastowymi.
>>
>> W 1989 bylo na to zdecydowanie za wczesnie.
>
> W jakim sensie za wczesnie? Że bidoki nie mogły sobe wyobrazić?
> To zamiast wróżyć z fusów, mogli ze szklanej kuli. A jeszcze
> lepiej z wnętrzności zarżniętej kury. Tej, co złotej jajka niesie.
>
Nie ma co się denerwować ;-) Z krajów najbliższych schematy numeracyjne
zmieniali sobie Finowei, Czesi, Francuzi czy Wielkobrytańczycy. Ci ostatni
to chyba ze 3 razy w ciągu ostatnich 20 lat. Też nie doszacowali ;-)
Więc ani szklana kula ani fusy ani kura nie pomagały. Ostatnie 20 lat było
w tym względzie ciężkie dla wszystkich.
>
>> Owczesne centrale tepsy byly przygotowane na 10 mln routingow ?
>
> Nie wiem na co były przygotowane, nie muszę wiedzieć, nie chcę wiedzieć.
> Ci od planów numeracji też nie powinni się tym interesować.
Dokładnie - plan numeracyjny nie ma nic wspólnego z przenoszeniem.
A przenoszenie w małej skali robi się jako Onward Routing, a w większej
jako któryś z systemów sieci inteligentnej: ACQ albo QoR.