-
51. Data: 2014-10-20 22:16:50
Temat: Re: Czy to kolejne nieuczciwe praktyki Sony?
Od: Piotr Kosewski <p...@m...nowhere>
On 2014-10-20 21:43, Paweł Pawłowicz wrote:
> Powie. Bo dobrze wie, że jeśli zrobi mnie w balona, to następnym razem
> pójdę do innego.
A jeśli sprzedawców gruszek byłoby 10 na świecie i wszyscy mieliby
leżące od tygodnia gruszki?
Poza tym bez żartów. Ile osób zmieni system foto ze względu na słabe
dobrowolne ubezpieczenie sprzętu? :D
Sony wciska klientom taki produkt (nie swój!), bo może sobie na to
pozwolić.
pozdrawiam,
Piotr Kosewski
-
52. Data: 2014-10-20 22:55:22
Temat: Re: Czy to kolejne nieuczciwe praktyki Sony?
Od: Sylwester Zarębski <z...@i...net.pl>
Dnia Mon, 20 Oct 2014 21:20:55 +0200, Piotr Kosewski napisał(a):
[...]
> A sprzedawca gruszek na targu powie Ci, że leżą od tygodnia?
Właśnie! Dobry sprzedawca powie, kiepski (vide Sony) raczej nie.
--
pozdrawiam
Sylwester Zarębski
Aby wysłać email zmień zbieracz w adresie na sylwek
-
53. Data: 2014-10-21 20:28:00
Temat: Re: Czy to kolejne nieuczciwe praktyki Sony?
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
Sylwester Zarębski <z...@i...net.pl> writes:
>> A sprzedawca gruszek na targu powie Ci, że leżą od tygodnia?
>
> Właśnie! Dobry sprzedawca powie, kiepski (vide Sony) raczej nie.
Dobry sprzedawca nie będzie badziewia oferował, ew. będzie sprzedawał po
znacznie obniżonej cenie.
Wszystkie takie ubezpieczenia nie mają żadnego sensu ekonomicznego dla
klienta, no może poza jakimiś superspecyficznymi przypadkami. Natomiast
korzystne jest kupowanie sprzętu, do którego oferowane są przedłużone
gwarancje (ale bez (odpłatnego) korzystania z nich), ponieważ zachodzi
podejrzenie, że sprzęt ma większą szansę wytrzymać dłużej (producent nie
oferowałby przedłużenia gwarancji, gdyby sprzęt typowo psuł się po roku
lub dwóch).
--
Krzysztof Hałasa
-
54. Data: 2014-10-22 16:56:29
Temat: Re: Czy to kolejne nieuczciwe praktyki Sony?
Od: Sylwester Zarębski <z...@i...net.pl>
Dnia Tue, 21 Oct 2014 20:28:00 +0200, Krzysztof Halasa napisał(a):
[...]
> Wszystkie takie ubezpieczenia nie mają żadnego sensu ekonomicznego dla
> klienta, no może poza jakimiś superspecyficznymi przypadkami. Natomiast
> korzystne jest kupowanie sprzętu, do którego oferowane są przedłużone
> gwarancje (ale bez (odpłatnego) korzystania z nich), ponieważ zachodzi
> podejrzenie, że sprzęt ma większą szansę wytrzymać dłużej (producent nie
> oferowałby przedłużenia gwarancji, gdyby sprzęt typowo psuł się po roku
> lub dwóch).
Oczywiście, ale tylko pod warunkiem gdy sprzedawca/producent nazywa
sprzedawany produkt po imieniu, np. "Przedłużona gwarancja", a nie
"Ochrona przed przypadkowymi uszkodzeniami", z której zapisów wynika, że
przed żadnymi przypadkowymi uszkodzeniami nie chroni.
Kolejna wpadka Sony i kolejny powód by odradzać produkty tej firmy
(choćby nawet były dobre).
--
pozdrawiam
Sylwester Zarębski
Aby wysłać email zmień zbieracz w adresie na sylwek
-
55. Data: 2014-10-27 22:47:09
Temat: Re: Czy to kolejne nieuczciwe praktyki Sony?
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
Sylwester Zarębski <z...@i...net.pl> writes:
> Oczywiście, ale tylko pod warunkiem gdy sprzedawca/producent nazywa
> sprzedawany produkt po imieniu, np. "Przedłużona gwarancja", a nie
> "Ochrona przed przypadkowymi uszkodzeniami", z której zapisów wynika, że
> przed żadnymi przypadkowymi uszkodzeniami nie chroni.
Tego nie wiem, ale jasne jest chyba, że kwota, która należy zapłacić za
"ochronę" przed (prawdziwymi lub nie) przypadkowymi (lub innymi)
uszkodzeniami musi być większa niż wartość oczekiwana szkód związanych
z takimi uszkodzeniami. O ile ubezpieczenia w "poważnych" sprawach
mogę zrozumieć (spekulacja np. życiem swoim i rodziny może nie być
komfortowa), o tyle w przypadku zwykłego aparatu fotograficznego, nie
wiem do kogo adresowane są takie "produkty ubezpieczeniowe". Może to
rzeczywiście podatek od słabych z matematyki :-)
> Kolejna wpadka Sony i kolejny powód by odradzać produkty tej firmy
> (choćby nawet były dobre).
Jak dla mnie, to jest po prostu powód (nie żeby był potrzebny, inne są
wystarczające), by nie korzystać z takiej "ochrony". Natomiast ich
produkty, przynajmniej niektóre, wydają się rzeczywiście korzystne,
zwłaszcza w bardziej specjalizowanych zastosowaniach (w sensie
niekoniecznie "do wszystkiego").
--
Krzysztof Hałasa
-
56. Data: 2014-10-28 19:02:44
Temat: Re: Czy to kolejne nieuczciwe praktyki Sony?
Od: Piotr Kosewski <p...@m...nowhere>
On 2014-10-27 22:47, Krzysztof Halasa wrote:
> Tego nie wiem, ale jasne jest chyba, że kwota, która należy zapłacić za
> "ochronę" przed (prawdziwymi lub nie) przypadkowymi (lub innymi)
> uszkodzeniami musi być większa niż wartość oczekiwana szkód związanych
> z takimi uszkodzeniami. O ile ubezpieczenia w "poważnych" sprawach
> mogę zrozumieć (spekulacja np. życiem swoim i rodziny może nie być
> komfortowa), o tyle w przypadku zwykłego aparatu fotograficznego, nie
> wiem do kogo adresowane są takie "produkty ubezpieczeniowe". Może to
> rzeczywiście podatek od słabych z matematyki :-)
Niekoniecznie. Szkoda to szkoda - nie ważne czy coś jest warte
1 000 czy 1 000 000 zł. Po prostu zapłacisz 10 lub 10 000 za ochronę. :)
Takie mamy czasy, że spora część osób nosi przy sobie kilka tysięcy
złotych w "sztuce" (a niektórzy kilkadziesiąt). Ubezpieczenie nie
szkodzi, a może oszczędzi trochę płaczu. ;)
Nie mniej przy czymś takim jak "przedłużona gwarancja" można się
na moment pochylić nad sensem użycia słowa "ubezpieczenie". Zresztą
tak samo jak w przypadku tzw. "ubezpieczenia na życie" oraz "ubezpieczeń
zdrowotnych" (tych oznaczających de facto dostęp do usług medycznych).
pozdrawiam,
Piotr Kosewski
-
57. Data: 2014-10-31 15:36:16
Temat: Re: Czy to kolejne nieuczciwe praktyki Sony?
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
Piotr Kosewski <p...@m...nowhere> writes:
>> Tego nie wiem, ale jasne jest chyba, że kwota, która należy zapłacić za
>> "ochronę" przed (prawdziwymi lub nie) przypadkowymi (lub innymi)
>> uszkodzeniami musi być większa niż wartość oczekiwana szkód związanych
>> z takimi uszkodzeniami. O ile ubezpieczenia w "poważnych" sprawach
>> mogę zrozumieć (spekulacja np. życiem swoim i rodziny może nie być
>> komfortowa), o tyle w przypadku zwykłego aparatu fotograficznego, nie
>> wiem do kogo adresowane są takie "produkty ubezpieczeniowe". Może to
>> rzeczywiście podatek od słabych z matematyki :-)
>
> Niekoniecznie. Szkoda to szkoda - nie ważne czy coś jest warte
> 1 000 czy 1 000 000 zł. Po prostu zapłacisz 10 lub 10 000 za ochronę. :)
Czyli właśnie koniecznie.
1% przy szkodach przypadkowych? Chyba miesięcznie?
> Takie mamy czasy, że spora część osób nosi przy sobie kilka tysięcy
> złotych w "sztuce" (a niektórzy kilkadziesiąt). Ubezpieczenie nie
> szkodzi, a może oszczędzi trochę płaczu. ;)
To jest inna sprawa. Faktem jest, że się nie opłaca, tzn. opłaca się
ubezpieczycielowi.
Pomijając sytuacje, o których napisałem (ktoś rozbijający aparaty co
chwilę - ale nie wiem, czy takiemu komuś sprzedadzą kolejne
ubezpieczenia), to po kilku latach "bezszkodowych" za zaoszczędzone
pieniądze można kupić nowy sprzęt. Trzeba też wziąć pod uwagę, że
uszkodzenie zwykle nie niszczy wszystkiego (np. wszystkich obiektywów,
lamp itd).
> Nie mniej przy czymś takim jak "przedłużona gwarancja" można się
> na moment pochylić nad sensem użycia słowa "ubezpieczenie". Zresztą
> tak samo jak w przypadku tzw. "ubezpieczenia na życie" oraz "ubezpieczeń
> zdrowotnych" (tych oznaczających de facto dostęp do usług medycznych).
Faktem jest, że to się nie opłaca. W przypadku "usług medycznych" (ale
nie ubezpieczenia "na życie") zmniejszamy jednak prawdopodobieństwo
sytuacji krytycznej (dla powodzenia "misji"), a nie znam nikogo, dla
kogo rozwalenie np. aparatu albo innego obiektywu byłoby krytyczne
(jeśli chodzi o płacz albo inne wulgaryzmy, to nie wiem). Niezależnie
od tego, ile to kosztuje.
BTW dostęp do usług medycznych (tych poza NFZ) można opłacić też
gotówką.
--
Krzysztof Hałasa
-
58. Data: 2014-10-31 19:06:16
Temat: Re: Czy to kolejne nieuczciwe praktyki Sony?
Od: Piotr Kosewski <p...@m...nowhere>
On 2014-10-31 15:36, Krzysztof Halasa wrote:
> Czyli właśnie koniecznie.
> 1% przy szkodach przypadkowych? Chyba miesięcznie?
Zależy co ubezpieczasz. Ubezpieczenia nieruchomości często mają składkę
(roczną) w okolicy 1% sumy ubezpieczenia.
Oczywiście istnieją tańsze (np. OC) i droższe (np. autocasco).
Jeśli mówimy o kompleksowym ubezpieczeniu np. aparatu (kradzież i
uszkodzenie), to 1% rzeczywiście mało realny.;)
> To jest inna sprawa. Faktem jest, że się nie opłaca, tzn. opłaca się
> ubezpieczycielowi.
No i znowu: zależy. Ubezpieczycielowi musi się opłacać cały portfel
ubezpieczonych. A Ty możesz być albo takim mało szkodowym
albo takim bardzo szkodowym. Masz nad firmą przewagę informacji.
Jedni zabierają aparat 2 razy w roku na imieniny cioci, a inni co
drugi dzień leżą z nim w błocie. Jedni fotografują w studio, a innych
pasjonują biedne dzielnice i ciemne zaułki.
Części klientów na pewno się polisa opłaci. :)
> Pomijając sytuacje, o których napisałem (ktoś rozbijający aparaty co
> chwilę - ale nie wiem, czy takiemu komuś sprzedadzą kolejne
> ubezpieczenia)
Nie ma w Polsce (jeszcze) rejestru takich małych szkód majątkowych.
Jeśli boisz się odmowy, to możesz zmieniać firmę za każdym razem
(a taką polisę oferuje pewnie przynajmniej 10 firm).
, to po kilku latach "bezszkodowych" za zaoszczędzone
> pieniądze można kupić nowy sprzęt. Trzeba też wziąć pod uwagę, że
> uszkodzenie zwykle nie niszczy wszystkiego (np. wszystkich obiektywów,
> lamp itd).
Z dzisiejszego punktu widzenia masz takie samo prawdopodobieństwo szkody
jutro jak 31.10.2015. A chroniony jesteś cały czas tak samo.
Ubezpieczenie to nie produkt do oszczędzania pieniędzy. Mówimy
o ochronie przed czymś nieprzewidywalnym i bardzo kosztownym.
> Faktem jest, że to się nie opłaca. W przypadku "usług medycznych" (ale
> nie ubezpieczenia "na życie") zmniejszamy jednak prawdopodobieństwo
> sytuacji krytycznej (dla powodzenia "misji"), a nie znam nikogo, dla
> kogo rozwalenie np. aparatu albo innego obiektywu byłoby krytyczne
> (jeśli chodzi o płacz albo inne wulgaryzmy, to nie wiem). Niezależnie
> od tego, ile to kosztuje.
No dobra. Idziesz do sklepu, kupujesz Nikona D4s i za kilka dni jedziesz
pstrykać zlecenie życia: ślub na bogato za 10kPLN. Wkładasz sprzęt do
bagażnika i jedziesz. Na pierwszych światłach w tył wjeżdża Ci autobus
z niesprawnymi hamulcami:
http://www.tvp.info/17254802/porazajace-wyniki-kontr
oli-autobusow-podmiejskich-w-warszawie-sprawnych-bra
k
Tracisz aparat za 25k i zlecenie za 10k. Nawet jeśli zarabiasz
100k rocznie netto, to taka kwota może zaboleć. Szczególnie jeśli
właśnie wyzerowałeś budżet na sprzęt i teraz musisz wziąć kredyt, żeby
szybko kupić nowy i dalej zarabiać.
Ubezpieczenie może Ci pokryć i aparat i stracony zarobek (lub jego
część). Pewnie: istnieje szansa, że przez 40 lat pracy do takich
polis jednak dopłacisz. Tak jak istnieje szansa, że nigdy nie będziesz
miał wypadku, więc nigdy nie skorzystasz z polisy autocasco. Ale
istnieje też szansa, że przynajmniej raz w życiu uratują Ci tyłek.
Płacisz ekstra właśnie za to uratowanie tyłka.
> BTW dostęp do usług medycznych (tych poza NFZ) można opłacić też
> gotówką.
Oczywiście. I firmy medyczne - podobnie jak ubezpieczyciele też
muszą zarabiać na całym portfelu klientów. Niektórzy mają
abonament, a tylko raz w roku idą na przegląd stomatologiczny
albo do internisty z przeziębieniem w listopadzie. Ale niektórym
się ten abonament bardzo opłaca.
Wystarczy, że przytrafi Ci się jakiś większy problem: ortopedyczny,
gastrologiczny itp. Wizyty u lekarzy kilku specjalności, badania
diagnostyczne, ew. jakieś proste zabiegi czy rehabilitacja. Taka
impreza może pochłonąć kilkanaście tysięcy złotych.
Abonament w sieci medycznej to ~1500 zł rocznie. :)
W tym roku niczego poważnego nie leczyłem, ale podejrzewam, że normalne
korzystanie (przeglądy zębów, okazjonalne wizyty itp.) już pożarłyby
kilkaset złotych.
pozdrawiam,
Piotr Kosewski
-
59. Data: 2014-11-01 00:05:07
Temat: Re: Czy to kolejne nieuczciwe praktyki Sony?
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
Piotr Kosewski <p...@m...nowhere> writes:
>> To jest inna sprawa. Faktem jest, że się nie opłaca, tzn. opłaca się
>> ubezpieczycielowi.
>
> No i znowu: zależy. Ubezpieczycielowi musi się opłacać cały portfel
> ubezpieczonych. A Ty możesz być albo takim mało szkodowym
> albo takim bardzo szkodowym. Masz nad firmą przewagę informacji.
Owszem. Ale tak normalnie, to ludzie nie są jednak totalnymi pechowcami.
> Jedni zabierają aparat 2 razy w roku na imieniny cioci, a inni co
> drugi dzień leżą z nim w błocie. Jedni fotografują w studio, a innych
> pasjonują biedne dzielnice i ciemne zaułki.
> Części klientów na pewno się polisa opłaci. :)
Jest tu także jeden dodatkowy problem, o którym wielu nabywców polis
początkowo nie myśli. Mianowicie, problem z egzekucją odszkodowania.
Bardzo łatwo może okazać się (i często się okaże), że mały druczek
wyklucza odpowiedzialność za daną szkodę, a jeśli nawet obiektywnie nie
wyklucza, to w interpretacji ubezpieczyciela wyklucza. Zamiast
teoretycznego spokoju mamy wtedy stres związany np. z dochodzeniem
swojego na drodze sądowej itd. Przy małych kwotach to pewnie kompletnie
nieopłacalne.
>> Pomijając sytuacje, o których napisałem (ktoś rozbijający aparaty co
>> chwilę - ale nie wiem, czy takiemu komuś sprzedadzą kolejne
>> ubezpieczenia)
>
> Nie ma w Polsce (jeszcze) rejestru takich małych szkód majątkowych.
> Jeśli boisz się odmowy, to możesz zmieniać firmę za każdym razem
> (a taką polisę oferuje pewnie przynajmniej 10 firm).
No ale tu (Sony) pewnie jest to jedna konkretna firma, nie? Niezależne
ubezpieczenia są pewnie droższe.
> , to po kilku latach "bezszkodowych" za zaoszczędzone
>> pieniądze można kupić nowy sprzęt. Trzeba też wziąć pod uwagę, że
>> uszkodzenie zwykle nie niszczy wszystkiego (np. wszystkich obiektywów,
>> lamp itd).
>
> Z dzisiejszego punktu widzenia masz takie samo prawdopodobieństwo szkody
> jutro jak 31.10.2015. A chroniony jesteś cały czas tak samo.
Owszem, ale co mi z tego, jeśli przy moim "współczynniku szkodowości"
zamiast płacić za ochronę mogę sobie kupić zapasowy sprzęt, albo po
prostu mieć na niego pieniądze? Zdecydowanie łatwiej dochodzi się
wypłaty ubezpieczenia z własnego portfela (w którym mamy takie
oszczędności) niż od ubezpieczyciela.
Chyba że szkoda jest drobna, ale na takie ubezpieczenie też jest zbędne
i tym bardziej się nie opłaca.
> Ubezpieczenie to nie produkt do oszczędzania pieniędzy. Mówimy
> o ochronie przed czymś nieprzewidywalnym i bardzo kosztownym.
Owszem, ale takie rzeczy bardziej mi się kojarzą z operacją za pół
miliona (której ZUS ani typowe "prywatne ubezpieczenie" też niestety
raczej nie sfinansuje) niż z aparatem za, powiedzmy, 10 kzł.
> No dobra. Idziesz do sklepu, kupujesz Nikona D4s i za kilka dni jedziesz
> pstrykać zlecenie życia: ślub na bogato za 10kPLN. Wkładasz sprzęt do
> bagażnika i jedziesz. Na pierwszych światłach w tył wjeżdża Ci autobus
> z niesprawnymi hamulcami:
> http://www.tvp.info/17254802/porazajace-wyniki-kontr
oli-autobusow-podmiejskich-w-warszawie-sprawnych-bra
k
Wtedy i tak z takiego ubezpieczenia nie dostaniesz wypłaty, bo główną
zasadą jest to, że nie możesz "zarobić" na szkodzie, a przecież
podstawowe roszczenie będziesz miał do sprawcy wypadku / jego
ubezpieczyciela / UFG.
Poza tym przy takim zdarzeniu aparat w bagażniku będzie najmniejszym
z moich problemów. Dodatkowo, pewnie nic mu się nie stanie.
> Ubezpieczenie może Ci pokryć i aparat i stracony zarobek (lub jego
> część).
No ale chyba nie to konkretne.
Tak realistycznie, to z tym straconym zarobkiem, to bym się nie
nastawiał na jakąkolwiek część. No chyba że masz specjalne ubezpieczenie
na taką okazję.
> Pewnie: istnieje szansa, że przez 40 lat pracy do takich
> polis jednak dopłacisz. Tak jak istnieje szansa, że nigdy nie będziesz
> miał wypadku, więc nigdy nie skorzystasz z polisy autocasco. Ale
> istnieje też szansa, że przynajmniej raz w życiu uratują Ci tyłek.
> Płacisz ekstra właśnie za to uratowanie tyłka.
Jasne. Statystycznie, przegrywam.
> Oczywiście. I firmy medyczne - podobnie jak ubezpieczyciele też
> muszą zarabiać na całym portfelu klientów. Niektórzy mają
> abonament, a tylko raz w roku idą na przegląd stomatologiczny
> albo do internisty z przeziębieniem w listopadzie. Ale niektórym
> się ten abonament bardzo opłaca.
>
> Wystarczy, że przytrafi Ci się jakiś większy problem: ortopedyczny,
> gastrologiczny itp. Wizyty u lekarzy kilku specjalności, badania
> diagnostyczne, ew. jakieś proste zabiegi czy rehabilitacja. Taka
> impreza może pochłonąć kilkanaście tysięcy złotych.
> Abonament w sieci medycznej to ~1500 zł rocznie. :)
Jasne. Tak jak zwykle, statystycznie znów przegrywam. Z tą różnicą, że
wiele z tych rzeczy opłaci NFZ, kosztem pewnie dłuższego czekania. Ale
faktem jest że koszt "ubezpieczenia" w NFZ jest często wielokrotnie
wyższy.
> W tym roku niczego poważnego nie leczyłem, ale podejrzewam, że normalne
> korzystanie (przeglądy zębów, okazjonalne wizyty itp.) już pożarłyby
> kilkaset złotych.
Przegląd zębów kosztuje ze 30 zł i nie przeprowadza się go co miesiąc.
Nie jestem pewien czy abonament za 1500 zł rocznie obejmuje jakieś
droższe działania stomatologiczne. Ale może coś obejmuje, zależy gdzie.
--
Krzysztof Hałasa