eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaCo mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 201

  • 11. Data: 2014-06-30 14:49:31
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil>

    Jarosław Sokołowski wrote:

    > Sieć i centrale były rzecz jasna od 39 roku
    > pod zarządem niemieckim, ale dla wszystkich było oczywiste, że
    > rozmów telefonicznych się nie podsłuchuje. "Się nie podsłuchuje"
    > -- tak najlepiej powiedzieć, a nie że był jakiś rozkaz, ustawa,
    > czy dekret.

    Mity. To byli ludzie, którzy innymi ludźmi regularnie palili
    w piecach, ale ich rycerski honor powstrzymywał od podsłuchiwania
    Untermenschów... Możliwości technicznych do inwigilacji na masową
    skalę nie mieli, to i nie podsłuchiwali. Teraz mają, to podsłuchują.

    Pozrawiam, Piotr


  • 12. Data: 2014-06-30 14:55:19
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil>

    Adam wrote:

    > Dudajewa raczej nie pelengowali. A nawet jeśli to była typowa pelengacja
    > na 2 lub 3 wiązki, to współczesny system namierzający raczej szybciej
    > reaguje, niż hipotetyczny "Niemiec" w suce kręcący korbką i ze
    > słuchawkami na uszach.

    On nawet nie musi szczególnie szybko reagować, choć zapewne i tak
    to robi. Dzisiejsze możliwości techniczne pozwalają przecież zgrać
    kilkusekundowy fragment całego widma do n Ghz (a co dopiero jego
    wycinka) do pamięci i sobie pelengację zrobić off-line. Jedyne,
    co trzeba, to mieć porządnie zsynchronizowane zegary, ale po ile
    chodzą wzorce rubidowe na eBayu? 300 dolców? :-)

    To jest fajne wyzwanie dla zaawansowanych amatorów/studentów, a nie
    dla specjalistów.

    Pozdrawiam, Piotr


  • 13. Data: 2014-06-30 15:09:28
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: "Dariusz K. Ładziak" <d...@n...pl>

    Użytkownik Adam napisał:

    > Dudajewa raczej nie pelengowali. A nawet jeśli to była typowa pelengacja
    > na 2 lub 3 wiązki, to współczesny system namierzający raczej szybciej
    > reaguje, niż hipotetyczny "Niemiec" w suce kręcący korbką i ze
    > słuchawkami na uszach.

    Współczesne systemy to wieloantenowe układy z modulacją amplitudy
    sygnału odbieranego z każdej z anten przebiegiem o fazie ciut
    przesuniętej do anten sąsiednich. Nic się fizycznie nie kręci a namiar
    na sygnał odbierany dostaje się w czasie rzędu milisekund.

    --
    Darek


  • 14. Data: 2014-06-30 15:11:02
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: Adam <a...@p...onet.pl>

    W dniu 2014-06-30 14:37, Jarosław Sokołowski pisze:
    > Pan Adam napisał:
    >
    >>>> Gdyby partyzanci używali telefonów komórkowych, to pewnie
    >>>> włączaliby na chwilę, żeby nadać SMS - natomiast Niemcy nie
    >>>> zdążyliby ustalić wiązki z 2 anten.
    >>>
    >>> Ruscy w ten sposób trafili Dudajewa. Z grubej rury, rakietą.
    >>> Namierzyli z samolotu jego telefon (satelitarny, ale to bez
    >>> różnicy) w czasie rozmowy.
    >>
    >> Ale mnie interesuje taka hipotetyczna sytuacja:
    >>
    >> "Niemcy" mają technikę z roku 1944
    >> "Nasi" mają technikę współczesną.
    >
    > Ech, gdybyśmy mieli współczesną technikę, to dopiero byśmy im
    > dali do wiwatu! Dla mnie, to takie gdybanie wykracza już poza
    > granice absurbu. Jaką komórkę by mieli ci partyzanci? Tak-Taka
    > z T-Mobile?
    >
    > O czym innym teraz pomyślałem. Opowiadali mi ludzie pamiętający
    > Powstanie Warszawskie, że często meldunki i rozkazy przekazywano
    > wtedy przez telefon. Sieć i centrale były rzecz jasna od 39 roku
    > pod zarządem niemieckim, ale dla wszystkich było oczywiste, że
    > rozmów telefonicznych się nie podsłuchuje. "Się nie podsłuchuje"
    > -- tak najlepiej powiedzieć, a nie że był jakiś rozkaz, ustawa,
    > czy dekret. Dzisiaj (wczoraj, przedwczoraj -- w każdym razie
    > nie tak dawno) władza stwierdziła, że podsłuchiwanie jest całkiem
    > w porządku i nie ma czego się wstydzić. A przykład idzie z góry.
    > Więc mamy to, co mamy. Co tu więcej dodać? :- (_,_) .:.
    >

    Czytałem, że Niemcy mieli (zwłaszcza we Francji) całe budynki
    przeznaczone dla "podsłuchiwaczy".
    Ken Follet nie jest oczywiście historykiem, ale coś na ten temat pisał
    bodajże w "Kryptonimie Kawki" - jednak czytałem w opracowaniach
    historycznych.

    Natomiast Stasi (DDR) już taka "uprzejma" nie była :(


    --
    Pozdrawiam.

    Adam


  • 15. Data: 2014-06-30 15:17:31
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>


    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:slrnlr2mgc.v7i.jaros@falcon.lasek.waw.pl...

    > Ech, gdybyśmy mieli współczesną technikę, to dopiero byśmy im
    > dali do wiwatu! Dla mnie, to takie gdybanie wykracza już poza
    > granice absurbu.

    Absurd absurdem, ale mało to zabawnych filmów opiera się na zderzeniu
    technologii różnych epok.
    Ja uważam, że fajnie by było spotkać się z Rejewskim, Różyckim i Zygalskim
    mając pod pachą współczesnego notebooka (może lepiej palmtopa bo te to
    jeszcze nie RoHS bywały). Jak tylko skonstruuję wehikuł czasu to zaraz się
    wybiorę :).
    P.G.


  • 16. Data: 2014-06-30 15:25:14
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: "Dariusz K. Ładziak" <d...@n...pl>

    Użytkownik Piotr Wyderski napisał:
    > Jarosław Sokołowski wrote:
    >
    > > Sieć i centrale były rzecz jasna od 39 roku
    >> pod zarządem niemieckim, ale dla wszystkich było oczywiste, że
    >> rozmów telefonicznych się nie podsłuchuje. "Się nie podsłuchuje"
    >> -- tak najlepiej powiedzieć, a nie że był jakiś rozkaz, ustawa,
    >> czy dekret.
    >
    > Mity. To byli ludzie, którzy innymi ludźmi regularnie palili
    > w piecach, ale ich rycerski honor powstrzymywał od podsłuchiwania
    > Untermenschów... Możliwości technicznych do inwigilacji na masową
    > skalę nie mieli, to i nie podsłuchiwali. Teraz mają, to podsłuchują.

    Kłania się tu Wyprawa Szósta. I Zbójca Gębon spod zwałów papierowej taśmy...

    --
    Darek


  • 17. Data: 2014-06-30 15:34:39
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: Adam <a...@p...onet.pl>

    W dniu 2014-06-30 15:17, Piotr Gałka pisze:
    >
    > Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w
    > wiadomości news:slrnlr2mgc.v7i.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
    >
    >> Ech, gdybyśmy mieli współczesną technikę, to dopiero byśmy im
    >> dali do wiwatu! Dla mnie, to takie gdybanie wykracza już poza
    >> granice absurbu.
    >
    > Absurd absurdem, ale mało to zabawnych filmów opiera się na zderzeniu
    > technologii różnych epok.
    > Ja uważam, że fajnie by było spotkać się z Rejewskim, Różyckim i
    > Zygalskim mając pod pachą współczesnego notebooka (może lepiej palmtopa
    > bo te to jeszcze nie RoHS bywały). Jak tylko skonstruuję wehikuł czasu
    > to zaraz się wybiorę :).

    A ja bym zaczął od Kamińskiego i Kurka :)


    A na temat nie patrzę jak na absurd, tylko zabawę intelektualną
    wyłącznie w aspekcie technicznym.
    Czasami w niektórych programach popularno-naukowych mówi się o innych
    cywilizacjach.
    My siejemy w eter.
    Oni może też.
    Według niektórych, powinniśmy się "dogadać"

    Ale co, jeśli oni nie mają przyrządów do obierania fal
    elektro-magnetycznych? Jeśli ich technika opiera się na "czymś innym"?
    Wtedy będą głusi na nasze sygnały i vice-versa.

    Coś podobnie, jak owi wojenni Niemcy - nie mogliby wiedzieć o istnieniu
    WiFi, gdyż ich zakres pomiarowy nie obejmował tego pasma.


    --
    Pozdrawiam.

    Adam


  • 18. Data: 2014-06-30 15:36:02
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Piotr Wyderski napisał:

    >> Sieć i centrale były rzecz jasna od 39 roku pod zarządem niemieckim,
    >> ale dla wszystkich było oczywiste, że rozmów telefonicznych się nie
    >> podsłuchuje. "Się nie podsłuchuje" -- tak najlepiej powiedzieć, a nie
    >> że był jakiś rozkaz, ustawa, czy dekret.
    >
    > Mity. To byli ludzie, którzy innymi ludźmi regularnie palili
    > w piecach, ale ich rycerski honor powstrzymywał od podsłuchiwania
    > Untermenschów...

    Tak się teraz zastanawiam, czy w okupowanej Warszawie więcej telefonów
    zainstalowanych było w domach Untermenschów, czy...

    > Możliwości technicznych do inwigilacji na masową skalę nie mieli,
    > to i nie podsłuchiwali. Teraz mają, to podsłuchują.

    To *podsłuchiwali*, czy *nie mieli możliwości*? Myślę, że po prostu byli
    realistami. Podsłuchiwać można było wtedy tylko "on-line" i "real time".
    Więc gdyby chcieć to robić skutecznie, to by trzeba było użyć tyle sił,
    że by się to nie opłacało. Więc "się nie podsłuchiwało".

    Tego realizmu brakuje współczesnym -- ładują górę kasy (nie swojej
    w dodatku, naszej) w zupełnie nieskuteczne systemy inwigilacji. Nie
    dociera do niech, że przy obecnym stanie techniki i wiedzy, przy tych
    wszystkich kryptografiach, steganografiach i czort wie czym jeszcze,
    jeśli jakiś bad guy będzie chciał się tajnie zmówić z drugim bad guyem,
    to zrobi to z łatwością. A cała ta kasa jest wydana na marne, może
    najwyżej dać wiedzę na temat ogonów wołowych z rozmów prowadzonych
    przez niekumatych.

    Jakeśmy mielie na studiach w 1981 roku jakies praktyki, to kolegów
    rzuciło do fabryki Mera-Cośtam. Studenty montowały tam ogromne
    szafy wypełnione kasetowymi magnetofonami (jakieś japońskie werki,
    przewyższające jakością wszystko, co w uspołecznionym handlu dało
    się kupić). Tylko nikt nie wiedział po co to jest. A po co było, to
    się okazało jakiś rok później, gdy nazad włączono ludziom telefony,
    ale już z przebijającym się przez sygnał dzwonienia komunikatem
    "rozmowa kontrolowana". To był ostatni czas, kiedy podsłuchy można
    było uznać za uzasadnione. Oczywiście tylko z techniczno-praktycznego
    punktu widzenia. Bo jeśli chodzi o budowanie relacji państwo-obywatel,
    zawsze i wszędzie jest to prosta droga do upadku (obyczajów, cywilizacji
    i wszystkiego innego).

    --
    Jarek


  • 19. Data: 2014-06-30 15:48:50
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Dariusz K. Ładziak napisał:

    >>> Sieć i centrale były rzecz jasna od 39 roku pod zarządem niemieckim,
    >>> ale dla wszystkich było oczywiste, że rozmów telefonicznych się nie
    >>> podsłuchuje. "Się nie podsłuchuje" -- tak najlepiej powiedzieć, a nie
    >>> że był jakiś rozkaz, ustawa, czy dekret.
    >>
    >> Mity. To byli ludzie, którzy innymi ludźmi regularnie palili
    >> w piecach, ale ich rycerski honor powstrzymywał od podsłuchiwania
    >> Untermenschów... Możliwości technicznych do inwigilacji na masową
    >> skalę nie mieli, to i nie podsłuchiwali. Teraz mają, to podsłuchują.
    >
    > Kłania się tu Wyprawa Szósta. I Zbójca Gębon spod zwałów papierowej taśmy...

    Ech, gdyby jeszcze raczyli mieć w pamięci jeden z morałów Wyprawy Pierwszej,
    ten związany z eksploatacją elektrybałta:

    Kiedy jednak w następnym miesiącu przyszedł rachunek za elektryczność
    pochłoniętą przez maszynę, pociemniało mu w oczach. Rad był zasięgnąć
    rady starego druha Klapaucjusza, lecz ów zniknął, jakby się pod nim
    ziemia rozwarła. Skazany na własny koncept, pewnej nocy Trurl odciął
    maszynie dopływ prądu, rozebrał ją, załadował na statek, wywiózł na
    pewną niewielką planetoidę i tam zmontował na powrót, przydawszy jej,
    jako źródło energii twórczej, stos atomowy.

    Niestety, wielkiej nadziei na to nie ma. A gdzież takiemu elektrybałtowi
    pod względem złożoności do tego, co teraz planują! Nie sądzę też, by na
    ośmiu piętrach poprzestali (to jeśli chodzi o zdolności poznawcze budowanej
    maszyny).

    Jarek

    --
    Najpierw zapaliły się jej lampy, zajaśniały obwody, zahuczały prądy jak
    wodospady, zagrały sprzężenia, potem rozżarzyły się cewki, zawirowało w
    niej, rozłomotało się, zadudniło i tak szedł na całą równinę hałas, aż
    Trurl pomyślał, że trzeba będzie sporządzić jej specjalny tłumik myślowy.


  • 20. Data: 2014-06-30 16:05:52
    Temat: Re: Co mogą usłyszeć okupacyjne samochody pelengacyjne?
    Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil>

    Jarosław Sokołowski wrote:

    > To *podsłuchiwali*, czy *nie mieli możliwości*?

    Kluczem jest na "masową skalę". Szczególnie cennych podejrzanych
    pewnie podsłuchiwali, na wszystkich sił nie starczyło. Nie było też
    komputerów, by sobie dostatecznie szybko korelować, kto do kogo
    dzwonił i na tej podstawie odtwarzać powiązania nawet bez treści rozmów.

    > Myślę, że po prostu byli realistami. Podsłuchiwać można było wtedy tylko
    > "on-line" i "real time".

    Magnetofony były, choć dość pionierskie.

    > Więc gdyby chcieć to robić skutecznie, to by trzeba było użyć tyle sił,
    > że by się to nie opłacało. Więc "się nie podsłuchiwało".

    Jestem pewien, że kilku to "się podsłuchiwało". Jeżeli więc
    prawdą jest ogólne przekonanie o braku podsłuchów, to tym mniej
    dziwi spektakularny "sukces" Powstania Warszawskiego.

    > Tego realizmu brakuje współczesnym -- ładują górę kasy (nie swojej
    > w dodatku, naszej) w zupełnie nieskuteczne systemy inwigilacji. Nie
    > dociera do niech, że przy obecnym stanie techniki i wiedzy, przy tych
    > wszystkich kryptografiach, steganografiach i czort wie czym jeszcze,
    > jeśli jakiś bad guy będzie chciał się tajnie zmówić z drugim bad guyem,
    > to zrobi to z łatwością.

    Wśród bad guyów również zdarzają się idioci, tam rozkład pana
    Gaussa też działa. :-)

    Poza tym nie ma potrzeby umieć wszystkiego teraz -- dyski są tanie,
    to się nagra i poczeka na rozwój technologii. Jeśli ktoś był szczególnym
    bad guyem, to takie materiały mogą być cenne nawet po kilku dekadach.
    Zwłaszcza, jak bad guy został w międzyczasie np. senatorem.

    > A cała ta kasa jest wydana na marne, może najwyżej dać wiedzę na temat
    > ogonów wołowych z rozmów prowadzonych przez niekumatych.

    Znajomość treści nie musi być kluczowa. Jeśli jeden wpadnie
    z innych przyczyn, to wszystkich pozostałych z jego "listy
    kontaktów" można profilaktycznie zaprosić na wakacje zagraniczne
    do znanego kurortu na Kubie. Przecież zawsze można powiedzieć
    "przepraszam, pomyłka", a jak uczy stare rosyjskie przysłowie,
    "żeby wyjść, trzeba najpierw trochę posiedzieć"... :-)

    Pozdrawiam, Piotr


strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 20 ... 21


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: