-
41. Data: 2011-10-16 13:41:09
Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On 15/10/2011 19:30, Michoo wrote:
>
> [*]zresztą skąd się bierze poroniony pomysł, że dwie osoby nie mogą
> wpaść na ten sam pomysł i tylko pierwszej, która go zgłosi przysługuje
> prawo do czerpania z niego zysków, bo ona jest prawdziwym "wynalazcą"?
> Na tym założeniu opiera się spora część założeń IP a jest ono (jak
> dobitnie pokazuje historia) całkowicie fałszywe.
To nie jest założenie, że "nie mogą", tylko że z pragatycznych względów
lepiej zarajestrować na tego, kto zgłosi pierwszy. I zresztą nie
wszędzie i nie w każdym przypadku się tę zasadę stosuje.
-
42. Data: 2011-10-16 14:01:02
Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
Od: "M.M." <m...@t...pl>
> sorki ale nie chce mi sie w kolko tluc tego samego, wolalbym
> pomyslec o czyms innym (nauczyc sie czegos), napisac troche progsa
> itd (pominawszy kwestie ze i fizycznie jestem w strasnzej formie)
A ja jestem przemeczony/przepracowany pisaniem progsow - naprawde. Rzygam
programowaniem i mam ochote... poklocic sie na forach o bzdury - zart :)
A z ciekawych rzeczy co bym chcial zrobic... hmmm... czasami zastanawiam
sie jak w praktyce zaimplementowac ten algorytm do szachow:
http://people.csail.mit.edu/plaat/mtdf.html
To jest algorytm teoretyczny, w praktyce sa z nim powazne problemy, gdyz
nie wspolpracuje on z innymi technikami przeszukiwania drzewa gry. Niemniej
kilku osobom na swiecie w jakims stopniu udala sie praktyczna implementacja.
Pozdrawiam
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
43. Data: 2011-10-16 15:05:41
Temat: Re: lambda i clojures
Od: " " <f...@g...SKASUJ-TO.pl>
no to dosyc ciekawe ale jako ze sie ty,m nigdy nie zajmowalem
to musze kiedys zrobic sobie wstep (jak pisze sie programy szachowe
wogole) i zainteresuje sie dopiero
sam nie jestem teraz przemeczony bo troche ostatnio odpoczywalem
ale ogarnia mnie pweien chaos ktory sie poglebia gdy mam wrazenie ze
potrzebuje pomyslec inaczej i na inny temat i zrobic cos innego ,
itd - to poniekad moj problem, rodzaj rozdraznienia ze powinienem
troche sie 'przelaczyc', bo ton moich mysli jest beznadziejny,
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
44. Data: 2011-10-16 21:52:19
Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On 16/10/2011 11:49, Maciej Sobczak wrote:
>
> Ta ekonomiczna motywacja może i jest istotna, ale z historii wiemy, że
> wcale nie jest konieczna. Wydaje się wręcz, że najlepsze idee powstają
> zupełnie bez motywacji i jest to właśnie ten magiczny aspekt procesu
> twórczego. Ludzie od zawsze tworzyli z potrzeby tworzenia a tworzenie
> z potrzeby zarabiania wymyślono dopiero niedawno.
Być może, ale w odróżnieniu od naszych przodków z Lascaux, żyjemy w
świecie, w którym do życia i tworzenia potrzebne są tak zwane pieniążki.
Można się zastanawiać, czy jeśli tworzenie będzie się musiało odbywać
tylko po ciężkim dniu fedrowania w kopalni albo doręczania poczty, to
jednak wartościowych dzieł powstawać nie będzie mniej.
> BTW - problemem w takich dyskusjach jest też założenie, że uwolnienie
> IP zlikwiduje ekonomiczną motywację, co sam napisałeś. Otóż ten
> związek nie jest taki prosty. Historia o kopciuszku może być darmowa i
> powszechnie dostępna, ale to doświadczenie tej historii w kinie czy w
> teatrze jest wartością dodaną, za którą klient zapłaci.
Zapewne, ale bez praw autorskich z pieniędzy zapłaconych przez klienta w
kinie niekoniecznie cokolwiek by spływało do twórców filmu.
-
45. Data: 2011-10-16 23:09:41
Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
Od: Michoo <m...@v...pl>
W dniu 16.10.2011 23:52, Andrzej Jarzabek pisze:
> Zapewne, ale bez praw autorskich z pieniędzy zapłaconych przez klienta w
> kinie niekoniecznie cokolwiek by spływało do twórców filmu.
Przecież to jest kwestia umowy. Zlecasz produkcję filmu. Potem
podpisujesz umowę, że kino od Ciebie otrzyma film, ale nie wolno mu ...,
kopiować go ani wypożyczać , ... . Dostajesz za to pieniądze/procent
wpływu z biletów/etc.
'Twórcy' nie dostają ani dolara z przychodów (tak jak i teraz jest)
tylko otrzymali pensje. Teraz spływają z kin do Ciebie
("producenta"-wydawcy) zyski.
Gdzie tu jest potrzebne prawo autorskie?
--
Pozdrawiam
Michoo
-
46. Data: 2011-10-17 05:15:29
Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
Od: "Adam L." <n...@d...pl>
Użytkownik "Bronek Kozicki" <b...@s...net> napisał w wiadomości
news:4E99B25E.6060901@spamcop.net...
> On 15/10/2011 16:00, Andrzej Jarzabek wrote:
> jak sądzisz, czy da się utrzymać z pisania programów? Co będzie kiedy
> *wszystkie* programy będą za darmo?
>
Ale to włanie teraz za pomocą IP dąży się do tego by pisanie programów było
ograniczone.
Nie wolno Ci w swoim programie użyć skaczącej zielonej kuleczki bo 5 lat
temu ktoś już ją w swoim programie zastosował.
Adam
-
47. Data: 2011-10-17 07:17:25
Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
Od: Maciej Sobczak <s...@g...com>
On Oct 16, 11:52 pm, Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
wrote:
> > Ludzie od zawsze tworzyli z potrzeby tworzenia a tworzenie
> > z potrzeby zarabiania wymyślono dopiero niedawno.
>
> Być może, ale w odróżnieniu od naszych przodków z Lascaux, żyjemy w
> świecie, w którym do życia i tworzenia potrzebne są tak zwane pieniążki.
Tak. I nikomu nie odbieram prawa do ich posiadania.
> Można się zastanawiać, czy jeśli tworzenie będzie się musiało odbywać
> tylko po ciężkim dniu fedrowania w kopalni
To które z cenionych przez Ciebie dzieł historycznych (tzn. z czasów,
w których ludzie tworzyli z potrzeby tworzenia) powstały po ciężkim
dniu fedrowania w kopalni?
> to jednak wartościowych dzieł powstawać będzie mniej.
Czy masz jakieś dane na poparcie tej tezy?
> > BTW - problemem w takich dyskusjach jest też założenie, że uwolnienie
> > IP zlikwiduje ekonomiczną motywację, co sam napisałeś. Otóż ten
> > związek nie jest taki prosty. Historia o kopciuszku może być darmowa i
> > powszechnie dostępna, ale to doświadczenie tej historii w kinie czy w
> > teatrze jest wartością dodaną, za którą klient zapłaci.
>
> Zapewne, ale bez praw autorskich z pieniędzy zapłaconych przez klienta w
> kinie niekoniecznie cokolwiek by spływało do twórców filmu.
Etam. Zapytaj jakiegoś muzyka ile pieniędzy spływa do niego ze
sprzedaży płyt, którą zajmują się agencje poniekąd "chroniące" jego
prawa. O ile wiem, często jest to kontrakt jednorazowy, który nie
różni się od zrobienia czegoś na zamówienie. Prawa autorskie nic tu
nie wnoszą. Może co najwyżej służą ochronie tych agencji, ale nie
wiem, czy o to chodzi.
Jak myślisz, dlaczego coraz więcej muzyków decyduje się na
bezpośrednią sprzedaż swoich utworów przez net? Ale tutaj prawa
autorskie też nic nie wnoszą.
Natomiast mogę podać ciekawą historyjkę o prawach autorskich ze swojej
okolicy.
Jest wieś a w niej szkoła podstawowa. Szkoła jest totalnie
przeładowana - do tego stopnia, że dzieciaki chodzą na zmiany. Wszyscy
chcą szkołę rozbudować i pewnie nawet budżet by się znalazł. Ale jest
jeden problem.
Otóż szkoła została zbudowana jakiś czas temu wg projektu pewnego
znanego pana architekta. Wszyscy byli z tego dumni, bo to znany
architekt. Sęk w tym, że obecnie pan architekt nie zgadza się na
rozbudowę szkoły podstawowej, bo uznaje to za napaść na integralność
jego artystycznego dzieła. I absolutnie nie ma takiej opcji, żeby
szkołę powiększyć.
To znaczy... opcja jest.
Poczucie integralności twórczej pana architekta kosztuje 1mln zł.
Póki co dzieci chodzą na zmiany i depczą sobie po tornistrach.
Moim zdaniem winę za ten stan rzeczy ponosi nawet nie pan architekt,
tylko władze gminy, które N lat temu nie zadbały o pełne przeniesienie
praw do dysponowania projektem. Chociaż przyznam, że nie orientuję się
w prawie i nie wiem, jakie były faktyczne możliwości.
Niemniej, historię szkoły i tych dzieci uważam za pouczającą.
--
Maciej Sobczak * http://www.msobczak.com * http://www.inspirel.com
-
48. Data: 2011-10-17 07:39:16
Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
Od: Paweł Kierski <n...@p...net>
W dniu 2011-10-16 23:52, Andrzej Jarzabek pisze:
> On 16/10/2011 11:49, Maciej Sobczak wrote:
>>
>> Ta ekonomiczna motywacja może i jest istotna, ale z historii wiemy, że
>> wcale nie jest konieczna. Wydaje się wręcz, że najlepsze idee powstają
>> zupełnie bez motywacji i jest to właśnie ten magiczny aspekt procesu
>> twórczego. Ludzie od zawsze tworzyli z potrzeby tworzenia a tworzenie
>> z potrzeby zarabiania wymyślono dopiero niedawno.
>
> Być może, ale w odróżnieniu od naszych przodków z Lascaux, żyjemy w
> świecie, w którym do życia i tworzenia potrzebne są tak zwane pieniążki.
Wtedy potrzebne było tzw. mięsko 8-) Ktoś tych malarzy "finansował"...
> Można się zastanawiać, czy jeśli tworzenie będzie się musiało odbywać
> tylko po ciężkim dniu fedrowania w kopalni albo doręczania poczty, to
> jednak wartościowych dzieł powstawać nie będzie mniej.
... albo malowali po ciężkim dniu spędzonym na polowaniach 8-)
Ale nie ma co porównywać zamierzchłych czasów (tak mniej więcej z przed
fotografii i fonografu) do obecnych. Kiedyś gwarantem prawa było zwykłe
prawo rzeczowe - jak powstała rzeźba, czy obraz, to trudno było ją
powielić. W praktyce trzeba było zatrudnić artystę, żeby to zrobił.
Pierwszą rewolucję zrobił druk - Szekspira można było wydawać
masowo. Nie mogę teraz znaleźć źródeł, ale pamiętam, że tam były
ciekawe historie walki wydawców o monopol.
--
Paweł Kierski
n...@p...net
-
49. Data: 2011-10-17 07:45:10
Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
Od: "Stachu 'Dozzie' K." <d...@g...eat.some.screws.spammer.invalid>
On 2011-10-16, Andrzej Jarzabek <a...@g...com> wrote:
> On 16/10/2011 11:49, Maciej Sobczak wrote:
>>
>> Ta ekonomiczna motywacja może i jest istotna, ale z historii wiemy, że
>> wcale nie jest konieczna. Wydaje się wręcz, że najlepsze idee powstają
>> zupełnie bez motywacji i jest to właśnie ten magiczny aspekt procesu
>> twórczego. Ludzie od zawsze tworzyli z potrzeby tworzenia a tworzenie
>> z potrzeby zarabiania wymyślono dopiero niedawno.
>
> Być może, ale w odróżnieniu od naszych przodków z Lascaux, żyjemy w
> świecie, w którym do życia i tworzenia potrzebne są tak zwane pieniążki.
Mam na koncie parę programów. Nikt mi za ich napisanie nie zapłacił.
Były mi potrzebne, więc napisałem, a później zamieściłem do ściągnięcia
w sieci. Nie pobieram za nie opłat, niech używa kto chce i komu to
przydatne.
Dlaczego napisałem i opublikowałem? Bo potrzebowałem programu i czułem
potrzebę pochwalenia się światu. Dla mnie to duża przyjemność, gdy
dowiaduję się od kogoś, że używa mojego narzędzia bo uznał je za
przydatne.
>> BTW - problemem w takich dyskusjach jest też założenie, że uwolnienie
>> IP zlikwiduje ekonomiczną motywację, co sam napisałeś. Otóż ten
>> związek nie jest taki prosty. Historia o kopciuszku może być darmowa i
>> powszechnie dostępna, ale to doświadczenie tej historii w kinie czy w
>> teatrze jest wartością dodaną, za którą klient zapłaci.
>
> Zapewne, ale bez praw autorskich z pieniędzy zapłaconych przez klienta w
> kinie niekoniecznie cokolwiek by spływało do twórców filmu.
Mieszasz dwie rzeczy: dochody z praw autorskich i dochody z wyświetlania
w kinie. One nie mają aż tak wiele wspólnego ze sobą.
--
Secunia non olet.
Stanislaw Klekot
-
50. Data: 2011-10-17 10:02:55
Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On Oct 17, 12:09 am, Michoo <m...@v...pl> wrote:
> W dniu 16.10.2011 23:52, Andrzej Jarzabek pisze:> Zapewne, ale bez praw autorskich
z pieniędzy zapłaconych przez klienta w
> > kinie niekoniecznie cokolwiek by spływało do twórców filmu.
>
> Przecież to jest kwestia umowy. Zlecasz produkcję filmu. Potem
> podpisujesz umowę, że kino od Ciebie otrzyma film, ale nie wolno mu ...,
> kopiować go ani wypożyczać , ... . Dostajesz za to pieniądze/procent
> wpływu z biletów/etc.
>
> 'Twórcy' nie dostają ani dolara z przychodów (tak jak i teraz jest)
> tylko otrzymali pensje. Teraz spływają z kin do Ciebie
> ("producenta"-wydawcy) zyski.
Nie wiem dokładnie jak to jest w przemyśle filmowym, ale mam jednak
wrażenie, że przynajmniej część osób pracujących przy tworzeniu filmu
(scenarzysta na pewno, reżyser raczej też) ma z automatu prawa
autorskie, które producent od nich kupuje - i warunki moga być takie,
że dostają pieniądze zależne od zysków producenta.
Niezależnie jednak czy twórca żyje ze sprzedaży praw autorskich, czy z
pracy na etacie w firmie, na którą automatycznie przechodzą prawa
autorskie etatowych pracowników, producent który staje się
właścicielem praw autorskich jest skłonny płacić twórcom i dodatkowo
często pokryć różne koszta tworzenia dzieła tylko dlatego, że sam może
na tym zarobić.
> Gdzie tu jest potrzebne prawo autorskie?
Żeby np. uniknąć takich sytuacji, że film jednak zostanie skopiowany
(np. przez nieuczciwych pracowników) i wtedy może być wyświetlany we
wszystkich kinach, które nie mają umowy z producentem, a producent nie
może tego w żaden sposób powstrzymać. W najelpszym przypadku może
namierzyć w którym kinie została wykonana kopia i zrujnować je
procesem o odszkodowanie, ale to mu raczej nie zwróci utraconych
kosztów. W dodatku kiniarze mogą dojść do wniosku, że lepszym biznes
planem jest nie podpisywanie umowy z producentem, tylko poczekanie, aż
się pojawi "piracka" kopia.