-
71. Data: 2012-02-06 08:30:41
Temat: Re:
Od: " M.M." <m...@g...pl>
Andrzej Jarzabek <a...@g...com> napisał(a):
> On 05/02/2012 17:50, M.M. wrote:
> > Andrzej Jarzabek<a...@g...com> napisał(a):
>
> >>
> >> Obydwa źródła mocno wątpliwej wiarygodności. Artukuł z wikipedii, nie
> >> dość że z polskiej, to jeszcze nie cytuje żadnego źródła tej informacji.
> >
> > Nie wiesz nic o biografii ktora czytalem a nie zawahasz sie napisac
> > ze jest watpliwym zrodlem. Dla watpliwe jest ze w dwoch roznych zrodlach
> > jest taki sam blad, no chyba ze ktos jedno przepisywal z drugiego.
>
> Nie biografia, tylko twoja pamięć.
Wyglada na to ze zapamietalem dobrze, bo w wiki jest ten sam fakt opisany.
Pozdrawiam
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
72. Data: 2012-02-06 09:12:50
Temat: Re:
Od: Roman W <b...@g...pl>
On Monday, February 6, 2012 8:30:41 AM UTC, M.M. wrote:
> Wyglada na to ze zapamietalem dobrze, bo w wiki jest ten sam fakt opisany.
http://en.wikipedia.org/wiki/Albert_Einstein
Gdzie to jest napisane w wikipedii?
RW
-
73. Data: 2012-02-06 10:18:23
Temat: Re:
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On Feb 5, 12:49 pm, Roman W <b...@g...pl> wrote:
> On Sunday, February 5, 2012 11:35:21 AM UTC, Andrzej Jarzabek wrote:
>
> > Po drugie: po lewej stronie masz obrazek "świat w 1912 roku"; po prawej
> > stronie - "świat w 2012 roku". zadanie jest takie: czy potrafisz znaleźć
> > 20 różnic?
>
> Rok 1912 to byl jeszcze zanim nazisci zniszczyli naukie niemiecka. Wtedy
> jezykiem nauki byl przede wszystkim niemiecki, a dopiero potem angielski.
> Ale - surprise, surprise! - wybitni polscy naukowcy (np. Smoluchowski) nie
> publikowali wtedy swoich prac po polsku (tylko wlasnie po niemiecku albo po
> francusku, jak Kuratowski).
Psujesz zabawę.
-
74. Data: 2012-02-06 11:59:41
Temat: Re: "Wzorce projektowe. Rusz g?ow?!" w wydaniu Heliona
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On Feb 5, 5:53 pm, "slawek" <s...@h...pl> wrote:
> Użytkownik "Andrzej Jarzabek" <a...@g...com> napisał w
> wiadomości grup dyskusyjnych:jgm61r$8...@i...gazeta.pl...
>
> > No dobra, ale właściwie co z tego?
>
> Np. to że miałem rację?!?
Niby w jaki sposób? Przypominam, że miał to być jakiś argument w
dyskusji czy polscy naukowcy powinni publikować po angielsku czy po
polsku. Co niby w tej kwestii wynika z faktu, że Hindusów czy
Chińczyków jest dużo?
> > Wszystko jedno.
>
> Cóż, jeżeli tobie wszystko jedno, to może jednak nie ma sensu... abyś
> upierał się przy swoim zdaniu?!?
Moje zdanie jest takie, że takie tłumaczenie się jest kompromitujące.
"Wszystko jedno" znaczy, że uważam, że jest kompromitujące niezależnie
od tego, czy to miesiąc, czy kilka miesięcy. Nie bardzo widzę,
dlaczego miałbym z tego powodu się nie "upierać" przy tym zdaniu.
> > Copypasta: "Co jest kompromitującego w nieznajomości poezji Jasia Kapeli?
> > A teraz zastąp sobie Jasia Kapelę przez Szekspira."
>
> A dlaczego uważasz, że ludzie, którzy zmarli zanim urodził się Szekspir,
> byli gorsi od ciebie?!?
A dlaczego uważasz, że uważam, że byli gorsi?
> > Wiesz, jeśli ktoś jest programistą, to zakładam, że np. wie, co to jest
> > zmienna lokalna. Jeśli nie wie, to kompromitacja jest jego, a
> > niekoniecznie moja, że nie wiedziałem że on nie wie.
>
> A co to jest zmienna lokalna?!? Bo musisz wiedzieć, że jest coś ponad 1500
> języków programowania... i "lokalność" jest rozmaicie w nich pojmowana.
Nie chodziło mi o dyskusję o tym, nieznajomość których z 1500
definicji zmiennej lokalnej jest kompromitująca, a których nie jest,
więc tak żeby nie dzielić włosa na czworo napiszę, że jeśli dany
programista nie zna żadnej, to jest to dla niego kompromitujące. Jeśli
dalej chcesz się bawić w rozbieranie tego przykładu na czynniki
pierwsze, to wybacz, ale mnie ta zabawa nie interesuje.
> Jednym z podstawowych zagadnień w komunikacji międzyludzkiej (a przez to w
> rozwiązywaniu rzeczywistych problemów, i tych urojonych też) jest ustalenie
> definicji. Jeżeli ty posługujesz się innymi definicjami, a ktoś inny ma
> odmienny zestaw definicji... to raczej trudno osiągnąć consensus.
I co to ma do rzeczy? Uważasz, że kolega A.L. posiadał odpowiednie
zdolności językowe do przeczytania ze zrozumieniem podesłanej
publikacji, tylko że przez "język angielski" rozumiał język, w którym
był napisany Beowulf?
> Zakładanie, że ktoś wie - bez sprawdzenia czy wie - jest tak samo (a może
> bardziej) nieprofesjonalne, jak nie widzenie samo w sobie. Tak forma
> egocentryzmu - skoro ja wiem, to inni albo też wiedzą, albo są to matoły i
> ogólnie obciach.
To nie tak. Jeśli ktoś jest czy podaje się za profesjonalistę w danej
dziedzinie, to zakłada się, że pewne rzeczy wie. Oczywiście opczócz
tego np. ja wiem różne rzeczy, z dziedziny i spoza dziedziny, których
inny profesjonalista może nie wiedzieć bez ujmy dla siebie. Czyli nie
"skoro ja wiem". Oczywiście dla profesjonalistów z innych dziedzin
kompromitacją jest nie wiedzieć różńnych rzeczy, których ja np. też
nie wiem - dla mnie to nie jest kompromitacja, bo nie jestem
profesjonalistą w tamtych dziedzinach. Może i są nawet dziedziny, w
których nieznajomość urdu jest kompromitacją - ale ani nauka ani
szeroko rozumiana inżynieria oprogramowania takimi dziedzinami nie są.
-
75. Data: 2012-02-06 12:21:58
Temat: Re:
Od: Roman W <b...@g...pl>
On Monday, February 6, 2012 10:18:23 AM UTC, Andrzej Jarzabek wrote:
> On Feb 5, 12:49 pm, Roman W <b...@g...pl> wrote:
> Psujesz zabawę.
Stary jestem, sil na flejmy nie mam.
RW
-
76. Data: 2012-02-06 13:51:54
Temat: Nauka ilościowa (było: Re: "Wzorce projektowe. Rusz głową!" w wydaniu Heliona)
Od: n...@m...invalid
W dniu 5.02.2012 r. 09:25, slawek pisze:
>
> Użytkownik "A.L." <l...@a...com> napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:8jdri7hc2s58f979gmsqspqurvkpq5e4ii@4ax.
com...
>> Ten pan ma racje. Dopoki bedzie sie artykuly pisac po polsku, Polska
>> bedzie naukowym zadupiem. Jak teraz.
>
> I tu się A.L. mylisz nieprzeciętnie: ponieważ właśnie PL-naukowcy piszą
> po angielsku (i to aż za dużo), to i tak nikt ich specjalnie nie
> zauważa, tonie to wszystko w melasie publikacji anglojęzycznych. A piszą
> aż za dużo, bo ciągle jest wymóg pisania na ilość, a nie na jakość.
I to jest clu problemu. Nazywają to procesem bolońskim. Fetysz m.in.
bolończyków -- indeks Hirscha, nie opiera się krytyce promowania
naukowców paperowo płodnych. Komercjalizacja i utowarowienie nauki,
szczególnie badań podstawowych, jest w tym sensie szkodliwa, że tworzy
postnaukę stosującą ekonomiczne samoograniczanie zainteresowań na polu,
gdzie od zarania "bezpieczny konserwatyzm" (ktoś napisałby: konformizm)
utrudniał postęp. Według niektórych, to proces samorzutny, ale jestem
sceptyczny. Daleką analogią jest utowarowienie Internetu; były czasy,
gdy stawał się już masowy, ale w wyszukiwarkach dawało się znaleźć w
przeważającej większości strony poświęcone hasłu, fragmentacja nie
przeszkadzała przepływowi informacji, a o SEO nikt nie słyszał.
> Do
> tego polski naukowiec jest błędnie przekonany, że musi znać język
> angielski lepiej niż swoją dyscyplinę naukową. A i tak najwięcej piszą
> Hindusi i Chińczycy: 2 miliardy ludzi.
-
77. Data: 2012-02-06 14:31:40
Temat: Re: Nauka ilościowa (było: Re: "Wzorce projektowe. Rusz głową!" w wydaniu Heliona)
Od: A.L. <l...@a...com>
On Mon, 06 Feb 2012 14:51:54 +0100, n...@m...invalid wrote:
>W dniu 5.02.2012 r. 09:25, slawek pisze:
>>
>> Użytkownik "A.L." <l...@a...com> napisał w wiadomości grup
>> dyskusyjnych:8jdri7hc2s58f979gmsqspqurvkpq5e4ii@4ax.
com...
>>> Ten pan ma racje. Dopoki bedzie sie artykuly pisac po polsku, Polska
>>> bedzie naukowym zadupiem. Jak teraz.
>>
>> I tu się A.L. mylisz nieprzeciętnie: ponieważ właśnie PL-naukowcy piszą
>> po angielsku (i to aż za dużo), to i tak nikt ich specjalnie nie
>> zauważa, tonie to wszystko w melasie publikacji anglojęzycznych. A piszą
>> aż za dużo, bo ciągle jest wymóg pisania na ilość, a nie na jakość.
>I to jest clu problemu. Nazywają to procesem bolońskim. Fetysz m.in.
>bolończyków -- indeks Hirscha, nie opiera się krytyce promowania
>naukowców paperowo płodnych. Komercjalizacja i utowarowienie nauki,
>szczególnie badań podstawowych, jest w tym sensie szkodliwa, że tworzy
>postnaukę stosującą ekonomiczne samoograniczanie zainteresowań na polu,
>gdzie od zarania "bezpieczny konserwatyzm" (ktoś napisałby: konformizm)
>utrudniał postęp. Według niektórych, to proces samorzutny, ale jestem
>sceptyczny. Daleką analogią jest utowarowienie Internetu; były czasy,
>gdy stawał się już masowy, ale w wyszukiwarkach dawało się znaleźć w
>przeważającej większości strony poświęcone hasłu, fragmentacja nie
>przeszkadzała przepływowi informacji, a o SEO nikt nie słyszał.
>
Mozesz to przetlumaczyc na polski? Bo nie rozumiem o co ci chodzi. Tak
po prostu, w jednym krotkim zdaniu ale z sensem
'
A.L.
-
78. Data: 2012-02-06 15:10:41
Temat: Re: Nauka ilo ciowa (było: Re: "Wzorce projektowe. Rusz głowš!" w wydaniu Heliona)
Od: Roman W <b...@g...pl>
On Monday, February 6, 2012 2:31:40 PM UTC, A. L. wrote:
> Mozesz to przetlumaczyc na polski? Bo nie rozumiem o co ci chodzi. Tak
> po prostu, w jednym krotkim zdaniu ale z sensem
Proces bolonski to ulubione wytlumaczenie wszystkich problemow polskiej nauki i
szkolnictwa wyzszego. Nawet ci ktorzy wprowadzali w Polsce proces bolonski nienawidza
go.
RW
-
79. Data: 2012-02-06 16:22:52
Temat: Re: "Wzorce projektowe. Rusz g?ow?!" w wydaniu Heliona
Od: Marek Borowski <m...@b...com.nospam>
On 06-02-2012 08:17, Maciej Pilichowski wrote:
> On Thu, 02 Feb 2012 15:08:40 +0100, Szyk<s...@o...pl> wrote:
>
>> W dniu 2012-02-02 12:00, R.e.m.e.K pisze:
>>> Dnia Thu, 02 Feb 2012 11:06:56 +0100, Szyk napisał(a):
>>>
>>>> przetłumaczona z angielskiego: są błędy gramatyczne typu "klienty" albo
>>>
>>> Klienty to nie jest imho blad. To odmiana rzeczownika bezosobowego. Podobnie
>>> np. mozna by sie czepiac, ze na stacji beznynowej nie stoja dystrybutory
>>> tylko dystrybutorzy :-)
>>>
>>
>> Wcale tak nie jest.
>> I jako że nie jest to oczywiste to dla ścisłości dodam, że zamiast
>> "klienty" powinno być "klienci" i zamiast "pomocniki" powinno być
>> "pomocnicy".
>
> Klasyczny kontr-przyklad to zagadka -- "na stole przed telewizorem
> leza piloty czy piloci"?
>
A slyszales o wyjatkach ? Cale zycie w swoim srodowisku uzywamy slowa
kienci w stosunku programow i nie widze potrzeby tego zmieniac. Nie
jestem sam.
Pozdrawiam
Marek
-
80. Data: 2012-02-06 17:11:48
Temat: Re: "Wzorce projektowe. Rusz g ow !" w wydaniu Heliona
Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
On Feb 6, 4:22 pm, Marek Borowski <m...@b...com.nospam> wrote:
> On 06-02-2012 08:17, Maciej Pilichowski wrote:
>
> > Klasyczny kontr-przyklad to zagadka -- "na stole przed telewizorem
> > leza piloty czy piloci"?
>
> A slyszales o wyjatkach ? Cale zycie w swoim srodowisku uzywamy slowa
> kienci w stosunku programow i nie widze potrzeby tego zmieniac. Nie
> jestem sam.
Ktoś ci kazał coś zmieniać?
Są też ludzie, którzy w swoim środowisku przez całe życie mówili
"schizofremia" i "kondon".