-
1. Data: 2017-10-27 23:07:37
Temat: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: "(c)RaSz" <N...@p...onet.pl>
ściemniacze robi się teraz pewnie inne, ale ten konkretny jest z
ubiegłego... tysiąclecia (ano!), i elementem "siłowym" jest w nim
tyrystor. I nie wiem, czy to tego wina, bo ściemniacz bardziej
współczesny działał z LED-ówką skutecznie i bezkonfliktowo, choć
oczywiście efekt nie był taki, jak z żar-żarówką, czyli nie było mowy o
jakimś ściemnianiu "liniowym": pomimo kręcenia potencjometrem "w dół" --
światło nie przygasa, aż do osiągnięcia jakiegoś progu, poniżej którego
lampka świecić zaczyna *nieco* słabiej. Pomimo tego, że neonówka wpięta
równolegle ze ściemniaczem sygnalizuje, że napięcie na LED-zie jest
(najpewniej) sporo niższe, na pewno nie 230 V.
Czyli: ten nowy ściemniacz pracuje z LED-ką już jakiś czas, i wszystko
jest OK. Natomiast ten sprzed ćwierćwiecza (z okładem) trochę
popracował, ale tylko 2 dni, bo z nagła LED zrobił BUM! (naprawdę
głośno). Na szczęście regulatora szlag nie trafił.
i teraz zachodzi pytanie: czy to był przypadek jednostkowy, czy też w
kolejnym będzie podobnie? Czy prąd nie-sinusoidalny miał prawo rozpirzyć
w drabiazgi kondziołka, czy to "zdarzenia niezależne"?
-
2. Data: 2017-10-28 00:19:08
Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil>
(c)RaSz wrote:
> ściemniacze robi się teraz pewnie inne, ale ten konkretny jest z
> ubiegłego... tysiąclecia (ano!), i elementem "siłowym" jest w nim
> tyrystor.
Raczej triak, tyrystor wymagałby mostka prostowniczego,
po co sobie życie komplikować.
> I nie wiem, czy to tego wina, bo ściemniacz bardziej
> współczesny działał z LED-ówką skutecznie i bezkonfliktowo, choć
> oczywiście efekt nie był taki, jak z żar-żarówką, czyli nie było mowy o
> jakimś ściemnianiu "liniowym": pomimo kręcenia potencjometrem "w dół" --
> światło nie przygasa, aż do osiągnięcia jakiegoś progu, poniżej którego
> lampka świecić zaczyna *nieco* słabiej.
LEDy miewają przetwornice impulsowe. Ostatnio przez przypadek
odkryłem, że LED Diall z Casto opisany jako "12V AC/DC" świeci
całkiem jasno już od 2V (!). Komuś naprawdę wyszła ta przetwornica,
chylę czoła.
> Pomimo tego, że neonówka wpięta równolegle ze ściemniaczem sygnalizuje,
> że napięcie na LED-zie jest (najpewniej) sporo niższe, na pewno nie
230 V.
No właśnie niekoniecznie. Jeśli to jest LED z przetwornicą, to
przetwornica będzie się starała utrzymać prąd płynący przez
strukturę na stałym poziomie, szarpiąc udarowo prąd z "przydławionego"
wejścia. A że stopień wejściowy pewnie Chińczyk dobrał z minimalnym
zapasem do warunków nominalnych, to jego dłuższa praca przy wyższym
prądzie skończyła się tym, co opisujesz.
> Czyli: ten nowy ściemniacz pracuje z LED-ką już jakiś czas, i wszystko
> jest OK. Natomiast ten sprzed ćwierćwiecza (z okładem) trochę
> popracował, ale tylko 2 dni, bo z nagła LED zrobił BUM!
Bardzo wątpię, by te ściemniacze się konstrukcyjnie bardzo różniły.
Rozwiązania układowe są zasadniczo dwa: sterowanie fazowe z triakiem
i mające sporo zalet reverse phase control, które wymaga elementu
wyłączalnego, czyli MOSFETa lub IGBT. To drugie wymaga znacznie
bardziej złożonego sterowania, a co za tym idzie, jest droższe.
Naprawdę nie sądzę, by pierwszy z brzegu "nowoczesny" ściemniacz
był oparty o tę zasadę. To raczej stary ściemniacz mógł mieć
solidniejszy filtr EMI, który przy przerwaniu przepływu prądu generował
większe udary napięciowe, co w połączeniu z większym prądem impulsowym w
fazie poprzedzającej rozłączenie Ci zabiło LEDa.
> Czy prąd nie-sinusoidalny miał prawo rozpirzyć
> w drabiazgi kondziołka, czy to "zdarzenia niezależne"?
Poniekąd tak, jeśli niesinusoidalność polega na tym, że oprócz
pakietu standardowego dostajesz jeszcze szpileczkę 500+V...
Pozdrawiam, Piotr
-
3. Data: 2017-10-28 00:38:40
Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Piotr Wyderski napisał:
>> I nie wiem, czy to tego wina, bo ściemniacz bardziej współczesny
>> działał z LED-ówką skutecznie i bezkonfliktowo, choć oczywiście
>> efekt nie był taki, jak z żar-żarówką, czyli nie było mowy o jakimś
>> ściemnianiu "liniowym": pomimo kręcenia potencjometrem "w dół" -
>> światło nie przygasa, aż do osiągnięcia jakiegoś progu, poniżej
>> którego lampka świecić zaczyna *nieco* słabiej.
>
> LEDy miewają przetwornice impulsowe. Ostatnio przez przypadek
> odkryłem, że LED Diall z Casto opisany jako "12V AC/DC" świeci
> całkiem jasno już od 2V (!). Komuś naprawdę wyszła ta przetwornica,
> chylę czoła.
Pisałem o tym kilka miesięcy temu. Że startuje od 3,7V, bo to mi się
udało sprawdzić z baterią litową. Potem sprawdziłem w dokumentacji
scalaka -- podają bardzo niskie napięcie startu przetwornicy, choć
nie aż 2V. O ile wiem, to ledy przeznaczone do pracy ze ściemniaczem
mają regulację zrobioną na około. To znaczy jest przetwornica i jest
układ, który mierzy wypełnienie przebiegu zasilającego. Stopień
wypełnienia wpływa na napięcie wyjąciowe przetwornicy. Z technicznego
punktu widzenia straszna durnota.
--
Jarek
-
4. Data: 2017-10-28 01:01:51
Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: "(c)RaSz" <N...@p...onet.pl>
W dniu 2017-10-28 o 00:19, Piotr Wyderski pisze:
> LEDy miewają przetwornice impulsowe. Ostatnio przez przypadek
> odkryłem, że LED Diall z Casto opisany jako "12V AC/DC" świeci
> całkiem jasno już od 2V (!). Komuś naprawdę wyszła ta przetwornica,
> chylę czoła.
>
A zasilałeś AC czy DC? No bo z baterii to jak by miała działać ta
"przetwornica impulsowa" (nie znam się, to pytam)...
A co do "świeci całkiem jasno" to wykorzystałem LED-ówkę w ciemnym
przedpokoju, gdzie cieszyć zaczęła moje oko tym, że subtelnie
rozjaśniała mrok, nawet gdy była... zgaszona! Odpowiadał za to
podświetlany neonóweczką wyłącznik: przepływał przez niego jakiś tam
ułamek miliampera, i to już wystarczało LED-ce do świecenia. Uznałem to
za zaletę, ale... Tak się zastanawiam: ile tego prądu leciało tam
naprawdę, a już szczególnie przez te liczne lata, gdy w obwodzie,
zamiast LED-y była żar-żarówka?
Powtórzę: uznałem to za zaletę, bo przez ten przedpokój często w nocy
ktoś zdąża w wiadome miejsce, żeby odcedzić kartofelki. I odrobina
światła jest bardzo przydatna, acz doszedłem do wniosku, że warto ją
zintensyfikować, więc kupiłem parę sztuk (taki odruch, bo tak naprawdę
zużyłem 1) takich neonóweczek z opornikiem, i zdublowałem tą w
wyłączniku. I teraz, gdy chcę (wyłącznik jest 2-taktowy, więc tylko "gdy
chcę"!) mogę zaświecić tego LED-a 2* jaśniej (z grubsza). Światła jest
prawie tyle, co przy pełni Księżyca.
Ciekawe, ile to mi nabija "za zużycie"? ;-)
A jeszcze:
W dniu 2017-10-28 o 00:38, Jarosław Sokołowski pisze:
> [opis. Pominę]
> Z technicznego punktu widzenia straszna durnota.
>
- no to jak powinno to być zrobione?
--
Goszyści, zamiast rzetelnego programu nakierowanego na rozwój
gospodarczy -- serwują pasztet dobrze brzmiących hasełek, których
realizacja jest szkodliwa -- a już najbardziej dla tych biednych, którzy
dopiero się... narodzą!
-
5. Data: 2017-10-28 01:27:02
Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
(c)RaSz pisze:
> A jeszcze:
> W dniu 2017-10-28 o 00:38, Jarosław Sokołowski pisze:
>> [opis. Pominę]
>
>> Z technicznego punktu widzenia straszna durnota.
>
> - no to jak powinno to być zrobione?
Jeśli chodzi o moją opinię -- to w ogóle nie powinno być robione.
Ściemniacze oświetlenia pojawiły się w czasach, gdy jedynymi domowymi
źródłami światła były żarówki. Poza ściemniaczami zaczęły się wtedy
pojawiać pierwsze "kryzysy energetyczne". I zaczęto ludzi namawiać
do używania tych ściemniaczy w celu oszczędzania energii. A to już
jest o wiele więcej niż "straszna durnota". Ściemniona żarówka świeci
dużo słabiej, ale prądu pobiera tylko trochę mniej. Inaczej mówić,
sprawność ma wtedy tragiczną. A to jest zaprzeczeniem oszczędności.
Co innego, gdy wyłączyć w pokoju co drugą żarówkę.
Zasilanie żarówki niższym napięciem skutecznym daje też inny efekt.
Światło robi się bardziej "nastrojowe", a prozaicznie mówiąc, spada
jego temperatura barwowa. Ten efekt może być pożądany. Ale przy
ściemnianiu ledów próżno go szukać. Więc po co? Dzisiaj mamy w domach
więcej małych źródeł światła, a nie jedną żarówkę pod sufitem na środku
pokoju, jak w chłopskiej chacie. Wyłączając niektóre z nich łatwiej
i lepiej organizować właściwe oświetlenie.
Gdyby chcieć w sposób płynny sterować oświetleniem LED, to należy mieć
obok białych lamp, również lampy o świetle pomarańczowym. Mieszając
jedno z drugim można regulować temperaturę barwową. Takie rzeczy robi
się w okrętach podwodnych. W dzień światło jest białe, w nocy staje
się żółtawe. W ten sposób nie rozregulowuje się zegarów biologicznych
marynarzy. I nie wariują oni zanadto siedząc tygodniami przy sztucznym
świetle.
--
Jarek
-
6. Data: 2017-10-28 02:34:39
Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: "(c)RaSz" <N...@p...onet.pl>
W dniu 2017-10-28 o 01:27, Jarosław Sokołowski pisze:
> zaczęto ludzi namawiać do używania tych ściemniaczy w celu
> oszczędzania energii. A to już jest o wiele więcej niż "straszna
> durnota". Ściemniona żarówka świeci dużo słabiej, ale prądu pobiera
> tylko trochę mniej. Inaczej mówić, sprawność ma wtedy tragiczną. A to
> jest zaprzeczeniem oszczędności. Co innego, gdy wyłączyć w pokoju co
> drugą żarówkę.
>
Nie wszystko co mówisz, jest... głupie ;-)
{taki sobie żart}
Nie uwzględniasz tego, że są ludzie, którzy używają ściemniaczy z sensem
(jak mi się *wydaje*, to ja właśnie wiem, jak je stosować): nie siedzę
pod przyciemnionym światłem wlepiając gały w szarą plamę gazety, bo
dobrze wiem, że to
a) niezdrowe
b) oszczędność prądu jest, siłą rzeczy niewielka, a po wyliczeniu
proporcji z punktem a) - mamy niemal wyłącznie "plusy ujemne" ;-)
To jak go używam? Ano wtedy, gdy idę zaparzyć sobie herbatę, a nie chcę
wracać z nią do ciemnego pokoju: bo jeszcze wdepnę na kota, albo wp***lę
się na stołek. Lekko prósząca "bździna", zasilana napięciem
przeliczeniowym circa 50V w zupełności wystarczy mi do tego, aby trafić
bezpiecznie tam, gdzie tę herbatę chcę postawić.
Oczywiście masz rację, że lepsza do tego byłaby maleńka lampka, o mocy
coś ~0,5 Wata, acz świecąca światłem białym, a nie (jak to jest z
żarówką 60-ką na 230V, zasilaną 1/5 napięcia) czerwonym, z baaardzo dużą
składową w podczerwieni, tu pełna zgoda: byłaby lepsza. Ale nie było
wtedy (onegdaj) jeszcze LED-ek, a i przekrój dostępnych żar-żarówek był
mocno ograniczony. No to mam tych ściemniaczy kilka, z czego jeden
reguluje mi np. obroty wentylatora w okapie kuchennym: nie chodzi o
oszczędność prądu, lecz by śmigło nie warczało, a jeszcze bardziej: aby
cug nie był przesadny! Bo wtedy by zbyt mocno uciekało ogrzane
powietrze, a zza okna właził zamróz ;-)
Wracając do /ad rem-u/: Mam jedną taką niemal idealną lampkę , i
baaardzo żałuję, że nie mogę dokupić kilku identycznych: nie ma i już!
Jest to taka lampa-wtyczka, bez kabla, wtykana wprost do kontaktu, z
cokołem E-14, czyli mogę tam włożyć najmniejszego LED-a, 3W (BTW:
widział ktoś mniejsze, na 230V?), i gdy jest zgaszony, to... świeci się,
a to dzięki maleńkiej, acz doskonale widocznej, czerwonej diodzie, z
którą jest połączony szeregowo, gdy lampka jest "off".
Gdy się w pełnych ciemnościach wstaje w nocy, to jest to wystarczający
wskaźnik kierunku, coby nie rozbić sobie ryja o szafę. Widział ktoś-coś
takiego? Niech da znać, będę dźwięczny! Bo wokół mnie nie ma, a ta
diodka jest doskonałym przykładem celnego dobrania parametrów do LED-ki,
choć lampa ma już lat, nooo, sporo, LED-ek nie było wtedy nawet w NASA!
> Dzisiaj mamy w domach więcej małych źródeł światła, a nie jedną
> żarówkę pod sufitem na środku pokoju, jak w chłopskiej chacie.
> Wyłączając niektóre z nich łatwiej i lepiej organizować właściwe
> oświetlenie.
>
Tylko potrzeba więcej oprawek, statywów, listw, kabli, i co tam jeszcze,
wszystko po-mocowane, zaś jeden ściemniacz może obsłużyć dowolnie
wybrany pokój, w którym jak raz siedzę. Siedzę, siedzę, a czasem trzeba
wyjść na chwilę, lub pięć, i żal zostawiać wszystkie kinkiety na full.
--
Goszyści, zamiast rzetelnego programu nakierowanego na rozwój
gospodarczy -- serwują pasztet dobrze brzmiących hasełek, których
realizacja jest szkodliwa -- a już najbardziej dla tych biednych, którzy
dopiero się... narodzą!
-
7. Data: 2017-10-28 03:05:39
Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 28 Oct 2017 01:27:02 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
> (c)RaSz pisze:
>> W dniu 2017-10-28 o 00:38, Jarosław Sokołowski pisze:
>>> Z technicznego punktu widzenia straszna durnota.
>>
>> - no to jak powinno to być zrobione?
>
> Jeśli chodzi o moją opinię -- to w ogóle nie powinno być robione.
> Ściemniacze oświetlenia pojawiły się w czasach, gdy jedynymi domowymi
> źródłami światła były żarówki. Poza ściemniaczami zaczęły się wtedy
> pojawiać pierwsze "kryzysy energetyczne". I zaczęto ludzi namawiać
> do używania tych ściemniaczy w celu oszczędzania energii. A to już
> jest o wiele więcej niż "straszna durnota". Ściemniona żarówka świeci
> dużo słabiej, ale prądu pobiera tylko trochę mniej. Inaczej mówić,
> sprawność ma wtedy tragiczną. A to jest zaprzeczeniem oszczędności.
> Co innego, gdy wyłączyć w pokoju co drugą żarówkę.
Owszem, ale LED to juz nie dotyczy.
A mozliwosci regulacji tez szersze, niz gdy masz tylko dwa
przelaczniki do zarowek.
> Zasilanie żarówki niższym napięciem skutecznym daje też inny efekt.
> Światło robi się bardziej "nastrojowe", a prozaicznie mówiąc, spada
> jego temperatura barwowa. Ten efekt może być pożądany. Ale przy
> ściemnianiu ledów próżno go szukać. Więc po co?
A moze komus wystarczy mniej swiatla, bo np oglada telewizje i wcale
nie musi byc to swiatlo zolte ..
> Dzisiaj mamy w domach
> więcej małych źródeł światła, a nie jedną żarówkę pod sufitem na środku
> pokoju, jak w chłopskiej chacie. Wyłączając niektóre z nich łatwiej
> i lepiej organizować właściwe oświetlenie.
Albo wlasnie trudniej, bo male i rozrzucone, i sciemniacz do
centralnej lampy jest dobry.
> Gdyby chcieć w sposób płynny sterować oświetleniem LED, to należy mieć
> obok białych lamp, również lampy o świetle pomarańczowym. Mieszając
> jedno z drugim można regulować temperaturę barwową. Takie rzeczy robi
> się w okrętach podwodnych. W dzień światło jest białe, w nocy staje
> się żółtawe. W ten sposób nie rozregulowuje się zegarów biologicznych
> marynarzy. I nie wariują oni zanadto siedząc tygodniami przy sztucznym
> świetle.
Przeciez oni maja wachty - jedni pracuja, a drudzy spia.
To jak nad tym zapanowac ?
J.
-
8. Data: 2017-10-28 05:56:30
Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
(c)RaSz pisze:
> To jak go używam? Ano wtedy, gdy idę zaparzyć sobie herbatę, a nie
> chcę wracać z nią do ciemnego pokoju: bo jeszcze wdepnę na kota,
> albo wp***lę się na stołek. Lekko prósząca "bździna", zasilana
> napięciem przeliczeniowym circa 50V w zupełności wystarczy mi do
> tego, aby trafić bezpiecznie tam, gdzie tę herbatę chcę postawić.
Jak ostatnio byłem w kinie, to tam mieli takie dyskretnie palące się
cały czas lampli umieszczone nisko przy podłodze. Jak ktoś ma dosyć
patrzenia i chce mu sie wyjść z kina, to wychodzi. I nie wywinie
przy tym orła na schodach.
> Oczywiście masz rację, że lepsza do tego byłaby maleńka lampka,
> o mocy coś ~0,5 Wata, acz świecąca światłem białym, a nie (jak to
> jest z żarówką 60-ką na 230V, zasilaną 1/5 napięcia) czerwonym, z
> baaardzo dużą składową w podczerwieni, tu pełna zgoda: byłaby lepsza.
Zgoda tylko wtedy, gdy założymy, że to ma być emulator księżyca.
Wtedy lepsza. Pół wata to i tak za dużo.
> Wracając do /ad rem-u/: Mam jedną taką niemal idealną lampkę,
> i baaardzo żałuję, że nie mogę dokupić kilku identycznych: nie
> ma i już! Jest to taka lampa-wtyczka, bez kabla, wtykana wprost
> do kontaktu, z cokołem E-14, czyli mogę tam włożyć najmniejszego
> LED-a, 3W (BTW: widział ktoś mniejsze, na 230V?),
Tak, widziałem, nawet mam. Z gwintem E27 i śmiesznie małą bańką,
coś koło trzech centymetrów. Mocy bodajże pół wata, a świeci
jakby było jeszcze mniej. Bo to produkt zabytkowy, z początku
epoki ledowcowej.
> i gdy jest zgaszony, to... świeci się, a to dzięki maleńkiej, acz
> doskonale widocznej, czerwonej diodzie, z którą jest połączony
> szeregowo, gdy lampka jest "off".
>
> Gdy się w pełnych ciemnościach wstaje w nocy, to jest to wystarczający
> wskaźnik kierunku, coby nie rozbić sobie ryja o szafę. Widział ktoś-coś
> takiego? Niech da znać, będę dźwięczny! Bo wokół mnie nie ma, a ta
> diodka jest doskonałym przykładem celnego dobrania parametrów do LED-ki,
> choć lampa ma już lat, nooo, sporo, LED-ek nie było wtedy nawet w NASA!
Ale teraz są. Nie problem zasilić dowolnie małą diodę z ładowarki
do telefonu czy z innego zasilacza. Są też gotowce w postaci
ładowarki USB i lampek USB do laptopów.
>> Dzisiaj mamy w domach więcej małych źródeł światła, a nie jedną
>> żarówkę pod sufitem na środku pokoju, jak w chłopskiej chacie.
>> Wyłączając niektóre z nich łatwiej i lepiej organizować właściwe
>> oświetlenie.
>
> Tylko potrzeba więcej oprawek, statywów, listw, kabli, i co tam jeszcze,
> wszystko po-mocowane, zaś jeden ściemniacz może obsłużyć dowolnie
> wybrany pokój, w którym jak raz siedzę. Siedzę, siedzę, a czasem trzeba
> wyjść na chwilę, lub pięć, i żal zostawiać wszystkie kinkiety na full.
Mnie nie żal. Jeśli to nie było od początku zaprojektowane do regulacji,
to taniej będzie zwalczyć żal w duszy swej, niż przerabiać to do
ściemniania czy innego centralnego sterowania.
Jarek
--
Proszę pana, siedzę sobie, proszę pana, w kinie, pan rozumie, i tak patrzę,
siedzę se w kinie, proszę pana, normalnie, patrzę, patrze na to, no i aż
chce mi się wyjść z... z kina., proszę pana. I wychodze.
-
9. Data: 2017-10-28 05:59:14
Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F. napisał:
>> Ściemniacze oświetlenia pojawiły się w czasach, gdy jedynymi domowymi
>> źródłami światła były żarówki. Poza ściemniaczami zaczęły się wtedy
>> pojawiać pierwsze "kryzysy energetyczne". I zaczęto ludzi namawiać
>> do używania tych ściemniaczy w celu oszczędzania energii. A to już
>> jest o wiele więcej niż "straszna durnota". Ściemniona żarówka świeci
>> dużo słabiej, ale prądu pobiera tylko trochę mniej. Inaczej mówić,
>> sprawność ma wtedy tragiczną. A to jest zaprzeczeniem oszczędności.
>> Co innego, gdy wyłączyć w pokoju co drugą żarówkę.
>
> Owszem, ale LED to juz nie dotyczy.
> A mozliwosci regulacji tez szersze, niz gdy masz tylko dwa
> przelaczniki do zarowek.
Mam ich tyle, ile potrzeba. Nie zawsze dogodnie rozmieszczone -- i tylko
to jest problemem.
>> Zasilanie żarówki niższym napięciem skutecznym daje też inny efekt.
>> Światło robi się bardziej "nastrojowe", a prozaicznie mówiąc, spada
>> jego temperatura barwowa. Ten efekt może być pożądany. Ale przy
>> ściemnianiu ledów próżno go szukać. Więc po co?
>
> A moze komus wystarczy mniej swiatla, bo np oglada telewizje i wcale
> nie musi byc to swiatlo zolte ..
To włącza Lampkę Do Oglądania Telewizora. W ulubionym kolorze.
>> Dzisiaj mamy w domach więcej małych źródeł światła, a nie jedną
>> żarówkę pod sufitem na środku pokoju, jak w chłopskiej chacie.
>> Wyłączając niektóre z nich łatwiej i lepiej organizować właściwe
>> oświetlenie.
>
> Albo wlasnie trudniej, bo male i rozrzucone, i sciemniacz do
> centralnej lampy jest dobry.
Ale jak się okazuje, technicznie nierealizowalny. Albo po prostu drogi.
Ledy przeznaczone doś ciemniaczy są drogie. Rozsądniej jest ogarnąć
jakoś włączanie wszystkich lamp i lampeczek, niż robić wszystkie
ściemniane. Zresztą na mnie taka księżycowa poświata ze ściemnionych
ledów działa depresyjnie. Lepiej jak coś jasnoświeci gdzieś w kącie
i odbitym światłem oświetla całe pomieszczenie.
>> Gdyby chcieć w sposób płynny sterować oświetleniem LED, to należy mieć
>> obok białych lamp, również lampy o świetle pomarańczowym. Mieszając
>> jedno z drugim można regulować temperaturę barwową. Takie rzeczy robi
>> się w okrętach podwodnych. W dzień światło jest białe, w nocy staje
>> się żółtawe. W ten sposób nie rozregulowuje się zegarów biologicznych
>> marynarzy. I nie wariują oni zanadto siedząc tygodniami przy sztucznym
>> świetle.
>
> Przeciez oni maja wachty - jedni pracuja, a drudzy spia.
> To jak nad tym zapanowac ?
Tak samo jak na powierzchni, zwyczajnie. Marynarze nawodni też mają
nocne wachty. Nie całkiem po ciemku, lecz przy sztucznym świetle.
Pod wodą odtwarza się ten rytm dobowy -- jedni mają wachtę przy świetle
"dziennym", inni przy "sztucznym". Choć jedno i drugie oczywiście na prąd.
Jarek
--
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś, to są zwyczajne dzieje.
-
10. Data: 2017-10-28 12:29:12
Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Od: "(c)RaSz" <N...@p...onet.pl>
W dniu 2017-10-28 o 05:56, Jarosław Sokołowski pisze:
> Zgoda tylko wtedy, gdy założymy, że to ma być emulator księżyca.
> Wtedy lepsza. Pół wata to i tak za dużo.
Czemu "tylko"? Nie chwytam tego akapitu, mógłbyś przybliżyć?
> Tak, widziałem, nawet mam. >
Ale lampę, czy "bulbę" ("żarówkę")?
> Z gwintem E27 i śmiesznie małą bańką, coś koło trzech centymetrów.
> Mocy bodajże pół wata, a świeci jakby było jeszcze mniej. >
Mam takie diody, które świecą naprawdę wyraźnie, prawie jak laser,
a prądu biorą tyle, co kot napłakał.
> Bo to produkt zabytkowy, z początku epoki ledowcowej. >
Tiaaa. Taka "bateria" (w sensie, że produkt złożony z kilku
składników,tak, jak "bateria artyleryjska", czy bateria [kilku] ogniw)
kilkudziesięciu LED-ów, taka, by dało się to włączyć na 230V -
kosztowała wtedy coś z pół setki! A teraz mam źródełko, gdzie np.
wczoraj nabyłem 15 watowe po 12 zeta za sztukę!
> Nie problem zasilić dowolnie małą diodę z ładowarki do telefonu czy
> z innego zasilacza. Są też gotowce w postaci ładowarki USB i lampek
> USB do laptopów. >
No ale to trochę taka toporna rzeźba wychodzi, w fabryce mają
możliwości nieco większe, robi się projekt, nie tylko inżynierski, ale i
od strony
plastycznej, potem testy na niezawodność (sporo kosztują!), dobiera się
tworzywa, etc. etc. No cóż, czasem i "praca domowa" wyjdzie całkiem
znośnie, ale raczej nie taniej, niż masówka!
> Mnie nie żal. Jeśli to nie było od początku zaprojektowane do
> regulacji, to taniej będzie zwalczyć żal w duszy swej, niż
> przerabiać to do ściemniania czy innego centralnego sterowania. >
Ja mam ewidentnie zawyżone umiłowanie ściemniaczy, ale przyznaj, że i
Ty masz zawyżoną: niechęć do nich. Z czego się ona bierze, bo wydaje mi
się, że *nie* z pogłębionej ich znajomości ;-)
--
Goszyści, zamiast rzetelnego programu nakierowanego na rozwój
gospodarczy -- serwują pasztet dobrze brzmiących hasełek, których
realizacja jest szkodliwa -- a już najbardziej dla tych biednych, którzy
dopiero się... narodzą!