eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 19

  • 1. Data: 2017-10-27 23:07:37
    Temat: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: "(c)RaSz" <N...@p...onet.pl>

    ściemniacze robi się teraz pewnie inne, ale ten konkretny jest z
    ubiegłego... tysiąclecia (ano!), i elementem "siłowym" jest w nim
    tyrystor. I nie wiem, czy to tego wina, bo ściemniacz bardziej
    współczesny działał z LED-ówką skutecznie i bezkonfliktowo, choć
    oczywiście efekt nie był taki, jak z żar-żarówką, czyli nie było mowy o
    jakimś ściemnianiu "liniowym": pomimo kręcenia potencjometrem "w dół" --
    światło nie przygasa, aż do osiągnięcia jakiegoś progu, poniżej którego
    lampka świecić zaczyna *nieco* słabiej. Pomimo tego, że neonówka wpięta
    równolegle ze ściemniaczem sygnalizuje, że napięcie na LED-zie jest
    (najpewniej) sporo niższe, na pewno nie 230 V.
    Czyli: ten nowy ściemniacz pracuje z LED-ką już jakiś czas, i wszystko
    jest OK. Natomiast ten sprzed ćwierćwiecza (z okładem) trochę
    popracował, ale tylko 2 dni, bo z nagła LED zrobił BUM! (naprawdę
    głośno). Na szczęście regulatora szlag nie trafił.

    i teraz zachodzi pytanie: czy to był przypadek jednostkowy, czy też w
    kolejnym będzie podobnie? Czy prąd nie-sinusoidalny miał prawo rozpirzyć
    w drabiazgi kondziołka, czy to "zdarzenia niezależne"?


  • 2. Data: 2017-10-28 00:19:08
    Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil>

    (c)RaSz wrote:

    > ściemniacze robi się teraz pewnie inne, ale ten konkretny jest z
    > ubiegłego... tysiąclecia (ano!), i elementem "siłowym" jest w nim
    > tyrystor.

    Raczej triak, tyrystor wymagałby mostka prostowniczego,
    po co sobie życie komplikować.

    > I nie wiem, czy to tego wina, bo ściemniacz bardziej
    > współczesny działał z LED-ówką skutecznie i bezkonfliktowo, choć
    > oczywiście efekt nie był taki, jak z żar-żarówką, czyli nie było mowy o
    > jakimś ściemnianiu "liniowym": pomimo kręcenia potencjometrem "w dół" --
    > światło nie przygasa, aż do osiągnięcia jakiegoś progu, poniżej którego
    > lampka świecić zaczyna *nieco* słabiej.

    LEDy miewają przetwornice impulsowe. Ostatnio przez przypadek
    odkryłem, że LED Diall z Casto opisany jako "12V AC/DC" świeci
    całkiem jasno już od 2V (!). Komuś naprawdę wyszła ta przetwornica,
    chylę czoła.

    > Pomimo tego, że neonówka wpięta równolegle ze ściemniaczem sygnalizuje,
    > że napięcie na LED-zie jest (najpewniej) sporo niższe, na pewno nie
    230 V.

    No właśnie niekoniecznie. Jeśli to jest LED z przetwornicą, to
    przetwornica będzie się starała utrzymać prąd płynący przez
    strukturę na stałym poziomie, szarpiąc udarowo prąd z "przydławionego"
    wejścia. A że stopień wejściowy pewnie Chińczyk dobrał z minimalnym
    zapasem do warunków nominalnych, to jego dłuższa praca przy wyższym
    prądzie skończyła się tym, co opisujesz.

    > Czyli: ten nowy ściemniacz pracuje z LED-ką już jakiś czas, i wszystko
    > jest OK. Natomiast ten sprzed ćwierćwiecza (z okładem) trochę
    > popracował, ale tylko 2 dni, bo z nagła LED zrobił BUM!

    Bardzo wątpię, by te ściemniacze się konstrukcyjnie bardzo różniły.
    Rozwiązania układowe są zasadniczo dwa: sterowanie fazowe z triakiem
    i mające sporo zalet reverse phase control, które wymaga elementu
    wyłączalnego, czyli MOSFETa lub IGBT. To drugie wymaga znacznie
    bardziej złożonego sterowania, a co za tym idzie, jest droższe.
    Naprawdę nie sądzę, by pierwszy z brzegu "nowoczesny" ściemniacz
    był oparty o tę zasadę. To raczej stary ściemniacz mógł mieć
    solidniejszy filtr EMI, który przy przerwaniu przepływu prądu generował
    większe udary napięciowe, co w połączeniu z większym prądem impulsowym w
    fazie poprzedzającej rozłączenie Ci zabiło LEDa.

    > Czy prąd nie-sinusoidalny miał prawo rozpirzyć
    > w drabiazgi kondziołka, czy to "zdarzenia niezależne"?

    Poniekąd tak, jeśli niesinusoidalność polega na tym, że oprócz
    pakietu standardowego dostajesz jeszcze szpileczkę 500+V...

    Pozdrawiam, Piotr


  • 3. Data: 2017-10-28 00:38:40
    Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Piotr Wyderski napisał:

    >> I nie wiem, czy to tego wina, bo ściemniacz bardziej współczesny
    >> działał z LED-ówką skutecznie i bezkonfliktowo, choć oczywiście
    >> efekt nie był taki, jak z żar-żarówką, czyli nie było mowy o jakimś
    >> ściemnianiu "liniowym": pomimo kręcenia potencjometrem "w dół" -
    >> światło nie przygasa, aż do osiągnięcia jakiegoś progu, poniżej
    >> którego lampka świecić zaczyna *nieco* słabiej.
    >
    > LEDy miewają przetwornice impulsowe. Ostatnio przez przypadek
    > odkryłem, że LED Diall z Casto opisany jako "12V AC/DC" świeci
    > całkiem jasno już od 2V (!). Komuś naprawdę wyszła ta przetwornica,
    > chylę czoła.

    Pisałem o tym kilka miesięcy temu. Że startuje od 3,7V, bo to mi się
    udało sprawdzić z baterią litową. Potem sprawdziłem w dokumentacji
    scalaka -- podają bardzo niskie napięcie startu przetwornicy, choć
    nie aż 2V. O ile wiem, to ledy przeznaczone do pracy ze ściemniaczem
    mają regulację zrobioną na około. To znaczy jest przetwornica i jest
    układ, który mierzy wypełnienie przebiegu zasilającego. Stopień
    wypełnienia wpływa na napięcie wyjąciowe przetwornicy. Z technicznego
    punktu widzenia straszna durnota.

    --
    Jarek


  • 4. Data: 2017-10-28 01:01:51
    Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: "(c)RaSz" <N...@p...onet.pl>

    W dniu 2017-10-28 o 00:19, Piotr Wyderski pisze:
    > LEDy miewają przetwornice impulsowe. Ostatnio przez przypadek
    > odkryłem, że LED Diall z Casto opisany jako "12V AC/DC" świeci
    > całkiem jasno już od 2V (!). Komuś naprawdę wyszła ta przetwornica,
    > chylę czoła.
    >
    A zasilałeś AC czy DC? No bo z baterii to jak by miała działać ta
    "przetwornica impulsowa" (nie znam się, to pytam)...

    A co do "świeci całkiem jasno" to wykorzystałem LED-ówkę w ciemnym
    przedpokoju, gdzie cieszyć zaczęła moje oko tym, że subtelnie
    rozjaśniała mrok, nawet gdy była... zgaszona! Odpowiadał za to
    podświetlany neonóweczką wyłącznik: przepływał przez niego jakiś tam
    ułamek miliampera, i to już wystarczało LED-ce do świecenia. Uznałem to
    za zaletę, ale... Tak się zastanawiam: ile tego prądu leciało tam
    naprawdę, a już szczególnie przez te liczne lata, gdy w obwodzie,
    zamiast LED-y była żar-żarówka?

    Powtórzę: uznałem to za zaletę, bo przez ten przedpokój często w nocy
    ktoś zdąża w wiadome miejsce, żeby odcedzić kartofelki. I odrobina
    światła jest bardzo przydatna, acz doszedłem do wniosku, że warto ją
    zintensyfikować, więc kupiłem parę sztuk (taki odruch, bo tak naprawdę
    zużyłem 1) takich neonóweczek z opornikiem, i zdublowałem tą w
    wyłączniku. I teraz, gdy chcę (wyłącznik jest 2-taktowy, więc tylko "gdy
    chcę"!) mogę zaświecić tego LED-a 2* jaśniej (z grubsza). Światła jest
    prawie tyle, co przy pełni Księżyca.

    Ciekawe, ile to mi nabija "za zużycie"? ;-)

    A jeszcze:
    W dniu 2017-10-28 o 00:38, Jarosław Sokołowski pisze:
    > [opis. Pominę]

    > Z technicznego punktu widzenia straszna durnota.
    >
    - no to jak powinno to być zrobione?


    --
    Goszyści, zamiast rzetelnego programu nakierowanego na rozwój
    gospodarczy -- serwują pasztet dobrze brzmiących hasełek, których
    realizacja jest szkodliwa -- a już najbardziej dla tych biednych, którzy
    dopiero się... narodzą!


  • 5. Data: 2017-10-28 01:27:02
    Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    (c)RaSz pisze:

    > A jeszcze:
    > W dniu 2017-10-28 o 00:38, Jarosław Sokołowski pisze:
    >> [opis. Pominę]
    >
    >> Z technicznego punktu widzenia straszna durnota.
    >
    > - no to jak powinno to być zrobione?

    Jeśli chodzi o moją opinię -- to w ogóle nie powinno być robione.
    Ściemniacze oświetlenia pojawiły się w czasach, gdy jedynymi domowymi
    źródłami światła były żarówki. Poza ściemniaczami zaczęły się wtedy
    pojawiać pierwsze "kryzysy energetyczne". I zaczęto ludzi namawiać
    do używania tych ściemniaczy w celu oszczędzania energii. A to już
    jest o wiele więcej niż "straszna durnota". Ściemniona żarówka świeci
    dużo słabiej, ale prądu pobiera tylko trochę mniej. Inaczej mówić,
    sprawność ma wtedy tragiczną. A to jest zaprzeczeniem oszczędności.
    Co innego, gdy wyłączyć w pokoju co drugą żarówkę.

    Zasilanie żarówki niższym napięciem skutecznym daje też inny efekt.
    Światło robi się bardziej "nastrojowe", a prozaicznie mówiąc, spada
    jego temperatura barwowa. Ten efekt może być pożądany. Ale przy
    ściemnianiu ledów próżno go szukać. Więc po co? Dzisiaj mamy w domach
    więcej małych źródeł światła, a nie jedną żarówkę pod sufitem na środku
    pokoju, jak w chłopskiej chacie. Wyłączając niektóre z nich łatwiej
    i lepiej organizować właściwe oświetlenie.

    Gdyby chcieć w sposób płynny sterować oświetleniem LED, to należy mieć
    obok białych lamp, również lampy o świetle pomarańczowym. Mieszając
    jedno z drugim można regulować temperaturę barwową. Takie rzeczy robi
    się w okrętach podwodnych. W dzień światło jest białe, w nocy staje
    się żółtawe. W ten sposób nie rozregulowuje się zegarów biologicznych
    marynarzy. I nie wariują oni zanadto siedząc tygodniami przy sztucznym
    świetle.

    --
    Jarek


  • 6. Data: 2017-10-28 02:34:39
    Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: "(c)RaSz" <N...@p...onet.pl>

    W dniu 2017-10-28 o 01:27, Jarosław Sokołowski pisze:
    > zaczęto ludzi namawiać do używania tych ściemniaczy w celu
    > oszczędzania energii. A to już jest o wiele więcej niż "straszna
    > durnota". Ściemniona żarówka świeci dużo słabiej, ale prądu pobiera
    > tylko trochę mniej. Inaczej mówić, sprawność ma wtedy tragiczną. A to
    > jest zaprzeczeniem oszczędności. Co innego, gdy wyłączyć w pokoju co
    > drugą żarówkę.
    >
    Nie wszystko co mówisz, jest... głupie ;-)
    {taki sobie żart}
    Nie uwzględniasz tego, że są ludzie, którzy używają ściemniaczy z sensem
    (jak mi się *wydaje*, to ja właśnie wiem, jak je stosować): nie siedzę
    pod przyciemnionym światłem wlepiając gały w szarą plamę gazety, bo
    dobrze wiem, że to
    a) niezdrowe
    b) oszczędność prądu jest, siłą rzeczy niewielka, a po wyliczeniu
    proporcji z punktem a) - mamy niemal wyłącznie "plusy ujemne" ;-)

    To jak go używam? Ano wtedy, gdy idę zaparzyć sobie herbatę, a nie chcę
    wracać z nią do ciemnego pokoju: bo jeszcze wdepnę na kota, albo wp***lę
    się na stołek. Lekko prósząca "bździna", zasilana napięciem
    przeliczeniowym circa 50V w zupełności wystarczy mi do tego, aby trafić
    bezpiecznie tam, gdzie tę herbatę chcę postawić.
    Oczywiście masz rację, że lepsza do tego byłaby maleńka lampka, o mocy
    coś ~0,5 Wata, acz świecąca światłem białym, a nie (jak to jest z
    żarówką 60-ką na 230V, zasilaną 1/5 napięcia) czerwonym, z baaardzo dużą
    składową w podczerwieni, tu pełna zgoda: byłaby lepsza. Ale nie było
    wtedy (onegdaj) jeszcze LED-ek, a i przekrój dostępnych żar-żarówek był
    mocno ograniczony. No to mam tych ściemniaczy kilka, z czego jeden
    reguluje mi np. obroty wentylatora w okapie kuchennym: nie chodzi o
    oszczędność prądu, lecz by śmigło nie warczało, a jeszcze bardziej: aby
    cug nie był przesadny! Bo wtedy by zbyt mocno uciekało ogrzane
    powietrze, a zza okna właził zamróz ;-)

    Wracając do /ad rem-u/: Mam jedną taką niemal idealną lampkę , i
    baaardzo żałuję, że nie mogę dokupić kilku identycznych: nie ma i już!
    Jest to taka lampa-wtyczka, bez kabla, wtykana wprost do kontaktu, z
    cokołem E-14, czyli mogę tam włożyć najmniejszego LED-a, 3W (BTW:
    widział ktoś mniejsze, na 230V?), i gdy jest zgaszony, to... świeci się,
    a to dzięki maleńkiej, acz doskonale widocznej, czerwonej diodzie, z
    którą jest połączony szeregowo, gdy lampka jest "off".

    Gdy się w pełnych ciemnościach wstaje w nocy, to jest to wystarczający
    wskaźnik kierunku, coby nie rozbić sobie ryja o szafę. Widział ktoś-coś
    takiego? Niech da znać, będę dźwięczny! Bo wokół mnie nie ma, a ta
    diodka jest doskonałym przykładem celnego dobrania parametrów do LED-ki,
    choć lampa ma już lat, nooo, sporo, LED-ek nie było wtedy nawet w NASA!

    > Dzisiaj mamy w domach więcej małych źródeł światła, a nie jedną
    > żarówkę pod sufitem na środku pokoju, jak w chłopskiej chacie.
    > Wyłączając niektóre z nich łatwiej i lepiej organizować właściwe
    > oświetlenie.
    >
    Tylko potrzeba więcej oprawek, statywów, listw, kabli, i co tam jeszcze,
    wszystko po-mocowane, zaś jeden ściemniacz może obsłużyć dowolnie
    wybrany pokój, w którym jak raz siedzę. Siedzę, siedzę, a czasem trzeba
    wyjść na chwilę, lub pięć, i żal zostawiać wszystkie kinkiety na full.


    --
    Goszyści, zamiast rzetelnego programu nakierowanego na rozwój
    gospodarczy -- serwują pasztet dobrze brzmiących hasełek, których
    realizacja jest szkodliwa -- a już najbardziej dla tych biednych, którzy
    dopiero się... narodzą!


  • 7. Data: 2017-10-28 03:05:39
    Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Sat, 28 Oct 2017 01:27:02 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    > (c)RaSz pisze:
    >> W dniu 2017-10-28 o 00:38, Jarosław Sokołowski pisze:
    >>> Z technicznego punktu widzenia straszna durnota.
    >>
    >> - no to jak powinno to być zrobione?
    >
    > Jeśli chodzi o moją opinię -- to w ogóle nie powinno być robione.
    > Ściemniacze oświetlenia pojawiły się w czasach, gdy jedynymi domowymi
    > źródłami światła były żarówki. Poza ściemniaczami zaczęły się wtedy
    > pojawiać pierwsze "kryzysy energetyczne". I zaczęto ludzi namawiać
    > do używania tych ściemniaczy w celu oszczędzania energii. A to już
    > jest o wiele więcej niż "straszna durnota". Ściemniona żarówka świeci
    > dużo słabiej, ale prądu pobiera tylko trochę mniej. Inaczej mówić,
    > sprawność ma wtedy tragiczną. A to jest zaprzeczeniem oszczędności.
    > Co innego, gdy wyłączyć w pokoju co drugą żarówkę.

    Owszem, ale LED to juz nie dotyczy.
    A mozliwosci regulacji tez szersze, niz gdy masz tylko dwa
    przelaczniki do zarowek.

    > Zasilanie żarówki niższym napięciem skutecznym daje też inny efekt.
    > Światło robi się bardziej "nastrojowe", a prozaicznie mówiąc, spada
    > jego temperatura barwowa. Ten efekt może być pożądany. Ale przy
    > ściemnianiu ledów próżno go szukać. Więc po co?

    A moze komus wystarczy mniej swiatla, bo np oglada telewizje i wcale
    nie musi byc to swiatlo zolte ..

    > Dzisiaj mamy w domach
    > więcej małych źródeł światła, a nie jedną żarówkę pod sufitem na środku
    > pokoju, jak w chłopskiej chacie. Wyłączając niektóre z nich łatwiej
    > i lepiej organizować właściwe oświetlenie.

    Albo wlasnie trudniej, bo male i rozrzucone, i sciemniacz do
    centralnej lampy jest dobry.

    > Gdyby chcieć w sposób płynny sterować oświetleniem LED, to należy mieć
    > obok białych lamp, również lampy o świetle pomarańczowym. Mieszając
    > jedno z drugim można regulować temperaturę barwową. Takie rzeczy robi
    > się w okrętach podwodnych. W dzień światło jest białe, w nocy staje
    > się żółtawe. W ten sposób nie rozregulowuje się zegarów biologicznych
    > marynarzy. I nie wariują oni zanadto siedząc tygodniami przy sztucznym
    > świetle.

    Przeciez oni maja wachty - jedni pracuja, a drudzy spia.
    To jak nad tym zapanowac ?

    J.


  • 8. Data: 2017-10-28 05:56:30
    Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    (c)RaSz pisze:

    > To jak go używam? Ano wtedy, gdy idę zaparzyć sobie herbatę, a nie
    > chcę wracać z nią do ciemnego pokoju: bo jeszcze wdepnę na kota,
    > albo wp***lę się na stołek. Lekko prósząca "bździna", zasilana
    > napięciem przeliczeniowym circa 50V w zupełności wystarczy mi do
    > tego, aby trafić bezpiecznie tam, gdzie tę herbatę chcę postawić.

    Jak ostatnio byłem w kinie, to tam mieli takie dyskretnie palące się
    cały czas lampli umieszczone nisko przy podłodze. Jak ktoś ma dosyć
    patrzenia i chce mu sie wyjść z kina, to wychodzi. I nie wywinie
    przy tym orła na schodach.

    > Oczywiście masz rację, że lepsza do tego byłaby maleńka lampka,
    > o mocy coś ~0,5 Wata, acz świecąca światłem białym, a nie (jak to
    > jest z żarówką 60-ką na 230V, zasilaną 1/5 napięcia) czerwonym, z
    > baaardzo dużą składową w podczerwieni, tu pełna zgoda: byłaby lepsza.

    Zgoda tylko wtedy, gdy założymy, że to ma być emulator księżyca.
    Wtedy lepsza. Pół wata to i tak za dużo.

    > Wracając do /ad rem-u/: Mam jedną taką niemal idealną lampkę,
    > i baaardzo żałuję, że nie mogę dokupić kilku identycznych: nie
    > ma i już! Jest to taka lampa-wtyczka, bez kabla, wtykana wprost
    > do kontaktu, z cokołem E-14, czyli mogę tam włożyć najmniejszego
    > LED-a, 3W (BTW: widział ktoś mniejsze, na 230V?),

    Tak, widziałem, nawet mam. Z gwintem E27 i śmiesznie małą bańką,
    coś koło trzech centymetrów. Mocy bodajże pół wata, a świeci
    jakby było jeszcze mniej. Bo to produkt zabytkowy, z początku
    epoki ledowcowej.

    > i gdy jest zgaszony, to... świeci się, a to dzięki maleńkiej, acz
    > doskonale widocznej, czerwonej diodzie, z którą jest połączony
    > szeregowo, gdy lampka jest "off".
    >
    > Gdy się w pełnych ciemnościach wstaje w nocy, to jest to wystarczający
    > wskaźnik kierunku, coby nie rozbić sobie ryja o szafę. Widział ktoś-coś
    > takiego? Niech da znać, będę dźwięczny! Bo wokół mnie nie ma, a ta
    > diodka jest doskonałym przykładem celnego dobrania parametrów do LED-ki,
    > choć lampa ma już lat, nooo, sporo, LED-ek nie było wtedy nawet w NASA!

    Ale teraz są. Nie problem zasilić dowolnie małą diodę z ładowarki
    do telefonu czy z innego zasilacza. Są też gotowce w postaci
    ładowarki USB i lampek USB do laptopów.

    >> Dzisiaj mamy w domach więcej małych źródeł światła, a nie jedną
    >> żarówkę pod sufitem na środku pokoju, jak w chłopskiej chacie.
    >> Wyłączając niektóre z nich łatwiej i lepiej organizować właściwe
    >> oświetlenie.
    >
    > Tylko potrzeba więcej oprawek, statywów, listw, kabli, i co tam jeszcze,
    > wszystko po-mocowane, zaś jeden ściemniacz może obsłużyć dowolnie
    > wybrany pokój, w którym jak raz siedzę. Siedzę, siedzę, a czasem trzeba
    > wyjść na chwilę, lub pięć, i żal zostawiać wszystkie kinkiety na full.

    Mnie nie żal. Jeśli to nie było od początku zaprojektowane do regulacji,
    to taniej będzie zwalczyć żal w duszy swej, niż przerabiać to do
    ściemniania czy innego centralnego sterowania.

    Jarek

    --
    Proszę pana, siedzę sobie, proszę pana, w kinie, pan rozumie, i tak patrzę,
    siedzę se w kinie, proszę pana, normalnie, patrzę, patrze na to, no i aż
    chce mi się wyjść z... z kina., proszę pana. I wychodze.


  • 9. Data: 2017-10-28 05:59:14
    Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> Ściemniacze oświetlenia pojawiły się w czasach, gdy jedynymi domowymi
    >> źródłami światła były żarówki. Poza ściemniaczami zaczęły się wtedy
    >> pojawiać pierwsze "kryzysy energetyczne". I zaczęto ludzi namawiać
    >> do używania tych ściemniaczy w celu oszczędzania energii. A to już
    >> jest o wiele więcej niż "straszna durnota". Ściemniona żarówka świeci
    >> dużo słabiej, ale prądu pobiera tylko trochę mniej. Inaczej mówić,
    >> sprawność ma wtedy tragiczną. A to jest zaprzeczeniem oszczędności.
    >> Co innego, gdy wyłączyć w pokoju co drugą żarówkę.
    >
    > Owszem, ale LED to juz nie dotyczy.
    > A mozliwosci regulacji tez szersze, niz gdy masz tylko dwa
    > przelaczniki do zarowek.

    Mam ich tyle, ile potrzeba. Nie zawsze dogodnie rozmieszczone -- i tylko
    to jest problemem.

    >> Zasilanie żarówki niższym napięciem skutecznym daje też inny efekt.
    >> Światło robi się bardziej "nastrojowe", a prozaicznie mówiąc, spada
    >> jego temperatura barwowa. Ten efekt może być pożądany. Ale przy
    >> ściemnianiu ledów próżno go szukać. Więc po co?
    >
    > A moze komus wystarczy mniej swiatla, bo np oglada telewizje i wcale
    > nie musi byc to swiatlo zolte ..

    To włącza Lampkę Do Oglądania Telewizora. W ulubionym kolorze.

    >> Dzisiaj mamy w domach więcej małych źródeł światła, a nie jedną
    >> żarówkę pod sufitem na środku pokoju, jak w chłopskiej chacie.
    >> Wyłączając niektóre z nich łatwiej i lepiej organizować właściwe
    >> oświetlenie.
    >
    > Albo wlasnie trudniej, bo male i rozrzucone, i sciemniacz do
    > centralnej lampy jest dobry.

    Ale jak się okazuje, technicznie nierealizowalny. Albo po prostu drogi.
    Ledy przeznaczone doś ciemniaczy są drogie. Rozsądniej jest ogarnąć
    jakoś włączanie wszystkich lamp i lampeczek, niż robić wszystkie
    ściemniane. Zresztą na mnie taka księżycowa poświata ze ściemnionych
    ledów działa depresyjnie. Lepiej jak coś jasnoświeci gdzieś w kącie
    i odbitym światłem oświetla całe pomieszczenie.

    >> Gdyby chcieć w sposób płynny sterować oświetleniem LED, to należy mieć
    >> obok białych lamp, również lampy o świetle pomarańczowym. Mieszając
    >> jedno z drugim można regulować temperaturę barwową. Takie rzeczy robi
    >> się w okrętach podwodnych. W dzień światło jest białe, w nocy staje
    >> się żółtawe. W ten sposób nie rozregulowuje się zegarów biologicznych
    >> marynarzy. I nie wariują oni zanadto siedząc tygodniami przy sztucznym
    >> świetle.
    >
    > Przeciez oni maja wachty - jedni pracuja, a drudzy spia.
    > To jak nad tym zapanowac ?

    Tak samo jak na powierzchni, zwyczajnie. Marynarze nawodni też mają
    nocne wachty. Nie całkiem po ciemku, lecz przy sztucznym świetle.
    Pod wodą odtwarza się ten rytm dobowy -- jedni mają wachtę przy świetle
    "dziennym", inni przy "sztucznym". Choć jedno i drugie oczywiście na prąd.

    Jarek

    --
    Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś, to są zwyczajne dzieje.


  • 10. Data: 2017-10-28 12:29:12
    Temat: Re: LED-ówki i ściemniacz tyrystorowy
    Od: "(c)RaSz" <N...@p...onet.pl>

    W dniu 2017-10-28 o 05:56, Jarosław Sokołowski pisze:
    > Zgoda tylko wtedy, gdy założymy, że to ma być emulator księżyca.
    > Wtedy lepsza. Pół wata to i tak za dużo.

    Czemu "tylko"? Nie chwytam tego akapitu, mógłbyś przybliżyć?

    > Tak, widziałem, nawet mam. >
    Ale lampę, czy "bulbę" ("żarówkę")?

    > Z gwintem E27 i śmiesznie małą bańką, coś koło trzech centymetrów.
    > Mocy bodajże pół wata, a świeci jakby było jeszcze mniej. >
    Mam takie diody, które świecą naprawdę wyraźnie, prawie jak laser,
    a prądu biorą tyle, co kot napłakał.

    > Bo to produkt zabytkowy, z początku epoki ledowcowej. >
    Tiaaa. Taka "bateria" (w sensie, że produkt złożony z kilku
    składników,tak, jak "bateria artyleryjska", czy bateria [kilku] ogniw)
    kilkudziesięciu LED-ów, taka, by dało się to włączyć na 230V -
    kosztowała wtedy coś z pół setki! A teraz mam źródełko, gdzie np.
    wczoraj nabyłem 15 watowe po 12 zeta za sztukę!

    > Nie problem zasilić dowolnie małą diodę z ładowarki do telefonu czy
    > z innego zasilacza. Są też gotowce w postaci ładowarki USB i lampek
    > USB do laptopów. >
    No ale to trochę taka toporna rzeźba wychodzi, w fabryce mają
    możliwości nieco większe, robi się projekt, nie tylko inżynierski, ale i
    od strony
    plastycznej, potem testy na niezawodność (sporo kosztują!), dobiera się
    tworzywa, etc. etc. No cóż, czasem i "praca domowa" wyjdzie całkiem
    znośnie, ale raczej nie taniej, niż masówka!

    > Mnie nie żal. Jeśli to nie było od początku zaprojektowane do
    > regulacji, to taniej będzie zwalczyć żal w duszy swej, niż
    > przerabiać to do ściemniania czy innego centralnego sterowania. >
    Ja mam ewidentnie zawyżone umiłowanie ściemniaczy, ale przyznaj, że i
    Ty masz zawyżoną: niechęć do nich. Z czego się ona bierze, bo wydaje mi
    się, że *nie* z pogłębionej ich znajomości ;-)

    --
    Goszyści, zamiast rzetelnego programu nakierowanego na rozwój
    gospodarczy -- serwują pasztet dobrze brzmiących hasełek, których
    realizacja jest szkodliwa -- a już najbardziej dla tych biednych, którzy
    dopiero się... narodzą!

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: