-
21. Data: 2010-01-09 11:20:58
Temat: Re: Kto doradzi linuksiarzowi?
Od: l...@l...localdomain
W poście <hi88k8$2k3$1@news.onet.pl>,
Janko Muzykant nabazgrał:
>> Markowy komputer to nie tylko dobrze dobrane komponenty, ale też i bogaty,
>> dodatkowy zestaw oprogramowania, już zainstalowanego. Ze składakiem musisz
>> sobie to zrobić sam. Tylko o to chodziło w powyższej wypowiedzi.
>
> Sorry, ale właśnie to jest największa zmora, a nie zaleta tzw.
> markowców. Nie znam notebooka, w którym nie należy sformatować dysku i
> zainstalować system z ''normalnej'' płyty.
Ogryzki?
-
22. Data: 2010-01-09 16:52:58
Temat: Re: Kto doradzi linuksiarzowi?
Od: dominik <u...@d...net.pl>
On 2010-01-08 22:38, Janko Muzykant wrote:
>> Pod jakie to urządzenia? Pod te wszystkie dvd playery manty? :)
> Oj, chyba nie wiesz, co w marketach puszcza filmy (albo tam za ekranem w
> kiosku ruchu).
Owszem, nie interesuję się tym. Ale jakie kompy masz w marketach? Markowe
delle czy thinkpady? Oj wątpię.
>> dodatkowy zestaw oprogramowania, już zainstalowanego. Ze składakiem
>> musisz
>> sobie to zrobić sam. Tylko o to chodziło w powyższej wypowiedzi.
> Sorry, ale właśnie to jest największa zmora, a nie zaleta tzw.
> markowców. Nie znam notebooka, w którym nie należy sformatować dysku i
> zainstalować system z ''normalnej'' płyty. Nie znam też człowieka, który
> po czymś takim nie powiedział ''ale jaja, jaki mam szybki komputer''. A
> robię to kilkanaście lat (no dobra, już coraz mniej).
Ale patrzysz na nasze podwórko. Tutaj królują składaczki i minimalne
konfiguracje. Nikt nie kupuje markowego gniota za większe pieniążki.
Jedyne co to jak robisz to w jakimś apollo to masz wybrany przez zenka z
zaplecza zestaw klocków, przez innego składany, a jak brakuje jakiejś
części to nawet podmieni na taką o zbliżonej cenie. System dostajesz goły.
To są budżetowe założenia.
Owszem zdarzają się produkty niby markowe, a z napchanym softem
spowalniającym. Przykładowo wszelkie smartfony z lokalizacją. Tego się nie
da używać. Jedyna różnica jednak w tym, że platforma sprzętowa jest ta
sama, bo angielska wersja często działa jakieś sto razy lepiej.
>> Szczerze to wątpię. Zapytam prosto - wyrżnąłeś wszelkie aktualizacje
>> automatyczne?
> Odpowiadam prosta - żadnych aktualizacji nie wyrżnąłem z wyjątkiem
> mediaplayer, ie7/8, dotnet, i kilku pomniejszych opcjonalnych rzeczy.
I nie pyszczy przy aktualizowaniu, że nie ma tego i tamtego? A jak chce
zaaktualizować coś co mu się w pale nie mieści, że tego nie ma?
>> Bo jeśli tak to nie obronisz tej tezy, a jeśli nie to
>> zapewne masz protest installera, który chce wrzucić poprawkę na coś co
>> nie
>> ma, albo odnawia Ci te tak starannie usuwane pliki.
> Ano nie odnawia. Nie są tylko wyrwane, ale oznaczone do ''niebytu''
> przez nlite. Chodzi o takie sprawy jak wymienione wyżej plus OE,
> narzędzia webowe i podobne śmieci z program files (które nota bene już i
> tak nie działają, bo ms olał je). Nic się też nie strzępi. Aha, jedyną
> rzeczą, która to burzy jest sp3 (kompilację mam zrobioną z sp2). Ale nie
> ma tam nic, co do życia potrzebne, a system nieco puchnie.
Czyli jak widzisz jednak są problemy. Mniejsze czy większe.
I widzisz - Ty masz czas, masz chęci i ochotę. Większość nie ma wiedzy
nawet w temacie. Ja sam np olałem. Uznałem że system nie jest sprawą do
poświęcania swojego życia ku temu i czasu. Minimum rżnięcia zrobiłem, to
co chciałem postawiłem i mam spokój na dłuższą chwilę. Nawet mam
znienawidzonego przez Ciebie acrobat readera, a to z prostego powodu - bo
foxit jakkolwiek jest szybki i fajny to drukować nie potrafi, a niestety
zdarza mi się często siedzieć w papierach.
>> Chciałbym naprawdę żyć w przekonaniu, że każdego dowolnego programu mam
>> sześć zamienników, w pełni funkcjonalnych i nie ustępujących pod każdym
>> względem temu pierwszemu.
>> Niestety w większości przypadków jest zupełnie na odwrót. Niestety.
> A w moim przypadku nie. Zresztą jak by mi to było potrzebne, to odpalę
> jeden z wirtualnych systemów, na jednym mam takiego ''xp po bożemu''.
No to jak widać masz sposób, znowu poświęcasz więcej czasu na to.
Rozwiązanie może słuszne, ale nie dla przeciętnego kowalskiego.
> A zajmuje się naprawdę wieloma rzeczami - od oprogramowania muzycznego
> (olbrzymia ilość różnych rzeczy), przez video i kodowania, programów
> narzędziowych do elektroniki po programy do księgowości. Wszystkie
> jednorazowe sprawy wrzucam w wirtuala, częściej używane w thinstala.
Wiem, wiem, mówiłeś mi o tym wiele razy. Ja tam wciąż wolę jeden, wielki,
syf-image.
>> Jest takich stron niestety więcej.
> No to niech sobie będą, nigdy na takie nie wlazłem, nawet przypadkiem.
Czasem niestety musisz. Mnie najbardziej denerwują wszelkie
app-installery, które wymuszają na Tobie badzIEwie bo inaczej nie idzie
pobrać jakiejś głupiej łatki. Dell ma takie coś na stronie, i jak sobie
klikniesz źle to nagle wszędzie przy pobraniu bryzga śmieciem. A strony
bankowe to już klasyka śmieciownictwa. Niektóre wciąż są IE-friendly only.
>> Wiem, mój sposób na gg ma 66kB i wiele więcej zalet. Jednak tu masz
>> przykład popularnego programu, gdzie to okienko HTML jest wykorzystywane.
> U mnie html jest praktycznie izolowany z systemu w thinstalowanym tb i ff.
No i dlatego będą problemy wszędzie tam, gdzie ktoś cokolwiek z nim zrobi.
A robi się tak czasem. Chociażby helpy to ordynarne htmlki. Tyle że proste
bo generowane.
>> Jednakże od mniej więcej visty w górę sleep i hibernacja nabrały naprawdę
>> bardzo pozytywnego wydźwięku. XP jeszcze nie jest w stanie łazić
>> miesiącami bez wyłączania.
> Vista mnie obejdzie, siódemka najprawdopodobniej też. Następny system
> chyba niestety już nie ze względu na brak wsparcia dla xp kluczowych
> aplikacji. Na razie problem... najwcześniej za trzy lata.
> Być może wyemigruję wtedy na linuxa, skoro i tak przesiadka czeka...
Pod linuksem nie ma photoshopa i nawet czegokolwiek co mogłoby mu lizać
kursorek w cień. Zniesiesz takie ograniczenie? Osobiście lubię linuksa za
pomysły i za często fajne podejście, ale jako desktop albo w niektórych
dystrybucjach windzieje do przesady, albo jest niedorobiony, nieprzyjazny
i wręcz nieintuicyjny. Liczba czasu jaką trzeba poświęcić na utrzymanie
systemu często jest zatrważająca.
Za to uwielbiam linuksa jako serwer, jego konsolę i wiele fajnych rzeczy.
Część z nich da się ukraść do windowsa, część niestety nie. Dlatego jestem
mniej więcej po środku tego - używam dwóch.
>> Właściwie to takie rozwiązanie od bardzo dawna funkcjonuje w smartfonach
>> przecież. Wyobrażasz sobie tam, że chcąc zadzwonić czekasz z minutę na
>> start?
> Kiedy wychodzę z domu wyłączam prąd. Takie zboczenie może, powodowane
> oglądaniem spalonych ogniem zasilaczy i mieszkaniu w pod drewnianym
> strychem.
Kiedyś podczas studiów pojechałem na wakacje i dosłownie chwilkę po moim
wyjeżdzie brakło prądu, a wspólokatorzy przez dobre dwa tygodnie dzień i
noc słuchali całkiem głośno pierwszego z zakresu radia. Gdy przyjechałem i
się rozpakowywałem to słyszałem jak wracają do domu i przez drzwi mówili
do siebie: "Ty, myzyki chyba nie ma?", "nie ciesz się, bo jak znów prądu
nie ma to się może przestawi na radio maryja...". :)
>> Win95 z interfejsem, jeśli dzisiaj nie ma problemu z zasobami by coś
>> sobie uużytecznić.
> Ja się nie cofam, ja tam trwam od 12 lat (a właściwie 20, od czasu NC,
> gdyż to jest główne moje ''gui'', dziś TC). I nie żal mi bynajmniej
> marnujących się zasobów. Prawdopodobnie nigdy nie przejdę na inny
> interfejs, bo na razie nikt nie stworzył nic lepszego.
No właśnie, tu akurat racja. Sam używam od 16 lat kolejnych *c. Najpierw
NC, później FC, teraz TC, MC i wciąż FC. Jak widać nawet druga literka się
nie zmieniła ;) hihi :)
Jak lubisz oldskul to zainteresuj się właśnie FC (file commander). Od
niedawna jest w wersji dla win, win64, linuksa no i oczywiście dla OS/2.
Autor do dziś rozwija ten program i naprawdę jest świetny, wciąż tekstowy :)
>> No sęk w tym, że przeniesienie tej całości na całkiem inny komputer
>> zajęłoby podobny wymiar czasu. Tak, że dzięki.
>> Backup mam. Śliczny i zupełnie bezużyteczny.
> No i tu jest szkopuł - ja potrafię, Ty nie.
Mimo Twojej dumnej wypowiedzi odpowiem Ci że zupełnie się mylisz.
To nie jest kwestia potrafienia, tylko kwestia czasu. Od tamtej chwili
miałem cztery różne komputery. Zupełnie różne. Ten który mam teraz też
jest "tymczasowy" i jak tylko wypatrzę coś co nie będzie miało poważnych
problemów w działaniu to zmienię. Póki co jak przeczytałem szczęśliwe
wypowiedzi tych, którym bez powodu zdychają i7 to sobie dałem na
wstrzymanie z zmianami. Narazie.
Trzeba było po prostu zmienić założenia.
> Kiedyś żyłem właśnie głównie
> z tego, a ponieważ jest to zajęcie głupie, poskracałem procesy do
> minimum. Do dziś starzy klienci, ku mojemu niezadowoleniu, koniecznie
> chcą, żebym im posadził system, bo jak mówią, jest szybko i bez problemów.
> Kilka osób i tu piszących widziało proces instalacji XP przeze mnie.
> Wsadzasz płytę, klikasz dokładnie jeden raz, po 15 minutach stoi system.
> Uruchamiasz bata, po minucie stoją przeglądarka, tc i kilka pomniejszych
> narzędzi, całość skojarzona, posprzątana. Potem wpisujesz jeszcze
> numerek, uruchamiasz WindowsUpdate, by pościągać najnowsze łaty i
> gotowe. Żadnego układania od początku. W godzinę mogę sklonować swoje
> środowisko pracy na nową maszynę, ale naprawdę sklonować, a nie używać
> tej systemowej parodii do przenoszenia ustawień.
Ależ doskonale wiem o czym piszesz. Wierz mi, że w czasach OS/2
przenosiłem system dobre kilkadziesiąt razy. System z wszystkim. Całą
jedną komendą z poukładanymi parametrami tak żeby jeszcze je pamiętać
lepiej ;)
Na win - nie mam ochoty tracić czasu. Mam wrażenie że i tak sporo o nim
wiadomo dzisiaj więcej niż kiedyś, ale wciąż to produkt zamknięty i nie
mogę wygrzebać zmiany kilku małych detali :)
Ok, ale mniejsza z tym.
Proponuję FUT na priva.
--
_[_]_
(") dominik, gg:919564
`--( : )--' http://www.dominik.net.pl
( : )
""`-...-'"" jgs
-
23. Data: 2010-01-09 17:51:53
Temat: Re: Kto doradzi linuksiarzowi?
Od: dominik <u...@d...net.pl>
On 2010-01-09 11:54, Andrzej Libiszewski wrote:
>> Tak też czasem bywa, ale to raczej w przypadku tanich laptopów czy
>> budżetowych desktopów. Tu niektórzy owszem potrafią nieźle nainstalować.
>> Zupełną porażką za to jest zazwyczaj soft do telefonów - tam napchanie
>> aplikacjami bywa wyjątkowo bolesne.
> Czy laptop za 9-10 tys jest w takim razie tani? Bo tam taki sam śmietnik
> jest jak na sprzęcie budżetowym.
Tu nie chodzi o taniość :)
Swego czasu mogłeś kupić najtańszego i7 za tyle i śmietnik miał podobny.
A jak to jest dell to śmieci gratis masz chyba w dowolnym modelu.
>> Noe wiem, ale z pewnością ciągle np komunikaty pchają HTML-em. Z
>> przeglądarką wciąż więc jednak mają coś wspólnego.
>> Co do protokołu to nie do końca ładnie, ale ich soft to przykład jak
>> czegoś zdecydowanie nie robić. Szczęśliwie mojego klienta jakośtam
>> wspierają (ekg2), a jest miliony razy lepszy, tyle że nie dla każdego
>> pewnie.
> Korzystam z transportu jabber<>GG na serwerze i jest OK. Że to nieładnie
> to akurat mam gdzieś - jakby ich aplikacja dała się używać, to by nie
> było problemu.
Też chwilkę tak korzystałem, ale kulejące transporty mnie zbyt bardzo
denerwowały. Zresztą szybko przekonałem się, że nie potrzebuję icq, gg,
irca, aim, translatora i pogodynki. Założenia śliczne, ale końcowo nie
dało się tego używać jakkolwiek.
--
_[_]_
(") dominik, gg:919564
`--( : )--' http://www.dominik.net.pl
( : )
""`-...-'"" jgs
-
24. Data: 2010-01-09 19:49:48
Temat: Re: Kto doradzi linuksiarzowi?
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
dominik pisze:
>>> Pod jakie to urządzenia? Pod te wszystkie dvd playery manty? :)
>> Oj, chyba nie wiesz, co w marketach puszcza filmy (albo tam za ekranem w
>> kiosku ruchu).
>
> Owszem, nie interesuję się tym. Ale jakie kompy masz w marketach? Markowe
> delle czy thinkpady? Oj wątpię.
To są maszynki ''jednofunkcyjne'' najczęściej, na wince albo czymś nie
wiadomo czym, nigdy nie wiadomo co odtworzą, a czego nie ''bo tak''
(kodek, bitrate rozdzielczość, dźwięk a nawet fps)
>>> Szczerze to wątpię. Zapytam prosto - wyrżnąłeś wszelkie aktualizacje
>>> automatyczne?
>> Odpowiadam prosta - żadnych aktualizacji nie wyrżnąłem z wyjątkiem
>> mediaplayer, ie7/8, dotnet, i kilku pomniejszych opcjonalnych rzeczy.
>
> I nie pyszczy przy aktualizowaniu, że nie ma tego i tamtego? A jak chce
> zaaktualizować coś co mu się w pale nie mieści, że tego nie ma?
Nie pyszczy. Proponuje aktualizacje niektórych nieistniejących
komponentów (jako opcje niekrytyczną), odhaczam i koniec.
>> Ano nie odnawia. Nie są tylko wyrwane, ale oznaczone do ''niebytu''
>> przez nlite. Chodzi o takie sprawy jak wymienione wyżej plus OE,
>> narzędzia webowe i podobne śmieci z program files (które nota bene już i
>> tak nie działają, bo ms olał je). Nic się też nie strzępi. Aha, jedyną
>> rzeczą, która to burzy jest sp3 (kompilację mam zrobioną z sp2). Ale nie
>> ma tam nic, co do życia potrzebne, a system nieco puchnie.
>
> Czyli jak widzisz jednak są problemy.
Nie są. Robiłem kompilację w czasach sp2. Robiąc ją dziś zrobiłbym z
sp3, byłoby to samo. Tylko mi się nie chce, bo system oparty na sp2
pracuje znakomicie. Sp2, a sp3 to są praktycznie różne systemy, nie
można im podmieniać elementów tak po prostu.
Mniejsze czy większe.
> I widzisz - Ty masz czas, masz chęci i ochotę. Większość nie ma wiedzy
> nawet w temacie. Ja sam np olałem. Uznałem że system nie jest sprawą do
> poświęcania swojego życia ku temu i czasu. Minimum rżnięcia zrobiłem, to
> co chciałem postawiłem i mam spokój na dłuższą chwilę. Nawet mam
> znienawidzonego przez Ciebie acrobat readera, a to z prostego powodu - bo
> foxit jakkolwiek jest szybki i fajny to drukować nie potrafi, a niestety
> zdarza mi się często siedzieć w papierach.
No to mi potrafi, a nawet przeszliśmy w wielu miejscach na foxita przede
wszystkim by móc kopiować teksty (w ar często niemożliwe). Gdyby coś nie
drukowało, w jednej głupiej firmie zajmującej się przepieprzaniem
społecznych pieniędzy zadzwonili by do mnie w najbliższy poniedziałek
pięć po siódmej.
>>> Chciałbym naprawdę żyć w przekonaniu, że każdego dowolnego programu mam
>>> sześć zamienników, w pełni funkcjonalnych i nie ustępujących pod każdym
>>> względem temu pierwszemu.
>>> Niestety w większości przypadków jest zupełnie na odwrót. Niestety.
>> A w moim przypadku nie. Zresztą jak by mi to było potrzebne, to odpalę
>> jeden z wirtualnych systemów, na jednym mam takiego ''xp po bożemu''.
>
> No to jak widać masz sposób, znowu poświęcasz więcej czasu na to.
Nie wiem, dlaczego tak się upierasz, że na coś poświęcam więcej czasu.
Robię to wszystko właśnie po to, żeby czasu poświęcać jak najmniej, bo
zabawa komputerem to nie moje ulubione zajęcie (zwłaszcza po piętnastu
latach życia z tego).
> Rozwiązanie może słuszne, ale nie dla przeciętnego kowalskiego.
A to ja już nie mówię, że dla Kowalskiego.
>>> Jest takich stron niestety więcej.
>> No to niech sobie będą, nigdy na takie nie wlazłem, nawet przypadkiem.
>
> Czasem niestety musisz.
No ale nie musiałem do dziś. Jeden bank po ff nie chodził (trzy lata
temu), olaliśmy go. Zresztą przecież ie6 u mnie działa tylko leży odłogiem.
>> Vista mnie obejdzie, siódemka najprawdopodobniej też. Następny system
>> chyba niestety już nie ze względu na brak wsparcia dla xp kluczowych
>> aplikacji. Na razie problem... najwcześniej za trzy lata.
>> Być może wyemigruję wtedy na linuxa, skoro i tak przesiadka czeka...
>
> Pod linuksem nie ma photoshopa i nawet czegokolwiek co mogłoby mu lizać
> kursorek w cień.
Gimp nie tylko liże kursorek, ale na dziś może zastąpić szopa we
wszystkim poza profi drukiem. Wiem, bo przygotowywałem przepis na
obróbkę 3D właśnie w gimpie ze względu na cenę owegoż. Sceptycznie do
tego podchodziłem lecz po dniu kombinacji zobaczyłem, że jest to w pełni
sprawne i działające oprogramowanie. Tylko nie chce mi się przechodzić
nań, bo trzeba znowu nauczyć się kilku rzeczy. Klawiaturę w szopie i tak
mam przemapowaną (80 komend, więcej nie wejdzie), gimpowi można
przemapować identycznie więc tu nie problem. Jest tam za to kilka
świetnych pomniejszych rzeczy, łącznie z fajnymi patentami na interfejs.
Tak do gimpa jak do linuxa trzeba znaleźć powód przesiadki (jak ongiś do
openoffice - powodem była obowiązkowa przesiadka z office2k z powodu
wycofania ze sklepów). Jeśli chodzi o linuxa, celowałbym jak zwykle w
zgrabną niszę czyli skompilowanego na swoje potrzeby Slaxa (albo coś
podobnego).
> Jak lubisz oldskul to zainteresuj się właśnie FC (file commander).
Ale ja nie lubię oldskula tylko sprawne rozwiązania. Niektórzy chcą
zastąpić koło dwunastokątem np. bo koło jest stare. Nie o to chodzi.
TC jest najbardziej zgrabny i ma wtyczki do nagrywania cd, odzysku
danych, naprawiania płyt, wbudowany podgląd podstawowych formatów i kupę
innych rzeczy.
>>> No sęk w tym, że przeniesienie tej całości na całkiem inny komputer
>>> zajęłoby podobny wymiar czasu. Tak, że dzięki.
>>> Backup mam. Śliczny i zupełnie bezużyteczny.
>> No i tu jest szkopuł - ja potrafię, Ty nie.
>
> Mimo Twojej dumnej wypowiedzi odpowiem Ci że zupełnie się mylisz.
> To nie jest kwestia potrafienia, tylko kwestia czasu.
Oj, gadasz teraz jak XX. Napisałem, że instalacja trwa piętnaście minut,
a przeniesienie środowiska pracy (kilkanaście większych programów) tyle,
ile trwa transfer z pendrive. Normalne zainstalowanie jednego z tych
programów to pół godziny nie raz. Dochodzą drivery z którymi nie ma
takich sztuczek, antywirus i łaty, które już się tam same w tle ściągają.
Postawienie systemu i dziesięciu programów typu office z poukładaniem
całości to dniówka (a jak to są szopy różne to i dłużej) i chyba każdy
może to tu potwierdzić.
> Ależ doskonale wiem o czym piszesz. Wierz mi, że w czasach OS/2
> przenosiłem system dobre kilkadziesiąt razy. System z wszystkim. Całą
> jedną komendą z poukładanymi parametrami tak żeby jeszcze je pamiętać
> lepiej ;)
> Na win - nie mam ochoty tracić czasu.
Ale to się właśnie robi tak samo.
> Proponuję FUT na priva.
A ja zakończyć, bo gadanie o komputerach jest mi nudne :)
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/postawmy pomnik papieża Polaka w każdej polskiej wsi!/
-
25. Data: 2010-01-09 19:52:12
Temat: Re: Kto doradzi linuksiarzowi?
Od: Janko Muzykant <j...@w...pl>
Mikolaj Machowski pisze:
>>> Sorry, ale właśnie to jest największa zmora, a nie zaleta tzw.
>>> markowców. Nie znam notebooka, w którym nie należy sformatować dysku i
>>> zainstalować system z ''normalnej'' płyty.
>> Ogryzki?
>
> Płytki z systemem dołączają.
No, czasem nie z systemem lecz obrazem.
--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/wow! dj'e będą miksować nie tylko hity, ale również evergreen'y!
[pis.oryg.]/
-
26. Data: 2010-01-09 19:55:15
Temat: Re: Kto doradzi linuksiarzowi?
Od: l...@l...localdomain
W poście <s...@b...nos>,
Mikolaj Machowski nabazgrał:
>>> Sorry, ale właśnie to jest największa zmora, a nie zaleta tzw.
>>> markowców. Nie znam notebooka, w którym nie należy sformatować dysku i
>>> zainstalować system z ''normalnej'' płyty.
>>
>> Ogryzki?
>
> Płytki z systemem dołączają.
Co ma piernik do wiatraka?
--
Someday, people who know how to use computers will rule over
those who don't. And there will be a special name for them:
secretaries. -Dilbert quote
-
27. Data: 2010-01-09 19:59:22
Temat: Re: Kto doradzi linuksiarzowi?
Od: Mikolaj Machowski <m...@w...pl>
l...@l...localdomain napisał:
> W poście <hi88k8$2k3$1@news.onet.pl>,
> Janko Muzykant nabazgrał:
>>> Markowy komputer to nie tylko dobrze dobrane komponenty, ale też i bogaty,
>>> dodatkowy zestaw oprogramowania, już zainstalowanego. Ze składakiem musisz
>>> sobie to zrobić sam. Tylko o to chodziło w powyższej wypowiedzi.
>>
>> Sorry, ale właśnie to jest największa zmora, a nie zaleta tzw.
>> markowców. Nie znam notebooka, w którym nie należy sformatować dysku i
>> zainstalować system z ''normalnej'' płyty.
>
> Ogryzki?
Płytki z systemem dołączają.
m.
--
If you are going to rape, pillage and burn,
be sure to do things in that order. P.J.Plauger
-
28. Data: 2010-01-09 22:22:00
Temat: Re: Kto doradzi linuksiarzowi?
Od: Mikolaj Machowski <m...@w...pl>
l...@l...localdomain napisał:
> W poście <s...@b...nos>,
> Mikolaj Machowski nabazgrał:
>>>> Sorry, ale właśnie to jest największa zmora, a nie zaleta tzw.
>>>> markowców. Nie znam notebooka, w którym nie należy sformatować dysku i
>>>> zainstalować system z ''normalnej'' płyty.
>>>
>>> Ogryzki?
>>
>> Płytki z systemem dołączają.
>
> Co ma piernik do wiatraka?
>
A sorki, jakoś przeczytałem "nie należy" jako "nie można" :)
m.
--
Histories are more full of examples of the fidelity of dogs
than of friends - Alexander Pope