-
21. Data: 2011-03-18 14:32:02
Temat: Re: (ot) Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: t...@p...onet.pl
Czekałeś na franka po 1.80 zł - 1.50 zł ? .Czy Polska to prawie Szwajcaria ?
Branża finansowa i różnego rodzaju
doradcy z nią powiązani to elita przekrętów i manipulacji. Kapitał dzięki
globalizacji bez problemu dziś jest tutaj jutro tam .A koszty ponoszą szaraczki
nie mający pojęcia w co wchodzą dodatkowo manipulowane przez tzw doradców .
Opcje walutowe w 2008 dla polskich firm - wtedy niezła kasa "wyparowała" z
polski. Zawodowo nie pracuje w tej branży cenie sobie spokojny sen w nocy :)
> > No dobra, porownalem ceny dolara wtedy i dzis i juz mi sie rozjasnilo co
> > nieco :)
> > Swoja droga, zapomnialem juz, ze USD byl po 2PLN :D:D
> >
>
> Taa... I CHF też był wtedy po ok 2PLN. I niektórzy szczęśliwcy (np
> niestety ja) akurat wtedy postanowili brać kredyt w CHF. Wspierani przez
> doradcófff finansowych. Całę życie pod górkę :)
>
> R.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
22. Data: 2011-03-18 14:36:35
Temat: Re: (ot) Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik <t...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:178f.00000252.4d835ed2@newsgate.onet.pl...
> Czekałeś na franka po 1.80 zł - 1.50 zł ? .Czy Polska to prawie
> Szwajcaria ?
>
> Branża finansowa i różnego rodzaju
> doradcy z nią powiązani to elita przekrętów i manipulacji. Kapitał dzięki
> globalizacji bez problemu dziś jest tutaj jutro tam .A koszty ponoszą
> szaraczki
> nie mający pojęcia w co wchodzą dodatkowo manipulowane przez tzw doradców
> .
> Opcje walutowe w 2008 dla polskich firm - wtedy niezła kasa "wyparowała"
> z
> polski. Zawodowo nie pracuje w tej branży cenie sobie spokojny sen w nocy
> :)
Szkoda że zawodowo nie zajmujesz się brakiem odpowiedzi ponad cytatami.
-
23. Data: 2011-03-18 14:37:21
Temat: Re: (ot) Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: t...@p...onet.pl
Zapomniałem dodać :
Kredyt w obcej walucie jest opłacalny tylko wtedy kiedy kurs tej waluty jest
wysoki jak np teraz franka ale akurat "dziwnym zbiegiem okoliczności"
teraz taki kredyt może dostać osoba o dochodach ponad śrdnia krajową lub z
dobrym zabezpieczeniem.
> > > No dobra, porownalem ceny dolara wtedy i dzis i juz mi sie rozjasnilo co
>
> > > nieco :)
>
> > > Swoja droga, zapomnialem juz, ze USD byl po 2PLN :D:D
>
> > >
>
> >
>
> > Taa... I CHF też był wtedy po ok 2PLN. I niektórzy szczęśliwcy (np
>
> > niestety ja) akurat wtedy postanowili brać kredyt w CHF. Wspierani przez
>
> > doradcófff finansowych. Całę życie pod górkę :)
>
> >
>
> > R.
>
>
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
24. Data: 2011-03-18 14:59:09
Temat: Re: (ot) Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: J.F. <j...@p...onet.pl>
On Fri, 18 Mar 2011 14:32:02 +0100, t...@p...onet.pl wrote:
>Opcje walutowe w 2008 dla polskich firm - wtedy niezła kasa "wyparowała" z
>polski. Zawodowo nie pracuje w tej branży cenie sobie spokojny sen w nocy :)
Wyparowala z Polski ? Czy tylko przeszla z polskich przedsiebiorstw do
polskich bankow ?
Oczywiscie "polskich" bez wchodzenia w szczegoly akcjonariatu.
J.
-
25. Data: 2011-03-18 17:34:24
Temat: Re: (ot) Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: "Hektor" <z...@w...pl>
Użytkownik "Tomasz Gorbaczuk" <g...@a...pl> napisał
> Ale przewalutował z CHF na PLN ?
Nie namisałem. Odwrotnie, ze złotówek na CHF.
ZK
-
26. Data: 2011-03-18 17:58:33
Temat: Re: (ot) Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: J.F. <j...@p...onet.pl>
On Fri, 18 Mar 2011 17:34:24 +0100, Hektor wrote:
>Użytkownik "Tomasz Gorbaczuk" <g...@a...pl> napisał
>
>> Ale przewalutował z CHF na PLN ?
>
>Nie namisałem. Odwrotnie, ze złotówek na CHF.
Zalezy kiedy to bylo ... ale mogl zobaczyc ile go rabia na zlotowkach,
a frank ciagle spadal i spadal i nic nie wskazywalo ze od jutra skoczy
w gore ..
J.
-
27. Data: 2011-03-18 21:08:14
Temat: Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: "Iguan007" <i...@p...onet.pl>
"J.F." <j...@p...onet.pl> wrote in message
news:02m6o69faj0ginefc7fqlf3dmb4f2c2hja@4ax.com...
> przy 10% to IMO nawet nie jest ryzyko :-)
> Za to spodziewany i szybki zysk z ustalenia w ten sposob innej ceny
> gieldowej moze sie zwrocic z nawiazka.
Limity "tradingu arbitrazowego" nie sa ustanawiane wg. "IMO" tylko wedlug
apetytu na ryzyko danej firmy.
> Po prostu - jesli gielda obejmuje niewielki % obrotow ropa (czy innym
> towarem) to jest ona podatna na manipulacje.
Wrecz przeciwnie, czesto wielkosc ryneku w instrumentach pochodnych
przewyzsza wielkosc rynku fizycznego.
>>A z tym jest juz coraz ciezej bo przyklady takie jak kryzys w
>>Metallgesellschaft pomogl ludziom zrozumiec ze instrumenty pochodne to nie
>>darmowy hedging.
>
> Nie bardzo rozumiem - dlaczego nie ?
Dlatego ze poza zabezpieczeniem przed niekorzystnymi zmianami cen niesie tez
ze soba zwiekszone ryzyko strat.
> Tylko trzeba go stosowac z umiarem, bo w wiekszej ilosci to nie jest
> hedging, tylko spekulacja.
Troche to metne. Co rozumiesz przez "stosowanie z umiarem"? Przeciez nie ma
uniwersalej zasady, limity sa inne dla kazdej firmy. Ten "umiar" jest
ustalany przez udzialowcow firmy.
>>Podam Ci przyklad z mojego podworka - kontrakty futures na enegie
>>elektryczna sprzedawane na Sydney Futures Exchange stanowia...427% energii
>>"fizycznej". Czyli sprzedaje sie 4x wiecej energii "w kontraktach" niz
>>istnieje enegrii fizycznej.
>
> Jak mozna na czyms zarobic to nie dziwne ze jest wielki rynek.
> Ale ciekawi mnie kto na tym traci :-)
Ciekawe, dlaczego uwazasz ze ktos musi tracic? Kapital inwestycyjny ma
dostep do produktu dajecego zysk i przy okazji tworzy plynny rynek,
producent ma dostep do zabezpieczenia przeplywow finansowych wiec zyskuje na
lepszych kredytyach i ich ubezpieczeniu i plynnosci finansowej. To,ze dla
ktorejs strony kontraktu wynik z instrumentow finansowych nie jest
pozytywny, nie oznacza ze w ogolnym rozrachunku stracila ona korzystajac z
tych intrumentow.
> Tylko zobacz jeszcze kto te kontrakty wystawil - elektrownie, sieci ..
> czy banki lub fundusze inwestycyjne.
I jedni i drudzy.
>>Praktycznie kazda kopalnia,elektrownia,rafineria czy fabryka jest
>>finansowana z dlugu. Banki (lub czesciej konsorcjum bankow) wymaga zeby w
>>planie biznesowym pojawil sie jakis % pewnych przychodow. I tak np.
>>kopalnia
>>moze sprzedac kontrakty na wegiel na gieldzie na rok 2012. Czy sa to
>>spekulacje?
>
> Nie, to jest zabezpieczenie sobie zbytu, a do pewnego stopnia nawet i
> zysku. I masz racje - banki to lubia.
Jakiego zbytu? Mam wrazenie ze mylisz rynek fizyczny z rynikiem finansowym.
Przeciez jesli kupujesz/sprzedajesz instrumenty pochodne to w 99% nie
dostarczasz fizycznie surowca tylko rozliczasz P&L wg. ceny tego
surowca.Wiec to wcale nie jest takie czarno-biale jak usilujesz to
przedstawiac. Przeciez ta kopalnia sprzedajac kontrakt na 2012 tez zaklada
jakas cene tego wegla w 2012, a wiec liczy na zysk.
>>Zalezy, czasami raz sprzedany kontrakt zostaje nieruszany az do
>>wygasniecia i mozesz to widziec jako czysty hedging. Ale czasmi przy
>>korzystnej zmianie cen mozna taka pozycje zamknac z zyskiem (zakladajac ze
>>mamy na to autoryzacje) i to juz troche zahacza o spekulacje.
>
> W sensie - odkupic wlasny kontrakt lub kupic inny przeciwny ?
> to sie zgodze - ledwie "zahacza".
Zalezy. Sa firmy ktore tego nie dopuszczaja bo to juz podchodzi wg. nich po
arbitraz.
> Spekulacja to bedzie jak sprzedasz kontrakty na wiecej niz mozesz
> wyprodukowac, z zalozeniem ze je potem odkupisz :-)
To Twoja definicja. Niekoniecznie przyjeta przez wszystkich:
http://www.investopedia.com/terms/s/speculation.asp
>>Ale tak off
>>topic, kto z nas nie jest spekulantem? Wyciagamy oszczednosci z nizej
>>oprocentowanego rachunku, likwidujemy pozycje w akcjach ktore naszym
>>zdaniem
>>pojda w dol, inwestujemy w fundusze ktoych zwrot/ryzyko bardziej nam
>>odpowiada.
>
> To jest inwestowanie. Spekulacja to jest zagrac na instrumentach
> pochodnych na znizke/zwyzke, ryzykujac pozniejsza rozmowe z
> komornikiem :-)
jesze raz - Twoja definicja. Dla mnie np. wycofywanjie srodkow z akcji ktore
moim zdaniem spadna to taka sama spekulacja jak kazda inna.
Pozdrawiam,
Iguan
--
--
Iguan007
Sezon caly rok:
http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia
--
-
28. Data: 2011-03-18 21:48:21
Temat: Re: (ot) Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: z <z...@g...pl>
t...@p...onet.pl pisze:
> Czekałeś na franka po 1.80 zł - 1.50 zł ? .Czy Polska to prawie Szwajcaria ?
>
> Branża finansowa i różnego rodzaju
> doradcy z nią powiązani to elita przekrętów i manipulacji. Kapitał dzięki
> globalizacji bez problemu dziś jest tutaj jutro tam .A koszty ponoszą szaraczki
> nie mający pojęcia w co wchodzą dodatkowo manipulowane przez tzw doradców .
> Opcje walutowe w 2008 dla polskich firm - wtedy niezła kasa "wyparowała" z
> polski. Zawodowo nie pracuje w tej branży cenie sobie spokojny sen w nocy :)
>
>
Ostatnio słyszałem że trafność przewidywania-doradzania polskich
doradców finansowych osiągnęła magiczne 50%.
Jest powód do dumy :-)
z
-
29. Data: 2011-03-18 22:17:21
Temat: Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: J.F. <j...@p...onet.pl>
On Sat, 19 Mar 2011 06:08:14 +1000, Iguan007 wrote:
>"J.F." <j...@p...onet.pl> wrote in message
>> przy 10% to IMO nawet nie jest ryzyko :-)
>> Za to spodziewany i szybki zysk z ustalenia w ten sposob innej ceny
>> gieldowej moze sie zwrocic z nawiazka.
>
>Limity "tradingu arbitrazowego" nie sa ustanawiane wg. "IMO" tylko wedlug
>apetytu na ryzyko danej firmy.
Ale jak firma nie zajmuje sie glownie spekulacjami gieldowymi tylko
jest powaznym producentem i dystrybutorem towaru, to 10% rocznego
obrotu to w ogole nie jest ryzyko :-)
Za to moze przyniesc spory zysk w calkiem innych miejscach.
>> Po prostu - jesli gielda obejmuje niewielki % obrotow ropa (czy innym
>> towarem) to jest ona podatna na manipulacje.
>Wrecz przeciwnie, czesto wielkosc ryneku w instrumentach pochodnych
>przewyzsza wielkosc rynku fizycznego.
OK, nie znam rynku ropy .. ale to w sumie woda na moj mlyn - znaczy
sie cena gieldowa ma jeszcze mniejszy zwiazek z cena rynkowa :-)
>>>A z tym jest juz coraz ciezej bo przyklady takie jak kryzys w
>>>Metallgesellschaft pomogl ludziom zrozumiec ze instrumenty pochodne to nie
>>>darmowy hedging.
>>Nie bardzo rozumiem - dlaczego nie ?
>Dlatego ze poza zabezpieczeniem przed niekorzystnymi zmianami cen niesie tez
>ze soba zwiekszone ryzyko strat.
>
>>Tylko trzeba go stosowac z umiarem, bo w wiekszej ilosci to nie jest
>>hedging, tylko spekulacja.
>
>Troche to metne. Co rozumiesz przez "stosowanie z umiarem"? Przeciez nie ma
>uniwersalej zasady, limity sa inne dla kazdej firmy. Ten "umiar" jest
>ustalany przez udzialowcow firmy.
No ale wiesz - jesli kopalnia sprzedala cala swoja spodziewana
przyszloroczna produkcje wegla, to zyskala satysfakcjonujaca cene, a
ryzykuje glownie to ze ten wegiel moze bedzie drozszy i zarobi mniej
niz by mogla.
Jesli sprzeda dwa razy wiecej, z zalozeniem ze odkupi kontrakty z
zyskiem to to juz jest czysta spekulacja.
>>>Podam Ci przyklad z mojego podworka - kontrakty futures na enegie
>>>elektryczna sprzedawane na Sydney Futures Exchange stanowia...427% energii
>>>"fizycznej". Czyli sprzedaje sie 4x wiecej energii "w kontraktach" niz
>>>istnieje enegrii fizycznej.
>>
>> Ale ciekawi mnie kto na tym traci :-)
>
>Ciekawe, dlaczego uwazasz ze ktos musi tracic? Kapital inwestycyjny ma
>dostep do produktu dajecego zysk i przy okazji tworzy plynny rynek,
>producent ma dostep do zabezpieczenia przeplywow finansowych wiec zyskuje na
>lepszych kredytyach i ich ubezpieczeniu i plynnosci finansowej. To,ze dla
>ktorejs strony kontraktu wynik z instrumentow finansowych nie jest
>pozytywny, nie oznacza ze w ogolnym rozrachunku stracila ona korzystajac z
>tych intrumentow.
No tak, ale przestalismy juz mowic o czystym hedgingu, a zaczelismy
handlowac towarem ktorego nie ma. Kupic, sprzedac, kupic - towaru
rzeczywistego jak nie bylo tak nie ma. Czyli od tej strony mamy bilans
zerowy. Wiec jesli ktos na tym zarobil prawdziwe pieniadze, to ktos
inny musial je stracic :-)
>>>Praktycznie kazda kopalnia,elektrownia,rafineria czy fabryka jest
>>>finansowana z dlugu. Banki (lub czesciej konsorcjum bankow) wymaga zeby w
>>>planie biznesowym pojawil sie jakis % pewnych przychodow. I tak np.
>>>kopalnia moze sprzedac kontrakty na wegiel na gieldzie na rok 2012. Czy sa to
>>>spekulacje?
>>
>> Nie, to jest zabezpieczenie sobie zbytu, a do pewnego stopnia nawet i
>> zysku. I masz racje - banki to lubia.
>
>Jakiego zbytu? Mam wrazenie ze mylisz rynek fizyczny z rynikiem finansowym.
>Przeciez jesli kupujesz/sprzedajesz instrumenty pochodne to w 99% nie
>dostarczasz fizycznie surowca tylko rozliczasz P&L wg. ceny tego
>surowca.
No ale dales za przyklad kopalnie, ktora z reguly jednak ma fizycznie
wegiel do sprzedania :-)
>Wiec to wcale nie jest takie czarno-biale jak usilujesz to
>przedstawiac. Przeciez ta kopalnia sprzedajac kontrakt na 2012 tez zaklada
>jakas cene tego wegla w 2012, a wiec liczy na zysk.
Z tym ze do osiagniecia zysku to jej wystarczy zeby koszty wlasne do
tego czasu nie wzrosly nadmiernie. Za to finansujacy ja bank sie
ucieszy ze ma zagwarantowany zbyt produkcji a nie zakonczy 2012 roku z
wielkim dlugiem i wielka halda wegla
>>>Zalezy, czasami raz sprzedany kontrakt zostaje nieruszany az do
>>>wygasniecia i mozesz to widziec jako czysty hedging. Ale czasmi przy
>>>korzystnej zmianie cen mozna taka pozycje zamknac z zyskiem (zakladajac ze
>>>mamy na to autoryzacje) i to juz troche zahacza o spekulacje.
>>
>> W sensie - odkupic wlasny kontrakt lub kupic inny przeciwny ?
>> to sie zgodze - ledwie "zahacza".
>
>Zalezy. Sa firmy ktore tego nie dopuszczaja bo to juz podchodzi wg. nich po
>arbitraz.
Ciagle majac na mysli kopalnie ktora zasadniczo wlasny wegiel
sprzedaje, to wychodzi na to ze pozbywa sie zobowiazan i zostaje z
wlasnym weglem, czyli wracamy do punktu wyjscia, wiec wedlug mnie
"ledwie zahacza". Oczywiscie jakis tam element spekulacji w tym jest,
mozna zyskac, mozna stracic..
>> Spekulacja to bedzie jak sprzedasz kontrakty na wiecej niz mozesz
>> wyprodukowac, z zalozeniem ze je potem odkupisz :-)
>
>To Twoja definicja. Niekoniecznie przyjeta przez wszystkich:
>http://www.investopedia.com/terms/s/speculation.asp
Alez przeciez dokladnie to mialem na mysli - podejmujac takie
dzialanie chcemy zarobic na ruchach cenowych, godzac sie z wiekszym
ryzykiem.
>>>Ale tak off topic, kto z nas nie jest spekulantem? Wyciagamy oszczednosci z nizej
>>>oprocentowanego rachunku, likwidujemy pozycje w akcjach ktore naszym
>>>zdaniem pojda w dol, inwestujemy w fundusze ktoych zwrot/ryzyko bardziej nam
>>>odpowiada.
>>To jest inwestowanie. Spekulacja to jest zagrac na instrumentach
>>pochodnych na znizke/zwyzke, ryzykujac pozniejsza rozmowe z
>>komornikiem :-)
>
>jesze raz - Twoja definicja. Dla mnie np. wycofywanjie srodkow z akcji ktore
>moim zdaniem spadna to taka sama spekulacja jak kazda inna.
Przyznaje ci sporo racji, ale nie sprzedac akcji ktore naszym zdaniem
spadna, a one potem naprawde spadna - to sie nazywa czysta glupota :-)
Sprzedajac akcje o ktorych myslisz ze spadna ryzykujesz to ze nie
zarobisz jesli one jednak pojda w gore. Kupujac akcje o ktorych
myslisz ze pojda w gore - ryzykujesz ze stracisz lub zostaniesz z
bezwartosciowym papierem. Kupujac je na kredyt lub grajac na
instrumentach pochodnych ryzykujesz wizyte komornika.
Wiec co tu jest spekulacja wedle twoich definicji ? :-)
J.
-
30. Data: 2011-03-18 22:58:23
Temat: Re: Ceny paliw - kto mnie oswieci?
Od: "Iguan007" <i...@p...onet.pl>
"J.F." <j...@p...onet.pl> wrote in message
news:4of7o6tu7c1kol6lcbdvli5voq7oaoieaa@4ax.com...
> Ale jak firma nie zajmuje sie glownie spekulacjami gieldowymi tylko
> jest powaznym producentem i dystrybutorem towaru, to 10% rocznego
> obrotu to w ogole nie jest ryzyko :-)
> Za to moze przyniesc spory zysk w calkiem innych miejscach.
Wybacz ale to troche wiejska filozofia. Nie za bardzo chce mi sie bawic w
gdybanie ile % firma moze obracac na gieldzie. Bez znajomosci struktury
finansowania firmy mozesz sobie tylko gdybac jaki procent mozesz przeznaczyc
na arbitraz. Wiesz ze wielu chinskich inwestorow nie zainwestuje w firme
zajmujaca sie tradingiem? Wiesz ze bank moze odmowic pozyczki albo wymagac
wiekszych odsetek jesli masz specultive trading desk? Wiesz jakich
dodatkowych nakladow bedzie wymagala obsluga takich operacji? Nie wiesz,
wymysliles sobie 10%.
>>> Po prostu - jesli gielda obejmuje niewielki % obrotow ropa (czy inny
>>> towarem) to jest ona podatna na manipulacje.
>>Wrecz przeciwnie, czesto wielkosc ryneku w instrumentach pochodnych
>>przewyzsza wielkosc rynku fizycznego.
>
> OK, nie znam rynku ropy .. ale to w sumie woda na moj mlyn - znaczy
> sie cena gieldowa ma jeszcze mniejszy zwiazek z cena rynkowa :-)
Nie, ceny np. kontraktow futures sa silnie skorelowane z rynkiem spot. Czyli
np. cena kontraktu na 2012 pojdzie do gory jesli spot wzrasta.
>>Troche to metne. Co rozumiesz przez "stosowanie z umiarem"? Przeciez nie
>>ma
>>uniwersalej zasady, limity sa inne dla kazdej firmy. Ten "umiar" jest
>>ustalany przez udzialowcow firmy.
>
> No ale wiesz - jesli kopalnia sprzedala cala swoja spodziewana
> przyszloroczna produkcje wegla, to zyskala satysfakcjonujaca cene, a
> ryzykuje glownie to ze ten wegiel moze bedzie drozszy i zarobi mniej
> niz by mogla.
> Jesli sprzeda dwa razy wiecej, z zalozeniem ze odkupi kontrakty z
> zyskiem to to juz jest czysta spekulacja.
Raczej nie sprzedaje sie 100% produkcji. Okolo 70% to juz duzy hedging i
ryzykujesz ze w przypadku np. awarii w kopalnii bedziesz wyeksponowany (nie
wiem czy to poprawne slowo) na ceny rynkowe odwrotnie do naturalnej pozycji.
Czyli jesli elektrownia sprzeda wiecej niz wytworzy to wzrost cen energii
przynosi straty.
>>Ciekawe, dlaczego uwazasz ze ktos musi tracic? Kapital inwestycyjny ma
>>dostep do produktu dajecego zysk i przy okazji tworzy plynny rynek,
>>producent ma dostep do zabezpieczenia przeplywow finansowych wiec zyskuje
>>na
>>lepszych kredytyach i ich ubezpieczeniu i plynnosci finansowej. To,ze dla
>>ktorejs strony kontraktu wynik z instrumentow finansowych nie jest
>>pozytywny, nie oznacza ze w ogolnym rozrachunku stracila ona korzystajac z
>>tych intrumentow.
>
> No tak, ale przestalismy juz mowic o czystym hedgingu, a zaczelismy
> handlowac towarem ktorego nie ma. Kupic, sprzedac, kupic - towaru
> rzeczywistego jak nie bylo tak nie ma. Czyli od tej strony mamy bilans
> zerowy. Wiec jesli ktos na tym zarobil prawdziwe pieniadze, to ktos
> inny musial je stracic :-)
No wlasnie Ci tlumacze ze niekoniecznie. Prosto: jesli kopalnia
zabezpieczyla urobek i stracila 1% na kontraktach (zyskal inwestor np. bank)
ale dzieki mniejszemu ryzyku uzyskala lepszy kredyt przynoszacy 1.1% zysku
to kto stracil?
>>Jakiego zbytu? Mam wrazenie ze mylisz rynek fizyczny z rynikiem
>>finansowym.
>>Przeciez jesli kupujesz/sprzedajesz instrumenty pochodne to w 99% nie
>>dostarczasz fizycznie surowca tylko rozliczasz P&L wg. ceny tego
>>surowca.
> No ale dales za przyklad kopalnie, ktora z reguly jednak ma fizycznie
> wegiel do sprzedania :-)
Wybacz ale to duzo do tlumaczenia na tym form. Rynek fizyczny to jedno,
rynek finansowy to drugie. Handlujacy opcjami na sok pomaranczowy nie ma
zupelnie nic do czynienia z fizycznym produktem. To tylko
zabezpiecznie/kontrakt finansowy rozliczany w $.
>>Wiec to wcale nie jest takie czarno-biale jak usilujesz to
>>przedstawiac. Przeciez ta kopalnia sprzedajac kontrakt na 2012 tez zaklada
>>jakas cene tego wegla w 2012, a wiec liczy na zysk.
>
> Z tym ze do osiagniecia zysku to jej wystarczy zeby koszty wlasne do
> tego czasu nie wzrosly nadmiernie. Za to finansujacy ja bank sie
> ucieszy ze ma zagwarantowany zbyt produkcji a nie zakonczy 2012 roku z
> wielkim dlugiem i wielka halda wegla
Jeszcze raz. Kontrakt finansowy wcale nie oznacza ze ta halda wegla zniknie.
Halda zostanie sprzedana na rynku spot.
>>> W sensie - odkupic wlasny kontrakt lub kupic inny przeciwny ?
>>> to sie zgodze - ledwie "zahacza".
>>
>>Zalezy. Sa firmy ktore tego nie dopuszczaja bo to juz podchodzi wg. nich
>>po
>>arbitraz.
>
> Ciagle majac na mysli kopalnie ktora zasadniczo wlasny wegiel
> sprzedaje, to wychodzi na to ze pozbywa sie zobowiazan i zostaje z
> wlasnym weglem, czyli wracamy do punktu wyjscia, wiec wedlug mnie
> "ledwie zahacza". Oczywiscie jakis tam element spekulacji w tym jest,
> mozna zyskac, mozna stracic..
Jak na wszyskim
>
>>> Spekulacja to bedzie jak sprzedasz kontrakty na wiecej niz mozesz
>>> wyprodukowac, z zalozeniem ze je potem odkupisz :-)
>>
>>To Twoja definicja. Niekoniecznie przyjeta przez wszystkich:
>>http://www.investopedia.com/terms/s/speculation.as
p
>
> Alez przeciez dokladnie to mialem na mysli - podejmujac takie
> dzialanie chcemy zarobic na ruchach cenowych, godzac sie z wiekszym
> ryzykiem.
No i widzisz - instrumenty pochodne dokladnie pod to podchodza. Ale moga byc
stosowane w hedgingu. I o to wlasnie chodzi - granica (jesli istnieje) jest
plynna,.
>>jesze raz - Twoja definicja. Dla mnie np. wycofywanjie srodkow z akcji
>>ktore
>>moim zdaniem spadna to taka sama spekulacja jak kazda inna.
>
> Przyznaje ci sporo racji, ale nie sprzedac akcji ktore naszym zdaniem
> spadna, a one potem naprawde spadna - to sie nazywa czysta glupota :-)
Alez oczywiscie. Ale to tez spekulacja.
>
>
> Sprzedajac akcje o ktorych myslisz ze spadna ryzykujesz to ze nie
> zarobisz jesli one jednak pojda w gore. Kupujac akcje o ktorych
> myslisz ze pojda w gore - ryzykujesz ze stracisz lub zostaniesz z
> bezwartosciowym papierem. Kupujac je na kredyt lub grajac na
> instrumentach pochodnych ryzykujesz wizyte komornika.
> Wiec co tu jest spekulacja wedle twoich definicji ? :-)
Wszystko co wiaze sie z przewidywaniem zmian rynku i wyciaganiem z tego
korzysci. Czyli obydwa przyklady ktore podales powyzj to spekulacja.
Pozdrawiam,
Iguan
--
--
Iguan007
Sezon caly rok:
http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia
--