eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyskurwysyny przed przejsciami dla pieszych
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 155

  • 131. Data: 2013-03-13 16:49:28
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Artur Maśląg" napisał w wiadomości
    W dniu 2013-03-13 12:24, J.F pisze:
    (...)
    > Prosze o zacytowanie tych czytelnych przepisow konwencji w kwestii
    > tego
    > gdzie sie manewr wyprzedzania zaczyna, a gdzie konczy.
    > (i mozesz tez wyjasnic watpliwosci innego grupowicza - dlaczego jak
    > jedziemy wolniej, to nie wyprzedzamy :-)
    >>>> Jeżeli tak, to oceni to policjant albo sąd.
    ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    >Przepisy były cytowane, a odpowiedź już padła.

    Z powolaniem na slownik jezyka polskiego ?

    Fizyk na temat "przyspieszenia" ma troche inne zdanie (hamowanie to
    tez przyspieszanie :-),
    poza tym moga byc ciekawsze przypadki - np ten wolniejszy naprawde
    przyspiesza, ale i tak jest wyprzedzany.


    J.


  • 132. Data: 2013-03-13 16:54:00
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: Krzysztof 45 <"mekar[wytnijto]"@vp.pl>

    W dniu 2013-03-12 23:15, masti pisze:
    > weź się moze udaj do specjalisty. Tylko taksówką
    Moja wizyta u specjalisty nie poukłada ci w łbie i nie wyposaży w
    wyobraźnię.
    --
    Krzysiek


  • 133. Data: 2013-03-13 17:23:48
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: Artur Maśląg <f...@p...com>

    W dniu 2013-03-13 16:01, Krzysztof 45 pisze:
    > W dniu 2013-03-12 22:40, Artur Maśląg pisze:
    >>>> No, mamy winnego...
    >>>>
    >>>> :>
    >>>>
    >>> Bez przesady. Aż w taką skrajność bym nie popadał.
    >>
    >> <cite>
    >> Bo jak na takiej drodze o dwóch pasach ruchu w jednym kierunku
    >> doprowadzić kierowcę do tego by trafił pieszego, a i jak zaczarować
    >> pieszego by wlazł na jadący samochód?
    >>
    >> Trzeba zrobić to co zrobiła policja.
    >> </cite>
    >>
    >> To Twoje słowa, więc może nie ściemniaj...
    >>
    > Mieszasz wątki. To nie było do tego kto jest winny, tylko o splocie
    > nieszczęśliwych wypadków. Więc sam nie ściemniaj i czytaj ze zrozumieniem.

    Nie mieszam, a ściemniasz na potęgę - to co wyciąłeś przed chwilą
    to Twoje słowa:
    <cite>
    Gdyby się nie zatrzymali, kobieta odczekała by aż będzie całkiem pusto,
    i spokojnie bezstresowo przeszła by. A tak, durną babę pajace wpuścili
    na polską motoryzacyjną minę.
    </cite>

    Wcześniejszy cytat to również Twoje słowa. Możesz ściemniać do woli
    (zresztą nie pierwszy raz), ale podejrzewam, że mało kto się na to
    już nabierze.



  • 134. Data: 2013-03-13 17:25:00
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: masti <g...@t...hell>

    Dnia pięknego Wed, 13 Mar 2013 16:54:00 +0100 osobnik zwany Krzysztof 45
    napisał:

    > W dniu 2013-03-12 23:15, masti pisze:
    >> weź się moze udaj do specjalisty. Tylko taksówką
    > Moja wizyta u specjalisty nie poukłada ci w łbie i nie wyposaży w
    > wyobraźnię.

    chesz pogadać o wyobraźni na drodze? pojeździj motocyklem lub rowerem po
    mieście. Potem pogadamy



    --
    Ford Mondeo 2.0 PMS edition, Jeep Grand Cherokee 4.0
    mst <at> gazeta <.> pl
    "-Mam lęk gruntu! -Chyba wysokości?
    -Wiem co mówię, to grunt zabija!" T.Pratchett


  • 135. Data: 2013-03-13 18:54:16
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: Jan45 <j...@w...pl>

    W dniu 2013-03-08 14:17, h.w.d.p. pisze:
    > (...) kilku
    > skurwysynow przelecialo prawym pasem nawet nie zwalniajac a jeden z
    > lewego pasa niecierpliwiac sie zmienil na prawy i przelecial. przeciez
    > nie po to kupowal tedeika zeby stac jak cipa za innymi cipami.
    > (...)

    Zastanawiam się, skąd tutaj ten pośpiech. Potrzeba ta
    (czyli wewnętrzny nakaz śpieszenia się) ma zwykle
    jedną z dwóch przyczyn, mianowicie chęć rywalizacji albo
    zarobku. O ile powód pierwszy rozumiem i poniekąd
    akceptuję (tyle że u młodzików raczej), o tyle powód
    drugi przygnębia mnie bardzo. Śpieszą się zwykle niewolnicy,
    żeby się ustrzec gniewu pana swego, żeby im nie zabrał
    masełka do chlebka. Ilość spieszących się kierowców dowodzi,
    że moi współziomkowie to w dużej części niewolnicy.
    Na to nie ma rady - system niewolniczy trwał znacznie dłużej
    niż tak zwana demokracja. A jego przejawy nam współczesne
    sugerują jednoznacznie, że niewolnictwo nigdy do końca
    nie zanikło... Przecież nawet w Grecji starożytnej, wzorze
    europejskiej demokracji, na jednego wolnego przypadało
    kilku niewolników, co na niego pracowali. W oczach niewolnika
    widać strach. I w jego zachowaniu też widać strach.
    Przed czym ucieka niewolnik? Dokąd się ciągle spieszy?
    Oto jest pytanie.

    Co się tyczy rywalizacji, ta też ma różne przejawy.
    Najbardziej zrozumiałe są te, które wynikają
    z potrzeby pochwalenia się szybkim i drogim samochodem.
    To ustawia właścicieli w odpowiedniej kolejności
    co do prestiżu w danej społeczności, wsi lub mieście.
    To nie musi pociągać za sobą jazdy ryzykownej.
    Są też inne, np. żeby wykazać się umiejętnością
    jazdy i doznać napływu adrenaliny spowodowanego
    ryzykiem. To jest już bardziej naganne, bo niebezpieczne.

    Jak na to reagować? Może o tym podyskutujmy?

    Jan


  • 136. Data: 2013-03-13 19:21:36
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: Shrek <...@w...pl>

    On 2013-03-13 18:54, Jan45 wrote:

    > Są też inne, np. żeby wykazać się umiejętnością
    > jazdy i doznać napływu adrenaliny spowodowanego
    > ryzykiem. To jest już bardziej naganne, bo niebezpieczne.

    Otóż to. Zapierdalanie mimo wszystko jest przyjemne. Jednak trzeba znać
    umiar.

    Shrek.


  • 137. Data: 2013-03-13 20:19:47
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: Krzysztof 45 <"mekar[wytnijto]"@vp.pl>

    W dniu 2013-03-13 17:23, Artur Maśląg pisze:
    > W dniu 2013-03-13 16:01, Krzysztof 45 pisze:
    >> W dniu 2013-03-12 22:40, Artur Maśląg pisze:
    >>>>> No, mamy winnego...
    >>>>>
    >>>>> :>
    >>>>>
    >>>> Bez przesady. Aż w taką skrajność bym nie popadał.
    >>>
    >>> <cite>
    >>> Bo jak na takiej drodze o dwóch pasach ruchu w jednym kierunku
    >>> doprowadzić kierowcę do tego by trafił pieszego, a i jak zaczarować
    >>> pieszego by wlazł na jadący samochód?
    >>>
    >>> Trzeba zrobić to co zrobiła policja.
    >>> </cite>
    >>>
    >>> To Twoje słowa, więc może nie ściemniaj...
    >>>
    >> Mieszasz wątki. To nie było do tego kto jest winny, tylko o splocie
    >> nieszczęśliwych wypadków. Więc sam nie ściemniaj i czytaj ze
    >> zrozumieniem.
    >
    > Nie mieszam, a ściemniasz na potęgę - to co wyciąłeś przed chwilą
    > to Twoje słowa:
    > <cite>
    > Gdyby się nie zatrzymali, kobieta odczekała by aż będzie całkiem pusto,
    > i spokojnie bezstresowo przeszła by. A tak, durną babę pajace wpuścili
    > na polską motoryzacyjną minę.
    > </cite>
    >
    > Wcześniejszy cytat to również Twoje słowa. Możesz ściemniać do woli
    > (zresztą nie pierwszy raz), ale podejrzewam, że mało kto się na to
    > już nabierze.

    Piesza winna, bo przechodzi przez dwa pasy i ma sie upewnić czy nie
    włazi pod ato. Polazła w ciemno nie upewniając się czy na drugim pasie
    pojazd zatrzymuje się czy nie. Winna? Winna.

    Kierująca autem winna i nie wymaga komentarza. Choć jest kilka przyczyn
    niezależnych od niej które mogły doprowadzić do tego że nie zauważyła
    przejścia i pieszej.

    Policja. Nosz kuxxa. OK, zatrzymali się dżentelmeni by ją przepuścić.
    Ale chyba nie wątpisz w to, że gdyby tego nie uczynili nie doszło by do
    tego wypadku. Ona jak widać stała, widziała nadjeżdżające auta i czekała
    pewnie na to aż pojadą.

    To są trzy czynniki które doprowadziły do wypadku. Jeden, obojętnie
    który czynnik eliminujesz i wypadku nie ma. Proste?

    Więc kto tu ściemnia i kto na co ma się nabierać?
    --
    Krzysiek


  • 138. Data: 2013-03-13 20:26:46
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: Krzysztof 45 <"mekar[wytnijto]"@vp.pl>

    W dniu 2013-03-13 17:25, masti pisze:
    > Dnia pięknego Wed, 13 Mar 2013 16:54:00 +0100 osobnik zwany Krzysztof 45
    > napisał:
    >
    >> W dniu 2013-03-12 23:15, masti pisze:
    >>> weź się moze udaj do specjalisty. Tylko taksówką
    >> Moja wizyta u specjalisty nie poukłada ci w łbie i nie wyposaży w
    >> wyobraźnię.
    >
    > chesz pogadać o wyobraźni na drodze? pojeździj motocyklem lub rowerem po
    > mieście. Potem pogadamy

    Misiu. Jak na razie na koncie mam 5 lat motocyklem, 20 lat samochodem a
    rower bywało że 6 tysia w sezon robiłem. To wszystko na wiosce Wrocław.
    No ale gdzie mi do Ciebie :D Ale jak masz jakieś pytania to wal :D
    --
    Krzysiek


  • 139. Data: 2013-03-13 20:30:55
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: John Kołalsky <j...@k...invalid>


    Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl>

    >
    >> A było o tym jakoby można było wyprzedzać przez czyjeś hamowanie.
    >
    > Tego nie zajarzyłem, mea culpa.
    >
    > Sądziłem że masz na myśli iż *wyprzedzanego* dotyczy zakaz
    > wyprzedzania (i chyba nie ja jeden).

    To, że wyprzedzanego również dotyczy zakaz jest oczywiste. :-)

    W najprostszym przypadku może będąc wyprzedzanym wyprzedzać jeszcze inny
    pojazd ale może też doprowadzić do wyprzedzania.

    Definicyjne wyprzedzanie jest wyłącznie sytuacją drogową a nie wpływem
    uczestników, więc nikomu nie przypisuje wyprzedzania. Musi być coś więcej
    niż tylko przekonanie o tym, że "ten, co z przodu jest winny". Przesłanką
    słownikową jest "przyspieszanie by znaleźć się przed". Myślę jednak o
    sytuacji gdy pojazd jechał sobie stałą prędkością a to niewymuszone
    hamowanie drugiego spowodowało wyprzedzanie. Czemu mielibyśmy obwiniać
    kierowcę, który w wyniku tego hamowania znalazł się z przodu ?

    Dlatego pytam o wykładnie na które powoływałeś się.


  • 140. Data: 2013-03-13 20:40:54
    Temat: Re: skurwysyny przed przejsciami dla pieszych
    Od: John Kołalsky <j...@k...invalid>


    Użytkownik "J.F" <j...@p...onet.pl>

    >
    >>>Chce wiedziec.
    >>Cóż, zasadniczo wiedzieć powinieneś, a jak masz problem z interpretacją
    >>dość czytelnych przepisów (w tym konwencji wiedeńskiej) to tak jak
    >>wcześniej pisałem - inni to zrobią za ciebie. Możesz się nie zgodzić,
    >>ale cóż...
    >
    > Prosze o zacytowanie tych czytelnych przepisow konwencji w kwestii tego
    > gdzie sie manewr wyprzedzania zaczyna, a gdzie konczy.
    > (i mozesz tez wyjasnic watpliwosci innego grupowicza - dlaczego jak
    > jedziemy wolniej, to nie wyprzedzamy :-)

    To trochę inaczej było. Prosiłem o rozwinięcie na gruncie polskiego prawa bo
    konwencja zdaje się precyzyjniejsza jest i chodziło o definicyjne
    wyprzedzanie na gruncie tego polskiego czyli sytuację a nie role
    uczestników. Ale tak, w tym polskim prawie jest też o zmianie pasa ruchu i
    innych czynnościach, które w ogóle nie muszą wystąpić i nie są wyłożone
    wszystkie sytuacje po kolei, czyli nie wiadomo gdzie się zaczyna a gdzie
    kończy. Śmiem twierdzić, że w ogóle nic nie wiadomo, ale ... mówią tutaj, że
    definicja prosta jest.

strony : 1 ... 13 . [ 14 ] . 15 . 16


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: