eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochody › sens "spawania" chlodnicy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 101

  • 81. Data: 2011-02-22 07:26:20
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
    Od: Sylwester Łazar <i...@a...pl>

    > porównywalnej z chłodnicą za 500 zł. Nikt normalny nie robi dzieci nie
    mając
    > rezerw pozwalających na materialne bezpieczeństwo rodziny co najmniej
    > kilkumiesięczne, nawet bez jakichkolwiek dochodów.
    Większość w Polsce ma dzieci, nie mając rezerw na kilkumiesięczne
    przetrwanie.
    5 miesięczne koszty dla rodziny 4-osobowej to pewnie 20 000 zł, lub 40 000
    bez druciarstwa.
    Naprawdę uważasz, że większość ludzi ma tyle forsy w portfelu i nie ma
    kredytów?
    Jest kompletna bieda w Polsce. Oczywiście są wyjątki.
    Nie uważam, że to jest dobre, ale takie są fakty.
    Dzieci się nie robi, tylko chłodnice.
    Na ile jesteś normalny?
    a) 1-2
    b) 3-4
    c) 5-7
    d) 8 i więcej
    S.


  • 82. Data: 2011-02-22 08:15:29
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
    Od: "Iksinski" <nie_pisz@nie_warto.pl>


    Użytkownik "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl> napisał w wiadomości
    news:ijufvg$kjn$1@news.dialog.net.pl...

    > Nie masz takiej pewności. Nawet jak nad nim stoisz, bo sam ich nie znasz.

    Skoro się na tym nie znasz, to dlaczego się upierasz, że naprawa chłodnicy
    jest niewykonalna w poprawny sposób?

    > Pozostaje tylko ocena prawdopodobieństwa. Na podstawie opinii klientów,
    > znajomych itp.

    W takim razie dlaczego nie akceptujesz, że ludzie polecający zakład
    naprawiający chłodnice, też mogą mieć rację. Zapłacili za usługę, była
    wykonana poprawnie, są z niej zadowoleni.

    > To akurat mniejszy problem. Sam je kupuję w sklepie firmowym, każę sobie
    > okazać przed montażem, no i otrzymuję przecież fakturę na nie. Ostatnio
    > zlecałem robotę rozrządu - no przecież nie u Wacka w garażu pod willą.
    > Wiem jak się o takie rzeczy dba.

    Rozumiem, że w każdym takim przypadku stoisz nad głową mechanika i patrzysz
    czy wkłada tą część którą kupiłeś? Bo jeżeli nie, to mógł włożyć badziewny
    element i jeździsz teraz drutowanym samochodem...


    >> Skąd wiesz, że robił to mechanik, któremu powierzyłeś pracę i zaufałeś?
    > Newralgiczne naprawy/serwisy zlecam w ASO. Wówczas odpowiedzialna jest
    > ASO, nie mechanik Maniek.

    No cóż, bardzo wierzysz w fachowość i uczciwość ASO... Dlaczego są wg Ciebie
    wyrocznią? Czym różnią się pracownicy takiego serwisu, od pracownika zakładu
    zajmującego się naprawami chłodnic? W czym jest lepszy pracownik ASO, któego
    wiedza często ogranicza się do podłączenia komputera i wymiany całej części
    na koszt klienta, od człowieka, który od kilkunastu lat jest fachowcem
    zajmującym się naprawami chłodnic? Wyspecjalizowanym w tym co robi, z
    doświadczeniem i renomą?

    Mógłbyś również mocno się zdziwić, gdybyś wiedział, jak są wykonywane
    niektóre naprawy w ASO. Nie wspominając o tym, że ASO często korzystają z
    usług "panów Mańków"...


    >> Jeżeli nie zaprzeczasz, to już krótka droga do stwierdzenia, że taka
    >> naprawa może (czywiście nie musi) być wykonania prawidłowo.
    > Stwierdzaj, co zechcesz i jakakolwiek krótka droga cię do tego doprowadzi.

    Ludzki pan... Pozwolił mi stwierdzać, co chcę... ;-) Spróbuj jednak rzeczowo
    odpowiadać, używanie jedynie złośliwości to kiepska argumentacja.

    >> A co zrobisz z uszkodzoną?
    > To zależy.
    > Od rodzaju uszkodzenia, od stopnia jej zużycia.

    Rozumiem, że w szczególnym przypadku akceptujesz naprawę opony. Wytłumacz mi
    zatem, w kilku słowach (jeśli potrafisz, bez złośliwości i przytyków - będę
    wdzięczny), dlaczego wg Ciebie naprawa opony (której stan wpływa przecież
    wprost na bezpieczeństwo) jest możliwa i przez Ciebie akceptowalna, a
    naprawa chłodnicy już nie? Zakładam oczywiście, że obie naprawy są wykonane
    zgodnie ze sztuką, przez doświadczonego fachowca, który uznał, że naprawa
    jest możliwa i daje na nią gwarancję.

    Pozdrawiam
    X












  • 83. Data: 2011-02-22 08:51:38
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
    Od: "Michał \"HoMMeR\" Paszek" <hommer@[SPAM_SIO]3star.net.pl>

    W dniu 2011-02-21 22:31, Jotte pisze:

    >> Oznacza to tylko i wyłącznie fakt, że producent części zezwala jawnie
    >> na ingerencję w swój produkt.
    > A konkretnie, z przykładem i źródłem?
    >
    Podałem: news://ijtqg1$6bj$1@news.onet.pl

    >> Tak samo, jak dopuszczalne są naprawy każdego innego elementu, którego
    >> technologia naprawy jest znana.
    > Bez sensu. Dopuszczalne są naprawy każdego elementu, chyba że prawo
    > danego kraju tego zabrania. Producent nie ma nic do gadania.



    >> Widzisz różnicę pomiędzy samochodem cywilnym, a sprzętem ciężkim, np.
    >> budowlanym?
    > A ty?

    Tak gwoli ścisłości. Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
    Sprzęt ciężki pracuje pod niewspółmiernym obciążeniem względem samochodu
    osobowego. Siły jakie oddziaływają na każdy element takiego sprzętu są
    wielokrotnie większe od sił w samochodzie osobowym. Przykładem nich
    będzie szpilka koła. Skoro dopuszcza się wymianę szpilki w np. koparce,
    choć istnieje ryzyko nieosiowego jej zamontowania, co może skutkować jej
    zerwaniem, to dlaczego według Ciebie w samochodzie osobowym należałoby
    wymienić całą piastę? Przecież ciężar, siły skrętne i choćby sam moment
    dokręcenie nakrętki są o wiele większe niż w samochodzie osobowym.
    Zwróć uwagę, że to element bezpośrednio wpływający na bezpieczeństwo.

    Drugi przykład? Wymiana zakucia węża olejowego. Skoro można wymienić
    samo zakucie w wężu wysokociśnieniowym, np. zasilającym siłownik masztu
    w wózku widłowym, to dlaczego nie można podobnego węża naprawić w
    samochodowym układzie wspomagania?

    > To dopiero logika słoika!
    > Dopóki się nie zepsuł, to był sprawny, więc był dobry.

    Tak, bo spełniał założenia konstrukcyjne, a jego stan nie wpływał na
    działanie innych układów. Był sprawny.

    > A jak sie zepsuł to juz nie był dobry.

    Bo był uszkodzony i wpływał na inne układy.

    > Fajna naiwność (tak to eufemistycznie nazwijmy).
    > Raz się pomylił, może i drugi.

    Wolałbyś kupić tą samą obudowę rozrządu z wadą konstrukcyjną, czy
    naprawić uszkodzoną i mieć gwarancję, że usterka ponownie nie wystąpi?

    >>> Krótko - wolisz towar naprawiany (czyli wcześniej zepsuty), czy nie
    >>> naprawiany?
    >> Tak, jeśli jest naprawiony zgodnie ze sztuką.
    > Przeczytaj jeszcze raz pytanie, może je zrozumiesz. A moze nawet - o mój
    > boże - uda ci sie odpowiedzieć z sensem.

    Wolę naprawiany, bo wiem, że zostało usunięte uszkodzenie, które
    musiałbym usunąć na własny rachunek. Wolę kupić samochód z naprawioną
    głowicą niż samochód, który ma tę głowicę uszkodzoną.

    > Ale co jeśli możesz kupić szczotki za 20 zł + wymiana, co 20k/km vs.
    > szczotki za 50 zł + wymiana co 80k/km?

    Nic to nie zmienia. Czy 50zł, czy 100zł czy 1000zł. Wszystko zależy od
    stosunku ceny naprawy do kosztów nowych części. Wyprzedając. Filtry i
    płyny eksploatacyjne kupuję nowe.

    > Ot, "rozumek" chytruska... a za miesiąc następny wyciek, za 120 zł,
    > chwilę potem kolejny za 100 i po paru takich operacjach, holowaniach i
    > innych kosztach nowa chłodnica za 500 + wymiana. Razem np. 1500 + utrata
    > nerwów i ew. inne szkody. Bardzo mądre.

    Jaką masz pewność kupując nową część, że za miesiąc się nie zepsuje?
    Gwarancja? Na usługi też istnieje coś takiego jak rękojmia.
    Stracony czas będzie podobny do czasu potrzebnego do usunięcia usterki
    poprzez naprawę.

    Jakoś nie pamiętam, żeby zdarzyło się, że w krótkim czasie po rzetelnej
    naprawie wystąpiła ponownie ta sama usterka, albo inna, mająca związek z
    poprzednią. Jak już napisałem, jeśli wiadomo jak naprawiać i robi się to
    zgodnie ze sztuką, to sam fakt naprawy nie wpływa na trwałość
    naprawianego elementu.
    --
    Michał "HoMMeR" Paszek
    hydrokomfort by Citroen Xantia


  • 84. Data: 2011-02-22 09:16:00
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
    Od: gregor <c...@g...pl>

    W dniu 2011-02-21 23:25, szufla pisze:
    >> chodzi mi o skapstwo do kwadratu i drutowanie za wszelka cene
    >
    > hmm, wydawalo mi sie, ze rozmawiamy o malej nieszczelnosci, a nie zlamanej
    > na pol chlodnicy.
    >

    otoz to nie jestem zgredem i wydawanie np. 1 tys za nowa chlodnice to wg
    mnie idiotyzm jak mozna ja naprawic bo wyciek jest taki, ze ubylo mi ok
    1 litr przez zime

    gregor


  • 85. Data: 2011-02-22 09:33:05
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
    Od: J.F. <j...@p...onet.pl>

    On Tue, 22 Feb 2011 07:26:20 +0100, Sylwester Łazar wrote:
    > Nikt normalny nie robi dzieci nie mając
    >> rezerw pozwalających na materialne bezpieczeństwo rodziny co najmniej
    >> kilkumiesięczne, nawet bez jakichkolwiek dochodów.
    >Większość w Polsce ma dzieci, nie mając rezerw na kilkumiesięczne
    >przetrwanie.
    >5 miesięczne koszty dla rodziny 4-osobowej to pewnie 20 000 zł, lub 40 000
    >bez druciarstwa.

    Sporo przesadzasz - sa ludzie ktorzy mniej zarabiaja, a jeszcze zona
    nie pracuje. Albo tylko zona pracuje.

    >Naprawdę uważasz, że większość ludzi ma tyle forsy w portfelu i nie ma
    >kredytów?

    Kredyty moga miec, wazne zeby mieli ten kilkumiesieczny bufor.
    Ale glupi sa, nie maja, a dzieci maja :-)

    J.


  • 86. Data: 2011-02-22 09:44:25
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
    Od: J.F. <j...@p...onet.pl>

    On Tue, 22 Feb 2011 09:16:00 +0100, gregor wrote:
    >W dniu 2011-02-21 23:25, szufla pisze:
    >>> chodzi mi o skapstwo do kwadratu i drutowanie za wszelka cene
    >> hmm, wydawalo mi sie, ze rozmawiamy o malej nieszczelnosci, a nie zlamanej
    >> na pol chlodnicy.
    >>
    >otoz to nie jestem zgredem i wydawanie np. 1 tys za nowa chlodnice to wg
    >mnie idiotyzm jak mozna ja naprawic bo wyciek jest taki, ze ubylo mi ok
    >1 litr przez zime

    Dawniej sie jak najbardziej lutowalo chlodnice, ale teraz .. aluminium
    lutuje sie zle, nie wiem czy w ogole spotkasz kogos kto to robi, byc
    moze nie w metalu lezy problem, za robote swoje zaplacisz, a chlodnica
    .. moze tez kosztowac np tyle:

    http://allegro.pl/chlodnica-vw-golf-iv-bora-skoda-oc
    tavia-toledo-ii-i1407384321.html

    Inna sprawa ze przy takiej cenie to sie mozna zastanawiac czy nie
    lepiej oryginal jednak naprawic :-)

    J.


  • 87. Data: 2011-02-22 09:56:42
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
    Od: "szufla" <p...@p...pr>

    Albo cos takiego :)
    http://allegro.pl/aluminium-lutowanie-nie-spawarka-n
    ie-spawanie-i1429473948.html

    sz.




  • 88. Data: 2011-02-22 10:16:28
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
    Od: Sylwester Łazar <i...@a...pl>

    > >Większość w Polsce ma dzieci, nie mając rezerw na kilkumiesięczne
    > >przetrwanie.

    > Sporo przesadzasz - sa ludzie ktorzy mniej zarabiaja, a jeszcze zona
    > nie pracuje. Albo tylko zona pracuje.

    Jarku!
    Niestety nie mam czasu na dyskusję.
    W zasadzie jesteśmy podobnego zdania razem z Jotte.
    Różnice są tylko w postrzeganiu świata.
    Idę do pracy i Tobie też życzę oderwania od komputera,
    bo to staje sie już niezdrowe.
    Lubię Cię i cenię, ale bardziej bym Cię cenił, gdybyś miał ten sam zapał do
    pracy jak
    przed ok. 13 latami jak się spotykaliśmy w innych miejscach.
    EOT,
    S.



  • 89. Data: 2011-02-22 15:47:58
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy [OT]
    Od: "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl>

    Użytkownik "Sylwester Łazar" <i...@a...pl> napisał w wiadomości
    news:ijvl7e$s62$1@mx1.internetia.pl...
    >> Nikt normalny nie robi dzieci nie
    > mając
    >> rezerw pozwalających na materialne bezpieczeństwo rodziny co najmniej
    >> kilkumiesięczne, nawet bez jakichkolwiek dochodów.
    > Większość w Polsce ma dzieci, nie mając rezerw na kilkumiesięczne
    > przetrwanie.
    Być może. Być może nawet ogromna ilość ma dzieci nie mając żadnych rezerw.
    Tylko ja pisałem o ludziach _normalnych_ w sensie: światłych, rozsądnych, a
    nie kocących się jak króliki. Nigdzie zaś nie twierdzę, że głównie tacy
    zasiedlają nasz piękny kraj.

    > 5 miesięczne koszty dla rodziny 4-osobowej to pewnie 20 000 zł, lub 40 000
    > bez druciarstwa.
    > Naprawdę uważasz, że większość ludzi ma tyle forsy w portfelu i nie ma
    > kredytów?
    A napisałem to gdzieś? Jaki sens ma dyskusja z kimś, kto najpierw przypisuje
    interlokutorowi coś zupełnie urojonego, a następnie z tym dyskutuje?

    > Jest kompletna bieda w Polsce.
    Jest takie przysłowie - czemuś biedny? Boś głupi. Czemuś głupi? Boś biedny.
    Ale zostawmy to na boku.
    Ta kompletna bieda wyglądałaby zapewne całkiem atrakcyjnie z punktu widzenia
    niedożywionych mieszkańców naprawdę biednych krajów np. afrykańskich, gdzie
    panuje głód, nędza i umiera się na choroby, o których Europa już zapomniała.

    --
    Jotte


  • 90. Data: 2011-02-22 16:30:42
    Temat: Re: sens "spawania" chlodnicy
    Od: "Jotte" <t...@s...wypad.wp.pl>

    Użytkownik "Iksinski" <nie_pisz@nie_warto.pl> napisał w wiadomości
    news:ijvo91$cgm$1@mx1.internetia.pl...

    >> Nie masz takiej pewności. Nawet jak nad nim stoisz, bo sam ich nie znasz.
    > Skoro się na tym nie znasz, to dlaczego się upierasz, że naprawa chłodnicy
    > jest niewykonalna w poprawny sposób?
    Nie zmyślaj. Nie dyskutuję z cudzymi konfabulacjami.

    >> Pozostaje tylko ocena prawdopodobieństwa. Na podstawie opinii klientów,
    >> znajomych itp.
    > W takim razie dlaczego nie akceptujesz, że ludzie polecający zakład
    > naprawiający chłodnice, też mogą mieć rację. Zapłacili za usługę, była
    > wykonana poprawnie, są z niej zadowoleni.
    Zadowolenie klienta a poprawne wykonanie to dwie zupełnie różne sprawy.
    A o całej reszcie już tyle napisałem, że nie chce mi się powtarzać skoro
    komuś się nie chce przeczytać.

    > Rozumiem
    Nie jestem pewien, a właściwie wątpię.

    > że w każdym takim przypadku stoisz na\\\\\\\\\d głową mechanika i patrzysz
    > czy wkłada tą część którą kupiłeś?
    Jeżeli część ta jest potem nie do zweryfikowania (np. niewidoczna) to staram
    się naprawę kontrolować na ile się da. Jeśli część jest po naprawie możliwa
    do zweryfikowania to często ją znaczę w dyskretny sposób.

    >> Newralgiczne naprawy/serwisy zlecam w ASO. Wówczas odpowiedzialna jest
    >> ASO, nie mechanik Maniek.
    > No cóż, bardzo wierzysz w fachowość i uczciwość ASO... Dlaczego są wg
    > Ciebie wyrocznią?
    Tu znowu pominę odpowiedź z wymienionej już wyżej przyczyny.

    > Czym różnią się pracownicy takiego serwisu, od pracownika zakładu
    > zajmującego się naprawami chłodnic? W czym jest lepszy pracownik ASO,
    > któego wiedza często ogranicza się do podłączenia komputera i wymiany
    > całej części na koszt klienta, od człowieka, który od kilkunastu lat jest
    > fachowcem zajmującym się naprawami chłodnic? Wyspecjalizowanym w tym co
    > robi, z doświadczeniem i renomą?
    W innym miejscu podałem pewien link, jak się komuś nie chce przeczytać to
    mnie sie nie chce powtarzać.
    W ASO naturalnie również mogą schrzanić, oszukać, ba! - jeszcze popsuć, co
    wcześniej było dobre.
    W sferze usług napraw samochodowych - jak i w innych od dawna - funkcjonują
    jednak certyfikaty, autoryzacje, przedstawicielstwa, szkolenia pracowników
    itp. To także jakaś wskazówka.
    2 latemu wymieniałem końcówkę drążka. Kumpel polecił mi sprawdzony, ponoć
    świetny warsztat, poczytałem opinie - faktycznie więcej dobrych niż złych
    (pewnie pracownicy i znajomi właściciela mieli troche roboty;)). Końcówki
    wymienili, zbieżność ustawili komputerowo przy użyciu efektownego sprzętu.
    Wyjeżdżam na próbę - auto ciągnie w lewo jak cholera, wystarczy puścić
    kierownicę, przy hamowaniu drgania. Wracam, poprawiają, potem jeszcze raz, w
    końcu jest dobrze. Ale czas i nerwy straciłem. (Jak myślisz - obniżyli cenę
    usługi?)
    Wymiana końcówki drążka rok temu w ASO, potem zbieżność. Zbaraniałem. Pan
    położył byle jak na kołach jakieś trójkąty pospawane z pręta stalowego, coś
    tam poświecił, pokręcił i tyle. Wyjeżdżam. Bez zarzutu.
    Aha, było taniej.
    Rób sobie naprawy gdzie chcesz, czy ja cię do czegoś namawiam?

    >>> Jeżeli nie zaprzeczasz, to już krótka droga do stwierdzenia, że taka
    >>> naprawa może (czywiście nie musi) być wykonania prawidłowo.
    >> Stwierdzaj, co zechcesz i jakakolwiek krótka droga cię do tego
    >> doprowadzi.
    > Ludzki pan... Pozwolił mi stwierdzać, co chcę... ;-) Spróbuj jednak
    > rzeczowo odpowiadać, używanie jedynie złośliwości to kiepska argumentacja.
    Nie wszystko uznaję za warte argumentacji.

    >>> A co zrobisz z uszkodzoną?
    >> To zależy.
    >> Od rodzaju uszkodzenia, od stopnia jej zużycia.
    > Rozumiem, że w szczególnym przypadku akceptujesz naprawę opony.
    Oczywiście.

    > Wytłumacz mi zatem, w kilku słowach (jeśli potrafisz, bez złośliwości i
    > przytyków - będę wdzięczny), dlaczego wg Ciebie naprawa opony (której stan
    > wpływa przecież wprost na bezpieczeństwo) jest możliwa i przez Ciebie
    > akceptowalna,
    Wprawdzie bardzo dawno nie miałem awarii opony, w obecnym aucie koła
    pompowałem nawet ostatnio ze 2 lata temu. Ale dawniej, jak jeździłem
    cajmersko na używkach, to naprawiana szła z mety na zapas albo na tył. A na
    przedzie zawsze opony bez żadnych przygód.

    > a naprawa chłodnicy już nie?
    Qrdę, ile razy trzeba to samo napisać??!
    Wiesz co? Pieprzę - przeczytaj sobie wątek, znajdziesz dokładnie to, o co
    pytasz.

    > Zakładam oczywiście, że obie naprawy są wykonane zgodnie ze sztuką, przez
    > doświadczonego fachowca, który uznał, że naprawa jest możliwa i daje na
    > nią gwarancję.
    Mój koleś zrobił w megance combi rozrząd w motorku 1,4. Przez doświadczonego
    fachowca, zgodnie ze sztuką, z gwarancją, a jakże. Rozrząd wytrzymał 19k km,
    potem jebnął. Tyle, że na autostradzie pod Wiedniem w drodze do Chorwacji na
    urlop, z całą rodziną. Policz sobie teraz koszty paliwa w te i nazad kumpla
    z Polski z lawetą, przeładunek do drugiego auta, droga jeszcze raz w małym
    aucie, naprawa kolizyjnego silnika, rzeczoznawca, a ile będzie kosztował
    niepewny proces z doświadczonym sztukmistrzem, to nawet nie wiem. Co zgodnie
    ze "sztuką" on tam wsadził? Jakieś gówna z allegro za 150 zł? Czy spaprał
    robotę? Jedno i drugie?

    Aha - oczywiście nikogo do niczego nie namawiam ani nie apostołuję (jak się
    konfabulantom zdaje). Najwyżej doradzam, od tego jest usenet, nie?

    --
    Jotte

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 . 11


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: