Mam gorąca prośbe do Kolegów o doksztalt w temacie kurzenia się
lustrznek cyfrowych. Bo to jest problem, który mnie skutecznie zniecheca
do używania cyfranki w turystyce :-(

Sam mam już ze 4 lata Pentaxa Ds-a i w zasadzie caly czas mam paprochy
na matrycy przy przesłonie powyżej 8. Dlatego wożę go jako zapas, a
zdjecia robie nadal MZ-6 na slajdach. No ale ten Pentax nie ma
czyszczenia matrycy wiec niby ma prawo sie kurzyć.

Znajoma zanabyla sobie nowke-sztukę Sony Alfa 330 + 2 typowe kity (chyba
18-50 i 50-200) i juz po 2 tygodniach podróży po Australii (codzienna
kilkakrotna zmiana obiektywów - jak dla mnie norma dla zwyklej
lustrzanki) na blekitnym niebie pojawily się paprochy. I potem sie
szybko te paprochy pojawialy na nowo mimo czyszczenia matrycy przy
uniesionym lustrze. A Sony ma ponoć jakies czyszczenie co to się samo
uruchamia, a skutek na ekranie taki sam jak w moim Ds-ie

W tej samej ekipie australijskiej byl jakś Canon z obiektywem 15-70 wiec
nie tak często zmienianym i paprochów nie złapał.

Reszta to było kompakty lub hybrydy i jedyna ich widoczna wadą było nie
nadążanie migawki przy skaczących kangurach ;-)

Co jest grane? Zwykła lustrzanka cyfrowa się nie nadaje do turystyki?
Jesli tak to jaka się nadaje?

PZDR
Piotr