-
71. Data: 2012-04-05 09:28:51
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: Jakub Witkowski <j...@d...z.sygnatury>
W dniu 2012-04-03 15:25, Cavallino pisze:
>>> Trudno oszczędności nazwać złodziejstwem.
>
> ROTFL !!!!
> Chyba w jakiejś złodziejskiej filozofii.
> W takiej normalnej nie ma innego słowa, żeby nazwać proceder kradzieży paliwa z
samochodu pracodawcy.
Ale jednak nie do końca. Zakładam, że jadąc normalnie spalił by to i byłby "w
prawie".
Więc pracodawca nie traci. A zyskujemy wszyscy - mniejsze zanieczyszczenie, tańsze
paliwo...
Inny przykład: pracodawca zapewnia ci ubiór roboczy raz na rok. Ale ty dbasz,
oszczędzasz, i dzięki
temu chodzisz w jednym komplecie dwa lata. Czy sprzedanie drugiego kompletu to
złodziejstwo?
Takie samo, jak np. kradzież z magazynu?
--
Jakub Witkowski | Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
z domeny | nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl | lub całości poglądom ich Autora.
-
72. Data: 2012-04-05 09:34:39
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: Lukasz <w...@b...net.pl>
W dniu 2012-04-04 10:21, Myjk pisze:
> Wed, 4 Apr 2012 09:25:33 +0200, Przemysław Czaja
> Co więcej, można założyć firmę (nawet będąc z prowincji) i urwać trochę
> rynku kapitalistycznym, przebrzydłym świniom, co nie mają co z kasą
> robić... Trzeba tylko chcieć. No ale trudno jest chcieć, skoro jest się
> trzęsiportkiem, leniuszkiem, nie potrafi się trzeźwo myśleć, a w ogóle to
> nie ma się żadnych konkretnych kwalifikacji.
>
czasem wystarczą chęci i duuuużo szczęścia
> Piszę to na swojej podstawie. Mam pomysł na dobry biznes (taki można by
> rzec, wymarzony) :P ale po pierwsze musiałbym włożyć weń całe swoje
> oszczędności, a i dobrać kredytu (albo sprzedać nieruchomości).
ryzykowne, szczególnie jak ma się rodzinę na utrzymaniu i już dość duże
koszty stałe
Tu wychodzi
> mój strach przed stratą tego co wypracowałem do tej pory, bo... (Po drugie)
> nie ufam tak w swoje umiejętności organizacyjne i nie jestem przekonany o
> swojej wewnętrznej sile. Po trzecie jestem ogólnie leniwy, więc przeraża
> mnie wizja 10-14h pracy dziennie (pewnie łącznie z sobotami i niedzielami),
> żeby wypracować pieniądz.
brak pieniędzy motywuje do pracy ;) ja firmę rozkręcałem jak moi znajomi
myśleli o tym gdzie pójść na piwo, zacząłem pod koniec średniej szkoły z
podstawową wiedzą, pożyczonymi lub kupionymi dosłownie za grosze
narzędziami. Dzięki temu nie zadłużyłem się za dużo (na początku wcale),
w pewnym momencie otworzyła się przede mną furtka z możliwością
większych ilości prac- wtedy musiałem się zadłużyć, przycisnąć (do pracy
czasem wyjeżdżałem o 7 rano a wracałem o 2 w nocy, raz zdarzyło mi się
pracować 36 godzin non stop i na koniec wsiąść w auto i wrócić ponad
200km do domu), nie widząc przy tym rezultatów (tzn. teoretycznie
zarabiałem i ja to widziałem na papierze, praktycznie pieniędzy nie
miałem. Z długów wyszedłem chyba po 3 latach (dużo szczęścia miałem). W
tym czasie większość we mnie zwątpiła (można złapać niezłą depresję jak
słyszy się od najbliższych osób "po co ty tyle pracujesz jak nic z tego
nie masz"), na początku pracowałem sam lub w pracy fizycznej pomagała mi
dziewczyna ;) a to wszystko robiłem z myślą, że przecież robię to po to
żeby nic nie robić :)
Poza tym co mi z góry złota jak sobie nawet PMSu
> nie poczytam w spokoju :P albo nie będę miał czasu zamienić słowa z córką
> czy żoną?
niestety, tak to już jest...
Ale to wszystko tylko i wyłącznie tylko moje słabości i nie winię
> za swoją "niedolę" rządu czy bezwzględnych pracodawców. Tylko siebie.
i wcale to co robisz teraz to może nie być gorszy wybór niż własna DG
>
> Wiele osób niestety woli obwinić innych za swoje niedoskonałości, przy
> okazji zapomina czym bogaci płacą za swoje bogactwo. To łatwo powiedzieć,
> szef jest bogaty, mógłby mi odpalić więcej -- ale każdy zapomina jakim
> nakładem pracy czy odpowiedzialności to "bogactwo" zdobył i szczerze mówiąc
> nie rozumiem czemu teraz ma to rozdawać na prawo i lewo, bo komuś nie
> starcza na paliwo do auta z 3L silnikiem -- i to mnie u ludzi wkurza.
zgadza się. Z resztą miałem pracowników którzy otworzyli własne
działalności bo stwierdzili że takie kokosy zarabiam. Wszyscy już je
pozamykali, tylko mi się poszczęściło i jeszcze jestem na rynku.
Pracownika nie interesuje to, że pracy nie ma, że ja czasem po nocach
nie spałem bo wiem że wypłatę muszę wypłacić, a pracy na tyle nie ma (a
ta co jest to tylko podtrzymanie ciągłości zajęć i robiona jest bardziej
dlatego, żeby nie tracić nic nie robiąc, niż zarobić)
No i najważniejsza różnica: mój pracownik, tak jak każdy inny, wraca do
domu i jest po pracy, jest weekend to jest po pracy, nawet jeśli pracę
zabiera do domu - to jak ją zrobi to już o niej nie myśli. Ja w pracy
jestem 24/dobę, wracam do domu - siadam do papierów, w weekend myślę o
tym jak rozplanować przyszły tydzień, czy na pewno we wszystko
wyposażyłem pracownika i będzie w stanie wykonać swoje zadania, czy
klient będzie zadowolony, czy przelew zdąży przyjść itd itd...
>
> Ale, ale... jak to możliwe? Po prostu, człowiek ZAPIEPRZA JAK SZALONY (wraz
> z żoną) od dwóch dekad, po 18h na dobę, włączając w to soboty i niedziele.
> Jak przyjeżdża na święta do rodziny, to po obiedzie/kolacji przeprasza
> wszystkich i idzie spać, w gościach -- bo jak sam mówi, tylko wtedy ma w
> końcu spokój. Nie, nie dostał nic w spadku po rodzicach, nie wygrał w
> totka, nikomu fortuny nie ukradł -- wyrósł na małej wiosce pod
> Skierniewicami. Do wszystkiego doszedł sam, od ZERA.
bo generalnie nie da się pracować 'na pół gwizdka' - przynajmniej w moim
przypadku, albo pracuję dużo, albo nie mam pracy prawie wcale i wracam
do punktu wyjścia. Mam nadzieję że dojdę do takiego etapu, że większość
pracy przerzucę na pracowników, na razie mnie na to nie stać.
No i ta ciągła niepewność co będzie jutro, przecież znam osoby którym
dobrze się powodziło przy własnej DG a teraz pracują od rana do nocy
(lub co gorsza nie mają tej pracy) i 'klepią bidę'. Etat ma tą zaletę że
nie myślisz o tym że jutro firma padnie, jeśli padnie to trzeba będzie
znaleźć inną pracę, ja wiem że jeśli powinie mi się noga to skończę z
długiem który bardzo ciężko będzie spłacić z etatu...
--
Pozdrawiam
Lukasz
-
73. Data: 2012-04-05 09:38:17
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: Lukasz <w...@b...net.pl>
W dniu 2012-04-04 14:42, BaX pisze:
>>
>> Ci co zapewne ciśnieniu ją najwięcej nie jeżdżą służbówkami po dzieci
>> do przedszkola a jadąc na niedzielny wyjazd z rodziną dolewają paliwa
>> z własnej kieszeni nie biorąc faktury na firmę?
>
> Ale to oczywista oczywistość, przywilej badylarza. Se firme załóż, se
> bedziesz mógł. ;)
jak podliczę moje prywatne wyjazdy firmowym autem to w skali roku
wyjdzie tego może max 2%. Chyba że doliczysz fakt, że jak mam np. pracę
w Katowicach, a mam tam rodzinę, to zabieram całą moją rodzinę, ja jadę
do pracy, oni 'na wczasy'
--
Pozdrawiam
Lukasz
-
74. Data: 2012-04-05 10:08:31
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: Jakub Witkowski <j...@d...z.sygnatury>
W dniu 2012-04-04 09:25, Przemysław Czaja pisze:
> bo czymże jest np. wydłużenie wieku emerytalnego o dwa lata jak nie kradzieżą 2
letniej emerytury?
Czymś... innym?
Bo przecież *wiesz* jak to działa, prawda? W momencie przejścia na emeryturę twój
kapitał dzieli
się przez przewidywane lata życia i wypłaca w miesięcznych ratach. Statystycznie więc
dostaniesz tyle samo.
Czyli, w systemie indywidualnych kont, wydłużenie wieku emerytalnego oznacza
skomasowaniem wypłat kapitału
na nieco krótszy okres, w celu podwyższenia ich wysokości do wartości "akceptowalnej
społecznie".
Przy okazji ma to również służyć zwiększeniu zgromadzonego kapitału do wypłaty (nieco
wątpliwe).
Więc nie, to nie jest okradanie z 2 lat.
Można wiele innych rzeczy zarzucić temu projektowi, jak choćby brak rzetelnej
kalkulacji realnego
odsetka czynnych zawodowo "w wieku produkcyjnym" za 20-30 lat. Ale to już inna
sprawa.
> przechodzimy bez zająknięcia.
Rze co? Gazet nie czytasz, radia nie słuchasz? Zazdraszczam :)
--
Jakub Witkowski | Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
z domeny | nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl | lub całości poglądom ich Autora.
-
75. Data: 2012-04-05 10:17:38
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: Jakub Witkowski <j...@d...z.sygnatury>
W dniu 2012-04-05 10:08, Jakub Witkowski pisze:
> Czyli, w systemie indywidualnych kont, wydłużenie wieku emerytalnego oznacza
skomasowaniem wypłat kapitału
> na nieco krótszy okres
Przy okazji warto dodać od czego, ten okres będzie "nieco krótszy". Otóż oczywiście,
od okresu w jakim bylibyśmy na emeryturze bez zmiany wieku. Ale nie od okresu, przez
jaki *dziś* ludzie są na emeryturze. Bo wskutek wydłużania życia i tak będziemy
emerytami dłużej niż nasi rodzice.
Moim zdaniem zresztą w ogóle nie ma sensu określania sztywnego wieku emerytalnego
w tym systemie. Niech każdy sobie sam przekalkuluje w którym momencie chce zacząć
pobierać kapitał, czy lepiej dostawać mniej ale dłużej czy więcej ale krócej.
Ewentualnie z jakimiś dodatkowymi bonusami dla tych co wolą poczekać.
--
Jakub Witkowski | Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
z domeny | nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl | lub całości poglądom ich Autora.
-
76. Data: 2012-04-05 10:42:30
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl>
Hello Jakub,
Thursday, April 5, 2012, 10:17:38 AM, you wrote:
>> Czyli, w systemie indywidualnych kont, wydłużenie wieku
>> emerytalnego oznacza skomasowaniem wypłat kapitału na nieco krótszy
>> okres
> Przy okazji warto dodać od czego, ten okres będzie "nieco krótszy". Otóż
oczywiście,
> od okresu w jakim bylibyśmy na emeryturze bez zmiany wieku. Ale nie od okresu,
przez
> jaki *dziś* ludzie są na emeryturze. Bo wskutek wydłużania życia i tak będziemy
> emerytami dłużej niż nasi rodzice.
Żebyś się nie zdziwił. Bo zazwyczaj było tak, że jeśli ktoś z
pokolenia moich rodziców dożył emerytury, to żyje dość długo.
Statystyka sporo nakłamała liczac straty wojenne do dozywalności.
> Moim zdaniem zresztą w ogóle nie ma sensu określania sztywnego wieku emerytalnego
> w tym systemie. Niech każdy sobie sam przekalkuluje w którym momencie chce zacząć
> pobierać kapitał, czy lepiej dostawać mniej ale dłużej czy więcej ale krócej.
> Ewentualnie z jakimiś dodatkowymi bonusami dla tych co wolą poczekać.
--
Best regards,
RoMan mailto:r...@p...pl
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)
-
77. Data: 2012-04-05 11:19:36
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: "v...@i...pl" <v...@i...pl>
W dniu 2012-04-05 09:28, Jakub Witkowski pisze:
> W dniu 2012-04-03 15:25, Cavallino pisze:
>
>>>> Trudno oszczędności nazwać złodziejstwem.
>>
>> ROTFL !!!!
>> Chyba w jakiejś złodziejskiej filozofii.
>> W takiej normalnej nie ma innego słowa, żeby nazwać proceder kradzieży
>> paliwa z samochodu pracodawcy.
>
> Ale jednak nie do końca. Zakładam, że jadąc normalnie spalił by to i
> byłby "w prawie".
> Więc pracodawca nie traci. A zyskujemy wszyscy - mniejsze
> zanieczyszczenie, tańsze paliwo...
>
> Inny przykład: pracodawca zapewnia ci ubiór roboczy raz na rok. Ale ty
> dbasz, oszczędzasz, i dzięki
> temu chodzisz w jednym komplecie dwa lata. Czy sprzedanie drugiego
> kompletu to złodziejstwo?
> Takie samo, jak np. kradzież z magazynu?
>
Ten ubior roboczy idzie ustawowo z Twoich pieniedzy, dostajesz go na
wlasnosc, mozesz zrobic z nim co chcesz, bylebys przychodzil do pracy
ubrany zgodnie z wymogami.
Paliwo jest wlasnoscia wlasciciela, ktory za nie zaplacil (najczesciej
nie jest to kierowca) - wiec nie pitol. To tak jakbys dostal sluzbowo na
swoim stanowisku pracy komputer z zapasem czystych plyt do robienia
kopii zapasowych, po czym zostaloby Ci kilka i chcialbys je sprzedac.
--
venioo -> GG:198909
"What a wonderful wooooorld!" :)
-
78. Data: 2012-04-05 11:29:11
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: Przemysław Czaja <p...@p...fm>
Użytkownik <v...@i...pl> napisał w wiadomości
> To tak jakbys dostal sluzbowo na swoim stanowisku pracy komputer z zapasem
> czystych plyt do robienia kopii zapasowych, po czym zostaloby Ci kilka i
> chcialbys je sprzedac.
To jednak nie tak :)
Zgodnie z Twoim przykładem...dostałeś kompa z zapasem płyt, robiąc zgodnie z
planem zuzyjesz wszystkie płyty, ale wymysliłeś aplikację, która "pakuje"
więcej danych na jedną płytę, no i jak łatwo się domyslić kilka płyt
zostanie...więc? Więc pewnie napiszesz, że pracodawca zapłaci ci za twoją
innowacyjnośc...tak, już to widzę!
-
79. Data: 2012-04-05 11:34:28
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: Krzysiek Kielczewski <k...@g...com>
Dnia 05.04.2012 RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl> napisał/a:
>>> Czyli, w systemie indywidualnych kont, wydłużenie wieku
>>> emerytalnego oznacza skomasowaniem wypłat kapitału na nieco krótszy
>>> okres
>> Przy okazji warto dodać od czego, ten okres będzie "nieco krótszy". Otóż
oczywiście,
>> od okresu w jakim bylibyśmy na emeryturze bez zmiany wieku. Ale nie od okresu,
przez
>> jaki *dziś* ludzie są na emeryturze. Bo wskutek wydłużania życia i tak będziemy
>> emerytami dłużej niż nasi rodzice.
>
> Żebyś się nie zdziwił. Bo zazwyczaj było tak, że jeśli ktoś z
> pokolenia moich rodziców dożył emerytury, to żyje dość długo.
> Statystyka sporo nakłamała liczac straty wojenne do dozywalności.
I nie zapominajmy o bardzo dużym spadku śmiertelności wśród niemowląt,
to też wpłynęło na statystyki.
Pzdr,
Krzysiek Kiełczewski
-
80. Data: 2012-04-05 11:37:50
Temat: Re: z ciekowości - po ile "oszczedności"
Od: Krzysiek Kielczewski <k...@g...com>
Dnia 05.04.2012 Przemysław Czaja <p...@p...fm> napisał/a:
>
> Użytkownik <v...@i...pl> napisał w wiadomości
>
>> To tak jakbys dostal sluzbowo na swoim stanowisku pracy komputer z zapasem
>> czystych plyt do robienia kopii zapasowych, po czym zostaloby Ci kilka i
>> chcialbys je sprzedac.
>
> To jednak nie tak :)
>
> Zgodnie z Twoim przykładem...dostałeś kompa z zapasem płyt, robiąc zgodnie z
> planem zuzyjesz wszystkie płyty, ale wymysliłeś aplikację, która "pakuje"
> więcej danych na jedną płytę, no i jak łatwo się domyslić kilka płyt
> zostanie...więc?
Więc zabranie ich to kradzież.
Krzysiek Kiełczewski