-
141. Data: 2010-09-22 11:48:44
Temat: Re: Zginęli jadąc pod prąd [2]
Od: Artur 'futrzak' Maśląg <f...@p...com>
W dniu 2010-09-22 11:38, Gom pisze:
> On 21 Wrz, 22:27, Artur Maśląg<f...@p...com> wrote:
>> http://kontakt24.tvn.pl/temat,jeszcze-raz-pod-prad,2
4703.html?token=5...
>>
>> Przypadek, czy jednak coś jest nie tak z oznakowaniem itd.?
>
> Też trafiłem w tym miejscu na kierowcę jadącego pod prąd.
> Prawdopodobnie wjechał on na "siódemkę" tędy:
> http://www.zumi.pl/namapie.html?&loc=Nowy+Dw%F3r+Maz
owiecki,+&Submit=Szukaj&long=20.6933354&lat=52.41410
8&type=3&scale=1&svActive=false
>
> Gapiostwo albo jazda na pamięć ("panie, 20 lat temu można było tu
> skręcać w lewo").
>
> "Mojego" zawodnika zatrzymała ITD jadąca równolegle po drugiej stronie
> barierki
Tak się właśnie zastanawiałem, ponieważ znam to miejsce, ale jakoś nie
miałem okazji wjeżdżać/zjeżdżać tym zjazdem.
-
142. Data: 2010-09-22 11:50:44
Temat: Re: Zginęli jadąc pod prąd
Od: Sebastian Kaliszewski <s...@r...this.informa.and.that.pl>
Artur 'futrzak' Maśląg wrote:
> W dniu 2010-09-22 10:27, Sebastian Kaliszewski pisze:
> (...)
>> Coś ci się wydaje,.Czytaj to co jest napisane a nie co sobie wymyśliłeś
>> na temet tego co napisałem.
>
> Wygląda na to, że najpierw musiałbyś to zrobić sam.
Nie mam kłopotów ze zrozumieniem co piszesz, pokazuje ci błąd w twoim
rozumowaniu a ty swoje.
Pokaż gdzie napisałem że młodzi kierowcy nie są niebezpieczni. No! Pokaż!
Cóż, nie uda ci się...
Pokazałem tylko, że twój opierający się na statystykach "dowód" nie jest
dowodem tylko gdybaniem. Byłby dowodem gdyby były dane dot. liczby
aktywnych kierowców, a nie liczby obywateli ogółem.
pzdr
\SK
--
"Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
--
http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)
-
143. Data: 2010-09-22 12:26:19
Temat: Re: Zginęli jadąc pod prąd
Od: Artur 'futrzak' Maśląg <f...@p...com>
W dniu 2010-09-22 11:50, Sebastian Kaliszewski pisze:
(...)
> Nie mam kłopotów ze zrozumieniem co piszesz, pokazuje ci błąd w twoim
> rozumowaniu a ty swoje.
Wygląda na to, że jednak masz i jak najbardziej posługujesz się tym co
mi zarzuciłeś - znaczy wymyśliłeś sobie coś na podstawie tego co
napisałem i próbujesz teraz obalać tę tezę.
> Pokaż gdzie napisałem że młodzi kierowcy nie są niebezpieczni. No! Pokaż!
> Cóż, nie uda ci się...
Znaczy, że się z tym zgadzasz.
> Pokazałem tylko, że twój opierający się na statystykach "dowód" nie jest
> dowodem tylko gdybaniem.
A gdzie tam widzisz dowód opierający się na statystykach? Wrzuciłem
pierwszą z brzegu statystykę oraz komentarz jako polemikę ze
stwierdzeniem:
<cite>
pewnie niewielki, według statystyk (jeśli oczywiście są realne i
prawdziwe) to nie najstarsi ani nie najmłodsi a właśnie ludzie w średnim
wieku, na wyższych stanowiskach. Zwykle myślący, że wszystko wiedzą
lepiej, wszystko umieją itp itd. Zero pokory i potem są efekty
</cite>
> Byłby dowodem gdyby były dane dot. liczby aktywnych kierowców, a nie
> liczby obywateli ogółem.
Zależy dowodem na co. Z całą pewnością jest dowodem na to, że grupa
największego ryzyka to ludzie w wieku 18-24. Oczywiście można to
doprecyzować o liczbę aktywnych kierowców i wyprowadzać dalsze wnioski
(np. na temat faktycznej sprawności ludzi po 60++), ale na ten temat
się nie wypowiadałem. Póki co cierpliwie czekam ze strony Krzysiek82
na dowolną statystykę, która by choć w części pokrywała się z tezą
prze niego postawioną.
-
144. Data: 2010-09-22 12:43:28
Temat: Re: Zginęli jadąc pod prąd
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik "Sebastian Kaliszewski"
<s...@r...this.informa.and.that.pl> napisał w wiadomości news:
>> Bo jeśli z tysiąca kierowców po 70 jeździ 1 i to tylko z domu do
>> Kościoła, a mimo to spowoduje wypadek, to trudno twierdzić że to niska
>> wypadkowość w danej grupie.
>
> Dla wypadkowości w danej grupie faktycznie powinno się brać pod uwagę
> liczbę kierowców aktywnych a nie wszystkich obywateli. Tu się zgadzam.
> Natomiast to czy wyjechał raz i "zrobił wypadek" czy jeździł codziennie 8h
> i "zrobił wypadek" z punktu widzenia ogólnego bezpieczeństwa na drogach
> jest obojętne.
A co to jest za pojęcie "ogólne bezpieczeństwo na drogach"?
Bo mówiliśmy o problemie z konkretną grupą wiekową.
>>> Może robić 1 może robić 1000000 -- wszystko jedno -- liczy się ile
>>> wypadków spowodował.
>>
>> Dla kogo tylko to się liczy?
>
> Dla pozostałych użytkowników drogi.
Niekoniecznie.
Dla mnie liczy się również to, żeby mi niedowidzący w ogóle pod prąd nie
jechał, a nie tylko czy ktoś go w końcu trafi.
Nawet lepiej żeby go jak najszybciej trafiła ciężarówka.
-
145. Data: 2010-09-22 13:19:44
Temat: Re: Zgineli jad1c pod pr1d
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Krzysiek Kielczewski" <k...@g...com>
napisał
> On 2010-09-21, J.F <j...@p...onet.pl> wrote:
>> A pozniej .. niech sie bardziej zorientowani wypowiedza czy to
>> ma sens
>> - czy jak pozlizg zaatakuje czlowieka z zaskoczenia to tylko
>> szybki
>> paciorek pomoze, bo umiejetnosci to juz nie na wiele.
>> IMO - sztuka polega na tym zeby w poslizg nie wpasc.
>
> Jaka tam sztuka, w 99% przypadków wystarczy wolniej jechać...
Wolniej niz ile ?
J.
-
146. Data: 2010-09-22 13:40:45
Temat: Re: Zginęli jadąc pod prąd
Od: Sebastian Kaliszewski <s...@r...this.informa.and.that.pl>
Tomasz Pyra wrote:
> W dniu 2010-09-21 12:03, Sebastian Kaliszewski pisze:
>> J.F. wrote:
>>> Użytkownik "RadekNet (www.rejsy-czartery.com)" <r...@p...com.pl>
>>>> Taka moda ostatnio ... W Smolensku tez pilot nie mial prawa ladowac w
>>>> takich warunkach a sa osoby widzace wine zupelnie gdzie indziej ;)
>>>
>>> No wiesz - czyjac stenogram z kabiny to plan mieli prosty - zejsc na
>>> 100m [tyle wolno, czy mniej wiecej tyle wolno], zobaczyc co widac i
>>> wyladowac lub odleciec. Calkiem rozsadny plan .. tylko wykonanie
>>> zawiodlo.
>>
>> Tyle, że w lotnictwie nie ma mniej-więcej. Jak coś się nazywa minimum to
>> to jest minimum a nie mniej-więcej minimum i obowiązuje absolutnie a nie
>> jest tylko sugestią.
>
> Czyli podobnie jak np. ograniczenia prędkości w ruchu drogowym.
No właśnie nie. Masz nawet w cenniku mandatów brak kary za niewielkie
przekroczenie.
W lotnictwie jak coś jest 100 to jest 100 a nie 80. Wyjątkiem gdzie
przepisy (niestety) traktowane są dość luźno (ale są też stosunkowo
nieprezycyjne) przez GA (General Aviation) a zwłaszcza przez różne
cośtam-lotnie to minimalne wysokości lotów nad skupiskami ludzi, itp.
Przy czym chodzi tu głównie o bezpieczeństwo samego tylko lecącego
(zagrożenie dla publiki z powodu jakiegoś motoparalotniarza latającego
zbyt nisko jest stosunkowo małe i niewspółmierne do zagrożenia dla niego
samego)
Ponadto te minima nie są ustalane przez idiotów tylko przez fachowców.
Jak się ustala np, minima dla podejścia nieprecyzyjnego to nie na
podstawie widzimisię wójta tylko na podstawie parametrów przyrządów oraz
samych maszyn, stwierdzonych możliwości ludzkich, itp. Jak gdzieś jest
wysokość lotu minimum np 400stóp to nie "bo tak" tylko dlatego, że mamy
określony dopuszczalny błąd wysokościomierza barycznego,
>
> Pytanie na ile "debeściaki" w lotnictwie uważają że minima to są dla
> przeciętnych pilotów. I jaki odsetek pilotów uważa się za pilotów
> lepszych od innych.
>
Debeściaki też się trafiają. Po polskich lotniskach na pomorzu krąży od
lat historia kolesi(a) który postanowił swoim myśliwcem nastraszyć
wędkarzy na jeziorze (i zrobił nieprzepisowo niski przelot) ale miał
pecha, bo dowódca półku sam był wędkarzem i akurat spędzał wolny dzień
na d tym właśnie jeziorem.
Albo ten Amerykaniec który zwalił we Włoszech kolejkę linową z ludźmi.
Albo - niedawna (2 lata?) historia: wywalono z roboty "naczelnego
pilota" jednej z azjatyckich linii, gdy po uroczystym odebraniu
jubileuszowego Boeinga z fabryki, w dodatku mając na pokładzie pasażerów
- pracowników firmy, w tym część zarządu - po starcie zrobił "rundę
honorową" kilkadziesiąt metrów nad pasem. Przepisy dot. "dużych
samolotów" mówią jasno -- jeśli to nie jest lot testowy (i test obejmuje
akurat taki manewr) to zejść poniżej określonej wysokości (bodaj 1000
stóp) wolno tylko i wyłącznie w celu próby lądowania.
pzdr
\SK
--
"Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
--
http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)
-
147. Data: 2010-09-22 13:48:12
Temat: Re: Zginęli jadąc pod prąd
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Tomasz Pyra" <h...@s...spam.spam>
>> MZ Ci kierowcy chcą jak najszybciej nauczyć się jeździć jak Ci,
>> których
>> umiejętności są największe - kierowcy rajdowi (gry, relacje z
>> zawodów..).
>
> Póki ktoś chce się nauczyć to pół biedy.
> Problem zaczyna się wtedy kiedy kierowca sądzi, że posiada
> umiejętności których w rzeczywistości nie posiada.
> A to jest bardzo powszechne - kierowców którzy "szybko i
> bezpiecznie" np. 140km/h znajdziesz wszędzie pełno. Potem tylko
> jak w ruchu drogowym przyjdzie do sprawdzenia tych umiejętności
> to wtedy jest dramat.
Uwazaj Tomaszu - wiekszosc z nich jednak jedzie droga, a nie
wylatuje z niej.
Umiejetnosci wyscigowo-rajdowych moze nie maja, ale swiadomie czy
podswiadomie dostosowuja predkosc do warunkow i koniec koncow z
rzadka wpadaja w poslizgi.
Ja tez niestety tak - jakos wychodzi, ale jaki mam margines
bezpieczenstwa to niestety nie wiem.
> Gdyby taki jeden z drugim, chociaż raz wcześniej miał możliwość
> przekonania się o tym, jak im pójdzie przy takiej prędkości w
> sytuacji wymagającej wykonania nagłego manewru, to już wielu
> przestałoby na drogach kozaczyć.
> I to tak z instruktorem który dokładnie wytłumaczy co się stało i
> dlaczego.
Ale duzo da taki trening przy normalnej jezdzie po publicznej
drodze, czy to jednak bedzie tak ze nawet rajdowca jak warunki na
asfalcie zaskocza to czesto skonczy w rowie ?
>> PS: Wystarczy popatrzyć na kraje skandynawskie.
> Ale tam też nikt nie robi z kierowców rajdowców.
> Oglądałem filmy z tamtejszych obowiązkowych szkoleń dla młodych
> kierowców i to dokładnie wygląda tak, że przegonią ich przez
> poślizgowy szarpak żeby każdy sobie zobaczył jak to fajnie.
> Raz z większą, raz z mniejszą prędkością żeby przekonali się ile
> zależy od prędkości i tyle.
I na moj gust to jest wlasnie istotne - pokazac ze w trudnych
warunkach i 80 jest za duzo.
J.
-
148. Data: 2010-09-22 13:50:01
Temat: Re: Zginęli jadšc pod pršd [2]
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Mirek Ptak" <n...@n...pl> napisał w
wiadomości news:i7c7uh$uar$1@news.onet.pl...
> A może na takich wjazdach zainstalować najazdowe kolczatki? :)
> Ci co jada w właściwym kierunku będą je przejeżdżać bez szwanku,
> a Ci pod prąd stracą powietrze w oponach.
Cii - bo znajomy ministra zacznie to produkowac i wszedzie
wstawia - przy kazdej ciaglej, przed kazdym przejsciem itp :-)
J.
-
149. Data: 2010-09-22 14:19:54
Temat: Re: Zginęli jadąc pod prąd
Od: Sebastian Kaliszewski <s...@r...this.informa.and.that.pl>
Cavallino wrote:
> Użytkownik "Sebastian Kaliszewski"
> <s...@r...this.informa.and.that.pl> napisał w wiadomości news:
>
>>> Bo jeśli z tysiąca kierowców po 70 jeździ 1 i to tylko z domu do
>>> Kościoła, a mimo to spowoduje wypadek, to trudno twierdzić że to
>>> niska wypadkowość w danej grupie.
>>
>> Dla wypadkowości w danej grupie faktycznie powinno się brać pod uwagę
>> liczbę kierowców aktywnych a nie wszystkich obywateli. Tu się zgadzam.
>> Natomiast to czy wyjechał raz i "zrobił wypadek" czy jeździł
>> codziennie 8h i "zrobił wypadek" z punktu widzenia ogólnego
>> bezpieczeństwa na drogach jest obojętne.
>
> A co to jest za pojęcie "ogólne bezpieczeństwo na drogach"?
Średnia szansa że cię ktoś trafi.
> Bo mówiliśmy o problemie z konkretną grupą wiekową.
Ale problem dotyczy nie tego ile dana grupa jeździ tylko jak często
powoduje wypadki. Co z tego, że przeciętny przedstawiciel jakiejś innej
grupy jeździ 10x lepiej skoro jeździ 100x więcej.
>
>>>> Może robić 1 może robić 1000000 -- wszystko jedno -- liczy się ile
>>>> wypadków spowodował.
>>>
>>> Dla kogo tylko to się liczy?
>>
>> Dla pozostałych użytkowników drogi.
>
> Niekoniecznie.
> Dla mnie liczy się również to, żeby mi niedowidzący w ogóle pod prąd nie
> jechał, a nie tylko czy ktoś go w końcu trafi.
> Nawet lepiej żeby go jak najszybciej trafiła ciężarówka.
To by trzeba zacząć rozważać statystyki konkretnych typów wypadków, np.
wjechał w zad, wyprzedzał nieprawidłowo, potrącił na pasach, nie
zauważył czerwonego, nieustąpił pierwszeństwa, itd.
Sam znam zarówno "dziadków" (76lat) jeżdżących dużo i sprawnie, którzy
nigdy nie spowodowali wypadku jak i miałem (niestety) do czynienia
(czyt. bliskie spotkanie blacha w blachę) z prawie dziadkiem (pon.
70lat) który nie zauważył czerwonego...
pzdr
\SK
--
"Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
--
http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)
-
150. Data: 2010-09-22 14:21:25
Temat: Re: Zginęli jadąc pod prąd
Od: "Cavallino" <c...@k...pl>
Użytkownik "Sebastian Kaliszewski"
<s...@r...this.informa.and.that.pl> napisał w wiadomości news:
>> Bo mówiliśmy o problemie z konkretną grupą wiekową.
>
> Ale problem dotyczy nie tego ile dana grupa jeździ tylko jak często
> powoduje wypadki.
Nie.
Problem dotyczy tego jak często powoduje niebezpieczne zdarzenia w stosunku
do przejechanych osobokilometrów.
Co z tego że tylko jeden 90-latek jeździ samochodem i co za tym idzie rzadko
powodowuje wypadek, jeśli za każdym razem kiedy wsiada za kółko generuje
niebezpieczne sytuacje na drodze.
Nie ma mieć prawa jeździć w takim przypadku i tyle, nawet jeśli nie zdążył
żadnego wypadku spowodować.
>> Dla mnie liczy się również to, żeby mi niedowidzący w ogóle pod prąd nie
>> jechał, a nie tylko czy ktoś go w końcu trafi.
>> Nawet lepiej żeby go jak najszybciej trafiła ciężarówka.
>
>
> To by trzeba zacząć rozważać statystyki konkretnych typów wypadków
Nie.
Trzeba tylko odpowiedzieć sobie, czy zdolność do jazdy jest stała na całe
życie i ew. kiedy jest duża szansa że się obniży.
I od tego momentu zacząć ją kontrolować.
To się nazywa prewencja.
> Sam znam zarówno "dziadków" (76lat) jeżdżących dużo i sprawnie, którzy
> nigdy nie spowodowali wypadku jak i miałem (niestety) do czynienia (czyt.
> bliskie spotkanie blacha w blachę) z prawie dziadkiem (pon. 70lat) który
> nie zauważył czerwonego...
No właśnie.
I gdzieś ich trzeba odsiać.
Nie będzie lepszej okazji niż na testach.